36 y/o, 196 cm
aktor filmowy i telewizyjny / plan zdjęciowy w Kanadzie i Turcji
Awatar użytkownika
Cemil (czyt. Dżemil) jest kanadyjsko-tureckim aktorem. Należy do osób ambitnych i lubiących wyzwania. Mieszkał przez 12 lat w Stambule, do którego myśli się przeprowadzić w przyszłości.
Jest empatyczny, towarzyski i udziela się charytatywnie. Chciałby się ustatkować, ale jego ukochana Eden ma już chłopaka, tylko... czy to na pewno jest problem? ♥
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona, jej
postać
autor

Szczerze go rozbawiła, więc nie krył tego nawet.
- Spokojnie, zapamiętamy – odparł. Mogła sobie z tego korzystać, ile tylko chciała. Palnął tak sobie na poczekaniu, ale jeśli pasowało do czegokolwiek, to droga wolna.
Rozmowa o tym, co było dobrze widziane, a co nie, do łatwych nie należała. On sam czuł się często niezrozumiany, bo nie chciał nikogo urazić. Traktował sprawy religijne i obyczajowe dość poważnie, po prostu je szanując. Tyle mógł zrobić.
- Wiesz… - zaczął. – Zawsze jest tak, że jedna osoba będzie się czepiać, a druga nie będzie widzieć niczego złego. Nie można zadowolić każdego. I prawdę mówiąc ja nie zamierzam się tym przejmować. Ważne, że nie robię nikomu nic złego – powiedział poważnie.
- Jesteś tutaj, to jest najważniejsze. Bardzo się z tego cieszę i naprawdę nie myśl o tym, że ktoś byłby tym zniesmaczony. Mamy dwudziesty pierwszy wiek, poza tym, czy to coś złego, że chciałem tu być z kimś bliskim? – była mu nawet bliższa niż sądziła. I wkrótce się o tym dowie.
- Jasne, używaj kuchni kiedy zechcesz. Możecie coś zrobić wspólnie, czuj się tu swobodnie – zachęcał, myśląc, że to całkiem dobry pomysł. Jeśli tylko chciała i miała takie życzenie, Eden mogła robić, co ją cieszyło i nie będzie jej niczego zabraniać.
- Myślę, że Ezgi by się ucieszyła – to był całkiem fajny pomysł. Przy okazji poznałaby to, co lubiła kobieta i jak ona widziała życie w tym kraju. – I będę spokojny o was. Kobieta kobietę też zrozumie inaczej, niż facet. Zajrzyjcie na Kapalı Çarşı – Wielki Bazar. Tam można znaleźć wszystko – można się tam było także zgubić, ale wierzył, że sobie poradzą.
- Polecam wpaść po perfumy. Kiedyś kupowałem dla Mavi, która bardzo lubiła jeden zapach, ale ciężko go dostać gdzieś indziej. Może tobie też coś się spodoba – niektóre były bardzo kuszące. Gdyby Eden jakieś wybrała dla siebie i skropiła się nimi… ach, chyba uwiodłaby go jeszcze bardziej. Zwracał uwagę na zapachy, nutka orientalna by do niej pasowała.
- Nie martw się, nikt nie będzie chciał cię do czegoś przekonywać. Turcy są tolerancyjni, mimo wszystko. Mieszka tu taka liczba ludzi, z tak wielu krajów, że przywykli do różnych stanowisk. Co kraj, to obyczaj. To, że komuś się nie będzie coś podobać, nie oznacza, że wszyscy tacy będą. Mamy wolną wolę, możemy robić, co chcemy ze swoim życiem – przynajmniej on tak uważał. Wspomniał o pewnych sprawach, by nie zdziwiła się, jeśli coś się wydarzy lub ktoś coś powie.
Zsunął się ze stołka i przemył ręce pod kranem. Mogli iść w każdej chwili, był gotowy. A Vito pewnie wybierze się z nimi, bo każda chwila z Cemem będzie dobra. Poza tym Eden mogła się przyzwyczaić do zwierzaka.
- Pokażę ci widok, który mnie uspokaja. Można popatrzeć na Bosfor i rozmyślać o wszystkim. Albo pozwolić myślom uciec i po prostu się rozmarzyć? To nie tylko moje miejsce, czasem spotykam tam innych ludzi, głównie lokalną młodzież. Bywają hałaśliwi i zaczepiają dziewczyny, szczególnie te atrakcyjne, więc uważaj na siebie – powiedział to serio, nie zgrywał się. – Mimo wszystko to urokliwy zakątek. Lubię tam też biegać – wszystko jedno co, ale często tam bywał.
Zapytany o długość pobytu, odpowiedział szybko.
- Dziesięć dni – tyle dawał sobie czasu na wszystko. O ile Eden oczywiście nie zostawi go tam samego i zwieje jak najprędzej. Miał nadzieję, że zostanie i wykorzystają ten czas wspólnie, na rozmowy, podróże krótkie i te dłuższe, na relaks– co tylko będzie chciała. Wszystko zależało od tego, w jakiej relacji będą po tym, co jej wyzna.
- Po tym czasie będę musiał wrócić, bo mam kilka zobowiązań. Oczywiście, jeśli wolałabyś zostać dłużej, to się nie krępuj. Mój dom jest do twojej dyspozycji – zapewnił.
- Jeśli chcesz, możemy wyjść – przywołał psa i zapiął mu smycz.
Jak powiedział, tak zrobili. Cem zamknął dom i mogli się przejść.
- Czasem zabierałem tam ze sobą scenariusze i uczyłem się roli na pamięć. Albo przychodziłem, kiedy coś musiałem przemyśleć. Wiesz, jakiś problem, albo ważną decyzję. Dobrze mieć taki zakątek.


eden de poesy
Angellore / dc: xangellorex
wyjdzie po ewentualnych ustaleniach
33 y/o, 165 cm
autorka kryminałów na własny rachunek
Awatar użytkownika
Wychowała się w cieniu ortodoksyjnych murów, gdzie cisza była językiem, a świat – zakazanym snem. Uciekła w słowa, które stały się jej wolnością i bronią, pisząc książkę, w której zakodowała własne dzieciństwo.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona, jej
postać
autor

