37 y/o, 185 cm
pilot w air canada
Awatar użytkownika
pilot w średnim wieku, który do dziś nie potrafi się ustatkować, bo dziesięć lat temu złamano mu serce
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkiżeńskie
postać
autor

Może to dobrze wróżyło ich znajomości? Oboje najbardziej ekscytowali się jej początkiem, a później ich entuzjazm gasł. Niby szukali czegoś innego, ale ostatecznie wyciągali z bliższych relacji mniej więcej to samo, skoro dla niej wszystko kończyło się stosunkowo szybko.
Tracy, cóż, też w pewnym sensie też skakał z kwiatka na kwiatek. I niekoniecznie robił to po jednej wspólnej nocy. Potrafił wytrwać w relacji dłużej, tak długo, jak wyciągał z układu przyjemność i obie strony nie angażowały się aż zanadto. Bo kiedy czuł, że zaczynało się robić poważnie, było to dla niego niczym czerwona lampka ostrzegawcza, mówiąca mu w i e j.
Ale na razie nie miał takiej potrzeby, gdyż dobrze się bawił rozmawiając z Debbie, która na razie skutecznie podtrzymywała jego zainteresowanie. Miło się na nią patrzyło, potrafiła bawić się rozmową, a nawet przelotnie rzucać w jej trakcie pewne wyzwania, bo tak potraktował jej słowa o tym, że lubiła zdecydowanych mężczyzn, którzy nie tylko wiedzą, czego chcą, ale też potrafią o tym mówić.
Akurat tak się złożyło, że Raynott był pewnym siebie mężczyzną, a McDowell najwyraźniej to widziała, co pokazały jej następne słowa. Te same, które wywołały na jego twarzy szelmowski uśmiech.
– Ach tak? – rzucił, a w jego oku pojawił się błysk, mówiący, że udało jej się go zaciekawić. Nie dlatego, że uwielbiał słuchać o sobie, a dlatego, że był ciekawy jej obserwacji, które najwyraźniej już na jego temat miała. – Na jakiego jeszcze wyglądam? – po zadaniu tego pytania, ponownie napił się ze swojej szklanki.
Był ciekawy, na ile dobrze poszło jej rozgryzienie go, bo na razie miała trafną uwagę. Tracy’emu trudno było odmówić pewności siebie, która została wypracowana przez lata starań, bo to nie tak, że była z nim zawsze. Na pewien czas stracił ją po tym, jak został porzucony przez narzeczoną, ale w końcu ją odbudował.
Być może nawet w nadmiarze, ale to mu nie przeszkadzało, bo dzięki niej o wiele łatwiej szło się przez życie. Na pewno nie tęsknił za czasami, kiedy mu jej brakowało. I nie tęsknił za facetem, którym wtedy był.
O wiele bardziej lubił siebie teraz. I może dzięki temu, jak dobrze czuł się w swojej skórze, był jeszcze pewniejszy siebie?

Debbie McDowell
29 y/o, 170 cm
stewardessa w air canada
Awatar użytkownika
stewardessa air canada o duszy romantyczki, która obiekty westchnień zmienia średnio trzy razy w miesiącu, przy każdej nowej miłości przechodząc prawdziwą przemianę osobowości
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkiżeńskie
postać
autor

