37 y/o
For good luck!
185 cm
pilot w air canada
Awatar użytkownika
Christmas by the sea is where I want to be
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkiżeńskie
typ narracjitrzecioosobowa
czas narracjiprzeszły
postać
autor

Może to dobrze wróżyło ich znajomości? Oboje najbardziej ekscytowali się jej początkiem, a później ich entuzjazm gasł. Niby szukali czegoś innego, ale ostatecznie wyciągali z bliższych relacji mniej więcej to samo, skoro dla niej wszystko kończyło się stosunkowo szybko.
Tracy, cóż, też w pewnym sensie też skakał z kwiatka na kwiatek. I niekoniecznie robił to po jednej wspólnej nocy. Potrafił wytrwać w relacji dłużej, tak długo, jak wyciągał z układu przyjemność i obie strony nie angażowały się aż zanadto. Bo kiedy czuł, że zaczynało się robić poważnie, było to dla niego niczym czerwona lampka ostrzegawcza, mówiąca mu w i e j.
Ale na razie nie miał takiej potrzeby, gdyż dobrze się bawił rozmawiając z Debbie, która na razie skutecznie podtrzymywała jego zainteresowanie. Miło się na nią patrzyło, potrafiła bawić się rozmową, a nawet przelotnie rzucać w jej trakcie pewne wyzwania, bo tak potraktował jej słowa o tym, że lubiła zdecydowanych mężczyzn, którzy nie tylko wiedzą, czego chcą, ale też potrafią o tym mówić.
Akurat tak się złożyło, że Raynott był pewnym siebie mężczyzną, a McDowell najwyraźniej to widziała, co pokazały jej następne słowa. Te same, które wywołały na jego twarzy szelmowski uśmiech.
– Ach tak? – rzucił, a w jego oku pojawił się błysk, mówiący, że udało jej się go zaciekawić. Nie dlatego, że uwielbiał słuchać o sobie, a dlatego, że był ciekawy jej obserwacji, które najwyraźniej już na jego temat miała. – Na jakiego jeszcze wyglądam? – po zadaniu tego pytania, ponownie napił się ze swojej szklanki.
Był ciekawy, na ile dobrze poszło jej rozgryzienie go, bo na razie miała trafną uwagę. Tracy’emu trudno było odmówić pewności siebie, która została wypracowana przez lata starań, bo to nie tak, że była z nim zawsze. Na pewien czas stracił ją po tym, jak został porzucony przez narzeczoną, ale w końcu ją odbudował.
Być może nawet w nadmiarze, ale to mu nie przeszkadzało, bo dzięki niej o wiele łatwiej szło się przez życie. Na pewno nie tęsknił za czasami, kiedy mu jej brakowało. I nie tęsknił za facetem, którym wtedy był.
O wiele bardziej lubił siebie teraz. I może dzięki temu, jak dobrze czuł się w swojej skórze, był jeszcze pewniejszy siebie?

Debbie McDowell
29 y/o
For good luck!
170 cm
stewardessa w air canada
Awatar użytkownika
All I want for Christmas is you, and you, and maybe you too.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiżeńskie
typ narracjitrzecioosobowa
czas narracjiprzeszły
postać
autor

