ODPOWIEDZ
36 y/o, 174 cm
profilerka w Toronto Police Service
Awatar użytkownika
I want you to hold me
perpendicularly only
A sundial for the gods
we were born - born to fail
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkizaimki srimki
postać
autor

#1

Najpierw zaczęła lecieć zimna.
Ale poza naturalnym odruchem w postaci odskoku Diane nie zrobiła nic więcej, stając jedynie kilka centymetrów od strumienia wody, w kierunku którego wyciągnęła dłoń, czekając, aż z zimnej znowu przejdzie w ciepłą.
Ale to się nie stało.
Co więcej, po kilkunastu sekundach woda przestała lecieć zupełnie. Nie ważne w którą stronę kurkiem kręciła.
Zziębnięta, pomimo upałów, bo jednak zimna woda ją skutecznie schłodziła, wyszła spod prysznica okrywając się szlafrokiem i w pierwszej chwili poszła sprawdzić korki, czy to nie coś z elektryką, skoro zanim wodę odcięło spadła temperatura. Ale wszystko było w porządku.
Z kuchennego zlewu nie wyleciała ani kropla, dobiegło z niego za to dziwne szuranie i Diane brwi zmarszczyła, trzymając dłoń na kurku, słusznie powstrzymując się od nachylenia się w stronę zlewu, żeby posłuchać szumu.
Gdyby się nachyliła prawdopodobnie dostałaby w twarz wodnym gejzerem, który właśnie zaczął wybijać z odpływu jej zlewu, a Diane ponownie cofnęła się odruchowo, sięgając po ręcznik kuchenny, żeby zatkać dziwaczną usterkę.
Ale to na nic, woda lała się strumieniem, a ona jedyne o czym w tej chwili myślała, to o ogromie sprzątania, który ją czekał. Zwłaszcza, że musiała zlew na chwilę zostawić, żeby pobiec po swój telefon, wyguglować pogotowie hydrauliczne i zadzwonić.
Dwadzieścia minut do pół godziny czekania to zdecydowanie za długo kiedy stoi się z ręcznikiem w zlewie, próbując jakkolwiek zatamować taki wyciek wody, jednocześnie, co chwilę, wyciągając z szafek inne ręczniki i szmaty, rzucając je na podłogę i odsuwając najcenniejsze przyprawy i przyrządy na górne półki.
Dlatego, kiedy w końcu dzwonek do drzwi zadzwonił Diane pobiegła otworzyć w stanie, w którym nigdy w normalnych warunkach nie pokazałby się żadnemu mężczyźnie.
W szlafroku jedynie, całym przemoczonym, włosami przyklejonymi do czoła i boso.
- Dobry, to u pani? - Zaczął pan w podobnym do Diane wieku, gdyby miała czas ocenić obiektywnie to całkiem, całkiem pan, ale w tym momencie od skupienia się na wyrzuceniu z siebie powitania i wskazania miejsca tragedii Diane zmarszczyła brwi.
Żarty sobie z niej stroił?
Zobaczył ją w tym stanie i jeszcze uznał, że zapyta, czy to na pewno dobry adres?
- Proszę. - Odsunęła się, gryząc się w język, wpuszczając mężczyznę do mieszkania i zamykając za nim drzwi, czując, jak irytacja sięga jej już po same koniuszki uszu.

Nathaniel Rourke
firtula
nie decyduj za moją postać bo mnie pojebie
38 y/o, 184 cm
detektyw ds. narkotyków w toronto police service headquarters
Awatar użytkownika
I don't understand what you're gonna do, I followed the rules, I took the abuse. I don't understand where you're coming from. I down all our pills.
I love you the most.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

