ODPOWIEDZ
36 y/o, 174 cm
profilerka w Toronto Police Service
Awatar użytkownika
I want you to hold me
perpendicularly only
A sundial for the gods
we were born - born to fail
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkizaimki srimki
postać
autor

To był taki długi dzień, a jednocześnie wszystko działo się tak szybko. Odwieźli Lily do rodziców Diane, później na komisariat, z powrotem do teściów, gdzie Diane nie mogła zasnąć ze stresu, więc w pracy pojawiła się wyglądając jak zombie. Zresztą długo w niej nie była, ostatecznie zgłaszając przełożonemu chęć wcześniejszego wyjścia, bo i tak nie mogła się skupić na pracy.
Do domu wracała okrężną drogą, zahaczając jeszcze o market, w którym kupiła zapas środków czystości, bo nie była pewna, czy to, co miała w domu, w kuchni, było jeszcze w stanie używalności, oprócz tego porządne worki na śmieci i sporo tanich ręczników.
Z takim pakunkiem i bronią w kaburze, chociaż na co dzień w ogóle z nią nie pracowała bo i gdzie, wróciła do domu, rozglądając się najpierw uważnie po okolicy, ale ze zgłoszeniem wszystkiego na komendzie, wiedząc, że mogła liczyć na reakcję kogoś będącego w okolicy, czuła się bezpieczniej.
A gdy otworzyła drzwi o mało nie zrzuciła na ziemię swoich zakupów z bezsilności. Cała podłoga była zalana, w niektórych miejscach woda zdążyła już wsiąknąć w panele i wybrzuszyć je, w innych wciąż woda stała, na szczęście nie dotarła do salonu, ale Diane widziała, że to dopiero początek oceniania szkód. Zrzuciła buty, odłożyła zakupy w salonie i zajrzała najpierw do wszystkich pomieszczeń i dopiero kiedy upewniła się, że nigdzie absolutnie nikogo nie ma i że ani w jej sypialni, ani w sypialni Lily nie będzie musiała się zabierać za sprzątanie, przebrała się w luźne ciuchy do sprzątania.
I rozpłakała.
Ciężar sytuacji ją przygniótł, bo myślała, że po rozwodzie wszystko będzie łatwiejsze. Absolutnie nie było. Nathaniel ze swoimi problemami będzie obecny w jej życiu już na zawsze, nie ważne, czy będą mieszkać na jednym osiedlu, czy w innym mieście, czy kraju. Odległość będzie tylko sprzyjać opóźnianiu pewnych wydarzeń, ale nie pomoże pozbyć się brzemienia tego małżeństwa. Bo mieli razem dziecko.
To nie tak, że nie płakała często, bo miała stalowe nerwy i była sztywna jak struna.
Płakała bardzo często, od kilku lat, ale tylko wtedy, kiedy pozwoliła sobie na opuszczenie gardy, wiedząc, że jest sama.
Schowała twarz w dłoniach, czując, jak łzy zaczynają moczyć jej koszulkę a nos puchnie i robi się gorący. Nawet nie próbowała przestać, pozwalając emocjom znaleźć ujście, tłumienie ich nic nie da, teraz był dobry moment na to, żeby się z nimi rozliczyć.
Trwało to dłuższą chwilę, aż musiała wstać, siłą rzeczy, żeby się wysmarkać bo nos się jej zatkał, więc to sygnał, żeby przejść dalej. Chciała opłukać twarz w zimnej wodzie, więc odkręciła kran w łazience, zapominając, że nie ma wody, a widząc, że nic nie leci, tylko znowu się rozpłakała.
Za dużo.
Za dużo tego było.
Wytarła więc twarz w ręcznik i zerknęła na swoje paskudne odbicie w lustrze, na spuchnięte powieki i czerwony nos. Poprawiła odruchowo grzywkę, jakby ktokolwiek ją widział, ale to chyba dla własnego komfortu, odłożyła ręcznik i wróciła do kuchni.
Czas się zabrać do pracy.
Sprzątanie zawsze dobrze na nią działało w silnym stresie.

