22 y/o
Welkom in Canada
166 cm
IT girl in progress
Awatar użytkownika
Ehhh, znowu te święta 😒
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkishe/her
typ narracji1os (bio), 3os (reszta)
czas narracjiprzeszły
postać
autor

Tak. Chociaż jeszcze te parę lat temu miałabym zupełnie inne zdanie na ten temat. — powiedziała, spuszczając wzrok, ale po krótkiej chwili lekko się uśmiechając. — Pasuje. Bo ja jestem takim trochę Shrekiem, a ty… Pasujesz zdecydowanie bardziej do bycia księżniczką. — wypaliła, czując jak z biegiem wypowiedzi robi jej się tylko bardziej gorąco ze wstydu. Ale taka była prawda. Z Tyli nie było nic królewskiego, za to większość typowych cech Shreka było niemalże wyjętych z jej życia. Nieurodziwa (we własnej opinii, oczywiście), żyjąca w tym całym bagnie (aka swoim życiu), a każdy kontakt z człowiekiem czy inną istotą był dla niej udręką. Do czasu poznania Fiony, czyli Mizzy.
Cieszę się bardzo, czyli mogę powoli przechodzić na kolejny poziom trudności. — nawet zaklaskała cicho dłońmi, chcąc pokazać w ten sposób swój entuzjazm. Nikły, ale lepszy niż nic. — Mi jest miło, że doceniasz takie drobnostki z mojej strony… Dziękuję. — to słowo rzadko padało z jej ust w tak poważnych momentach, bo czuła się niemalże, jakby przełykała przy tym ciężką gulę. Ale radziła sobie coraz lepiej.
Właśnie jeszcze nie, ale nie wiem czy nie mogę już czegoś planować w tym kierunku. Jestem tu już trzy lata. — wzruszyła ramionami, próbując przypomnieć sobie jak to wyglądało z tym obywatelstwem. Do tej pory radziła sobie bez problemu jako studentka i w ogóle, ale wypadałoby już zaaplikować o coś stałego.
No trochę... — przyznała Mizzy rację, kiwając głową. Zaraz jednak schowała twarz w dłoniach. — Zaręczynowego… Ojej. — zaczęła dukać bez sensu, nie wiedząc tak naprawdę, co powiedzieć w odpowiedzi. Uśmiechnęła się jednak po krótkim momencie, co przebijało się nieco przez jej palce. — Brzmi… bardzo ładnie. — z pewnością była znowu czerwona na policzkach, więc dobrze że Mizzy nie widziała jej twarzy. Ale dźwięk jej imienia z należącym do niej samej nazwiskiem sprawiło, że serce zabiło jej troszkę mocniej.

Mizzy Thembo
Lin (shad0wlin_)
kierowanie moją postacią bez mojej zgody
23 y/o
For good luck!
167 cm
Dilerka na Ulicy
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkizaimki
typ narracjityp narracji
czas narracjiPrzeszły
postać
autor

- Na wszystko musi przyjść czas i miejsce - pokiwała głową. - Jeszcze tylko znajdziemy sobie nasze własne bagno i już w ogóle będziemy mieć nasze miejsce na świecie - zauważyła szczęśliwa, że Tyla podziela jej poglądy. - Dla mnie to ty jesteś jak ta księżniczka taka Mulan o azjatyckiej urodzie. Ale dziękuję za komplement.
Osobiście nie miałaby nic przeciwko byciu Shrekiem. Brakowało im jeszcze tylko osła, własnego bagna i dzieciaczków. Jednak poruszane tego tematu teraz do jeszcze za szybko. Sama Mizzy chciałaby kiedyś mieć dzieci, ale czuła, że to jeszcze dużo za wcześnie. Na razie chciała się nacieszyć Tylą tyle ile się dało.
- Myślę, że w tym powolnym tempie naszego związku, tkwi jego największy urok - uśmiechnęła się. - Mamy dużo czasu, żeby się poznawać we własnym zakresie, tak myślę, więc masz tyle czasu, ile potrzebujesz, żeby odnajdywać się na spokojnie w tym związku.
Komfort ukochanej osoby był mega ważny. Mizzy sama się o tym dorwie teraz dowiadywała i powoli się w tym odnajdowała. Cieszył się każdy gest czy inicjatywa. Cierpliwość popłacała jak widać.
- Wszelkim formalnościami będziemy się martwić jak przyjdzie na to czas. Chociaż może pójść łatwej jak ja mam kanadyjskie obywatelstwo, a ty jako moja żonka miałabyś może łatwiej je zdobyć. Bo chyba nie chcesz wracać na Litwę?
W zasadzie to nie zastanawiała się nad tym, a bardo by nie chciała, żeby Tyla zawinęła jej się z Kanady, gdzieś daleko do Europy. Wówczas musiałaby pojechać za nią i ją uprowadzić na powrót do Kanady. Inna opcja w grę nie wchodziła.

