- 
				 a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe nieobecnośćniewątki 18+niezaimkizaimkipostaćautor nieobecnośćniewątki 18+niezaimkizaimkipostaćautor
Zawsze mówił, że robi to po to, aby poznać swoich gości. Tylko w ten sposób dowie się przecież co tak naprawdę ludzie myślą, czego potrzebują i co przede wszystkim może zmienić, aby podobało się im tu jeszcze bardziej. Oczywiście po części była to prawda (kiedyś ktoś wspomniał, że napiłby się piwa o konkretnym smaku i przez całe lato była sprzedawali edycję specjalną na życzenie tamtego klienta), ale Waters robił to przede wszystkim dla udawania takiego typowego barmana, wysłuchującego problemów innych ludzi i doradzania im, chociaż nie miał zielonego pojęcia czy doradza dobrze (dla niego było to bez znaczenia).
— Mam nadzieję, że pijesz je tak długo, bo nie chcesz go skończyć, bo jest takie dobre, a nie dlatego, że Ci nie smakuje — powiedział, widząc znajomą twarz. Wszedł za bar dopiero przed chwilą, ale zauważył dziewczynę zaraz po przyjściu do browaru, miał nadzieję, że ją złapie, bo dawno się nie widzieli. To nie tak, że się szczególnie przyjaźnili, ale wracając pamięcią do przypadkowych spotkań na nieprzypadkowych imprezach, to zawsze miło je wspominał. — Chociaż mam wrażenie, że nie chodzi tutaj o piwo — oparł się o blat.
Sophia Desrochers
- 
				 There's something in the shadows, it finds you in a cold room. The silhouette against the wall lit up by the white moon. We'll out run the waking dawn, you can see the faces, you don't know their thoughts. There's something in the shadows, it finds you in a cold room. The silhouette against the wall lit up by the white moon. We'll out run the waking dawn, you can see the faces, you don't know their thoughts. nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor
Wybrała miejsce, które kojarzyło jej się dobrze ze względu na towarzystwo, choć tak naprawdę nie znała Yvesa wcale lepiej od innych ludzi sportu, których los stawiał na jej drodze przez te wszystkie lata. Było jednak coś znajomego, co ją tutaj przyciągnęło i chociaż rzeczywiście od dłuższego czasu sączyła jedno piwo, to pojawienie się starszego mężczyzny za barem nieco podniosło ją na duchu.
- Jest w porządku - odparła, drocząc się nieco - Możesz od razu podać mi następne. Zimne poproszę, takie naprawdę lodowate.
Gdyby jej życie potoczyło się inaczej, być może spędzanie wieczorów w tym miejscu byłoby dla niej czymś zwyczajnym. Byłaby otoczona znajomymi, śmiałaby się w głos i zastanawiała jak podzielić ubera w drodze do domu. Teraz czuła, że odstaje, ale nie przejmowała się tym. Chociaż ostatnio zdecydowanie częściej pijała drogie wina, dobrze było czasem wrócić do korzeni i zasmakować przeszłości.
- Dobrze trafiłeś, przyszłam się trochę poużalać. Chcesz posłuchać, czy masz już dziś dość robienia za terapeutę? - chociaż Yves dopiero pojawił się za barem, Sophia nie wykluczała, że miał za sobą kilka godzin pracy i może najzwyczajniej w świecie chciał się tylko przywitać zanim pójdzie do domu.
- Ale nalej też sobie, jeśli chcesz usłyszeć najpaskudniejsze smaczki - zapowiedziała, chwytając kufel i dopijając pierwsze piwo do końca kilkoma łykami.
Na całe szczęście nie miała słabej głowy, bo zapowiadało się na to, że spędzi tu trochę czasu. Alkohol nie był wyjściem, ale niespecjalnie miała teraz ochotę zachowywać się tak, jak należy.
Yves Waters
- 
				 a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe nieobecnośćniewątki 18+niezaimkizaimkipostaćautor nieobecnośćniewątki 18+niezaimkizaimkipostaćautor
- Mam rozumieć, że jest aż tak źle? - zapytał, podając Sophii kufel. Dla siebie wziął butelkowane. Otworzył je jakimś otwieraczem leżącym za blatem i pociągnął łyk. - W takim razie słucham. - Plusem udawanej pracy za barem, było to, że nie musiał tak naprawę pracować. Czasami tylko ustępował miejsca drugiemu barmanowi, aby nie przeszkadzać, ale poza tym był stał tam tylko dla towarzystwa. Czasami miał wrażenie, że irytował tym niektórych klientów, szczególnie, wtedy gdy ze skupieniem słuchał o jakimś niedotyczącym go wydarzeniu, a oni czekali, aż ktoś ich obsłuży. Sophia Desrochers
- 
				 There's something in the shadows, it finds you in a cold room. The silhouette against the wall lit up by the white moon. We'll out run the waking dawn, you can see the faces, you don't know their thoughts. There's something in the shadows, it finds you in a cold room. The silhouette against the wall lit up by the white moon. We'll out run the waking dawn, you can see the faces, you don't know their thoughts. nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor
- Dzięki - przyjęła zimny kufel i natychmiast objęła go dłońmi, chłonąc lodowate, znajome uczucie.
Zanurzyła usta w pianie i upiła pierwszy łyk, a w międzyczasie jej dzisiejszy terapeuta zajął wygodne miejsce i dał jej znać, że mogła zacząć się spowiadać. A że większość grzechów nie należała do niej? Cóż, stanowiły składową całej tej chaotycznej historii, więc Desrochers nie mogła ich przecież pominąć.
