25 y/o
Welkom in Canada
183 cm
nocą okradam ludzi, a za dnia tańczę jako backup z twoimi idolami
Awatar użytkownika
I’m not the good guy, remember? I’m the selfish one. I take what I want, I do what I want. I lie, I fall in love with a good girl. I don’t do the right thing. But I have to do the right thing by you.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkizaimki
typ narracjitrzecioosobowa
czas narracjiprzeszły
postać
autor

Nie był dobrym nauczycielem.
W zasadzie nigdy nikogo nie uczył. To było też dla niego nowe doświadczenie, bo Soojin była pierwszą i jedyną dziewicą z jaką kiedykolwiek miał bliższe spotkanie. Większość jego „koleżanek” z dawnych lat miała już łóżkowe przygody za sobą, więc nie musiał je w nic wprowadzać. Nie musiał się starać, być delikatny czy cierpliwy. Nie interesowało go też zbyt wiele.
Ale na Soojin mu zależało.
I chociaż nie był najlepszym człowiekiem do pokazania jak powinno to wszystko wyglądać, to starał się. Na swój nieco upośledzony sposób. Może być bardziej doświadczony, ale jak chodziło o naukę, to sam chyba też nie wiedział jak się za to zabrać. Nie gadał o tym z nikim, bo przecież co w tym trudnego, nie? Może jakby kiedyś porozmawiał o tym z Jiwoongiem, to przyjaciel dałby mu kilka porad, skoro sam też przez to przechodził.
Ale działał na własną rękę. Na tak zwanego „czuja”.
Skupiał się przede wszystkim na tym, aby wyniosła z tego spotkania przyjemność. Aby nie myślała o dyskomforcie czy wstydzie, tylko dała się ponieść swoim własnym odczuciom oraz ciału, które reagowało na każdy dotyk. Czuł przy tym też to, jak bardzo pożądanie go rozpiera od środka. I to było zgubne, bo chyba jeszcze nigdy nie doznał tak mocnego uczucia podniecenia, gdy obcował z kobietą.
Może dlatego, Hunter, że do tej konkretnej czułeś coś więcej, niż tylko pociąg.
Wsłuchiwał się w jej każdy oddech i jęknięcie, które były jak melodia dla jego uszu. I wszystko to powodowało, że był na skraju własnej wytrzymałości. Czuł jednak, że nie tylko on, dlatego jego priorytetem było to, aby to ona doszła na szczyt, zanim sam to zrobi.
W końcu to poczuł. Poczuł, jak jej ciasne tkanki mocno zaciskają się na jego przyrodzeniu, a przeciągły jęk wydobywa się z jej gardła i wlewa się do jego umysłu. To był jego gwóźdź do trumny. Jej ekstaza jedynie go podkręciła. Sfrustrowany wykonał kilka mocniejszych, ruchów w jej zaciśniętym wnętrzu, ostatecznie zanurzając się w niej mocno, głęboko i… się zatrzymując. Orgazm rozlał się po jego ciele, zaciemniając umysł i odcinając go od świata dookoła. Oddychał głęboko, ciężko, czując każdy swój napięty mięsień. Nie był też świadom tego jak mocno zaciska palce na jej kostce i biodrze, dopóki to rozpierające uczucie nie zaczęło maleć.
Wyrzucił z siebie ciężej powietrze i dopiero wtedy poluźnił uchwyt swoich dłoni na jej ciele. Lustrował ją swoim ciemnym od opadającego podniecenia spojrzeniem, obserwując jak jej klatka piersiowa delikatnie się unosi, a mgiełka z potu błyszczy na jej skórze. Dopiero teraz dostrzegał jej różowe policzki, rozwichrzone włosy i ciało, które nosiło jego znamiona.
Wyglądała idealnie.
Ucałował powoli i spokojnie jej kostkę, którą miał wciąż na ramieniu, i zsunął jej nogi, ostrożnie odkładając je na materiał kanapy.
W porządku? — spytał jeszcze trochę zasapany, dokładnie obserwując jej wyraz twarzy i oczu. Chciał znać jej odczucia. Te prawdziwe, nawet jeśli miałaby mu powiedzieć, że był chujowy i wcale nie było przyjemnie. Wtedy chociaż będzie wiedzieć, że powinien popracować nad tym, aby ją zadowolić. I może zacząć zadawać pytania, a nie samemu decydować o wszystkim, jak dotychczas.
Wyszedł z niej i sprawnie ściągnął z siebie zużytą prezerwatywę, aby się jej pozbyć. Ciekawe czy mama będzie sprawdzać kosz na śmieci po weekendzie, chociaż lepiej będzie, aby worek na wszelki wypadek wyrzucili. Razem z butelkami soju.
Wrócił do niej szybko, aby ułożyć obok niej, przyciągając ją do siebie. Ucałował czubek jej głowy, raz jeszcze obrzucając ją troskliwym spojrzeniem.
Coś cię boli? Potrzebujesz czegoś? — No proszę, Hunter. Jednak potrafisz zadawać pytania. Kto by się spodziewał, że potrafisz być czasami opiekuńczy. Na swój upośledzony sposób.


