30 y/o, 172 cm
psycholog kliniczny w Mount Sinai Hospital
Awatar użytkownika
empatyczna i wrażliwa, nie mająca szczęścia w związkach
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiżeńskie
postać
autor

Nawiązanie do odkrycia nowego miejsca, do bazarku i łakoci, które tak uwielbiała wzbudziło dawno pogrzebane wspomnienia. Spacery po bulwarach, przechadzanie się po bazarze i próbowanie nowych smaków. Emir bezbłędnie wiedział, co będzie jej smakowało, a co nie. Znał ją dobrze i zawsze pamiętał, nawet jeśli wspomniała o czymś mimochodem. Uśmiechnęła się na jego słowa. Bardzo by chciała zobaczyć te miejsca wspólnie, zarówno z sentymentu, jak i praktyczności. Minęło dziwięć lat odkąd była w Stambule, miasto na pewno się zmieniło.
— Chętnie — odparła, poprawiając włosy przy skroni i ostatni raz drapiąc Zeytin. Psiak wydał z siebie dźwięk niezadowolenia i spojrzał na swojego pana, jakby ten miał moc sprawczą — Miasto na pewno się zmieniło przez lata.
Spojrzała na na psa, potem na Emira, który - wydawało się jej - spoglądał na nią częściej, jakby żałował, że musiał prowadzić samochód. Poprawiła pas bezpieczeństwa i zerknęła na mijany krajobraz za szybą. Panowała ciemność, a widoczność ograniczała się do pojedynczych punktów świateł, których wcale nie było tak dużo. Następne pytanie sprawiło, że poruszyła się niespokojnie i oparła łokciem o drzwi. Spodziewała się takich pytań, ale adresatem jej odpowiedzi miał być Cem i rodzina. Nie, Emir.
— Będą tak krótko? Myślałam, że... Nie wiem, Emirze. Raczej dłużej, niż krócej. Skoro już tu przyleciałam i spędziłam ponad dziesięć godzin w samolocie... — zawiesiła głos, jakby zastanawiając się co jeszcze powiedzieć — Twoja rodzina nadal ma domek nad morzem? Zapomniałam jak nazywała się ta miejscowość — zagaiła, sięgając po swój kubek z kawą, nieoczekiwanie w tym samym momencie co on, więc ich palce się zetknęły. Nie było żadnego kopnięcia prądem, ani dreszczu, lecz sama świadomość dotyku. Spojrzała na niego przepraszająco i zajęła usta kawą.


Emir Saylan
Obrazek
pepsi cola
ścian tekstu, bo męczą oczy || błędów logicznych || ignorowania czynności postaci || narzucania reakcji/zachowania
36 y/o, 180 cm
PR & talent manager, Samozatrudniony
Awatar użytkownika
🧿
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiK
postać
autor

Nie spodziewał się wylewności, wybuchów entuzjazmu, ani nawet emocjonalnych słów, ale strasznie przykre było to, jak bardzo czuł neutralność w słowach i gestach Mavi. Minęło tyle lat, że nie miał prawa oczekiwać choćby krzty dawnych uczuć, nawet cienia dawnej relacji, również tej sprzed związku. A jednak bolało, dużo mocniej niż podejrzewał i dużo wyraźniej, niż był przygotowany.
Udał, że wcale nie poczuł tego subtelnego dotyku przy kubku kawy, i że wcale nie obudziło to wspomnień. Kiedyś w takim momencie złapaliby się za ręce i zapomnieli o kawie. Często w podróży utrzymywali ten drobny kontakt fizyczny, nie z potrzeby świadomego czucia swojej obecności, ale z chęci dzielenia przestrzeni w pełni wspólnie. Teraz nawet przypadkowy dotyk wydawał się być boleśnie nie na miejscu.

