-
Oficjalnie prezes Northexu, nieoficjalnie: człowiek, który potrafi zamówić kawę w czterech językach, ale nie pamięta hasła do służbowej poczty.
Lubi dobre garnitury, gorsze decyzje i ludzi, którzy nie pytają o zbyt wiele.
Ma dyplom z Ivy League i doktorat z komplikowania sobie życia.
Prawdopodobnie jedyny człowiek w Toronto, który raz przespał się z profesorką, raz z modelką, i raz – z poczuciem winy (to ostatnie nie trwało długo).
Nie ogarnia Exceli, ale ma świetne wyczucie do ludzi.
Mówią, że wszystko mu się udaje. Ale nikt nie widzi, ile razy prawie nie spadł z własnego piedestału.nieobecnośćtakwątki 18+takzaimkisąpostaćautor
Galen ledwo zdążył wrócić z Teksasu, a już miał mieć gości z Tokio, a do tego Meena poszła na zasłużony i obiecany urlop. On sam ją na niego wysłał zresztą, bo przecież gdzieś padły te słowa, że powinna odpocząć, więc firma była teraz na jego głowie. To nie tak, że zazwyczaj była na głowie jego sekretarki, chociaż... może odrobinę to właśnie tak było.
Ale dzisiaj wszystko było dopięte na ostatni guzik, no prawie wszystko, bo jeszcze na miejscu nie było Maemi Eisaki, a Galen znalazł jej numer po tej całej aferze z ramen kimchi i poprosił, żeby rzeczywiście obsługiwała jego firmową imprezę, a właściwie to spotkanie służbowe. Ale to spotkanie było nawet ważniejsze od wszystkich imprez, które się tutaj odbywały. Japończyków Galen urabiał wyjątkowo długo, oni potrafili wytknąć mu każdy nawet najmniejszy błąd, byli bardzo skrupulatni. Sprawdzali raporty finansowe sprzed kilku lat wstecz, tutaj wszystko musiało być klarowne, dopilnowane, czyste jak łza. A do tego chodziło o horrendalne kwoty, za które może nawet Galen mógłby sobie w końcu kupić ten prywatny odrzutowiec?
Właściwie to nawet tu nie chodziło o odrzutowiec, a o to, że jeśli podpiszą kontrakt, to powstanie wiele nowych miejsc pracy, a w końcu Northex otworzy może nawet filię w Japonii. To było bardzo ważne spotkanie. Więc dlaczego Galen postanowił coś tak istotnego opierać na ramionach nie tylko swoich ale tej szalonej, małej japonki z Edo-ko? Bo mu w pewnym sensie zaimponowała i czuł, że są do siebie odrobinę podobni.
- Maemi jeszcze nie ma? - zapytał recepcjonistkę zerkając na ten swój bajecznie drogi, dupkowaty zegarek. Dzisiaj wyglądał dużo lepiej, bo nie miał na sobie poplamionego dresu, a schludny czarny garnitur i białą koszulę. Japończycy lubili prostotę i klasykę i to dzisiaj Galen chciał im zaserwować, na każdej płaszczyźnie.
Maemi Eisaka
Ale dzisiaj wszystko było dopięte na ostatni guzik, no prawie wszystko, bo jeszcze na miejscu nie było Maemi Eisaki, a Galen znalazł jej numer po tej całej aferze z ramen kimchi i poprosił, żeby rzeczywiście obsługiwała jego firmową imprezę, a właściwie to spotkanie służbowe. Ale to spotkanie było nawet ważniejsze od wszystkich imprez, które się tutaj odbywały. Japończyków Galen urabiał wyjątkowo długo, oni potrafili wytknąć mu każdy nawet najmniejszy błąd, byli bardzo skrupulatni. Sprawdzali raporty finansowe sprzed kilku lat wstecz, tutaj wszystko musiało być klarowne, dopilnowane, czyste jak łza. A do tego chodziło o horrendalne kwoty, za które może nawet Galen mógłby sobie w końcu kupić ten prywatny odrzutowiec?