To wszystko siadało mu już na banie. Z każdym kolejnym dniem czuł, że coraz więcej rzeczy staje się dla niego przeszkodą nie do przeskoczenia i coraz częściej patrzy z uprzedzeniem, które jest poparte jego wymysłami. Świadomość tego przychodziła dopiero wtedy, gdy kładł się na kanapę i przykrywał kocem, o który kiedyś pokłócił się z żoną. Byłą żoną. Już nawet nie pamiętał dokładnie jak to szło - któreś z nich bardzo chciało ten koc. Trudno było mu przypomnieć, po której stronie barykady stał, ale ostatecznie kawał miękkiego badziewia zostało w jego domu.
Od kilku dni siedział po nos w dokumentach: tych z archiwum policyjnego, tych swoich i wydrukach z systemu. Salon był cały zawalony papierami, niektóre z nich tworzyły ogromne stosy, inne były rozrzucone, bo albo nic nie wnosiły albo jeszcze do nich nie doszedł. Nawet tutaj nie potrafił zachować porządku, pokój dzienny wyglądał trochę jak jego głowa.
A ostatnia sprawa, której się podjął wzbudzała w nim paranoję.
Starał się zachowywać zdrowy rozsądek, na tyle, na ile potrafił. Ale nie ukrywał, że wracając z zakupami do domu rozglądał się po okolicy uważniej niż normalnie. Wiedział, że grzebanie w gównie do niczego dobrego nie doprowadzi, obawy były całkiem słuszne. Nie bez powodu wcześniej zrezygnował ze ścigania Los Herederos - nadzwyczajnie bał się o życie Diane, córki i swoje własne.
Co go teraz podkusiło?
Przechodził już uliczką najbliższych domostw, gdy zauważył coś podejrzanego. Pod domem byłej żony (haha, która notabene po rozwodzie przeprowadziła się do domu obok, szaleństwo) zauważył auto, które skądś znał. A może już bredził od braku snu i zmęczenia? Nie chciał ryzykować, nie wybaczyłby sobie, gdyby musiał Lily tłumaczyć co się stało. Była całkiem rozumnym dzieckiem, które i tak cierpiało przez ich rozstanie.
Przyspieszył kroku przechodząc na drugą stronę ulicy, a gdy zbliżył się to z bezpiecznej odległości zajrzał do środka pojazdu. Nawet i jeśli nie zauważył zagrożenia to odstawił dwie torby przy drzwiach wejściowych i pociągnął za klamkę, wchodząc do środka.
Wynoś się stąd — krzyknął na wejściu wchodząc w głąb. Głąbem to on był. — Powtórzę się jeszcze raz, wynocha — dodał, gdy już zauważył niebezpiecznego osobnika a obok niego przemoczoną żonę. Posłał jej jedynie spojrzenie i chwycił “hydraulika” za fraki, nie pozwalając mu wejść dalej.
Nawet jeśli to był najzwyklejszy majster to po cholerę on jej? Mieszkał obok, potrafił naprawić, nie potrzebowała wydawać pieniędzy. Odetchnął dopiero wtedy gdy gościu, ewidentnie wystraszony wybiegł z domu. Wychylił się do okna patrząc czy na pewno odjeżdża z podjazdu.


Diane Anderson
astrid
musisz się bardzo postarać
36 y/o, 174 cm
profilerka w Toronto Police Service
Awatar użytkownika
I want you to hold me
perpendicularly only
A sundial for the gods
we were born - born to fail
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkizaimki srimki
postać
autor

