ODPOWIEDZ
30 y/o, 172 cm
psycholog kliniczny w Mount Sinai Hospital
Awatar użytkownika
empatyczna i wrażliwa, nie mająca szczęścia w związkach
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiżeńskie
postać
autor

Colonel Samuel Smith Park był jednym z tych miejsc, do których chętnie wracała. Tego dnia słońce prażyło mocniej, ale od jeziora ciągnął przyjemny chłód. Kawiarnia na świeżym powietrzu, wciśnięta między drzewa a ścieżkę spacerową, pachniała kawą, kardamonem i mlekiem migdałowym. Mavi siedziała przy jednym z bardziej oddalonych stolików, trzymając w dłoniach kubek z kawą na wynos.
Zanim wyszła z domu, sprawdziła statystyki nowego wpisu na blogu: artykuł o subtelnych formach zdrady w długich związkach ― micro‑cheating. Komentarze płynęły lawiną. Kilkoro czytelników dziękowało za „uratowanie małżeństwa”, ktoś inny zarzucił jej „patologizowanie normalności”, a anonimowy troll radził, by „psycholożka sama poszukała sobie chłopa, zamiast truć ludziom”. Mavi prychnęła na to w duchu, ale zapisała pomysł na osobny post o granicach krytyki w Internecie.
Z jednej strony wiedziała, że daje ludziom coś wartościowego. Z drugiej – czasem miała wrażenie, że ich emocje wchodzą jej do domu, pod skórę, w sen. Dziś miała dzień wolny. Przynajmniej oficjalnie. A jednak i tak sprawdziła, ile osób kliknęło w link. I zdążyła pomyśleć nad odpowiedzią dla użytkowniczki, która pytała, czy warto wybaczać, jeśli druga osoba „zdradziła tylko myślami”.

Teraz jednak nie była tu w roli terapeutki ani blogerki. Luna zaproponowała spontaniczną kawę, „bo musimy kiedyś pogadać na spokojnie”. Ilekroć się widziały w większym gronie to nie udawało się im dłużej porozmawiać. Zerknęła na wyświetlacz telefonu. Do wyznaczonej godziny było jeszcze trochę czasu. Wzięła kolejny łyk kawy i zaczęła obserwować spacerowiczów - rodziny z dziećmi, właścicieli z psami, młodzież, która postanowiła podzielić się ze wszystkimi swoim gustem muzycznym. Uśmiechnęła się pod nosem i oparła wygodniej o siedzisko.



Luna Kim
Obrazek
pepsi cola
ścian tekstu, bo męczą oczy || błędów logicznych || ignorowania czynności postaci || narzucania reakcji/zachowania
29 y/o, 160 cm
Wokalistka/Tancerka Fool's Gold Records
Awatar użytkownika
Żaden dzień się nie powtórzy,
nie ma dwóch podobnych nocy,
dwóch tych samych pocałunków,
dwóch jednakich spojrzeń w oczy.

Wisława Szymborska, Nic dwa razy. Wybór wierszy. Nothing Twice. Selected Poems
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkiOna/Jej
postać
autor

