ODPOWIEDZ
36 y/o, 164 cm
managerka Tranzac Club
Awatar użytkownika
In her tongue she said
'Death or love tonight'
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

- Lia, czy mogłabyś tu podejść?
Ophelia odwraca głowę i spogląda w kierunku młodego mężczyzny, który ją do siebie przywołuje gestem. Wpierw kiwa głową, a następnie stawia kilka kroków w jego kierunku, a gustowne czarne szpilki stukają o parkiet w rytm jej ruchów.
- O co chodzi, Jason? - pyta, zatrzymując się przy jego boku.
Z tej odległości czuje jego intensywną wodę kolońską. Widzi też doskonale ciemne linie tatuaży, które wystają spod materiałów koszulki i pną się po nagiej skórze szyi oraz ramion.
- Chciałem się upewnić, co do tych zamówień. Kilka pozycji wydaje się dziwnych i nie zgadza się ze stanem - odpowiada łagodnie, spoglądając na nią z przestrachem i przekazuje jej dokumenty po czym wskazuje miejsca, na których powinna skupić swoją uwagę.
Przesuwając wzrokiem po zadrukowanym papierze faktycznie dostrzegła coś, co mogło wywołać pewną konsternację u barmana. Pełen zamyślenia pomruk opuścił jej uszminkowane wargi, a na sam koniec kiwa głową, oddając mu papiery.
- Zadzwonię do dostawcy i się upewnię. Nie przejmuj się tym - odpowiada, kładąc dłoń na ramieniu chłopaka, który uśmiecha się ciepło i przytakuje na jej słowa.
- Jasne. Dzięki, Lia - mówi i wyciąga głowę ponad jej ramieniem, aby lepiej przyjrzeć się czemuś w oddali. - Ta dziewczyna chyba cię szuka.
Przez moment Ophelia nie wie o co mu chodzi. Dopiero po chwili odwraca się i podąża za jego spojrzeniem, które ląduje w końcu na niezwykle znajomej postaci młodej kobiety, której nie wdziała już od jakiegoś czasu.
Twarz Attwood obleka się w lekką maskę zaskoczenia, gdy rusza w kierunku młodej kobiety, która najwyraźniej faktycznie rozgląda się po wnętrzu klubu w jej poszukiwaniu.
- Astrid, cóż za niespodzianka - wita ją, gdy już przystaje przed Finch, którą uważnie lustruje wzrokiem. - Co tu właściwie robisz?
Nie przypomina sobie, aby po nią dzwoniła. Nie widzi zatem żadnego powodu, dla którego Astrid mogłaby pojawić się w Tranzac bez wcześniej umówionego spotkania. Zwłaszcza w czasie, gdy przygotowują się do imprezy, która miała się niedługo rozpocząć w klubie.

astrid finch
Ari
Nie lubię narzucania mojej postaci reakcji i zachowania oraz dopisywania do jej rzeczy czy sterowania nią w jakikolwiek sposób bez konsultacji.
26 y/o, 169 cm
DJka na twojej imprezie i głos w twoim radiu
Awatar użytkownika
I've been upside down
I don't wanna be the right way round
Can't find paradise on the ground
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiwhatever
postać
autor

Zawodowy hiatus jej nie służy. I trwa zdecydowanie za długo.

Na początku chodziło o rękę. Między jedną i drugą operacją oraz intensywnymi staraniami lekarzy, by odzyskała pełną władzę w lewym ramieniu, nie mogła działać przy konsoli. Musiała odwołać kilka ważnych setów – w tym i ten dzisiejszy – bo nie wiedziała, kiedy wróci do zdrowia. A gdy fizjoterapia zaczęła przynosić efekty, okazało się, że jej wizerunek nie jest obecnie najlepszy. Nie wszyscy chcieli już z nią pracować w obawie o dobre imię swojego lokalu. Bo przecież gdy wygooglowało się jej imię i nazwisko, na pierwszej stronie wyników wciąż było dużo artykułów o spowodowanym przez nią wypadku. A ona nawet nie miała motywacji, by coś z tym zrobić. Nie była pewna, czy to w ogóle było możliwe.

Prawda jest taka, że niewiele ją ostatnio obchodziło. Od wypadku snuła się jak duch, wyniki jej programu w radiu drastycznie spadały i nawet nieszczególnie ją to dotykało, pomijając czysto pragmatyczną kwestię stabilnego zarobku stojącego pod coraz większym znakiem zapytania.
To nie w jej stylu, dobrze zdaje sobie z tego sprawę, a nawet gdyby było inaczej – wszyscy wciąż jej o tym przypominają. Nie jesteś sobą, Astrid. A ona jedynie wzrusza ramionami, bo nie ma pojęcia, co mogłaby na to odpowiedzieć.
Musi zrobić coś, żeby się obudzić.

