-
Cemil (czyt. Dżemil) jest kanadyjsko-tureckim aktorem. Należy do osób ambitnych i lubiących wyzwania. Mieszkał przez 12 lat w Stambule, do którego myśli się przeprowadzić w przyszłości.
Jest empatyczny, towarzyski i udziela się charytatywnie. Chciałby się ustatkować, ale jego ukochana Eden ma już chłopaka, tylko... czy to na pewno jest problem? ♥
nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona, jejpostaćautor
- Czasami naprawdę mam ochotę rzucić wszystko w cholerę, a potem się wstydzę własnych myśli – i pewnie teraz będzie tak samo. Przejdzie mu złość na siebie i znowu zobaczy sens w tym wszystkim, co robił.
- Ja już nie wiem, co robię źle. Może po prostu jestem zbyt emocjonalny we wszystkim – powiedział to spokojnie, ale równocześnie z obawą, że właśnie o to chodzi. Czasami bał się samego siebie, bo nie wiedział, co mu do głowy strzeli.
Wszystko, co Emir miał do powiedzenia, było sensowne i wiedział, że ten znowu trafił w punkt, a jednak musiał coś dodać.
- Przez kamerkę możesz mnie tylko opierdolić, ale nie trzepniesz mnie w łeb i kopniesz w tyłek, a wiesz, że ja tego potrzebuję od czasu do czasu – zauważył. Serio zasługiwał na takie traktowanie, bo czasem był taką upierdliwą marudą, że musiał poczuć, że nie ma racji i wrócić do siebie.
- Teraz jest trochę inaczej, mimo wszystko – odparł i wpatrzył się w przyjaciela. – Mieszkam tu już kilka lat i widywaliśmy się praktycznie co trochę, zawsze było z kim pogadać, napić się, zapalić, pograć w kosza i narzekać na politykę tego kraju – jako obywatel Turcji, Cemil był zainteresowany wszystkim, bo przecież chciał tam zrobić karierę i mieszkać, może kiedyś na stałe, kto wie?
- Wiesz, tylko ty jesteś w stanie wylać mi na łeb wiadro zimnej wody – i pewnie to już kiedyś zrobił, stąd ta nagła myśl. – Jasne, że damy radę, ale przyzwyczaiłem się do ciebie. Znam cię lepiej niż własnego rodzonego brata – to był wielki argument jednak i cóż, taka prawda.
- Nie martw się, nie będę płakać – zaśmiał się Cem i klepnął kumpla w ramię. – Zobaczymy, co się wydarzy i jak będzie trzeba sobie radzić. Bo to nie tak, że nie chcę, byś tam poleciał. Serio chcę, kibicuję i ja wiem, że ci się uda. Jesteś ambitny i mądry, dasz radę i będą cię tam chcieli, ja to wiem – nie wiedział skąd, ale miał przeczucie, że w jego wypadku wszystko się ułoży pomyślnie.
I gdy Emir wspomniał o tym, że będą razem w chwili nadejścia odpowiedzi, zgodził się i powiedział:
- Dobrze, może tak być – czuł się nawet zaszczycony tą rolą, ale szkoda, że nie mógł powiedzieć tego samego o jego odpowiedzi, bo niestety nie wiedzieli kiedy i o ile ów telefon zadzwoni z wieścią.
- Poza tym zawsze jesteś pierwszy, bo albo jesteś na miejscu, albo odruchowo dzwonię do ciebie i zostawiam wiadomość. Nie muszę nawet niczego obiecywać – chciał mieć kiedyś takiego współpracownika jak Emir. Na pewno by się łatwiej dogadywali. No ale nie było co gdybać i myśleć, kiedy się jeszcze zbyt wiele nie wiedziało.
- Mam nadzieję, że niedługo będziemy mądrzejsi i mieli o czym gadać, a nie tylko narzekać, no… głównie ja z tym narzekaniem jestem w przodzie – przyznał przed sobą na głos.
- I może nie będziemy opijać smutków, tylko sukcesy, oby. A jak się nie uda… to i tak zostaje butelka. Ach i smętne radiowe ballady – niektóre piosenki naprawdę były w sam raz na takie wydarzenia.
- Damy radę – kto jak nie oni? Potrafili sobie poradzić nie z takimi rzeczami. – W sumie nawet jeśli nie dostanę tej roli w filmie, są jeszcze seriale. Może załapię się do powracającej roli jak niedawno – zagrał w dwunastu epizodach, miał postać trzecioplanową i zdążył się nawet zakumplować z serialową siostrą, ale niedawno zerwała kontakt, bo jej chłopak był zazdrosny o tę ich relację.
- Czekam tylko na jakiegoś dobrego, mocnego kopniaka i skupię się na robocie – to było dobre nastawienie i tego się trzeba trzymać.
Emir Saylan
-
🧿
nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiKpostaćautor
– A może właśnie o to chodzi, że jesteś emocjonalny. – Powiedział w końcu, dopalając tego drugiego papierosa. – Wiesz, ilu ludziom tego brakuje? Grasz sercem, nie tylko techniką. To widać, i choć czasem cię to kosztuje, właśnie dlatego twoje role się pamięta. Nawet te krótkie, epizodyczne. – Westchnął, po czym dodał z lekkim uśmiechem: – No i broda nie sprawi, że będziesz grać lepiej, ale może pomoże ci się poczuć trochę jak ktoś nowy. A czasem człowiek potrzebuje zobaczyć inną wersję siebie, żeby zrozumieć, że dalej może iść naprzód.
Cisza między nimi była przyjemna i wygodna. Siedzieli nad Bosforem, wpatrzeni w fale odbijające światła statków, które przesuwały się w oddali. Emir zaciągnął się powietrzem, w którym mieszał się zapach morza i miejskiego zanieczyszczenia. Mimo że w głowie wciąż miał swoje własne zmartwienia – oczekiwanie na wyniki z Erasmusa, stres, że może to już ostatnia szansa – to jakoś lżej mu się oddychało, kiedy siedzieli razem.
Nieoczekiwanie parsknął cicho.
– Nawet przez kamerkę potrafiłbym skopać ci tyłek, uwierz mi. -Wiedział, że Cem boi się samotności, że za jego żartami kryła się potrzeba bliskości, lojalności i poczucia, że ktoś stoi po jego stronie. I właśnie to Emir chciał mu przekazać – że cokolwiek się stanie i gdziekolwiek by nie byli, on niezmiennie będzie stał po jego stronie. Poklepał go w ramię, obejmując zaraz za szyję w braterskim, trochę przekornym geście sympatii i wsparcia. - I na odległość znajdą sposób, żeby wylać ci kubeł zimnej wody na łeb, jak będzie trzeba. I nadal będziesz mógł do mnie zadzwonić z każdą głupotą. Albo napisać, bo mogę akurat być na zajęciach. - Pokiwał głową, żeby podkreślić jak poważnie to mówił, pomimo lekkiego tonu. Bosfor wciąż szumiał, jakby chciał potwierdzić jego słowa – że nawet kiedy wszystko się zmienia, pewne rzeczy, jak ich przyjaźń, pozostaną niezmienne.
Cem Ayers