Nathaniel Rourke
firtula
nie decyduj za moją postać bo mnie pojebie
38 y/o, 184 cm
detektyw ds. narkotyków w toronto police service headquarters
Awatar użytkownika
I don't understand what you're gonna do, I followed the rules, I took the abuse. I don't understand where you're coming from. I down all our pills.
I love you the most.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Gdy wrócił do domu po tym wożeniu się z byłą żoną, to położył się na kanapę czując jak bezradność go wręcz pochłania. Miał dość tego swojego życia i faktu, że zawsze coś musiał spierdolić - chciał dobrze, on nigdy nie miał złych intencji, a ostatecznie musiał się tłumaczyć albo cierpieć za swoje zachowanie. Nie zamierzał nikomu mówić o tym, że zaatakował bezbronnego człowieka i że cofnął zawiadomienie na policji, po prostu prosząc kolegę, żeby wyrzucił papiery do kosza na śmieci, na jego odpowiedzialność. Nie odezwał się do Samanthy przez cały wieczór, i noc, bo nie mógł zasnąć. Szukał sobie zajęcia, próbował wyzbyć się poczucia winy i chujowego samopoczucia.
Udało mu się zasnąć, ale sny miał paskudne, najgorsze ze wszystkich, które pamiętał od początku miesiąca.
Nie poszedł do pracy, wrzucił wniosek o pracę w terenie czy jakieś inne gówno, które umożliwiało mu bezproblemowe niestawienie się i zajął się przydomowymi zadaniami. Tymi, które olewał przez ostatnie kilka dni, doprowadzając dom do nieporządku. Nie lubił sprzątać, ale czasem po prostu wypadało, nie chciał też tego wszystkiego zrzucać na siostrę. Mieszkała u niego bo jej pozwolił i nie oczekiwał niczego w zamian, ostatnio już i tak została z Lily, gdy on poszedł po zakupy. Chciał chociaż tworzyć wrażenie odpowiedzialnego człowieka, ciężko zapracowanego.
Po południu, gdy wszystko inne co mógł zrobić skończyło się wpadł na genialny pomysł, by zainteresować się domem swojej byłej żony. Nie wiedział czy wróciła, raczej myślał, że bała się w ogóle pojawiać w okolicy, ale zawsze warto było spróbować. Wiedział, że woda spowodowała wiele szkód, a ona wystraszona nie będzie dzwoniła do żadnego hydraulika. Trochę namieszał jej w głowie, nie?
Wziął skrzynkę z narzędziami i wyszedł z domu, kierując się do tego jej. Gdyby drzwi wciąż były otwarte to wszedłby sam i naprawił co by się dało, robiąc jej miłą niespodziankę. Gdyby były zamknięte to zadzwoniłby, czy mogłaby dać mu klucze aby się tym zajął. Nie brzmiało to w ogóle głupio, jedynie chciał odpokutować swoje błędy.
Przez okno dało się zauważyć, że w środku była (pewnie jakieś światła czy sylwetkę zauważył, był całkiem spostrzegawczym człowiekiem) więc najpierw chwycił za klamkę ciągnąc ją, a gdy poczuł opór to cicho westchnął.
Zapukał raz, a gdy nic nie słyszał to ponowił i drugi, i trzeci.
To ja, Nath, otwórz, przyszedłem ci pomóc — krzyknął przysuwając się jak najbliżej, by usłyszała go przez drzwi. W ogóle nie pomyślał, że prawdopodobnie tym ciągnięciem za klamkę mógł ją jeszcze bardziej wystraszyć, w końcu wczoraj prawie napadł ją jakiś gangus.