Tyla Andrulyte
Kebaboss
22 y/o
Welkom in Canada
166 cm
IT girl in progress
Awatar użytkownika
Ehhh, znowu te święta 😒
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkishe/her
typ narracji1os (bio), 3os (reszta)
czas narracjiprzeszły
postać
autor

Własne bagno… Brzmi naprawdę ciekawie. — przyznała Tyla, uśmiechając się pod nosem. — Może niekoniecznie dosłownie bagno, czy chociażby las, choć odosobnienie jest dość kuszącą perspektywą. Ale chociażby własne mieszkanie, czy niewielki domek… Zawsze chciałam mieszkać w domku. — nie miała pojęcia, dlaczego właściwie zdradziła to niewinne, dość owiane już starocią marzenie, ale akurat uznała że to idealny moment. Do tej pory mieszkała głównie w mieszkaniach – ciasnych, często pozbawionych większej prywatności. Dopiero po przeprowadzce do Kanady zyskała tak naprawdę swój pokój, który nie był przedzielony meblami. Odrębnymi kwestiami były jednak mieszkanie z rodzicem, a mieszkanie z drugą połówką. W przypadku Mizzy pewnie nie narzekałaby nawet na klasyczną kawalerkę, choć pewnie trochę bolałby ją brak osobnego miejsca na centrum operacyjno-komputerowe. Ale jeszcze był czas, by nad tym pomyśleć. — Mulan? Nie powiem… To również brzmi jak komplement. Dziękuję, że tak uważasz. — uśmiechnęła się po raz kolejny, trochę nieśmiało, ale zdecydowanie z pozytywną nutą skrytą za wygiętymi w górę ustami.
Tak. Wszystko dzieje się powoli, ale jednocześnie w sam raz, by zdążyć się tym nacieszyć i odpowiednio zapamiętać. — pokiwała głową, chociaż było widać, że jej myśli zajmuje jakaś rozterka. — Aczkolwiek… Myślę, że z mojej strony mogę dać zielone światło w celu przeniesienia relacji na ten etap… Bardziej bliższy. — przyznanie tego na głos było zdecydowanie zbyt trudniejsze, niż jej się początkowo wydawało. Poradziła sobie natomiast całkiem nieźle, choć jej twarz była pewnie już tak samo czerwona jak pomidorki w jej kanapkach. Czując niepewność w tej kwestii, czekała na odzew od Mizzy by coś ewentualnie dopowiedzieć lub rozwinąć. Również nie chciała naciskać, co może niekoniecznie potrafiła przekazać za pomocą słów, ale starała się przedstawić to w jakikolwiek sposób.
Nie. Nie na stałe, chyba, że tutaj nie znalazłabym roboty po studiach. Ale dla informatyka zawsze się coś znajdzie. — a taką przynajmniej miała nadzieję. — I faktycznie, małżeństwo mogłoby to wszystko przyśpieszyć. Ale też muszę zobaczyć jak to faktycznie wygląda w tej sytuacji. — temat faktycznie ją zainteresował, więc pewnie przy okazji sobie czegoś poszuka. A wtedy będą miały większą swobodę, by coś planować dalekosiężnie, czy może na jakąś bliższą przyszłość.