Pod pewnymi względami musieli być do siebie podobni, co zaś oznaczało, że dogadanie się ze sobą nie miało być takie trudne. Wystarczyło bowiem już tych kilka krótkich minut, które spędzili na rozmowie, aby Debbie doszła do wniosku, że Tracy był całkiem w p o r z ą d k u, a praca z nim mogła stać się przyjemnością.
Zakładając oczywiście, że dane im będzie dłużej ze sobą współpracować.
To jednak ciężko było przewidzieć. Debbie przekonała się o tym niejednokrotnie, bo choć dość często latała w znanych sobie kierunkach i nierzadko współpracowała z tymi samymi osobami, to jednak w ostatnim czasie ekipy zmieniały się niczym w kalejdoskopie. Nie miała pojęcia, od czego to zależało, ale też nie przywiązywała do tego zbyt dużej uwagi. Sama bowiem nigdy nie miała większego problemu z nawiązaniem relacji z tymi, do których akurat zostawała przydzielona.
Z mężczyznami jednak z jakiegoś powodu dogadywała się lepiej.
Teraz zresztą częściowo to udowadniała, całkiem szybko odnajdując wspólny język z Raynottem. Rozmawiała z nim dokładnie tak, jak zwykle komunikowała się z mężczyznami - zaczepnie, może też zakrawając o flirt, choć taki miała już sposób bycia. Nie kontrolowała tego i nie zawsze było to zamierzone, przez co najpewniej nierzadko traciła w oczach innych kobiet.
Sprawiała wrażenie tej, która stanowiła zagrożenie, choć zwykle nie wpychała się między pary.
Robiła to tylko c z a s a m i.
Na takiego, który lubi ryzyko i dobrą zabawę. I nie przepada za tym, kiedy mówi mu się, co ma robić — wyrecytowała bez zawahania. Nie miała ż a d n e j gwarancji, że się nie pomyliła. Prawdę powiedziawszy ani jedna z tych rzeczy mogła nie okazać się prawdziwa, ale przecież mówiła wyłącznie o tym, jakie wrażenie sprawiał. Poza tym, co widziała gołym okiem, nie wiedziała o nim nic. — Mam rację? — dopytała, a jej brwi poruszyły się w zaczepnym geście.
Ponownie sięgnęła po własną szklankę i upiła z niej kilka kolejnych łyków, powoli zbliżając się do dna, choć osiągnięcie go nie miało oznaczać zakończenia tego wieczora. Nadal przecież miała przed sobą drinka, którego postawił jej Raynott i jego także zamierzała opróżnić.
Nie mogła pozwolić, żeby się zmarnował.

Tracy Raynott
gall anonim
unikam wątków nierozwijających relacji oraz opisów przemocy na tle seksualnym i przemocy nad zwierzętami
37 y/o, 185 cm
pilot w air canada
Awatar użytkownika
pilot w średnim wieku, który do dziś nie potrafi się ustatkować, bo dziesięć lat temu złamano mu serce
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkiżeńskie
postać
autor

Nie mieli gwarancji, że po locie powrotnym do kraju w niedługim czasie znów będą ze sobą pracować. Ale nie mogli wykluczyć tego, że ich drogi jeszcze się skrzyżują, w końcu latali dla tych samych linii i najwyraźniej na podobnych trasach, skoro wylądowali razem za granicą.
Także zadbanie o to, aby ich współpraca układała się jak najlepiej, nie brzmiało jak strata czasu. Szczególnie, gdy brało się pod uwagę to, że znajomość sama w sobie, na polu prywatnym, również mogła się im opłacić. W końcu nie musieli myśleć o sobie wyłącznie jak o współpracownikach. Nawet teraz, ich spotkanie przecież nie miało nic wspólnego z pracą. Oboje mieli swój czas wolny, a ich rozmowa nie miała nic wspólnego z zawodową.
Tym bardziej, jeśli weźmie się pod uwagę to, jak oboje na siebie spoglądali i jak delikatnie zaczynali ze sobą flirtować, choć na razie wszystko było utrzymane w dość luźnej atmosferze, jakby oboje wciąż się testowali i zastanawiali nad tym, w jakim kierunku chcą tę rozmowę poprowadzić.
I nie ma co się temu dziwić, każde z nich chciało sprawdzić, z kim tak właściwie ma do czynienia.
I Tracy musiał oddać Debbie to, że w ciągu tych kilku minut teraz, oraz wcześniej w pracy, udało jej się go rozszyfrować całkiem dobrze. Wszystko to, co usłyszał, zgadzało się z tym, co pokazywał innym. Czy to był cały on? Oczywiście, że nie, ale czy ktokolwiek pokazuje całego siebie, w szczególności podczas pierwszego spotkania?
Każdy przywdziewa jakieś maski i Raynott nie był pod tym względem żadnym wyjątkiem. Ale na tyle, ile jej pokazał, i tak poszło jej nieźle, przez co nie potrafił się nie uśmiechnąć, choć walczył z tym grymasem, aby zbyt wiele nie dać po sobie poznać.
– Nie wiem… Masz ją? – rzucił zagadkowo i poruszył zaczepnie brwiami, ewidentnie nie zamierzając ułatwiać jej zadania. – Co ty na to, żebyśmy wrócili do tego po kolejnym drinku… Albo kilku kolejnych? – ujawnił swoje zamiary, które były dość oczywiste. Chciał, by to spotkanie potrwało dłużej, a chociaż nie potrzebował do tego żadnego pretekstu, dla zasady mógł uznać za niego kwestię rozwiązania tej zagadki – Debbie sama musiała sprawdzić, jak dobrze poszło jej odgadnięcie go w pierwszych minutach ich spotkania.
Tracy już znał odpowiedź, ale na razie zamierzał zachować ją dla siebie.

