- 
				 As long as I see the strobe lights I'm dancin' all night long As long as I see the strobe lights I'm dancin' all night long nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor
- Następnym razem jak jakiś podejrzany typek do mnie podejdzie przywitam go z uśmiechem i dopytam czy chce więcej lodu do drinka - wycedził, stojąc murem za tym, że jego reakcja, chociaż gwałtowna, nie była nieuzasadniona. Nie w tej sytuacji. Nie kiedy dopiero co oberwało mu się za robienie sobie jaj. To przynajmniej działało, pomagało mu odwrócić własną uwagę od wszystkich potworów, które postanowiły wyczołgać się spod łóżka i prowadzić na niego polowanie w świetle dziennym. A przynajmniej tak przedstawiał to jego ojciec i takie wrażenie dostał od Grahama. Nie zamierzał akceptować sarkazmu, kiedy zdawało mu się, że dokładnie takie zachowanie było od niego oczekiwane. I nawet przekupstwo colą zero nie mogło tego zmienić.
Prychnął bez humoru na jego następne stwierdzenie i uniósł brew, nieszczególnie przekonany.
- Ta, już biegnę. Kajdanki też już masz? Przypniesz mnie do kaloryfera dla mojego własnego dobra? - upewnił się, poirytowany nawet nie samą sugestią powrotu do własnych czterech kątów, a tonem jakim zostało to wypowiedziane. Nie była to troskliwa sugestia by trochę odpoczął i oczyścił umysł, on naprawdę myślał, że może mu rozkazywać i ustawiać mu życie. Nie zamierzał dawać mu tej satysfakcji. Jednak nawet jego sceptycyzm i to, że panoszył się w jego codzienności, nie ugodziło go tak bardzo jak nazwanie go dzieciakiem. Powieka drgnęła mu niespokojnie, kiedy spoglądał na niego z dołu, co bardzo szybko zmienił ignorując jego wyciągniętą dłoń i zostawiając otwartą puszkę na podłodze. Podniósł się na, jeszcze delikatnie drżące, proste nogi i z minimalną satysfakcją wbił w niego wyraźnie niezadowolone spojrzenie z kilku centymetrów powyżej.
- Nie nazywaj mnie tak - zażądał lodowatym tonem głosu, dźgając go w środek klatki piersiowej palcem wskazującym. - Jestem na ciebie skazany, ale nie myśl nawet przez chwilę, że masz nade mną jakąkolwiek kontrolę - podkreślił w potrzebie ustabilizowania swojej pozycji w tej współpracy. Graham miał dbać o jego zdrowie i życie, zapewne jego ojciec bardzo go sobie cenił, skoro przeznaczył mu opiekę nad własnym synem, jednak jeśli ten za mocno nastąpi mu na odcisk, Gabriel nie zamierzał hamować się przed pójściem prosto do ukochanego tatusia by ten załatwił mu kogoś innego. Naprawdę niewiele trzeba było by stracił cierpliwość.
- Świetnie, jeszcze trafił mi się samozwańczy psycholog. No, co w sobie duszę? Pewnie jakieś problemy z dzieciństwa? Coś z ojcem? Może z matką? Psem sąsiadki?- dopytał, zaciskając wolną dłoń w pięść przy swoim boku. - A może to nie ja jestem tutaj problemem, a moja własna kłamliwa rodzina i jakiś obcy facet pakujący mi się z butami w życie bez najmniejszych wyjaśnień, ani zapytania czy mam coś do powiedzenia na ten temat? Bo mam. I widzę, że ty też nie chcesz tu być, więc zrób nam obu przysługę i przestań mnie diagnozować - sapnął i po krótkiej chwili patrzenia mu prosto w twarz schylił się po swoją colę i przepchnął się obok niego. Przelotnie poinformował współpracownika, że wychodzi szybciej i, nieszczególnie zainteresowany tym czy ten go w ogóle usłyszał, wyszedł na chłodne, późnowieczorne powietrze i ruszył przed siebie. Oczywiście w kierunku odwrotnym od swojego mieszkania.