Właściwie to nawet tu nie chodziło o odrzutowiec, a o to, że jeśli podpiszą kontrakt, to powstanie wiele nowych miejsc pracy, a w końcu Northex otworzy może nawet filię w Japonii. To było bardzo ważne spotkanie. Więc dlaczego Galen postanowił coś tak istotnego opierać na ramionach nie tylko swoich ale tej szalonej, małej japonki z Edo-ko? Bo mu w pewnym sensie zaimponowała i czuł, że są do siebie odrobinę podobni.
- Maemi jeszcze nie ma? - zapytał recepcjonistkę zerkając na ten swój bajecznie drogi, dupkowaty zegarek. Dzisiaj wyglądał dużo lepiej, bo nie miał na sobie poplamionego dresu, a schludny czarny garnitur i białą koszulę. Japończycy lubili prostotę i klasykę i to dzisiaj Galen chciał im zaserwować, na każdej płaszczyźnie.
Maemi Eisaka
zgrozo
lania wody i gry o niczym; kończenia posta w tym samym momencie co ja; stania w miejscu; nudnego, miłego życia
-
nieobecnośćniewątki 18+takzaimkishe/herpostaćautor
Galen L. Wyatt
Moi drodzy, Maemi była gotowa na podbój podniebień gości z Japonii!
Weszła cała ubrana na biało. Tak właściwie to nie. Miała na sobie strój przypominający tradycyjne kimono. Granatowy. Spięte pasem ze zdobieniami. Na twarzy miała delikatny makijaż, który ukryła swoją delikatną opaleniznę, a włosy miała spięte w gustowny kok. Kilka niesfornych kosmyków włosów lekko zafalowała. Do budynku weszła wraz z obstawą najbardziej zaufanych ludzi. Mieli przygotować jej posiłki, gdy ona będzie obsługiwać gości. Pewnie stwierdziliby, że jest kiczowata. Tylko potrafiła mówić po japońsku. W domu na co dzień się nim posługiwała. Przyjmowała wielu biznesmenów, gdy jeszcze spędzała czas w domu rodzinnym. Zdawała sobie sprawę, że ta szansa była jedną na milion dla niej.
— Dobry panie Wyatt — odrobina kultury w niej jeszcze została. Stanęła przed mężczyzną pewna siebie. Nikt jeszcze racjonalny nie pogardził jej posiłkiem. Była dumna. Z tamtej irracjonalnej sytuacji, którą zgarnęła na własne zwycięstwo — spokojnie, nie spóźniam się. Macie jakąś kuchnię, żebym mogła wszystko podgrzać? — spytała ze spokojem. Wolała dopieścić jeszcze chwilę posiłki. W pojemnikach powinny być odpowiednio gorące. Poza tym wzięła własną, rodzinną zastawę, by mieć pewność, że gościom z Japonii wszystko się spodoba. Właśnie stamtąd ona pochodziła. Każdy cal tego spotkania miała niewątpliwie zaplanowany i dopięty na ostatni guzik. Cokolwiek miałoby się stać, była gotowa na wszystko — spokojnie, robienie japońskich posiłków mam we krwi i zależy mi na dalszej współpracy — powiedziała pewnym siebie tonem, wypinając swoją pierś do przodu. Cokolwiek miałoby się zadziać... była na to przygotowana — dziś pan prezes wygląda odrobinę inaczej niż ostatnio — zwróciła uwagę, mierząc go przenikliwym wzrokiem. W niczym nie przypominał Galena w tamtym obskurnym przepoconym dresie, i o zgrozo, był nawet przystojny. Wcześniej nie dała rady tego zauważyć.
Moi drodzy, Maemi była gotowa na podbój podniebień gości z Japonii!
