-
goodnight, sleep tight, don't let the dead bite. wrap a rope around your head and watch you as you take flight
nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiw sumie obojętnie, może być ona/ichtyp narracji3 osobaczas narracjiprzeszłypostaćautor
— Tak szczerze, to czasem się zastanawiam — wstrzymał się z przechyleniem kufla. Miał w nim piwo, niby kraftowe i z beczki, a i tak smakowało, jakby było wymieszane z wodą i trawą, zerwaną ze skrawka zieleni przed barem. Może to kwestia leków, że alkohol tak po prostu przestał mu smakować? Niektórzy i tak by powiedzieli, że to kwestia jego niewyrafinowanego gustu i kubków smakowych spaczonych przez lata narkotykami i mieszaniem różnych, ciekawych substancji, ale akurat to piwo było... paskudne. Może kwestia jego nastroju. Może fakt, że po prostu nie czuł się najlepiej, bo przecież zrobił nadgodziny, a Cindy absolutnie nie dawała mu znaku życia, co go jeszcze bardziej dobijało. Czy coś zrobił? Czegoś nie zrobił? Zapomniał? Cały ich wspólny czat był z jego punktu widzenia niebieski. Żadnego znaku życia. Nic. Null. Zero. — Co ona w ogóle we mnie zobaczyła i myślę o tym za bardzo przedmiotowo — a to nie powinna być chyba rozmowa z dobrym kumplem przy piwie, w malowanej damie, gdzie uszu słuchających było wiele, ale tych faktycznie wsłuchujących się już zdecydowanie mniej. Cindy nie miała tak spierdolonego życia jak on, to nie chciał jej w to wszystko wciągać. Mógł gadać o śmierci, ale tylko z psychoterapeutką. Albo wygadywać się swoim ziomeczkom, co chcieli go zobaczyć po pracy. Samego. Sprawdzić, co u niego i jak się w ogóle trzyma.
Bo przecież Marlow był zbyt głupi, żeby zauważyć, że coś jest nie tak. Nie wiedział, że ma nerwowe tiki, objawiające się przez strzelanie palcami i stukanie opuszkami palców o cokolwiek, co właśnie znajdowało się w jego dłoniach. Kufel z piwem był jego ofiarą. I powrócił do picia, chociaż wcale nie chciał. Zapłacił za to własne, zarobione pieniądze, więc może mu ich szkoda było. Albo po prostu potrzebował tego szumu w głowie; wątpił, że dostanie go po czymś takim. Może nieświadomie wziął coś bez alkoholu? A może tylko za bardzo w to wnikał, a piwo pewnie było dobre. Bo kto produkuje bezalkoholowe do beczek? Coś takiego w ogóle istniało?
— No ale, ty masz ciekawiej w życiu. Jak praca? Bezdomni, czy grubsze sprawy? — kufel odłożył może ze zbyt dużą ilością siły. Pewnie gdyby płynu było w nim więcej, to rozlałby się na stolik, ale nic takiego nie miało miejsca. Rozsiadł się, znacznie wygodniej, powoli ruszając barkami w tył ruchem okrężnym, żeby je bardziej rozprostować. Connor jako ratownik medyczny pewnie miał ciekawie w pracy. Patrzył na ludzi w kryzysach. Może martwych, może zaraz martwych, albo tylko nieprzytomnych. Nie to, co Charlie, który tylko patrzył na twarze, bardziej czy mniej zmęczone, a potem serwował kawę. Dobrą, zawsze wszyscy mieli ten cień ulgi na twarzach po pierwszych łykach, nauczył się to rozpoznawać. Z tyłu głowy i tak pozostawała mu myśl, co gdyby Walker odratowywał właśnie jego? Czy po służbie przyszedłby do niego do szpitala, żeby się upewnić, że nic mu nie jest? Sprawdzić, czy dobrze się nim zajmują? A może siedziałby przy nim cały czas, od momentu przekazania go z karetki, żeby tylko czekać, aż się wybudzi? Może i Marlow nie był już tak autodestrukcyjny jak wcześniej, ale może to była ta myśl, co go przed dalszą agresją powstrzymywała. Kumpel, który myśląc, że jedzie do zwykłego przypadku próby samobójczej, widzi... ciebie. O zgrozo. Miał nadzieję, że temu też takie myśli po głowie nie chodziły...
Connor Walker
-
All I want for Christmas is Youuu
nieobecnośćniewątki 18+niezaimkizaimkityp narracjityp narracjiczas narracji-postaćautor
- Cóż... myślę, że powinieneś ją zapytać chociaż też pytanie, czy powiedziałaby wszystko. - stwierdził, domyślając się, iż dziewczyna przyjaciela, mogła coś chcieć zostawić wyłącznie dla siebie.
