33 y/o, 165 cm
autorka kryminałów na własny rachunek
Awatar użytkownika
Wychowała się w cieniu ortodoksyjnych murów, gdzie cisza była językiem, a świat – zakazanym snem. Uciekła w słowa, które stały się jej wolnością i bronią, pisząc książkę, w której zakodowała własne dzieciństwo.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona, jej
postać
autor

Wygłupiła się.
I mogła przysiąc, że w jednej sekundzie jej twarz oblał rumieniec. Ponownie coś nadinterpretowała, wzięła sobie tylko kawałek, aby stworzyć wokół niego swoją własną, wygodną historię. Znowu potwierdzała się teza jej matki, która wielokrotnie powtarzała, że jest nazbyt r o m a n t y c z n a. Tak intensywnie i często chciała dopatrzeć się w zachowaniu przyjaciela czegoś więcej, że dzisiaj udało jej się uwierzyć, że naprawdę coś dostrzegła. I to sprawiło, że czuła się n i j a k, że nie wiedziała co zrobić ze swoim życiem i jakich decyzji dokonać. Cem chciał tylko jej dobra, tego aby odpoczęła i sądziła, że także tego, aby przestała być taka nazbyt ckliwa. Dostrzegał po prostu jej zmęczenie, podczas gdy ona toczyła w swoich myślach bitwę z rozsądkiem i sercem. - Masz rację, potrzebuję odpoczynku. - zgodziła się, a ton jej głosu był miękki i spokojny. Zupełnie inny niż przed kilkoma sekundami. Może taki wyjazd naprawdę pozwoli jej się zdystansować? Może przemyśli jeszcze propozycję Eliasa, może wszystko wyjdzie na dobrą ścieżkę? Cem miał w sobie tyle imponującej mądrości, że musiał mieć rację. Zmiana otoczenia wpływała dobrze na rozedrganych emocjonalnie ludzi, tak przynajmniej pisali w pismach dla pań po czterdziestce, w których Eden zaczytywała się w poczekalni u fryzjera.
Dużo spokojniej obserwowała krążącego po pomieszczeniu mężczyznę. Jej oddech się uspokoił, a myśli zbite w jeden kłębek, rozwijały się powoli i ponownie zaczynała mieć nad nimi kontrolę. Nie sądziła, że tak właśnie wyglądał prawdziwy obraz p r z y j a ź n i , że ktoś tak intensywnie będzie walczył o jej obecność, o jej komfort i dobro. - Nigdy mnie nie prosiłeś o zbyt wiele. Zawsze trafiasz w punkt. Jakbyś doskonale wiedział ile mam do zaoferowania. - Cem nie przekraczał granicy. Zawsze ze smakiem prosił o pomoc, w granicach rozsądku potrafił zasugerować zmianę. Wydawało się jakby już kilkukrotnie przeżył do życie i był teraz jej przewodnikiem, który pozwalał błądzić i doznawać, a przede wszystkim pokazywał jej jak odpowiednio s m a k o w a ć nieznane.
Walczyła, aby do niego nie podejść. Aby nie wtulić policzka w jego nagie plecy, ramionami oplatając jego ciało, aby spleść dłonie na męskim torsie. Wiedziała jednak, że był to gest daleko wychodzący poza ramy przyjaźni. Jednak jakaś część jej potrzebowała zjednoczyć ich ciała, chociaż na sekundę, pod pretekstem wsparcia, aby zaspokoić tę grzeszną potrzebę gdzieś z tyłu głowy.
Jednak ruszył, tym razem sam zaczynając wycieczkę po przestrzeni salonu. Cofnęła się jedynie o krok, aby nie stać na jego drodze. Nie chciała mu przeszkadzać, być balastem, nawet w tak trywialnej czynności jak nerwowy spacer po salonie. Oparła się biodrami o komodę; to był idealny punkt obserwacyjny postać Cema, który po chwili wrócił na swoje stare miejsce na kanapie. Ponadto, dzieląca ich przestrzeń pozwalała jej zapomnieć o n i e p o p r a w n y c h myślach, które przez krótki moment wykreowała jej wyobraźnia. Splotła ramiona na klatce piersiowej, odważnie utrzymując kontakt wzrokowy z Ayersem. - Dobrze. - odpowiedziała zupełnie niespodziewanie, niepasująco do tego wodospadu słów, który wypłynął z wnętrza mężczyzny. - Pojadę z Tobą. Na premierę, tak? - chciała doprecyzować. Bo wierzyła, że to tam będą słuchać, widzieć i wymieniać się opiniami na różne tematy. - Ubiorę nawet sukienkę, którą sam mi wybierzesz. - uśmiechnęła się nieśmiało, chociaż jej oczy zdradzały, że nadal czuła niepewność. Bo przecież mógł nieco spokojniej zakomunikować jej, że chciał, aby towarzyszyła mu podczas tak ważnej chwili. Racja, okoliczności nie były sprzyjające, sama połowicznie je wykreowała, jednak trzymanie emocji na wodzy było naprawdę kluczowe.
Oderwała swoje ciało od mebla. Podeszła szybkim krokiem do kanapy, na której siedział, aby zająć miejsce obok. - Nie ma w tym absolutnie ani grama czegoś złego. To zupełnie ludzkie, zupełnie normalne. - uspokoiła go, pozwalając sobie nieśmiało ułożyć dłoń na męskim policzku. Uśmiechnęła się, a jej kciuk ruszył w podróż po szorstkim, męskim policzku. Gładziła go, dodając mu otuchy i chcąc uspokoić sztorm jego emocji. - Cieszę się, że mi o tym powiedziałeś. - wyszeptała, a jej kolejnym gestem było niewinne muśnięcie wargami jego czoła.
W geście opieki.
Wdzięczności.
I przeprosin, że przez kilka minut sądziła błędnie, że ktoś mógł ją szczerze pokochać.