Uniósł dłoń, żeby podrapać marudzącego nagłym brakiem uwagi Zeytin.
- Zeytin, połóż się, nie możesz całą drogę stać, to niebezpieczne. - Mówił do psa tak, jakby ten miał faktycznie zrozumieć powody polecenia. Pupil sprawiał wrażenie, jakby cały ten ciąg słów wprawił go w zrezygnowanie, bo westchnął w psi sposób marudnie i faktycznie ułożył się na tylnym siedzeniu, mając jednak uniesiony łeb i obserwując to Emira, to Mavi, jakby oglądał mecz tenisa.
- Ayvalik. Tak, mają. Jeżdżą tam kilka razy do roku i wynajmują zaufanym i polecanym osobom. Z tego co wiem, to w tym roku w lato się nie wybierają i tylko na sam koniec wakacji mają komuś wynająć tylko na weekend. Myślałem wysłać tam Cema i Eden, ale skoro zostają tak krótko... - Wzruszył lekko ramionami w geście podkreślonej bezradności. Wyrzucił z siebie więcej słów, niż z początku planował, ale wolał mówić, niż poddawać się kolejnym wspomnieniom, tym razem związanym właśnie z pobytem w tym nadmorskim miasteczku, właśnie z Mavi. Chciał też odsunąć od siebie wrażenie, że nie bardzo chciała dzielić się z nim swoimi planami, co było całkowicie normalne i zrozumiałe i musiał to uszanować. - Twój brat wspominał, że przyleciał tylko na premierę i musi wracać do Kanady. Ale mam wrażenie, że to decyzja podyktowana stricte sytuacją z Eden, bo w typowy dla siebie, emocjonalny sposób też przebąkiwał coś, że jeśli wszystko pójdzie źle, to kto wie, czy nie przeniesie się do Turcji na stałe. - Nie byłoby to dla Mavi nowością, bo przez wiele lat Cemil faktycznie mieszkał w Turcji i jedynie odwiedzał Kanadę, poza tym znała brata dobrze i mogła domyśleć się zachodzących w jego głowie procesów prowadzących do pewnych decyzji. Znowu na nieco dłużej zawiesił na niej spojrzenie. - Na tę chwilę, z tego co wiem i widziałem, wszystko jednak układa się po jego myśli i zostanie w Kanadzie. - Kibicował przyjacielowi, jak najbardziej, ale wiedząc jak bardzo ma głowę w chmurach i jak wrażliwym i emocjonalnym artystą potrafi być i brać wiele rzeczy personalnie, martwił się o niego.
Zamilkł na ciężką sekundę, jakby zdał sobie właśnie z czegoś sprawę.
- Przepraszam, nie przyleciałaś przecież po to, żeby rozmawiać o swoim bracie. Powiedz co u ciebie słychać. Śpisz trochę więcej, niż na studiach? - Chciał wiedzieć jak teraz wygląda jej życie. To, co wiedział, to były strzępki wydedukowane z jej instagrama i łączone z tym, co mówił mu sam Cemil. A w tych informacjach mogło nie być nawet małego ziarna prawdy, a same domysły i powierzchowne wrażenia.

Mavi Ayers
gall anonim
Nie będę nikogo ograniczać, ale nie lubię przerostu formy nad treścią
30 y/o, 172 cm
psycholog kliniczny w Mount Sinai Hospital
Awatar użytkownika
empatyczna i wrażliwa, nie mająca szczęścia w związkach
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiżeńskie
postać
autor