Ona nie miała absolutnie problemu z tym, że towarzyszyła mu w tej wycieczce.
Nie widziała w tym nic nieodpowiedniego, bo wydawało się jej, że wszystko już między nimi zostało ustalone. Byli przyjaciółmi, nie drążyli niewygodnych tematów, Cem przedstawił jej jasny plan na spędzanie czasu, dawał jej przestrzeń. Jednak to, co funkcjonowało w jej głowie jako coś normalnego dla kogoś innego mogło wydawać się czymś zdrożnym. Sama przecież przez wiele lat wychowywała się w społeczności gdzie takie zachowania były karygodne. Wizje, jakie przedstawiano jej jako konsekwencje takich działań spowodowały, że do dnia dzisiejszego borykała się z wieloma lękami. Nie lubiła i nie rozumiała takich ograniczeń; miały one destrukcyjny wpływ na człowieka, a jej zdaniem religia i tradycja były tylko wymówką i sposobem utrzymania kontroli nad ludźmi.
Ucieszyła się na perspektywę spędzenia czasu w damskim gronie. Potrafiła dostosować się do okoliczności, jednak dziesięć dni w towarzystwie jedynie Cema, mogłoby okazać się dla niej zbyt wymagające. Ceniła go, uwielbiała spędzać z nim czas, jednak uważała siebie za zwierzę stadne - musiała egzystować wśród większej ilości ludzi. Uwielbiała czerpać ich energię, dyskutować, poszerzać horyzonty. Obcowanie z ludźmi uważała za najlepsze doświadczenie, które może spotkać człowieka.
- Trochę się obawiam, że nie będę tu lubiana. - przyznała szczerze, dzieląc się swoimi zgryzotami. Zazwyczaj nie zależało jej na tym, aby się dopasować, jednak dotychczas była aktywna jedynie na dobrze znanej ziemi. Nie zapuszczała się na tak długi czas w zupełnie obce miejsce, bez sprzyjających wokół ludzi.
Chciała być na tyle silna, na ile grała. Jednak w ogólnym rozrachunku szybko okazywało się, że potrzebowała aprobaty innych ludzi.
Zgodziła się na wspólny spacer. Oboje musieli rozprostować kości po tak długim locie. Przyjdzie jeszcze czas na odpoczynek; noc była długa, a jej wieczór zapowiadał się być tym z cyklu samotnych. Wtedy mogła odespać wszelkie zmęczenie, teraz chciała po prostu skorzystać z nadarzającej się okazji.
W towarzystwie mężczyzny i jego psa udała się w podróż w nieznane i nie była to hiperbola. Wszystko dookoła było dla niej obce: widoki, dźwięki, nawet zapach. Musiała uczyć się przestrzeni, doświadczać i zapamiętywać wszystko, aby móc odpowiednio wspominać tę podróż po powrocie do domu.
- Nie masz teraz ze sobą scenariusza. Będziesz nad czymś myślał? - zerknęła na niego kątem oka. Zdawała sobie sprawę z tego, że celem ich podróży było jedynie pokazanie jej jednego z miejsc bliskich Cemilowi. Dopatrywanie się w tym jakichś wyższych celów mogło okazać się niepotrzebne. Jednak Eden lubiła doszukiwać się symboliki, łapać za słowa i być może odkrywać tajemnice. Nie po to aby później wykorzystać to przeciwko rozmówcy, a po to, aby bliżej go poznać.- Przydałoby mi się takie miejsce do pisania. Zazwyczaj piszę w swoim gabinecie: niewielkiej przestrzeni, zagraconej bardziej niż garaż Eliasa. Zamykam się tam na długie godziny z litrami wody i owocami. Nie wychodzę, nie śpię. Aż nie dokończę czegoś co siedzi mi w głowie. - czasami trwa to naprawdę długie godziny. Raz nawet siedziała tam dobę, na małe przerwy na toaletę. Ma to szczęście, że nikt nie zaburza wtedy jej spokoju, bo zazwyczaj Elias jest wtedy na dyżurze lub bierze dodatkowe godziny. Potrzebowała wtedy spokoju, a on jej go gwarantował. - Dziesięć dni to bardzo dużo. Odważnie z Twojej strony, że chcesz spędzić ten czas w moim towarzystwie. - wróciła do tematu, który rozpoczęli w domu. Eden była przekonana, że Cem nie znał jej naprawdę. Nie zdawał sobie sprawy z tego jak bardzo bywała uparta, jak często poddawała się bezsensownym dyskusjom i jak bardzo uwielbiała przyciągać na siebie uwagę, aby potem zupełnie nic z tego sobie nie robić. Pisząc się na takie wyzwanie musiał być albo odważny albo nieświadomy. - I zastanawia mnie to, dlaczego akurat w moim towarzystwie zdecydowałeś się spędzić te dziesięć dni. - dodała po chwili. Nikt ich nie podsłuchiwał, otoczenie zdawała się być spokojne, dlatego zdecydowała się kontynuować ten wątek.
Z ciekawości.
I być może z własnej pychy.

Cem Ayers
nocna
a niech każdy gra (i żyje) jak mu się podoba, zdrówko!
36 y/o, 196 cm
aktor filmowy i telewizyjny / plan zdjęciowy w Kanadzie i Turcji
Awatar użytkownika
Cemil (czyt. Dżemil) jest kanadyjsko-tureckim aktorem. Należy do osób ambitnych i lubiących wyzwania. Mieszkał przez 12 lat w Stambule, do którego myśli się przeprowadzić w przyszłości.
Jest empatyczny, towarzyski i udziela się charytatywnie. Chciałby się ustatkować, ale jego ukochana Eden ma już chłopaka, tylko... czy to na pewno jest problem? ♥
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona, jej
postać
autor

Oczywiście, że nie wszyscy ją zaakceptują, z nim także mieli problem. Mimo to się nie poddawał. Nie nadskakiwał, nie nalegał, ale był sobą i pozostał takim człowiekiem, jakim był z natury. Z czasem ludzie zaczęli go tolerować, przyzwyczajać się i zaakceptowali go ze wszystkim, co miał w sobie.
- Ja cię lubię, czy to tak mało? – zapytał i spojrzał na Eden uważnie.
Nie czekał na odpowiedź, po prostu wyszli, a wierny czworonożny przyjaciel wraz z nimi.
Cemil miał o czym myśleć, nie potrzebował niczego więcej, przecież najważniejsza osoba była razem z nim. Wiedział, że musi jej wszystko powiedzieć, tylko zbierał się do tego jak mógł najlepiej. Chciał pokazać, że naprawdę mu zależy na niej, nie tylko jako przyjacielowi.
- W mojej głowie dzieje się bardzo wiele – przyznał. – Myślę, że znalazłabyś w tym wszystkim coś, co nadawałoby się do twojej książki. I nie chodzi o motyw porwania, bo to tak naprawdę nim nie jest. Chociaż może w pewnym sensie jest… - uśmiechnął się do swoich myśli. Kiedyś jej powiedział przecież, że to zrobi. Może nie do końca mu się to udało i poleciała z własnej woli, ale mimo wszystko coś z tego w tym wszystkim miało miejsce.
- Poza tym coś ci obiecałem i słowa dotrzymam. Mam już plan, ale zobaczymy, co z niego wyjdzie. Może szlag go trafi już na samym początku i trzeba będzie improwizować? - mogło być bardzo różnie, ale najważniejsze jest to, by pozostać szczerym ze sobą i z nią.
Wysłuchał uważnie tego, co mówiła i na wspomnienie imienia Eliasa, znowu trochę się spiął. Mimo to miał nadzieję, że zostało to zignorowane albo było w ogóle nie do zauważenia.
- Może znajdziesz takie, wszystko przed tobą – odparł, a Vito co chwila trącał go nosem w nogę. Cem pogłaskał psa domagającego się uwagi. – Ale chyba cię rozumiem. Mam podobnie, jeśli chodzi o role. Kiedy tu mieszkałem i brałem udział w serialach cotygodniowych, musiałem nauczyć się tekstu jak najlepiej i najszybciej, bo czas gonił. Tutaj masz tylko kilka odcinków w zapasie, czasem trzy lub cztery. Tylko. Ale one trwają jak film kinowy, lub są ciut dłuższe, zależy o czym opowiadają. Ale nie o to mi chodzi, tylko o fakt, że gdy coś zalega albo jest ważne dla mnie, muszę to zacząć i skończyć jak najszybciej – wyjaśniał. Nie był może najlepszym mówcą, ale wiadomo, co miał na myśli.
- Staram się jak najlepiej wszystko zrobić, bo kiedy się ociągam, jestem na siebie zły. To trochę jak z natchnieniem, ty masz wizje swojej sceny, a ja muszę swoją zapamiętać i odtworzyć potem jak najdokładniej. I też mnie to męczy, gdy nie wiem nawet, jak ma brzmieć i zostać oddana właściwie – powiedział to, patrząc przed siebie. Miał do powiedzenia bardzo wiele, ale nie zamierzał korzystać ze swojego aktorskiego warsztatu. Tylko szczerość i miłość mogły powiedzieć o wszystkim tak, jak tego chciał.
Uśmiechnął się, gdy powiedziała o tym, dziesięć dni to bardzo dużo. Dla niego to wciąż mało, bo mógłby z tą kobietą spędzić całe życie i się nigdy nie nudzić.
- Czasami to zbyt mało na pewne rzeczy, wiesz? – spojrzał na Eden i chciał powiedzieć lub zrobić więcej, ale musiał się jakoś trzymać swojego planu. Jednak w żaden sposób nie wyjaśnił, co miała przez to zrozumieć. A jednak drążyła temat, więc musiał coś zrobić i jakoś wybrnąć z sytuacji.
- Może dlatego, że cenię cię bardziej, niż myślisz? – odpowiedział pytaniem. – Jesteś dla mnie bardzo ważna, Eden. Zawsze byłaś i będziesz – dodał.
- Nieważne, co się stanie, ja nigdy z ciebie nie zrezygnuję – znalazł jakiś patyk i rzucił go dalej, by pies mógł go znaleźć i przynieść. W tym czasie Cem tylko raz, przelotnie spojrzał w kierunku Eden, by sprawdzić jej reakcję na swoje słowa. Miał jej do powiedzenia bardzo wiele, tylko ona musiała być na to wszystko gotowa.