outfit

Miałam ochotę pogadać. O wszystkim. O tym co mnie boli i czego się obawiam. Jednakże nie miałam zbyt wielu przyjaciół. Miałam kilku znajomych, ale oni nie nadawali się na zwierzenia. A przynajmniej nie na takie, które zaserwuje moja osoba. Moich tajemnic, może znać tylko naprawdę godna zaufania osoba. Na szczęście znalazła się taka jedna. Poznałam ją niedawno, na jednej z imprez. Zamieniłyśmy tylko kilka słów, ale udało się nawiązać z nią nić porozumienia.
I teraz kiedy miałam tak wielkiego doła, że niżej chyba się nie da, poprosiłam ją o spotkanie. Nie wiedziałam, czy przyjmie zaproszenie. Ucieszyłam się na wiadomość, że tak.
Wyjrzałam za okno mojego mieszkania i kiedy zobaczyłam piękne słońce na niebie, postanowiłam przejść się pieszo na umówione miejsce. Przebrałam się w wygodniejsze, ale i eleganckie ciuchy, pocałowałam kotkę na pożegnanie i bezpośpiechu ruszyłam do wyznaczonego celu. Spacer był dłuższy, niż miałam w planach i miałam nadzieję, że się nie spóźnię, ale nie żałowałam pomysłu. Promienie przyjemnie wsiąkały w moje pory. Ale nie było też zbytnio gorąco. Od czasu do czasu było czuć lekki wietrzyk.
Kiedy dotarłam do kawiarni, Mavi już na mnie czekała.
- Hej. Mam nadzieję, że nie czekasz na mnie długo - sama nie lubiłam, gdy ktoś się spóźniał, więc czułam się winna, że tym razem to ja nie dotrzymałam umowy. - Na swoją obronę mam tylko to, że jest tak piękna pogoda, że szkoda byłoby nie skorzystać - uśmiechnęłam się przepraszająco do dziewczyny. Usiadłam przy stoliku i od razu zamówiłam kawę.
- Jak tu ładnie - byłam zachwycona i lokalem i otoczeniem. Kawiarnia nie była zbyt duża, ale za to przytulna, ale największe wrażenie robiło jezioro. Wzięłam głęboki wdech i do moich nozdrzy dostał się jego zapach. - Nie wiedziałam, że Toronto posiada, taki skarb - przyznałam. - Często tu przychodzisz?

Mavi Ayers
Luna
Do uzgodnienia. Nie lubię, kiedy ktoś pogania mnie w pisaniu postów.
30 y/o, 172 cm
psycholog kliniczny w Mount Sinai Hospital
Awatar użytkownika
empatyczna i wrażliwa, nie mająca szczęścia w związkach
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiżeńskie
postać
autor

Uśmiechnęła się ciepło, szczerze bez cienia urazy czy zniecierpliwienia.
– Nie martw się, dopiero co usiadłam – skłamała lekko, ale tylko po to, by nie wprawiać Luny w jeszcze większe zakłopotanie. Zresztą… co z tego, że była tu wcześniej? Miło było przez chwilę posiedzieć samej, wypić kawę bez pośpiechu, pomyśleć. Z początku wydawało jej się, że ich znajomość będzie jedną z tych powierzchownych: wspólni znajomi, kilka wymienionych zdań w przerwach między toastami na imprezach. Ale było w Lunie coś, co sprawiało, że miała ochotę otworzyć się bardziej, niż pozwalała sobie zwykle wśród obcych.

– Tak. Przychodzę tu żeby odetchnąć. Jezioro, zieleń, ptactwo… idealne tło do wyciszenia myśli – zawiesiła spojrzenie na tafli wody w oddali – Ale jeśli chcesz pozwiedzać miasto z mniej oczywistej strony, to mam całą listę. Nocne spacery na Toronto Islands, jeśli nie boisz się komarów. Dach ogólnodostępnego parkingu przy Queen Street z widokiem na panoramę miasta – totalnie niedoceniany. I stara drukarnia, zamieniona na księgarnię i kawiarnię w jednym. Taka z kotami, które chodzą po półkach – mówiła z widocznym ożywieniem. Lubiła dzielić się czymś dobrym. Czymś, co sama uznała za warte pokazania.
Spojrzała na Lunę, tym razem bardziej uważnie. Mavi nie zamierzała naciskać, ale była gotowa słuchać lub po prostu być. Czasami sama obecność drugiego człowieka wystarczyła, aby poczuć się lepiej. Niedaleko nich usiadła parka, która po kilku minutach zaczęła energicznie okazywać sobie uczucia. Mavi zapatrzyła się mrugając, aż w końcu oderwała wzrok od zasyssacza damskiej twarzy.
– Co słychać w pracy? Planujesz nowy krążek? Odsłuchałam piosenki o których mi mówiłaś, są naprawdę dobre – nie kłamała, naprawdę się jej podobały. Jednej z nich nawet użyła jako podkładu do posta na instagramie.




Luna Kim
Obrazek
pepsi cola
ścian tekstu, bo męczą oczy || błędów logicznych || ignorowania czynności postaci || narzucania reakcji/zachowania
29 y/o, 160 cm
Wokalistka/Tancerka Fool's Gold Records
Awatar użytkownika
Żaden dzień się nie powtórzy,
nie ma dwóch podobnych nocy,
dwóch tych samych pocałunków,
dwóch jednakich spojrzeń w oczy.