Mizzy Thembo
Lin (shad0wlin_)
kierowanie moją postacią bez mojej zgody
23 y/o
For good luck!
167 cm
Dilerka na Ulicy
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkizaimki
typ narracjityp narracji
czas narracjiPrzeszły
postać
autor

- Domek brzmi świetnie najlepiej z małym ogródkiem. Nie pogardziłabym też basenem ale nie wszystko Naraz. A w ogródku mogłybyśmy hodować własne warzywa i może jakieś owoce - Ten pomysł bardzo się spodobał, zwłaszcza, że że całe dotychczasowe życie spędzała w miejskiej dżungli. - Pasowałby ci rola takiej nowoczesnej księżniczki.
Dla Mizzy Obecnie wynajmowane mieszkanie było pierwszym miejscem które naprawdę mogła swoim własnym. Za czasów dzieciństwa, kiedy mieszkała jeszcze z matką, chociaż miała własny pokój nie czuła się tam jak u siebie. Z ukochaną mogłaby nawet mieszkać w namiocie.
- Za bardzo mi zależy na tobie, żeby do czegokolwiek cię zmuszać czy poganiać - zapewniła patrząc prosto na Tylę. - Jestem jak najbardziej za tym, żeby ruszyć dalej - serduszko Mizzy trochę przyspieszyło z radości. Raczej nie spodziewała się, że wyskoczą zaraz z łaszków, jednakże całowanie było w zasięgu ręki, o ile o to chodziło Tyli. - Mamy idealną scenerię na pierwszy pocałunek, co ty na to?
Wolałam się upewnić, czy dobrze zrozumiała. Za nic na świecie nie chciała zepsuć tej długo wy czeki wany ej, pełna ekscytacji chwili. Czasami nachodziła ją ochota pocałowania swojej ukochanej, ale nie chciała tego robić na siłę. Nic nie chciała stracić zaufania swojej dziewczyny, zwłaszcza, że tak długo i cierpliwie dawała jej tyle czasu ile potrzebowała, żeby czuła się przy niej swobodnie.
- Nie znam się na że realiach panujących w europie, więc nie wiem jak tam odnieśliby się do mnie samej naszego związku. To na miejscu jest raczej, chyba, lepszej sytuacji jeśli chodzi o związki jednopłciowe - zgadywała, ponieważ nie chciała raczej wyjeżdżać z Kanady, aż tak daleko jak Europa, która wydawała jej się na końcu świata. - Na szczęście nie musimy się spieszyć.

Tyla Andrulyte
Kebaboss
22 y/o
Welkom in Canada
166 cm
IT girl in progress
Awatar użytkownika
Ehhh, znowu te święta 😒
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkishe/her
typ narracji1os (bio), 3os (reszta)
czas narracjiprzeszły
postać
autor

