27 y/o, 191 cm
kurier andrews express
Awatar użytkownika
so i will find my fears and face them
or i will cower like a dog
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Był gotów zabrać wszystkie kartony i wrzucić je z powrotem na pakę, co pewnie później wymagałoby tłumaczenia się przed ojcem i wujkiem. Ale i tak było to lepsze niż upokarzające wymachiwanie badylami szałwii. Ernie był głupiutki, ale miał swoją dumę. Czasami przesadną, bo przecież nic by się nie stało, gdyby dla świętego spokoju odkaził łaszki zielskiem. Nic, poza kpiną w oczach rudowłosej właścicielki sklepu. Dlatego nie zamierzał dawać jej tej satysfakcji.
Zmrużył oczy, gdy Mio wyszła za nim, położyła ręce na pudle i przez chwilę wahał się, czy na pewno wnieść paczki do środka. Ostatecznie uległ jej słowom. Może to przez jej spojrzenie, a może przez sposób, w jaki wypowiedziała jego imię. W każdym razie wyciągnął karton z bagażnika, zrobił w tył zwrot i postawił go z powrotem na ladzie. Niech jej będzie.
A jednak zdziwienie wymalowało się na jego gębie, kiedy Richardson faktycznie podpisała list przewozowy bez zbędnego pierdolenia. Teraz Ernie zastanawiał się, czy to aby nie był jakiś spisek. Coś za łatwo poszło.
Czyli przez cały czas robiłaś sobie ze mnie jaja? — zapytał, spoglądając na Mio znad świstka papieru, na którym również złożył podpis, a kopię położył na jednym z kartonów. — Wiedziałem, że z tą szałwią to jakaś durna ściema — wzruszyła ramionami, bo nie podejrzewał, że akurat z tym Richardson mówiła całkiem serio. Ba, nie miał pojęcia, że praktykowała ten rytuał za każdym razem, kiedy do sklepu trafiała nowa dostawa. — To twoje poczucie humoru jest jakieś trafne. Każdego próbujesz na to nabrać? — w tym miejscu Andrews wykonał bliżej nieokreślony gest ręką, mając na myśli okadzanie ubrań, po którym dym wciąż unosił się gdzieś nad sufitem.
Poprawił czapkę i już miał się opuścić second hand, ale jeszcze raz rozejrzał się po pomieszczeniu. Zatrzymał spojrzenie na starych, modowych czasopismach, a potem na podwieszonym napisie Fuck Fast Fashion, co wiązało się cichym parsknięciem. Śmieszne. Finalnie jego wzrok zatrzymał się na suficie, gdzie żyrandol w stylu vintage trzymał się zaledwie na jednym kablu.
Kiedyś spadnie to komuś na łeb — stwierdził i zerknął na Mio. — Masz taśmę izolacyjną? Mogę to poprawić. No co? Z twoimi krótkimi, kaczymi nóżkami to nawet z drabiną nie dasz rady — powiedział, bo jakby nie patrzeć, był od niej wyższy o dwie głowy i wystarczyło, żeby stanął na stołku, żeby zająć się żyrandolem. Kto wie, może tym sposobem uratuje życie jakiejś klientce?

Mio Richardson
Ostatnio zmieniony pt sie 29, 2025 2:28 pm przez ernie andrews, łącznie zmieniany 1 raz.
bubek
posty ai, posty o niczym, kiedy ktoś nie pcha fabuły do przodu
42 y/o, 169 cm
właścicielka second handu | public butter vintage
Awatar użytkownika
Kiedyś handlowała zielskiem w Chicago, teraz handluje futrami w Toronto
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkione/jej
postać
autor