Diane Anderson
36 y/o, 174 cm
profilerka w Toronto Police Service
Awatar użytkownika
I want you to hold me
perpendicularly only
A sundial for the gods
we were born - born to fail
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkizaimki srimki
postać
autor

Zaczęła od odpakowania kupionych ręczników i rzucenia ich na ziemię tam, gdzie wciąż było najwięcej wody. Zgarnęła je po chwili, wycisnęła do zlewu i spróbowała jeszcze raz tymi samymi coś zgarnąć, ale to bez sensu robota, nie po to kupiła tyle nowych, żeby z nich nie skorzystać. Odłożyła więc wilgotne ręczniki do miski i zaczęła proces od nowa. I ledwo rzuciła kolejne, kiedy usłyszała szarpnięcie drzwiami, które od razu wywołało w niej szybsze bicie serca. Mikrozawał trwał mikromoment, bo złapała za broń leżącą na stole kuchennym i usłyszała głos byłego męża.
Boże, w którego nie wierzyła.
Przyłożyła na chwilę dłoń do klatki piersiowej, odłożyła broń i ruszyła do drzwi, upewniając się najpierw, że to on, ale przecież pozna ten głos w każdej oktawie o każdej porze dnia i nocy.
Uchyliła drzwi, spoglądając na Nathaniela w półmroku swoimi zaczerwienionymi od płaczu oczami, a następnie wpuściła go do środka.
- Przestraszyłeś mnie. Dlaczego po prostu nie zapukałeś? - Bo nie był normalny, Diane.
Zresztą nikt nie był. Normalność to konstrukt społeczny, a ona była też doskonałym przykładem tego, że nie da się nikogo w ramach zamknąć.
Przekręciła zamek w drzwiach i minęła męża wracając do kuchni i kolejnego rozkładania ręczników.
- Sprzątam. - Powiedziała, jakby nie zauważył, albo jakby się wcześniej tego nie domyślił, oczywistym było, że nie zostawi tak swojego domu. Nie Diane.
Ale chyba po prostu w całym swoim zmęczeniu nie miała siły poruszać tematu, który doprowadził ich do tego momentu. Nie kwestionowała też jego możliwości pomocy, chociaż normalnie wątpiłaby w jego umiejętności.
Teraz chciała się po prostu zająć ogarnięciem tego bałaganu.

Nathaniel Rourke
firtula
nie decyduj za moją postać bo mnie pojebie
38 y/o, 184 cm
detektyw ds. narkotyków w toronto police service headquarters
Awatar użytkownika
I don't understand what you're gonna do, I followed the rules, I took the abuse. I don't understand where you're coming from. I down all our pills.
I love you the most.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Może powinien od razu krzyczeć, że to on zamiast ciągnąć za tę klamkę, ale zupełnie wyparł ze swojej głowy fakt, że jego była żona była śmiertelnie przerażona. Chętnie dla jej dobra powiedziałby prawdę… ale wrzuciłby siebie sam do kotła piekielnego, więc musiał utrzymać to w tajemnicy najdłużej jak tylko potrafił.
Czekał dosłownie chwilę pod drzwiami by mu otworzyła, ale zdążył już przewartościować całe swoje życie. Równie dobrze mogła wyjść na niego z nożem, nie miał żadnej opcji na obronę. Odetchnął z ulgą, gdy zobaczył ją bez żadnego niebezpiecznego przedmiotu w ręce i słysząc jej słowa jedynie uniósł brew ku górze.
Pukałem… — powiedział cicho i niepewnie, próbując sobie przypomnieć czy faktycznie to zrobił. Dałby sobie rękę uciąć, że zrobił to więcej niż raz, ale nie chciał się z nią kłócić. Po jej wyglądzie mógł wywnioskować, że pewnie miała wiele ważniejszych rzeczy do roboty niż słuchanie stuknięć. Postanowił to zignorować.
Gdy wszedł do środka rozejrzał się po podłodze, przeklinając w myślach, bo ten cały bałagan był jego winą. Uniósł lekko rękę do góry pokazując jej skrzynkę z narzędziami, którą przyniósł. Próbował tym, bezsłownie, zakomunikować, że przyszedł naprawić kran i inne zniszczone przedmioty.
Długo tutaj jesteś? — zapytał ściągając buty na wejściu. Zamknął drzwi na klucz i skierował się do kuchni. Podciągnął rękawy i otworzył pudło, szukając czegoś odpowiedniego, co by mu się przydało. Nie był najlepszym hydraulikiem na świecie, na pewno tamten facet poradziłby sobie z tym lepiej, ale potrafił grzebać i nawet lubił to robić. Gdy mieszkali razem nigdy w życiu nie musieli dzwonić po żadnego mechanika, bo akurat do napraw rwał się pierwszy.
Mogłaś wtedy poprosić mnie o pomoc, wiesz? — mruknął cicho, pochylając się nad kranem, a następnie kucnął otwierając szafkę, by zacząć dotykać rury, które tamtędy szły. Może tymi słowami wywołał wilka z lasu, ale gdyby schowała dumę do kieszeni to to wszystko by się nie wydarzyło. Uniknąłby napadania na przypadkowego mężczyznę a wnętrze jej domu nie wyglądałoby tak tragicznie.


