ODPOWIEDZ
23 y/o, 163 cm
technik kryminalistyki w Toronto Police Service
Awatar użytkownika
In this universe, I prefer Shaggy
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkishe/her
postać
autor

5.
Choć Daphne starała się z całego serca nie słuchać owego złodzieja sprzed kilku tygodni, nieumyślnie poszła za jego sugestią i znalazła się w nadjeziornym parku, szukając liści i kasztanów. Jej mózg wyparł jednak fakt, że to on (po części) stał za tym wszystkim. Miała trochę na głowie - pracę, a także fakt, że świat był tak mały iż znajdowały się z siostrą w jednym kraju, nie mając o tym bladego pojęcia. To drugie zwłaszcza zaprzątało jej myśli. Nie mogła dojść do ładu i składu z tym, co o tym myśleć. Logiczne zatem, że nie myślała o tamtej kłótni od czasu, gdy miała miejsce. Zresztą, była przekonana że widzi typa po raz pierwszy i ostatni.
Och, jak bardzo się myliła.
Delikatne promienie słońca, przebijające się przez liczne chmury pełznące leniwie po niebie, dawały wrażenie przyjemnego ciepła. Taka pogoda sprawiała, że jesień stawała się naprawdę przyjemna i nieco mniej depresyjna. Cieszyła się zatem, że akurat dzisiaj miała pod opieką Arnolda, psa sąsiadki. Gdyby przyszło jej wyjść z nim na spacer w trakcie deszczu to chyba by się wściekła. Nie spodziewała się natomiast, że pod wpływem przyjemnego, jesiennego słońca wybierze się aż nad samo jezioro. Zadowoliła tym samym Arnolda, który biegał podekscytowany wokół jej nóg, wskakując od czasu w zgarnięte kupki z liśćmi. Obserwowała to zjawisko z uśmiechem, w głowie jednak zastanawiając się, czy powinna była obawiać się o kleszcze. Nigdy nie miała swojego zwierzaka, więc nie wiedziała, na co uważać lub nie. Cóż, przekona się o tym prędzej czy później.
Czując lekkie zmęczenie ciągłym chodzeniem (a raczej bieganiem za psem, który posiadał zdecydowanie zbyt dużo energii jak na tak małe ciałko), podeszła do jednej z ławek w parku i z ulgą usiadła, prostując nogi. Arnold, chcąc czy nie, musiał zgodzić się na przymusową przerwę i po krótkim spacerku w kółko również zajął miejsce tuż obok jej nóg. Delikatny wiaterek dmuchał jej w twarz, sprawiając, że padające na jej policzki ciepło nie było ani zbyt gorące, ani zbyt zimne. Aż przymknęła oczy, napawając się tą chwilą. Rzadko kiedy cieszyła się z czegoś, co było tak przyziemne i normalne.
Ale, oczywiście, ten stan był zbyt piękny, by mógł trwać wiecznie.

Filippo Carissoni
19 y/o, 175 cm
za dnia student, w nocy zaś dj what a way to make a livin'
Awatar użytkownika
Są takie chwile, że zrobię wszystko za Scooby-chrupkę!
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkizaimki
postać
autor

#numerek_sprawdze_później

Filippo tego dnia nie planował spaceru po parku, tylko granie na kompie po zajęciach a przed pracą i w sumie to właśnie zaczął robić, gdy wrócił do domu. Usiadł przy biurku znajdującym się w sypialni, włączył laptopa, a następnie odpalił Fortnite'a. Grał w Battle Royal 1vs.1 i dwie rozgrywki szły mu całkiem nieźle - tak, że w jednej został sam na sam z ostatnim graczem, lecz umarł bo zabrakło mu materiałów i spadł, co spowodowało utracenie całego HP, a przy kolejnej szczęśliwej rozgrywce, przeciwnik był szybszy (rzecz jasna winę zwalał na swój internet). Gdy kolejny raz przegrał, wyłączył laptopa i odchylił się na swoim gamingowym krześle.
Zerknął na zegarek, który nosił na ręce i jakoś tak wyszło, że musiał kupić coś na obiad, więc wyszedł z domu. Koniec końców na wizycie w sklepie się nie skończyło, bo wylądował w parku - dopiero po dłuższej chwili przypomniał sobie, że o tym właśnie parku wspominał dziewczynie, którą poznał w geek sklepie. Czy chciał ją spotkać? Cóż... wolałby nie, ponieważ czuł, że mógłby dostać kasztanami po głowie albo czymś innym.
Szedł wymachując reklamówką, w której znajdowała się lasagne'a z bolognese, pepsi i żelki. W sumie, mógł od razu kupić dwie porcje, by mieć na następny dzień ale no cóż... może zajdzie znów do sklepu podczas powrotu, lub po prostu odwiedzi go nazajutrz.
Gdy tak maszerował przez park, nagle zachciało mu się pić, więc przystanął, zgarnął z reklamówki pepsi, odkręcił i wziął kilka łyków. Po zakręceniu butelki, zauważył nieopodal siedzącą na jednej z ławek dziewczynę....
Czy to jakiś żart? spytał samego siebie, zastanawiając się, czy lepiej byłoby a) po prostu przejść i udawać, że jej nie widział; b) zawrócić; c) przysiąść się
Odpalił maszynę losującą wewnątrz swojej głowy i ostatecznie wybrał opcję...
- Nie sądziłem, że na siebie tu wpadniemy. - powiedział szczerze, zachowując bezpieczną odległość na tej samej ławce i nie patrząc na dziewczynę, choć po kilku sekundach odważył się przekręcić głowę w bok (w stronę Daphne). Oczywiście zauważył psiaka i miał ogromną ochotę go pogłaskać.
- Ale słodki. Jak się wabi? - spytał, bo naprawdę był ciekawy. Lubił pieski i ogólnie zwierzątka. Ponieważ doskonale wiedział, jak powinien się zachować, nie robił żadnych agresywnych ruchów, tylko wyciągnął rękę, by czworonożny przyjaciel, obwąchał mu rękę.

Daphne van Laar
ODPOWIEDZ

Wróć do „Coronation Dog Park”