- Powiedziałbym, żebyś w takim razie nie zaprzątał sobie tym głowy lecz wiem też, że nie jest łatwo gdy o czymś myśli się dość... poważnie? - miał nadzieję, że Charlie zrozumie o co mu chodzi, ale koniec końców chodziło mu o to, że doskonale wiedział, co znaczyło intensywnie o czymś myśleć i to, że ktoś powie nie myśl o tym zwyczajnie nie zadziała. To tak jak w przypadku kiedy ktoś mówi Jestem smutny a w odpowiedzi dostaje to nie bądź. Takie rady zdaniem Connora, można było sobie wsadzić tam, gdzie nie docierało słońce, chyba, że odwiedzało się plażę dla nudystów.
Ogólnie Connor cieszył się, że jego przyjaciel kogoś miał, lecz odnosił wrażenie, że Charliego w ostatnich dniach coś trapiło. Czy faktycznie chodziło o to, o czym przed chwilą wspomniał, czy może kryło się coś jeszcze? Wszystko było możliwe, lecz na razie, Connor nie planował naciskać, bo mógłby osiągnąć odwrotny skutek tj. wkurwić lub spowodować, że jeszcze bardziej zamknąłby się w sobie.
Słysząc pytanie, wziął kolejny łyk piwa przed udzieleniem odpowiedzi.
- U mnie jest okej. Znaczy... w pracy jest okej. Wypadki, pożary, bójki... ludzie codziennie wzywają pogotowie. Ostatnio na przykład, po 23 dostaję wezwanie pod pewien adres. Jadę tam, wchodzę do domu gdzie miała miejsce impreza urodzinowa. Okazało się, że jeden gość wskoczył do.... pustego basenu myśląc, ba! Będąc przekonanym, że wcześniej widział go napełnionego.- Connor sam nie wiedział, co było bardziej absurdalne - to, że chciał pływać mimo chłodnej temperatury, czy przekonanie o napełnionym basenie... Może należał do morsów? Poza tym, gość więcej już raczej nie będzie próbował skoków do basenu, ponieważ doznał dość... mocnych obrażeń.
- Dobrze, że był ktoś, kto musiał to widzieć i szybko zareagował bo inaczej.... mogłoby być jeszcze gorzej. - dodał, zgodnie z prawdą.
- Poza tym, byłem z Camellią na imprezie halloweenowej i czaisz, że za lekkie trącenie dostałem w twarz? Oczywiście oddałem gościowi i miałem ochotę walnąć go jeszcze kilka razy ale zostałem powstrzymany. - pewnie potem by do niego dotarło co zrobił, ale wkurwiony Connor... albo inaczej, Connor w szale i po alkoholu, był w stanie zrobić wiele. Ile wypije podczas tego spotkania? Nie wiedział. Nie nałożył żadnego limitu, bo czemu by miał? Następnego dnia szedł na nockę, więc miał praktycznie cały dzień, by dojść do siebie - o ile w ogóle się upije.
Charlie Marlow
-
goodnight, sleep tight, don't let the dead bite. wrap a rope around your head and watch you as you take flight
nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiw sumie obojętnie, może być ona/ichtyp narracji3 osobaczas narracjiprzeszłypostaćautor
— Nic od niej nie wyciągnę — nawet nie westchnął. Nie pokręcił głową, nie zrobił nic szczególnego. Przechylił kufel, wypił kolejne, dosyć sporawe łyki i dopiero wtedy się przekrzywił. Szkło było już puste, pianka tylko utrzymywała się na jego dnie. Zmarszczył brwi i, jakby od niechcenia, rzucił tylko: — Dziwne to piwo, nie? — ale nie oczekiwał odpowiedzi. Było to zdecydowanie pytanie retoryczne. Może to jego odczucia. Może znowu nic nie jadł, a dziwny efekt był spowodowany zmieszaniem się kawy z alkoholem. Uderzył się dwa razy pięścią w klatkę piersiową, na wysokości mostka, odchrząknął... nic się nie stało. Ani beknięcia, ani zgagi... Może faktycznie piwo zaczynało mu po prostu szkodzić?