Diane Anderson
36 y/o, 174 cm
profilerka w Toronto Police Service
Awatar użytkownika
I want you to hold me
perpendicularly only
A sundial for the gods
we were born - born to fail
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkizaimki srimki
postać
autor

Pukał? Diane na chwilę zawiesiła na nim wzrok mrugając i usiłując odtworzyć w głowie kilka ostatnich minut. Jeśli pukał to nie słyszała, za bardzo pogrążona w swoich myślach. Albo akurat pukanie zagłuszyły wyżymane nad zlewem ręczniki.
- W takim razie nie słyszałam. - Zgodnie z prawdą. Wzruszyła potem lekko ramionami, nie będąc pewną ile tu była.
- Pół godziny? - Maksymalnie, przecież dopiero zaczęła sprzątanie, a wcześniej po prostu siedziała i płakała z bezsilności.
Skupiła się na pozbyciu się wody z kolejnej powierzchni, mając szczerą nadzieję, że Nathaniel nie będzie podejmował tematu, ale Nathaniel nie byłby sobą, gdyby nie próbował jej dopierdolić w momencie, kiedy ona i tak była już w silnym stresie. Przymknęła na chwilę oczy, biorąc oddech, usiłując się rzucić ręcznikiem, który właśnie ściskała w dłoniach.
- Mogłam, albo nie mogłam, Nathaniel. Jakie ma teraz znaczenie wyrzucanie mi tego? Cokolwiek się tutaj stało nie było moją winą. Chyba, że chcesz mi zasugerować coś innego? - Oparła dłonie o uda, siedząc na jednym z ręczników w ni to klęku, ni rozkroku, przyglądając się mężowi uważnie, nie wierząc, że w ogóle jej coś takiego powiedział po tym co się stało. Po tym, jak ktoś z bandziorów z jego sprawy mógł jej zrobić krzywdę. Gdyby nie wezwanie hydraulika to szukaliby innej okazji, żeby ją dopaść. I tak pewnie będzie, tak ten świat funkcjonował.
- Jestem przez ciebie na świeczniku jakiegoś pieprzonego gangu, a boli cię, że nie zadzwoniłam do ciebie z zepsutym kranem? Nathaniel... - W głowie jej się nie mieścił jego tok myślenia.
Jak ona mogła kiedykolwiek, kiedykolwiek kochać kogoś tak egocentrycznego? Tak niedojrzałego?
- Muszę zapalić. - Mruknęła bardziej do siebie niż do niego i wstała, podchodząc bliżej mężczyzny i wyciągając w jego stronę dłoń.
- Daj mi jednego. - Ona nie paliła niemalże wcale, ostatni raz w trakcie sprawy rozwodowej, a i tak było to popalanie bardziej niż palenie. Nigdy nie robiła tego aktywnie, nie była uzależniona, za każdym razem miał to być tylko rytuał uspokojenia się, którego posmak przypominał jej, że spokój smakuje lepiej.