Nie robiłam sobie jaj, debilu — odrzuciła piełeczkę w ułamek sekundy, jednak zdziwiona twarz chłopaka momentalnie wywołała u niej głośne westchnienie. — Ernie. Chciałam powiedzieć Ernie — poprawiła się, bo skoro finalnie poszedł jej na rękę, to chyba jednak nie wypadało, żeby wyzywała go od debili. Nawet jeśli takowym był. Nawet jeśli nie wierzył w tak oczywiste rzeczy, jak lecznicze właściwości szałwi i kadzidełek z niej.
Odprowadziła go wzrokiem, kiedy odstawiał pudło na miejsce, a kiedy znalazł się już na bezpiecznej odległości, żeby opuścić sklep, Mio podeszła do dostawy i spokojnie zaczęła ją rozpakowywać. W pierwszej kolejności zabrała się za najmniejsze pudło. Było w nim kilka eleganckich koszulek, każda idealnie złożona w staranną kosteczkę. Miło, że tak ładnie były pakowane, chociaż co z tego, jak Rochardson i tak musiała je bezczelnie rozjebać. W końcu trzeba było posprawdzać czy rzeczy, które miały do niej trafić nie były przypadkiem uszkodzone lub — co gorsza — czy faktycznie były markowe. Posiadała w sklepie różnego rodzaju ubrania (te gorsze i lepsze), jednak akurat dostawy z Andreas Express zawsze zawierały te najbardziej premium (i mniej legalne) materiały. Czasami były to nawet zużyte łaszki po faktycznych celebrytach i z wybiegów mody, ale o tym nie dyskutowało się na głos.
Mio rozłożyła kwiecistą koszulę z wielkimi cekinami, podczas gdy Ernie wydał z siebie głos. Spojrzała w jego stronę znad wieszaka i dobre kilka sekund zajęło jej zrozumienie, o co właściwie mu chodziło. Dopiero kiedy powędrowała wzrokiem w stronę sufitu jej oczom ukazał się uszkodzony żyrandol.
Po pierwsze, kochanieńki — podeszła do niego bliżej, przerzucając koszulkę przez przedramię. — Nogi akurat to mam zajebiste — poprawiła go, bo przecież nie będzie jej tutaj wmawiał, że miała jakieś kacze kończyny. Ba, nawet wysunęła lewą stopę do przodu i podniosła kokieteryjnie materiał spódnicy. — Te uda to sam Michał Anioł dłutem haratał, złociutki — klepnęła się w nagą skórę, a ta jędrnie podskoczyła i szybciutko opadła na swoje miejsce. Mio może i miała swoje lata, ale ciało to trzymała lepiej niż nie jedna dwudziesto-paro latka, do tego miała jego świadomość i potrafiła wykorzystywać tą pewność siebie.
Już ci przyniosę tą taśmę — machnęła ręką, zbierając nagie udka do kupy i jak zwykle poszła za ladę. Przysięgam, ta kobieta miała tam dosłownie wszystko i Bóg jednej wiedział, gdzie ona tak naprawdę mieściła te wszelkie suweniry. — Trzymaj — podała mu czarną taśmę i zaczęła przyglądać się jak ten już był gotowy wskakiwać na jej stołek kawowy. — HOLA HOLA, chyba cię pojebało — zwinnym ruchem przytrzymała go za fraki i w ostatnich chwili powstrzymała przed następnym krokiem. — Ten stolik ma dwie lewe nogi i pół naderwanej. Po moim trupie będziesz na niego wchodził — ton miała poważny (jak nie Mio), a wzrok stanowczy, jakby jasno chciała dać mu do zrozumienia, że nie miała zamiaru pozwolić, by coś mu się stało. Nawet jeśli wcale się nie znali. Nawet jeśli potencjalnie wcale się nie lubili.
Podsadzisz mnie — odezwała się po chwili, zawieszając spojrzenie na jego zdziwionych oczach. — Co się tak gapisz? Przecież to genialny pomysł.

ernie andrews
kasik
oj tam, wszystko lubię 
27 y/o, 191 cm
kurier andrews express
Awatar użytkownika
so i will find my fears and face them
or i will cower like a dog
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Czyli jednak nie żartowała. A on już zaczynał brać ją za osobę niepoczytalną, ale dojrzałą kobietę. Jeszcze tylko brakowało, żeby wyznała, że wierzy w horoskopy. Sam Ernie interesował się kosmosem, ale nie wierzył w żadne układy gwiazd. Za to UFO… UFO to już zupełnie inna historia!
Aha — wymamrotał. Tylko tyle. Nie zwrócił nawet uwagi, że nazwała go debilem, bo cały czas myślał o szałwii i jej magicznych właściwościach. Magicznych według Mio, oczywiście.
Zanim rudowłosa zaczęła szukać taśmy, popatrzył z ukosa na ustawione na ladzie kartony. Nie zdawał sobie sprawy, że w środku znajdowały się cenne części garderoby po jakichś sławach. Firma kurierska jedynie przekazywała do adresata nadane paczki i nikt nie zaglądał do środka, o czym świadczyły te wszystkie naklejki. Gdyby zapragnął zerknąć, miałby wtedy niemałe problemy. Na szczęście Andrews był typem, którego nieszczególnie interesowały cudze przesyłki. Po prostu dostarczał je na miejsce na czas i to każdemu wystarczyło.
Odwrócił wzrok od pudeł i przeniósł go na Richardson, a właściwie na jej nogi. No nogi, to ona miała zajebiste, musiał przyznać to bez bicia. Niejedna małolata mogła jej pozazdrościć. Naturalnie Ernie nie zamierzał mówić tego głośno, bo jeszcze Mio pomyślałaby, że ją podrywa, a przecież nic z tych rzeczy!
Krótkie masz nogi, bo jesteś niskorosła. To znaczy niewysoka — wyjaśnił, choć te jego wyjaśnienia to można było sobie o dupę potłuc. — Metafora taka — dodał i już podsuwał stolik idealnie pod żyrandol, żeby wskoczyć na blat, ale Mio pociągnęła go za koszulkę polo z takim impetem, że prawie wywinął orła. — Mnie pojebało? — zwrócił się do niej z nieurywanym wyrzutem. — Chcesz mi kark skręcić? — burknął i dopiero po chwili zorientował się, o co jej właściwie chodziło.
Stolik, na którym zamierzał stanąć, nie wyglądał stabilnie. Chwiał się, miał wyszczerbioną podstawę i nie dawał pewności, że wytrzyma ciężar dwumetrowego chłopa. Ernie spojrzał na sufit i zmarszczył brwi. Za wysoko, żeby sięgnąć ręką. Początkowo całkowicie zignorował propozycję Mio, rzucając jej obojętne spojrzenie.
Chyba zwariowałaś — stwierdził, jeszcze raz omiatając żyrandol wzrokiem. A potem uznał, że właściwie to może się udać. — No dobra — zgodził się i wystawił ręce. — Dawaj — dodał, a gdy Richardson podeszła bliżej, chwycił ją za biodra i uniósł do góry, żeby mogła owinąć izolację wokół wystających kabli. — Ale weź nie rób na odpierdol — skarcił ją, zauważając, że ta ominęła drucik z jednej strony. — Bardziej w lewo. Nie no, za bardzo poleciałaś. Teraz w prawo. Jeszcze trochę. O, tak będzie okej. A co ty się tak trzęsiesz? Nie dygaj, trzymam cię przecież.
Zaskoczyło go, że rudowłosa była tak lekka. Niby nie powinno, przecież na pierwszy rzut oka wyglądała na szczupłą, a jednak trzymał ją z zadziwiającą łatwością. Zupełnie jakby podnosił wspomniany wcześniej stolik. I to wcale nie tak, że Ernie nie lubił Mio. Może nie przypadli sobie do gustu ze względu na jej niepoczytalność, ale właściwie to nic do niej nie miał. Mieli widywać się sporadycznie podczas dostaw, więc to nie zobowiązywało ich do zostania przyjaciółmi.