Weszła cała ubrana na biało. Tak właściwie to nie. Miała na sobie strój przypominający tradycyjne kimono. Granatowy. Spięte pasem ze zdobieniami. Na twarzy miała delikatny makijaż, który ukryła swoją delikatną opaleniznę, a włosy miała spięte w gustowny kok. Kilka niesfornych kosmyków włosów lekko zafalowała. Do budynku weszła wraz z obstawą najbardziej zaufanych ludzi. Mieli przygotować jej posiłki, gdy ona będzie obsługiwać gości. Pewnie stwierdziliby, że jest kiczowata. Tylko potrafiła mówić po japońsku. W domu na co dzień się nim posługiwała. Przyjmowała wielu biznesmenów, gdy jeszcze spędzała czas w domu rodzinnym. Zdawała sobie sprawę, że ta szansa była jedną na milion dla niej.
— Dobry panie Wyatt — odrobina kultury w niej jeszcze została. Stanęła przed mężczyzną pewna siebie. Nikt jeszcze racjonalny nie pogardził jej posiłkiem. Była dumna. Z tamtej irracjonalnej sytuacji, którą zgarnęła na własne zwycięstwo — spokojnie, nie spóźniam się. Macie jakąś kuchnię, żebym mogła wszystko podgrzać? — spytała ze spokojem. Wolała dopieścić jeszcze chwilę posiłki. W pojemnikach powinny być odpowiednio gorące. Poza tym wzięła własną, rodzinną zastawę, by mieć pewność, że gościom z Japonii wszystko się spodoba. Właśnie stamtąd ona pochodziła. Każdy cal tego spotkania miała niewątpliwie zaplanowany i dopięty na ostatni guzik. Cokolwiek miałoby się stać, była gotowa na wszystko — spokojnie, robienie japońskich posiłków mam we krwi i zależy mi na dalszej współpracy — powiedziała pewnym siebie tonem, wypinając swoją pierś do przodu. Cokolwiek miałoby się zadziać... była na to przygotowana — dziś pan prezes wygląda odrobinę inaczej niż ostatnio — zwróciła uwagę, mierząc go przenikliwym wzrokiem. W niczym nie przypominał Galena w tamtym obskurnym przepoconym dresie, i o zgrozo, był nawet przystojny. Wcześniej nie dała rady tego zauważyć.
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
gall anonim
wszystko do ugadania
-
Oficjalnie prezes Northexu, nieoficjalnie: człowiek, który potrafi zamówić kawę w czterech językach, ale nie pamięta hasła do służbowej poczty.
Lubi dobre garnitury, gorsze decyzje i ludzi, którzy nie pytają o zbyt wiele.
Ma dyplom z Ivy League i doktorat z komplikowania sobie życia.
Prawdopodobnie jedyny człowiek w Toronto, który raz przespał się z profesorką, raz z modelką, i raz – z poczuciem winy (to ostatnie nie trwało długo).
Nie ogarnia Exceli, ale ma świetne wyczucie do ludzi.
Mówią, że wszystko mu się udaje. Ale nikt nie widzi, ile razy prawie nie spadł z własnego piedestału.nieobecnośćtakwątki 18+takzaimkisąpostaćautor
Galen się niecierpliwił, zresztą cierpliwość nie była jego cnotą. Stał przy konturze w lobby wystukując na ladzie jakiś rytm, cały czas zastanawiając się co by mógł zrobić, gdyby jednak Maemi Eisaka go wystawiła. Nie dziwiłby się jej nawet za bardzo, mogłaby to być mała zemsta za to całe kłamstwo z żoną w ciąży. Na dźwięk jej głosy drgnął, odepchnął się od lady i od razu zwrócił w jej kierunku z firmowy uśmiechem, numer cztery. Czwórka zarezerwowana była dla ważniejszych gości. Jedna jego brew momentalnie podskoczyła do góry, gdy zobaczył jak jest ubrana. Ciekawy strój, ale Galen uwielbiał ludzi, którzy potrafili dać z siebie sto procent, którzy potrafili takie niuanse przekuć w sukces. Maemi mu tym bardzo imponowała.