Cem Ayers
nocna
a niech każdy gra (i żyje) jak mu się podoba, zdrówko!
36 y/o, 196 cm
aktor filmowy i telewizyjny / plan zdjęciowy w Kanadzie i Turcji
Awatar użytkownika
Cemil (czyt. Dżemil) jest kanadyjsko-tureckim aktorem. Należy do osób ambitnych i lubiących wyzwania. Mieszkał przez 12 lat w Stambule, do którego myśli się przeprowadzić w przyszłości.
Jest empatyczny, towarzyski i udziela się charytatywnie. Chciałby się ustatkować, ale jego ukochana Eden ma już chłopaka, tylko... czy to na pewno jest problem? ♥
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona, jej
postać
autor

Gdyby tylko zrozumiała więcej. Gdyby tylko dała mu jakąś nadzieję. Gdyby tylko…
Nie potrafił mimo wszystko powiedzieć czegoś więcej. Dalej były dwa słowa, które zmieniłyby wszystko i przewróciły ich życia do góry nogami. Kocham cię.
Jej twierdząca odpowiedź zbiła go z tropu. Naprawdę nie spodziewał się, że się zgodzi. Myślał, że nie będzie już dla nich nadziei, a jednak coś się zadziało w jego sercu. Zaczęło bić mocniej, szczególnie gdy dystans między nimi się zmniejszył. Kiedy tylko usiadła obok, dotknęła jego twarz i spojrzała tak, że poczuł na ciele przyjemny dreszcz, naprawdę wierzył, że zrozumiała, do czego dążył. Co chciał powiedzieć i co cały czas próbował jej wytłumaczyć poprzez swoje wywody. Dopiero pocałunek w czoło dał mu znak, że nie domyśliła się prawdy. Źle to przekazał, znowu.
Zamiast słów, po prostu przygarnął ją bliżej siebie i przytulił do serca. Z jednej strony to było coś niewinnego, a z drugiej… jeśli teraz nie poczuła tego, co się z nim działo naprawdę, przestanie tej nocy. Mogła poczuć jak jego najważniejszy organ pracuje w tej chwili, jak szybko pukało w jego piersi i wyrywało się do Eden. Czujesz? Ono już dawno należy tylko do ciebie.
- Dziękuję, że się zgadzasz – powiedział w końcu, przerywając ciszę. Niechętnie odsunął się, by dać jej swobodę. To jeszcze nie był ten moment, ale może… - Będę zaszczycony mogąc mieć takie towarzystwo – mówił to cicho, ale z wdzięcznością. Dała mu chociaż namiastkę szczęścia. Pora na to, by zabrać się za rozwinięcie tematu i zrobić krok naprzód.
- Kupię bilety, nie martw się – ale.. nie kupi ich w drugą stronę. Kto wie, co się tam wydarzy i czy naprawdę będzie chciała wrócić po krótkim pobycie. – Pozwól mi pokazać ci mój świat, tam, daleko, ale gdzie uciekam, gdy potrzebuję odmiany. Nie martw się niczym, wszystko zorganizuję. Pokażę ci swoje ulubione miejsca i zaprowadzę tam, gdzie będziesz mogła posmakować i poczuć Turcję. Obiecaj mi jeszcze jedno – czy dostrzegła błysk w jego oczach i ten ton głosu, który mówił wyraźnie, że tchnęła w niego nową siłę i życie.
- Nie uciekaj przede mną, cokolwiek powiem i zrobię – zabrzmiało to groźnie, ale potrzebował jej odpowiedzi. – Dobrze? Możesz dać mi słowo? – skoro prosił tej nocy, będzie tego szukać nadal.
Cem był pewien, że ta podróż wiele zmieni w ich relacji, o ile odczyta wszystko jak trzeba. Na pewno będzie inaczej, ale zdecydował. Tam, między Europą, a Azją, powie jej o wszystkim, co czuje. Albo wrócą do Kanady jako przyjaciele, albo kochankowie. Trzeciej opcji wolał nie brać pod uwagę. Bo jeśli ucieknie, będzie musiał złamać dane jej słowo. Miał nie znikać, lecz jeśli to właśnie mu powie, zrobi to. Odejdzie z jej życia i już do niego nie wróci. Jedynie Eden mogła być katem tego układu. Nie zmusi jej do uczucia, ale jeśli zrozumie, może… Bał się marzyć, bo zwykle musiał zadowalać się tym, co zostało. Chciał być jej ostoją, portem, do którego przybija jej statek, chciał by go widziała w ten sam sposób, w który on widział ją. Przyjaźń i miłość często chodzą z sobą w parze. To najpiękniejsze uczucie, gdy twoja ukochana osoba, jest równocześnie twoim przyjacielem. On to wiedział i chciał, by się urzeczywistniło. Choćby mieli się ukrywać, kraść ukradkiem pocałunki czy żyć razem, a jednak osobno, chciał tego. Zdawał sobie sprawę z tego, że kobieta jest blisko związana ze swoim chłopakiem, ale… Można było kochać więcej niż raz. Pragnął z całych sił wierzyć, że ona myśli to samo.
- Kiedyś cię zostawiłem, ale przyrzekłem ci, że tego nie powtórzę i chcę tego słowa dotrzymać – powiedział w końcu. Ciągle szukał kontaktu z Eden, także tego cielesnego. Po prostu ujął jej dłoń i uścisnął delikatnie.
- To działa w obie strony. Nie chcę, byś pewnego dnia postanowiła zniknąć mi z oczu. Tego bym nie zniósł, naprawdę – przy niej nie czuł się tak samotny jak zawsze bywał. – Może w Turcji znajdziesz coś dla siebie – na pewno odpowiedzi na pewne pytania. Ta rozmowa była ich obietnicą.
- Pozwól mi się tobą zaopiekować – czy to nie brzmiało jak deklaracja kogoś, kto kocha?
- Miej cierpliwość, a poznasz mój świat i zobaczysz wszystko moimi oczami. Zgadzasz się na to? – ciągle nie puszczał jej ręki. Wolał kreślić na jej skórze pewne słowa. Gdyby znała turecki lub zapamiętała ciąg liter, mogłaby odszyfrować to, co chciał przekazać, gdyż wolno i wyraźnie je zaznaczał. Pewny, że tego nie zrobi, bo przecież to mało prawdopodobne, zakończył pisać wiadomość.
Seni seviyorum.
Kocham Cię.


