ODPOWIEDZ
34 y/o, 184 cm
właściciel klubu i informator policji | Emptiness
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkinie
postać
autor

- sześć -


Jakaś meksykańska knajpka, dwa lata temu. Randka numer trzy.

- No i on wtedy mu powiedział, że jeśli zaraz stąd nie wyjdzie, to go wyjebie... - powiedział patrząc na brunetkę, opowiadał jej właśnie jakieś bardzo ciekawe zajście z klubu. Namawiał ją, żeby przyszła do Emptiness, ale kategorycznie odmówiła, bo ciężko tam było porozmawiać, a jak Madox jej zapytał gdzie chciała by iść, to powiedziała tylko, zaskocz mnie.
Miał nadzieję, że trochę ją zaskoczył, kiedy zaproponował meksykańską knajpę, chociaż może nie? Może to właśnie była oklepana opcja jeśli chodzi o McDowell, bo może już mu coś wspominała o meksykańskich korzeniach. A może Noriega zgadywał? Lubił w zasadzie zagadki.
Na stoliku przed nimi stało już kilka pustych kieliszków po szotach z tequili, skórki z limonki i sól, a do tego jakieś meksykańskie zagryzki. Madox zajrzał do pustego kieliszka i rozejrzał się za jakąś kelnerką.
- Złapał go za fraki i chciał wyrzucić, a ten drugi wtedy złapał za krzesło i jak chcieliśmy ich rozdzielić, to wtedy dostałem tym krzesłem - wskazał palcem na jakiś siniec pod okiem, ale później wzruszył ramionami - dzień jak co dzień, a u Ciebie Debbie? - zapytał i pochylił się nad stolikiem w jej kierunku, ciemne oczy wbił w te jej, równie ciemne, a może nawet jeszcze bardziej czarne, przez co te kolorowe światła ciekawie się w nich odbijały. Kiedy przeszła obok nich jakaś dziewczyna z obsługi to Madox znowu poprosił o szoty z tequili.
- To całkiem fajne miejsce, ale tequila jest zdradliwa, chcesz mnie upić Debbie? - a może to on chciał ją? Ciężko stwierdzić jakie Madox miał zamiary, bo on zawsze uśmiechał się pięknie, jakby miał najlepsze, w końcu takie gierki miał we krwi, wyćwiczone do perfekcji sztuczne uśmiechy. Kiedy stanęła przed nimi tacka z kolejnymi szotami, to zdjął z niej kieliszki i ułożył je w równym rządku, bo barmański dryg też miał we krwi, w końcu kiedy otwierał Emptiness to często lądował za barem. Znowu wzrok zawiesił na twarzy brunetki.
- Pijemy, czy w coś zagramy? - zapytał i jeden kieliszek palcem przesunął w jej kierunku. Nie to żeby Madox nie lubił pić, do tego go nie trzeba namawiać, nigdy. Ale gierki też lubił, można nawet pokusić się o stwierdzenie, że jeszcze bardziej.

Debbie McDowell
29 y/o, 170 cm
stewardessa w air canada
Awatar użytkownika
stewardessa air canada o duszy romantyczki, która obiekty westchnień zmienia średnio trzy razy w miesiącu, przy każdej nowej miłości przechodząc prawdziwą przemianę osobowości
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkiżeńskie
postać
autor