- Wow, jaka zmiana, jestem pod wrażeniem - zrobił krok w jej kierunku, a później wyciągnął do niej rękę - dzień dobry Maemi, cieszę się, że zgodziłaś mi się pomóc - uścisnął jej rękę i jeszcze raz się uśmiechnął. Na jej słowa skinął głową i ruszył powoli przed siebie, sugerując żeby poszła za nim.
- Dzisiejsze spotkanie odbędzie się na górze, czyli w sali kongresowej z widokiem na miasto. Wszystko musi być idealne, bo to bardzo ważni goście, a kontrakt opiewa na miliardy dolarów - wyjaśnił jej spokojnie, kiedy szli do windy. Northex nie zajmował całego budynku, ale kilka ważniejszych pięter, a Galen miał aspirację na to, żeby z roku na rok przejmować kolejne.
- Tak właśnie myślałem, dlatego zadzwoniłem do Ciebie - powiedział, i przepuścił ją przodem w drzwiach windy, stanął obok niej, ramię, w ramię. Galen trochę znał się na ludziach i czuł, że ta dziewczyna naprawdę osiągnie sukces. Kąciki jego ust drgnęły ku górze, gdy usłyszał jej kolejne słowa.
- Uznam to za komplement... - powiedział zerkając na nią z boku, ale później podwinął delikatnie rękaw ukazując swój zegarek - ale zobacz, jednak coś z dupka zostało... - poprawił mankiety, a kiedy winda stanęła na odpowiednim piętrze to wyciągnął przed siebie rękę - tędy, zapraszam - poprowadził ją do sali kongresowej. Była duża, czysta, widna, po środku stół i biurowe krzesła, a z boku parawan malowany ręcznie w piękne żurawie, za nim japoński stolik, przy którym mieli zjeść posiłek. Jedna ściana była cała oszklona, a przed nimi rozpościerał się widok na Toronto z lotu ptaka.
- Powiedz mi czy nie przesadziłem. Jest dobrze? Muszą być zadowoleni - zapytał, jakoś tak naturalnie oprowadził ją po tym miejscu, zatrzymując się dopiero przy tym stoliku. Sprowadził go za Japonii, zdobienia miał z prawdziwego złota, ale pan prezes mógł sobie na to pozwolić. Najwyżej w tym miesiącu wypije trochę mniej tej piekielnie drogiej whisky, przeżyje to.
- Tam jest kuchnia - wskazał na drzwi - chciałem ich zaprosić do restauracji, ale kiedy byłem w Tokio ugościli mnie w firmie, posiłek w miejscu pracy ma taki specyficzny klimat, wciąż można o niej rozmawiać, a ja dzisiaj mam dużo informacji do przekazania - rozejrzał się po sali, był z niej naprawdę dumny. Przede wszystkim ten widok robił robotę.
Maemi Eisaka
- Wow, jaka zmiana, jestem pod wrażeniem - zrobił krok w jej kierunku, a później wyciągnął do niej rękę - dzień dobry Maemi, cieszę się, że zgodziłaś mi się pomóc - uścisnął jej rękę i jeszcze raz się uśmiechnął. Na jej słowa skinął głową i ruszył powoli przed siebie, sugerując żeby poszła za nim.
- Dzisiejsze spotkanie odbędzie się na górze, czyli w sali kongresowej z widokiem na miasto. Wszystko musi być idealne, bo to bardzo ważni goście, a kontrakt opiewa na miliardy dolarów - wyjaśnił jej spokojnie, kiedy szli do windy. Northex nie zajmował całego budynku, ale kilka ważniejszych pięter, a Galen miał aspirację na to, żeby z roku na rok przejmować kolejne.
- Tak właśnie myślałem, dlatego zadzwoniłem do Ciebie - powiedział, i przepuścił ją przodem w drzwiach windy, stanął obok niej, ramię, w ramię. Galen trochę znał się na ludziach i czuł, że ta dziewczyna naprawdę osiągnie sukces. Kąciki jego ust drgnęły ku górze, gdy usłyszał jej kolejne słowa.