Ayvalik. Właśnie tak. Przypomniała sobie o małym, urokliwym domku nad wybrzeżem Morza Egejskiego podczas jednej z bezsennych nocy. Wiązały się z nim miłe wspomnienia, bo właśnie tam wymknęli się z Emirem, aby pobyć samemu, z dala od rodzin. Gdy wujostwo już wiedziało, że są parą, stali się bardzo surowi i nie pozwalali im zostawać zbyt długo razem w jednym pomieszczeniu bez przyzwoitki. Irytowało to Mavi, bo czuła się sprowadzana do roli rozhisteryzowanej i napędzanej hormonami gówniary, która wykorzysta każdą okazję aby wsadzić rękę w męskie gacie. Albo pozwolić na to Emirowi. A przecież nadal byli przyjaciółmi, spacerowali i rozmawiali na różne tematy.
Chciała zrobić sobie dłuższe wakacje w Turcji. Było to dziwne dla każdego, kto ją znał. Wiedziała, że zaczną się pytania. Cem, Emir... Nie znała języka, miała w nosie tureckie obyczaje, a pomimo 2025 roku, społeczeństwo nadal miało problem z krótkimi spódniczkami i mocniejszym makijażem. Sama nie potrafiła powiedzieć, co stało za jej wyborem. Może Turcja była jej małym krańcem świata? Mogła mieć tu upragniony spokój i czas na przemyślenia. Musiała całkowicie przewartościować swoje życie.
- Jeśli to nie problem, chciałabym wynająć domek na miesiąc. Pomówiłbyś z rodzicami w moim imieniu? Zapłacę od razu całość z góry - zwróciła się, patrząc na niego łagodnie. Turcy lubili się targować, a Mavi wręcz tego nie lubiła i pozostawiała to zawsze Emirowi. Była zbyt bezpośrednia na takie podchody - Mam dolary amerykańskie, ale mogę je wymienić na liry, jeśli tak będzie lepiej.
Wzięła kolejny łyk kawy, przesuwając kciukiem po gładkiej, papierowej powierzchni kubka. Słysząc rewelacje o bracie, uśmiechnęła sięi wywróciła oczami. Robiła tak od dziecka, gdy tylko uważała, że jej starszy brat staje się patetycznie dramatyczny. Kochała go i z tej miłości nie miałaby oporów żeby go udusić.

- Cały Cem - skomentowała tylko, z nieco pobłażliwym uśmiechem. Przeczuwała, że z Eden wszystko się ułoży i Cem nie zostanie odprawiony z kwitkiem. Miała ochotę zauważyć na głos zabawną ironię, bo zapowiadało się na to, że jej brat, miłośnik Turcji wróci do Kanady, a ona zostanie. Nie wiedziała na jak długo, ale nie spieszyła się do powrotu do Kanady. Nie czekało ją tam nic dobrego.
- Ależ skąd, nie mam nic przeciwko. Dzięki tobie będę wiedziała na jakiego Cema się przygotować - odparła, delikatnie klepiąc go po ręce. W miejscu niewiele nad nadgarstkiem.

- Och, nic ciekawego - zbyła jego pytanie wzruszeniem ramion i spojrzała na psa, posyłając sierśćciuchowi uśmiech - Dużo pracuję z pacjentami. Czas wolny to wyjazd poza miasto albo spotkania z przyjaciółmi. I tak życie płynie... - mówiła to spoglądając na ciemność za szybą. Nie chciała obnażać się przed Emirem ze swoich błędów, ani tym bardziej problemów. Rozstanie pozostawiło niezagojoną ranę, mogli udawać, że byle plaster wystarczy i rozmawiać, ale był to zaledwie ugrzeczniony small talk.
- A u ciebie? Praca? Rodzina? - mogłaby przysiąc, że przy rodzinie poczuła ucisk w żołądku.



Emir Saylan
Obrazek
pepsi cola
ścian tekstu, bo męczą oczy || błędów logicznych || ignorowania czynności postaci || narzucania reakcji/zachowania
36 y/o, 180 cm
PR & talent manager, Samozatrudniony
Awatar użytkownika
🧿
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiK
postać
autor