Nathaniel Rourke
firtula
nie decyduj za moją postać bo mnie pojebie
38 y/o, 184 cm
detektyw ds. narkotyków w toronto police service headquarters
Awatar użytkownika
I don't understand what you're gonna do, I followed the rules, I took the abuse. I don't understand where you're coming from. I down all our pills.
I love you the most.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Oczywiście, że pukał, ale nie miał zamiaru się upierać z tym i jej bardziej denerwować. Była bardziej rozwalona psychicznie niż on, pewnie przeżyła zawał serca, gdy pociągnął za klamkę. Chciał naprawić ich relację a nie psuć jeszcze bardziej, a jakby umarła ze strachu to nic by mu się nie udało.
Myślałem, że nikogo tu nie ma i chciałem ci posprzątać — przyznał, licząc, że może kupi ją tym wytłumaczeniem, dlaczego się tutaj w ogóle pojawił. Nie chciał przecież niczego złego, warto było się przyznać, może akurat doceniłaby jego miły gest.
Nie chciał jej dogryźć zaczęciem tego tematu, po prostu zwrócił słuszną uwagę. Westchnął, gdy znów zaczęła się gorączkować. Wywrócił oczami, grzebiąc coś przy kolanku, zastanawiając się co jest nie tak. Postukał coś, popukał i podniósł się, by wygrzebać z pudełka inne narzędzie, bo to co wziął wcześniej do niczego się nie nadawało.
Po prostu powiedziałem, że mogłaś. Nie mówię, że to twoja wina, albo że zrobiłaś coś złego, słuchasz mnie w ogóle? — rzucił kąśliwie, a następnie odwrócił się do niej przodem i oparł o szafkę, wbijając w nią swoje spojrzenie. — Chciałem tylko podkreślić, że mimo rozwodu ja i tak jestem w stanie ci pomagać. Mieszkamy obok siebie, dosłownie kilka kroków. Jeśli będziesz chciała wymieniać te podłogę, to zrobię to dla ciebie za darmo, bo dalej mam dług wdzięczności. Nie musisz się obawiać, że znowu wejdę w twoje życie, bo jedyne co nas łączy to Lily i to, że chcę być w stosunku do ciebie fair. — Starał się mieć opanowany ton, ale kilka razy skrzywił się. Miał problemy z agresją, każdy o tym wiedział, że reagował impulsywnie, a do tego trudno było mu utrzymywać spokój, kiedy kolejny raz musiał się z czegoś tłumaczyć.
Kurwa mać, Diane, nie o to mi chodzi — rzucił już poddenerwowany i machnął ręką, powracając do grzebania w jej zlewie. Jeszcze oficjalnie nie była na świeczniku gangsterów z jego sprawy, ale pewnie za miesiąc lub dwa tak się może wydarzyć. Doskonale go znali, prawie sami go zamordowali, więc niczym trudnym byłoby namierzenie jego rodziny, której dorobił się przez ten czas. Było mu za to wstyd i obiecał sobie, że jeżeli cokolwiek wyniknie i zacznie czuć niepokój to załatwi Anderson i córce nieustanną ochronę policji. Na razie, jeszcze, mogły się czuć bezpiecznie.
Uniósł brew słysząc jej słowa. Nie wiedział, że pali. Nie przejmował się krokami dopóki nie poczuł jej wzroku na sobie i zauważył wyciągniętą w jego kierunku rękę. Uniósł głowę do góry by spojrzeć na nią i prychnął.
Skąd wiesz, że mam? — zapytał i podniósł się wyciągając z kieszeni paczkę papierosów. Zawsze miał, nawet wtedy gdy narzekała, że śmierdział petami. Wtedy jeszcze ograniczał nikotynę, od rozwodu nie pilnował się z tym. Podał jej do ją do ręki i potarł palcami czoło. Nie mógł prawić jej morałów, jeżeli chciała to mogła robić wszystko, a mu nic do tego.
Też zapalę. Gdzie można?