Wisława Szymborska, Nic dwa razy. Wybór wierszy. Nothing Twice. Selected Poems
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkiOna/Jej
postać
autor

- To dobrze, bo już się bałam - naprawdę zależało mi na dobrych relacjach z Mavi i nie chciałam jej zawieść. Zresztą, jak każdą osobę, którą znam. Taką osobą byłam. Dawałam z siebie sto procent albo i więcej, w każdym aspekcie życia. Czy to prywatnym, czy zawodowym. Zwłaszcza w tym drugim. Tego nauczył mnie show-biznes. Jeśli działasz na pół gwizdka, wypadasz z gry.
Upiłam łyk kawy. Oparłam się o siedzisko i zaczęłam nasłuchiwać. Szum liści, gdzieś w oddali słychać było śpiew ptaszka. Ładnie kwilił. Świetny byłby z niego wokalista, gdyby był w ludzkiej skórze oczywiście. Moje myśli zaczęły się oddalać, więc musiałam wziąć się w garść. W końcu nie byłam sama. Miałam przed sobą gościa, o którego sama zabiegałam.
- Masz całkowitą rację - przyznałam. - Cóż za wyśmienite propozycje i z chęcią spróbowałabym wszystkiego w mieście. Lubię naturę, ale też i zabawę i szczerze? Chociaż mieszkam tu jakiś czas, to nie miałam okazji, aby się tu zakorzenić - bo Toronto, nie było moim domem. Była nim Korea. Tam się urodziłam, tam wychowałam. Tam spoczywała moja matka. Brakowało mi tamtejszego jedzenia i klimatu. Brakowało mi moich sąsiadów i moich znajomych. Byłam wściekła na tego babsztyla, zwanego macochą, która wręcz zmusiła mnie, abym przeprowadziła się tu wraz z nią. Nie rozumiałam jej motywu, ale po pewnym czasie zaczęłam łączyć kropki.
- Naprawdę? Bardzo się cieszę - uwielbiałam się dzielić moją twórczością i zdobyć nią nowych fanów. - A i owszem. Najpierw krążek, potem trasa koncertowa. Ale na razie mam zastój weny i nie mogę się zbytnio skupić na muzyce - westchnęłam. - Bo wiesz... Od pewnego czasu mam problemy ze snem. A kiedy uda mi się zasnąć, nawiedzają mnie koszmary - nie chciałam obarczać kogoś moimi problemami, zwłaszcza z nowo poznaną osobą, ale jeśli nie pogadam o tym z kimś, to w końcu coś we mnie pęknie. Czułam to.

Mavi Ayers
Luna
Do uzgodnienia. Nie lubię, kiedy ktoś pogania mnie w pisaniu postów.
30 y/o, 172 cm
psycholog kliniczny w Mount Sinai Hospital
Awatar użytkownika
empatyczna i wrażliwa, nie mająca szczęścia w związkach
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiżeńskie
postać
autor

Od razu zorientowała się, że to nie jest przypadkowe wyznanie. Sposób, w jaki Luna wypowiedziała ostatnie zdania – cicho, z lekko przygaszonym spojrzeniem, które przez ułamek sekundy unikało kontaktu wzrokowego – był znajomy. Aż zbyt dobrze.
– Koszmary potrafią narobić bałaganu – przyznała łagodnie, bez oceniania, bez wchodzenia w tryb „terapeutki”, choć mechanizm automatycznie się uruchomił. Niektóre rzeczy były w niej zbyt głęboko zakorzenione, by się ich całkiem pozbyć ale wiedziała, jak nie przekroczyć granicy, ani nie zaczynać analizy, gdy ktoś po prostu chce być wysłuchany. A Luna właśnie tego potrzebowała: przestrzeni, nie diagnozy.
– Wiesz… to może brzmieć naiwnie, ale czasami samo powiedzenie czegoś na głos przynosi więcej ulgi niż noc dobrego snu – spojrzała na nią uważnie – I jeśli czujesz, że potrzebujesz pogadać, tak serio, o tych koszmarach, o bezsenności, o czymkolwiek – jestem tu.
Zamilkła na moment, pozwalając, by słowa wybrzmiały. Nie chciała spychać Luny do roli pacjentki, bo to nie była sesja. Jednocześnie wiedziała, że takie rozmowy potrafią być początkiem czegoś ważnego – nie terapii, ale ulgi, zrozumienia, może nawet przyjaźni.
– Czasem nasze sny są odzwierciedleniem tego co siedzi nam w głowie, a o czym wolimy nie mówić głośno – powiedziała – To nic złego. Mózg w ten sposób próbuje poradzić sobie z czymś, co jeszcze nie znalazło w nas ujścia. A co do weny… może właśnie musisz na chwilę sobie odpuścić. Wena to nie coś, co można mieć na zawołanie. Gdy mnie opuści wena, biorę długą kąpiel, czytam najgłupsze romansidło świata i zajadam ciastka... Czasami pomaga zmiana otoczenia. Może jakaś podróż po okolicach?