To dlatego zjawia się bez zapowiedzi w Tranzac. Jeden z ulubionych klubów, w których grywała. I impreza, która miała być jej gigiem. Pamięta, jak się na to cieszyła, gdy ją zabookowała. Może to przywróci ją do normalności.
Typ, z którym rozmawia, próbuje utrzymywać, że Ophelia jest bardzo zajęta, ale ona nie ustępuje i nie daje się odesłać. — Powiedz jej, kto przyszedł. Zna mnie. Jestem pewna, że mnie przyjmie — trochę blefuje, próbuje wcisnąć metaforyczny but w drzwi. Mówi, że zaczeka, ile tylko będzie trzeba. Ostentacyjnie opiera się o kontuar, zaplatając ramiona na piersi i rytmicznie postukuje ciężkim butem o podłogę. Gdy Attwood w końcu się pojawia, prostuje się gwałtownie. Zapomina nawet o kurtuazyjnym przywitaniu.
Mogę porozmawiać z tobą u ciebie w biurze? — pyta bezbarwnym tonem. Widzi zaskoczenie na twarzy kobiety, ale w twarzy Astrid musi być coś przekonywującego, bo podążają na zaplecze. Gdy tylko zamykają się za nimi drzwi, Finch bierze głęboki wdech. — Chcę zagrać. To i tak miała być moja impreza. Wciąż może być — mówi ze zdecydowaniem, jakby próbowała postawić Lię przed faktem dokonanym. Zagra, i tyle. Nie od razu zdaje sobie sprawę z tego, że nawet nie poprosiła, nawet nie zapytała. — Co mogę zrobić, żebyś wpuściła mnie na scenę? — dodaje po chwili.

Ophelia Attwood
echo
AI, brak inicjatywy, wątki nierozwijające postaci
36 y/o, 164 cm
managerka Tranzac Club
Awatar użytkownika
In her tongue she said
'Death or love tonight'
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Gdyby jeszcze jakiś czas temu ktoś zapytałby Ophelię czy sądziła, że w najbliższym czasie zobaczy się z Finch to zdecydowanie odpowiedziałaby, że nie. Przynajmniej nie do momentu, gdy sama by tego chciała.
Zdarzało jej się korzystać z nieco innych usług dziewczyny niż jej umiejętności DJskie. Czasami kupowała od niej pewne dobra. Coś, co pomogłoby jej się rozluźnić i zapewniło miły wieczór. Teraz jednak z pewnością nie wzywała jej do Tranzac.
Napięcie w postawie ochroniarza, który wzrokiem lustruje postać Astrid jest dla niej tak oczywiste jakby czytała w otwartej księdze. Skinęła jednak na niego, aby dać mu znać, że nic się nie dzieje. Mężczyzna wychwytując jej spojrzenie rozluźnia się i ustępuje, dając jej interweniować.
Pierwsze słowa, które wypowiada Astrid wyraźnie świadczą o tym, że ma tupet. Lub sprawę na tyle poważną, że nie chce bawić się w żadne konwenanse. Przez moment Ophelia zastanawia się o co może chodzić, ale ciekawość jest na tyle silna, że nie oponuje.
Bez słowa odwraca się w odpowiednim kierunku i kładzie dłoń w dole pleców dziewczyny, aby subtelnie naprowadzić ją na odpowiednią odnogę korytarza biegnącą przed główną salą klubu.
Dojście na miejsce zajmuje im chwilę, ale wreszcie mogą nacieszyć się prywatnością i poruszyć kwestię, z którą Finch do niej przyszła.
Tak nagła prośba wygłaszana na marne kilka godzin przed rozpoczęciem imprezy z pewnością jest godna słów takich jak tupet i arogancja. Co do tego faktu nie ma większych wątpliwości.
- Dobrze mówisz, Astrid. To miała być twoja impreza - mówi, wyraźnie kładąc nacisk na przeszłą formę czasownika po czym wymija dziewczynę w drodze do swojego biurka. - Impreza jest dzisiaj. Mamy już uzgodniony cały set. Wszystko ustalone i przećwiczone z DJem, który został zatrudniony na twoje miejsce i nie ma miejscu, żebym wpuściła cię z marszu za konsoletę.
Jej głos brzmi twardo, domaga się absolutnego braku sprzeciwu, gdy patrząc prosto w oczy dziewczyny, zasiada w końcu w swoim fotelu biurowym. To nie są negocjacje. Po żadnej ze stron. Obie po prostu oznajmiają dokładnie to, czego pragną, ale pech akurat tak chce, że mają zupełnie różne zdania.
- Nie możesz nic zrobić. Nie zmienię zdania w tej kwestii - powtarza jeszcze na wypadek jakichkolwiek wątpliwości ze strony Finch.
Utraciła szanse na zagranie tygodnie temu, gdy nie wiadomo było jeszcze, co będzie z jej ręką. Od tego czasu Ophelia poczyniła wszelkie istotne zmiany i nie może teraz sobie pozwolić na to, aby w ostatniej chwili wystawić DJa, który od dawna był bardziej niż gotowy na to, aby wystąpić. Attwood przez moment wpatruje się jeszcze w Astrid, mając nadzieję, że dziewczyna w końcu to pojmie i sama wyjdzie z pomieszczenia, godząc się z porażką. To jednak byłoby zbyt proste... I chyba zdaje sobie z tego sprawę.

astrid finch
Ari
Nie lubię narzucania mojej postaci reakcji i zachowania oraz dopisywania do jej rzeczy czy sterowania nią w jakikolwiek sposób bez konsultacji.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Tranzac Club”