Wszytko tak szybko się wydarzyło, Diane zdążyła jedynie wskazać mężczyźnie drogę do kuchni z wybuchającym kranem, co nie było trudne, bo sam by się domyślił po ilości wody na podłodze, kiedy do domu wparował, cóż, jej były mąż.
Już odgłos otwieranych znienacka drzwi ją wystraszył, a widząc, że Nath zmierza od razu do mężczyzny cofnęła się intuicyjnie o kilka kroków, stając za stołem i strategicznie szukając w polu widzenia czegoś do obrony. Dopiero kiedy hydraulik się wyniósł sama podbiegła do okna, stając obok Nathaniela, czując, jak jej serce bije w piersi jak oszalałe, bo nie byłaby w stanie zachować zupełnie zimnej krwi w sytuacji, kiedy właśnie we własnym domu mogła stać się ofiarą napaści.
Bo, oczywiście, w ten sposób zrozumiała to, co się właśnie wydarzyło.
- Co ty robisz? Dasz mu tak odjechać? Kto to był?! - Spojrzała za mężczyzną, przenosząc nerwowy wzrok na Nathaniela, przy każdym mrugnięciu zaciskając powieki trochę za mocno, jak to miała w zwyczaju w stresujących momentach. Była przekonana, że Rourke właśnie wtargnął do jej domu wyrzucając z niego kogoś, kto mógł Diane zrobić krzywdę. Kogoś pewnie związanego ze sprawą, nad którą Nate pracował.
A ona głupia dała się tak zrobić! Pewnie ta usterka była zaplanowana! Uniosła dłonie do twarzy, wplatając palce we włosy, a jej myśli biegły intensywnie kilkoma torami.
- Kto to był? Skąd wiedzą gdzie mieszkamy? - Kurwa i jeszcze dał mu tak po prostu odjechać? Co teraz? Diane wzięła głęboki oddech i wydychając bardzo długo i powoli odsunęła się od blatu, opierając dłonie o biodra. Musiała opracować plan. Może ukryje się na kilka dni u brata, dopóki sprawa się nie wyjaśni. Nie było czasu.
A w kuchni dalej wybijał ze zlewu gejzer.
- Gdzie Lily? - Diane wzrok podniosła zmartwiony na Nathaniela. Chciała wierzyć, że jest gdzieś bezpieczna, że jej nie zostawił właśnie samej w domu, bo zobaczył przez okno co się dzieje. Nic innego nie miało teraz dla niej znaczenia, byleby się stąd sprawnie wydostać do bezpiecznego miejsca, zanim hydraulik, któremu głąb pozwolił uciec wróci ze swoimi koleżankami.
Diane w głowie opracowała już cały plan w przeciągu kilkunastu sekund, w trakcie których biedny pan hydraulik pewnie właśnie dzwonił do swojego szefa, że trafił na dwójkę wariatów i pod ten adres nie ma co się już pojawiać.
- Wyjdziemy tylnymi drzwiami. - Zarządza, nawet nie czekając na jakąkolwiek reakcję ze strony byłego męża, przecież w jej głowie nie mieli wiele czasu.

