-
HO(E) HO(E) HO(E)
nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiżeńskietyp narracjitrzecioosobowaczas narracjiprzeszłypostaćautor
Można więc uznać, że obecność Cage’a na swój sposób przyniosła jej ukojenie.
Nie od razu zorientowała się o czym mówił, co było prawdopodobnie zasługą wypitego przez nią alkoholu. Nie wlała go w siebie szalenie dużo, ale mimo to szumiało jej w głowie. Cegiełkę do tego dołożyło najpewniej to, z jak dużą dawką stresu zmagała się ostatnio. Przez to, jak wiele czasu i zaangażowania włożyła w rozmyślanie o tym, w centrum jak beznadziejnej sytuacji nagle się znalazła, była zwyczajnie zmęczona. Miała za sobą noc, w trakcie której praktycznie nie spała, a to nigdy nie tworzyło dobrego połączenia z alkoholem.
Potrzebowała więc chwili, aby załapać, o co chodziło mu z parasolem. To zaś wywołało na jej twarzy pełen rozbawienia grymas. W odpowiedzi pokręciła przecząco głową.
Zmarszczyła nos i nieznacznie zmieniła dotychczasową pozycję, ze zmrużonymi oczami kalkulując obie opcje. Nie potrafiła przypomnieć sobie, na ile Garrett radził sobie w kuchni, ale skoro jej smak i tak został już przytępiony przez alkohol, wszystko wskazywało na to, że nie miała trudności z tym, aby to jednak przetestować. — W sumie wystarczą mi tosty — zawyrokowała. Nie było to coś, co wymagało od nich bardzo dużo zachodu, a przy okazji też pomogłoby im to zaoszczędzić czas. Gdyby zdecydowali się na zamówienie, dostawa pojawiłaby się pewnie dopiero za jakieś półtora godziny.
Będąc skupioną na kwestii jedzenia, odrobinę straciła na czujności. Częściowo z tego powodu, a po części przez to, że pamiętała go jako kogoś zupełnie innego, nie spodziewała się tak d o j r z a ł e j odpowiedzi. Przez krótką chwilę spoglądała na niego w konsternacji, a później wypuściła głośniej powietrze. — Dzięki — odezwała się zupełnie szczerze. Naprawdę była mu wdzięczna za to, co dla niej dzisiaj zrobił, nawet jeżeli w jego mniemaniu mogło to być niewiele. — Wyrosłeś na całkiem fajnego faceta, Cage — skomentowała przekornie, ale była z nim s z c z e r a. Podobało jej się to wydanie Garretta, które mogła obserwować teraz.
Nie zastanawiając się nad tym szczególnie, opróżniła zawartość własnej szklanki, a później odstawiła ją na kawowy stolik. Nie zamierzała najwyraźniej już teraz prosić się o więcej. — Mogę pomóc ci z układaniem sera — zaoferowała, nieznacznie szturchając go w ramię.
Bo tak, było to absolutne maksimum tego, co Bronte była w stanie zrobić w kuchni.
Garrett Cage