eden de poesy
Angellore / dc: xangellorex
wyjdzie po ewentualnych ustaleniach
33 y/o, 165 cm
autorka kryminałów na własny rachunek
Awatar użytkownika
Wychowała się w cieniu ortodoksyjnych murów, gdzie cisza była językiem, a świat – zakazanym snem. Uciekła w słowa, które stały się jej wolnością i bronią, pisząc książkę, w której zakodowała własne dzieciństwo.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona, jej
postać
autor

Nie poszukiwała na siłę atencji. Jednak pozostawała nadal tylko człowiekiem, który miał silną potrzebę przynależność do grupy, nawet jeśli czasami temu zaprzeczała. Przecież dobrze było żyć w przeświadczeniu, że jest się akceptowanym. Nie chciała więc z tego rezygnować. Z drugiej jednak strony, nie miała w sobie aż tak mocnej potrzeby walki o tolerancję jej osoby. Nudziło ją to na dłuższą metę. - Lubię to, że mnie lubisz. - odpowiedziała krótko. W zasadzie nie potrafiła odnaleźć powodu, dla którego Ayers darzył ją aż tak ciepłym uczuciem. Polubili się jako dzieci, chociaż i do tego droga była kręta. Eden była przecież wycofanym, pogubionym dziewczęciem, które nie od razu było chętne do wspólnych zabaw. Ta czekolada zmieniła jednak bardzo wiele i zbudowała fundamenty tej relacji, która pomimo długiej rozłąki, ewaluowała w coś naprawdę ciepłego i nieoczywistego. W coś, czego nie obejmowała żadna prosta definicja. - I nigdy nie powiedziałam, że Twoja sympatia mi nie wystarcza. - dodała spokojnym tonem po chwili.
Z uwagą wsłuchiwała się w słowa przyjaciela, nie upatrując w nich żadnego podstępu. Wiedziała, że zmaga się z jakimś problemem, więc danie mu przestrzeni do wygadania się uważała za rozsądne. - Gdybym wiedziała na czym polega Twój plan, może mogłabym Ci w nim pomóc. - uśmiechnęła się delikatnie, przechylając głowę tak, aby przz chwilę zerknąć na profil mężczyzny. Była przekonana, że chodziła o tajemniczą kobietę, o której opowiadał jej w samolocie. W głębi zazdrościła nieznajomej, że ktoś podjął wobec niej takie działania i chciał zrobić jej niespodziankę. I nawet jeśli ta zazdrość momentami przeradzała się w coś niedobrego i obślizgłego, nie chciała niszczyć uczucia przyjaciela. Fakt, może przez kilka mikro sekund uwierzyła w to, że mogłoby być między nimi coś więcej, jednak to, że zrezygnował z niej tamtej nocy po raz kolejny, dał jej do zrozumienia, że nie była jego priorytetem. I niegrzecznie było wcisnać się pomiędzy dwójkę ludzi, którzy darzyli się wyższymi uczuciami.
- Strasznie intensywna jest praca aktora. Sam fakt obcowania z tak dużą ilością ludzi byłby dla mnie męczący. Nie mogłabym w losowym momencie zakręcić się na pięcie i wyjść, a przecież czasami tak robię. - uśmiechnęła się, chociaż nie była dumna z tej cechy. Jej reakcja była bardziej cichymi przeprosinami za to, że kilkukrotnie zdarzyło się jej potraktować tak samego Ayersa, nie mając w tym złych intencji. - A nie umawiacie się z innymi aktorami na ćwiczenie scen? Może wtedy byłoby łatwiej niektóre rzeczy z siebie wydobyć? - zaproponowała. Wydawało się jej to logiczne, jednak nie miała pojęcia czy jest to w ogóle praktykowane czy to jedynie jej śmieszna wizja aktorstwa.
Nie sądziła, że ich rozmowa podąży w tym kierunku. Tutaj jednak, będąc tyle kilometrów od domu, czuła się dużo swobodniej i łatwiej jej było ubrać niektóre emocje w słowa. Nie zamykała się, nie buntowała przed poruszanymi kwestiami: przyjmowała je i próbowała zrozumieć, nawet jeśli czasami było to bardzo trudne.
- Czasami całe życie okazuje się być za krótkie na pewne rzeczy. - bo ile to razy słyszała już o ludziach, którzy na łożu śmierci żałowali, że czegoś nie zrobili bądź komuś nie powiedzieli. Więc czym było dziesięć dni w perspektywie całego życia? Marną jego częścią, tak ulotną, że praktycznie można nie zwrócić na nie uwagi.
Skrzyżowała ramiona na klatce piersiowej, jakby chcąc ochronić się przed niewidocznym ciosem. - Boję się Cem, że to tylko sentyment albo jakaś dziwna forma fascynacji. Że karmisz się wyobrażeniem o mnie, nie mną. Że pamiętasz wspólną zabawę w chowanego, czytanie książek i grę w łapki bo przecież nie masz prawa wiedzieć jak bardzo nieznośna jestem gdy zaczynam być głodna, że upieram się przy swoim często tylko dlatego, że chcę komuś zrobić na złość albo że płaczę bez powodu na najbardziej tandetnej, świątecznej komedii romantycznej. A gdy już to wszystko poznasz, stwierdzisz, że nic we mnie wyjątkowego i bardzo się rozczarujesz. I nie będzie w tym nic złego, tylko nie wiem czy ja już będę w stanie trwać przy Tobie gdy zrezygnujesz ze mnie po raz trzeci. - po raz pierwszy w dzieciństwie, po raz drugi tamtej nocy i teraz, gdy wyobrażenia zastąpi rzeczywistość.
Minęła go, tylko po to aby pochylić się po patyk i tym razem samej go rzucić psu w geście zabawy.