Meksykańskie jedzenie było n a j l e p s z e.
Słyszała to niejednokrotnie od swojej matki, kiedy sama była jeszcze małą dziewczynką, choć to nie jej opinia była kluczowym aspektem, dla którego Debbie podzielała jej zdanie. Sama bowiem również to polubiła - ostre smaki, charakterystyczne przyprawy, które przywodziły na myśl dom. Było w tym coś wyjątkowego, a jednocześnie sentymentalnego, ponieważ wspólne gotowanie było czymś, co przez lata dzieliła z matką.
Teraz, kiedy była już dorosła i odpowiedzialna za własne życie a przynajmniej taka być powinna, o wiele bardziej wolała poświęcać czas innym rzeczom, niż jego ogrom spędzać przy garnkach. Dzisiejsze wyjście mogło więc okazać się strzałem w dziesiątkę, ponieważ McDowell miała okazję zjeść to, co lubiła najbardziej, a jednocześnie sama nie musiała tego przyrządzać.
Pozostawało wyłącznie mieć nadzieję, że naprawdę będzie smaczne.
I zapraszasz mnie tam mając świadomość tego, że można oberwać tam krzesłem? — zapytała ciut sceptycznie, nieco bardziej wbijając się w oparcie własnego krzesła. Nieszczególnie przejęła się tym, że to Madox nim dostał. Postrzegała go jako faceta na tyle silnego, aby bez problemu sobie z tym poradzić. — To nawet całkiem seksowne — skinęła głową w stronę lima, którego się przy okazji nabawił. Cóż poradzić? W jej żyłach płynęła gorąca krew, a ona zawsze lubiła n i e g r z e c z n y c h chłopców.
Może chcę? Ale wcale nie aż tak bardzo — przyznała, po czym nieznacznie wzruszyła ramionami, podczas gdy na jej twarzy błąkał się niewinny uśmiech. Zmarszczyła brwi dopiero, kiedy Madox zaproponował nieco inną formę rozrywki. — W co? W picie za każdym razem, kiedy kuchnia wywoła kolejny numerek? — zapytała, pochylając się nad stolikiem, o który teraz oparła własne przedramiona. Spoglądanie mu w oczy z takiej odległości było całkiem przyjemne.
Sięgnęła po nachosa i zamoczyła go w serowym dipie, chwilę później pakując go sobie do ust. — Jutro wylatuję do Amsterdamu i nie będzie mnie przez kilka dni. Będę mogła zwiedzić ulicę czerwonych latarni — poruszyła zaczepnie brwiami. Nie żartowała. Z wrodzonej ciekawości była naprawdę zaintrygowana tego rodzaju miejscami. Ciągnęło ją wszędzie tam, gdzie można mieć do czynienia ze złą sławą.

Madox A. Noriega
gall anonim
unikam wątków nierozwijających relacji oraz opisów przemocy na tle seksualnym i przemocy nad zwierzętami
34 y/o, 184 cm
właściciel klubu i informator policji | Emptiness
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkinie
postać
autor

