ODPOWIEDZ
34 y/o, 182 cm
Prezes z przypadku, skandalista z wyboru | Northex Industries
Awatar użytkownika
Oficjalnie - prezes Northexu, nieoficjalnie - człowiek, który potrafi zamówić kawę w czterech językach, ale nie pamięta hasła do służbowej poczty.
Mówią, że wszystko mu się udaje. Ale nikt nie widzi, ile razy prawie nie spadł z własnego piedestału.
Żył szybko, kochał mocno, wydawało mu się, że jest niezniszczalny, że jest królem świata, do momentu, kiedy serce tego nie wytrzymało...
Teraz stara się je poskładać.
Żyć trochę inaczej, w zgodzie ze sobą, tak, żeby ten pieprzony film który wyświetla się przed oczami tuż przed śmiercią był trochę lepszy niż tanie porno, wymieszane z słabą komedią.
nieobecnośćtak
wątki 18+tak
zaimki
postać
autor

- 48 -



To był ciężki dzień, bo kiedy Galen wrócił do biura, to okazało się, że nie będzie pracował sam, bo jego współpracownik z Nowego Jorku, z którym mieli wejść w spółkę wysłał do niego na szkolenie swoją córkę. Wyatt wcale nie chciał uczyć biznesu jakiejś rozpieszczonej księżniczki, ale to był ważny kontrahent, któremu tak po prostu nie mógł odmówić. Musiał się zgodzić, zacisnąć zęby i jakoś to przetrwać.
Tak jak musiał przetrwać te wyrzuty, które wciąż i wciąż mu robiła Cherry używając tego słowa, które go tak mierziło. Bo słodziak to nie jest złe słowo - powtarzała, dla Galena było. A jeszcze gorsze było to, że on wcale nie potrafił Cherry przekonać do swoich racji. On był uparty, ale ona chyba jeszcze bardziej.
Naprawdę wolałby dzisiaj wrócić do swojego apartamentu, a jednak wrócił do tego Marshall, bo przecież mimo tych kłótni oni wciąż próbowali być razem i wciąż się kochali. Chociaż jak będzie chciała z niego na siłę robić pantoflarza to może być różnie. Bo chyba miłość to nie to, żeby kogoś na siłę zmieniać, a przynajmniej Galen tak myślał. A zresztą on nawet nie chciał się zmieniać i tak wiele już poświęcił dla Cherry, wiele swojego dawnego życia. Kiedy patrzył w lustro to zastanawiał się co mu zostało, oprócz tych intensywnie niebieskich oczu, a co zostanie jeśli ona wciąż będzie tak na niego naciskać?
Słodziak i pantoflarz, Galen Wyatt taki nie był i nie zamierzał być, nawet dla kobiety, którą kochał. A jeśli Charity tego w końcu nie dostrzeże, to może się to skończyć różnie. Ciągła walka też go już męczyła, zwłaszcza, że z sercem jeszcze wciąż nie było dobrze. Ta cała nerwówka odbiła się na ostatnich wynikach, o których on oczywiście nie powiedział Cherry ani słowa. Był pod kontrolą lekarza, starał się być odpowiedzialny, ale też starał się nie rezygnować zupełnie z siebie. Dużo rzeczy zmienił, poszedł na dużo ustępstw, ale były takie, których po prostu nie dało się przeskoczyć, nie dało się od tak ułożyć pod jej widzimisię. I taką rzeczą był ten słodziak i ten pantoflarz. Mogła się z nim kłócić, mogła mu wytykać, że to nie jest złe... Tak, kurwa, chyba w świecie słodziaków i pantoflarzy, bo na pewno nie Galena Wyatta.
Chodził poirytowany od kilku dni, bo po pierwsze lekarz znowu kazał mu uważać na serce, po drugie Cherry się denerwowała z byle powodu, po trzecie drażniła go Sky, a po czwarte brakowało mu...
Tak wielu rzeczy mu brakowało. To chyba denerwowało go najbardziej, jakiś taki cień przeszłości, który się za nim ciągnął, a do którego on wcale nie mógł wrócić. Chociaż...
Ktoś uważał, że mógł i że ta przeszłość dogoni go szybciej niż się spodziewał. Ktoś uważał, że wie co zrobił. Tylko, że tego nie wiedział nikt oprócz jego, Marcie i... Morgan?
Ale Morgan przecież nie żyła. To niemożliwe. To na pewno jakiś głupi żart.
Schował ten wymięty list, który czytał chyba sto razy, doszukując się w nim jakiegoś głębszego sensu, miedzy ubraniami w szafie u Cherry. I to był wielki błąd, bo kiedy wrócił do domu z biura, jeszcze zanim zdążył zdjąć marynarkę i odwiesić ją na wieszaku, to Cherry stała już przed nim z tym listem w dłoni. Poznał go od razu, zbyt wiele razy obracał go w palcach, żeby go nie poznać.
- Co to... jest? - mimo to zapytał unosząc jedną brew, a te niebieskie tęczówki spuszczając z jej rozgniewanej twarzy na dłoń, którą zaciskała na wysłużonym papierze.