Zaraz i tak wrócił wzrokiem do Connora. Ten to zawsze miał ciekawsze historie. Skok do pustego basenu, — a tak na główkę skakał, nie? — komizm w tragedii. Czego to ludzie teraz by nie wymyślili, byle tylko komuś zaimponować, popływać w nieistniejącej wodzie, albo zrobić sobie krzywdę. Pokręcił głową jeszcze i cicho syknął, wyobrażając sobie ból, który pewnie czuł pacjent. Ale, skoro nic mu nie było, to chyba dobrze. Ciekawe, ile takich przypadków było dziennie? — A miałem pytać, co ci się stało, bo masz dalej ten nos trochę spuchnięty — skinął głową, patrząc trochę na jego twarz; skupiając się na brzydkiej, ale małej opuchliźnie; zaraz już patrzył po klubie. Wypatrywał? Szukał? Ale... kogo niby? — Przez Camę? — wrócił do niego spojrzeniem i uniósł brew. — Coś już jest oficjalnie między wami, czy dalej sprawdzasz grunt? — no może coś się zmieniło od imprezy. Od dostania w twarz i może jej obrony. Sam już nie do końca pamiętał, jak wyglądały jego początki z Cindy, ale jakby Walker pomocy potrzebował, albo innego bycia skrzydłowym, to bez zastanowienia by mu pomógł. Nawet jeżeli nie miał z dziewczyną żadnego kontaktu, coś by wymyślił.
Connor Walker
-
All I want for Christmas is Youuu
nieobecnośćniewątki 18+niezaimkizaimkityp narracjityp narracjiczas narracji-postaćautor
- Dlaczego? - zapytał w końcu, marszcząc lekko brwi, jakby próbował zrozumieć, skąd u przyjaciela takie automatyczne przekreślanie szans. I nagle coś mu przyszło do głowy - dlatego można było usłyszeć dźwięk wydany przez pstryknięcie palcami.
- Ej... a gdybyś spróbował ją upić? Jakaś kolacja przy winie, a potem seans filmowy przy kolejnym winie... chyba, że jest odporna na procenty? - w sensie wystarczyło, że miała twardą głowę i już pomysł Connora mógł wylądować w śmietniku. Ale no, istniał jakiś procent szansy, że po sporej ilości trunków, język Cindy by się bardziej rozwiązał.
- Drugie co mi przychodzi do głowy, to zgarnięcie jej telefonu bo na pewno rozmawia o Tobie ze swoimi psiapsiami. Tylko istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo wkurwienia, gdy się o tym dowie, lub Cię nakryje. - mając siostrę, dowiadywał się o różnych perypetiach jej znajomych - czasami sama mu opowiadała, a czasami po prostu głośno rozmawiała przez telefon, gdy oboje zjeżdżali się do rodzinnego domu. Mimo wszystko, telefon w dzisiejszych czasach był prawie że skarbnicą wiedzy a po reakcji drugiej osoby można było się domyślić, iż przechowywała tam coś, co nie chciała by ujrzało światło dzienne. Natomiast jeśli miało się zaufanie, to nie robiło się scen. Wiadomo, istniały też blokady na apki i do odblokowania ich, należało znać ustawiony pin.
Wzruszył ramionami - dla niego piwo smakowało po prostu jak piwo. Może faktycznie było odrobinę bardziej gorzkie, ale tę uwagę zachował dla siebie. Upił kilka kolejnych łyków i zawartość kufla szybko spadła poniżej połowy.
- Na bombę. - poprawił przyjaciela. - Skacząc na główkę... mogłoby to się o wiele gorzej skończyć. A tak to kilka złamań i uraz kręgosłupa. - wyjaśnił, a słysząc, że Charlie miał pytać o to co się stało, parsknął i machnął ręką.
- A daj spokój, na początku wyglądał okropnie. Jakbym miał ziemniaka zamiast nosa. - odparł, przypominając sobie nastawianie i aż się wzdrygnął.
- Mhm. Cama stanęła między nami. - skinął głową, potwierdzając, iż to ona zrobiła za mur, którego nikt nie odważył się przebić. Podrapał się po włosach, gdy usłyszał kolejne pytanie.
- To jest dość... skomplikowane. Znaczy oficjalnie nic między nami nie ma... ale przynajmniej mnie jeszcze nie zablokowała i miło spędzamy czas. - stwierdził, a kąciki ust same poszły mu do góry.
- Obiecuję, że jak coś się zmieni, będziesz pierwszy, który dostanie update. - powiedział, przykłądając dłoń do serca.