Basen też byłby super. Ale, żeby nie było, możemy zacząć od kupienia tego niedużego, przenośnego. — to wydawało się Tyli najrozsądniejszą decyzją jeśli chodzi o zbiornik wodny. W każdej chwili można było go wyciągnąć lub schować. — Fajnie by było mieć jakieś rośliny w ogrodzie, owszem. Ale ja to nie wiem czy się do tego nadaję, musiałabym zobaczyć. — mruknęła z lekkim rozbawieniem, próbując sobie wyobrazić siebie samą w ogrodniczkach, uwaloną ziemią. To była całkiem prawdopodobna wizja. Natomiast to, czy będzie utrzymywać rośliny przy życiu to już inna kwestia. Póki co, nie miała o tym zielonego pojęcia. Kolejne słowa sprawiły, że uśmiechnęła się, ale nie miała nic do dodania. Zrobiło jej się ciepło na sercu za sam fakt, iż mimo wszystko była uważana raczej za księżniczkę, nie za jakiegoś wstrętnego ogra.
Za to właśnie bardzo dziękuję. Przestrzeń pomaga mi też przyzwyczajać się do rzeczy, które dotąd były mi nieznane lub trudne. Dlatego to dla mnie bardzo dużo znaczy, naprawdę. — wyjaśniła, starając się przelać w słowa to, co naprawdę czuła. Ucieszyło ją natychmiast to, że Mizzy nie miała żadnych problemów z ruszeniem naprzód. I choć dalej czuła się trochę onieśmielona całym aktem, chyba czuła się wreszcie gotowa. — To prawda. Sceneria pasuje idealnie... — sama jednak nie kwapiła się, by cokolwiek zainicjować. To było chyba ponad jej obecne możliwości. Trochę było jej z tym głupio, przez co walczyła ze sobą w myślach.
Nie no, Kanada i Stany to o niebo lepsza sytuacja w tej kwestii. W Europie nie wszędzie są dozwolone małżeństwa jednopłciowe, a kto wie czy w którymś kraju nie zbiera się za to dalej jakichś batów. — skrzywiła się na samą myśl o tym. Czasami zapominała, że w tych kwestiach Europa była nieco do tyłu. Przypominały jej o tym jakieś dziwne newsy z takich krajów, gdzie tematem było właśnie szykanowanie osób będących częścią społeczności LGBTQ+. — Tak. Może do tego czasu ludzie z tamtej części świata zaczną patrzeć nieco przychylniej na takie osoby. A jeśli nie, tak czy siak możemy ograniczyć się do wypełnienia formalności tutaj. — i szczerze? Chyba taki scenariusz najbardziej odpowiadał Andrulyte.

Mizzy Thembo
Lin (shad0wlin_)
kierowanie moją postacią bez mojej zgody
23 y/o
For good luck!
167 cm
Dilerka na Ulicy
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkizaimki
typ narracjityp narracji
czas narracjiPrzeszły
postać
autor

- Dajesz mi kolejny powód, żeby szukać tego zaręczynowego cuda - pokiwała głową z ciesząc się, że Tyla też zaangażowała się w snucie planów, nawet jeśli to tylko hipotecznie na razie.- Ja się mogę podjąć hodowli roślinek, może szybko nie zwiędną.
Nie hodowała nigdy żadnych roślinek, ale to nie może chyba być takie trudne. Może zacznie od rzeżuchy na start? Szkoda, że nie każda roślina była jak kaktus, który nie potrzebował za wiele wody, albo tak się przynajmniej tak myślała. Nie miała za dużej wiedzy, bo nie skończyła szkoły i jakoś jej jeszcze nie nadrobiła.
- Jak się trafi na właściwą osobę, to warto czekać i nawet jakoś się to nie dłuższy - zapewniła uśmiechając się czarująco.
Nachyliła się w stronę Tyli aby zmniejszyć dzielący je dystans. Czuła się trochę niepewnie, bo to jednak była Tyla, ta właściwa ukochana. Złożyła na ustach swojej dziewczyny delikatny pocałunek, po czym cofnęła się lekko, patrząc uważnie na jej reakcje.
- To dobrze, że wyjechałaś z Europy, bo mogło cię tam spotkać dużo przykrych rzeczy z powodu naszej relacji - zauważyła sięgając po kolejne jedzonko. - Zawsze te wszystkie rządzące osoby mają nie rzeczywisty obraz tego, jak społeczeństwo idzie do przodu - pokiwała z dezaprobatą głową nad zacofaniem ludzi u władzy. - Więc wszysko wskazuje na to, że musisz tu ze mną zostać. Ja tak nie mam nic przeciwko temu - oświadczyła niby poważnie.
W rzeczywistości to jej by to bardzo pasowało. Oczywiście obie strony powinny tego chcieć, ale Mizzy wiedziała, że prędzej czy później dojdą do jakiegoś konsensusu. W końcu bycie w związku to nie tylko patrzenie w oczy i trzymanie się za rękę, chociaż nie miałaby nic przeciwko temu. To też szukanie porozumienia, gdy coś zgrzyta lub pojawiają się rozbieżności w jakiś kwestiach.