Ostatni raz, kiedy Mavi została w Turcji na dłużej, było to za czasów jej studiów i miała wakacje od uczelni. Nie sądził, że będzie miała więcej urlopu niż dwa tygodnie, a i tak prędzej zakładałby, że zostanie krócej niż dłużej. Pytanie o wynajęcie domku na cały miesiąc (!) i to po premierze, więc pewnie za około tydzień (!) zaskoczyło go i wyraźnie odbiło się w posłanym jej spojrzeniu. Chciał dopytać, czy może sobie na to pozwolić czasowo, czy nie musi wracać do pracy, jak udało jej się zdobyć tyle wolnego, ale boleśnie mocno zdawał sobie sprawę z tego, że to byłoby nie na miejscu. Tak samo, jak wyrażenie troski i niepewności co do tego, że miałaby tam być tyle czasu sama. Bo przecież byłaby sama, prawda?
... prawda?...
Nieprzyjemna gula utknęła w przełyku i musiał napić się kawy, żeby spróbować przepchnąć ją i móc odezwać się normalnie.
- Moja kuzynka zajmuje się teraz zarządzaniem domkiem. Porozmawiam z nią, ale raczej nie powinna mieć z tym problemu. - Nawet jeśli się starał, to głos pozostał odrobinę zduszony tymi inwazyjnymi myślami. Odchrząknął, kiwając przy tym nieznacznie głową. - Jak się z nią dogadam, to dam ci znać którą walutę będzie wolała, okej? ... Chcesz tam cały miesiąc spędzić sama? - Nie powstrzymał się przed zadaniem tego pytania. Może i nie było to tak niegrzeczne, jak bezczelne wściubanie nosa w jej prywatność i bezpośrednie "hej, masz kogoś?", ale nadal mogło zostać odebrano jako zbytnia poufałość. Zerkał w kierunku Mavi co kilka sekund, jeśli akurat prosta i spokojna droga mu na to pozwalała.
Odbicie piłeczki niby przyjacielskiego, uprzejmego zapytania o rzeczy bardzo życiowe, wzbudziło w Emirze nieprzyjemny, chłodny dreszcz. Nie chciał mówić Mavi o swojej sytuacji, nie w takich okolicznościach i nie w taki sposób. Bał się tego, jej reakcji. I tego, że jeśli powie to akurat jej, to stanie się to nieodwracaną prawdą, urzeczywistni i boleśnie zakleszczy go w wizji przyszłości, której nie chciał. Wzruszył ramionami, starając się zbagatelizować... wszystko. I zaczął od tego, na co odpowiedź byłą bardzo łatwa.
- Mam pod opieką kilka kapryśnych gwiazd, ale póki co udało mi się trzymać w ryzach każdy pożar. To nadal wymagająca profesja, ale odkąd jestem na swoim, wydaje mi się, że zyskałem trochę więcej czasu dla siebie. - Nie będąc związanym kontraktem z żadną agencją ani biurem, mógł organizować wszystko wedle własnych potrzeb, niezależnie od nikogo, poza samymi podopiecznymi. Sięgnął znowu po kawę i dopił ją może zbyt szybko, zbyt nerwowo. Minęli znak informujący o stacji benzynowej za kilometr, zerknął na wskaźnik ilości benzyny. - Rodzice mają się dobrze, mama rozważa wcześniejsze przejście na emeryturę i zaangażowanie się w pomoc ojcu w sklepie. Zjedziemy na stację benzynową zanim zaświeci się rezerwa. - Przeczuwał, że jej pytanie o rodzinę nie dotyczyło tej rodziny, ale nie był gotów na rozmowę o ciężarnej Edzie. I pospiesznie spróbował uciąć temat informacją o konieczności zatankowania.
Zjechał z autostrady od razu pod dystrybutor i wysiadł, przecierając twarz dłonią. Miał ochotę zapalić, bo nerwy zaczynały gryźć go znowu, czuł się niezręcznie i tak, jakby znowu Mavi zawodził. Stał przy wlewie, ponaglająco wpatrując się w licznik dystrybutora i nerwowo stukając palcami o dach samochodu.

Mavi Ayers
gall anonim
Nie będę nikogo ograniczać, ale nie lubię przerostu formy nad treścią
30 y/o, 172 cm
psycholog kliniczny w Mount Sinai Hospital
Awatar użytkownika
empatyczna i wrażliwa, nie mająca szczęścia w związkach
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiżeńskie
postać
autor