Diane Anderson
36 y/o, 174 cm
profilerka w Toronto Police Service
Awatar użytkownika
I want you to hold me
perpendicularly only
A sundial for the gods
we were born - born to fail
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkizaimki srimki
postać
autor

Nathaniel i sprzątanie nijak jej się nie łączyło w spójną całość, ale była w stanie uwierzyć, że naprawdę chciał to zrobić, albo chociaż naprawić ten jeden kran. Może doceniłaby jego chęci, gdyby nie była przekonana, że naraził ją na niebezpieczeństwo, o którym jej nie powiedział. Dlatego żadne jego słowo jej nie przekonywało, wręcz tylko dolewał oliwy do ognia, bo nie rozumiała dlaczego postrzegał ją jako kogoś, kto potrzebuje jego pomocy, w momencie, kiedy to przez niego ich małżeństwo się rozpadło. Bo nie byli partnerami, bo wszystko było na jej głowie. To był jakiś żart z jego strony, że postrzegał ich obecną relację jako neutralną.
Trzy razy się już w język ugryzła, biorąc głębokie wdechy, nie chcąc, żeby ta kłótnia rozpętała się na dobre, ale nie wytrzymała, kiedy padło słowo klucz.
- Fair? Chcesz być fair? To następnym razem powiedz mi, że znowu się babrzesz w tej sprawie, żebym chociaż miała świadomość tego, co może się wydarzyć. Nie byłeś względem mnie fair przez tyle lat, teraz też nie jesteś, tylko to sobie wmówiłeś. - Łatwo było myśleć o sobie, że był dla niej wsparcie i mogła na niego liczyć, ale same słowa Diane nie wystarczyły, bo nie miały pokrycia w rzeczywistości.
- Ja muszę wiedzieć o takich aspektach twojego życia Nathaniel. - Mieli małe dziecko, a sam wspomniał, że gang jakieś porwał. Kompletnie nie interesowało jej co robił z życiem prywatnie, ale uczciwym byłoby gdyby nie dowiadywała się o kolejnych podobnych sprawach... w ten sposób.
Na ten moment nie wiedziała nawet co ma zrobić, czy powinna zostać dzisiaj tutaj na noc, czy jednak jechać do rodziców, ale nie chciała ich tym obarczać, ani martwić Lily. Niech młoda myśli że ma wakacyjne piżama party a przy okazji poćwiczy migowy.
Na pytanie skąd wie o fajkach tylko spojrzała na niego wymownym wzrokiem, szczerze mówiąc zdziwiłaby się, gdyby nie miał.
Przyjęła paczkę, wyjęła jednego i oddała mu resztę.
- W ogrodzie. Poczekaj. Weź z tamtej szafki jakiś słoik. - Wskazała mu jeszcze jedną z szafek obok zlewu, gdzie powinny były stać puste, wyparzone słoiki po zupach od jej rodziców.
Zaprowadziła ich potem tym samym wyjściem, którym wczoraj wychodzili, ale zatrzymała się na schodkach zewnętrznych, przysiadając na nich i czekając, aż Nathaniel poczęstuje ją ogniem.
- Ja po prostu.... Powinieneś był mi powiedzieć, że znowu wziąłeś tę sprawę. Co, gdybyś tu wczoraj nie wparował? - Miałaby zwyczajnie naprawiony kran i mniej nerwów, ale skąd mogła o tym wiedzieć. Zmęczenie jednak brało górę ponad jej zdenerwowaniem i westchnęła ciężko, pocierając twarz wolną dłonią.
- Jestem zmęczona, Nath. Myślałam, że po rozwodzie wszystko będzie łatwiejsze, a nie jest. - Papieros też nie pomagał, bo smakował jak, cóż, on.
Łudziła się, że z nowym etapem sporo się zmieni, ale miała wrażenie, że wręcz widują się częściej, po prostu już nie mijali się w jednym domu. Dystans między nimi i tak już od dawna był spory, a chciała móc z nim porozmawiać na spokojnie. Ale nie była w stanie, bo był zbyt impulsywny i potrafił jednym słowem wytrącić ją z równowagi jak nikt inny.