Cem Ayers
nocna
a niech każdy gra (i żyje) jak mu się podoba, zdrówko!
36 y/o, 196 cm
aktor filmowy i telewizyjny / plan zdjęciowy w Kanadzie i Turcji
Awatar użytkownika
Cemil (czyt. Dżemil) jest kanadyjsko-tureckim aktorem. Należy do osób ambitnych i lubiących wyzwania. Mieszkał przez 12 lat w Stambule, do którego myśli się przeprowadzić w przyszłości.
Jest empatyczny, towarzyski i udziela się charytatywnie. Chciałby się ustatkować, ale jego ukochana Eden ma już chłopaka, tylko... czy to na pewno jest problem? ♥
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona, jej
postać
autor

Kobieto, ja cię kocham, a nie tylko lubię – mówiły jego oczy. I bardzo chciał, żeby Eden potrafiła to wyczytać z jego wzroku. Nie chciał omijać romantycznej niespodzianki.
- Zasługujesz na wszystko, co najlepsze. Wiele przeżyłaś – zauważył Cem. – Myślę, że potrzebujesz więcej uwagi i opieki. Kogoś, kto będzie z tobą zawsze, gdy będziesz go potrzebować. Kogoś, kto wysłucha, przyjdzie o każdej porze dnia i nocy i obejmie, by dodać ci otuchy i pokaże, że nigdy nie jesteś sama – czy on wpisywał się w ten obraz? Nie wiedział, ale chciał tego doświadczyć. Powstrzymywał się dotąd z kilku powodów, ale teraz wiedział, że nadszedł czas. Może nie dziś, ale kto wie, co przyniesie jutro? Dla niego miała to być prawda, nic więcej.
- Wiesz dlaczego ja lubię tę pracę? – zapytał, odnośnie aktorstwa. – Właśnie przez to, że nie jestem sam. Nie mam czasu na zbyt wiele chwil, w których rozwalam każdą sprawę na części, a potem ją analizuję. To mi pozwala się oderwać, zająć umysł czymś innym – nieważne co i z kim grał, zawsze starał się być sprawiedliwym wobec każdego aktora – młodszego i starszego od siebie.
- Mamy wspólne czytanie scenariuszy i często zdarza się, że omawiamy je w parach czy małych grupach, to normalne, ale ja lubię też spokój. Łatwiej koncentruję się na zapamiętywaniu roli i potem tylko odtwarzam tekst, starając się przelać na nie emocje, gdy obok jest ktoś jeszcze – powiedział. Innym powodem do tego, że siedział sam, było to, że na planie zawsze było mnóstwo fanek z kraju i z zagranicy. Rekordzistki odwiedzały miejsca kręcenia seriali czy filmów po kilka razy na sezon, znał już kilka twarzy i wiedział, że znowu przyjdą.
- Czasami trzeba coś odłożyć w czasie, żeby można się było czymś cieszyć w pełni – jak ja tobą, chciał powiedzieć, ale musiał z tym zaczekać, choćby ten jeden dzień.
- I warto dać komuś szansę, nawet jeśli wcześniej zawiódł na całej linii. Nigdy nie wiesz, co kieruje daną osobą, albo czego nie może zrobić czy powiedzieć – odparł spokojnie.
Jednak ją męczyło to, co zrobił. Mogła udawać, mogła zaprzeczać, ale teraz to zauważył i poczuł nadzieję. Albo spieprzy wszystko po raz kolejny, albo odniesie sukces.
- A może należy patrzeć na to z innej strony? – zauważył i wyjaśnił, co też miał na myśli. – Może do trzech razy sztuka? – spojrzał na Eden uważnie. Była trudną przeciwniczką, ale cholernie podniecały go te ich zabawy słowem i myślą. Kiedy z nim walczyła, znów czuł jak serce mocno mu bije w piersi.
- Nie skreślaj kogoś za to, czego nie mógł zrobić. Musiał mieć powody do tego, by postąpić tak, a nie inaczej. Nikt przy zdrowych zmysłach, by cię nie odtrącił z własnej wolija tego nie mogłem zrobić, ile czasu będziesz mi to wypominać? Kazałaś zapomnieć, więc staram się do tego nie wracać… zbyt często. Wcale nie przypominam sobie jak smakują twoje usta i ciało. I w ogóle nie chcę czuć twojego zapachu, który doprowadza mnie do szaleństwa. I naprawdę nie mam teraz ochoty cię objąć i pocałować, a potem wrócić do domu i się z tobą kochać do utraty tchu. Wcale Eden, wcale – jego wzrok mówił to wszystko, czego on nie mógł powiedzieć na głos. Jeszcze nie mógł.
- Jutro dowiesz się więcej – unikał jej wzroku, gdyż bał się, że odgadnie wszystko z jego tęsknego spojrzenia. Wziął głęboki oddech i spojrzał w niebo. Było czyste i piękne, a słońce przygrzewało mocno. Często tęsknił za letnimi dniami w Turcji, bo te były tu naprawdę piękne.
- Pójdziemy tam, dobrze? – wskazał na dróżkę po lewej stronie.
Kiedy szli prosto, natykali się na koty, które Vito goni jak oszalałe, co może być dziwne, gdyż przecież obcował na co dzień z tymi zwierzakami. Ale widać, że pies wolał swoich przyjaciół i tylko dla nich robił wyjątek.
Gdy tak szli, zaczął się wyłaniać całkiem ładny widok, ale najlepsze było ciągle przed nimi. Miasto miało się ukazać ich oczom dopiero za kilka minut. Trzeba było pokonać jeszcze drogę pod górę, ale była ona łagodna i warta wysiłku. Kiedy pokonali ten odcinek drogi, zaczął się roztaczać przed nimi bogaty widok – mnóstwo zieleni, w dole miasto, za jego azjatycką częścią rozciągał się Bosfor i mogli zobaczyć po drugiej stronie część Europy.
- Tam są najlepsze lokale jeśli chce się gdzieś pobawić przy muzyce – wskazał na odpowiedni kierunek.
- A tu są najpiękniejsze trasy spacerowe, które znajdziesz w każdym dobrym przewodniku turystycznym. A tu… - wskazał na Eden - … jest kobieta, której chciałbym pokazać jak najwięcej, by poznała lepiej moją turecką część osobowości i zrozumiała, dlaczego lubię tu uciekać.

eden de poesy
Angellore / dc: xangellorex
wyjdzie po ewentualnych ustaleniach
33 y/o, 165 cm
autorka kryminałów na własny rachunek
Awatar użytkownika
Wychowała się w cieniu ortodoksyjnych murów, gdzie cisza była językiem, a świat – zakazanym snem. Uciekła w słowa, które stały się jej wolnością i bronią, pisząc książkę, w której zakodowała własne dzieciństwo.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona, jej
postać
autor