Mio Richardson
Ostatnio zmieniony pt sie 29, 2025 2:29 pm przez ernie andrews, łącznie zmieniany 1 raz.
bubek
posty ai, posty o niczym, kiedy ktoś nie pcha fabuły do przodu
42 y/o, 169 cm
właścicielka second handu | public butter vintage
Awatar użytkownika
Kiedyś handlowała zielskiem w Chicago, teraz handluje futrami w Toronto
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkione/jej
postać
autor

Niskorosły to jest twój kutas, chciała odpowiedzieć. Chciała. Ale oczywiście tego nie zrobiła. W końcu była kobietą z klasą i nie wypadało. Poza tym, Ernie chciał jej pomóc, a to, że przy okazji postanowił zroastować jej nogi i wzrost (który swoją drogą wcale nie był taki zły jak na kobietę), to już inna sprawa.
Zamiast odpowiedzieć, Mio jedynie machnęła ręką na te wszystkie tłumaczenia i komentarze. Nie było najmniejszego sensu ciągnąc tej dyskusji, a poza tym mieli lampę do naprawienia! I to waśnie tym trzeba się było zająć.
Nie było nawet takiej opcji, żeby Richsrdson pozwoliłaby mu stanąć na drewniany stolik do kawy, na którym sama wcześniej wywaliła buciory. Po pierwsze był on zajebiście niestabilny, a po drugie był to ręcznie wykonany stolik prosto z Hiszpanii, z dzikiego orzecha czarnego, drewna tak luksusowego, że samo w sobie wyglądało jak dzieło sztuki, a co dopiero przerobione na mebel.
Tak dla jasności — odwróciła się jeszcze w jego stronę, kiedy już łaskawie zgodził się ją podsadzić. — Nie należę do osób najlżejszych ale też nie przekraczam siedemdziesięciu kilo, chociaż co prawda zjadam dzisiaj wielkiego burgera z frytkami na obiad — wyjaśniła po krótce, chociaż nawet nikt nie pytał, zadzierając głowę w górę i łapiąc to piwne spojrzenie, które w święte padających do sklepu promieni słońca wyglądało bardziej na pomarańczowe. Ładniutkie, pomyślała sobie, pozwalając głowie na chwile słabości i przypominając sobie jak to oczy Rollanda potrafiły przechodzić z zieleni w szarość w zależności od pory dnia i światła na zewnątrz. Szybko jednak przywróciła się do porządku.
Dobra, dawaj — wsadziła taśmę z zęby, tak na wszelki wypadek, jakby trzeba było się asekurować przy upadku, gdyby Ernie stracił równowagę lub zwyczajnie postanowił jebnąć nią o ziemię. — Trochę wyżej — rzuciła, gdy jej nogi w końcu oderwały się od podłoża, jednak cięło nie było wystarczająco wysoko, żeby sięgnąć żyrandola. — No, teraz to można działać — pochwaliła go, zabierając się za obklejanie kabli, w duchu pochwalając się jak jeszcze nigdy, że tego dnia postanowiła założyć stanik. Zdarzały się dni, kiedy outfit tego wcale nie wymagał i wtedy Mio paradowała z melonami na wolności. Dobrze, że dziś nie było takiego dnia, bo Ernie mógłļy mieć niecodzienne widoki. No chyba, że często tak sobie podnosi dziewczyny dla zabawy.
No przecież się staram — odszczekała w sekundę, jak tyko zaczął ją poprawiać. Co on sobie myślał? Że Mio nie umiała władać taśmą izolacyjną? No chyba sobie żartował. Już była gotowa odszczekać mu o swoich dwudziestu latach doświadczenia w łataniu wszystkiego taśmą, jednak szybko ugryzła się w język. Musiała być ostrożna biorąc pod uwagę, że to właśnie od niego zależało, czy wróci na ziemię w jednym kawałku. — Teraz jest okej? — spytała po chwili. Nie była pewna, czy to przez to, że była tak blisko lampy, czy może faktycznie tak to wyglądało, ale miałą wrażenie, jakby tej taśmy było więcej niż faktycznego materiału, z którego zrobiony był żyrandol. No nie wyglądało to najładniej, ale przynajmniej było bezpiecznie. Rozejrzała się, oglądając sklep z zupełnie nowej perspektywy.
A weź jeszcze podejdź tam do tej półki z rogu — wskazała dłonią przeciwną stronę pomieszczenia. — Jakiś bachor wrzucił mi tam kiedyś pasek z Prady, kiedy czekał aż matka przymierzy wszystkie ciuchy — dodała z pogardą. Normalnie nic nie miała do dzieci, oczywiście jak były grzeczne, nie wydzierały się na lewo i prawo i nie srały pod siebie. Jednak niekiedy klientki przychodziły z takimi potworami, że Richardson najchętniej zamknęłaby je w piwnicy i nigdy nie wypuściła. Proste. — No dawaj, dawaj — poprosiła, zrzucając taśmę na kanapę. A przynajmniej taki by zamiar, bo zamiast tego ta odbiła się od materiału i spadła na ziemie. I chuj, potem się podniesie.
Uśmiechnęła się pod nosem, kiedy Ken zgodził się na jeszcze jedną przysługę. Z początku myślała, że może będzie chciał, żeby ta zeszła i podniesie ją na nowo, ale Ernie po prostu przeszedł z nią pół sklepu w powietrzu jakby była jakimś żałosnym ciężarkiem na siłowni.
O tutaj, w tym miejscu. Mały gnojek... — wskazała na wysoką, drewnianą szafkę, sięgającą praktycznie sufitu. Brązowy, elegancki pasek dało się dostrzec od razu; cały zakurzony przytulał się do ściany na samym końcu półki. Mio wyciągnęła po niego rękę, jednak bezskutecznie. — Jest za daleko —wydusiła, prężąc się jak struna. — Musisz mnie wypchać jeszcze wyżej. Jeszcze wyżej… jeszcze trochę… — malutki paluszek lewej ręki w końcu dosięgnął metalowej zapinki, powietrze w płucach już dawno się skończyło, przygniecione brzegiem półki, a Mio naparła cała sobą, by go dostać. Tak się napięła, że biedny Ernie zachwiał się przez zamek sekundy, a to zadziałało na nich jak źle wyciągnięty klocek z Jengi. I chyba nie musze tłumaczyć z jakim impetem jebli na ziemię, a raczej Mio na Erniego a Ernie na ziemię.