Nathaniel Rourke
firtula
nie decyduj za moją postać bo mnie pojebie
38 y/o, 184 cm
detektyw ds. narkotyków w toronto police service headquarters
Awatar użytkownika
I don't understand what you're gonna do, I followed the rules, I took the abuse. I don't understand where you're coming from. I down all our pills.
I love you the most.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Był pewien, że coś mu śmierdziało (i nie był to on sam). Czuł ogromną adrenalinę, gdy wręcz wdarł się do mieszkania swojej byłej żony i złapał biednego hydraulika za fraki, każąc mu się stąd czym prędzej wynosić. Gdyby nie posłuchał go po powtórzeniu się to najpewniej niczemu winny człowiek nosiłby teraz na twarzy czerwony ślad po uderzeniu. Zachowanie Diane upewniło go w tym złudnym przekonaniu, że miał rację. Kolejny raz on, Nathaniel Rourke, rozpracował wielką szajkę hydraulików gangsterów. Ale on był pewien, że dopiero zaczął cokolwiek grzebać w tej sprawie i nagle cały świat był przeciwko niemu. Nawet nie zastanawiał się skąd mogliby wiedzieć, że nie mieszkają razem, bo gangusy wiedziały wszystko.
Serce biło mu jak złe, gdy obserwował jak mężczyzna odjeżdża swoim samochodem z podjazdu, aż było za nim siwo. Wziął głęboki wdech czując, że zapomniał jak się oddycha i znów przerzucił się na tryb manualny, byleby się uspokoić. Rozejrzał się prędko po pomieszczeniu, ignorując słowa swojej żony, zupełnie tak jakby szukał czegoś.
Nie zostawię cię tutaj samej — burknął pod nosem i kucnął, zaglądając pod stół. Później się podniósł i przeszedł do przedpokoju, by upewnić się, że na pewno nikogo nie ma. — Wyjaśnię ci później, bo to jest dłuższa historia. — Wcale nie chciał jej tłumaczyć, ale wiedział, że później będzie i tak musiał. Diane miała silny charakter i czym prędzej wyciągnie z niego fakt, że ponownie dał się wkręcić w sprawę. Tę sprawę, o której kiedyś mówił i przysięgał, że nigdy nie tknie, bo jest to zbyt duże niebezpieczeństwo dla ich całej rodziny.
Lily jest w domu z moją siostrą — powiedział już spokojniej przenosząc swój wzrok na zlew, który wybuchł zalewając okoliczne kafelki. Coś przyszło mu do głowy, ale chyba nie dzwoniło w dobrym kościele. Zignorował to, w jego głowie wciąż ustawiony był protokół pomoc. Kiwnął głową na jej słowa, pozwalając na wyprowadzenie się z domu tylnymi drzwiami. Dopiero gdy wyszli na zewnątrz i ich plan ucieczki się skończył (przynajmniej Anderson nie dała kolejnego polecenia, więc w jego głowie tutaj już byli bezpieczni) chwycił ją za przedramię przysuwając do siebie.
Nie wiem kto to był, ale wszystko się po prostu łączy w całość. Przepraszam cię Diane, ja naprawdę nie chciałem — dodał trochę ciszej, czując, że musi się jej wyspowiadać. Ona przecież była związana z policją przez wiele lat, potrafiła się bronić, ale żeby wiedzieć przed czym musiała znać całą prawdę.
I chyba dopiero teraz, gdy doszło do niego świeże powietrze, w głowie zaczęło się układać. Faktycznie widział ten samochód, może nawet i gdy pracował pod przykrywką, ale gdzieś w sąsiednim bloku. Może w jakiejś niedalekiej okolicy, może nawet i zapamiętał twarz tego gościa. Ale nie był on związany z bezpośrednim zagrożeniem.
A zlew w domu był odpowiedzią na to wszystko.
O kurwa.
Zrobił się czerwony na twarzy, palcami potarł swoje czoło, czując, że z tego już się tak łatwo nie wytłumaczy.


Diane Anderson
astrid
musisz się bardzo postarać
36 y/o, 174 cm
profilerka w Toronto Police Service
Awatar użytkownika
I want you to hold me
perpendicularly only
A sundial for the gods
we were born - born to fail
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkizaimki srimki
postać
autor

Poradziłaby sobie sama te kilkanaście minut do wezwania wsparcia, była dobrze przeszkolona. Bardziej ją właśnie niepokoił fakt, że pozwolił mężczyźnie zbiec niż że zostawiłby ją na chwilę samą.
Informacje, że historia jest dłuższa przyjmuje tylko do wiadomości krótkim skinieniem głowy, nie było czasu się teraz wdawać w szczegóły. Teraz najważniejsze było znaleźć się jak najdalej poza obrębem domu i upewnić się, że Lily jest bezpieczna. Z jego siostrą. Niech będzie.
W przemoczonym szlafroku, który kleił jej się do ciała ruszyła przez ogród, gotowa przeskoczyć na podwórko sąsiada, kiedy poczuła, jak Nathaniel łapie ją za ramię i przyciąga do siebie. Zatrzymała się, wbijając spojrzenie uważne w byłego męża, czekając na to co powie, ale jego słowa niczego jej nie rozjaśniły, co więcej, wywołały tylko uderzenie kolejnej fali niepokoju.
ja naprawdę nie chciałem brzmiało jak wyrok.
- Co zrobiłeś? - Diane brwi marszczy i głos ścisza podobnie jak on, to wciąż nie było jej zdaniem miejsce, gdzie mogli swobodnie rozmawiać, ale wiedziała, że jeśli właśnie przeżywał wstęp do ataku paniki, to poganianiem go niczego nie wskóra.
Wyciągnęła ręce, kładąc dłonie na barkach mężczyzny, nie tracąc z niego uważnego spojrzenia.
- Nathaniel, musisz mi powiedzieć co zrobiłeś. - Ton miała miękki, chociaż stanowczy, czując, że cokolwiek to było, to nie była na to gotowa, ale musiała zachować zimną krew.
Czerwień, która rozlewała się właśnie na jego twarzy wcale jej nie pomagała, rozejrzała się krótko po ogrodzie, chcąc się upewnić, że nikt nagle z krzaka nie wyskoczy i wróciła wzrokiem do mężczyzny.
- Proszę cię, musimy stąd iść i zabrać Lily w bezpieczne miejsce, ktokolwiek to był może zaraz wrócić.