Raina Bouchard
20 y/o
Welkom in Canada
161 cm
workin' nine to five what a way to make a livin'
Awatar użytkownika
I've got thick skin and an elastic heart, but your blade it might be too sharp
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkizaimki
typ narracjitrzecioosobowa, ograniczona
czas narracjiprzeszły
postać
autor

  Czuła, w swej spazmującej ekstazie, jak jej partner przeszedł do mocniejszej ofensywy, niedługo później samemu stając się tak samo bezbronnym, jak i ona. Przynajmniej na te kilka, stanowczo zbyt krótkich, ale zdecydowanie błogich chwil. Czuła też jego mocniejszy ucisk na swoim własnym ciele, ale w tej chwili nie miało to większego znaczenia. Wynagradzał jej to widok spełnionego chłopaka, chociaż ciężko było mówić o jakiejkolwiek jej zasłudze – przecież nie zrobiła absolutnie nic, a w pełni mu się podporządkowała i sama wymagała kierowania sobą.
  Wymagała od siebie dużo, nierzadko zbyt wiele jak na swój własny poziom doświadczenia lub jego brak, ale taka była już od początku. Zachwiana i oczekująca po sobie perfekcji we wszystkim.
  Poczuła, jak rozluźnia on swój chwyt na jej ciele i pozwala jej swobodnie zalec na kanapie. Przesunęła się tylko tak, by mogła wygodniej leżeć, choć ciężko było mówić o wygodzie, kiedy tysiąc myśli tak nagle uderzyło do jej głowy. Wcześniej przytłumiona podnieceniem samoświadomość powróciła. Czysta i upierdliwie wyczuwalna.
  W odpowiedzi na jego pytanie jedynie kiwnęła głową, czując, że nie byłaby w stanie wypowiedzieć nic na głos.
  Być może powinna była powiedzieć coś więcej. Szkopuł jednak tkwił w tym, że prócz ściśniętego gardła, nie miała nawet pojęcia, co jeszcze mogłaby dodać. Kiedy spadła na nią rzeczywistość, czuła się, mimo wcześniejszych doznań, nieswojo.
  Obserwowała go w ciszy, kiedy kierował się do śmietnika, dopiero zaczynając odczuwać, jak realne to wszystko było i jak realna była jej decyzja, którą podjęła. Nie żałowała jej, to na pewno. Ale wszystko było nowe, a ona wcale nie przeszła wielkiej przemiany, gdzie wyzbyłaby się całkowicie wstydu. Jej własna nagość, ten chłód odczuwalny na skórze, wciąż ją krępowały. Teraz, po wszystkim, znacznie bardziej.
  Pozwoliła się objąć bez żadnego sprzeciwu.
  Poczuła jego wargi na czubku swojej głowy. Ten drobny gest był dla niej ważny, bo taka właśnie niewielka czułość pozwalała jej myśleć, że podjęła słuszną i przede wszystkim – dobrą – decyzję. Że naprawdę nie chodziło tylko o to, aby oddać mu swoje ciało i na tym koniec.
  — Dziękuję. — Krótko, z drobnym, choć niewymuszonym uśmiechem. Takim, który był naturalny, a jednak nie rozbawiony. A na pewno zmieszany, co zdradzało ją z pewnością bardziej, niż planowała. Zdała sobie chyba z tego sprawę, dlatego podjęła: — Ale chciałabym wziąć prysznic. — Dlatego, że się lepiła od mieszaniny jej potu, ale także dlatego, że wciąż miała realne i wyraźne znaki defloracji na sobie. To był też sposób na ucieczkę. Na chwilę dla siebie, żeby mogła w spokoju przeprocesować to, co w niej zaszło i wciąż zachodziło.
  Aby możliwe przestała czuć się tak obco we własnym ciele.
Wyślizgnęła się z jego objęć, bardzo delikatnie, ale bez nagłości. Nie chciała, aby pomyślał, że próbuje od niego zwyczajnie uciec. To byłoby wyjątkowo niezręczne, nawet jeśli w pewnym sensie tak było – chodziło o to, by mogła chwilę pobyć sama ze swoimi myślami. I przestać być kompletnie nagą w jego obecności.
  Nawet jeśli byli razem, nawet jeśli już to zrobili, to wciąż mogła się wstydzić, gdy było już po fakcie.
  Ulotniła się, w nadziei, że nie padnie więcej pytań, zanim sama sobie tego wszystkiego nie uporządkuje. Nie oswoi się z samą sobą, z tą zmianą.
  Ale nie przedłużała swojej kąpieli niepotrzebne. Zmyła z siebie wszystkie ślady, jakie tylko mogła, a potem wyszła z kabiny, by wciągnąć na siebie nowe ubranie. Już tylko spojrzenie w lustrze na samą siebie i ciche westchnienie dzieliło ją od wyjścia z łazienki. Oddech, który miał przywrócić ją do normalności. Do rzeczywistości, którą sama, świadomie przyjęła.
  Ktoś mógłby powiedzieć, że dramatyzuje, ale przecież była tak młodą dziewczyną. I dla niej było to jednak wielkie przeżycie. Mało filmowe, ale w pełni szczere i takie, którego nie żałowała, gdyby ją o to spytać. Ale jednocześnie takie, które wymagało od niej czasu. To była jednak zmiana.
  Gdy opuściła łazienkę, dotarło do niej, że nie do końca wiedziała, jak powinna się teraz zachować. Normalnie wydawało się być logiczną odpowiedzią, ale teraz nic nie wydawało się normalne. I musiała sama stwierdzić, co faktycznie było.
  Wróciła do salonu, który najpewniej przestał już wyglądać jak scena zbrodni i dotarła do Huntera (pal sześć czy ubranego lub nie), by bez słowa wcisnąć mu się na kolana i wtulić, trącając nosem jego szyję.