eden de poesy
Angellore / dc: xangellorex
wyjdzie po ewentualnych ustaleniach
33 y/o, 165 cm
autorka kryminałów na własny rachunek
Awatar użytkownika
Wychowała się w cieniu ortodoksyjnych murów, gdzie cisza była językiem, a świat – zakazanym snem. Uciekła w słowa, które stały się jej wolnością i bronią, pisząc książkę, w której zakodowała własne dzieciństwo.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona, jej
postać
autor

Zatopiła się w jego objęciu. Pozwoliła na to, aby bezceremonialnie zagarnął nie tylko jej ciało, ale także i duszę. Zamknęła powieki, zaciągając się zapachem jego skóry. Ciężka woń użytych kosmetyków wymieszała się z naturalnym zapachem mężczyzny, w rezultacie dając coś na tyle u z a l e ż n i a j ą c e g o , że mogłaby trwać w tym uścisku całą wieczność. Ale nie mieli tyle. Zegar nie był łaskaw dla ludzi takich jak oni. Czas płynął bez względu na to czy dwoje ludzi chciało nim manipulować czy też poddawało się jego bezwarunkowej woli. Mogła jedynie korzystać: teraz, tutaj, jakby nie było już drugiej szansy.
- Czy mógłbyś kupić miejsca w klasie ekonomicznej? - to była chyba jedyna prośba, którą mogła wystosować w tym temacie. Nie lubiła nadęcia, nie chciała czuć się wyjątkowo. Ceniła sobie normalność, tym bardziej, że nie była jakąś wielką celebrytką. Jej twarz nie kojarzyła się zupełnie z niczym. Chyba, że osoba czytająca jej książki, połasiła się o to, aby sprawdzić fotografię autorki z tyłu książki. Ale to bywało bardzo, bardzo rzadko. Co w sumie bardzo doceniała.
Czy przeraziła się prośbą mężczyzny? Oczywiście, że tak. Obawiała się, że w Turcji działał w jakiejś grupie przestępczej bądź już jest notowany. Rozchyliła więc delikatnie wargi, nie będąc gotową na jakiekolwiek rewelacje i kontrowersje. Nie mogła sądzić, że jego słowa związane były jedynie ze sferą jego uczuć, którą tak bezczelnie, jakiś czas temu zachwiała. Przypisywała temu charakter bardziej przyziemny, który był bliższy jej rozumowaniu. - Dobrze. - zgodziła się, chociaż jej ciało było w opozycji. Nie wiedziała czego może się spodziewać, jednak coś podpowiadało jej, że powinna z a r y z y k o w a ć. Gdyby miał zamiar ją skrzywdzić, zrobiłby to już dawno. Nie potrzebował do tego wyjazdu za granicę.
Na bogów! To co działo się w wąskich ścianach jego salonu, nie powinno mieć nawet miejsca. Było to n i e m o r a l n e i z każdą chwilą co raz bardziej ściskało jej gardło. Bo to wychodziło poza ramy nie tylko dobrego smaku, ale także jej wyobrażeń o przyjaźni. Mogła się okłamywać, mamić i wmawiać sobie, że tak wygląda książkowy przykład tego co powinno ich łączyć, ale przecież tak nie było.
Cem krzyczał. Nie podnosząc głosu nawet o ton. Był spokojny, a jednak drgał każdą struną jej delikatnej moralności. Nie tego uczono ją przez wszystkie lata jej wątpliwie religijnego dzieciństwa. Nie o tym były słyszane przypowieści i śpiewane psalmy. Tam nie było miejsca na to, co działo się z każdym centymetrem jej ciała.
Zamknęła oczy ponownie gdy tylko dotknął jej skóry, a z jej gardła wydobył się zupełnie niekontrolowane, pełne pasji westchnienie. Nie takie, którego doświadczasz gdy coś cię wzrusza. A takie, które wyrywa się z głębi podczas szczytu przyjemności.
Otworzyła powieki, rozanielonym wzrokiem błądząc po twarzy mężczyzny. Jego obietnice zapisywała głęboko, tak jakby chciała ukryć je nie tylko przed Eliasem, ale także przed całą resztą świata, który nie z a a k c e p t u j e tego co czuli. Czy zgadzała się na to, aby zatopić się bez pamięci w tym stanie i pozwolić sobie do cna poznać świat mężczyzny każdym zmysłem? Pragnęła tego, chociaż miała problem ze zdefiniowaniem intencji przyjaciela. - Ty grzeszysz. - nie sądziła, że kiedykolwiek użyje jeszcze tego sformułowania. Że je zrozumie tak mocno, jak mocno rozumiała i czuła je właśnie teraz. Pierwszy raz w życiu miało sens wszystko to, co próbowali wpoić jej rodzice. Cem był p o k u s ą od momentu gdy wcisnął jej w dłonie w dzień postny czekoladę, aż do teraz, gdy pięknymi słowami mamił jej c z y s t e serce. To on był definicją łamania przedostatniego przykazania bożego. I chyba zaczynała rozumieć, dlaczego rodzice tak uparcie strzegli ją przed chłopcem o anielskich oczach.
Kreślone na jej skórze szlaczki nie miały dla niej znaczenia. Sam dotyk, palący jej przedramię, był bardziej wymowny niż sens słów, które chciał jej przekazać. Co ją podkusiło, aby udać się do niego z tą cholerną grą? Mogła zwierzyć się matce albo przyjaciółce, ale nie człowiekowi, który sprawił, że zbłądziła. - Ty nie chcesz się mną opiekować. Ty chcesz zrobić mi krzywdę. - dodała po chwili, praktycznie wyszeptując każde słowo jak z namaszczeniem. Nie było w tym oskarżeniu złości czy żalu. Była niewiadoma, której Eden pragnęła doświadczać. W końcu rozpostarło się przed nią coś, czego nie rozumiała i co wzbudzało w niej dziwną fascynację.
Zabrała mu swoją rękę. Nieśpiesznie wysuwając się z jego objęć. Jednak gdy jej dłoń znalazła się w okolicy męskiego nadgarstka, chwyciła za niego. Uniosła ich dłonie, tylko po to aby tę męską ułożyć na swoim policzku. Aby móc wtulić się w nią, przyłożyć swoją twarz. Jakby w tym geście szukała zapewnienia, że naprawdę chce się nią z a o p i e k o w a ć.