Pod pewnymi względami musieli być do siebie podobni, co zaś oznaczało, że dogadanie się ze sobą nie miało być takie trudne. Wystarczyło bowiem już tych kilka krótkich minut, które spędzili na rozmowie, aby Debbie doszła do wniosku, że Tracy był całkiem w p o r z ą d k u, a praca z nim mogła stać się przyjemnością.
Zakładając oczywiście, że dane im będzie dłużej ze sobą współpracować.
To jednak ciężko było przewidzieć. Debbie przekonała się o tym niejednokrotnie, bo choć dość często latała w znanych sobie kierunkach i nierzadko współpracowała z tymi samymi osobami, to jednak w ostatnim czasie ekipy zmieniały się niczym w kalejdoskopie. Nie miała pojęcia, od czego to zależało, ale też nie przywiązywała do tego zbyt dużej uwagi. Sama bowiem nigdy nie miała większego problemu z nawiązaniem relacji z tymi, do których akurat zostawała przydzielona.
Z mężczyznami jednak z jakiegoś powodu dogadywała się lepiej.
Teraz zresztą częściowo to udowadniała, całkiem szybko odnajdując wspólny język z Raynottem. Rozmawiała z nim dokładnie tak, jak zwykle komunikowała się z mężczyznami - zaczepnie, może też zakrawając o flirt, choć taki miała już sposób bycia. Nie kontrolowała tego i nie zawsze było to zamierzone, przez co najpewniej nierzadko traciła w oczach innych kobiet.
Sprawiała wrażenie tej, która stanowiła zagrożenie, choć zwykle nie wpychała się między pary.
Robiła to tylko c z a s a m i.
Na takiego, który lubi ryzyko i dobrą zabawę. I nie przepada za tym, kiedy mówi mu się, co ma robić — wyrecytowała bez zawahania. Nie miała ż a d n e j gwarancji, że się nie pomyliła. Prawdę powiedziawszy ani jedna z tych rzeczy mogła nie okazać się prawdziwa, ale przecież mówiła wyłącznie o tym, jakie wrażenie sprawiał. Poza tym, co widziała gołym okiem, nie wiedziała o nim nic. — Mam rację? — dopytała, a jej brwi poruszyły się w zaczepnym geście.
Ponownie sięgnęła po własną szklankę i upiła z niej kilka kolejnych łyków, powoli zbliżając się do dna, choć osiągnięcie go nie miało oznaczać zakończenia tego wieczora. Nadal przecież miała przed sobą drinka, którego postawił jej Raynott i jego także zamierzała opróżnić.
Nie mogła pozwolić, żeby się zmarnował.

Tracy Raynott
Magda
unikam wątków nierozwijających relacji oraz opisów przemocy na tle seksualnym i przemocy nad zwierzętami
37 y/o
For good luck!
185 cm
pilot w air canada
Awatar użytkownika
Christmas by the sea is where I want to be
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkiżeńskie
typ narracjitrzecioosobowa
czas narracjiprzeszły
postać
autor

Nie mieli gwarancji, że po locie powrotnym do kraju w niedługim czasie znów będą ze sobą pracować. Ale nie mogli wykluczyć tego, że ich drogi jeszcze się skrzyżują, w końcu latali dla tych samych linii i najwyraźniej na podobnych trasach, skoro wylądowali razem za granicą.
Także zadbanie o to, aby ich współpraca układała się jak najlepiej, nie brzmiało jak strata czasu. Szczególnie, gdy brało się pod uwagę to, że znajomość sama w sobie, na polu prywatnym, również mogła się im opłacić. W końcu nie musieli myśleć o sobie wyłącznie jak o współpracownikach. Nawet teraz, ich spotkanie przecież nie miało nic wspólnego z pracą. Oboje mieli swój czas wolny, a ich rozmowa nie miała nic wspólnego z zawodową.
Tym bardziej, jeśli weźmie się pod uwagę to, jak oboje na siebie spoglądali i jak delikatnie zaczynali ze sobą flirtować, choć na razie wszystko było utrzymane w dość luźnej atmosferze, jakby oboje wciąż się testowali i zastanawiali nad tym, w jakim kierunku chcą tę rozmowę poprowadzić.
I nie ma co się temu dziwić, każde z nich chciało sprawdzić, z kim tak właściwie ma do czynienia.
I Tracy musiał oddać Debbie to, że w ciągu tych kilku minut teraz, oraz wcześniej w pracy, udało jej się go rozszyfrować całkiem dobrze. Wszystko to, co usłyszał, zgadzało się z tym, co pokazywał innym. Czy to był cały on? Oczywiście, że nie, ale czy ktokolwiek pokazuje całego siebie, w szczególności podczas pierwszego spotkania?
Każdy przywdziewa jakieś maski i Raynott nie był pod tym względem żadnym wyjątkiem. Ale na tyle, ile jej pokazał, i tak poszło jej nieźle, przez co nie potrafił się nie uśmiechnąć, choć walczył z tym grymasem, aby zbyt wiele nie dać po sobie poznać.
– Nie wiem… Masz ją? – rzucił zagadkowo i poruszył zaczepnie brwiami, ewidentnie nie zamierzając ułatwiać jej zadania. – Co ty na to, żebyśmy wrócili do tego po kolejnym drinku… Albo kilku kolejnych? – ujawnił swoje zamiary, które były dość oczywiste. Chciał, by to spotkanie potrwało dłużej, a chociaż nie potrzebował do tego żadnego pretekstu, dla zasady mógł uznać za niego kwestię rozwiązania tej zagadki – Debbie sama musiała sprawdzić, jak dobrze poszło jej odgadnięcie go w pierwszych minutach ich spotkania.
Tracy już znał odpowiedź, ale na razie zamierzał zachować ją dla siebie.