Hunter Jang
25 y/o
Welkom in Canada
183 cm
nocą okradam ludzi, a za dnia tańczę jako backup z twoimi idolami
Awatar użytkownika
I’m not the good guy, remember? I’m the selfish one. I take what I want, I do what I want. I lie, I fall in love with a good girl. I don’t do the right thing. But I have to do the right thing by you.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkizaimki
typ narracjitrzecioosobowa
czas narracjiprzeszły
postać
autor

Nie oceniał jej. Ani teraz, jak już było po wszystkim, ani w trakcie.
Wiedział, że kto jak kto, ale ona nie miała wcześniej doświadczenia z taką intymnością. To, co dla niego w pewnym sensie było normalnym czynem, a niegdyś codziennością, teraz stało się o wiele cięższym i ważniejszym aktem, niż tylko spełnienie własnych zachcianek. Nie spodziewał się chyba, że zmiana osoby tak wiele potrafiła dodać.
Ale też nie o niego i jego zadowolenie tu chodziło. Przede wszystkim zależało mu na Soojin, jej zdaniu, samopoczuciu i całej reszcie. Był beznadziejnym przypadkiem jak chodziło o wszystkie te gesty troski, chociaż nie tak beznadziejny jak Damon. Niemniej jak tylko do niej wrócił, to zerkał na nią kontrolnie, chcąc zrozumieć co dzieje się w jej głowie po… no wszystkim.
Gdy tylko usłyszał jej głos, jego spojrzenie mocniej się na niej ulokowało, szukając przy tym wszelkich oznak, że mogła na przykład wszystkiego żałować. W końcu to też było jego lękiem, że mogła to teraz uznać za błąd lub kazać mu spadać, bo nie może po wszystkim na niego z jakiegoś powodu patrzeć.
Mruknął tylko krótkie „okay”, gdy odlepiała się od jego boku, aby skierować się do łazienki. Powiódł za nią spojrzeniem, w serduchu czując jakieś dziwne, nieprzyjemne uczucie. Może to było poczucie winy? A może przestrach? A może brak pewności tego, co myślała i czuła.
Boże, Hunter. Od kiedy ty się takimi rzeczami przejmujesz?
Jak tylko został sam, odetchnął ciężej pod nosem, czując dziwną mieszankę uczuć. Wstał z kanapy i jak to przykładny chłopak, poszedł do dolnej łazienki, aby obmyć się w zlewie. Ubrał się z powrotem i nawet nie co uprzątnął kanapę oraz stolik kawowy z jedzeniem i piciem, aby to wszystko jakoś wyglądało. Tak w razie, jakby matka Soojin miała nagle wrócić i opierdolić ich za bałagan.
A nie za to, że właśnie odebrał dziewictwo jej córce.
Usiadł na kanapie i odchylił głowę do tyłu, zerkając w sufit. Wtedy też wyczuł na udzie mordę Hatiego, który zawsze usuwał się w kąt, kiedy Hunter… no miał ręce pełne roboty. Chłopak pogłaskał zwierzaka po mordzie, a gdy tylko ten poderwał łeb, Jang zrobił to samo. Obydwoje usłyszeli odgłos zbliżających się kroków.
Jego wzrok ulokował się na dziewczynie, szukając w niej oznak żalu, zdenerwowania, smutku czy… no czegokolwiek. I już miał się odzywać, kiedy jej drobne ciało usiadło mu na kolanach i wtuliło nos w szyję. Automatycznie ją objął, przyciskając do siebie i zerknął kątem oka na jej włosy, bo twarz miała schowaną.
Coś… coś się stało? — rzucił, jedną ręką sięgając do jej głowy, co by ją ostrożnie pogładzić. Uważaj, Hunter, bo zaraz ktoś pomyśli, że cię podmieniono.
Bo zwykle to się ubierał i wychodził, a nie okazywał jakiekolwiek większe zainteresowanie.
O matko, coś cię boli? Coś zjebałem? — spytał, a w jego głosie słychać było przejęcie, że faktycznie mogła to być jego wina. Nie był nigdy wcześniej z dziewicą, więc nie bardzo wiedział jak ważny to mógł być moment. On nigdy nie celebrował seksu, ani swojego pierwszego razu, ale też jego życie diametralnie różniło się od jej. — Byłem chujowy? Coś ci zrobiłem? — spytał, nieco się odsuwając, aby dokładnie ją obejrzeć. Zapewne nosiła jakieś lekkie zaczerwienienia na ciele po jego dotyku, ale starał się nie przesadzać i nie dać się ponieść, aby przypadkiem jej nie zranić czy właśnie - nie zniechęcić.
No ale mogło wyjść różnie. Niezależnie od zamiarów.
Ej, Księżniczko, mów do mnie — powiedział, sięgając dłonią do jej policzka, aby odgarnąć z niego trochę zagubionych włosów. Nie bardzo wiedział czego się spodziewać, ale się stresował z jakiegoś powodu, bo… w zasadzie sam nie wiedział czego oczekiwał.


Raina Bouchard
20 y/o
Welkom in Canada
161 cm
workin' nine to five what a way to make a livin'
Awatar użytkownika
I've got thick skin and an elastic heart, but your blade it might be too sharp
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkizaimki
typ narracjitrzecioosobowa, ograniczona
czas narracjiprzeszły
postać
autor