ernie andrews
kasik
oj tam, wszystko lubię 
27 y/o, 191 cm
kurier andrews express
Awatar użytkownika
so i will find my fears and face them
or i will cower like a dog
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Nie mógł nic poradzić na to, że przy jego wzroście wszyscy byli mikrusami. Teraz liczyły się jedynie jego dobre intencje, bo przecież mógł po prostu wyjść ze sklepu i zostawić kobietę z oberwanym żyrandolem, a na drugi dzień czytałby nekrolog jakiejś klientki, która niczego nieświadoma przyszłaby po sukienkę, a wynieśli ją w czarnym worku. Albo może trafiłoby nawet na samą Mio. Szczęście w nieszczęście, nigdy się o tym nie przekonają dzięki taśmie izolacyjnej i jego silnych ramionach.
Jest okej — powiedział, bo to nie miało wyglądać, a spełniać swoją funkcję. A funkcja była taka, żeby nie roztrzaskać nikomu łba. — Co? Niby gdzie? — rozejrzał się po sklepie, nie mogąc zlokalizować wspomnianej półki. Kiedy jednak w końcu ją dostrzegł, przetransportował się w róg pomieszczenia. — Ale weź się pospiesz, dobra? Twój kebab daje o sobie znać — powiedział, jakby co najmniej zasadziła mu bąka prosto w twarz.
Zgodnie z prośbą podsadził ją jeszcze wyżej, ale Mio nie sięgała paska, który przykleił się do samiutkiej ściany. Ernie westchnął niecierpliwie i pokręcił z dezaprobatą. Nic z tego nie będzie.
Ręce też masz krótkie — stwierdził, kiedy ta męczyła się i trudziła. — Jak u tyranozaura — podsumował, starając się wypchnąć rudowłosą jeszcze wyżej. Tylko, zamiast wygiąć się po ludzku, Richardson naparła na półkę całym ciałem, przez co Andrews stracił równowagę. — Nie, poczekaj... — to jedyne, co zdołał z siebie wydusić, zanim runęli na podłogę jak zdmuchnięty domek z kart.
Po sklepie uniósł się potężny huk. Ernie grzmotnął na plecy z taką siłą, że aż go zamroczyło, a potem wypuścił głośno powietrze, przygnieciony ciężarem Mio. Leżał tak przez chwilę w totalnym bezruchu, w obawie, że jak podniesie rękę albo nogę to okaże się, że został sparaliżowany.
O ja pierdolę — wymamrotał, podpierając się na łokciach. — Możesz ze mnie łaskawie zejść? — zapytał, kiedy dostrzegł, że Richardson była w jednym kawałku. Ale jak miałaby nie być, skoro to on zamortyzował cały upadek? — W dupie mam ten twój gówniany pasek — oznajmił po tym, jak kobieta zsunęła się z niego i przysiadła na kafelkach. — Pewnie to nie Prada, a jakaś zwykła podróba. Chciałem tylko poprawić żyrandol, nie pisałem się na paradowanie i ściągnie jakichś rzeczy, bo nagle sobie przypomniałaś o ich istnieniu — dodał z wyrzutem i już miał się podnieść, jednak kłujący ból przeszył jego lędźwie. — Złamałaś mi kręgosłup, świrusko — wycedził przez zaciśnięte zęby, rozmasowując obolałą dolną część pleców. — Oby twoje ubezpieczanie pokryło koszty mojego leczenia — dodał poważnym tonem i chociaż mówił serio, to w rzeczywistości nic u nie było. Trochę się poobijał, ale nie byłby sobą, gdyby nie dodał do sytuacji trochę dramaturgii.