Debbie McDowell
29 y/o
For good luck!
170 cm
stewardessa w air canada
Awatar użytkownika
All I want for Christmas is you, and you, and maybe you too.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiżeńskie
typ narracjitrzecioosobowa
czas narracjiprzeszły
postać
autor

Choć mogła sprawiać wrażenie otwartej księgi, pod wieloma aspektami Debbie także nie pokazywała tego, jaka była naprawdę. Mało tego, posiadała zadziwiającą umiejętność adaptowania się do tego, czym interesowała się osoba, która znajdowała się akurat w jej kręgu zainteresowań, co najpewniej po wizycie u psychologa zyskałoby fachową nazwę. Dopasowywała się, ponieważ szalenie obawiała się tego, jak niewiele sama miała do zaoferowania.
Dla tego problemu nie istniało lepsze rozwiązanie, niż udawanie osoby, która rzeczywiście mogła intrygować.
Udawana była również ta pewność siebie, która na pierwszy rzut okiem wręcz od niej biła. Były to wyłącznie pozory, które ograniczały się do tak drobnych rzeczy, jak poczucie atrakcyjności czy umiejętność zabawy rozmową. Kompleksy Debbie pogrzebane były bowiem znacznie głębiej. W miejscach, do których nikomu nie pozwalała zaglądać.
Tracy zatem wcale nie miał poznać jej lepiej. Nie sądziła jednak, by to było konieczne, bo czy którekolwiek z nich rzeczywiście liczyło na to, że zdołają się ze sobą z a p r z y j a ź n i ć? Zakolegować być może, a jeśli dzisiejszy wieczór nie zyska w końcu miana wybitnie nieinteresującego, istniała również szansa na to, że doświadczą w swoim towarzystwie czegoś więcej.
Uniosła jedną brew ku górze, a później wygięła kącik ust w uśmiechu. Mogła spodziewać się tego, że będzie próbował z nią pogrywać i nie zaserwuje jej jednoznacznej odpowiedzi. Pod tym względem rzeczywiście okazał się dość przewidywalny.
To samo można było zresztą zarzucić Debbie, która w końcu opróżniła własną szklankę i niemal od razu zdecydowała się sięgnąć po kolejną. Nie odpowiedziała mu więc od razu, a w pierwszej kolejności beztrosko wzruszyła ramieniem. — Zamierzasz zatrzymać mnie tu przez resztę nocy? — zapytała, przechylając głowę na bok.
Droczyła się z nim, na chwilę obecną nie dostrzegając powodów, dla których miałaby przed tym uciekać. Bawiła się rozmową z nim i już samo to sprawiało jej sporo przyjemności, zatem nie mogła powiedzieć, że bawiła się z nim ź l e. Czy więc zamierzała tu zostać? Owszem.
A przynajmniej taki plan miała na razie.