- Wszędzie można oberwać krzesłem - powiedział tonem takim, jakby jej właśnie mówił, że wypadki się zdarzają. Wychodzisz na ulicę i nie wiesz czy akurat za kierownicą nie będzie siedział jakiś pijany kierowca. Nigdy nie wiadomo.
Tak samo jak wchodząc do Emptiness, też nie do końca była wiadomo, czego się spodziewać. Niby Madox dbał o to, żeby to był porządny klub, a jednak na załączonym obrazku widać z jakim skutkiem. Fioletową śliwą pod okiem. Chociaż fakty są takie, że bywało gorzej, a kiedy Debbie tak jeszcze powiedziała, że to nawet seksowne, to Madox uśmiechnął się do niej zadziornie.
- A nawet nie wyobrażasz sobie, jak wyglądał ten drugi - powiedział pochylając się na moment w jej kierunku nad stolikiem, bo oczywiście sugerował, że gorzej. Chociaż to pewne, że wyglądał gorzej, bo kiedy dopadły go goryle Madoxa to żarty się skończyły. Chociaż sam Noriega też umiał się bić, w końcu jeszcze w Kolumbii brał udział w tych nielegalnych walkach, co prawda teraz rzadko brudził sobie rączki, bo nosił na to za drogie koszule, ale... To nie znaczy, że zawsze stał i biernie obserwował.
Na tą jej propozycję gry przewrócił tymi ciemnymi ślepiami, ale później zawiesił je na jej oczach, równie ciemnych, a może nawet jeszcze bardziej niż jego?
- Czyli jednak chcesz mnie upić, kuchnia co chwilę wywołuje jakiś numerek - stwierdził i znowu pochylił się w jej kierunku nad tym stolikiem, żeby z bliska spojrzeć jej w oczy, tylko, że Madox wcale teraz nie patrzył w jej oczy, a na jej pełne wargi, między którymi po chwili zniknął ten nachos - ale myślałem o jakimś nigdy, przenigdy, albo prawdzie i fałszu - przechylił głowę na bok uśmiechając się do niej trochę prowokacyjnie, ale Debbie chyba sama to lubiła. Prowokować, bo kiedy powiedziała o tym locie do Amsterdamu i ulicy czerwonych latarni, to Madox uniósł jedną brew.
- Amsterdam, przywieziesz mi pamiątkowe ciasteczko z zielskiem? - zapytał, chociaż to chyba było nielegalne, a zresztą Madox w Emptiness miał pod dostatkiem zielska, koksu i innych używek pewnie też. Przysunął się z krzesłem bliżej Debbie.
- No i co będziesz robiła na tej ulicy czerwonych latarni? - zapytał i palcem przesunął do niej jeden kieliszek z tequilą. Przez chwilę jeszcze tak patrzył na jej wargi, ale w końcu odchylił się do tyłu opadając plecami na oparcie krzesła.
- Zaczynam - powiedział powoli i chodziło mu o tę grę, bo już sam wybrał za nią - pierwszy raz paliłem jointa z zakonnicą, raz prawie oświadczyłem się dziewczynie po trzech dniach znajomości, nigdy nie spałem z kimś z własnej pracy - jego spojrzenie znowu odnalazło jej oczy - jeśli zgadniesz, które to fałsz to pijesz, nie zgadniesz piję ja - mrugnął do niej w zachęcie jednym okiem, a drugi kieliszek tej tequili przesunął sobie pod nos.

Debbie McDowell
29 y/o, 170 cm
stewardessa w air canada
Awatar użytkownika
stewardessa air canada o duszy romantyczki, która obiekty westchnień zmienia średnio trzy razy w miesiącu, przy każdej nowej miłości przechodząc prawdziwą przemianę osobowości
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkiżeńskie
postać
autor

Posłała mu pełne politowania spojrzenie, ponieważ absolutnie się z tym nie zgadzała. Takie sytuacje n i e zdarzały się notorycznie, a każdy lokal w okolicy n i e sprawiał wrażenia takiego, w którym można było w rzeczy samej krzesłem oberwać. Wierzyła jednak, że nie było konieczności wspominania o tym na głos, dlatego zdecydowała się zachować tę kwestię dla siebie. Wystarczająco dużo powinno powiedzieć mu jej spojrzenie.
Nie przeszkadzało jej jednak to, że tuż pod jego nosem działy się właśnie t a k i e rzeczy. Na swój sposób mogła być tym nawet zafascynowana, choć to akurat nie brzmiało zdrowo. Tej cechy nie sposób jednak przypisać do żadnej z jej dotychczasowych relacji, ponieważ Debbie zwykle wybierała źle.
Nie wiedziała jednak, czy Madox również się taki okaże.
Nie przesadnie. Z pijanego ciebie nie będzie pożytku — skwitowała, robiąc przy tym głupią minę. Nie żartowała jednak tak do końca, ponieważ umieszczając go w swoich dzisiejszych planach liczyła na przyjemne zwieńczenie wieczoru, co oznaczało mniej więcej tyle, że po zakończeniu tego spotkania nie zamierzała od razu wracać do własnego mieszkania.
Jego było o wiele wygodniejsze.
Wzruszyła lekko ramionami na znak zgody. Miał to szczęście, że nie należała do dziewcząt, które były choć trochę wstydliwe, zatem nie miała obawiać się tego rodzaju wyzwań. O tym chyba Madox zdołał się już przekonać. — Myślałam raczej o otwieraczu do piwa w kształcie piersi, bo gdzie niby miałabym wsadzić to ciastko? W sumie… Nie odpowiadaj — skwitowała i trochę wbrew zasadom przechyliła pierwszy kieliszek, opróżniając go jednym haustem. Ale hej, kto przejmowałby się regułami?
Zamierzam z w i e d z a ć. I może kupić jakąś fajną bieliznę, o ile w ogóle ją tam noszą — zastanowiła się na głos, ale zanim zdołała dojść do jakiegoś sensownego wniosku, Madox rozproszył jej uwagę swoim pierwszym wyzwaniem. Zastanawiając się nad odpowiedzią, Debbie na chwilę przygryzła dolną wargę. — Biorąc pod uwagę to, że znamy się już dłużej, a ja jeszcze nie widziałam żadnego pierścionka, stawiam na oświadczyny — stwierdziła, marszcząc przy tym nos i jakby na znak tego, że była pewna swego, tym razem to ona podsunęła mu kieliszek i poruszyła przy tym zaczepnie brwiami. — Ale będę zawiedziona, jeśli chodziło o zakonnicę — stwierdziła, opierając się plecami o oparcie krzesła.
Zastukała palcami w blat stołu, trochę się chyba niecierpliwiąc. Chciała trochę odpłacić mu się swoją wersją.