Cem Ayers
nocna
a niech każdy gra (i żyje) jak mu się podoba, zdrówko!
36 y/o, 196 cm
aktor filmowy i telewizyjny / plan zdjęciowy w Kanadzie i Turcji
Awatar użytkownika
Cemil (czyt. Dżemil) jest kanadyjsko-tureckim aktorem. Należy do osób ambitnych i lubiących wyzwania. Mieszkał przez 12 lat w Stambule, do którego myśli się przeprowadzić w przyszłości.
Jest empatyczny, towarzyski i udziela się charytatywnie. Chciałby się ustatkować, ale jego ukochana Eden ma już chłopaka, tylko... czy to na pewno jest problem? ♥
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona, jej
postać
autor

Oczywiście się zgodził, bo jemu naprawdę było wszystko jedno, gdzie siedział. Nieważne miejsce, ważne towarzystwo, a to miał mieć najlepsze. Chciał, by czuła się dobrze i nie zamierzał się kłócić o coś takiego.
- Wszystko załatwię, nie martw się o to – powiedział cicho. – I po prostu mi zaufaj, o tyle tylko cię poproszę. Pomyśl o tym jak o krótkich wakacjach, nowym miejscu, które poznasz. Po prostu wejdziesz na chwilę do mojego życia tam, daleko od Kanady. A ja się tobą zaopiekuję – pokaże jej wszystkie miejsca, które kochał, opowie o tym, co wiedział i co się tam działo. Pozna jego zwierzaki, którymi opiekował się jego sąsiad, posiedzą gdzieś nocą, gdzie dobrze widać oświetlone milionami świateł miasto. Chciał zrobić bardzo wiele, chociaż wiedział, że ma niewiele czasu. Gdyby zechciała, mogłaby tam spędzać więcej czasu i zwiedzić jak najwięcej. Z nim. Nie pragnąłby niczego innego, jak wzajemności, żeby z tego ja i ty, zostało coś piękniejszego – my.
Dotyk często mówił więcej niż słowa. Tak przynajmniej słyszał. Nie miał w głowie nic niewłaściwego, po prostu wyrażał coś, co nie mogło zostać przekazane ustnie, jeszcze nie. Złożył podpis i deklarację miłości na jej smukłej dłoni, ot niewinny gest, a jednak wyrażający bardzo wiele. Więcej niż niejedna miłosna piosenka, czy wiersz, który mu się podobał i doskonale określał to, co bardzo chciał jej powiedzieć już teraz, ale nie mógł jej tego zrobić. Nie w tym miejscu i czasie.
- Może i tak – odparł na uwagę o grzeszeniu. – Jestem tylko człowiekiem, może i grzeszącym, nie wiem, nie wierzę w to – nie miał pojęcia o czym konkretnie myślała, ale zdawał sobie sprawę z tego, że zachowywał się inaczej. Może mu się to wszystko śniło i tak naprawdę to tylko pokręcony sen, z którego nie chciał się zbyt szybko obudzić? Nie, to nie była iluzja. Ona tam była, a on nie potrafił kontrolować swoich odruchów i gestów.
- Nigdy bym cię nie skrzywdził – powiedział poważnie i gdy skończył pisać i odważył się podnieść wzrok. Jego oczy chciały dodać coś więcej, tylko czy to zrozumie?
Chciałbym być dla ciebie wszystkim, nawet jeśli świat będzie przeciwko nam. Chciałbym zatapiać się w twoich oczach za każdym razem, gdy w nie spojrzę. Chciałbym móc szeptać ci słowa miłości, przekazywać dotykiem swoje pragnienia. Pragnę cię, dziewczyno, nie widzisz tego? Nie widzisz jak cierpię, widząc cię u boku innego? Chcę ci dać wszystko, co może ofiarować mężczyzna kobiecie.
Kiedy się odsunęła, na chwilę zadrżał. Czyżby zrobił i powiedział coś złego? Nie. Czy chciał zburzyć jej pozornie poukładane życie? Tak.. Czy czuł się z tym źle? – absolutnie nie.
Wiele razy mówił o prawdzie i tym, że ją szanuje najbardziej ze wszystkiego.
- Wiesz, że nie mógłbym cię okłamać - czuł ją obok siebie, bliżej niż kiedykolwiek. Nawet jeśli chciała na chwilę uciec. Potem złapała go za rękę, a on nie uciekał. Był ciekawy tego, co zrobi. Jego dłoń lekko zadrżała, gdy dotknął jej policzka. Przesunął kciukiem po jej skórze, delikatnie, czule.
Trwali tak przez chwilę, a jego serce znów zabiło mocniej, a oddech… ach, ten był przyspieszony. Działała na niego w sposób, który sprawiał, że przestawał się kontrolować. Jego twarz zbliżyła się do jej twarzy. Jeśli ktoś tu kogoś kusił, to chyba mieli remis.
- Eden… – wyszeptał z czułością jej imię. Naprawdę była rajskim ogrodem dla niego, do którego pukał i chciał wejść, by w końcu móc odpocząć u boku swojej miłości.
Moja najdroższa Eden, przy tobie tracę rozsądek i zmysły. Kiedy jesteś obok, mój cały świat kumuluje się w twojej osobie. Jesteś dla mnie nieosiągalna, a jednak tak cudownie bliska. Gdybyś tylko dała mi wyraźny sygnał, zabrałbym cię do naszego raju już za chwilę – tam, gdzie będziemy bezpieczni i gdzie nikt nas nie znajdzie. Powiedz słowo, daj mi przyzwolenie, a zniknie granica, którą sobie wyznaczyliśmy. Zobacz w moich oczach prośbę, zgódź się na to, mamy jeszcze czas. Pieprzyć wszystko i wszystkich, dla mnie to ty jesteś najważniejsza. Mógłbym oddać wszystko, co posiadam, byleby tylko mieć ciebie i twoje serce.
- Eden…? - tym razem jej imię brzmiało jak prośba i pytanie. Czy mogę? Jeśli tylko padnie odpowiedź, lub wypowie jego imię, nie zawaha się już i nie ucieknie przed tym, co czuł. Jego wargi już prawie dotykały jej własnych. Mogła czuć jego oddech na swej skórze, a dłoń, którą sama przytknęła do policzka, znów lekko drgnęła. Nagle zaczął cicho śpiewać jedną z miłosnych piosenek, które grywał czasem na gitarze.
- Yanlızlık bende sakli. Çıkmaz bir an dışarı. Elimde bir fotograf. O şimdi burda olmalı. Kalp kalbe karşı derler sende üzüldün mü? Ay bile çeker gider beni hiç düşündün mü?*
Nie musiała rozumieć słów, wystarczyło, by przekazał jej emocje. O nie chodziło, bo to, co mówił, mogło być niewystarczające. Chciał by poczuła to, co on – tęsknotę, którą mogła w każdej chwili przerwać. Wystarczyło jedno słowo. Patrzył jej głęboko w oczy. Jeśli da mu przyzwolenie, nigdy więcej nie wypuści jej ze swoich ramion. Jedno słowo. Teraz. Mam brnąć w to dalej?
- Tak czy nie? – zapytał. Znała pytanie, musiała znać.