Tracy Raynott
Magda
unikam wątków nierozwijających relacji oraz opisów przemocy na tle seksualnym i przemocy nad zwierzętami
37 y/o
For good luck!
185 cm
pilot w air canada
Awatar użytkownika
Christmas by the sea is where I want to be
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkiżeńskie
typ narracjitrzecioosobowa
czas narracjiprzeszły
postać
autor

Każdy chce stwarzać jakieś pozory przed innymi. Czasem po to, by wpasować się do towarzystwa, a czasem po to, by coś ukryć… Lub z obu tych powodów. I Tracy też to robił.
Choć akurat w jego przypadku pewność siebie była naturalna, bo poznał swoją wartość i wierzył w nią, dłużej nie uzależniając jej od innych ludzi. Życie nauczyło go tego, że tylko on odpowiadał za nią i nie powinien oglądać się na innych ludzi. Tym bardziej, że oni przeważnie dostrzegali to samo, co on. Dlatego tak ważne było zrozumienie i docenienie siebie. Wtedy wszystko, co dostrzegali ludzie, to ta pewność siebie, która u Raynotta była naturalna.
Ale aby dotrzeć do tego miejsca, musiał ponieść sporą porażkę. Taką, z której początkowo nie wiedział, czy się podniesie. I w sumie nigdy tak do końca się nie podniósł. Bo jasne, znów kroczył przez życie z podniesioną głową, ale jednocześnie przestał wierzyć w miłość i angażować się w relacje z kobietami, bo nie zapomniał o tym, co go spotkało.
I nie umiał już znów zaufać.
– Być może? – rzucił zagadkowo i tak też się uśmiechnął. Wiele zależało od tego, jak będą bawić się w swoim towarzystwie. Na razie rozmowa z Debbie była dla blondyna angażująca, więc nie miałby nic przeciwko temu, żeby spędzili ze sobą więcej czasu, ale nie miał pojęcia, jak długo to potrwa.
Może rzeczywiście całą noc, a może mniej… A może niekoniecznie resztę wieczoru spędzą akurat w hotelowym barze? Mogła przecież najść ich ochota na to, żeby przenieść imprezę gdzieś indziej.
– Nie chciałaś iść z resztą? – zagaił, bo wiedział, że drugi pilot razem ze stewardem i stewardessą wybierali się na zwiedzenie czegoś w mieście. Nie miał pojęcia, czy planowali zabrać kogoś jeszcze z załogi, ale już widział, że na pewno nie zabrała się z nimi Debbie.
Tracy’emu zaoferowali, że może pójść z nimi, ale odmówił. Nie dlatego, że przeszkadzało mu towarzystwo. Po prostu widział już tę okolicę, był tu kilka razy i nie palił się do tego, by odwiedzać te same miejsca po raz kolejny. Aż tak go nie porwały, żeby znów wydawać na nie pieniądze, wolał przepić je w barze i kogoś poznać.
Właściwie przede wszystkim to lubił robić, kiedy docierał w nowe miejsca – poznawać ludzi. Kiedy spędzał czas z lokalsami, bardzo często to z nimi potem odkrywał okolicę, patrząc na nią oczami kogoś miejscowego, a nie turysty.
I to przeważnie preferował.

Debbie McDowell
29 y/o
For good luck!
170 cm
stewardessa w air canada
Awatar użytkownika
All I want for Christmas is you, and you, and maybe you too.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiżeńskie
typ narracjitrzecioosobowa
czas narracjiprzeszły
postać
autor