Graham Malone
- 
				 I’m not saying I’m a bad man... but if you owe me money, maybe don’t take a long holiday. I’m not saying I’m a bad man... but if you owe me money, maybe don’t take a long holiday. nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona, jejpostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona, jejpostaćautor
一 Do tej speluny przychodzi pełno podejrzanych typów. Będziesz za każdym razem wycierał kąty zaplecza z pajęczyn i starał się pamiętać o pieprzonym oddychaniu? 一 rzucił, unosząc wysoko jedną z brwi, wpatrując się przy tym w chłopaka sugestywnie. Chyba słyszał jak absurdalnie to brzmiało. Przyglądał się mu dalej i słuchał uważnie, kiedy marudził coś o kajdankach i kaloryferze. Dlaczego dzisiejsza młodzież musiała być tak dramatyczna?
一 To by było drastyczne, ale jeżeli nie pozostawisz mi wyboru, to tak. Właśnie tak zrobię 一 odparł całkowicie poważnie i naprawdę trudno było odgadnąć czy rzeczywiście był do tego zdolny, czy tylko się zgrywał.
Potem po prostu patrzył i słuchał, nie zdradzając specjalnie żadnych emocji. Prawda była taka, że to nie Graham był jego ojcem i jemu nie zależało na tym, żeby Gabriel był wobec niego potulny, posłuszny, ani nawet żeby go lubił. Nie był dla niego niczym więcej, niż kolejnym zadaniem, za które będzie miał zapłacone. Celem było zapewnienie chłopakowi bezpieczeństwa zarówno przed innymi, jak i przed samym sobą. Miał go utrzymać przy względnym zdrowiu, a przede wszystkim życiu. Niezależnie czy metody mu się spodobają, czy nie. Jeżeli pobiegnie do ojca i wyprosi u niego zmianę ochroniarza, to w porządku. Graham bez żalu zajmie się innym zleceniem i ich drogi po prostu się rozejdą.
Wątpił jednak, że szybko do tego dojdzie, o ile w ogóle, bo ojciec Gabriela doskonale wiedział, że Graham jest najlepszy w te klocki i nikogo lepszego nie znajdzie. Przekonał się o tym nie raz.
Wzruszył tylko ramionami, bo jak widać Gabriel w diagnozowaniu samego siebie był od niego lepszy i nic dziwnego. W końcu się nie znali. Garaham znał tylko jego ojca i to raczej od strony biznesowej, nie rodzinnej, chociaż widział się kilka razy z jego żoną, ale nie skupiał się na tym, jakie mają relacje rodzinne. To nie była jego sprawa. Teraz, mimowolnie, odrobinę musiał się temu przyjrzeć, ale przede wszystkim myślał strategicznie. Jak to w pracy.
Przesunął dłonią po swoim policzku, kiedy Gabriel się ulotnił i po chwili również wyszedł, rozkładając ręce w odpowiedzi na zdziwione spojrzenie drugiego barmana. Zgarnął z lady tytoń, zapalniczkę i po chwili namysłu również krzyżówkę, po czym wepchnął wszystko do wewnętrznej kieszeni swojej kurtki, przeczesał palcami cienkie włosy i wyszedł z lokalu.
一 Za mało mi płacą 一 mruknął niezadowolony, zerkając krótko za oddalającym się chłopakiem. Płacili mu w sumie całkiem sporo, ale nikt nie uprzedził o tego typu problemach. Nie miał zamiaru się uganiać za młodym nie wiadomo jak długo i gdzie, więc przyspieszył, zagrodził mu drogą, po czym przerzucił go sobie przez ramię jak worek kartofli i ruszył w stronę jego mieszkania.
一 Jak się nie uspokoisz, to zamknę cię w bagażniku 一 powiedział głośno i dobitnie, grzecznie go uprzedzając. Był to tego zdolny, bez wątpliwości. Staruszka przechodząca akurat obok spojrzała na Grahama zaskoczona, a on skinął jej z szacunkiem głową i życzył dobrego dnia. Po drodze podrzucił sobie młodego, ale nie miał absolutnie żadnych trudności, żeby go mocno przytrzymywać i nieść do celu.