Nathaniel Rourke
firtula
nie decyduj za moją postać bo mnie pojebie
38 y/o, 184 cm
detektyw ds. narkotyków w toronto police service headquarters
Awatar użytkownika
I don't understand what you're gonna do, I followed the rules, I took the abuse. I don't understand where you're coming from. I down all our pills.
I love you the most.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

zwrot sytuacji i pojawienie się w jego biurze Maze przypomniał mu o niedokończonych sprawach sprzed kilku lat. Nigdy nie dokończył tematu Los Herederos, chociaż miał wrażenie, że był o krok od rozwiązania tej sprawy. Może gdyby wtedy jeden z policjantów się nie wsypał to udałoby mu się zamknąć ich wszystkich. A tak, jedyne co mu pozostało, to blizna po postrzale. Cud, że przeżył, bo mogło zakończyć się źle.
Ale wtedy nie poznałby Anderson i może to byłoby dla niej najlepsze, bo teraz jedynie na niego narzeka i żałuje związku z nim.
I nie byłby tak chujowym policjantem z ptsd na czele.
Zostałem przydzielony do sprawy tego gangu — powiedział cicho próbując uspokoić swój oddech, patrząc wprost na zimne spojrzenie swojej żony. Miał wrażenie, że stal z jej oczu wręcz z niego wnika i penetruje jego czaszkę. Czy stresowało go to bardziej? Zdecydowanie. Nienawidził gdy to mu robiła. — Ostatnio byłem o krok od rozwiązania tego, oni robią chore rzeczy, porwali jakieś dziecko, rozumiesz? — To zdanie wyleciało z jego ust tak prędko, że sam ledwie siebie zrozumiał. Jej dotyk wcale nie pomagał, czuł, że ręce coraz bardziej zaczynają mu drżeć.
A sąsiedzi musieli mieć niezły seans oglądając wszystko z okna, o ile którykolwiek się na to pokusił.
Gdy zrozumiał jak wielki błąd popełnił to nie wiedział czy ma się roześmiać, czy może jednak rozpłakać. Nie wiedział jak ma jej powiedzieć, że w gruncie rzeczy to wcale nie muszą uciekać i że to wszystko, co się wydarzyło przed chwilą w jej mieszkaniu było jego błędem. Po tej sytuacji to Anderson bez dwóch zdań wniesie do sądu o odebranie mu praw rodzicielskich, zasłaniając się tym, że jest niezrównoważony. A może i nawet niepoczytalny.
Kiwnął głową, grając debila. Nie chciał ponosić odpowiedzialności za to co zrobił, było mu cholernie głupio, więc po prostu się z nią zgodził, by poszli zobaczyć czy córka z jego siostrą są bezpieczne.
A na pewno były, bo żadnego realnego zagrożenia nie było, prócz tego w jego głowie.


Diane Anderson
astrid
musisz się bardzo postarać
36 y/o, 174 cm
profilerka w Toronto Police Service
Awatar użytkownika
I want you to hold me
perpendicularly only
A sundial for the gods
we were born - born to fail
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkizaimki srimki
postać
autor