Być może Debbie także potrzebowała przełomu. Może potrzebowała czegoś, co pomogłoby jej dostrzec prawdziwą siłę uczucia, dzięki której w końcu zbudowałaby związek będąc po prostu sobą. Jeśli coś takiego było jej pisane, właściwa osoba do tej pory nie stanęła na jej drodze.
Albo po prostu McDowell już tę szansę z m a r n o w a ł a.
Teraz jednak nie uciekała myślami w tak odległe rejony, skupiając się wyłącznie na tym, co było tu i teraz. Bawiła się tą rozmową, starając się wyciągnąć z niej najwięcej, jak tylko mogła. A dopóki była w stanie to robić, nie przelewała swojej uwagi na nikogo więcej.
Nie bez powodu zresztą w końcu przestała obserwować nawet tę parę, od której wszystko się zaczęło.
Uniosła jedną brew ku górze, ale nie powiedziała nic. Nie sądziła, by musiała dodawać, że dalszy bieg tego wieczora zależał nie tylko od niego. Ona także mogła w którymś momencie zmienić zdanie, choć na chwilę obecną to zdawało się im nie grozić.
Kiedy w przestrzeni zawisło kolejne pytanie, Debbie wypuściła głośniej powietrze. — Nie jestem zbyt dużą fanką ciągłego obracania się w tym samym towarzystwie — stwierdziła, nieznacznie wzruszając przy tym ramionami. Własnych znajomych nie zmieniała może tak często, jak partnerów, ale ceniła sobie powiew świeżości. Pod tym względem była więc dość podobna do niego - będąc w nowym miejscu zwyczajnie lubiła poznawać miejscowych ludzi. Tracy był więc wyjątkiem od tej reguły.
Zresztą nie od niej jedynej.
A od ludzi z pracy też czasami trzeba odpoczywać. Jesteśmy po godzinach, kolejny długi lot znów spędzę w ich towarzystwie, więc powiedzmy, że wychodzę z założenia, że powinnam korzystać z każdej okazji, żeby od nich odpoczywać — wyjaśniła to nieco szerzej, zupełnie nie przejmując się tym, jak jej wyznanie mogło brzmieć. To przecież nie tak, że ich nie lubiła, choć z drugiej strony… czy rzeczywiście za wszystkimi b a r d z o przepadała? — Więc trochę łamię tu z tobą reguły — dodała, po raz kolejny tego wieczora omiatając jego sylwetkę spojrzeniem.
Nie był pierwszym mężczyzną, z którym dzieliła zawodowe obowiązki, a który w nieco większym stopniu przykuł jej uwagę. Nie był więc pierwszym, w obecności którego swoje zasady naginała, ale o tym nie planowała wspominać. Mężczyźni zwykle mieli się o wiele lepiej, kiedy nie o wszystkim wiedzieli, a przecież Debbie nie zamierzała zdradzać mu wszystkich swoich tajemnic.

Tracy Raynott
Magda
unikam wątków nierozwijających relacji oraz opisów przemocy na tle seksualnym i przemocy nad zwierzętami
37 y/o
For good luck!
185 cm
pilot w air canada
Awatar użytkownika
Christmas by the sea is where I want to be
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkiżeńskie
typ narracjitrzecioosobowa
czas narracjiprzeszły
postać
autor