Każdy miewał sekrety. Mavi nie zamierzała nikomu zdradzać swoich. Nie widziała powodu dla którego nie mogłaby spędzić samotnie miesiąca wakacji. Jej problemy pozostawały jej, a dzielenie się nimi w żaden sposób nie pomoże, a jedynie pogorszy sytuację. Zawiodła samą siebie, wtedy i teraz, bo lata wyrzeczeń i nauki okazały się bezcelowe. Odmawiała sobie wielu rzeczy, w tym Emira i to zaczynało ją boleć coraz częściej, gdy o tym myślała podczas bezsennych nocy. Czy gdyby zrezygnowała ze studiów i przeniosła się do Stambułu to ich związek trwałby nadal? Zostaliby małżeństwem? Mogła być tą walczącą i poświęcającą się stroną, nie przeszkdzało jej to. Oboje jednak stwierdzili, że to bezsensu. Emir stwierdził, a ona po nim powtórzyła. Krótkie, bolesne stwierdzenie, przekreślające lata ich przyjaźni i szalonego czasu, gdy starali się utrzymywać związek na odległość.
Poprawiła bransoletkę na nadgarstku, zerkając spod rzęs na nieco nerwowe zachowanie Emira. Jej brwi uniosły się nieznacznie, kąciki ust wygięły w uśmiechu, a ramiona wzruszyły.
- Co w tym takiego dziwnego? Pozwiedzam miasteczko, poopalam się na plaży, posiedzę w domku. Może pogoda okaże się łaskawa i nie będzie czterdziestu stopni, albo gwałtownych burz. Poradzę sobie. Jeśli się martwisz o język to od czego jest AI albo google translate? - nie odpowiedziała wprost, ale z tego co mówiła, jasno wynikało, że zamierzała pobyć tam sama. Inaczej wspomniałaby o tym kimś.
Spojrzała na jego profil, a gdy miał ją na tym przyłapać, udawała, że to Zeytin jest celem jej uwagi. Nigdy nie krytykowała jego ścieżki edukacyjnej i obranej kariery, uważała to za interesujące, ale z drugiej strony za nieco... Mało ambitne. Teraz budziło w niej to dziwny sentyment. Emir gaszący pożary gwiazd, ratujący kariery.

- Cieszę się, że praca nadal sprawia ci radość - powiedziała - To bardzo ważne. Choć życzyłabym ci mniej kapryśnych podopiecznych. Domyślam się, że na dłuższą metę są męczący. A rodziców pozdrów, mam nadzieję, że jeszcze mnie pamiętają... - poznała ich już jako dziecko, potem, gdy się spotykali przychodziła na obiad i wkładała bardzo dużo wysiłku w to, aby wypaść nieskazitelnie. Nawet wbiła do głowy kilka tureckich zwrotów. Domyślała się również, że państwu Saylan ulżyło, że ich syn rozstał się z niemuzułmańską, zbyt zachodnią Kanadyjką.
- Jasne - dodała swobodnie, gdy wspomniał o stacji paliw. Zauważyła tą szybką wysiadkę, ale milczała. Złapała za torebkę i wysiadla, mrucząc do Zeytin, że zaraz rozprostuje nogi.
- Kupię nam jakąś słodką przekąskę i zapłacę za paliwo, chociaż w ten sposób się odwdzięczę. Panują jakieś niepisane zasady na stacjach, czy sprzedawcę piorun trafi na mój widok? - zagadnęła, całkiem poważnie, choć w głosie pobrzmiewała nutka rozmyślnej ironii.



Emir Saylan
Obrazek
pepsi cola
ścian tekstu, bo męczą oczy || błędów logicznych || ignorowania czynności postaci || narzucania reakcji/zachowania
36 y/o, 180 cm
PR & talent manager, Samozatrudniony
Awatar użytkownika
🧿
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiK
postać
autor

Uczucie ulgi rozlało się po całym ciele, kiedy z jej słów wywnioskował, że ten długi pobyt w Ayvalik chciała spędzić sama. Nie powinien tak tego odbierać i tak na to reagować, ale nie mógł zatrzymać swojej podświadomości i wywoływanych przez nią reakcji ciała. To było strasznie egoistyczne i jednocześnie pełne hipokryzji, że gdzieś w środku najwyraźniej miał nadzieję, że nie spędzi urlopu z kimś dla niej znaczącym, więc może kogoś takiego nawet nie ma. Źle mu było z takim podejściem, a co gorsza, nawet nie był w pełni świadom jego pochodzenia.
Jak już pierwsza fala spięcia odpuściła, pojawiła się inna, dużo bardziej świadoma emocja - troska. Mavi sama w Ayvalik, przez miesiąc. Bez znajomości języka. Samotna kobieta z innego kraju. Nie chciał być pesymistą i od razu zakładać najgorsze, umieszczając swoich rodaków w kategoriach bardzo wątpliwej opinii, ale niestety kraj muzłumański, skupiony na patriarchacie, w dodatku małe miasto - to wszystko budziło niepokój, czy nikt nie będzie jej nagabywał, krytykował, krzywo patrzył i uprzykrzał czasu. Martwił się, bardzo szczerze i tak jak kiedyś, nie wyzbył się tej troski.