- Uznam to za komplement... - powiedział zerkając na nią z boku, ale później podwinął delikatnie rękaw ukazując swój zegarek - ale zobacz, jednak coś z dupka zostało... - poprawił mankiety, a kiedy winda stanęła na odpowiednim piętrze to wyciągnął przed siebie rękę - tędy, zapraszam - poprowadził ją do sali kongresowej. Była duża, czysta, widna, po środku stół i biurowe krzesła, a z boku parawan malowany ręcznie w piękne żurawie, za nim japoński stolik, przy którym mieli zjeść posiłek. Jedna ściana była cała oszklona, a przed nimi rozpościerał się widok na Toronto z lotu ptaka.
- Powiedz mi czy nie przesadziłem. Jest dobrze? Muszą być zadowoleni - zapytał, jakoś tak naturalnie oprowadził ją po tym miejscu, zatrzymując się dopiero przy tym stoliku. Sprowadził go za Japonii, zdobienia miał z prawdziwego złota, ale pan prezes mógł sobie na to pozwolić. Najwyżej w tym miesiącu wypije trochę mniej tej piekielnie drogiej whisky, przeżyje to.
- Tam jest kuchnia - wskazał na drzwi - chciałem ich zaprosić do restauracji, ale kiedy byłem w Tokio ugościli mnie w firmie, posiłek w miejscu pracy ma taki specyficzny klimat, wciąż można o niej rozmawiać, a ja dzisiaj mam dużo informacji do przekazania - rozejrzał się po sali, był z niej naprawdę dumny. Przede wszystkim ten widok robił robotę.
Maemi Eisaka
zgrozo
lania wody i gry o niczym; kończenia posta w tym samym momencie co ja; stania w miejscu; nudnego, miłego życia
-
nieobecnośćniewątki 18+takzaimkishe/herpostaćautor
Galen L. Wyatt
— Potrafię być profesjonalna, gdy mi na czymś zależy — powiedziała krótko, mierząc go wzrokiem. Uniosła na moment delikatnie kąciki ust, ściskając jego rękę. Mógł nie zdawać sobie sprawy, ile kosztowały ją przygotowania do tego spotkania. Dla niej byłoby to zapisanie kropki nad "i" nad jej restauracją. Choć była ona dla każdego, Maemi od dziecka krążyła wśród bogaczy. Potrafiła sobie z nimi poradzić, a wśród Japończyków czuła się jak ryba w wodzie. Surowym tonem przypominali jej dziadka — mojemu biznesowi nigdy nie odmówię okazji do pokazania się — mówiła swobodnym tonem. Choć dalej uważała go za skończonego dupka, który nie potrafi okazywać szacunku, to miał duży biznes. Jeśli by jej pozwolił, mogłaby otworzyć w budynku specjalną restaurację dla jego pracowników, lub mógłby urządzać dla nich środowe sushi.
— Dobrze, traktuję to poważnie — kiwnęła delikatnie swoją głową. Co by nie powiedziała, naprawdę całą sprawę traktowała priorytetowo. Głową wskazała pracownikom, by poszli razem za nią. Była gotowa na wszystko, jak w tym serialu — inaczej wypuściłabym nagranie do internetu, jak bogacz udaje męża ciężarnej, by wydębić ramen — mówiła poważnym tonem. W USA miała pieniądze, gdyby poprosiła rodzinę, mogliby wydmuchać z tego poważną aferę. W Kanadzie znalazła się tylko ze względu na miłość jej życia. Nigdy tego nie ukrywała. Brała życie takim, jakim ono było. W zasadzie czuła się jak ryba w wodzie, ale gdyby ktoś zaatakował by jej biznes, chwyciłaby każdej, rodzinnej możliwości. Była córeczką tatusia, wnuczką dziadka. Miała moce przerobowe, by go zniszczyć, ale nie mówiła tego głośno.