Debbie McDowell
29 y/o, 170 cm
stewardessa w air canada
Awatar użytkownika
stewardessa air canada o duszy romantyczki, która obiekty westchnień zmienia średnio trzy razy w miesiącu, przy każdej nowej miłości przechodząc prawdziwą przemianę osobowości
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkiżeńskie
postać
autor

Choć mogła sprawiać wrażenie otwartej księgi, pod wieloma aspektami Debbie także nie pokazywała tego, jaka była naprawdę. Mało tego, posiadała zadziwiającą umiejętność adaptowania się do tego, czym interesowała się osoba, która znajdowała się akurat w jej kręgu zainteresowań, co najpewniej po wizycie u psychologa zyskałoby fachową nazwę. Dopasowywała się, ponieważ szalenie obawiała się tego, jak niewiele sama miała do zaoferowania.
Dla tego problemu nie istniało lepsze rozwiązanie, niż udawanie osoby, która rzeczywiście mogła intrygować.
Udawana była również ta pewność siebie, która na pierwszy rzut okiem wręcz od niej biła. Były to wyłącznie pozory, które ograniczały się do tak drobnych rzeczy, jak poczucie atrakcyjności czy umiejętność zabawy rozmową. Kompleksy Debbie pogrzebane były bowiem znacznie głębiej. W miejscach, do których nikomu nie pozwalała zaglądać.
Tracy zatem wcale nie miał poznać jej lepiej. Nie sądziła jednak, by to było konieczne, bo czy którekolwiek z nich rzeczywiście liczyło na to, że zdołają się ze sobą z a p r z y j a ź n i ć? Zakolegować być może, a jeśli dzisiejszy wieczór nie zyska w końcu miana wybitnie nieinteresującego, istniała również szansa na to, że doświadczą w swoim towarzystwie czegoś więcej.
Uniosła jedną brew ku górze, a później wygięła kącik ust w uśmiechu. Mogła spodziewać się tego, że będzie próbował z nią pogrywać i nie zaserwuje jej jednoznacznej odpowiedzi. Pod tym względem rzeczywiście okazał się dość przewidywalny.
To samo można było zresztą zarzucić Debbie, która w końcu opróżniła własną szklankę i niemal od razu zdecydowała się sięgnąć po kolejną. Nie odpowiedziała mu więc od razu, a w pierwszej kolejności beztrosko wzruszyła ramieniem. — Zamierzasz zatrzymać mnie tu przez resztę nocy? — zapytała, przechylając głowę na bok.
Droczyła się z nim, na chwilę obecną nie dostrzegając powodów, dla których miałaby przed tym uciekać. Bawiła się rozmową z nim i już samo to sprawiało jej sporo przyjemności, zatem nie mogła powiedzieć, że bawiła się z nim ź l e. Czy więc zamierzała tu zostać? Owszem.
A przynajmniej taki plan miała na razie.

Tracy Raynott
gall anonim
unikam wątków nierozwijających relacji oraz opisów przemocy na tle seksualnym i przemocy nad zwierzętami
ODPOWIEDZ

Wróć do „⋆ Po Świecie”