  W jego ramionach odnalazła spokój. Bliskość odpędzała większość brzydkich myśli, a sam fakt, że tutaj wciąż był, upewnił ją w poczuciu, że dokonała dobrego wyboru. To nie tak, że już na początku podejrzewała go, że zniknie po wszystkim, w końcu ufała mu, choć nie bezgranicznie – tego nie potrafiła jeszcze zrobić po przejściach, ale jednak żyła przecież ze strachem, że okaże się niedostatecznie dobra, a przecież fizyczność miała być ważna. A seks miał być tym, co lubił Hunter.
  Fakt, że ją objął, działał dobrze. Nie wyczuła w nim żadnej zmiany, a teraz była wyjątkowo na to wyczulona. Chcąc zaobserwować najmniejszą formę zdystansowania bądź ochłodzenia. Niczego takiego nie zauważała, a nie podejrzewała go o szycie ułudy.
  Wtuliła się w niego mocniej, gdy zadał pierwsze pytanie. Może to miało być odpowiedzią; niemym przekazem, że przecież wszystko było w porządku, bo byli tutaj, we dwoje. Ale potem spadło kilka kolejnych zapytań, a ona odruchowo, może ze wstydu, zacisnęła palce na tkaninie jego koszulki.
  Spojrzała na niego, podnosząc głowę. Zdradzona przez własne, różowe policzki. Uśmiechnęła się, bez cienia fałszu. Trochę z rozbawieniem, trochę jednak z zażenowaniem, którego nie potrafiła się pozbyć. Mogła mieć to wszystko za sobą, ale to wcale nie sprawiało, że nagle przestała być nieśmiała w tych sprawach.
  — Nic się nie stało — zaczęła łagodnie. Po kolei. Pytanie po pytaniu. — Nic mnie nie boli, niczego nie zepsułeś. Niczego złego mi nie zrobiłeś. — Bo powiedzieć, że nic mi nie zrobiłeś, byłoby sporym uchybieniem prawdzie. — I nie byłeś beznadziejny. — Całkiem sprawnie przychodziło jej przekładanie z wulgarnego języka Huntera na jej własny, grzeczny i nienaznaczony przekleństwami. — Wręcz przeciwnie. Było mi — zawiesiła głos z pewnym wahaniem, który nie wynikał z braku pomysłu na to, co powiedzieć dalej, a wręcz przeciwnie. Ze świadomości, co chciała powiedzieć dalej. Lico zajęło się znów różem, a ona, po głębszym oddechu dla otuchy, pociągnęła dalej: — Było mi z tobą tak dobrze.
  Tutaj już opuściła głowę, bo i tak wspięła się na wyżyny własnej odwagi. Ona nawet przy mówieniu Hunterowi, że uważa go za przystojnego, paliła się ze wstydu, a co dopiero, kiedy miała poruszać takie tematy?
  — Przepraszam, że zachowałam się tak… dziwnie.
  Wolała też nie opowiadać, że aktualnie to się wykrwawiała, a chociaż to miał być w wielu przypadkach normalny proces, to przecież faceci to zaraz słabli na samo hasło okres. Niby nie to samo, ale tu krew i tam krew. Tak czy siak kryzys na razie zażegnany, ale ani myślała proponować powtórki bo… Mimo, że przyznała, że nic jej nie boli, to jednak była pełna dyskomfortu i otarć. Ot, cała rzekoma przyjemność seksu z gumką.
  Wcisnęła więc znów twarz w jego łączenie szyi z ramieniem, zaciągając się jego zapachem. Tym samym, choć wydawał się znacznie nieco inny. Wciąż jego, ale inaczej.
  Dla niej wiele rzeczy teraz wydawało się innych, a jednak tych samych.
  — A wiedziałeś, że — zaczęła nie odrywając zbytnio głowy od niego — kiedy się do ciebie wprowadziłam, po ucieczce z domu — i motelowym incydencie — zawsze czekałam, aż ty zaśniesz pierwszy? — Tego się chyba nie dało przeoczyć. Zawsze miała coś do zrobienia. Zawsze jakiś powód, by zostać dłużej na ziemi, przed tabletem. Razem z Hatim, chociaż zwierz bardzo często łamał ich niepisaną umowę solidarności i wybierał miękką pościel. — A to przez to, że obawiałam się, że jeśli będziemy kłaść się razem to do czegoś dojdzie? A ja, wiesz… — Nie to, że nie była przekonana, ale już mu mówiła, jak to wyglądało z jej strony. I jak to chciała trochę przeczekać od tego jego etapu wolności.
  Nie podejrzewała go oczywiście o to, że jeśli by mu powiedziała, że nie chce tego robić, to wziąłby ją siłą, ale domyślała się, że taka sytuacja wprowadziłaby nieco… zmienioną atmosferę. A może nie? Może po prostu głupio zakładała i to ona robiła z siebie idiotkę?
  Bo teraz, jak mu o tym mówiła, to też czuła się zwyczajnie głupio.

Hunter Jang
25 y/o
Welkom in Canada
183 cm
nocą okradam ludzi, a za dnia tańczę jako backup z twoimi idolami
Awatar użytkownika
I’m not the good guy, remember? I’m the selfish one. I take what I want, I do what I want. I lie, I fall in love with a good girl. I don’t do the right thing. But I have to do the right thing by you.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkizaimki
typ narracjitrzecioosobowa
czas narracjiprzeszły
postać
autor