— Bo nim jest. Wyglądasz jak prezes — stwierdziła chłodnym tonem, lustrując ubranie mężczyzny. Miał w sobie coś, co przekonywało ją do niego — bo dalej nim jesteś — skwitowała, wzruszając rękoma. To że postanowił się lepiej ubrać, nie oznaczało, że stał się dla niej lepszym człowiekiem. Po prostu zaczął wyglądać w bardziej sensowny sposób. Ruszyła za nim, finalnie wchodząc do sali. Zrobiła na niej wrażenie. Toronto wyglądało przepięknie. Mimowolnie oczy się jej zaświeciły. Skinęła drogą, by jej pracownicy zaczęli układać zastawę na stole. Przygotowała wazon z pojedynczą gałązką kwitnącej wiśni. Musiała się za nim najeździć. Zaraz zostały dodane ceramiczne misy, miski do ryżu, pałeczki. Wszystko przygotowane w ten sposób, w jaki jadał jej dziadek.
— Jest dobrze. Chcesz by czuli się jak u siebie? — dopytała, unosząc oba kąciki ust delikatnie do góry — mogłeś im pokazać urok. To też by z pewnością docenili — nie ukrywała własnego zdania. Japońskie dania dla Japończyków brzmiały jak banał. Na pewno będą porównywali je do rodzinnych smaków. I je właśnie dostaną. Nie po to stuknęła komuś auto, by nie poznać najlepszych dostawców w całej okolicy.
— Potrafię być profesjonalna, gdy mi na czymś zależy — powiedziała krótko, mierząc go wzrokiem. Uniosła na moment delikatnie kąciki ust, ściskając jego rękę. Mógł nie zdawać sobie sprawy, ile kosztowały ją przygotowania do tego spotkania. Dla niej byłoby to zapisanie kropki nad "i" nad jej restauracją. Choć była ona dla każdego, Maemi od dziecka krążyła wśród bogaczy. Potrafiła sobie z nimi poradzić, a wśród Japończyków czuła się jak ryba w wodzie. Surowym tonem przypominali jej dziadka — mojemu biznesowi nigdy nie odmówię okazji do pokazania się — mówiła swobodnym tonem. Choć dalej uważała go za skończonego dupka, który nie potrafi okazywać szacunku, to miał duży biznes. Jeśli by jej pozwolił, mogłaby otworzyć w budynku specjalną restaurację dla jego pracowników, lub mógłby urządzać dla nich środowe sushi.
— Dobrze, traktuję to poważnie — kiwnęła delikatnie swoją głową. Co by nie powiedziała, naprawdę całą sprawę traktowała priorytetowo. Głową wskazała pracownikom, by poszli razem za nią. Była gotowa na wszystko, jak w tym serialu — inaczej wypuściłabym nagranie do internetu, jak bogacz udaje męża ciężarnej, by wydębić ramen — mówiła poważnym tonem. W USA miała pieniądze, gdyby poprosiła rodzinę, mogliby wydmuchać z tego poważną aferę. W Kanadzie znalazła się tylko ze względu na miłość jej życia. Nigdy tego nie ukrywała. Brała życie takim, jakim ono było. W zasadzie czuła się jak ryba w wodzie, ale gdyby ktoś zaatakował by jej biznes, chwyciłaby każdej, rodzinnej możliwości. Była córeczką tatusia, wnuczką dziadka. Miała moce przerobowe, by go zniszczyć, ale nie mówiła tego głośno.
