Od kilkunastu dobrych tygodni, gdy brak zobowiązań pozwalał na pobyt w mieście, Mads spędzał czas w ogrodzie na tyłach domu. Przód dalej był ładnie przystrzyżony, zadbany, mokry sen ogrodofila. Większość tyłu wyglądała podobnie, aczkolwiek gdy tereny zielone przyciągnęły uwagę pana domu, mniej więcej w jego połowie pojawił się żywopłot będący niczym siatka na korcie, którego końcowymi liniami była linia zabudowy z jednej oraz linia rzeki z drugiej.* Żywopłot od razu przyjechał duży, gęsty, bez oczekiwania aż się przyjmie i zacznie pełnić swą funkcję - uroki posiadania pieniędzy. Wszystko to sprawiło, że z domu nie było widać co się dzieje za żywopłotem.
A działo się dość sporo.
Mężczyzna, na własne potrzeby, zawłaszczył sobie tę część od rzeki. Już dość dobrze zapoznał się z zawartością szopy z narzędziami, z której korzystała obsługa dbająca o porządek w ogrodzie. Nawet dokupił trochę tego i owego na własne potrzeby. Dotychczas ładnie zielony trawnik z ozdobnymi krzewami, skalniakami i innymi ozdobnymi akcentami, zaczął przypominać strefę działań wojennych w skali mini. Dwa skalniaki zostały rozebrane, a głazy z nich wylądowały na kupie. Rosnące tam krzewy wyglądały teraz jak ofiary jakiegoś ogrodnika-sadysty. W innym kącie, bliżej rzeki, na powierzchni kilkunastu metrów kwadratowych zniknęła trawa. Było jeszcze kilka akcentów, ale do tego dojdziemy.
Co robił Mads? Mads akurat szedł po domu w samych jeansach i butach roboczych w poszukiwaniach żony. Dom był duży, ale ją znalazł... gdzieś (up to you). Otarł ramieniem pot z czoła, zgniótł pustą plastikową butelkę po wodzie.
- Słuchaj Vers, jest sprawa - zaczął. O ile modelka nie miała na sobie słuchawek, to wcześniej musiała słyszeć dźwięk piły spalinowej. Okna w domu świetnie izolowały akustycznie, ale pewnych hałasów nie da rady wyciszyć - Dwie w zasadzie. Pierwsza, to trzeba przestawić twoje auto. Zrób to sama albo powiedz, gdzie masz klucze. Stoisz w miejscu, gdzie trzeba będzie zwalić dostawę, która powinna dotrzeć za moment. Druga natomiast - na chwilę urwał, sekunda, może dwie. Był od niej dwadzieścia lat starszy, pewnie ze dwadzieścia centymetrów wyższy i na pewno ważył dwa razy więcej niż ona. Niemniej złe wieści to złe wieści - Pamiętasz te wazy, czy tam stągwie ściągnięte krótko po przyjeździe tutaj z Włoch? Te wiesz, podobały Ci się i postawiliśmy je w ogrodzie bo pasowały do wizji artystycznej? Te w części za żywopłotem... no to spadło na nie drzewo i nic z nich nie zostało. Były jakoś ubezpieczone? - wypadek przy pracy. Dobrze, że spadły na wazę, a nie na drwala-amatora. Tutaj warto zaznaczyć, że dźwięk spadającego drzewa pewnie też dało się słyszeć w domu.
Veronica Rockefeller
*tak naprawdę to linia ogrodzenia parku nad rzeką, ale lepiej brzmi linia rzeki