Madox A. Noriega
gall anonim
unikam wątków nierozwijających relacji oraz opisów przemocy na tle seksualnym i przemocy nad zwierzętami
34 y/o, 184 cm
właściciel klubu i informator policji | Emptiness
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkinie
postać
autor

Widział tę minę Debbie i to jej spojrzenie błyszczących, ciemnych oczu.
- A jak chcesz mnie dzisiaj... spożytkować? - wypalił, bo Madox nie byłby sobą gdyby nie zapytał, gdyby nie pociągnął ją za słówka, tylko po to, żeby powiedziała mu więcej, powiedziała co chciała z nim dzisiaj robić. To wcale nie tak, że był jakiś głupi, czy wcale nie domyślny, przecież widział to wszystko w jej oczach, ale chciał jeszcze dodatkowo to usłyszeć, chciał zobaczyć jak jej usta układają się w te słowa. Co za pożytek będzie dzisiaj z niego miała. Bo liczył, że nie tylko jednak to jego całkiem ładne mieszkanie.
Na to pytanie gdzie miałaby niby wsadzić to ciastko, już otworzył usta, chciał tylko powiedzieć, że taka zmyślna dziewczynka, na pewno na coś by wpadła, ale finalnie nie powiedział nić, parsknął tylko śmiechem na jej słowa, ze spojrzeniem utkwionym w jej twarzy.
- Otwieracz też może być, wreszcie nie będę szczerbił blatów otwierając o nie piwo - stwierdził, tak jakby nie mógł sobie przynieść otwieracza z klubu. Pewnie mógł, ale nie taki w kształcie piersi. Powiódł spojrzeniem za tym kieliszkiem, który podniosła zatrzymując je na jej ustach, kiedy go przechyliła. Nic nie powiedział, bo Madox akurat w łamaniu zasad był mistrzem, nie będzie się o to kłócił.
- Wydaje mi się, że możesz się zawieść Debbie, raczej w takich dzielnicach jej nie noszą - pokręcił głową - są takie miejsca, gdzie bielizna nie jest potrzebna... w moim mieszkaniu na przykład też - rzucił i mrugnął do niej jednym okiem. Może dzisiaj się co do tego mieszkania przekona, a w tej dzielnicy to jednak sama musiała sprawdzić, bo Madox tam nigdy nie był.
Kiedy już wygłosił tę prawdę i dwa fałsze, to wbił w nią spojrzenie tych ciemnych tęczówek. Sam był ciekawy, czy zgadnie. Bo chyba było to dość trudne.
Kiedy obstawiła swoją opcję, to pochylił się nad stolikiem i przesunął kieliszek z tequilą w jej kierunku.
- Zgadałaś, ze mną trzeba trochę dłużej chodzić - uśmiechnął się, chociaż Madox na koncie miał już zerwane oświadczyny, ale Debbie nie mogła o tym wiedzieć - zakonnice to są mimo wszystko równe babki - dodał jeszcze i też opadł plecami na oparcie krzesła, kiedy podsunęła mu kieliszek. Teraz on miał zgadywać, zmrużył oczy wpatrując się w nią i czekając na ten jej zestaw. Skrzyżował nawet ręce na piersi, bo teraz on będzie musiał ją rozgryźć, skoro jej tak łatwo to poszło. Za łatwo. Następnym razem musi się bardziej postarać i wymyślić coś trudniejszego.