- Mąż zostawił mi po sobie spadek, może słyszałeś - jeśli tylko śledził wiadomości na telefonie, w telewizji czy gazecie to na pewno natknął się na te newsy - Niekoniecznie spodobało się to jego dzieciom, siostrom i byłej żonie. I na początku dla świętego spokoju naprawdę chciałam się z nimi podzielić, po cholerę mi tyle pieniędzy i odpowiedzialności?
Wzruszyła ramionami, bo jeszcze kilka tygodni temu naprawdę miała ochotę podpisać ugodę z krewnymi Arnauda. Ale po tym, co jej zgotowali, nie miała już najmniejszych złudzeń co do tego, jak powinna z nimi postąpić.
- A później zaczęli mnie oczerniać w mediach, nasłali prawników. Zignorowałam to, ale później przerzucili się na moją matkę i tego już im nie daruję - Yves na pewno kojarzył Irinę Desrochers, która za życia trwała przy córce na każdym łyżwiarskim turnieju - Więc mam teraz na talerzu naprawdę mnóstwo rzeczy i może powinnam odpuścić, ale chyba nie jestem w stanie, bo tak mi zaszli za skórę. Czy jednak powinnam? Nie wiem już sama.
Pod koniec mówiła bez większego ładu i składu, niesiona emocjami. Napiła się jeszcze piwa, póki było lodowate i orzeźwiającym uczuciem było w stanie wybudzić ją z letargu.
Yves Waters
- 
				 a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe nieobecnośćniewątki 18+niezaimkizaimkipostaćautor nieobecnośćniewątki 18+niezaimkizaimkipostaćautor
O tak, w takich momentach Yves naprawdę doceniał, że sam nie miał i prawdopodobnie nigdy nie będzie miał takich problemów. Gdy po śmierci dziadka otrzymał dom, od swojej siostry usłyszał jedynie głośny śmiech i pytanie, czy zostanie farmerem, jak już przeprowadzi się do tej zapomnianej przez boga miejscowości. Więc nie zapowiadało się na jakąś rodzinną kłótnię. O swojej śmierci jeszcze nie myślał, ale też nie przeczuwał jakiejś szczególnej wojny o jego jakiś tam istniejący majątek. Lubi mówić, że wszystko przepisał już na kościół.
- Mam nadzieję, że ty też już zatrudniłaś prawników - skoro oni zaczęli, Sophia nie powinna zostać na to obojętna. Ten cały świat potrafi być naprawdę okrutny i to nie w porządku, że zostają na tym skrzywdzone osoby, które nie chcą robić sobie i innym żadnych problemów.
Tym bardziej, teraz gdy podchwycili temat jej matki. To nie powinno tak wyglądać. Jasne, rodzina może być wściekła za tą całą sprawę ze spadkiem, ale to była jego decyzja. Oczernianie w mediach było dziecinnym posunięciem, ale oczywistym. Przecież media kochają takie dramy.
Waters czasami się cieszył, że kończąc karierę, był zbyt naćpany, aby w ogóle ogarnąć, co o nim wypisują, a mogli wypisywać masę rzeczy (wiele z nich byłoby prawdą).
- Mieszanie z błotem, nie jest w porządku i tego mogłabyś ich nauczyć - wziął łyk piwa. - Szkoda tylko, że musi Cię to tak dużo kosztować - i nie w kwestii finansowej, tym raczej nie musiała się jakoś szczególnie przejmować. - Powinnaś wrzucić to w ręce prawników i się odciąć. O ile to w ogóle możliwe.
Sophia Desrochers
- 
				 There's something in the shadows, it finds you in a cold room. The silhouette against the wall lit up by the white moon. We'll out run the waking dawn, you can see the faces, you don't know their thoughts. There's something in the shadows, it finds you in a cold room. The silhouette against the wall lit up by the white moon. We'll out run the waking dawn, you can see the faces, you don't know their thoughts. nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor
- Ciało jeszcze nie ostygło, a ja już podpisywałam umowy w kancelarii - przyznała gorzko, czarnym humorem maskując fakt, że naprawdę bolała ją ta cała sytuacja.
Napiła się kolejny raz i przez głowę przeszła jej myśl, że postąpiłą dobrze, wybierając piwo. Mocniejsze drinki szybko doprowadziłyby ją do stanu, który mógł źle się skończyć lub być całkiem niepozornym wstępem do uzależnienia. Tego unikała jak ognia, bo nauka jej matki nie poszła w las. Być może łatwiej byłoby oddać się zapomnieniu, błogiemu stanowi jaki oferowały różne używki, ale utrata kontroli była tym, czego Sophia obawiała się najbardziej.
- Bardzo chętnie zostawiłabym to wszystko prawnikom - przyznała nie bez żalu, czując niemalże, jak przyznaje się do porażki - Próbowałam, ale nie mogłam dłużej tego ignorować, jestem chyba zbyt zawzięta - wzruszyła ramionami - Albo głupio uparta.
Może wartą rozważenia opcją było rzucenie tego wszystkiego w cholerę i zaszycie się w jakimś małym miasteczku na północy albo powrót w rodzinne strony? Gdyby tylko media nie wymalowały tego jako porażki, być może Desrochers mogłaby się z tym pogodzić.
- Na całe szczęście mogę przyjść tutaj i ponarzekać - podniosła kufel i drgnęła nim lekko w kierunku Watersa, niczym w geście toastu - Obiecuję zostawić hojny napiwek. Tym większy, im bardziej uda ci się mnie rozproszyć. Miałeś kiedyś ochotę po prostu rzucić wszystko i zaszyć się gdzieś na końcu świata?
Może cudza historia zdołałaby ją nie tylko pocieszyć, ale pokazałaby jej też, że nie była jedynym człowiekiem w Toronto, który miewał abstrakcyjne problemy.
Yves Waters

 
				