Cem miał sporo racji. Naprawdę potrzebowała kogoś kto się nią zaopiekuje i przeprowadzi przez życie. Jednak ta wizja kojarzyła się jej jednoznacznie z ponownym uzależnieniem od kogoś, straceniem własnej tożsamości. Bała się, że ktokolwiek zechce się nią zaopiekować, po czasie zamieni to na kontrolę, spod której przecież nie dawno się uwolniła. W związku z tym poczuła dziwne ukłucie dyskomfortu i zupełnie nieintencjonalnie oddaliła się od mężczyzny: jakby to on miał zostać kolejnym jej oprawcą. - Sama świetnie sobie radzę. - odpowiedziała wręcz machinalnie, jakby chciała odeprzeć zarzut nieradzenia sobie w życiu, a przecież nic takiego nie zostało wypowiedziane. Wynikało to po prostu z tego, że nikt dotychczas nie pokazał jej jak zdrowo można otoczyć kogoś opieką i że nie musi mieć to niczego wspólnego z kuratelą.
Podziwiała jego pracę, chociaż nie do końca ją rozumiała. Nie była to profesja dla niej, czego miała absolutną świadomość, jednak nie chciała krytykować wyborów zawodowych kogokolwiek. Zresztą Cem o swojej pracy rozprawiał z wielką pasją i zaangażowaniem, widziała go kilkukrotnie (choć przelotem) w projektach na tyle na ile się znała, wydawało się jej, że wykonywał swoją pracę solidnie. Jednak kim ona była: jedynie pisarką, która tworzyła emocje, nie je odtwarzała. - A czy nie ma właśnie takiej sztuki gry aktorskiej, gdzie należy wejść w rolę całym sobą, tak do cna? Wielu aktorów, oczywiście tak tylko słyszałam, musi po niektórych rolach iść na terapię. Więc może Twoja metoda, gdzie nie rozkładasz i nie analizujesz dosłownie wszystkiego, jest zdrowym podejściem. - nie chciała wydawać opinii, chciała jedynie wymienić myśl i porozmawiać. Może powinna iśc na jakieś spotkanie z jakimś aktorem, porozmawiać o wyzwaniach tego zawodu. Kilkukrotnie była zapraszana na spotkania grywającymi w ekranizacjach jej powieści, jednak żaden z aktorów nie zainteresował jej na tyle, aby aż tak głęboko grzebać się w ich głowach.
Nie chciała się z nim wykłócać. Była pewna, że każde z nich miało zupełnie inne oczekiwania wobec ich relacji oraz różne intencje. Cem wprawdzie bardzo kwieciście opowiadał o tym co ich łączyło, jednak Eden była zbyt niecierpliwa, chciała wszystko już. Nie lubiła niespodzianek, bo wiązały się one często rozczarowaniem. Nie lubiła obietnic, deklaracji, które miały mieć swój rezultat w przyszłości. Chciała czerpać ze wszystkiego teraz, bojąc się tego, że nie doczeka finału zapowiadanych słów. - Do trzech razy sztuka? - powtórzyła po nim widocznie niezadowolona z użycia tego sformułowania. - Czy to jakiś test? Co jeśli druga strona nie ma ochoty czekać aż do tego trzeciego razu, zniknie w najmniej oczywistym momencie i później jedyne co zostanie to ogromny żal? - mogła się domyślać o co chodziło Cemowi, jednak chciała wierzyć, że zasługiwała na bycie pierwszym wyborem. Zbyt często i zbyt boleśnie odczuwała odrzucenie, co w większości razach potrafiła usprawiedliwić. Jeśli jednak ponownie spotkałoby ją rozczarowanie ze strony Ayersa, nie dałaby mu kolejnej szansy. - Może więc problem polega na tym, że właśnie liczę na ludzi, którzy przy tych zdrowych zmysłach nie są? Może zawierzam zbyt dużo nieodpowiednim osobom, ślepo licząc na ciepło tam, gdzie nie mogę go otrzymać? - gdybała, nie miała na celu nic konkretnego osiągnąć. Często zastanawiała się nad tym dlaczego doświadczała w życiu tak wielu rozczarowań. Mogłoby się przecież wydawać, że prowadziła szczęśliwe życie: była zamożna, miała u swego boku rozsądnego, przystojnego mężczyznę, jej kariera nabierała co raz to większego tempa. Czego chcieć więcej?
Może prawdziwej czułości?
Przecież tego brakowało jej przez ogromną część jej dość krótkiego jednak życia. - Skąd ta pewność, że jutro tu będę? - nie oczekiwała odpowiedzi, obrała wskazany przez niego kierunek i spokojnym krokiem kierowała się nadal przed siebie.
Była mu naprawdę wdzięczna za rozmowę oraz za ten spacer. Doceniała to, że mogli porozmawiać na tak drażniące tematy nadal pozostając spokojni i rzeczowi. Nie kierowały nimi emocje, a jedynie każde z nich przedstawiało swój punkt widzenia stworzony przez ich charakter. A przecież tak bardzo się od siebie różnili.
Ze spokojem wysłuchiwała poleceń mężczyzny. Naprawdę miała zamiar i ogromną ochotę skorzystać z każdej ze wskazanych atrakcji. Jednak najpierw musiała opamiętać się w zachwycie nad widokami, które naprawdę odebrały jej mowę. W końcu coś sprawiło, że się po prostu przymknęła. Dopiero gdy usłyszała wzmiankę o sobie, przechyliła delikatnie głowę do boku, przewróciła oczami i uśmiechnęła się kpiąco. - Jesteś okropny. - skomentowała. Jednak nie chciała pozostać dłużną, to mogła być przecież jedna z niewielu okazji do bliskości: delikatnie wsunęła ramię pod jego rękę, obejmując go za plecami i sytuując dłoń na przeciwległym biodrze mężczyzny. Poprzez ten ruch mogła wymusić na nim także objęcie jej ciała, na czym jej zależało. - Idziemy dalej? - zaproponowała.

Cem Ayers
nocna
a niech każdy gra (i żyje) jak mu się podoba, zdrówko!
36 y/o, 196 cm
aktor filmowy i telewizyjny / plan zdjęciowy w Kanadzie i Turcji
Awatar użytkownika
Cemil (czyt. Dżemil) jest kanadyjsko-tureckim aktorem. Należy do osób ambitnych i lubiących wyzwania. Mieszkał przez 12 lat w Stambule, do którego myśli się przeprowadzić w przyszłości.
Jest empatyczny, towarzyski i udziela się charytatywnie. Chciałby się ustatkować, ale jego ukochana Eden ma już chłopaka, tylko... czy to na pewno jest problem? ♥
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona, jej
postać
autor