Może trochę lekki strach go ogarnął, gdy najpierw sobie poszła, a potem wróciła i się wtuliła, ale też sam chyba nie wiedział czego oczekiwać. To było też jego pierwsze takie doświadczenie, więc nie do końca rozumiał co powinien był robić. Z laskami na moment to było łatwe - po prostu się wychodziło i miało w dupie ich samopoczucie, przytulanie po czy rozmowy o uczuciach. A tutaj, z nią, taką delikatną fizycznie i psychicznie, z jednej strony wiedział, że musiał być delikatny, ale z drugiej… no właśnie, co z drugiej? I tak emocjonalnie starał się za wszystkim nadążać.
Nic się nie stało.
Głęboko odetchnął, gdy tylko usłyszał jak zaprzecza każdemu pytaniu. To przyjemne uczucie ulgi rozlało się po jego ciele, bo chociaż sumienie zostało uspokojone. Wcześniej nie odczuwał żadnego stresu czy zobowiązania, ale jak już wiadomo, Soojin była wyjątkiem od reguły. Była jego dziewczyną, jedyną dziewczyną z którą się związał, przy której chciał być i dla której chciał się starać.
Chyba nawet nie była świadoma jak owinęła go wokół palca.
Oh… to dobrze — westchnął, mocniej przyciskając ją do siebie, a kącik jego ust drgnął w wyrazie zadowolenia. — Już się bałem, że coś zjebałem po całości czy coś — dodał. No, połechtała trochę jego ego, musiał to przyznać. Fakt, że to powiedziała, w dodatku po swoim pierwszym razie, był komplementem na zupełnie innym poziomie.
Ucałował jej czubek głowy, gdy go przeprosiła.
Daj spokój, ważne, że nic ci nie jest. — To, że mogła się zachowywać dziwnie, to też nie powinno go dziwić. W końcu właśnie straciła dziewictwo, swoją niewinność. Oddała się mu i teraz mogła czuć się dziwnie. Chociaż on to tam chuja o tym wiedział, bo nie był świadom tego co się w pełni działo z kobiecym ciałem po pierwszej penetracji.
Zgadywał tylko, że nie było zbyt przyjemnie.
Wychodziło też na to, że nawet po wszystkim, dalej była sobą. Tą samą delikatną Soojin, równie niewinną po akcie, jak i przed. I chociaż dla niego nie było to przecież niewiadomo jakie wydarzenie, to domyślał się, że teraz potrzebowała jego. Potrzebowała wsparcia oraz jego obecności. Nie była przypadkowa, aby się zwinął. Chciał przy niej być.
Czasami umiał jednak myśleć. Wbrew pozorom.
Objął ją ponownie ciasno ramionami, gdy się w niego wtuliła i oparł policzek o jej głowę. Nie podnosząc go, zerknął na nią krótko, gdy się odezwała.
Ta, nie dało się zauważyć, ale dalej nie wiem dlaczego —mruknął, a jego kąciki ust z automatu się uniosły na samo wspomnienie tamtych wieczorów. Wtedy nie kwestionował jej wyborów. Nie pytał, chociaż widział, że zawsze szła spać później i budziła się wcześniej.
Wyjaśnienie tej zagadki jednak przyszło bardzo szybko.
Serio? — rzucił, zaskoczony jej słowami. — Czekaj, bałaś się, że będę się do ciebie dobierać bez twojej zgody? — Jakiejkolwiek reputacji by nie miał, to nigdy nie kładł rąk na dziewczynie, która tego by nie chciała. Kompletnie pijanej także nie. Przy Soojin to już w ogóle zwracał uwagę na wszystko i miał dodatkowe zasady, nawet jeśli ona o nich nie wiedziała. — Jesteś cudowna i piękna, ale jakimkolwiek chujem bym nie był, w życiu nie dotknąłbym cię, jeśli byś tego nie chciała — powiedział.
Wystarczyłoby krótkie „nie”, albo chociaż „czekaj”. To byłby już dla niego sygnał, że pocałunek nie może przerodzić się w nic więcej, a on nie powinien się nakręcać. Z drugiej strony, Soojin była… Soojin. I chociaż miał na nią ogromne baczenie, to obawiał się, że mogłaby coś zrobić wbrew sobie.
W tamtym momencie to nawet o tym nie myślałem — przyznał, ciaśniej ją obejmując. — Znaczy, dobra, myślałem. Często. — Zwłaszcza wtedy, w jej mieszkaniu, zanim im przeszkodzono. Jego myśli już były kilka minut do przodu. — Ale do głowy by mi nie przyszło, aby wtedy przekraczać granicę, a uwierz mi, byłem i jestem wyczulony na twoje reakcje. — Tylko możliwe, że jeśli ona chciałaby udawać, to mógłby nie zauważyć wszystkiego. Z drugiej strony… reakcji ciała, pożądania i tego gorączkowego podniecenia nie dało się oszukać, nawet jeśli bardzo się tego chciało. — Jeżeli kiedykolwiek poczujesz, że czegoś nie chcesz - powiedz mi, okay? — Bo to było bardzo ważne. Zwłaszcza dla niego.
Zerknął na nią z góry.
Mam tylko nadzieję, że dzisiaj się do niczego nie zmuszałaś — dodał. Bo nawet jeśli dała mu zgodę i przyzwolenie, to miał szczerą nadzieję, że nie było to po to, aby dać mu tak zwany „dowód miłości”.

Raina Bouchard
20 y/o
Welkom in Canada
161 cm
workin' nine to five what a way to make a livin'
Awatar użytkownika
I've got thick skin and an elastic heart, but your blade it might be too sharp
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkizaimki
typ narracjitrzecioosobowa, ograniczona
czas narracjiprzeszły
postać
autor