Gabriel Perotti
- 
				 As long as I see the strobe lights I'm dancin' all night long As long as I see the strobe lights I'm dancin' all night long nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor
Późna godzina dała się odczuć po temperaturze owiewającego go wiatru, w ochronie przed którym objął się ciasno ramionami i dalej parł przed siebie. Nie miał planu ani celu podróży, przede wszystkim starał się jak najbardziej oddalić od własnego mieszkania, by... Sam nie wiedział do końca dlaczego. Jedyne co świtało mu w głowie to nieopanowana chęć sprzeciwienia się mężczyźnie, który ważył się o jeden raz za dużo wydać mu jakiś rozkaz. W poczuciu uciekającej mu między palcami kontroli nad własnym życiem, nawet tak małostkowa możliwość sprzeciwienia się oddawała mu minimalne wrażenie, że chociaż coś zależało jeszcze od niego. Co innego mógłby jeszcze zrobić? Taśmowo zaciągać klientów do łazienki by Graham nie ważył się postawić tam nogi i dał mu spokój na kilka godzin? Warto było spróbować, w tej chwili naprawdę nie chciał widzieć jego twarzy. I jak na złość właśnie ją zobaczył tuż przed swoją, kiedy śledzącego go kroki w końcu dały radę go wyprzedzić. Nie zdążył nawet rozplątać zakręconej wkoło bioder koszuli, o której dopiero co sobie przypomniał. I zdaje się, że jego spontaniczny spacer właśnie dobiegł końca.
- Spierdalaj - zdążył warknąć, próbując wyminąć mężczyznę, jednak na próżno, jako że w następnej chwili jego świat wywrócił się do góry nogami, a on zawisnął na muskularnym ramieniu, zszokowany na tyle, że nie wydał z siebie najmniejszego dźwięku. Dopiero po pierwszej chwili zaskoczenia, kiedy dotarło do niego dobiegające gdzieś z tyłu ostrzeżenie, zaczął wierzgać.
- Co ty... odpierdalasz?! - sapnął, wymierzając łokciem tuż pod jego żebrami w nadziei, że to dostatecznie go zniechęci. - Postaw mnie! - zażądał, machając nogami i robiąc wszystko w swojej mocy, by pokazać mu jak bardzo daleko był od uspokojenia się. - Już całkowicie cię pojebało?! Tak ci kontrola uderzyła do głowy? Nie jestem twoją pierdoloną marionetką! - przypomniał mu, niewiele robiąc sobie z jego gróźb. Miał być przez niego chroniony przez zagrożeniem, nie traktowany jak szmaciana lalka w sytuacji, kiedy się z nim nie zgodzi. - Nie będziesz wywracać mojego życia do góry nogami, rozumiesz? Możesz mnie śledzić i odstraszać klientów, droga wolna, ale nie mam zamiaru wykonywać twoich poleceń. Nawet jak będziesz to na mnie wymuszać siłą - podkreślił, chcąc mu uświadomić jak bardzo w tej chwili przekraczał granicę swoich kompetencji i zakres obowiązków. Skrzyżował przedramiona na piersi by powstrzymać swoje ręce przed swobodnym bujaniem się w dole, zwalając rozlewające się we własnych policzkach ciepło na nagły napływ krwi do głowy. Wcale nie myślał przecież o tym z jaką lekkością Graham go podniósł i jak niewielkie wrażenie zrobiły na nim usilne próby wyrwania się, ani o tym że właśnie w teorii niósł go do jego mieszkania. Zdecydowanie nie był to pierwszy raz kiedy jakiś facet wracał z nim w nocy do domu, jednak musiał mu przyznać, że pierwszy raz odbywało się to tak... kreatywnie. I brutalnie. - Mój ojciec dał ci pozwolenie żebyś kładł na mnie łapy? - rzucił, bardziej próbując odwrócić swoją uwagę od własnych błądzących myśli, niż realnie rozważając tę kwestię. Szczerze kwestionował z kim trzymał się jego ojciec, skoro to właśnie jego wybrał jako najbardziej zaufanego do tej roli.
Graham Malone

 
				