- 
				 it's complicated, dude. it's complicated, dude. nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor
Podpłynał nieco bliżej miejsca, w którym dryfowała jego przyjaciółka i już był gotowy żeby pomóc jej wejść z powrotem na kajak, kiedy ta nagle wyskoczyła do góry jak jakaś syrenka i zaczęła wydzierać się w niebogłosy.
— Co je—
Nawet nie dane mu było dokończyć, bo jego głowa już znalazła się pod wodą. Czuł dłonie Lennox na swoich plecach oraz szyi. Czy ona właśnie go TOPIŁA?! Kurwa. Wyrzucił ręce w górę, próbując jakoś wypłynąć na powierzchnię, jednak ciągłe wierzgania wcale w tym nie pomagały.
— MADDIE, przest—
Wychodził w górę i zaraz potem topił się pod wodą. I szczerze? Już powoli zaczął godzić się z faktem, że to będzie jego ostatni dzień na tym zasranym świecie. Zginie na tym jebanym jeziorze, podtopiony przez swoją byłą dziewczynę, które teraz była jego dobra przyjaciółką. Chociaż chyba nie aż taka dobrą, skoro własne próbowała wysłać go na drugi świat.
Już jedną nogą całował glebę, podczas gdy w całym tym wierzganiu udało mu się odnaleźć nogę Lennox. A przynajmniej tak mu się wydawało, że to była jej noga. W każdym razie złapał za nią mocno i odepchnął z całej siły, próbując jakkolwiek zrzucić ją z siebie. Zrobił to z trzy razy aż w końcu się udało.
Wyłonił się na powierzchnie, desperacko i energicznie łapiąc resztki oddechu.
— Jah-pierh-doh-leh — rychał jak stary ciągnik, któremu na dodatek zepsuł się silnik. A kiedy już udało mu się ustabilizować podstawy życiowe, spojrzał na Maddie morderczym spojrzeniem. — Prawie mnie zabiłaś, babo — zmarszczył czoło, po czym CHLAPNĄŁ ją wodą. Mocno. Prosto w twarz. Bang. Bang.
Maddie Lennox
- 
				 Najlepsza barmanka w mieście, która nie potrafi ogarnąć własnego życia Najlepsza barmanka w mieście, która nie potrafi ogarnąć własnego życia nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor
Może zabrzmi to trochę chamsko, ale za bardzo nawet nie zwracała uwagi na to, że chłopak walczył o swoje własne życie co chwilę starając się wypłynąć spod wody gdzie znów znikał za nią przez Mads.
Czując dotyk na swojej noce walczyła jeszcze bardziej, bo wyobraźnia znów jej podsunęła wizję krokodyla, który łapie ją za nogę, a nie był to krokodyl tylko Lucas, wyraźnie czuła jak jego palce zaciskają się wokoło jej kostki, to jednak jej nie przekonało.
W końcu z wielkim trudem udało mu się jak zrzucić przez co Mads znów wpadła pod wodę aby sekundę później wypłynąć.
- Myślałam, że to jakiś krokodyl, o życie walczyłam! - rzuciła w jego stronę mrużąc oczy kiedy oberwała wodą w twarz przez niego. Jej również udało się wyrównać oddech.
- Ostatni raz taka przygoda, o mało przez Ciebie nie umarłam. A mam jeszcze tyle planów. - darła się jak wariatka machając rękami i dwa razy uderzając w taflę wody przez co się rozprysnęła gdzieś na boki. I mówiła to z takim tonem jakby to ona była w tym wszystkim ofiarą, ale co miała zrobić skoro tak się czuła? Jej uczucia były ważniejsze, tak. Lucas był facetem jakoś by sobie poradził.
- Wracamy, nie płyniemy dalej bo umrzemy. - zarządziła tonem nie znoszącym sprzeciwu i zaczęła płynąć w kierunku kajaka, który był trochę od nich oddalony. Całe szczęście prąd był na tyle słaby, że maszyna nie odpłynęła, bo Maddie nie chciała płacić za to kaucji, to jej karta była tam podpięta pewnie.
Udało im się dostać do transportu, zabrali wiosła i płynęli do brzegu, najpewniej nie obyło się bez jakiś kłótni i dyskusji po drodze kto z nich jest głupszy czy coś w tym stylu.
Oddali sprzęt, poszli coś zjeść i rozeszli się każdy w swoją stronę śmierdząc stawem i obiecując sobie nawzajem, że to ostatni taki spontaniczny pomysł.
Amen. Idźcie w zgodzie z naturą.
Lucas Miller
zt x2

 
				