Kolejna rzecz, która ich łączyła.
W przypadku Tracy’ego chęć do częstego zmieniania towarzystwa brała się także z jego lęku do przywiązania. Miał oczywiście starych znajomych, których twardo trzymał się od lat, ale jeśli ktoś próbował się do niego zbliżyć nawet na koleżeńskiej stopie po tym, jak został wystawiony przez swoją narzeczoną, to stał przed sporym wyzwaniem.
Obecny Tracy był wobec ludzi bardzo nieufny, dlatego długi czas trzymał pewien dystans, zanim komuś pozwolił faktycznie się do siebie zbliżyć. A na romantycznym podłożu to w ogóle nie wchodziło w grę.
Tracy zwyczajnie nie był już zainteresowany związkami. Nie czuł potrzeby by w jakikolwiek się angażować, wystarczyły mu krótkie relacje z kobietami, z których wyciągał dość, aby poczuć się usatysfakcjonowanym. Przynajmniej pozornie…
Raynott skutecznie zamknął się na miłość i nawet jeśli to go czegoś pozbawiało, nie żałował tego.
Wracając jednak do chęci poznawania nowych osób, Tracy także nie palił się do spędzania każdej wolnej chwili w znajomym kręgu osób z pracy. Ale też nie próbował się na to zamykać, więc mimo że wcześniej odmówił reszcie, nie zamierzał w barze udawać, że nie znał Debbie.
I nie żałował, że postąpił w ten sposób, ponieważ brunetce udało się go sobą zaciekawić na tyle, że teraz miał szczerą ochotę spędzić z nią więcej czasu.
– Z jakiegoś szczególnego powodu, czy po prostu na moją korzyść działa to, że podczas lotu i tak będę zamknięty w kokpicie? – zapytał lekko rozbawiony. Akurat piloci i stewardzi oraz stewardessy nie mieli ze sobą tak wiele do czynienia w trakcie samego lotu, bo kiedy ci pierwsi musieli pozostać zamknięci w kokpicie, aby skupić się na sterowaniu maszyną, ci drudzy musieli być blisko pasażerów, aby w razie potrzeby im pomóc oraz ich przypilnować.
To znaczy, że Tracy nie miał wielu okazji, aby zmęczyć Debbie swoją obecnością. Czy też ją poznać, co jak widać, zdecydował się nadrobić dziś, wykorzystując ich przypadkowe spotkanie w hotelowym barze.
To samo, z którego nie musiało wyniknąć nic wielkiego, w końcu nadal rozmowa mogła w każdej chwili się zakończyć, chociaż Raynott nabierał coraz większej pewności, że żadne z nich nie było zainteresowane tą alternatywą.
W jego przypadku wystarczyło przyjrzeć się temu, jak spoglądał na nią. Kryła się za tym pewna ciekawość, a może nawet szczypta pożądania? Ale czy można mu się dziwić? Miał przed sobą atrakcyjną kobietę.

Debbie McDowell
29 y/o
For good luck!
170 cm
stewardessa w air canada
Awatar użytkownika
All I want for Christmas is you, and you, and maybe you too.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiżeńskie
typ narracjitrzecioosobowa
czas narracjiprzeszły
postać
autor

Była osobą na tyle pogubioną w kwestii własnej wartości, iż potrzebowała bezustannej aprobaty. Nie ze strony kogoś, kto znał ją od dłuższego czasu i akceptował pomimo wszystkich jej mankamentów, ale od szerszego grona osób, nawet jeżeli część z nich przewijała się przez jej życie wyłącznie sporadycznie.
Potrzebowała tego, potrzebowała sympatycznych spojrzeń ze strony nowych znajomych, ponieważ w takich momentach czuła, że naprawdę miała coś do zaoferowania. Nie tylko lubiła otaczać się wianuszkiem osób, ale to właśnie dzięki temu zdawała się nie uciekać w stronę myśli, które mogłyby okazać się dla niej nieco przytłaczające.
Potrzebowała czuć się lubianą, ponieważ to w ten sposób budowała swoją pewność siebie.
Zainteresowanie, które okazywał jej teraz Raynott, także spełniało swoje zadanie. Było dokładnie tym, po co tutaj przyszła, choć początkowo zakładała raczej, że wieczór spędzi w towarzystwie mężczyzny, którego nigdy więcej już nie zobaczy. Tracy był zaś kimś, z kim jej drogi miały skrzyżować się niejednokrotnie, jednak to wcale nie musiało stanowić przeszkody. Debbie należała bowiem do grona tych osób, które nie przywiązywały się natychmiast, a przynajmniej nie za każdym razem.
Wystarczył jeden rzut oka w jego stronę, aby z łatwością stwierdzić, że z nim nie mogło być inaczej.
Kąciki jej ust wykrzywiły się w uśmiechu za sprawą jego pytania. Pokręciła głową na boki, odrobinę zwlekając z odpowiedzią. — Nie jestem pewna, czy to rzeczywiście korzyść. Latam już kilka lat, ale dalej mam słabość do facetów w mundurach — wzruszyła bezradnie ramionami. I tak, tyczyło się to prawdopodobnie każdego rodzaju munduru i może też każdego typu faceta? Debbie bowiem nie była szczególnie stała w uczuciach i utartego typu też nie posiadała.
No chyba, że liczyć fakt, iż zwykle wybierała po prostu b e z n a d z i e j n i e.
Pociągnęła kilka kolejnych łyków ze swojej szklaneczki, a później powiodła spojrzeniem po lokalu. Stopniowo zapełniał się ludźmi, co oznaczało mniej więcej tyle, że wieczór dopiero się rozpoczynał. Ona jednak kończyła już niemal drugiego drinka.
Dostałeś pokój z widokiem? — odezwała się, jeszcze zanim wróciła spojrzeniem do jego osoby. Zrobiła to dopiero po chwili, dość leniwie, ale skorzystała z okazji do tego, aby raz jeszcze omieść jego sylwetkę od góry do dołu. Mógł nie mieć na sobie munduru, ale to również nie ujmowało temu, jak dobrze się prezentował. Przystojna twarz, atrakcyjna budowa. Sprawiał też wrażenie takiego, który stronił od zaangażowania, więc dla każdej poukładanej kobiety nie stanowił dobrego wyboru.
Debbie, niestety, w ogóle poukładana nie była.