Cherry Marshall
zgrozo
lania wody i gry o niczym; kończenia posta w tym samym momencie co ja; stania w miejscu; nudnego, miłego życia
30 y/o, 164 cm
Pani Prezes Northland Power
Awatar użytkownika
Pani Prezes
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkizaimki
postać
autor

Galen L. Wyatt

Ostatnie dni były dla niej ciężkie. Powrót do pracy, gdzie miała mierzyć się ze swoim bratem, spowodował u niej falę irytacji i frustracji. Nienawidziła tego pokurcza. Znów musiała chodzić w odpowiednio dużych szpilkach, by była tą najważniejszą osobą na świecie. Przynajmniej w jej firmie. Sama nie wiedziała, z czego to się wzięło, czemu on znowu robił jej pod górkę. Za każdym razem zaczynało się tak samo, a nawet wytłumaczenie mu jej historii życia nie wchodziło w jakąkolwiek grę. Serce się jej łamało na samą myśl, gdy zaczynała o tym myśleć. Kroiło się na pół, jakby jutra miało nie być. To najbardziej ją bolało. Mogła być dobrą prezeską, załatwiającą kontrakty, zarządzać firmą, a nawet w oczach własnej rodziny była niewystarczająca.
To samo widziała w domu. Galen znowu chodził rozdrażniony, a ona już nie wiedziała, z czego to się brało. Nabrała powietrza do ust, próbując zastanowić się nad tym, co właściwie powinna sama ze sobą począć. Nie miała zielonego pojęcia, za to w domu bardziej niż zwykle pilnowała porządku. Każdy kubek, filiżanka, talerz irytował ją do rozmiaru wybuchu wulkanu, który wszystko mógłby strawić. Galen nic nie wiedział, nie wiedziała jeszcze w jakich słowach powinna opowiedzieć mu o bracie. To najbardziej powodowało krwawienie jej serca. Zwyczajnie nie wiedziała, co począć im dłużej się nad tym zastanawiała. Chciała cicho westchnąć, ale co ona mogła zrobić? Zagryzła swoją dolną wargę, próbując uporządkować myśli. Tylko czy była w stanie to zrobić? Gdy tak sprzątała, trafiła na marynarkę, a w niej liścik. Chciała ją zwyczajnie posprzątać, bez niepotrzebnych określeń, wyrzutów, za to, to co w niej znalazła spowodowało, że serce się jej zatrzymało. Galen spotkał ją siedzącą na łóżku, wpatrzoną właśnie w ten list. Jeszcze bardziej wymiętolony, bo nie wiedziała, co z nim zrobić. Odezwał się do niej, ale ona milczała.
No właśnie... powiedz mi co to jest? — powiedziała, przenosząc na niego wzrok. Nie osądzała go, bardziej czuła się zmartwiona — co zrobiłeś, Galen? O czym ja nie wiem? — przez myśl jej przeszło, że chodziło w tym wszystkim o kontenery. Tylko czy miało to jakąkolwiek rację bytu? Przegryzła swoją dolną wargę, próbując zastanowić się nad tym wszystkim.
34 y/o, 182 cm
Prezes z przypadku, skandalista z wyboru | Northex Industries
Awatar użytkownika
Oficjalnie - prezes Northexu, nieoficjalnie - człowiek, który potrafi zamówić kawę w czterech językach, ale nie pamięta hasła do służbowej poczty.
Mówią, że wszystko mu się udaje. Ale nikt nie widzi, ile razy prawie nie spadł z własnego piedestału.
Żył szybko, kochał mocno, wydawało mu się, że jest niezniszczalny, że jest królem świata, do momentu, kiedy serce tego nie wytrzymało...
Teraz stara się je poskładać.
Żyć trochę inaczej, w zgodzie ze sobą, tak, żeby ten pieprzony film który wyświetla się przed oczami tuż przed śmiercią był trochę lepszy niż tanie porno, wymieszane z słabą komedią.
nieobecnośćtak
wątki 18+tak
zaimki
postać
autor