Charlie Marlow
-
goodnight, sleep tight, don't let the dead bite. wrap a rope around your head and watch you as you take flight
nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiw sumie obojętnie, może być ona/ichtyp narracji3 osobaczas narracjiprzeszłypostaćautor
— Nie chcę wchodzić w jej prywatność — bo nawet jeśli dostałby wszystkie odpowiedzi jak na tacy, mógłby złapać coś znacznie gorszego na jej telefonie. Ufał, że go kocha. Ufał, że jest wobec niego szczera i przede wszystkim go nie zdradza. Dlaczego miałby myśleć inaczej? Może to w jego głowie był problem, skoro nagle uważał się za znacznie gorszego? Mniej wartego? Jakby był zupełnie niczym. — I nie przemawia do mnie pomysł wyciągania z niej informacji po pijanemu. Przepraszam — sam się za bardzo na tym przejechał. Na nim robili takie wybryki. Nie wyobrażał sobie robić to komuś, kto był mu na tyle bliski. Może w ostatecznej ostateczności, ale odwlekałby to tak długo, jak konieczne, a końcowo pewnie i tak by się na to nie zdecydował. — Zresztą, nieważne. Coś wymyślę — mało było przecież sytuacji, z którymi miałby sobie nie poradzić. Gorsze samopoczucie w związku? Mógłby sobie jeszcze z tym poradzić. Najwyżej zapomni w jakiś inny sposób.
Informację o wypadku podsumował tylko skinięciem głową. Nie był jakimś specem w anatomii, nie chciał w większe szczegóły wchodzić, więc po prostu zostawił to tak, jak było. I skupił się na dalszej opowieści między nim a dziewczyną, która chyba długo siedziała w głowie Walkera. Tak to przynajmniej rozumiał. A jeszcze jak ta go broniła, stając między nim a agresorem? Słodko i uroczo, może faktycznie kiedyś stanie jako best man na ich ślubie. — Od miłego spędzania czasu wszystko się zaczyna — tak było między nim, a Cindy. Ostatnio spędzali go razem coraz mniej, ale nie chciał sobie tym zawracać głowy. Nie teraz. — Jeszcze trochę i będziesz się rozglądał za pierścionkiem — zażartował, ale zaraz wstał z miejsca, łapiąc przy okazji swój kufel. — Pójdę po jakąś dolewkę, chcesz coś?
Connor Walker
-
All I want for Christmas is Youuu
nieobecnośćniewątki 18+niezaimkizaimkityp narracjityp narracjiczas narracji-postaćautor
Szczerze? Nie przyszedł tu dla oglądania, tylko by pogadać z przyjacielem oraz wypić dobry alkohol.
- No to nie wiem, co jeszcze mógłbym doradzić. - dodał tylko, wzruszając ramionami i obracając stojący przed nim kufel czy tam szklankę z piwem. Ale prawdą było, że po alkoholu z człowieka można było wyciągnąć najwięcej - Connor doskonale o tym wiedział, bo nie raz i nie dwa uczęszczał ze swoją paczką w liceum na różne imprezy, na których działy się... różne rzeczy. Jedni upijali drugich dla funu, inni dla informacji, a jeszcze inni tak dla zasady.
- Trzymam kciuki. - odparł, pokazując zaciśnięte dłonie. - Jak coś to pisz lub dzwoń. - może nie zawsze odbierze - bo prowadząc karetkę, raczej nie rozmawiał przez telefon, ale oddzwaniał gdy miał chwilę. Tak czy siak, Connor naprawdę wierzył w Charliego i to, że sobie da radę.
- Niby tak ale wiesz co? Czasami wciąż się boję... że coś się stanie i mnie zablokuje, wykreśli ze swojego życia lecz już tak wiesz, grubą kreską, całkowicie. - Charlie mógł czuć się wyróżniony, bo jako pierwszy usłyszał prawdziwą obawę Walkera. Jasne, teraz było dobrze, lecz co jeśli sytuacja zatoczy koło? Tylko pytanie, co bym musiał zrobić, by taka akcja się znowu odjebała. ano właśnie. Chyba tylko coś naprawdę poważnego.
Parsknął śmiechem i klepnął przyjaciela w ramię.
- Kto wie, kto wie... - nie mówił nie i doskonale wiedział, kto na pewno byłby ucieszony jeśli chodziło o jego rodzinę.
- Obiecuję, że jak będzie już poważnie, to jako pierwszy się o tym dowiesz. - tak właśnie to Charliego planował Connor poinformować jako pierwszego, kiedy jego relacja z Camellią zaliczy upgrade.
- Weź mi to samo i pepsi max. Ja najwyżej postawię następną kolejkę. - powiedział, a ponieważ zechciał dwa napoje (w tym jeden alkoholowy), przy następnej kolejce, Charlie również będzie mógł wybrać dwa trunki.
Charlie Marlow