Decyzja o tym, by jednak to wszystko ukrócić, była trudna. Miała jednak postanowienie, którego musiała się trzymać, bo musiała iść na wieczór świąteczny z innymi pracownikami szpitala. Z ludźmi, z którymi nie łączyło jej absolutnie nic poza pracą. A biorąc pod uwagę, że w tej nie była dobrych kilka miesięcy ze względu na zwolnienie chorobowe, to tym bardziej nie czuła się z nimi jakkolwiek związana.
Kłamstwem byłoby stwierdzenie, że to, jak zareagował na odmowę, nie spodobało jej się. Wręcz przeciwnie – nawet w ten przewrotny sposób podniecało jeszcze bardziej. Dawał jej coś, czego całe życie jej brakowało, wręcz wyzierano. Dawał jej kontrolę. W tym wypadku kontrolę nad jej własnym ciałem, którą jej odbierano.
Pewnie dlatego zaoferowała mu inne rozwiązanie, takie które miało nie naglić czasem i byłoby w pełni zarezerwowane dla niego, a później nagrodę pocieszenia. Albo aperitif, który miałby zaspokoić jego głód na jakiś czas przed większym posiłkiem.
— Jestem pewna, że mój agent czarnego wywiadu poradzi sobie z czymś tak trywialnym jak prowadzenie samochodu w trakcie seksu oralnego — skomentowała zaczepnie, przemycając w zdaniu otwartą prowokację i deklarację.
Wyślizgnęła się z jego objęć, co zostawiło na jej skórze, nawet pod ubraniem, uczucie chłodu i pustki. Działał na nią bardziej, niż planowała. Nie przeszkadzało jej to jednak w najmniejszym stopniu.
Ubrała, podany przez niego, płaszcz, który też wyciągnęła wcześniej z najgłębszych czeluści szafy. Zazwyczaj chodziła w tym, co było wygodne; nawet w kwestii okrycia wierzchniego. Sportowa kurtka, ewentualnie jakaś bomberka, które za nic nie pasowałyby do tego ubioru. Opasała się szczelnie, by następnie wyjść z mieszkania i przejść przed budynek, odnajdując z Damonem przyprószony kolejną warstwą śniegu samochód.
Kochana Kanada.
Wsiadła do środka, czując że ziąb z dworu zajrzał nawet tutaj – a ona wcale nie była tak ciepło ubrana, przez co znów w myślach wyklęła obecny ubiór za jego niepraktyczność. Jeśli nabawi się zapalenia płuc, to niestety będzie to ostatni raz, kiedy założy jakąkolwiek sukienkę do wyjścia z domu.
Samochód, na szczęście, dość szybko się nagrzewał w środku; grzanie foteli było bardzo przyjemnym akcentem.
Sama ustawiła mu cel w nawigacji samochodowej, a już wtedy urządzenie poinformowało o tym, że droga zajmie dłużej, niż powinna, przez panujące korki, wynikłe z kolejnych opadów śniegu. Oraz świątecznego szału zakupowego.
Jak tak dalej pójdzie, to może jeszcze zdoła się rozmyślić; prawie czterdzieści minut na wcale nie takiej długiej trasie nie wyglądało zachęcająco. Choć z drugiej strony to już na pierwszych światłach pojazd zdążył nagrzać się tak, że wyplątała się z płaszcza, najpierw odwiązując pasek, rozpinając guziki, na koniec zsuwając go z ramion. Przełożyła go na tylne siedzenie, a następnie zwróciła się na swoim miejscu bardziej w stronę kierowcy.
Jej ręka opadła spokojnie, tak łagodnie na jego udo, że mógłby nawet tego nie zauważyć. Kciuk przesuwał się spokojnie po materiale jego spodni, w trakcie gdy ona przełączała stacje w samochodowym radiu, by znaleźć coś mniej holly and jolly czy nostalgicznie świątecznego.
Gdy była już usatysfakcjonowana swoim wyborem, by leciało coś, co prosto mogła ignorować, oparła się grzbietem o fotel, odwracając głowę w stronę mężczyzny.
— Wiesz jaki jest dzisiaj dzień?
Sobota, odpowiedziała sobie sama w myślach jego głosem, spodziewając się akurat tej odpowiedzi po niej.
Damon Tae