To było dobre pytanie, co Galen zrobił o czym Cherry nie wiedziała, bo zrobił dużo takich rzeczy, a nawet dużo takich o których nie wiedział nikt poza nim samym, albo na przykład jeszcze jakimiś zainteresowanymi osobami. Nawet w ostatnim czasie robił takie rzeczy, z których się Cherry nie tłumaczył, bo przecież nie musiał się jej ze wszystkiego tłumaczyć. Nie musiał też jej wszystkiego mówić. Może nawet o tym liście też nie musiał, zwłaszcza, że to wszystko wydarzyło się tyle lat temu.
To była jakaś taka odległa przeszłość, przeszłość, którą przepracował na wielu sesjach ze swoim terapeutą, o której starał się zapomnieć, a która teraz do niego wracała, która teraz go dogoniła. A najgorsze jest to, że on teraz nawet chyba nie miał dokąd uciec. Tak jak wtedy uciekł w prochy i uciekł w jakiś taki najmroczniejszy w swoim życiu fragment, tak teraz chyba nie chciał znowu iść w tym kierunku. Znowu przez to przechodzić.
Wtedy na powierzchnię wyciągnęła go firma, ta cała prezesura, która była jakimś spełnieniem marzeń, którą jego ojciec rzucił mu jak jakieś koło ratunkowe. Galenowi Wyattowi, który był na dnia i który musiał się z niego odbić, podnieść, bo musiał przejąć rodzinny biznes. Nie musiał, bo jego ojciec z powodzeniem mógł zaczekać jeszcze kilka lat, ale mimo wszystko to zrobił. Zrobił to dla swojego syna i Galen był mu do tej pory za to wdzięczny. Bo dzięki temu on rzeczywiście potrafił przerwać to w czym wtedy utkwił. Odsunąć na bok te najgorsze myśli. Bo firma była ważniejsza, spuścizna Wyattów była ważniejsza niż jakiś jego dołek. Największy dół w życiu, który chciał uhonorować w ramionach samej Śmierci. Czy ktokolwiek patrząc na Galena Wyatta miał w ogóle o tym pojęcie?
Nie, nie miał. Bo to był ten mroczny rozdział jego życia, o którym Galen w ogóle nie mówił. O którym jednak wspomniał Cherry wtedy na Lanzarote, mówiąc, że siostra zostawiła go w najgorszym momencie jego życia, kiedy przedawkował.
Smutna prawda, ale gdyby Galen Wyatt umierał, to w samotności, bo nawet najbliższa jego sercu osoba, nawet jego siostra, się od niego w tamtym momencie odwróciła.
A potem poznał Cherry.
I Cherry była przy nim kiedy stanęło mu serce, potem kiedy znowu zaczęło bić, była obok.
Usiadł obok niej na łóżku, łokcie oparł na kolanach, sięgnął po ten list, który trzymała w dłoniach, żeby wyjąć go spomiędzy jej palców, żeby oprzeć na jej ciepłej skórze te swoje, na dłuższą chwilę. Nie wiedział od czego ma zacząć, jak ma jej to powiedzieć. Nie wiedział nawet, czy chce jej to powiedzieć. Czy powinien?
W końcu to były rzeczy nie proste, nie przyjemne, nie takie dla słodziaków wcale, a najmroczniejsze w jego życiu. Tak mroczne, że chyba nikt o nie nigdy nie podejrzewał Galena Wyatta.
- To jest... - zaczął i urwał, niebieskie tęczówki zawiesił na tym liście i na podpisie Morgan - bo Morgan powróciła jak fatamorgana, ona przecież wcale nie powinna istnieć. Ona przecież...
- Cherry... - żart? To chciał powiedzieć? Chciałby żeby to był żart, ale czuł w kościach, że to nie jest żart. Czuł, że ktoś naprawdę wie, co on wtedy zrobił.
- To długa historia - stwierdził w końcu, bo jeszcze sam musiał to w głowie poukładać, dojść do tego, od czego w ogóle ma zacząć. Bo chyba najlepiej od początku, kiedy to wszystko się zaczęło. Od momentu, kiedy Galen poznał Marcie. Chociaż może ten fragment akurat mógł sobie darować?
Chyba nie mógł.
- Otworzymy wino z Lanzarote? - zapytał nagle, bo jednak może tak to jakoś łatwiej pójdzie, kiedy będą mogli poczuć na językach ten słodki smak Lanzarote, gdzie po raz pierwszy i chyba właściwie jedyny, otworzyli się przed sobą. Kiedy zdradzali sobie te sekrety w akompaniamencie szumu oceanu, w tę magiczną, gwieździstą noc.