*Samotność żyje we mnie skryta głęboko.
Nie opuszcza mnie nawet na chwilę
To stare zdjęcie w moich rękach...
Chciałabym, żeby ta osoba z fotografii była tutaj teraz...

Mówią; "Jedno serce wie, co czuje drugie serce"
Twoja nieobecność zasmuciła mnie, czy ty też znasz to uczucie?
Nawet Księżyc opuścił nieboskłon..
Czy wiesz, jak noc musi się teraz się czuć?


eden de poesy
Angellore / dc: xangellorex
wyjdzie po ewentualnych ustaleniach
33 y/o, 165 cm
autorka kryminałów na własny rachunek
Awatar użytkownika
Wychowała się w cieniu ortodoksyjnych murów, gdzie cisza była językiem, a świat – zakazanym snem. Uciekła w słowa, które stały się jej wolnością i bronią, pisząc książkę, w której zakodowała własne dzieciństwo.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona, jej
postać
autor

To było szalone. Rzucanie swojego dotychczasowego życia dla kilku utkanych z pragnienia dni. Po to, aby przewartościować to co dotychczas uważała za kluczowe, co budowało ją jako człowieka.
Zamilkła. Nie dlatego, że nagle zabrakło jej słów. Wprost przeciwnie - w jej głowie kłębiły się słowa, których nie potrafiła jeszcze wypowiedzieć. Patrzyła na niego; na jego oczy pełne szczerości i pragnienia. I czuła to wszystko co chciał jej przekazać - każdym spojrzeniem, dotykiem, drgnieniem głosu. - Oszalałeś. - i to zdaje się nie po raz pierwszy. Wziął na swoje barki odpowiedzialność za wyjazd, na który nawet, w swojej ocenie, nie zasługiwała. Był tak zdesperowany, że chciał pokazać jej najmniejszy zakątek swojego tajemniczego świata. Bo każde jego słowo było jak obietnica. Każdy gest - czuły, uważny, łagodny - sprawiał, że miała ogromną potrzebę d o ś w i a d c z a n i a przy jednoczesnej chęci ucieczki. Bo przecież tak łatwo poddać się emocjom, gdy patrzy na Ciebie mężczyzna, który widzi cię n a p r a w d ę.
Nie mógł odrzucić fundamentów, na których stał jej światopogląd. To, że dla niego grzech nie istniał, nie znaczyło, że go nie popełniali. Robili coś złego, czerpiąc z tego niezwykłą satysfakcję i przyjemność. Rozpływali się w tym uczuciu, brnęli dalej, zapominając o całym świecie, który był przecież dla nich taki dobroduszny.
Obserwowała go. Zachłannie wbijała spojrzenie w jego jasne tęczówki. Był dziś bliżej niż kiedykolwiek mogła się tego spodziewać. Był blisko ciałem, ale także i duchem. Mógł nie mówić nic, a jej zdawało się, że dokładnie czuje to, co chciałby jej przedłożyć. Podobał się jej sposób w jaki to robił. Uwielbiała to, jakim tonem wymawiał jej imię. Mógł robić to bez końca, wymawiać je z tym samym namaszczeniem aż do śmierci.
Nikt nigdy nie wyrecytował dla niej ani linijki wiersza. Nikt w malowniczy sposób nie porównał jej cech do czegoś niebiańskiego. To, że zdecydował się zaśpiewać pieśń, której słów nawet nie rozumiała, wychodziło poza skalę jej rozumowania. Czemu nie zrobił tego nigdy wcześniej? Dlaczego musiał dowiedzieć się o rzekomych zaręczynach, aby zdecydować się na wyznanie uczuć?
Oddychała j e g o powietrzem. Ze spokojem wdychała każdy oddech, napawała się każdą sekundą tego spotkania. Niepotrzebnie pytał ją o zgodę, chociaż wiedziała, że wynika to z tego, że szanował jej granice. Chociaż ... czy gdyby faktycznie tak było, to czy zdecydowałby się na takie deklaracje wobec przyjaciółki, która należała już do innego mężczyzny? Cem już zdecydował: i za siebie i za nią. Niepotrzebne były kolejne słowa. Dlatego też jedyne co zrobiła to delikatnym ruchem głowy zgodziła się na jego p r o p o z y c j ę, jakby nie chcąc, aby cała reszta świata usłyszała jej deklarację. Jednak nie ucałowała jego warg. Zamiast tego przechyliła głowę tak, aby musnąć jedynie jego kciuk, który tak delikatnie pieścił jej policzek. Następnie wymknęła mu się ponownie podczas tej nocy, jednak nie na długo. Zmieniła jedynie swoje położenie: usiadła na kanapie bokiem do mężczyzny, jednak pozwalając sobie na to, aby móc ułożyć swoje plecy na wygodnym materiale poduszek. - Chodź. - wyszeptała, zachęcając go do tego, aby zawisł nad nią swoim ciałem. Wolnym ruchem rozpięła zamek swojej obszernej bluzy, dając tym samym dostęp do swojego ciała. Koronkowy biustonosz, który pod nią skrywała nie zasłaniał zbyt wiele. Jednak skąd mogła wiedzieć, że ktokolwiek tego wieczora będzie go oglądał? Przecież przyszła t y l k o, spuścić łomot w grze na konsoli.
Gdy tylko mężczyzna znalazł się w zasięgu jej dłoni, wsunęła palce w jego gęste, ciemne włosy. Przez chwilę masowała okolice jego skroni, jednak już po chwili stanowczym ruchem przyciągnęła go bliżej siebie, bezczelnie nakierowując jego usta w okolice swoich obojczyków. Rozchyliła nogi, chcąc aby przyjął wygodną pozycję i mógł ułożyć się między nimi. Odchyliła też głowę do tyłu, dając mu dostęp do najdalszego zakamarka na swojej szyi.