- Nie musisz płacić, naprawdę. - Zaprotestował w odruchu, z wielu powodów, mimo że bardzo dobrze wiedział jak bardzo jest to bezcelowe. Upartość Mavi, kiedy na coś zafiksowała się ze stanowczym przekonaniem swojej racji, była nie do zdarcia. I teraz wiedział, że jej zdania by nie zmienił, a wszelkie próby przekonania jej do swojej racji skończyłyby się małą sprzeczką.
Westchnął zrezygnowany, podrapał się po skroni i nerwowo przesunął dłonią we włosach. Spojrzał w kierunku rozświetlonego wnętrza sklepu stacji.
- Mamy dwudziesty pierwszy wiek, Mavi, kobiety prowadzą samochody i zdarza im się podróżować samotnie. Nie będzie krzywo na ciebie patrzył tylko dlatego, że nie nosisz hijabu. - Może gdyby obydwoje weszli do sklepu, to płacąca kobieta spotkałaby się ze zdziwieniem, jeśli obsługa była starszej daty, ale Emir zakładał, że mimo wszystko na autostradzie między dużymi miastami nie powinna napotkać nieprzyjemności.
Blokada przy spuście pistoletu do tankowania odskoczyła, oznajmiając całkowite napełnienie baku. Odwiesił go na swoje miejsce i zamknął wlew.
- Wyprowadzę w tym czasie Zeytin. - Chwila, na jaką zamilkł niosła w sobie ciężki ładunek niewypowiedzianych słów, które cisnęły się na język. - Dziękuję. - Ostatecznie cokolwiek chciał powiedzieć zamknął w tym jednym słowie, a może nawet nie miał zamiaru powiedzieć nic innego.
Otworzył tylne drzwi, zapiął psu smycz i chwyciwszy paczkę papierosów, zaprowadził zwierzaka na trawnik oddalony kilkanaście metrów od dystrybutorów, gdzie również mógł bezpiecznie zapalić i przy okazji obserwować wejście do sklepowej części stacji benzynowej, czekając aż Mavi przez nie wyjdzie.
Tęsknił za nią. I teraz coraz mocniej zdawał sobie z tego sprawę. Tak jak i z tego, że całkowicie zaprzepaścił wszystko, co kiedykolwiek między nimi rozkwitło.

Mavi Ayers
gall anonim
Nie będę nikogo ograniczać, ale nie lubię przerostu formy nad treścią
30 y/o, 172 cm
psycholog kliniczny w Mount Sinai Hospital
Awatar użytkownika
empatyczna i wrażliwa, nie mająca szczęścia w związkach
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiżeńskie
postać
autor