  — Powiedziałeś to tak, jakby naprawdę mogła mi się tam stać jakaś wielka krzywda — odpowiedziała, z drobnym, słyszalnym w jej tonie uśmiechem. Większa, niż sam fakt defloracji i zmiany w jej ciele. Gdyby miała pojęcie, jak wyglądają zbliżenia niektórych to może nie podchodziłaby do tej krzywdy aż tak pobłażliwie. Gdyby wiedziała, że jedni proszą drugich, aby ich podduszali albo bili. Raczej mało prawdopodobne, żeby sama w czymś takim znalazła upodobanie, ale z drugiej strony to był ledwie sam początek jej sensualnej podróży. A ludzie ponoć się zmieniali z czasem i pod wpływem tych, których mieli blisko sobie.
  Gorzej, jak z biegiem czasu okaże się, że to Hunter lubi być bity i upokarzany, w pełni dominowany. A Soojin przecież nigdy na nikogo nie podniosła ręki. Zwykłej muchy nie chciała krzywdzić. Ale może jakby ją ładnie poprosił to by go zbiła. Początkowo pluszakiem, na próbę.
  Podniosła głowę, by spojrzeć na niego, gdy zaaferowany zaczął mówić, a ona już na początku wiedziała, że nie do końca się zrozumieli. Nie zamierzała mu przerywać, nawet jeśli rozmawiali, tak na dobrą sprawę, o nieporozumieniu.
  Mimowolnie uśmiechnęła się delikatnie, gdy zapewniał jej, że niczego by jej nie robił. Była tego pewna już od dłuższego czasu. Fizycznie by jej nie skrzywdził. Psychicznie – wyszło jak wyszło, ale to starała się zrozumieć i nawet rozumiała, kiedy już jej wyjaśnił, skąd się to brało.
  I dlaczego to zrobił. Nawet jeśli było to bardzo egoistyczne z jego strony, to starał się być wyrozumiała. Ale co zabolało i zostało w pamięci, to jej. Ona w końcu też miała uczucia, emocje i obawy.
  Gdy tylko skończył mówić, wychyliła się w jego stronę, aby ucałować jego policzek. Powoli i czule, wręcz kojąco. A także z wdzięcznością za to, co od niego usłyszała. Upewniał ją tylko w tym, że mimo trudności, jakie napotykali i wcześniej czy napotkają pewnie znów, to dokonała dobrego wyboru. Aby mu zaufać na początku i aby dać mu tę niesławną, drugą szansę.
  — Do niczego — zapewniła cicho.
  Dzisiaj nie. Jeśli rozmawiać o jej propozycji złożonej w obskurnym motelu, to cóż. To była cała inna historia. I może szczęście w nieszczęściu, że mieli tam niezapowiedzianego gościa.
  Odsunęła się od niego tak, aby móc na niego spojrzeć. Z nieco zmieszanym uśmiechem.
  — I to nie tak, że myślałam, że będziesz to chciał zrobić bez mojej zgody! — zaprzeczyła żywo, aby wyjaśnić tę jedną kwestię na samym tylko początku. — Ufałam ci wtedy i wierzyłam, że tego nie zrobisz. Miałbyś przecież tyle okazji do tego. Gdybym nie ufała, że jestem przy tobie bezpieczna, nawet od ciebie, to nie zgodziłabym się mieszkać z tobą. — Tylko znalazłaby sobie jakiś inny motel, może w bezpieczniejszej dzielnicy. Trochę droższy, ale z lepszym gospodarzem, który jednak zwracał uwagę kogo gdzie wpuszcza.
  Ale ufała mu wtedy bezgranicznie. Pod tym względem była pewna, że ma prawo głosu i że on jej decyzje i odmowę uzna w pełni.
  — Chodziło bardziej o to, że w ogóle mógłbyś chcieć to zaproponować, a ja… Ja musiałabym jednak odmówić. I zrobiłoby się tak niezręcznie. A nie chciałabym, abyś pomyślał, że gdzieś jest twoja wina. Bałam się, mimo wszystko, że będziesz jednak tym rozczarowany. Bo przecież już minęło trochę czasu, a dla ciebie to było normalne i niczym wielkim. Nie chciałam po prostu tej niezręczności. — Wyznała to ze szczerością w głosie i przepraszającym uśmiechem na licu.
  A po wszystkim westchnęła cicho.
  — Ale na pewno chcę być lepsza — przyznała z zawahaniem. — W… No tym. — Tym, co mieli. Przez cały czas nie mogła się pozbyć wrażenia, że była zbyt bierna, nawet jak na swój pierwszy raz. Na pewno były osoby, które podczas niego potrafiły być bardziej aktywne, a ona niestety nie była nią.
  I niestety dalej porównywała się do jego partnerek, które miały nic nie znaczyć. Ale w ramach fizyczności na pewno biły ją na głowę.

Hunter Jang
25 y/o
Welkom in Canada
183 cm
nocą okradam ludzi, a za dnia tańczę jako backup z twoimi idolami
Awatar użytkownika
I’m not the good guy, remember? I’m the selfish one. I take what I want, I do what I want. I lie, I fall in love with a good girl. I don’t do the right thing. But I have to do the right thing by you.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkizaimki
typ narracjitrzecioosobowa
czas narracjiprzeszły
postać
autor