Mio Richardson
bubek
posty ai, posty o niczym, kiedy ktoś nie pcha fabuły do przodu
42 y/o, 169 cm
właścicielka second handu | public butter vintage
Awatar użytkownika
Kiedyś handlowała zielskiem w Chicago, teraz handluje futrami w Toronto
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkione/jej
postać
autor

No przecież tego nie planowała. Skąd mogła wiedzieć, że w ostatnich chwili, kiedy będzie łapać zasrany pasek wyrzucony tam przez jakiegoś gówniaka akurat stracą równowagę i jebną na ziemie? A no właśnie nie mogła tego wiedzieć, dlatego nie było najmniejszego sensu obwiniać za to Mio.
Upadek wcale nie był taki zły jak w jej głowie przez ułamek sekundy, kiedy była jeszcze w powietrzu. Już oczami wyobraźni widziała te połamane nogi i zniszczone włosy, jak będzie musiała zamknąć sklep na kilka miesięcy i jak straci dużo klientek, bo nie będzie w stanie sprzedawać. Okropne to były wizje i okazały się kompletnie błędne. Lądowanie miała całkiem miękkie, czego chyba nie dało się powiedzieć o Ernim, który stękał gdzieś pod nią.
Mam pasek! — krzyknęła zadowolona, wyciągając rękę w górę i malując na twarzy triumfalny uśmieszek. Sama nie wiedziała, w którym dokładnie momencie udało się jej go złapać, ale najważniejsze było, że misja zakończyła się sukcesem. — Ernie? — zerknęła w dół, próbując odszukać go gdzieś pod sobą. I faktycznie znalazła — twarz miał całą pokrzywioną od bólu, a ciało powyginane, jakby dostał nagle paraliżu lub udawał ten taki ślad trupa w grach kryminalnych z rozwalonymi łapami i nogami na wszystkie strony. No nie wyglądało to za dobrze.
Szybko pozbierała się do pionu na jego prośbę, odciążając go z całych sześćdziesięciu pięciu kilo plus burger i przyklękła tuż obok, przyglądając mu się uważnie.
Nie wygląda to aż tak źle — rzuciła z nadzieją, mierząc go od góry do dołu, po czym poklepała w nogę. — Trochę chyba dramatyzujesz, kochanieńki — zmrużyła oczy, posyłając mu uśmiech. Ale jemu wcale nie było do śmiechu. I dopiero wtedy Mio pomyślała sobie, że może faktycznie cierpiał koleżka w bólach i jej duża dupa faktycznie mogła mu uszkodzić kręgosłup.
Nie mam ubezpieczenia — odpowiedziała od razu, bez najmniejszego namysłu. Tak żeby sobie chłopak nie robił przypadkiem jakichkolwiek nadziei. Kurwa, prowadziła sklep z używa odzieżą a nie była marketing managerem w zasranej korporacji. To i tak był cud, że miała legalnie zarejestrowany biznes. Ponownie na niego spojrzała, analizując w głowie potencjalne rozwiązanie sytuacji.
Dobra, kurwa, poczekaj chwile — krzyknęła w końcu, zbierając się z podłogi. Zostawiła go tam samego na moment, podbiegła do drzwi i zmieniła niewielką karteczkę na sznureczku, odwracając napis na zamknięte. Jeszcze tylko tego brakowało, żeby w tym całym bałaganie zbiegły się tu jakieś jej klientki. — Jestem — oznajmiła, jakby to samo w sobie miało go magicznie uleczyć i jego obolałe plecy. — Odwróć się. No co się tak gapisz? Przeturlaj się po prostu na brzuch — poinstruowała i popchała go delikatnie za ramię i ramach pomocy. Całe kurwa szczęście, że cały sklep miała wyłożony dywanami i codziennie odkurzała, bo Ernie wyszedłby stąd nie tyko z bólem pleców ale i zajebanymi płucami od roztoczy.
Ja pierdole. Kurwa. Dobra. Niech stracę. Podnieś koszulkę — nakazała, siadając na nim okrakiem, a dokładniej zaraz przed jego tyłkiem, podpierając się kolanami. — Masaż ci chce zrobić, jełopie. Obiecuje, że zaraz przestanie cię boleć — zapewnia. Ernie jeszcze tego nie wiedział albo Mio nie tylko zajebiście znała się na ziołach (tych, którymi kadziła ale i kiedyś handlowała) ale również miała specjalizacje w masażu. Kiedyś w Chicago przez kilka dobrych miesięcy pracowała w hotelu ze spa, gdzie przeszła liczna szkolenia w wykonywaniu różnego rodzaju zabiegów (nawet masażu penisa!). Ernie tak się ociągał, że sama wpakowała mu ręce pod koszulkę i bez pytania zabrała się za robotę. — Tu cię boli? — nacisnęła na jedno z miejsc. — Czy bardziej tutaj?