Tracy Raynott
Magda
unikam wątków nierozwijających relacji oraz opisów przemocy na tle seksualnym i przemocy nad zwierzętami
37 y/o
For good luck!
185 cm
pilot w air canada
Awatar użytkownika
Christmas by the sea is where I want to be
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkiżeńskie
typ narracjitrzecioosobowa
czas narracjiprzeszły
postać
autor

Jeśli szukała zainteresowania, komplementów i podziwu, u Tracy’ego mogła dziś znaleźć je bez problemu. Była interesująca i atrakcyjna, a to wszystko, czego potrzebował, żeby pokazać kobiecie, że mu się podobała.
Dlatego Raynott niespecjalnie krył się z tym, że McDowell wpadła mu w oko. Mógł nie zasypywać jej komplementami, ale same jego spojrzenia mówiły dość dużo na temat tego, co myślał, ponieważ nie próbował grać odpornego na jej urok. Kolejną rzeczą, która go zdradzała, był ten delikatny flirt, który przewijał się w rozmowie i poprzez który próbował przekazać jej, że był nią zainteresowany.
Może nie na zawsze, ale na pewno na d z i ś.
Więcej nie był w stanie zaoferować, ale Debbie nie wyglądała tak, jakby oczekiwała od niego czegoś więcej. Może więc mogli się ze sobą dogadać?
– Cholera, mogłem go nie zdejmować przed przyjściem tutaj – zagrał złego na siebie, ale zaraz zaśmiał się krótko i uśmiechnął, jednak nie traktując tego zbyt poważnie. W końcu w mundurze czy nie, wiedział, że wyglądał dziś dobrze.
Tracy może nie był zapatrzony w siebie i mijając lustra, nie obracał się za każdym razem, by zachwycić się własną urodą, ale zdawał sobie sprawę z tego, że uchodził za przystojnego mężczyznę, który mógł sprawić, że kobiety będą się za nim oglądały. A gdyby nie starał się dobrze wyglądać, nie ubierałby się tak, jak się ubierał.
Blondyn nie uważał, że tylko kobiety powinny się starać. Faceci też powinni się przyłożyć, jeśli nie chcieli wypaść z obiegu, dlatego przykładał wagę do tego, jak prezentował się poza domem.
Kiedy zapytała go o widok w pokoju, na twarzy blondyna zaszła mała, prawie niezauważalna zmiana, biorąca się stąd, że był już pewny dokąd ta rozmowa zmierzała i podobał mu się ten kierunek. – I to jakim – pochwalił się i nawet nie musiał wyolbrzymiać. Widok miał świetny, zresztą jak sam pokój.. – Ale nie da się go opisać. Trzeba go zobaczyć – dodał, co dokładnie tak, było swoistym zaproszeniem, jeśli tylko Debbie chciała z niego skorzystać. A aby podkreślić swoją gotowość do pokazania jej tego widoku, Tracy dopił zawartość swojej szklanki, spoglądając na brunetkę tak, jakby właśnie rzucał jej wyzwanie.
Robił to, żeby sprowokować ją do działania i zabrać do siebie. Oczywiście to zaproszenie nie dotyczyło wyłącznie oglądania widoków z jego pokoju, bo choć były zapierające dech w piersi, szczególnie nocą, mogli zająć się czymś innym, co przyniosłoby podobny efekt.