— Bo nim jest. Wyglądasz jak prezes — stwierdziła chłodnym tonem, lustrując ubranie mężczyzny. Miał w sobie coś, co przekonywało ją do niego — bo dalej nim jesteś — skwitowała, wzruszając rękoma. To że postanowił się lepiej ubrać, nie oznaczało, że stał się dla niej lepszym człowiekiem. Po prostu zaczął wyglądać w bardziej sensowny sposób. Ruszyła za nim, finalnie wchodząc do sali. Zrobiła na niej wrażenie. Toronto wyglądało przepięknie. Mimowolnie oczy się jej zaświeciły. Skinęła drogą, by jej pracownicy zaczęli układać zastawę na stole. Przygotowała wazon z pojedynczą gałązką kwitnącej wiśni. Musiała się za nim najeździć. Zaraz zostały dodane ceramiczne misy, miski do ryżu, pałeczki. Wszystko przygotowane w ten sposób, w jaki jadał jej dziadek.
— Jest dobrze. Chcesz by czuli się jak u siebie? — dopytała, unosząc oba kąciki ust delikatnie do góry — mogłeś im pokazać urok. To też by z pewnością docenili — nie ukrywała własnego zdania. Japońskie dania dla Japończyków brzmiały jak banał. Na pewno będą porównywali je do rodzinnych smaków. I je właśnie dostaną. Nie po to stuknęła komuś auto, by nie poznać najlepszych dostawców w całej okolicy.
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
gall anonim
wszystko do ugadania
-
Oficjalnie prezes Northexu, nieoficjalnie: człowiek, który potrafi zamówić kawę w czterech językach, ale nie pamięta hasła do służbowej poczty.
Lubi dobre garnitury, gorsze decyzje i ludzi, którzy nie pytają o zbyt wiele.
Ma dyplom z Ivy League i doktorat z komplikowania sobie życia.
Prawdopodobnie jedyny człowiek w Toronto, który raz przespał się z profesorką, raz z modelką, i raz – z poczuciem winy (to ostatnie nie trwało długo).
Nie ogarnia Exceli, ale ma świetne wyczucie do ludzi.
Mówią, że wszystko mu się udaje. Ale nikt nie widzi, ile razy prawie nie spadł z własnego piedestału.nieobecnośćtakwątki 18+takzaimkisąpostaćautor
- To mam nadzieję Maemi, że dzisiaj będziesz miała ku temu dobrą sposobność - powiedział i uśmiechnął się, podobał mu się ten jej upór, to jak walczyła o swoją restaurację, zupełnie jak on o swoją firmę - będą tutaj pierwszy raz, więc ja chętnie polecę im Twoją restaurację, jako miejsce, gdzie poczują się jak w domu, a jak to wypali to będą tutaj przylatywać dość często - czyli to miała być transakcja wiązana, ona świetnie obsługuje jego gości, a on poleca im jej restaurację. A jeśli pójdzie dobrze, to może rzeczywiście mógłby w tym budynku otworzyć jakiś mini bar sushi, dla swoich gości z Japonii i dla pracowników.
Skinął głową, kiedy powiedziała, że traktuje to poważnie, a na jej kolejne słowa, tą małą uszczypliwość, jeden kącik jego ust uniósł się ku górze. Ta dziewczyna naprawdę miała charakterek.
- A może tak byśmy o tym zapomnieli? Miałem zły dzień, Ty też miałaś, moglibyśmy zacząć od początku? Chociaż... Ramen było przepyszne, widziałaś ocenę? - musiał ją o to zapytać, bo wystawił jej bardzo ładną, pochwalił obsługę, zupę, no i przede wszystkim szefa kuchni.
Galen na pewno już wiedział z jakiej pochodzi rodziny, nie byłby sobą, gdyby jej nie sprawdził, może to też sprawiło, że padło właśnie na nią. Szanowane japońskie nazwisko, miał nadzieję, że coś znaczy również w kraju kwitnącej wiśni, byłoby mu to na rękę.
Uśmiechnął się delikatnie, kiedy Maemi powiedziała, że wygląda jak prezes, w swojej firmie zawsze tak wyglądał, tylko raz przyszedł tutaj w dresie, ale to było po północy, kiedy ochrona wezwała go, bo ktoś zbił jakąś szybę, wyrwali go wtedy z łóżka, pewnie z objęć jakieś Dolores, albo Nancy.