Wcale nie uważał, że źle sobie radzi w życiu. Nie miał tego na myśli i postanowił wyjaśnić jej to, bo nie chciał, by źle go zrozumiała.
- Radzisz sobie świetnie – przyznał. – Człowiek jest istotą społeczną, nawet jeśli nie dopuszcza do siebie zbyt wielu osób, dobrze jest mieć w kimś oparcie i zdrowe podejście do związku. No wiesz, partnerstwo i opiekę. I zaufanie, a nie jakąś niezdrową fascynację drugą osobą. Dzielenie się wszystkim, ale też pozostawienie wolnej przestrzeni dla tej osoby. I rozmowy, to przede wszystkim – on też nie byłby zachwycony, gdyby ktoś mu kazał robić coś wbrew temu, w co wierzył. Powiedzmy wprost – Cem nie angażował się w coś, co mu nie pasowało od początku. Może dlatego uważano go za człowieka wybrednego, jeśli chodzi o role, ale miał swoje zasady. Był osobą, która mogła dla filmu czy serialu zmienić nieco wizerunek, ale nie mógłby udawać związku z kimś na pokaz, jak nieraz łączono pary ekranowe w życiu prywatnym. Nie miał problemów z zagraniem miłosnych uniesień, ale gdyby był w związku, na pewno coś by dodał do swojego kontraktu. Nie był z tych, którzy korzystali z sytuacji.
- Ja gram tak, jak uznaję za odpowiednie. Kiedy kładę się spać, jestem Cemilem i wstaję rano właśnie jako on. Na planie bywa inaczej, kiedy człowiek staje się swoją postacią, przez to co robi, jak wygląda. Łatwo jest zatracić w tym wszystkim swoje prawdziwe ja, ale staram się nie przesadzać. Popatrz na moje życie uczuciowe, moi bohaterowie są mistrzami flirtu lub mają swoje rodziny, a ja? Nie potrafię sobie poradzić z jedną osobą, która w dodatku mnie teraz słucha.
Czuł się beznadziejnie, bo wiedział, że jest kiepski w takich słownych potyczkach, ale jego największym atutem było coś, co powinno być najważniejsze – on kochał i chciał być kochany.
Spojrzał na Eden z tak głębokim uczuciem i niezwykłym ciepłem, że mogłaby to chyba poczuć, gdyby tylko chciała.
- Eden, proszę cię – powiedział. – Nie łap mnie za słowa. Chcę powiedzieć jedno – to, że czasami coś nie udaje się kilka razy, z różnych powodów i nie zawsze ma się na to wpływ, ale warto czekać, bo można się mile zaskoczyć – wyjaśnił, co miał na myśli.
- Uwierz mi, że ja dobrze wiem, co oznacza przejechać się na ludziach, a mimo to daję im szansę. Wiesz dlaczego? Bo jestem z tych cholernych osobników, którzy muszą czekać i marzyć, bo tak naprawdę ich życie to jedno wielkie nieporozumienie. Co mam ci powiedzieć? To, że pewnych rzeczy nie da się rozwiązać łatwo, bo same w sobie są skomplikowane? Albo to, że czasem jest zbyt późno na coś, bo ktoś jest w tym wszystkim nieosiągalny i po prostu wie, że się spóźnił i nie umie się z tym pogodzić? I nawet jeśli chce, gdzieś w głowie pojawia się myśl, że nie ma prawa marzyć o czymś, co stało się rzeczywistością kogoś innego? – och, bolało go to bardzo. Był rozdarty, bo wiedział, że to co zrobi, zburzy wszystko i zmieni porządek rzeczy. Ale musiał, właśnie dla niej, dla siebie i tej nadziei, którą czasem odczuwał.
- Wiem, że tu będziesz – pewnie zrobiłaby mu na złość i zwiała, ale ona nie była taka. – Skąd? Bo ci na mnie zależy – byli przecież przyjaciółmi, prawda? Może chcący czegoś więcej, ale byli nimi. Pupil Cema gdzieś pobiegł, ale kiedy mężczyzna go zawołał, pies wrócił, machając ogonem jak oszalały. Ayers pogłaskał go i otulił ramionami. Stęsknił się za nim i brakowało mu go w Kanadzie. Jeśli zrezygnuje z częstszych wizyt w Turcji, kiedyś zabierze go ze sobą. Zasługiwali na swoje towarzystwo. Potem się podniósł, a zwierzak jak oszalały biegał raz ku niemu, raz ku Eden.
- Wiem – powiedział z rozbrajającą szczerością. - Sen de. Ama yine de seni seviyorum* – uśmiechnął się, wiedząc, że i tak tego zapewne nie zrozumie.
Jej gest bardzo go zaskoczył, ale odwzajemnił go. Objął ją i nawet nie było to delikatne i nieśmiałe posunięcie. Eden mogła poczuć, że jego ruch był zdecydowany i trzymał swoją rękę w sposób, w jaki mógłby trzymać ją jej chłopak, którym przecież nie był. A jednak chciał pokazać innym, że ta piękna dziewczyna jest z nim i nie pozwoli na to, by ktoś ją zaczepiał i odniósł wrażenie, że jest sama i bezbronna.
- Wiesz co… - zaczął. – Zjadłbym coś dobrego, może pilav, ale koniecznie z budki od kogoś, kto sprzedaje go na ulicach. To będzie mój obowiązkowy przystanek, mówię z góry. Najlepszy jest właśnie ten. Zjesz i zrozumiesz, co mam na myśli – aż się rozmarzył na samą myśl.
- Jestem strasznym żarłokiem, ale to przez moją sylwetkę. Potrzebuję porządnego posiłku – wyjaśnił.
Przez żołądek do serca? W jego wypadku na pewno to też miałoby swoją wartość.
- I wskoczyłbym teraz chętnie do morza – powiedział poważnym tonem, ale mieli kawałek drogi do przejścia nad wodę, gdyby oczywiście mieli ochotę tam się udać.

*Ty też i mimo to ja Ciebie kocham :slodziaczek:

eden de poesy
Angellore / dc: xangellorex
wyjdzie po ewentualnych ustaleniach
33 y/o, 165 cm
autorka kryminałów na własny rachunek
Awatar użytkownika
Wychowała się w cieniu ortodoksyjnych murów, gdzie cisza była językiem, a świat – zakazanym snem. Uciekła w słowa, które stały się jej wolnością i bronią, pisząc książkę, w której zakodowała własne dzieciństwo.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona, jej
postać
autor

Jego słowa były piękne i prawdziwe. Jednak czy nie były one w aktualnej sytuacji co najmniej nieodpowiednie? - Mówisz o zdrowym podejściu do związku osobie, która wyjechała na wakacje z mężczyzną, którego o mały włos nie zaciągnęła do łóżka, zostawiając przy tym swojego partnera tysiące kilometrów stąd? - takie były fakty i po ich usłyszeniu chciała ponownie poznać zdanie Cema. Czy społeczne normy jej nie dotyczyły? Była w stanie uwierzyć, że gdyby usłyszał kiedykolwiek o takiej sytuacji od jakiegoś znajomego, uznałby to za kompletnie popapraństwo. Tym razem jednak chodziło o nią i nie miał problemu z tym, aby karmić ją wyobrażeniami o pięknym związku, pełnym szczerości i szczęścia. - Naprawdę uważasz, że na to zasługuję? - dodała po chwili. Był dobrym człowiekiem i dokładnie wiedziała, że jej życzy jak najlepiej. Obawiała się jednak, że to chwilowe zaślepienie, nie realna ocena sytuacji, bo sytuacja sama w sobie nie była przecież normalna i każde z nich o tym wiedziało.
- A właśnie! Nie zastanawiałeś się dlaczego tak często obsadzają Cię w roli jakiegoś amanta? Znaczy ... wiem, że to chodzi o warunki. - przewróciła oczami. - chodzi mi jednak o to dlaczego nie próbujesz sił w innych rolach? Nie chcesz, czy Twój agent ma na Ciebie inny pomysł? - mogłaby mu pomóc w tej kwestii: nawet mogłaby porozmawiać z osobą od castingu przy realizacji projektów jej książek. Może znalazłaby się dla niego rola, w której do tej pory nie miał okazji się sprawdzić. Czasami wystarczyło tylko słówko, bo przecież Ayers talent i warsztat posiadał, może po prostu do tego wszystkiego brakowało jedynie szepnięcia jego nazwiska do odpowiednich osób.
Wysłuchała w spokoju jego słów. Była w stanie zrozumieć i uszanować każde z nich, także nie przerywała, chociaż w jej przypadku było to bardzo wymagające. Wiedziała o niewielkim szczęściu w miłości mężczyzny, bo kilkukrotnie wspominał o tym, więc łatwiej jej było się utożsamiać z jego problemami. - Nie odbierz tego źle Cem, ale może po prostu lokujesz swoje uczucia w nieodpowiednich osobach? Sam wspominałeś o tym, że Twoje byłe partnerki nie raz cię wykiwały. Znalazłbyś sobie kogoś porządnego, bez dziwnej przeszłości, z bezpiecznymi i wygodnymi planami na przyszłość, kogoś kto nie podważa na każdym kroku Twojego zdania i nie zależy mu na tym, aby dobrze wyglądać u Twego boku? - zaproponowała dość odważnie. W jej ocenie mężczyzna zasługiwał życie u boku kogoś kto go doceni i nie skrzywdzi. Cem był silny i potrafił otoczyć opieką, jednak wydawało się jej, że w tym wszystkim nadal pozostawał bezbronny i sam potrzebujący atencji. Chciał być kochany, jednak jego obraz tego uczucia mógł nie zbiegać się z tym co do zaoferowania miały osoby, które sam darzył uczuciem. - Co będzie, jeśli ponownie się rozczarujesz? Nie boisz się tego, że już po prostu się poddasz? - drążyła, chcąc poznać prawdziwe myśli przyjaciela.
Uśmiechnęła się szeroko. - Za bardzo mi ufasz i mi za dużo zawierzasz, Cem. - i to był kolejny jego błąd, który mógł być powtarzany zbyt często w budowanych relacjach. Owszem, przyjaźnili się, bardzo go ceniła i wiele mu zawdzięczała, jednak nadal nie rozumiała jego ślepego przeświadczenia o jej czystych intencjach. Byli tylko ludźmi, każde z nich mogło skrywać tajemnicę nieco mroczniejszej strony duszy i Eden była z tych osób, które lubiły to sprawdzać i testować. W każdym, bez względu na to jak bliska łączyła ich relacja.
Nie zdziwiła ją reakcja mężczyzny: szczerze powiedziawszy to nieco liczyła na to, że on także ją obejmie. Gdyby tak dłużej się nad tym zastanowić to przecież nie było w tym geście nic zdrożnego: dwoje przyjaciół spacerujących po mieście w delikatnym uścisku. - Ja nie jestem głodna, ale jeśli nie masz nic przeciwko, to skosztuję nieco od Ciebie. - to, że ona nie miała na coś ochoty nie znaczyło, że muszą rezygnować z rzeczy, które sprawiały przyjemność Cemowi. Sama zapewne, jak na typową kobietę przystało, wyłudzi od niego nieco, aby spróbować i wydać jakąś opinię na temat zamówionego dania. - Nie ma problemu, możemy zatrzymywać się na jedzenie tak często jak tylko będziesz potrzebował. Bo ja z kolei mogę żyć energią słoneczną i też będzie w porządku. - nie dbała o zdrowe nawyki żywieniowe, jadła aby przeżyć, czasami po prostu nawet o tym zapominała, najczęściej będąc w ferworze pracy. Lubiła dobre rzeczy, jednak nie była w stanie poświęcić zbyt wiele aby je zdobyć. - W morzu popływałabym dużo chętniej, jednak nie mam na sobie stroju kąpielowego. Czy myślisz, że czarna, koronkowa bielizna nikogo nie będzie gorszyć? - zadarła ku górze głowę, aby móc spojrzeć na jego twarz, sama unosząc przy tym także brew. Nie miała oporów, aby zrzucić z siebie sukienkę i pozostać jedynie w bieliźnie, wolała jednak upewnić się czy środowisko zaakceptuje ten krok.
Środowisko i sam Ayers, bo jemu także mogło być nie na rękę to, że jego gość biega po plaży w niedostosowanym stroju. - Chociaż nie wiem czy nie powinniśmy wracać. Czy ten upał nie będzie źe wpływał na samopoczucie Vito? - chciała się upewnić, co by nie narazić psa na niepotrzebne choroby.