Cem Ayers
nocna
a niech każdy gra (i żyje) jak mu się podoba, zdrówko!
36 y/o, 196 cm
aktor filmowy i telewizyjny / plan zdjęciowy w Kanadzie i Turcji
Awatar użytkownika
Cemil (czyt. Dżemil) jest kanadyjsko-tureckim aktorem. Należy do osób ambitnych i lubiących wyzwania. Mieszkał przez 12 lat w Stambule, do którego myśli się przeprowadzić w przyszłości.
Jest empatyczny, towarzyski i udziela się charytatywnie. Chciałby się ustatkować, ale jego ukochana Eden ma już chłopaka, tylko... czy to na pewno jest problem? ♥
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona, jej
postać
autor

Tyle razy wyobrażał sobie te chwile, tęskniąc i zasypiając pogrążony w wizjach, które nigdy miały się nie urzeczywistnić. Tymczasem była obok, dotykał jej, patrzył jej w oczy, widział w jej oczach coś, co mogło być odbiciem jego własnego pragnienia. Chciał ją pod każdym względem, nie dlatego, by zaspokoić swoje zachcianki. Pragnął jej serca, ciała i duszy – chciał ją mieć całą, nie połowicznie, nie tylko w tej chwili – potrzebował jej cały czas, a tego nie mogła mu dać. Wiedział o tym, mieli przecież tylko tych kilka godzin. Czy byłby w stanie zadowolić się tak krótkim czasem? Nie. Czy chciał się z nią kochać? Ponad wszystko. On jednak nie potrafił być samolubny, czuł podświadomie, że nie powinien tego robić, jeszcze nie. Mimo to jego ręce chciały sprawiać, by drżała pod ich dotykiem, a ich oddechy, przyspieszone i krótkie, mieszały się ze sobą.
- Tak bardzo cię potrzebuję – szepnął, niemal błagając o więcej. I przyjęła go. Powiedziała to.
Chodź…
Resztki rozsądku zaczęły go opuszczać, gdy kobieta pozwoliła mu na więcej. Zawisł na nią, na ile potrafił, bo cóż, kanapa nie była najlepszym miejscem na takie akcje, tym bardziej, gdy on sam był facetem słusznego wzrostu. To było nieistotne. Liczyła się tylko ona. Dając mu większy dostęp do swojego ciała, nie był w stanie zignorować podniecenia, które go ogarnęło. I pocałował ją, tam gdzie chciała, powoli sunąc wargami po jej szyi. Zrobił to – ośmielił się na gest, który wykraczał daleko poza zwykła przyjaźń. Tylko, że ich relacja nigdy taka nie była – ona była osobliwa, a napięcie seksualne jakie między nimi wisiało, zaczynało sypać iskry.
Przez chwilę wydawało się, że się wycofa, ale jego ręka zaczęła błądzić po jej ciele, ucząc się jej na pamięć. Pozwalał sobie coraz śmielej, mimo głosu rozsądku, który starał się przebić przez jego myśli i pragnienia. Składał coraz śmielsze pocałunki na jej ciele i dotykał jej, rozpalając zmysły. Zrobiło się duszno, chociaż okno cały czas było otwarte i Cem czuł na swoim ciele chłodny powiew wiatru, który jednak nie potrafił ochłodzić jego zapału, z jakim zaczął sobie poczynać.
Cem, ocknij się! – podpowiadał rozum, ale ciało nie słuchało.
Zaczął zsuwać jej bluzę, pomagając jej się pozbyć tej części ubrania, by nie przeszkadzała mu w poznawaniu ciała ukochanej. Wydawała się być taka krucha, drobna i delikatna. Dotykał ją niemalże z czcią, całował po dekolcie, przesunął dłonią po jej piersiach i dotknął jej brzucha, wodząc po nim palcami, aż do reszty jej ubrania. Jeśli teraz się nie powstrzyma, zrobią to.
Cem oddychał coraz szybciej, czując jej własne ręce na sobie. Powrócił do jej twarzy i… pocałował ją w końcu. Jeśli była zakazanym rajskim jabłkiem, właśnie go próbował. Smakowała lepiej, niż sobie wyobrażał, z nią naprawdę gotów był teraz na wszystko.
Cem, jesteś tam?
Nie, on równocześnie był tam i jakby go nie było. Był ciałem, a duchem połączył się z umysłem Eden. Chcieli tego samego, odpowiadali sobie czułością i jego ręce pozwalały sobie na coraz więcej. Po kilku namiętnych i tęsknych pocałunkach, zaczął ściągać z niej stanik.
Cem!
Nagle otrzeźwiał. Zamrugał gwałtownie, zamarł, a jego palce zaciśnięte były na materiale jej bielizny.
Uświadomił sobie, że posuwał się za daleko, nawet jeśli tego chciał. Ona też chciała, ale w końcu się opamiętał. To miała być romantyczna chwila, miał jej o wszystkim powiedzieć, wyznać prawdę, że bardzo ją kochał, a nie kraść momenty, będąc tam blisko jego – tego drugiego. Eliasa.
Wycofał się, siadając na kanapie i ukrywając twarz w dłoniach. Co on właściwie robił?
Jeśli Eden się przyjrzała jego tatuażowi, zobaczyła słowa: Guilty of everything. Dlaczego teraz tak bardzo czuł, że to prawda i to jego wina? Te emocje, którym chciał dać upust… To było trudne, a chociaż bardzo chcieli, nie mogli tego zrobić. Jeszcze nie, o ile w ogóle będzie mieć drugą szansę.
Brakowało teraz napisu na ekranie telewizora: Game Over.
Spojrzał uważnie na Eden. Tak bardzo jej pragnął, tyle chciał jej przekazać i udowodnić. Powiedzieć, że ją kocha i nie pozwoli jej odejść z innym.
Będę walczyć. Obiecuję.