- A ty wyglądasz jakbyś znała się na rzeczy - powiedział, a na jej kolejne słowa wywrócił tylko tymi niebieskimi oczami. Chyba będzie się musiał bardziej postarać, żeby jednak zdjęła z niego tę łatkę dupka, którą na swoje własne życzenie sobie przypiął.
Galen tylko patrzył, kiedy jej pracownicy układali zastawę, kiedy ustawiali ten wazon, wszystko było dopięte na ostatni guzik, dopracowane w najmniejszych szczegółach, był zadowolony.
- O to mi chodzi, poczują się tutaj jak w domu, a później ja będę mógł się poczuć, jakbym otwierał już oddział w Tokio. Bardzo mi na tym zależy - przyznał jej się na koniec, co mogło brzmieć odrobinę zbyt osobiście, więc Galen odchrząknął i oparł rękę na ręce - co zaserwujesz Maemi? - zapytał, a później podszedł do stolika, żeby z bliska obejrzeć tę jej zastawę, nie dotknął jej, schylił się i uniósł jedną brew - piękna, gdzie ją kupiłaś? - bo Galen lubił rzeczy piękne, zawsze zwracał na nie swoją uwagę, zwrócił spojrzenie na Maemi.
Maemi Eisaka
Skinął głową, kiedy powiedziała, że traktuje to poważnie, a na jej kolejne słowa, tą małą uszczypliwość, jeden kącik jego ust uniósł się ku górze. Ta dziewczyna naprawdę miała charakterek.
- A może tak byśmy o tym zapomnieli? Miałem zły dzień, Ty też miałaś, moglibyśmy zacząć od początku? Chociaż... Ramen było przepyszne, widziałaś ocenę? - musiał ją o to zapytać, bo wystawił jej bardzo ładną, pochwalił obsługę, zupę, no i przede wszystkim szefa kuchni.
Galen na pewno już wiedział z jakiej pochodzi rodziny, nie byłby sobą, gdyby jej nie sprawdził, może to też sprawiło, że padło właśnie na nią. Szanowane japońskie nazwisko, miał nadzieję, że coś znaczy również w kraju kwitnącej wiśni, byłoby mu to na rękę.
Uśmiechnął się delikatnie, kiedy Maemi powiedziała, że wygląda jak prezes, w swojej firmie zawsze tak wyglądał, tylko raz przyszedł tutaj w dresie, ale to było po północy, kiedy ochrona wezwała go, bo ktoś zbił jakąś szybę, wyrwali go wtedy z łóżka, pewnie z objęć jakieś Dolores, albo Nancy.
- A ty wyglądasz jakbyś znała się na rzeczy - powiedział, a na jej kolejne słowa wywrócił tylko tymi niebieskimi oczami. Chyba będzie się musiał bardziej postarać, żeby jednak zdjęła z niego tę łatkę dupka, którą na swoje własne życzenie sobie przypiął.
Galen tylko patrzył, kiedy jej pracownicy układali zastawę, kiedy ustawiali ten wazon, wszystko było dopięte na ostatni guzik, dopracowane w najmniejszych szczegółach, był zadowolony.
- O to mi chodzi, poczują się tutaj jak w domu, a później ja będę mógł się poczuć, jakbym otwierał już oddział w Tokio. Bardzo mi na tym zależy - przyznał jej się na koniec, co mogło brzmieć odrobinę zbyt osobiście, więc Galen odchrząknął i oparł rękę na ręce - co zaserwujesz Maemi? - zapytał, a później podszedł do stolika, żeby z bliska obejrzeć tę jej zastawę, nie dotknął jej, schylił się i uniósł jedną brew - piękna, gdzie ją kupiłaś? - bo Galen lubił rzeczy piękne, zawsze zwracał na nie swoją uwagę, zwrócił spojrzenie na Maemi.
Maemi Eisaka
zgrozo
lania wody i gry o niczym; kończenia posta w tym samym momencie co ja; stania w miejscu; nudnego, miłego życia