Diane nie była ani religijną osobą, ani nie wierzyła w przeznaczenie, więc patrząc wstecz na swoje małżeństwo nie mogła machnąć ręką i powiedzieć widocznie tak miało być. Była zbyt racjonalną osobą i też w takim zdroworozsądkowym podejściu starała się wychowywać córeczkę. Chciałaby wierzyć, że Nathaniel miał podobne podejście, ale, cóż, znała go. Był zbyt impulsywny.
Jakim cudem w ogóle się zeszli i co więcej, uznali, że chcą razem założyć rodzinę?
Diane zastanawiając się nad tym jeszcze w trakcie ich małżeństwa doszła do wniosku, że miłość jest uczuciem bardzo niebezpiecznym, które odbiera człowiekowi racjonalne myślenie. Miłość do własnego dziecka to coś innego, ale po rozwodzie postanowiła, że żadna bliska relacja z mężczyzną czy kobietą już jej nie interesuje, już miała związków powyżej uszu.
Nie miała czasu tracić głowy.
Nathaniel nie musiał nawet mówić o który gang chodzi, określenie tego wystarczyło i Diane poczuła, jak ciężko i zimno się jej robi, jakby wszystkie organy pokryły się metalową powłoką.
Dała sobie pięć sekund na przyjrzenie się mężczyźnie, widząc po jego reakcji, że ewidentnie sobie z tą sprawą nie radzi. Bo tak odczytywała jego postawę, nie mając pojęcia, że coś innego było powodem rysujących się na jego twarzy emocji.
- Nathaniel, wiesz, że możesz prosić o to, żeby przydzielono tę sprawę komuś innemu, jeśli nie jesteś w stanie jej udźwignąć. Dlaczego w ogóle ci ich przydzielono? - Do całej gamy emocji, które odczuwała dołączyła właśnie złość. Czy przełożony Nathaniela był, za przeproszeniem, pierdolnięty? Jak mógł powierzyć mu sprawę, do której podchodził już niemalże personalnie ze względu na przeszłe wydarzenia?
Zacisnęła wargi w cienką kreskę. Gdyby mogła to by się w to wmieszała i poszła do sierżanta z dosadnymi argumentami. Ale Nate nie był już jej mężem. Zresztą nawet gdy był - nie była jego opiekunką, nie mogła robić niczego za niego, ale starałaby się go w którąś stronę popchnąć. A teraz?
Teraz musiała być decyzyjna bo on, jak zwykle, nie potrafił udźwignąć ciężaru.
- Zabierzemy Lily do moich rodziców i jedziemy na komendę. Zaraportujesz to. Ktoś musi obserwować mój dom, nie wrócę do niego bez ochrony.

Nathaniel Rourke
firtula
nie decyduj za moją postać bo mnie pojebie
38 y/o, 184 cm
detektyw ds. narkotyków w toronto police service headquarters
Awatar użytkownika
I don't understand what you're gonna do, I followed the rules, I took the abuse. I don't understand where you're coming from. I down all our pills.
I love you the most.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Nathaniel też był całkiem zdroworozsądkowym człowiekiem. Na co dzień myślał logicznie i poprawnie, tylko raz na jakiś czas w jego głowie pojawiały się dziwne odchyły, jak na przykład ten teraz. Nie potrafił tego wyjaśnić, ale po prostu coś w niego strzeliło. Pewnie była to zasługa tego ciągłego przemęczenia; nie pamiętał kiedy ostatni raz normalnie spał całą noc. Ostatnio ograniczał się do kilku godzin dziennie, byleby nie tracić czasu. Wolał siedzieć wśród papierów niż odpoczywać, ale wszystko miało swoje uzasadnienie. Zwyczajnie nie chciał oddalać się od zakończenia sprawy, będąc bliżej niż kiedykolwiek wcześniej.
I to wcale nie tak, że nie radził sobie z tą sytuacją. Nawet cieszył się, że dostał przydzielenie do tej sprawy i chociaż nawet, jeśli nie lubił swojej partnerki, to była konsekwentna i chciała pracować. Miał dream team stworzony z dwóch osób, ale więcej nie było potrzebnych. On miał dużo informacji, które w końcu mógł z kimś przejrzeć, zweryfikować i dokończyć to, co tyle lat czekało nietknięte. Teraz był zestresowany, bo odwalił największe gówno jakie tylko mógł - zaatakował niewinnego człowieka, bo zaczynał już bzikować na tym punkcie.
Ale to zupełnie nie tak — podniósł głos wpatrując się prosto w jej oczy, szukając w nich jakiegoś punktu zaczepienia. Chciał chyba zobaczyć w niej jakieś emocje, może troskę czy zmartwienie o niego. — Bardzo dobrze, że mnie do tego przydzielili Diane, w końcu będę mógł pozbyć się tego balastu, który mam na swoich plecach. — Gdy się poznali już dochodził do siebie po tamtych wydarzeniach, nawet rany na ciele nie były aż tak widoczne. Znała tę historię jedynie z jego opowieści, bo czasami coś o tym wspomniał. I wtedy też, głupi on, obiecał jej, że nigdy więcej swoich łap nie położy na ich aktach. No ale obietnicę musiał złamać, zresztą nie pierwszą, bo jakiś czas temu przestali się kochać w zdrowiu i chorobie.
Westchnął słysząc jej słowa. Tak bardzo nie chciał przyznawać się do błędu, który popełnił kilka minut temu, że kiwnął głową. Musiał się na to zgodzić, najwyżej później coś wymyśli by to zgłoszenie wycofać.
Chodź. — Wiedział, że będzie tego wszystkiego żałować, ale odpowiadanie za swoje słowa nie należało do jego mocnych stron. Anderson mogła go zniszczyć w pięć minut, gdyby jej odmówił.