Cem Ayers
nocna
a niech każdy gra (i żyje) jak mu się podoba, zdrówko!
36 y/o, 196 cm
aktor filmowy i telewizyjny / plan zdjęciowy w Kanadzie i Turcji
Awatar użytkownika
Cemil (czyt. Dżemil) jest kanadyjsko-tureckim aktorem. Należy do osób ambitnych i lubiących wyzwania. Mieszkał przez 12 lat w Stambule, do którego myśli się przeprowadzić w przyszłości.
Jest empatyczny, towarzyski i udziela się charytatywnie. Chciałby się ustatkować, ale jego ukochana Eden ma już chłopaka, tylko... czy to na pewno jest problem? ♥
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona, jej
postać
autor

On to wszystko rozumiał, ale nie mógł powiedzieć co mu chodziło po głowie, bo nie chciał o pewnych rzeczach mówić chodząc sobie ot tak po okolicy.
- A ja jestem facetem, który pozwolił sobie na to, by zabrać ze sobą dziewczynę kumpla daleko od niego. Czy to nie stawia między nami znaku równości? Powinienem się z tym czuć źle, a tak nie jest. Czuję się naprawdę na miejscu i jestem zadowolony – czy to czyniło z niego złego człowieka? Nie wiedział, ale cholernie dobrze czuł się w jej towarzystwie.
- Uwierz mi, że ze wszystkich ludzi jakich spotykam na swojej drodze, jesteś jedną z niewielu, które są autentyczne. Wkurzasz mnie często, łapiesz za słowa, ale jesteś bezpośrednia i szczera. Nie grasz osoby, którą nie jesteś – powiedział. – I także za to bardzo cię cenię i kocham jak głupek. Chcesz czy nie, jestem nieodwołalnie w tobie zakochany. I nic na to nie poradzę.
Odnośnie agenta był jeden problem.
- Wiesz co, ja nie mam aktualnie agenta i w tym problem. Chciałbym zagrać kogoś innego, niż dotychczas. Póki co to filmy dają mi różnorodność trudności ról. A seriale? Odrzucam wiele takich, gdzie patrzy się tylko na wygląd zewnętrzny. Płytkość roli mi nie odpowiada. Mógłbym zagrać nawet tego złego, który jednak nie jest takim czarnym charakterem, za jakiego go wszyscy mają. No ale zobaczymy, co przyniesie przyszłość – w promowanym filmie zagrał bardzo ważną postać dla Turcji i za to był bardzo wdzięczny twórcom. Postawili na niego, a mogli na zupełnie kogoś innego.
Emocje i uczucia, o których mowa były mu dobrze znane, ale mówienie o czymś, nie nazywając tego po imieniu, było bardzo trudne do wyjaśnienia, a on musiał się postarać, żeby jakoś oddać słowami to, co czuł, równocześnie podpowiadając coś, ale też nie mówiąc wprost o sprawie. Łatwo było się w tym zamieszać. I pewnie z jego mowy dało się wiele wywnioskować.
- Wiesz, że zakochałem się tylko raz w życiu? – odparł poważnie. – I nigdy nie powiedziałem jej, że ją kocham. Ze strachu przed tym, że mnie znienawidzi i zostanę z niczym. A ja nie wiem, jakbym mógł dalej przetrwać bez niej w tym świecie – no właśnie, tracąc wszystko, nie wiedziałby, jak poradzić sobie z każdym nowym dniem. Wolałby chyba umrzeć, bo istnienie bez niej, byłoby nie do zniesienia. Był romantykiem, człowiekiem, który widział na własne oczy prawdziwą miłość, tak pozornie niemożliwą i wierzył, że to nie mogło się ot tak skończyć, zanim się na dobre zaczęło.
- Może i tak, nie wiem. Jestem jednak pewien tego, że na tobie mogę polegać, bo zawsze powiesz mi, co myślisz i sprowadzasz mnie na ziemię – a do tego chciał powiedzieć, że w jej życiu czegoś ewidentnie brakuje i jest to nic innego, jak właśnie romantyzm, którego chyba nie odczuwała dotychczas zbytnio. On by się postarał o to, by poczuła się lepiej i posmakowała jego podejścia do sprawy i uczuć. Nie powiedział tego na głos, bo jeszcze by się pokłócili. Miał nadzieję, że jej to pokaże i udowodni, że ma rację tym razem.
Szli sobie, akurat taką drogą, która nie była popularna, był to raczej skrót, o którym niewielu wiedziało. No ale przynajmniej nie było tam ludzi na każdym kroku. Poza tym Cem był mistrzem ukrywania się przed innymi i dbał o swoją prywatność. Chadzał tam, gdzie nie było głośno. Zazwyczaj.
- Bardzo lubię odwiedzać mało znane miejsca, a pilav kupiony na ulicy to złoto. Nie wiem, czy spodoba ci się mój mix smaków, ale zawsze lubię do niego dodawać keczupu, co niektórzy nazwaliby zbrodnią przeciwko temu czym ta potrawa jest sama w sobie. A dla mnie smakuje lepiej, bardziej wyraziście – wyjaśnił. – Pierwszy posiłek lokalny. Tak, dobre na początek – podsumował.
- I spokojnie, mów gdyby coś cię zainteresowało. Nikt nas nie goni – poza Vito, który gdzieś tam hasał sobie wesoło wokół nich, lub szukał drobnych zwierzątek w krzakach.
- Wiesz co, ja unikam zatłoczonych miejsc, dlatego mam swoje zakątki, w których nie bałbym się zdjąć ubrania i wskoczyć do wody w samych bokserkach. Ale przy domu jest basen, można się bez przeszkód w nim kąpać i nie myśleć o tym, czy wypada czy nie tak czy inaczej wyglądać – odparł.
- Tutaj raczej nie ma osób, które wskakują do wody spontanicznie. Nigdy się nie natknąłem na towarzystwo – przyznał wprost.
- O Vito się nie martw. W Turcji jest zwyczaj wystawiania misek z wodą dla kotów i psów. Nieważne, czy masz pupila, czy nie, wszyscy dbają, by nie padły z pragnienia czy głodu. Dlatego wszędzie można natknąć się na odpoczywające zwierzaki. No i każdy sprzedaje też wodę, by jeśli nie dla siebie, dać jej swojemu przyjacielowi. A cień też się znajdzie. Spokojnie możesz wybrać kierunek spaceru, nie krępuj się - jeśli nie będzie chciała iść dalej, uszanuje to, żaden problem. Zjeść też można przecież kiedy indziej. On i tak zawsze czegoś potrzebował, więc nie teraz, to później można coś z tym zrobić.