Luna Kim
Obrazek
pepsi cola
ścian tekstu, bo męczą oczy || błędów logicznych || ignorowania czynności postaci || narzucania reakcji/zachowania
29 y/o, 160 cm
Wokalistka/Tancerka Fool's Gold Records
Awatar użytkownika
Żaden dzień się nie powtórzy,
nie ma dwóch podobnych nocy,
dwóch tych samych pocałunków,
dwóch jednakich spojrzeń w oczy.

Wisława Szymborska, Nic dwa razy. Wybór wierszy. Nothing Twice. Selected Poems
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkiOna/Jej
postać
autor

- A żebyś wiedziała. Sama już czuję te wory pod oczami, a co dopiero ludzie z mojego otoczenia. Widzą i pytają, się co mi jest - a ja nie odpowiadam. Tylko zbywam ich wymówkami.
Ależ ile można? Ile można okłamywać ich i samą siebie? Bo wszystko jest nie tak. Byłam zmęczona koszmarami. I własną osobą, która nie potrafi sobie z nimi poradzić. Przecież jestem silną babką, która nie miewa zmartwień. A przynajmniej staram się przybrać taką postawę. Aby inni nie widzieli we mnie słabości, bo ja do cholery jej nie mam! Moje ciało ma jednak inne plany. Nie dziwię mu się. Ono się tylko broni i oskarża mnie, czemu o nie nie dbam. Ale jak? Jak sobie poradzić z głową?
- Nie jest naiwne. Tyle że jestem osobą, która nie umie rozmawiać. Nie o sobie. Zawsze staram się radzić sobie sama, bo wiem, że sobie poradzę. Wiem, jak zaradzić moim zmartwieniom - bo wiem, czego one dotyczą. Przeszłości, o której chcę zapomnieć, a ona usilnie daje o sobie znać. - I dopóki ta jedna osoba, która uprzykrza mi życie, nie dostanie to, na co zasłużyła, to nie zniknie w magiczny sposób. Próbowałam odpuścić, ale wtedy właśnie nawiedzają mnie senne mary. Duch mojego ojca. Nakazuje mi, bym się nie poddawała i doprowadziła sprawę do końca - nie wiem, czemu to mówię. Być może faktycznie potrzebowałam rozmowy. Słowa same wypływają z moich ust. Spojrzałam na dziewczynę. Hm...
Poprawiłam włosy, które przylepiły mi się do twarzy. Upiłam łyk kawy. Pozwoliłam, aby otoczenie uspokoiło moje myśli.
- Chciałabym. Ale wytwórnia naciska. Wiesz, jak jest. Chcą nowości i hitów - i jak na zawołanie, miałam telefon. Odrzuciłam połączenie. Wyciszyłam dźwięki. Nie chciałam, aby mi przeszkadzano. - Widzisz? Nawet teraz się dobijają i wymagają ode mnie gotowości. Jeszcze nie, ale planuję zrobić sobie sporą przerwę w karierze - nie wiem sama czy to dobry pomysł. Agencja będzie wściekła, to pewne. Fani? Nie miałam pojęcia. Może zrozumieją. Trochę się bałam tej decyzji, ale jeśli tego nie zrobię, to zwariuję. - Myślisz, że pomoże mi się pozbierać? Że wtedy koszmary znikną?

Mavi Ayers
Luna
Do uzgodnienia. Nie lubię, kiedy ktoś pogania mnie w pisaniu postów.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Colonel Samuel Smith Park”