Cherry Marshall
zgrozo
lania wody i gry o niczym; kończenia posta w tym samym momencie co ja; stania w miejscu; nudnego, miłego życia
30 y/o, 164 cm
Pani Prezes Northland Power
Awatar użytkownika
Pani Prezes
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkizaimki
postać
autor

Galen L. Wyatt

Nie miała zielonego pojęcia, co właśnie działo się przed jej oczyma. Galen wydawał się być bardziej przerażony niż przy starciu z niedźwiedziem. Poważny, jakby faktycznie skrywał jakąś tajemnicę, o której ona jeszcze nie miała zielonego pojęcia. Sama nie wiedziała, co powinna mu powiedzieć. Przegryzła swoją dolną wargę, próbując zastanowić się nad... losem ich relacji. W głębi serca bała się, że zaraz wyjdzie jego romans. Nikt o zdrowych zmysłach nie podejrzewałby własnego mężczyzny o morderstwo. Takie rzeczy dzieją się tylko w filmach, a dodatkowo tych całkiem kiepskich. Przegryzła dolną wargę, próbując zrozumieć.
Co to znaczy? — długie historie miały całkiem wiele znaczeń. Niekoniecznie dobrych, ale bardzo często tych złych i skomplikowanych. Tak jak jej relacja z Corvinem. Gdyby nie firma oraz wyścig o stołek prezesa może to wszystko wyglądałoby całkowicie inaczej. Prościej. Wyścig miał swoje dwie strony. Ona cały czas pięła się do doskonałości, a jej brat za każdym razem stawał się coraz bardziej oziębły, coraz bardziej mroczny. Ona już nic nie potrafiła z tym zrobić. W zasadzie nie miała zielonego pojęcia, co powinna z tym począć.
Tak jak teraz z Galenem.
Otworzyła szerzej oczy, słysząc o winie z Lanzarote. Ta wyspa była dla nich czymś mitycznym. Miejscem spotkania króla ze swoją królową. Mogli się nie zgadzać, ale cały czas w ich oczach znajdowały się te gwiazdy, w które tak po prostu chcieli móc uciec. Ona chciała, on pewnie też. Tylko gdy butelka miała zostać odpieczętowana, to tylko na te magiczne, lub koszmarne chwile.
Dobrze, ale... — powiedziała lekko skonsternowana. Co miała o tym wszystkim myśleć? Nie miała zielonego pojęcia, w jaką stronę będzie zmierzało to wszystko. Przegryzła swoją dolną wargę, próbując zrozumieć, czego będzie dotyczyła ta rozmowa, ale im bardziej się nad tym zastanawiała, tym gorsze miała myśli — zaczynam się bać, skoro mam otwierać wino z Lanzarote — w końcu zniknęła za drzwiami sypialni, idąc w stronę barku w salonie. Wyjęła z niego piękną, niebieską butelkę. Tak charakterystyczną dla tego regionu. Krystaliczny błękit jak oczy jej narzeczonego.
Też pijesz? — głupie pytanie, bardziej z troski. Wyjęła dwa kieliszki, a do obu nalała półsłodkie wino. Dopiero z nim wróciła do Galena, podając mu jeden z kieliszków. Wcześniej panowała cisza, za to w jej oczach dało się zobaczyć to dziwne wyczekiwanie. Czekała, by poznać źródło tych pogróżek. Na jej ciele pojawiły się dreszcze.
Chociaż w duszy liczyła, że to kiepski żart, by przestała nazywać go słodziakiem.
34 y/o, 182 cm
Prezes z przypadku, skandalista z wyboru | Northex Industries
Awatar użytkownika
Oficjalnie - prezes Northexu, nieoficjalnie - człowiek, który potrafi zamówić kawę w czterech językach, ale nie pamięta hasła do służbowej poczty.
Mówią, że wszystko mu się udaje. Ale nikt nie widzi, ile razy prawie nie spadł z własnego piedestału.
Żył szybko, kochał mocno, wydawało mu się, że jest niezniszczalny, że jest królem świata, do momentu, kiedy serce tego nie wytrzymało...
Teraz stara się je poskładać.
Żyć trochę inaczej, w zgodzie ze sobą, tak, żeby ten pieprzony film który wyświetla się przed oczami tuż przed śmiercią był trochę lepszy niż tanie porno, wymieszane z słabą komedią.
nieobecnośćtak
wątki 18+tak
zaimki
postać
autor