Tyla Andrulyte
Kebaboss
22 y/o
Welkom in Canada
166 cm
IT girl in progress
Awatar użytkownika
Ehhh, znowu te święta 😒
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkishe/her
typ narracji1os (bio), 3os (reszta)
czas narracjiprzeszły
postać
autor

Tyla tylko uśmiechnęła się, nieśmiało odwracając wzrok w drugą stronę. Nie była pewna, czy faktycznie jej słowa czy afirmacje były warte takiej reakcji, ale mimo wszystko była wdzięczna Mizzy, że ta ją tak doceniała.
Myślę, że pod Twoją dłonią rozwiną się bardziej niż pod moją. — pokiwała głową. Przemawiał za nią chociażby sam fakt, że sama pod jej skrzydłami powoli rozkwitała, pokazując nieznane sobie dotąd lub dawno zapomniane strony własnego charakteru. Rośliny a ludzie to co prawda nie to samo, ale Andrulyte bezgranicznie wierzyła w możliwości swojej dziewczyny. A nawet jeśli nie podołałaby temu zadaniu, nie miałaby jej tego za złe. Roślinki to tylko roślinki, nie była to to rzecz ważniejsza niż łącząca je relacja.
To prawda. Czas wręcz ucieka jak szalony, ale o dziwo to też nie jest takie złe. — jej dotychczasowe życie bardzo się dłużyło, przez co trudy wydawały się być podwójnie obciążające. To zmieniło się wraz z pojawieniem się Mizzy, jej zainteresowaniem i troską dotyczącą jej osoby. Dalej nie mogła uwierzyć w to, że spotkało ją takie szczęście w życiu. Tak samo uważała, że sam moment pocałunku był wręcz oderwany od rzeczywistości. Gdy twarz Mizzy przybliżyła się do jej własnej, serce zatrzepotało w jej klatce piersiowej. Wraz z momentem, w którym ich usta się zetknęły, świat dosłownie zawirował jej przed oczami. Nie mogła powstrzymać uśmiechu po całym precedensie. Jednocześnie miała też wrażenie, jakby jej oczy delikatnie się zaszkliły. Wzruszyło ją piękno tego momentu, ale jednocześnie daleko jej było do prawdziwego płaczu.
Teraz chyba nie jest tam aż tak źle. Nawet Europa posuwa się do przodu w tych kwestiach, choć jest to raczej ruch ślimaka niż geparda. — odpowiedziała, choć finalnie wzruszyła ramionami. O ile na jakieś informacje związane z Litwą czasami zerkała, tak cała reszta jakoś nieszczególnie ją interesowała. — Taa. — to akurat był komentarz uniwersalny, bo pasował do wielu rządów, ale najbardziej chyba do tych świeckich, europejskich. Po chwili parsknęła, uśmiechając się pod nosem. — Dokładnie, tak jak mówisz. Muszę tutaj zostać z Tobą. Innej opcji nie widzę. — i nawet nie chciała widzieć. Tutaj, u boku Mizzy, wreszcie widziała jakąś perspektywę na to swoje cierpiętnicze, smętne życie. To był wystarczający powód, by zgodzić się ze zdaniem swojej dziewczyny.