ernie andrews
kasik
oj tam, wszystko lubię 
27 y/o, 191 cm
kurier andrews express
Awatar użytkownika
so i will find my fears and face them
or i will cower like a dog
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Wyolbrzymiał, ale jak miał tego nie robić, skoro był facetem? Dla niego zwykłe przeziębienie to koniec świata, a przy każdym bólu głowy myślał, że właśnie dostaje udaru. Dlatego kiedy Mio oznajmiła beztrosko, że nie miała ubezpieczenia, wydał z siebie zduszony jęk. No świetnie. Kto teraz zapłaci za skomplikowaną operację i zrefunduje rehabilitację?
Uniósł nieco głowę, obserwując, jak rudowłosa podbiega do drzwi, a potem wraca, ale jej obecność nie sprawiła, że poczuł się lepiej. Wręcz przeciwnie, czuł się tak samo paskudnie, a może nawet i gorzej. Dlaczego nie mogła po prostu go tutaj zostawić i pozwolić umrzeć w ciszy i względnym spokoju?
Odejdź — wymamrotał, wpatrując się w sufit na ten nieszczęsny żyrandol. Gdyby nie taśma, pewni spadłby mu teraz na łeb. — Pozwól mi cierpieć w samotności — dodał zrozpaczonym tonem, a kiedy Rochardson kazała mu się obrócić na brzuch, skrzywił się i wykonał niezgrabny ruch, zahaczając nogami o jakiś stojak z cekinowymi łaszkami.
W końcu przybrał odpowiednią pozycję, przyciskając policzek do dywanu, który cuchnął szałwią i rozłożył ręce na boku, jakby czekał, aż ktoś go zaraz ukrzyżuje.
Ale co ty wyprawiasz? — wymamrotał z twarzą przy podłodze, nieco podwijając kurierską koszulkę. Jak miał ją zdjąć? Czy ona nie wiedziała, że on tutaj cierpiał? — Ała — burknął, czując, jak kobiece dłonie zaczynają go ugniatać. — Bardziej z lewej strony. Obiłaś mi nerki — jęknął z wyrzutem. — Teraz będziesz musiała oddać mi jedną ze swoich — zastrzegł, ale że był głupiutki, to nie wiedział, że do tego trzeba było mieć nie tylko zgodność krwi, ale i zgodność tkankową, bo to zmniejszało ryzyko odrzucenia przeszczepu. — No tutaj właśnie — dodał, bo gdy Mio tak go okładała łapskami, ból nieco zelżał. W rzeczywistości to żadnego wielkiego bólu nie było, Ernie sam sobie to wymyślił i uwierzył tak bardzo, że podświadomie zaczęło boleć. — Dobra, chyba wystarczy — powiedział i jak gdyby nigdy nic, obrócił się na bok, zrzucając Mio ze swoich pleców. Teraz byli kwita.
Przez chwilę wpatrywał się w żyrandol, zbierając się w sobie, żeby usiąść, po czym wykonał kilka upośledzonych ruchów i skrzyżował nogi, rozglądając się po sklepie. Dopiero po chwili dostrzegł leżącą na podłodze Richardson.
A tobie co? — zapytał, zupełnie nie zdając sobie spawy z tego, że sam ją tak urządził. Po prostu był zbyt zaabsorbowanym swoim cierpieniem, jak na męczennika przystało.

Mio Richardson
bubek
posty ai, posty o niczym, kiedy ktoś nie pcha fabuły do przodu
42 y/o, 169 cm
właścicielka second handu | public butter vintage
Awatar użytkownika
Kiedyś handlowała zielskiem w Chicago, teraz handluje futrami w Toronto
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkione/jej
postać
autor