- To znaczy, że to jest... dość skomplikowane - powiedział przewracając tymi niebieskimi oczami. Skomplikowane i nie da się odpowiedzieć w trzech słowach, a nawet trzydziestu, może jak spędzą w tej sypialni trzy godziny, to dopiero uda mu się to wszystko jakoś wyjaśnić. Kolejną przeszkodą było to, że Galen chyba nie umiał o tym rozmawiać na trzeźwo i najchętniej teraz piłby swoją whisky, która tak przyjemnie drapała w gardło, ale przez te gorsze wyniki postanowił się zadowolić lampką wina. Lampka wina przecież dobrze wpłynie na jego serce, rozrzedzi krew, która będzie sobie krążyć w żyłach. Tylko czy ta historia na pewno też będzie dobra dla serca? Czy zrzucanie ją na barki Cherry też?
Wciąż się wahał i wciąż miał wątpliwości, bo może i Cherry była prezesem i bywała zawzięta, ale wciąż dla niego była jakaś taka krucha. Zbyt krucha może żeby to wszystko usłyszeć? O nim. Żeby dowiedzieć się prawdy. Bo ta prawda może ją złamać, ale przecież czy nie był jej tego winien? Skoro chcieli budować jakąś głębszą relację? Może nawet się pobrać? Chociaż dla Galena temat ślubu ostatnio stawał się jakiś taki odległy przez tę rozmowę z ojcem Cherry.
A po tej dzisiejszej może już w ogóle stanąć pod wielkim znakiem zapytania. A jednak prędzej, czy później musiała się o tym dowiedzieć. Musi. Teraz
- Bo to może być trochę straszna historia Cherry - zaczął, kiedy ona powiedziała, że zaczyna się bać. Galen ją rozumiał i sam też się bał. Bał się tego, że jak o tym powie głośno, to to wróci, to ten list nagle stanie się rzeczywistością, a nie jakimś złym snem, fatamorganą z Morgan w roli głównej.
- Tak i weź butelkę - odpowiedział od razu, kiedy zapytała go, czy on też pije. Nie pił, naprawdę od tego zawału nie wypił nic co miało w sobie alkohol, więc liczył, że to wino poczuje, że sprawi ono, że będzie potrafił jej to jakoś tak normalnie wyjaśnić.
- Od czego zacząć? - zapytał sam siebie, gdy już wróciła do niego z tymi kieliszkami, a gdy podała mu jeden od razu upił z niego spory łyk. Ten słodki smak na języku przypominał mu Lanzarote i przypominał mu ten wieczór, kiedy jedli kolację na tarasie i opowiadali sobie o tym, co skrywali gdzieś na samym dnie duszy. I dzisiaj Galen Wyatt zamierzał tę historię kontynuować, ale może najpierw powinien do niej wrócić?
- Cherry pamiętasz jak kiedyś Ci opowiadałem, że siostra zostawiła mnie w najgorszym momencie życia, jak przedawkowałem wtedy prochy? - zapytał powoli patrząc na nią z ukosa. Pamiętała? Liczył, że jednak tak, bo to było jedno z tych traumatycznych przeżyć, które sprawiały, że Galen był jaki był. Był sobą. Nie słodkim w żadnym względzie. Silnym, nawet jeśli był sam. To już wiedział, że nie może się poddać. Musi walczyć.
Bo jakby się poddał, to zrobiłby to od czego przecież uciekał. Od czego w końcu udało mu się uwolnić.
Chociaż teraz, kiedy zaczął ten temat jakoś tak dużo wspomnień nagle wróciło, i ten szpital i ta klinika, w której był na tej smutnej terapii nazywanej później odwykiem. Odwykiem od myślenia o śmierci.
- Ale nie opowiadałem Ci wtedy dlaczego to wszystko się wydarzyło... - bo uznał, że ona nie jest na to gotowa, a może uznał po prostu, że ta przeszłość nigdy już go nie dogoni? Że nie jest ważna, bo została pogrzebane gdzieś na dnie tego przeklętego jeziora, razem z Morgan, która powinna już dawno się rozłożyć. Znowu podniósł kieliszek do ust, znowu napił się tego wina, ale bardziej po to, żeby zebrać myśli, żeby je jakoś uporządkować. Ułożyć w kolejności, która będzie dla Cherry zrozumiała.

Cherry Marshall
zgrozo
lania wody i gry o niczym; kończenia posta w tym samym momencie co ja; stania w miejscu; nudnego, miłego życia
ODPOWIEDZ

Wróć do „#13”