Debbie McDowell
29 y/o
For good luck!
170 cm
stewardessa w air canada
Awatar użytkownika
All I want for Christmas is you, and you, and maybe you too.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiżeńskie
typ narracjitrzecioosobowa
czas narracjiprzeszły
postać
autor

Nie był w błędzie. Zdecydowanie prezentował się tak, by przykuwać damską uwagę, pod względem czego Debbie okazała się nie być wyjątkiem. Ona zresztą nigdy nie była zbyt dobra w trzymaniu się z daleka od przystojnych, ale może też niekoniecznie nadających się na partnerów mężczyzn.
Nałogowo stawiała swoje karty na tych, u boku których nie miała czekać jej żadna przyszłość, jednak potrafiła też skupiać się wyłącznie na dobrej zabawie. Tracy sprawiał zaś wrażenie takiego, przy którym właśnie na to mogła liczyć.
Kąciki jej ust wykrzywiły się w uśmiechu. Na szczęście była jeszcze w stanie przywołać pamięcią obraz tego, jak dziś prezentował się w swoim uniformie, a wizja tego sprawiła, że nieznacznie przygryzła dolną wargę. Tamto wydanie zdecydowanie dodawało mu uroku, choć teraz także wyglądał naprawdę dobrze. Nie bez powodu tak często uciekała w jego kierunku spojrzeniem.
Robiła to jednak jeszcze po to, aby upewnić się, że i on spoglądał na nią.
Mogłeś — w przekorny sposób przyznała mu rację. Domyślała się jednak, że mogło być z nim dokładnie tak, jak było z nią. Stroje, które mieli na sobie w pracy, nie należały do najwygodniejszych, przez co Debbie zwykle marzyła o tym, aby czym prędzej je z siebie zrzucić. Paradoksalnie lubiła też wciskać się w nie, ponieważ wiedziała, że w ten sposób przykuwała męskie spojrzenia jeszcze skuteczniej. Czy fantazją każdego faceta nie było to, aby zabawić się ze stewardessą?
W te, które krążyły po jej głowie, najwyraźniej wpisywał się Tracy. McDowell ponownie podążyła w jego stronę spojrzeniem, bez słowa przyglądając się temu, jaki będzie jego kolejny krok. I dostała od niego dokładnie to, czego oczekiwała. Być może nie zrobił tego bezpośrednio, ale przecież wiedziała, że za jego słowami kryło się zaproszenie. To zaś sprawiło, że kącik jej ust znów uniósł się w uśmiechu.
Nie pozostawała w tyle. Ona także rozprawiła się z zawartością własnej szklanki, a kiedy ta została opróżniona, koniuszkiem języka zwilżyła dolną wargę. — Prowadź — odezwała się i w wymowny sposób poruszyła brwiami. Po chwili zsunęła się też z barowego stołka, kompletnie nie przejmując się tym, że spędziła w lokalu o wiele mniej czasu, niż planowała.
Przyszła tu jednak w celu, który udało jej się osiągnąć. Szukała dobrej zabawy, a kiedy nadarzyła się ku temu okazja, postanowiła ją wykorzystać i resztę wieczoru spędzić w towarzystwie osoby, która i tak interesowała ją tu najbardziej.

Tracy Raynott
Magda
unikam wątków nierozwijających relacji oraz opisów przemocy na tle seksualnym i przemocy nad zwierzętami
ODPOWIEDZ

Wróć do „⋆ Po Świecie”