    — Może wolałbym nie, ale seks potrafi być brutalny jak obie strony tego chcą, serio — poinformował. Dopóki obie strony się na wszystko zgadzały to nawet krzywda potrafiła być przyjemnością, ale jeśli jedna osoba nie chciała, a druga nie brała tego pod uwagę, bo była zbyt egoistyczna, to mogło być różnie. — Nie martw się, nie zrobię nic, co ci może nie odpowiadać — obiecał. Chociaż starał się zważać na jej osobę, na to co chce i jak jej ciało odpowiada, to dalej był tylko Hunterem, niezbyt błyskotliwym chłopakiem, który miał swoje wady. I kompletny brak doświadczenia, jak chodziło o uczuciowość, troskę i emocjonalność.
    Nie był zbyt bystry, ale mu zależało. A jak mu zależało, to się starał. Starał się ją rozumieć, dbać o nią na swój upośledzony sposób. Chciał jej dać to, co powinien dać porządny, dobry chłopak z normalnego domu, a nie wyrzutek, bandyta z ulicy, który nie znał rodziny, ani jej wartości. Znał tylko to, co nauczyła go z doskoku rodzina Jiwoonga, a to i tak więcej niż mógł prosić, zwłaszcza, że wydawał się nigdy nie okazywać wdzięczności.
    Niby był starszy, ale chyba mentalnie był w podobnym wieku.
    Chyba, że miał stawać w jej obronie. Wtedy jego uliczne doświadczenie i charakter wychodziły na wierzch, zupełnie jakby przeżył w jakimś jebanym gangu kilkadziesiąt lat.
    Odetchnął z ulgą, kiedy przyznała, że do niczego się nie zmuszała. Wierzył jej. Chciał jej wierzyć, że naprawdę do niczego się nie zmuszała, że wszystko przyszło naturalnie. Że była chętna, że niczego nie żałowała i nie miała do niego, ani do siebie żalu to ten jej pierwszy raz na kanapie w salonie matki.
    Mogłeś chociaż zadbać o względną romantyczność, Hunter.
    Gdy usłyszał jej słowa, brew mu depnęła wyżej.
    — To czemu- — urwał, bo zaraz odpowiedź nadeszła. Jang nie był zbyt inteligentny. Jemu czasem trzeba było wszystko mówić jak krowie na rowie, dokładnie to co się miało na myśli. Jak miał się domyślić, to czasami mu to niezbyt dobrze wychodziło.
    Słuchał więc jej, a wraz z jej kolejnymi słowami, kącik ust mu drgał wyżej w lekkim, pociesznym uśmiechu. Z jednej strony było mu lżej z tym, że się przyznała, ale z drugiej źle, że w ogóle musiała się posuwać do takich rzeczy, najwyraźniej uważając, że nie może z nim normalnie porozmawiać. Bo on to w nastoletnie uczucia nie bardzo też umiał, ale z tego co Jiwoong mu pierdolił, kiedy tylko zauważył, że Hunter się angażuje w drobną łyżwiarkę, to ważna była komunikacja.
Oczywiście zjebał w Korei z tą komunikacją, jak jej nie powiedział o jej rodzinie, ale jak już powiedział, zrozumiał swój błąd i przyznał, że nie będzie chciał go powtórzyć. Obiecał jej rozmowę i zero kłamstw, prawda? Od niej też tego oczekiwał.
    — Księżniczko, już jesteś świetna — przyznał, bo dla niego nie musiała wykonywać niewiadomo jak cyrkowych trików czy ruchów, aby było dobrze. Zwłaszcza, że w tym razie nie chodziło o cielesność, a o całą otoczkę oraz osobę. — Ale jeśli tylko będziesz chciała poćwiczyć, to wystarczy, że mi powiesz. Ja dla ciebie zawsze znajdę czas, nawet na korepetycje, a nigdy ich normalnie nie prowadzę, bo jestem beznadziejnym nauczycielem, ale czego się nie robi w imię nauki — rzucił z tym swoim bezczelnym uśmiechem, szczerząc zęby niczym najlepszy marketingowiec od garnków. Bo może matmy jej nie nauczy, prędzej ona jego, ale seks? Mógłby z nią z łóżka nie wychodzić jeśli tylko by tego chciała.
    Nie jego wina, że była dla niego doskonała pod każdym względem. I pociągająca.
    — I Soojin, proszę cię. Błagam wręcz — zatrzymał się, aby złapać jej spojrzenie. Sięgnął do jej policzka, aby wymusić to, aby uniosła nieco twarz, po której przejechał kciukiem. — Mów mi, okay? Jak się wahasz, boisz, jak masz jakieś wątpliwości czy coś, no kurde, chcę wiedzieć takie rzeczy, a nie że ty śpisz na jakiejś podłodze czy robisz podchody. — Bo to akurat nie było fajne i mógł się poczuć jak jakiś napastliwy frajer. Może czasami taki był, ale nigdy dla niej. — Nie jestem zbyt mądry, ale się staram rozumieć i w ogóle, daj mi szansę — dodał. Uczył się bycia w związku, uczył się tego całego zrozumienia, randek i rozmowy, ale ktoś taki jak Hunter, po życiu na ulicy, bez rodziny, wychowany przez przypadkowych ludzi, naprawdę potrzebował czasu i wyrozumiałości.

Raina Bouchard
20 y/o
Welkom in Canada
161 cm
workin' nine to five what a way to make a livin'
Awatar użytkownika
I've got thick skin and an elastic heart, but your blade it might be too sharp
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkizaimki
typ narracjitrzecioosobowa, ograniczona
czas narracjiprzeszły
postać
autor

  Soojin… Cóż. Nie powinno być zaskoczeniem, że gdy Hunter wypowiedział się o seksie, w dodatku określając tę czynność jako, dokładnie, seks, znów zrobiła się różowa. Próżno było oczekiwać od niej, że tak szybko zmieni nastawienie, a temat fizyczności przestanie ją onieśmielać. Bądź co bądź – miała za sobą tylko jeden raz, w dodatku bardzo stresujący. Zarówno przed, w trakcie, jak i po. Oczywistym było, że potrzebowała więcej czasu, biorąc też pod uwagę to, jak grzeczną osobą była.
  Kompletnym, największym z możliwych, przeciwieństwem Huntera. A mimo to wciąż potrafiła się tak dobrze z nim porozumiewać i swobodnie spędzać wspólny czas.
  Kiwnęła więc tylko głową, z niewyraźną miną. Może w ramach podziękowania za jego obietnicę, a może w nieświadomym odruchu, chcąc po prostu zmienić temat. Choć powinna zdać sobie sprawę, że takie rozmowy, choć dla niej niezwykle krępujące, były ważne. Bo przecież to komunikacja była ważna.   Zwłaszcza wtedy, kiedy chodziło o tematy, o których tak po prostu się nie rozmawiało.
  Nie można liczyć, że zawsze druga osoba się domyśli, czego oczekujemy. Zwłaszcza, jeśli to był Hunter. Mający doktorat z niedomyślania się. I Soojin, która miała tytuł profesora z nie mówienia tego, co jej nie leżało.
  Otworzyła się, w myśl tej zasady, na tyle, aby opowiedzieć mu, może w ramach zabawnej już anegdotki o tym, jakie miała przejścia jeszcze w Seulu. Ciekawe jak długo by to jeszcze trwało, zanim Hunterowi nie puściłyby nerwy, zaszczute niezrozumienia. Albo ona padłaby z wycieńczenia. Druga opcja była mniej prawdopodobna biorąc pod uwagę fakt, że dosłownie od urodzenia była przetrenowywana do granic możliwości.
  Westchnęła cicho, pod nosem na jego słowa, co zwykle było sygnałem, że nie zgadzała się z kimś, ale nie chciała o rację się spierać i decydowała się wycofać, oficjalnie jednak nie przyjmując zasłyszanego stwierdzenia. Tak dokładnie było w tym przypadku. Nie powiedziałaby, że była świetna, ale może tego potrzebowała. Konsekwentnych powtórzeń, że jednak była.
I może jakiejś terapii, która pomogłaby jej odbudować wiarę w siebie, podkopaną przez jej własnego ojca.
  — Przecież sam mówiłeś, że to nie są korepetycje — wytknęła i, jak na dojrzałą osobę przystało, pokazała mu krótko język. — A teraz nagle masz się dla mnie poświęcać? Dziękuję bardzo! — Nie brzmiała na oburzoną, chociaż minę taką zrobiła. Zdradzały ją jednak ogniki delikatnego rozbawienia, które pojawiły się w jej oczach.
  Chciałaby być lepsza, to na pewno. A z drugiej strony nie chciałaby, żeby on oficjalnie musiał ją uczyć, bo to było wciąż krępujące. Przez fakt, że się porównywała i stwierdzała, że wypadało blado. W czym niby miała być do tej pory świetna? W leżeniu? I ciekawe jak zamierzał ją nauczyć robienia tego na l-.
  Z czasem pewnie się otworzy. I może odkryje, że ona też ma jakiś kink. A może i niejeden.
  Przyglądała mu się z uważną miną, gdy mówił, którą potem przełamał wyraz rozczulenia. To, co mówił, sprawiało, że wierzyła mu, że chce być jak najlepszy. I chce, żeby im szło jak najlepiej.
  — Wiem, oppa. I przepraszam — powiedziała cicho, odruchowo wciskając policzek w jego dłoń. — Mogę ci to obiecać, jeśli będzie to działało w dwie strony. — W końcu kiedy się pojawił w Toronto i w końcu porozmawiali o tym, co było przyczyną jego zachowania, wyszło że Hunter ma swoje demony i obawy, które były głęboko zakorzenione w nim samym i popychały go do takich decyzji, które były nie fair w stosunku do niej. I w jej przypadku było podobnie, jeśli chodziło o spanie na podłodze. Tylko eksplozja nieco mniejsza.
  Usadowiła się na nim tak, by spocząć pupą na jego udach, nogi przerzucić na jedną jego stronę, a bokiem oprzeć się o jego ciało.
  — To ja bym chciała teraz wiedzieć jak się skończył ten film. — Którego nie zdołali obejrzeć, bo pojawiły się rzeczy ważne i ważniejsze. Cmoknęła go krótko w szyję, a potem sięgnęła po pilota.