Debbie McDowell
29 y/o, 170 cm
stewardessa w air canada
Awatar użytkownika
stewardessa air canada o duszy romantyczki, która obiekty westchnień zmienia średnio trzy razy w miesiącu, przy każdej nowej miłości przechodząc prawdziwą przemianę osobowości
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkiżeńskie
postać
autor

Bezgłośne z o b a c z y s z wymalowało się na jej ustach w odpowiedzi na jego pytanie. Mogła powiedzieć mu teraz wiele świństw, jednak nie chciała podawać mu tego na tacy. Byli przecież w lokalu, pośród ludzi, a chociaż Debbie nie zaliczała się do grona tych dziewcząt, które określić można byłoby mianem wstydliwych, najwyraźniej bawiła się na tyle dobrze, aby nie ryzykować tym, że już moment później zaciągnie go do barowej łazienki.
Nigdy nie była szczególnie cierpliwa.
Posłała mu karcące spojrzenie, kiedy wspomniał o tych blatach. Nie była może najbardziej porządnicka, czasami też zachowywała się dość niedbale, ale nie chciała nawet myśleć, jak musiały wyglądać meble po starciu z kapslem od piwa. Na samą myśl o tym robiło jej się po prostu źle.
W takim razie świetnie się składa, że dzisiaj jej nie założyłam — odparła, podczas gdy na jej usta wkradł się zaczepny uśmiech. Mogła mówić prawdę, ale mogła też wyłącznie próbować zadziałać na jego wyobraźnię. Zakładała jednak, że o tym Madox jeszcze później się przekona. Na razie mieli jednak przed sobą cały szereg kieliszków, które uprzednio należało opróżnić.
I do tego właśnie zmierzała.
Klasnęła w dłonie, kiedy okazało się, że trafiła w dziesiątkę. Uśmiech przeszedł w nieco bardziej triumfalny, a sama Debbie prędko wyciągnęła dłoń po kieliszek. Przechyliła jego zawartość, choć prawdę powiedziawszy nie była pewna, czy zrobiła to zgodnie z zasadami. Jakie jednak miało to znaczenie, skoro oboje najpewniej skończą pijani? — W porządku — odezwała się, a potem koniuszkiem języka zwilżyła dolną wargę. Potrzebowała chwili, aby wpaść na coś, co miałoby sens. — Pierwszy kurs robiłam kompletnie pijana, kąpałam się nago w fontannie w Rzymie i nigdy nie spałam z nikim w trakcie lotu — wyrecytowała po chwili zastanowienia.
Ponownie pochyliła się nad stolikiem, o który oparła się przedramionami, przy okazji też wbijając spojrzenie w Madoxa. Postanowiła przy okazji odrobinę go rozproszyć, dlatego zaczepiła go pod stołem własną stopą. Początkowo niby to przypadkiem oparła ją o jego łydkę, ale stopniowo przesunęła ją nieco wyżej. Nijak jednak nie zdradzał tego wyraz jej twarzy, ponieważ na tej cały czas malował się uśmiech niewiniątka.