eden de poesy
Angellore / dc: xangellorex
wyjdzie po ewentualnych ustaleniach
33 y/o, 165 cm
autorka kryminałów na własny rachunek
Awatar użytkownika
Wychowała się w cieniu ortodoksyjnych murów, gdzie cisza była językiem, a świat – zakazanym snem. Uciekła w słowa, które stały się jej wolnością i bronią, pisząc książkę, w której zakodowała własne dzieciństwo.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona, jej
postać
autor

Wiele wskazywało na to, że jadą na tym samym, marnym wózku. Jeśli istnieje jakaś forma piekła, zapewne był już dla nich przygotowywany odpowiedni kocioł. Oby tylko wspólny. - W takim razie jest remis. Oboje jesteśmy tak samo odrażający i samolubni. - stwierdziła, jednak nie czuła z tego powodu żalu, podobnie jak jej towarzysz. Nic ich nie usprawiedliwiało, jednak biczowanie się na siłę także nie przynosiło absolutnie żadnych rezultatów. Lepiej było czerpać pozytywy niż ciągle dopatrywać się ciemnej strony tej sytuacji. - Jestem autentyczna, bo czuję się przy Tobie swobodnie. W przeciwnym razie nie byłoby mnie w ogóle. Nie tracę czasu na osoby, które nie wzbudzają we mnie ani krzty zainteresowania. - dodała po chwili, jednak nie było to żadną tajemnicą. Cem już kilkukrotnie mógł przekonać się o prawdziwości tych słów.
- Nie wiedziałam, że masz taki problem z agentem. Rozpocząłeś już poszukiwania nowego agenta? - zmartwiła się, bo nie chciała aby Cem miał cały ten kocioł na swojej głowie. Sam fakt zbliżającej się premiery i tego, że został z tym, sam nie był pocieszający. Wiedziała jak ważna jest postać agenta w życiu osoby publicznej i w razie potrzeby była skłonna odnowić jakieś swoje kontakty i wesprzeć przyjaciela w poszukiwaniu nowego pracownika.
Gdy zaczął opowiadać o swojej niespełnionej miłości, zmarszczyła brwi. Ewidentnie nie grało jej coś w tej całej opowieści: czas przeszły nie współgrał z teraźniejszością, z tym jak wyglądał teraz świat Cema. Dlatego też poczuła się ponownie okłamywana, w związku z czym jej uścisk na jego ciele się poluźnił, po to aby po chwili opuścić ramię wzdłuż własnego ciała i w ogóle zrezygnować z bliskości. - Skoro nigdy jej tego nie powiedziałeś, a jakoś sobie radzisz, to Twój strach był bezpodstawny. - zauważyła, jednak nie chciała dłużej ciągnąć tego tematu. Drażnił ją fakt, że za każdym razem gdy przekraczała jakąś granicę, liczyła na bliskość, on nagle zaczynał opowiadać o jakiejś nieznajomej. Mógł zabrać ją na tę cholerną premierę i nie zawracać jej nosa!
Pochyliła się i chwyciła za patyk leżący nieopodal. Rzucając go, tym razem ona stała się towarzyszem zabawy Vito, który ewidentnie potrzebował atencji. Dzięki temu także, nie musiała skupiać dłużej uwagi na mężczyźnie, który w jej ocenie z nią grał. Wychwytywał moment jej słabości, a następnie delikatnie sprowadzał na ziemię. Boleśnie, jednak z precyzją i dokładnością, która niewątpliwie zasługiwała na docenienie. - Od tego są przyjaciele. - dodała, zatrzymując się ponownie na chwilę i rzucając okiem w stronę miasta, które jeszcze niedawno wskazywał Cem. Straciła ochotę na dłuższy spacer, a przede wszystkim żar lejący się z nieba nie był odpowiednim sprzymierzeńcem. Na dodatek mogła wiele zrzucić na zmęczenie lotem, chęć odpoczynku i zaplanowane odwiedziny Cema u przyjaciela. - A może odłóżmy to wszystko na jutro? Zmęczenie mnie dogania, chętnie bym się przespała. - wyjaśniła po krótce, nie chcąc wdawać się w szczegóły. Nie miała już ochoty na wspólny posiłek czy kąpiel. Najlepiej będzie, jeśli rozejdą się na kilka godzin i dadzą sobie przestrzeń. Eden naprawdę musiała poukładać sobie wiele w głowie i spróbować przede wszystkim zrozumieć intencje, bo jeśli nie będzie potrafiła tego zrobić, będzie musiała zasypać Cema lawiną niewygodnych pytań.

Powrót do domu minął im w serdecznej jednak bardzo zdystansowanej, przynajmniej z jej strony, atmosferze. Grzecznie pytała o obiekty i rzeczy, które wzbudziły jej ciekawość w drodze powrotnej, a także dawała się wciągnąć w zabawę z Vito. Jednak tuż po przekroczeniu progu domu, powiadomiła przyjaciela o chęci spędzenia czasu samotnie i braku konieczności z jego strony przejmowania się nią. Nie chciała być balastem, a także chciała odpocząć.
Po szybkim prysznicu wykonała telefon do Eliasa opowiadając mu o pięknie tego miejsca, a następnie zajęła się czytaniem książki. Nie interesowała się tym kiedy i czy w ogóle Cem wyszedł z domu. Na jej nieszczęście klimatyzacja z samolotu dawała się jej we znaki powodując u niej okropny ból zatok, a także ogromny katar. W związku z tym zasnęła dość szybko, a czuwający przy jej łóżku Vito dawał jej ogromne poczucie bezpieczeństwa.
Przynajmniej do momentu powrotu Cema do domu, bo to także nie umknęło jej uwadze. Przez otwarte na oścież drzwi mogła obserwować zza lekko przymrużonych powiek przyjaciela, który w jej ocenie wrócił do domu w dość wątpliwie trzeźwym stanie.
Do czego oczywiście miał prawo.

Cem Ayers
nocna
a niech każdy gra (i żyje) jak mu się podoba, zdrówko!
ODPOWIEDZ

Wróć do „⋆ Po Świecie”