Hunter Jang
25 y/o
Welkom in Canada
183 cm
nocą okradam ludzi, a za dnia tańczę jako backup z twoimi idolami
Awatar użytkownika
I’m not the good guy, remember? I’m the selfish one. I take what I want, I do what I want. I lie, I fall in love with a good girl. I don’t do the right thing. But I have to do the right thing by you.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkizaimki
typ narracjitrzecioosobowa
czas narracjiprzeszły
postać
autor

To było dla niego coś nowego - zostanie, rozmawianie i przytulanie do siebie dziewczyny po wszystkim, ale z drugiej strony, przyszło tak naturalnie, że nawet nie zauważył. Nie było to dla niego odskocznią, do niczego też się nie zmuszał. Przeszli do tego, jakby to była normalna kolej rzeczy. I dla większości była, ale on się wciąż uczył. Uczył się, że powinien się troszczyć, pokazywać zainteresowanie, słuchać i nie zachowywać się jak stara wersja siebie. Czasami mu to przychodziło tak po prostu, a czasami musiał siebie upominać.
No ale to miała być długa droga. Pytanie jak cierpliwa była Soojin.
Przez to też jej nie oceniał. Uważał, że była doskonała, bo też nie oczekiwał niewiadomo jakich cudów, skoro miał to być pierwszy raz. Skoro się przełamała, aby to jemu się oddać, to to wystarczyło. Wystarczyło mu jej ogromne zaufanie oraz odpowiedzialność jaką czuł na barkach, aby ją przez ten cały proces przeprowadzić. Więc jakkolwiek chciała się oceniać, to jego zdaniem nie powinna.
Mógł jej opowiedzieć o swoim dumnym, pierwszym razie. Tego wolał nie wspominać.
Po prostu doceń moje poświęcenie! — Bo on to był w stanie najwyraźniej stać się nauczycielem i korepetytorem jeśli tylko by chciała! Nawet jak mówił, że to nie zawody czy coś, no ale jeśli tylko powie, że będzie chciała ćwiczyć, to kim on był, aby jej odmawiać? Był tylko dobrym, miłym chłopakiem, który spełniałby życzenia swojej dziewczyny.
I tak już się zmienił. Zmienił swoje zachowania i nawyki, a także pilnował się, aby nie zrobić czegoś głupiego. Znaczy, dalej robił głupie rzeczy, ale teraz chociaż myślał o ewentualnych konsekwencjach, a nie leciał na żywioł. Nie zawsze mu to wychodziło, bo pewnych przyzwyczajeń nie dało się tak po prostu wyplenić, ale naprawdę próbował.
Dlatego też wiedział, że trzeba było rozmawiać… ale to był jego największy problem. Komunikacja. Informowanie drugiej strony o tym, co się czuło, jak się czuło. Nigdy nie musiał tego robić, nigdy nie musiał się przejmować drugą stroną, ale już się nauczył, że niezbyt dobrze to wychodziło, gdy wracał do starych nawyków. Przez to przecież prawie ją stracił.
I możliwe, że zrobi to znowu jak się nie ogarnie.
Czemu ty, Hunter, byłeś taki upośledzony? A no tak.
Staram się, ok? — bo tego nie mogła mu zarzucić, że nie próbował. Nawet jeśli było to z różnym skutkiem, to nie tylko ona się zmieniała pod jego wpływem. Pewnie nawet nie zdawała sobie sprawy z tego jak wielki miała na niego.
Ale czasami nawet to nie wystarczało, aby zadziałało w odpowiednim momencie.
Przycisnął ją mocniej do siebie i ucałował jej skroń, uśmiechając się krótko pod nosem. Wyciągnął się do stolika po to, aby chwycić za pilota od telewizora, bo ich film, który mieli oglądać to już dawno się skończył i teraz była tylko opcja „oglądaj dalej”.
Nawet nie wiedział o czym w zasadzie był, ale kompletnie nie żałował.
To ja może puszczę go od początku.


/eot

Raina Bouchard
ODPOWIEDZ

Wróć do „#3”