Madox A. Noriega
gall anonim
unikam wątków nierozwijających relacji oraz opisów przemocy na tle seksualnym i przemocy nad zwierzętami
34 y/o, 184 cm
właściciel klubu i informator policji | Emptiness
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkinie
postać
autor

Kiedy te jej pełne wargi ułożyły się w to słowo zobaczysz to Madox rzeczywiście chciał to zobaczyć, może nawet teraz, zaraz, już. Bo on też był niecierpliwy i w zasadzie niewiele było potrzeba, żeby zadziałać na jego wyobraźnię, a Debbie działała na nią od samego początku, była śliczna, gorąca, latynoska krew i temperament, czego chcieć więcej?
Madox nie potrzebował niczego więcej.
On tymi blatami wcale się nie przejmował, więc tylko strzelił oczami na to jej spojrzenie, lubił chaos, w życiu, w łóżku, w swoim mieszkaniu. Uporządkowany, bo jednak miał w sobie jakiś taki pierwiastek, który kazał mu nad tym panować, tak jak panował nad swoim klubem, ale chaos.
Na te jej słowa, że nie założyła bielizny odruchowo przejechał spojrzeniem tych ciemnych tęczówek po jej sylwetce, na dłużej zatrzymując się na tych newralgicznych punktach, które powinny ją zdradzić, jakieś ramiączko od stanika, może wystająca koronka, albo odznaczające się na cienkim materiale...
- Debbie, ale z ciebie kusicielka - to ostatnie słowo powiedział powoli spojrzenie przenosząc z jej biustu na ciemne oczy, które w tym świetle zdawały się jakoś tak ekscytująco błyszczeć. Nie odkrył jeszcze czy mówiła prawdę, czy nie, a jednak na wyobraźnię zadziałała, a przede wszystkim to sprawiła, że Madox teraz, to coraz bardziej chciał to sprawdzić. Zerknął tak na te kieliszki, prosta matematyka, jeszcze kilka pytań i kolejka pęknie, tylko, że później zawsze mogli zamówić następną, chyba, że oni sami pękną wcześniej?
Powietrze jakby stawało się coraz bardziej gorące, kiedy Debbie tak podniosła kieliszek, a Noriega patrzył tylko na jej usta. Dopiero kiedy powiedziała te swoje fałsze i prawdę, to opadł plecami na oparcie swojego krzesła, bo tak to nieświadomie przysuwał się coraz bliżej niej nad tym stolikiem. Skrzyżował ręce na piersi, tak, że te tatuaże i dobrze zarysowane mięsnie na jego ramionach były bardziej widoczne. Zmrużył oczy. Trudne.
- Nago w fontannie w Rzymie sobie Ciebie wyobrażam Debbie, więc to odpada - zaczął powoli, a wyobraźnia mu teraz działała na najwyższych obrotach, więc trudno by było nie, zwłaszcza, że poczuł tę jej nogę na swojej. A jednak jego twarz też nic nie zdradziła, bo Madox to akurat miał wyćwiczone idealnie, udawanie, grę aktorską i pokerową twarz. Chociaż trzeba przyznać, że zmysły mu wariowały i na tym krześle, to już prawie nie mógł usiedzieć. Zastanowił się chwilę znowu, ale w końcu dodał -trzecie wydaje mi się bujdą, nawet ja spałem, a latam mniej - pokazał jej czubek języka, a później się uśmiechnął pochylając do przodu nad stolikiem, tak, że z powodzeniem mógł do niej sięgnąć - a alkohol czasem otwiera umysł - a przynajmniej Madox tak uważał i kiedy miał w Emptiness ten gorszy dzień to zamiast kawy sięgał właśnie po drinka. Kiedy zaczepiła stopą o jego udo, to to zrobił, sięgnął do jej nogi dłonią, oparł palce na kostce, zacisnął je mocniej, tak, żeby poczuła, gdyby nie siedzieli w barze, to już by ją za tę nogę szarpnął do siebie, ale jednak nie byli tutaj sami. Chociaż ich spojrzenia pełne jakiegoś takiego pożądania wyglądały trochę tak, jakby nikt inny już się tutaj nie liczył.
- I co zgadłem? - zapytał palcami przesuwając powoli wyżej, chociaż oczywiście też wcale nie dał tego po sobie poznać. Ale on też umiał trochę kusić.

Debbie McDowell
ODPOWIEDZ

Wróć do „⋆ W czasie”