Mizzy Thembo
Lin (shad0wlin_)
kierowanie moją postacią bez mojej zgody
23 y/o
For good luck!
167 cm
Dilerka na Ulicy
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkizaimki
typ narracjityp narracji
czas narracjiPrzeszły
postać
autor

Tyla była słoneczkiem Mizzy, który ogrzewał jej pozbawiony do tej pory zimy świat. I już nie chciała tego swojego słoneczka wypuścić i wracać to tego, co było. Teraz wreszcie miała swoje miejsce na tej ziemi i istniała osoba, dla której warto się było starać. Nie dlatego, że tak trzeba, a dlatego, że chciała.
- Jak już będziemy miały ten odrodzi, to ci będę wianki plotła - zapowiedziała uradowana swoim pomysłem.- Tylko się nauczę, bo nie robiłam. I musimy sobie zacząć więcej zdjęć razem robić i potrzebuje też twoich, bo mam za mało.
Szalała za swoją dziewczyną, chciała mieć jak najwięcej jej foteczek, ale nie żeby się nią chwalić. Tylko dla samej siebie, ponieważ nie zamierzała się z nikim dzielić tym, jaką ma piękną dziewczynę. Co to to nie, tylko ona mogła cieszyć oczy jej widokiem.
- Z tobą każda chwila jest najlepsza i wyjątkowa.
We wszystkim, co dotyczyło ukochanej, patrzyła przez różowe okulary. Mając ją przy sobie, wszystko było dobrze i układało się jak najlepiej. Razem mogły zdobywać szczyty gór, głębiny oceanów i pokonywać przeciwność losu. A sama wiara też potrafiła dużo zdziałać, jeśli się mocno w coś wierzyło.
- To wierze, że jest jak mówisz, bo ja się kompletnie nie znam na tym jak działa Europa - powiedziała odgarniając Tyli kosmyk włosów z twarzy. - Jestem niezmiernie uradowana tym faktem, moja przyszła żonko - uśmiechnęła się mówić te słowa z rozczuleniem.
Popatrzyła w ciemnie oczy Tyli wciąż się zastanawiając jakim sposobem udało jej się wyrwać taką niezwykle atrakcyjną dziewczynę. Sama siebie uważała za dość przeciętną, więc to pozostawało dla niej zagadką.
- Kocham cię, wiesz - uniosła dłoń kładąc ją na policzku towarzyszki.

Tyla Andrulyte
Kebaboss
22 y/o
Welkom in Canada
166 cm
IT girl in progress
Awatar użytkownika
Ehhh, znowu te święta 😒
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkishe/her
typ narracji1os (bio), 3os (reszta)
czas narracjiprzeszły
postać
autor

Najwidoczniej świeciły sobie nawzajem w tym pełnym mroku życiu. Tyla była raczej typem pesymistycznym, wspominając czasy, których właściwie nie bardzo pamiętała (dzieciństwo) z nutką melancholii. Przed poznaniem Mizzy nie miała praktycznie skłonności do pozytywnych myśli, wszystko okraszając sarkazmem lub czystą negatywnością. Cieszyło ją zatem to, że w tej relacji dosłownie wszystko zmieniało się na nieco lepsze – powoli, ale wciąż. Ona sama również.
Ooo, dobra. Tylko żeby nie było w nich kleszczy, musimy o tym pamiętać. — stwierdziła, jednocześnie zastanawiając się, czy można im jakoś zaradzić. Była zupełnie zielona w ogrodnictwie, ale kojarzyła, że istniał chyba jakiś środek kleszczobójczy. Albo coś w tym stylu. Na wieść o zdjęciach mina nieco jej zrzedła, ale mimo wszystko starała się utrzymać pozytywny ton. — Okej. Coś pomyślimy. — grzecznie pokiwała głową, mówiąc te słowa. Nie lubiła zdjęć – przez swoją słabą pewność siebie miała wrażenie, że na każdym wychodziła okropnie. Była raczej zdania, że posiada wręcz niefotogeniczną twarz. Była jednak w stanie zrobić wyjątek dla swojej dziewczyny, choć trochę to będzie ją kosztowało.
Z Tobą również. — zrobiło jej się ciepło na serduszku, słysząc takie słowa z ust Mizzy. Najlepsze w tym było to, że taka była prawda, z jej strony tym bardziej. Tyla, która dotychczas traktowała życie jak coś niechcianego i narzuconego, wreszcie zaczęła mieć chęć do życia. Wszystko dzięki obecności Thembo u jej boku.
Słuchaj, nie było mnie tam parę lat, więc też już powoli zaczynam się gubić. — przyznała całkiem szczerze. Nie mogła powstrzymać nieśmiałego uśmiechu, gdy dziewczyna odgarnęła jej włosy z twarzy. — Ale to nieważne. Ważne jest tu i teraz, a tu Europy nie ma. — wzruszyła ramionami. Zaraz potem jej uśmiech rozszerzył się nieco bardziej. — Ja również, moja przyszła żono. — trochę skręciło ją w środku, jak to mówiła, ale po krótkiej chwili to niekomfortowe uczucie zostało zastąpione przez coś przyjemniejszego. Wystarczy, że wpatrzyła się w oczy Mizzy, w których dość prędko zginęła.
Stąd też mimowolnie uniosła brwi, słysząc te dwa słowa. Trudno jej było ukryć zaskoczenie, zwłaszcza w sytuacji, gdzie tych słów nie słyszała praktycznie nigdy. Od nikogo. Nawet od własnej matki, której miłość widziała jedynie poprzez gesty i zaangażowanie. Ale nie za pomocą słów.
Ja… też cię kocham. — trudno jej było pierwszy raz przepuścić te słowa przez własne gardło, ale poczuła się naprawdę szczęśliwa, gdy jej się to udało. Aż uśmiechnęła się, czując, jak trochę wilgotnieją jej oczy. To była naprawdę urocza chwila, choć sama nie posądziłaby siebie o taką reakcję. Dodatkowo swoją własną dłoń przytknęła do tej należącej do Mizzy, położonej na jej własnym policzku. Przykryła jej palce swoimi, chwytając za nie delikatnie.