Diane Anderson
astrid
musisz się bardzo postarać
36 y/o, 174 cm
profilerka w Toronto Police Service
Awatar użytkownika
I want you to hold me
perpendicularly only
A sundial for the gods
we were born - born to fail
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkizaimki srimki
postać
autor

Gdyby tylko wiedziała, co mu w głowie siedzi. Ale nigdy jej do siebie w pełni nie dopuszczał, izolował się i nakręcał, gdyby się otworzył może byliby dalej razem. A może nie. Może odesłałaby go na terapię przez wszystko, co przechodził i przez wzgląd na bezpieczeństwo Lily i tak zakończyłaby to małżeństwo.
To zupełnie nie tak. Już to słyszała. I tylko ze względu na powagę sytuacji i targające nią emocje powstrzymuje się przed wymownym wywróceniem oczami.
To, co jego zdaniem działało na korzyść przydzieleniu mu tej sprawy, jej zdaniem było minusem. Zaangażowanie emocjonalne w sprawę nigdy nie prowadziło do niczego dobrego, bo ludzie zwykle przestawali podchodzić do rozwiązania racjonalnie.
Opuszcza teren własnego ogrodu, pozostawiając dom, w którego kuchni cały czas trwała powódź, otwarty niemalże na oścież. Ale to nie było dla niej teraz istotne, to wszystko, to tylko rzeczy, najważniejsze było działać szybko, zanim zagrożenie spuchnie i wybuchnie jej w twarz.
I tak bez niczego, bez butów, bez kluczy, telefonu, w samym szlafroku kieruje się w stronę domu Nathaniela, trzymając się blisko mężczyzny, na wypadek gdyby... gdyby cokolwiek.
- Lily! - W pierwszym odruchu, kiedy w końcu drzwi się przed nią otwierają, woła córkę, a gdy dziewczynka pojawia się w zasięgu, Diane kuca, ściskając ją.
- Pojedziemy do dziadków. - siostrę Nathaniela obdarza jedynie krótkim spojrzeniem, witając się skinieniem głowy, będą miały okazję porozmawiać w innych warunkach.
- Mama, a czemu cała z wody jesteś?
- A zepsuł nam się prysznic. - Diane odsuwa się lekko, żeby ubrania córki nie przesiąknęły też wodą z jej szlafroka i krótkim gestem matczynym odgarnia jej włosy z czoła, oglądając się po chwili na Nathaniela i wstaje.
- Daj mi coś suchego.

Nathaniel Rourke
firtula
nie decyduj za moją postać bo mnie pojebie
ODPOWIEDZ

Wróć do „#6”