eden de poesy
Angellore / dc: xangellorex
wyjdzie po ewentualnych ustaleniach
33 y/o, 165 cm
autorka kryminałów na własny rachunek
Awatar użytkownika
Wychowała się w cieniu ortodoksyjnych murów, gdzie cisza była językiem, a świat – zakazanym snem. Uciekła w słowa, które stały się jej wolnością i bronią, pisząc książkę, w której zakodowała własne dzieciństwo.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona, jej
postać
autor

Myślała, że to tylko puste słowa. Że wpływ na zachowanie mężczyzny miała atmosfera, do której oboje się przyczynili. Że mówił to wszystko, b r e d z i ł bo dopuścili do siebie coś, co nie powinno mieć miejsca. Że przelała na niego swój żal i niezrozumienie, w zupełnie innej, bardziej ludzkiej formie. Omamiła go, przybierając to wszystko w postać pożądania.
Oddała mu się. Bez pamięci. Nie analizując tego, że za kilka tygodni może zostać narzeczoną zupełnie innego mężczyzny. Chciała brać, tak jak obiecywała. Zagarniać całe jego uczucie, bezczelnie i samolubnie. Bo nie potrafiła jeszcze poddać definicji tego co czuła. Jej ciało podpowiadało jej w tej chwili jedynie to, że powinna korzystać ze słabości przyjaciela. Pierwszy raz dotarło do niej to, jaki tak naprawdę miała na niego wpływ. I jakaś część jej postanowiła to wykorzystać, chociażby po to, aby dać upust swoim pragnieniom. Pierwszy raz zapomniała o tym, że swoim zachowaniem może kogoś po prostu zranić. W tym zestawieniu było więcej potencjalnych ofiar niż jej się wtedy wydawało. Jednak teraz dbała jedynie o siebie.
Pozwalała dłoniom mężczyzny poznawać jej ciało. Nie protestowała gdy zanurzały się w miejsca, które powinny być znane tylko w y b r a n y m . Wręcz przeciwnie: głębokim i ciężkim oddechem, dawała znać, że wszystko to co działo się w pomieszczeniu wcale jej nie przeszkadzało. Sama także pozwoliła sobie ułożyć dłoń na jego karku. Najpierw przytrzymując delikatnie mężczyznę przy sobie, a później zsuwając dłoń wzdłuż pleców. Nie chciała mu przeszkadzać: zabieranie mu przyjemności z scałowywania z jej ciała ostatnich kropel zdrowego rozsądku uważała za nierozsądne. Tym bardziej, że już na pierwszym spotkaniu ustalili, kto z nich jaką rolę lubił pełnić.
Nie protestowała, gdy postanowił złożyć ich usta w jedność. Uległa tej decyzji, łapiąc ciężkie oddechy między jednym a drugim pocałunkiem. W końcu mogła zasmakować tego, co jeszcze niedawno wydawało się jej być nieosiągalne.
Czuła zapach jego skóry jeszcze wyraźniej.
Słyszała bicie serca jeszcze głośniej.
I tak bardzo, cholernie bardzo chciała stać się z nim jednością.
Gdy się odsunął, oniemiała. Nie rozumiała dlaczego zdecydował się zakończyć to w sposób tak brutalny. Uciął temu korzeń w jednej chwili, bez absolutnie żadnego znaku ostrzegawczego. Jakby osiągnął już to na czym mu zależało, na skosztowaniu tego co nieosiągalne, i reszta nie wchodziła w obszar jego zainteresowań.
Była na niego wściekła. Czuła jak pożądanie zamienia się w równie mocne, ale skrajne uczucie. Obserwowała jego postawę, to jak zasłonił twarz dłońmi. Dopiero teraz dogoniły go wyrzuty sumienia? Stojąc na krawędzi nie było już odwrotu, nie w takich okolicznościach. Powinien to wiedzieć, zanim zdecydował się przekroczyć tę granicę.
Nie odwróciła wzroku gdy w końcu na nią spojrzał. Podparła się jedynie na łokciach, aby podnieść się do pozycji półsiedzącej. Zranił ją, w y k o r z y s t a ł, a jego słowa okazały się być jedynie frazesami, które pewnie wykuł na pamięć przy okazji jakiejś roli. Uniosła dłoń i cały czas utrzymując kontakt wzrokowy z mężczyzną, ostentacyjnie wytarła usta wierzchem dłoni.
Nie odezwała się ani słowem. Podniosła się i odnalazła bluzę, która jeszcze niedawno była balastem. Teraz otuliła się materiałem, sama nie wiedząc już czy chłód obejmujący jej ciało to faktycznie sprawa temperatury, czy wstydu i żalu. Zapięła zamek pod samą brodę, wyciągnęła włosy spod kaptura i odchrząknęła cicho. Miała do siebie ogromny żal, że dała się tak naiwnie złapać na te wszystkie słówka i spojrzenia. Powinna być rozsądniejsza, bo przecież przez lata na to pracowała. Chwyciła za odstawioną nieopodal szklankę, należącą jeszcze niedawno do mężczyzny i dopiła znajdujący się w niej płyn. - Nie rozmawiajmy o tym. Już nigdy. - to nie była prośba. To było polecenie. Szorstkie i rzeczowe, jednak stawiające jasne granice, które znacznie ułatwią im dalsze funkcjonowanie.
Wstała z kanapy i zbierając się do wyjścia. - Zasiedziałam się. Zostawić Ci konsolę? - chciała być miła, pomimo tego jak dała się wpędzić w maliny.