Robienie masażu randomowemu dostawcy z Andrews Express zdecydowanie nie było w jej bingo na ten rok, ale co ona mogła, kiedy on tak leżał jak kłoda, dramatyzując na temat swojego stanu zdrowia? Jeszcze trochę i musiałaby zadzwonić po pogotowie albo — co gorsza — do domu pogrzebowego. Faceci. Niby taki silny gatunek, a jednak tak słaby przy najdrobniejszym zadrapaniu czy przeziębieniu. Normalnie gorzej niż z dziećmi.
Nie dostaniesz ode mnie żadnej nerki — odgryzła się z sekundę, przyciskając miejsce, które właśnie masowała, żeby co nieco przyciszyć Erniego i sprowadzić go na ziemie, bo chyba fantazja ponosiła go aż za bardzo. — Co najwyżej mogę ci dać zniżkę na nerkę tą co mam przy tamtym manekinie — machnęła głową w odpowiednią stronę i dopiero po chwili uświadomiła sobie, że przecież Andrews nie miał nawet jak spojrzeć, bo twarz miał wbitą w dywan, wdychając wszelkiego rodzaju roztocza.
Plecy faktycznie miał pospinane. Mio z łatwością była w stanie wyczuć odpowiednie miejsca, które napinały się w nienaturalny sposób. Ogólnie cały był pospinany, nawet ramiona, których akurat ona wcale nie uszkodziła, ale z drugiej strony co się dziwić, skoro całymi dniami siedział za kółkiem. Ciało nie lubiło tej pozycji, nie mówiąc już jak szkodliwe było to dla kręgosłupa z całym tym obciążeniem. Mio na tyle się zlitowała, że przemasowała mu w sumie całe plecy, ramiona i nawet okolice bicepsów i Ernie mógł sobie tam mówić, co chciał, ale ruda dobrze widziała i czuła pod palcami tą gęsią skórkę, wiec EWIDENTNIE było mu miło. I skłamałabym, gdybym nie napisała, że wywołało to na jej twarzy delikatny uśmieszek. Nigdy nie zwątpiła w to, że była zajebista masażystką, ale miło było dostać potwierdzenie w takiej formie. Czego nie można było powiedzieć o tym, co stało się po chwili.
Kurwa — tylko tyle zdążyła z siebie wydusić, kiedy to laluś bez żadnego ostrzeżenia postanowił przeturlać się na drugą stronę, tym samym zrzucając ją z siebie. — Delikatniej się nie dało?! — rzuciła pretensjonalnym tonem, czując jak ramię, na które spadła pulsuje niemiłosiernie. No co? Delikatna z niej była istotka i chociaż nie był to upadek z wielkiej wysokości, to i tak mogła się co nieco uszkodzić. Nie miała jednak zamiaru dzielić się z tym z jej OPRAWCĄ. — Pomóż damie wstać — pstryknęła paluchami i pomachała mu przed twarzą, kiedy ten zebrał się do pionu a wciąż nie zaoferował jej pomocy. — Matka to cię chyba kultury za bardzo nie nauczyła, co? — pokręciła głową i przeklinając w głowie stwierdziła, że jebać gówniaka i sama sobie wstanie z należytą gracją. Ale również nie byłaby sobą, gdyby przed zrobieniem tego nie pofatygowała się o gest złośliwości. W tym przypadku było to nachylenie się w stronę stóp Erniego i rozwiązanie mu sznurówek. Dopiero potem podniosła się do pionu.
Ojej, chyba i tak się musisz schylić — wzruszyła ramionami, malując na twarzy głupi uśmieszek, a następnie poprawiła rudą czuprynę, która delikatnie mówiąc nieco się rozeszła przy tych wszystkich wojażach. — Dobrze ci to zrobi na kręgosłup — poklepała go po lecach na wysokości żeber i podeszła do lustra przejrzeć się, czy dalej wyglądała zajebiście. Wyglądała. — Swoją drogą powinieneś się więcej rozciągać, jesteś cały pospinany, kochanieńki.

ernie andrews
kasik
oj tam, wszystko lubię 
27 y/o, 191 cm
kurier andrews express
Awatar użytkownika
so i will find my fears and face them
or i will cower like a dog
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Ta gęsia skóra nie była od tego, że zrobiło mu się przyjemnie, ale po prostu poczuł nagły chłód, kiedy tak go roznegliżowała. Leżał z twarzą wciśniętą w dywan, a od podłogi ciągnęło. Mama zawsze mu powtarzała, żeby nie siedział na podłodze, bo zmarznie. I ta sytuacja była doskonałym przykładem dreszczy na plecach. Zresztą nawet gdyby było mu miło, w życiu nie pochwaliłby umiejętności Richardson i nie wyznał, że super z niej masażystka. Daleko było im do etapu takiej znajomości. Poza tym to było jednorazowe, a ona był zwyczajnie to winna biednemu, poobijanemu Erniemu.
Oj, już nie wymyślaj — popatrzył na nią z politowaniem, kiedy zaczęła rozmasowywać ramię. — Nic ci nie będzie, nie spadłaś przecież z World Trade Center — dodał beztrosko. Mio nie mogła spać z jednej z dwóch wież głównie dlatego, że już nie istniały, ale chciał tym sposobem zaakcentować, że ewidentnie przesadzała.
Westchnął ciężko i niechętnie wyciągnął rękę, aby pomóc rudowłosej wstać. Najwyraźniej nie dość, że była upośledzona umysłowo, to miała chyba jakąś wyższą grupę inwalidzką. Chociaż, jakby się lepiej przyjrzeć, wiek też mógł mieć wpływ na koordynację ruchową.
Dobra, przestań jojczyć — i już miał ją chwycić za dłoń, kiedy ta cofnęła swoją, żeby pochylić się i rozwiązać mu sznurówki w adidasach. — Serio? Ile ty masz lat? Coś między pięć a pięćdziesiąt? — wywrócił oczami i przykucnął, aby zasznurować buty. Czuł strzyknięcie kości w dolnej partii pleców, ale co się dziwić? Dziennie dźwigał mnóstwo różnych paczek. Najpierw musiał je wpakować na samochód, potem wyciągnąć i wnieść do klienta. Trochę się chłopak przy tym narobił. W dodatku czasem zdarzało się, że musiał dymać z przesyłkami na wyższe piętra, więc jak Richardson była taka mądra, to niech sama spróbuje podobnej akrobatyki. Łatwo gadać, kiedy siedzi się na dupie w sklepie i ubiera manekiny w używane ciuszki.
Naprawdę urocze, że się o mnie martwisz, ale pozwól, że sam będę decydował o swoim kręgosłupie — powiedział, kątem oka odprowadzając Mio do lustra. No dobra, wyglądała zajebiście, nie mógł tego nie przyznać. Oczywiście tylko po cichutko, tak w środku. Przez chwilę patrzył na nią jak zahipnotyzowany, aż w końcu potrząsnął głową, naciskając na czuprynę czapkę z daszkiem, która zleciała na podłogę w ferworze turlania. — Pragnę przypomnieć, że prawie mnie połamałaś — dodał i otrzepał się z kurzu i pyłu.
Kolejny raz odwrócił się z zamiarem opuszczenia sklepu, ale zamiast tego ponownie spojrzał na Mio. Tym razem jednak jakoś trochę łagodniej.
Potrzebujesz jeszcze jakiejś pomocy? Zastanów się dobrze, nie zawsze mam takie dobre serce — zaznaczył, ostrzegawczo wymierzając w kobietę palcem. — Właściwie to może być twoja pierwsza i jedyna okazja. Póki jeszcze tu jestem. No i żeby to było coś realnego do wykonania, a nie jakieś cuda na kiju. I żadnego wymachiwania szałwią czy tam innym zielskiem — zastrzegł, tak na wszelki wypadek, bo już widział ten błysk w oku Richardson, która tylko czekała, żeby zagonić go do okadzania ubrań.