Mizzy Thembo
Lin (shad0wlin_)
kierowanie moją postacią bez mojej zgody
23 y/o
For good luck!
167 cm
Dilerka na Ulicy
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkizaimki
typ narracjityp narracji
czas narracjiPrzeszły
postać
autor

Tyla wprowadzała w życie Mizzy wszystko, co najlepsze. Była taką małą iskierką, od której zaczął się duży płomień miłości w jej serduszku. I z każdym dniem, cieszyła się jak głupia, że znalazła swoje własne, prywatne słoneczko, którego nie zamierzała wypuścić z rączek.
- Myślę ze razem poradzimy sobie z wszelkim robactwem, który będzie nasze kwiatki atakować - pokiwała głową z zaangażowaniem. - Będziemy pleść wianki, układać bukiety i biegać nago po ogrodzie jak będziemy mieć już ten domek - zasugerowała z żartem ciekawa reakcji Tyli na samą myśl o bieganiu nago po dworze.
Ona sama by nie miała nic przeciwko, a sama myśl wydawała się kusząca. Jednak pozostawało to na razie w kwestii żartów i jej to wystarczyło. Najważniejsze, że miała przy sobie swoją ukochaną
- Cieszę się, moja przyszła małżonko - ta chwila wydawała się jej taka nie rzeczywista, a jednocześnie nie chciałaby, aby wszystko okazało się wyłącznie wytworem jej wyobraźni. - Kocham cię do szalenie, że prędzej czy później się z tobą na pewno ożenię.
Nie mogła sobie odmówić jeszcze jednego pocałunku, skoro już miały ten pierwszy za sobą. Spodobało jej się całowanie ukochanej, ale nie chciała Tyli przytłoczyć tym wszystkim. Jednakże jak już zaczęła to chciała przedłużyć ten moment.
- Jesteś moim słoneczkiem, przyszła małżonko - uśmiechnęła się. Spodobało jej się brzmienie tego słowa, szczególnie w odniesieniu właśnie do Tyli. - Będę się do ciebie po ślubie nazywać małżonką, a wcześniej narzeczoną.

Tyla Andrulyte
Kebaboss
ODPOWIEDZ

Wróć do „⋆ W czasie”