Święta. Najdziwniejszy okres w roku. Pełen napięcia przed okresem rozliczeniowym, ale też magii łączącej ludzi. Dla Charity Marshall wydawał się to jeden z gorszych okresów, który mogła przeżywać. Zbyt wiele rzeczy wychodziło poza jej ramy. Mogła próbować mocno je chwycić. Niestety, łączyło się to z coraz gorszym skutkiem.
Może dlatego zdecydowała się na Jarmark Bożonarodzeniowy. Od jakiegoś czasu nie kontaktowała się z młodszą siostrą w sprawach nie dotyczących firmy. Dział PR dbał o dobre imię firmy. Ostatnio Northland Power zaczął sponsorować drużynę hokejową Toronto, zdobywającą coraz to lepsze wyniki. Wszystko dzięki pracy blondynki. Poza pracą powinny utrzymywać więź.
Charity zdała sobie z tego sprawę. Rodzina jej nie zniknie. Corvin pozostanie wkurzającym wrzodem na tyłku, jej bliźniak zbyt często będzie nieobecną osobą, a Cora będzie próbowała ją zrozumieć. Dla niej wydało się to wystarczające, by przyjść do miejsca pełnego ludzi. Światełka delikatnie migotały, a one mogły skupić się na sobie nawzajem. Napić się grzańca, zdobyć nagrody i spędzić miło czas ze siostrą. Wymienić się
— Ile tak właściwie mogę na Ciebie czekać, co? — spytała Charity z delikatnym wyrzutem. Punktualność była dla niej priorytetem. Zawsze doliczona do ostatniej sekundy. Stała od pięciu minut w umówionym miejscu — mam dosyć pracy, życia, a jedyne na co mam ochotę, to wypicie grzańca — westchnęła ciężko, wpatrując się w Corę. Zbyt często myśli wracały jej do własnego biurka. Tego co w ostatnich dniach się tam działo. Na całym ciele czuła delikatne spięcie, oznaki zmęczenia. Lekko podkrążone oczy, blada twarz i to uczucie, jakby czegoś się zapomniało.
— A Corvin mimo atmosfery świąt dalej mnie wkurwia — zaśmiała się pod nosem, dodając delikatny humorystyczny akcent. Poza pracą nie powinny o niej rozmawiać. Jeszcze człowiek naprawdę by zwariował.