Mio Richardson
bubek
posty ai, posty o niczym, kiedy ktoś nie pcha fabuły do przodu
42 y/o, 169 cm
właścicielka second handu | public butter vintage
Awatar użytkownika
Kiedyś handlowała zielskiem w Chicago, teraz handluje futrami w Toronto
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkione/jej
postać
autor

Faktycznie, to nie była jej sprawa, co Ernie robił ze swoim kręgosłupem. Skoro chciał go sobie obrażać i w wieku czterdziestu lat skończyć z wielkimi problemami, co jej do tego. Ona też przecież nie była chodzącym przykładem prawionego prowadzenia się — piła w dużych ilościach, paliła jak smok, a do tego wszystkiego miała za sobą imprezy te mniej lub bardziej zakrapiane. Ale w końcu nie od dzisiaj tak było, że najlepsze porady dawało się wszystkim dookoła tylko nie sobie. Wzruszyła ramionami, kompletnie niezainteresowana jego brakiem zainteresowania i zabrała się za rozpakowywanie rzeczy. Zanim jednak to, to szybciutko podeszła jeszcze do drzwi i zmieniła zakładkę na otwarte, gdyby jednak ktoś miał zamiar ją dzisiaj odwiedzić. A kiedy Ernie ponownie się odezwał, ruda spojrzała na niego znad wieszaka, na który właśnie nakładała czarną, skórzaną kurtkę.
Podłogę byś mógł odkurzyć, jak już tak bardzo się palisz. A potem jeszcze możesz wynieść śmieci — spojrzała na niego z cwaniackim uśmieszkiem, pozwalając, by lewa brew uniosła się w górę w rozbawieniu. — Żartuje, dzieciaku. Zjeżdżaj już stąd, na pewno masz jeszcze dużo paczek do rozwiezienia — machnęła dłonią w stronę dostawczaka, który stał cały ten czas przyklejony do chodnika na światłach awaryjnych. Może i Cottonwood miało w mieście masę detektywów i koronerów, ale zwykłej policji to raczej nie było do roboty. I dobrze, bo Ernie już dawno musiałby się tłumaczyć Hankowi z mandaciku za parkowanie w nieodpowiednim miejscu.
Przewiesiła wieszak z kurtką na przenośny stojak, z którego potem jak zawsze miała zamiar spisywać wszystkie nowo przybyte perełki, kątem oka obserwując jak laluś faktycznie zaczyna się zbierać. Z ziemi podniósł swoją firmową czapeczkę, poprawił bluzę i otrzepał tyłek z kurzu, który jednak znalazł się w niewielkiej ilości na podłodze, na której przyszło mu leżeć.
Hej, Ken — rzuciła jeszcze zanim ten zdążył pchnąć drzwi wyjściowe. — Dzięki za pomoc — krótko, zwięźle i na temat. Przecież nie będzie mu rączek całować za to że pomógł jej przykleić żyrandol i zdobyć ten przeklęty pasek z góry szafy. Ale dzięki mogła powiedzieć. Bo wypadało. I nawet niekontrolowanie posłała mu przyjemny uśmiech. Taki nie za szeroki ale wystarczająco szczery i serdeczny, by można stwiedzić, że Mio jednak pod koniec dnia nieco się do chłopaczyny przekonała. Ale kto tam wiedział, co będzie za jakiś czas, jak wróci z nową dostawą.

ernie andrews
/ zt. x2
kasik
oj tam, wszystko lubię 
ODPOWIEDZ

Wróć do „Public Butter Vintage”