Cem Ayers
nocna
a niech każdy gra (i żyje) jak mu się podoba, zdrówko!
36 y/o, 196 cm
aktor filmowy i telewizyjny / plan zdjęciowy w Kanadzie i Turcji
Awatar użytkownika
Cemil (czyt. Dżemil) jest kanadyjsko-tureckim aktorem. Należy do osób ambitnych i lubiących wyzwania. Mieszkał przez 12 lat w Stambule, do którego myśli się przeprowadzić w przyszłości.
Jest empatyczny, towarzyski i udziela się charytatywnie. Chciałby się ustatkować, ale jego ukochana Eden ma już chłopaka, tylko... czy to na pewno jest problem? ♥
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona, jej
postać
autor

Czuł się podle, tak jak i Eden. Nie chciał, by tam wyszło. Chciał tylko jej, ale… No właśnie, zawsze było jakieś pieprzone ALE! Wiedział, że zawalił sprawę, jednak nie mógł inaczej postąpić. Chciał być bardziej fair wobec wszystkich, a najbardziej wobec niej. Tak, kochał ją całym sercem i dusza, nie pragnął niczego innego, tylko jej dotyku, czułości, jej głosu, szepczącego, że chce tego samego, co on. No właśnie, czy nie zauważyła bólu, z jakim w tej chwili się mierzył? Czuł się okropnie, jak potwór, który zamierzał zrobić coś złego niewinnej istocie. Nie mógł. Nie teraz i nie tam, nawet jeśli niczego innego nie pragnął. To miało wyglądać inaczej, miało trwać i trwać, póki nie stracą sił, a później obudzić się w swoich ramionach bez wyrzutów, że ktoś ich złapie, potępi, ukarze.
- Przepraszam – szepnął cicho, ale usłyszała to wyraźnie.
- Miałaś rację – powiedział. – Jestem grzesznikiem – na tylko tyle było go stać. Chciał jej znów dotknąć, nie pozwolić odejść, ale nie zdołał jej dotknąć, jego palce tylko musnęły jej rękę.
Gdyby chciała na chwilę odstawić dumę na drugi plan, zauważyłaby to, jak bardzo walczy ze sobą i z jakim trudem oddycha. Zawalił sprawę.
Jesteś beznadziejny – powiedział wewnętrzy głos. Jestem – potaknął.
Patrzył bez słowa na kobietę i wiedział, że wszystko się zmieni. Tylko co on zrobi bez widoku jej twarzy, oczu i słyszenia jej głosu? Wiedział, co nastąpi teraz – cisza. Tak bardzo chciał jej wytłumaczyć dlaczego się wycofał, że pomyślał o niej przede wszystkim, nawet jeśli dała mu przyzwolenie. Już go nie otrzyma, wiedział o tym. Mimo to będzie walczyć. Wyzna jej miłość, tylko obawiał się, że już mu nie uwierzy. Gdyby tylko chciała zobaczyć jego ból. On dostrzegał jej własny i uważał się za zwyczajną świnię, prostaka bez serca.
- Eden… - powiedział, słysząc jej uwagę. Dobrze, nie będą rozmawiać o tym, co się stało i co mogło się wydarzyć. Nie powie słowa, ale pokaże jej to, jak bardzo mu na niej zależy. Przeprosi ją odpowiednio, nawet jeśli w odpowiedzi uderzy go w twarz.
- Dobrze – powiedział, zgadzając się z nią. Na teraz.
Konsola. Kogo to teraz obchodziło? Miało być inaczej, mieli mieć siebie w dobrych humorach, mogli być ze sobą i cieszyć się tym, tymczasem on to skopał. I to tak cholernie bolało.
- Może zostać. Oddam ci ją następnym razem, albo podeślę ci do domu – powiedział, mocno zmienionym głosem. Chciał jej coś powiedzieć na odchodne, ale nie potrafił. Po prostu patrzył na nią, gdy się zbiera i odprowadził ją do wyjścia, chociaż nie musiał.
- Do zobaczenia – tylko tyle był w stanie powiedzieć. Resztę mówiły oczy, ale ona pewnie nawet nie zwróciła na to uwagi.
Żałuję, że się powstrzymałem. Wybacz mi i miej jeszcze trochę cierpliwości.
Drżały mu ręce, kiedy zamykał za nią drzwi. Potem wrócił do salonu i dopił drinka. Nie sprzątnął tego, co miał na stole. Wyłączył tylko telewizor i położył się na kanapie. Było mu niewygodnie, ale tam został jej zapach, którym chciał się narkotyzować. Leżał tak kilka minut, a potem podniósł się i poszedł ku szafce, gdzie trzymał papierosy. Zapalił jednego, a później z barku wyciągnął butelkę alkoholu i wlał do szklanki po drinku. Wypił część i postawił przed sobą na stoliku. Zaciągnął się papierosem i zamiast lepiej, czuł się tylko gorzej.
Wkrótce nie tylko papieros został częścią historii, ale także solidna porcja alkoholu. Uderzył się obiema dłońmi w głowę, ze złością rzucając przekleństwa w eter. Nikt go nie słyszał, ale Cem… był zdruzgotany i wściekły na siebie. Po co się starał, skoro wszystko zepsuł? Nienawidził się w tej chwili tak bardzo, że nie mógł nawet patrzeć na siebie w lustrze. I po prostu je rozwalił, raniąc się przy okazji w rękę. Potem wszedł pod prysznic i puścił zimną wodę. Zamknął oczy i pozwolił wodzie spływać po nim spokojnym strumieniem. Spędził tak kilka minut, aż w końcu wyszedł, zmarznięty i drżący na całym ciele. Głowa go rozbolała, ale zignorował to. Poszedł do swojej sypialni i padł na łóżko.
Cholera Cem, ty naprawdę jesteś beznadziejny.
- Wiem – odpowiedział swoim myślom.

eden de poesy

/ZT
Angellore / dc: xangellorex
wyjdzie po ewentualnych ustaleniach
ODPOWIEDZ

Wróć do „#5”