Nathaniel Rourke
firtula
nie decyduj za moją postać bo mnie pojebie
38 y/o, 184 cm
detektyw ds. narkotyków w toronto police service headquarters
Awatar użytkownika
I don't understand what you're gonna do, I followed the rules, I took the abuse. I don't understand where you're coming from. I down all our pills.
I love you the most.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Wniosek, czyli nieważne co by zrobił to i tak nie byłoby w stu procentach dobre w mniemaniu Diane. Przez ich cały związek małżeński zdążył się do tego przyzwyczaić, że nigdy nie był dla niej ideałem; no dobra, może na samym początku, gdy się dopiero docierali to widzieli się w różowych okularach, ale z każdym następnym rokiem wszystko się pogorszyło. Nie dziwił się jej, że ostatecznie nie chciała z nim żyć, on czasami też się siebie bał, wychowywanie dziecka w jednym domu z taką osobą było całkiem niebezpieczne. Ale mogli spróbować wszystko naprawić, nie?
A byłem kiedykolwiek wobec ciebie nie fair? — zapytał z uniesioną brwią, czując atak w swoją stronę. Oczywiście, że wielokrotnie nie był, ale chyba lubił jak bolało - chciał usłyszeć jeszcze raz co zrobił źle, zupełnie tak jakby znowu byli na sali sądowej i brali rozwód. — Ale to nie tak, kurwa. To nie tak, że ja sam to wziąłem. Doskonale wiesz dlaczego zostałem od tego odsunięty i dlaczego nigdy nie chciałem znowu w to wchodzić, bo się bałem o was. — Wypowiedział te słowa ze spokojem, chociaż czuł jak jego ciało się spina. Nie chciał na nią krzyczeć, już wystarczająco jej życie spierdolił, by teraz w jej domu zrobić burdę. — Nie wiem dlaczego, ale zostałem przydzielony, z dnia na dzień papiery znalazły się na moim biurku. Ktoś, kto podjął tę decyzję chyba tego do końca nie przemyślał. I mogłem zrezygnować Diane, mogłem powiedzieć, że się do tego nie nadaję, ale dobrze wiesz, że od dziesięciu lat nie mogę normalnie spać, bo oni są na wolności. To jest prawdopodobnie moja jedyna szansa.
Dla niego była to sprawa honorowa, bo chciał w końcu przyskrzynić tych, którzy niemalże pozbawili go życia. Abstrakcyjne, że od tamtej pory nikt tego nie ruszył i wyszło to teraz, przy jakiejś pierwszej-lepszej sprawie o porwanie. To było coś więcej niż przeznaczenie, to był dla niego ostatni dzwonek na dokończenie tego wszystkiego.
Chciałem załatwić wam ochronę dopiero teraz, gdy zaczniemy bardziej w tym grzebać i faktycznie będzie ona potrzebna, na razie jesteśmy na etapie zbierania dokumentów, nikt o tym oficjalnie nie powinien wiedzieć. Ale pomyliłem się, przepraszam. — Kłamstwo, kolejne gładkie kłamstwo wyszło z jego ust. Znaczy się - mówił prawdę co do tego, że miał załatwić im osoby, które miałyby obserwować osiedle, bo istniało duże ryzyko, że tym razem nie chcieliby się pozbyć go, a najważniejszych mu osób. Był nawet na etapie rozmów o przyznanie byłej żonie i dziecku mieszkania w zamkniętej dzielnicy, aby czuła się bardziej bezpiecznie.
Nie mógł na głos przyznać się do tego, że popełnił błąd wczorajszego dnia, napadając biednego hydraulika.
Kiwnął głową i wziął słoik, a następnie poszedł za nią tylnymi drzwiami. Usiadł na schodach, postawił słoik pomiędzy nimi i podał jej zapalniczkę, by pierwsza odpaliła papierosa.
Przepraszam, tyle mogę powiedzieć, dobrze wiesz, że jestem debilem — rzucił jeszcze raz, już nawet nie łudząc się, że to ją jakkolwiek uspokoi. Chyba chciał mieć czyste sumienie, że zrobił tyle ile mógł, aby mu wybaczyła. Odpalił swojego papierosa i wbił wzrok w płot, który znajdował się przed nimi. — Chyba też tak myślałem. — Rozwód miał dać mu spokój, brak zmartwień i wolną rękę do tego co robił, bez zbędnego tłumaczenia się o każdy swój ruch. Było zupełnie inaczej, miał wrażenie, że od wyjścia z sali sądowej częściej wytykała mu każdy jego błąd.


Diane Anderson
36 y/o, 174 cm
profilerka w Toronto Police Service
Awatar użytkownika
I want you to hold me
perpendicularly only
A sundial for the gods
we were born - born to fail
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkizaimki srimki
postać
autor

Oczywiście, że niemalże nic co by zrobił nie byłoby dobre, bo nie miała absolutnie żadnego zaufania co czegokolwiek, czego się podejmował. Znała go aż za dobrze, już przez to przechodziła.
A teraz wszystko uderzało w nią od nowa. Ręce jej opadały kiedy słyszała jego pytania, czy on kiedykolwiek nie był względem niej fair. A kiedy był? Nawet teraz, kolejny raz udowadniał, jakim był hipokrytą.
- Jakie to ma znaczenie już czy sam te sprawę wziąłeś czy ci ją przydzielono, skoro mi o tym tak czy inaczej nie powiedziałeś? - Nie słuchał. Skupiał się na tym, co dla niego było wygodniejsze. Nie pierwszy raz i z pewnością nie ostatni kiedy reagował tak defensywnie.
Gdyby nie była tak zmęczona i zrezygnowana to z pewnością szarpnąłby tym i zerwał ostatnią strunę, która jeszcze trzymała wszystkie jej wnętrzności w jednej osi. Rozsypałaby się na kawałki, ale z pewnością pociągnęłaby go ze sobą na dół.
Ale szczęście czy nie, bo może powinna kolejny raz wylać mu żale, ale po co, skoro zawsze miał odpowiedź, była jednak zbyt bezsilna i wycofała się.
Nie było sensu z nim dyskutować, każde z nich miał swoje stanowisko, a Nathaniel zawsze miał na wszystko odpowiedź. Nie cierpiała w nim tego, ani krzty pokory, wolała już zacisnąć zęby i przeczekać, aż ten wieczór minie.
Ze świeżą głową zastanowi się co dalej.
Może powinna sprzedać ten dom.
Mieszkanie blisko siebie było wygodne ze względu na dzielenie opieki nad dzieckiem, ale na nią samą bliskie sąsiedztwo z nim nie wpływało dobrze. Może przeprowadzi się do Guildwood? Cicho, bezpiecznie. Daleko do szkoły, ale co to za problem, miała samochód.
Zaciągnęła się papierosem, przyglądając się ogrodowi i domu sąsiada za płotem. W Guildwood Lily na pewno równie szybko zaprzyjaźniłaby się z dziećmi sąsiadów, była kochanym dzieckiem.
Przepraszam nie wynagrodzi jej strachu o jej własne życie, którego, miała wrażenie, Nathaniel nie rozumiał, albo nie do końca przyjmował do wiadomości.
Dlatego nie przyjmuje jego przeprosin. Nie musi. Słowa to wciąż za mało, żeby czuła się bezpiecznie. Po prostu dopala swojego papierosa w spokoju błądząc wzrokiem po ogrodzie.
Niedopałek ląduje w słoiku a Diana wstaje, otrzepując lekko szorty i otwiera drzwi za nimi.
- Chodź. Chciałabym to wszystko skończyć przed północą. - Jutro był dzień jak każdy inny, musiała iść do pracy, a już wiedziała, że się nie wyśpi, bo nie zmruży oka. Mogła przynajmniej się powiercić w pościeli.

Nathaniel Rourke
firtula
nie decyduj za moją postać bo mnie pojebie
ODPOWIEDZ

Wróć do „#6”