Mavi oparła biodro o bok samochodu, patrząc, jak Emir zamyka wlew i odkłada pistolet. Uśmiech pojawił się na jej twarzy miękko, trochę jak odpowiedź na jego nerwowy gest ręką we włosach. Nie była obrażona jego komentarzem, ani tym bardziej zaskoczona. Spodziewała się, że będzie reagował w taki właśnie sposób.
— To był żart, wiesz? — rzuciła lekko, choć w głosie nadal czaiła się nuta ironii — A może i nie do końca — dodała ciszej, ale kąciki ust drgnęły jej ku górze, gdy patrzyła, jak zakłada smycz Zeytinowi. Przeniosła ciężar torebki na ramię i poprawiła włosy, które już zdążyły nieco opaść. Zanim jednak ruszyła do wejścia, zatrzymała się jeszcze na moment, obracając głowę w stronę Emira.
— Jak będzie… „dobry wieczór” po turecku? — zagadnęła z lekką nutą zaczepności, udając, że kompletnie wyleciało jej z pamięci — Może warto sobie przypomnieć przed wejściem, co? — dodała z drobnym uśmiechem, świadomie grając na tym, że wie, jak bardzo martwi się o jej brak znajomości języka. Nie czekała na odpowiedź. Skinęła mu krótko głową, pozwalając, by uśmiech rozluźnił napiętą atmosferę, i odwróciła się w stronę jasnego wnętrza stacji. Kroki odbijały się lekko od asfaltu, a ona, mijając drzwi przesuwne, wyjęła telefon i szybkim ruchem otworzyła aplikację do tłumaczenia. Wpisała kilka prostych zwrotów, w tym: „chciałabym zapłacić za paliwo”, przewijając palcem ekran. Nie miała ochoty na kolejną niezręczność, ani tym bardziej na stresującą wymianę spojrzeń, jeśli sprzedawca okazałby się niecierpliwy. W środku pachniało kawą z automatu, słodkimi bułkami i detergentami, którymi pewnie sprzątano podłogę. Zatrzymała się przy półce ze słodyczami, szukając lokalnej marki. Wszelkie marsy i snickersy jadła u siebie w domu. Zgarnęła cztery różne batoniki i raźnie ruszyła w stronę kasy. Sprzedawca był niewiele od niej starszy, a przynajmniej na takiego wyglądał. Okazało się, że jest w stanie się z nim porozumieć łamaną angielszczyzną. Zapłaciła i wyszła, ciesząc się z bezproblemowej sytuacji.
Wyszła, rozglądając się za Emirem i psem. Pomachała im i ruszyła w ich stronę, mając nadzieję, że Emir nie przerwie palenia z jej powodu. Zawsze namawiała go do rzucenia, ale nigdy w sposób kategoryczny. Nie szantażowała brakiem buziaków. Emir wiedział, że nie lubiła intensywnego zapachu dymu.
— Mam nadzieję, że się przeze mnie nie denerwujesz — powiedziała, mrużąc nieznacznie oczy. Wyciągnęła w jego stronę batonika, drugą ręką sięgając po smycz — Możemy jechać. Sprzedawca znał trochę angielskiego.




Emir Saylan
Obrazek
pepsi cola
ścian tekstu, bo męczą oczy || błędów logicznych || ignorowania czynności postaci || narzucania reakcji/zachowania
36 y/o, 180 cm
PR & talent manager, Samozatrudniony
Awatar użytkownika
🧿
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiK
postać
autor

Ukłucie lęku ścisnęło klatkę piersiową, kiedy Mavi żartem (ale doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że to miało realną podstawę) zapytała o "dobry wieczór" po turecku. Uścisk wzmocnił się dodatkowo, jak tak beztrosko odwróciła się i po prostu ruszyła do wejścia, jakby całe to zagadnienie było tylko retoryczne i nie miała nawet w intencji realnego przypomnienia sobie jak się przywitać w tym kraju.
- İyi akşamlar! - Podniósł głos na tyle, żeby na pewno go usłyszała zanim jeszcze w ogóle przekroczyła próg sklepu.

Dopalał drugiego papierosa, kiedy w końcu Mavi wyszła z budynku. Emir miał wrażenie, że spędziła tam za dużo czasu i w jego myślach już trwała projekcja scenariuszy, kiedy to występuje jakiś problem komunikacyjny bądź kulturowy i przez to cały proces płacenia za benzynę i kupowania słodkiej przekąski trwa tyle czasu. Nie powinien się tak martwić, bo wiedział bardzo dobrze, że jest zaradną kobietą i poradzi sobie z rzeczą tak trywialną jak płacenie, użyje translatora, pokaże na placach, cokolwiek! Ale zmartwienie było silniejsze od niego. Dodatkowo potęgowane potrzebą ucieczki od swoich problemów, które niebezpiecznie szybko rozrastały się do rozmiarów słonia w pokoju.
Zeytin zamerdał radośnie ogonem i pociągnął w stronę zbliżającej się Mavi tak, jakby nie widział jej co najmniej tydzień, a nie zaledwie pięć minut. Zabawne, ale obserwując własnego psa, Emir doszedł do bardzo głupiego wniosku, że pupil odzwierciedla jego własne odczucia i reakcje, do których nie mógł dopuścić z czystej przyzwoitości.
Zabawne i przerażające, bo od razu po tych wnioskach uderzyło go, że naprawdę miał ochotę właśnie to zrobić - podejść do Mavi, przytulić i powiedzieć jej, że tęsknił.
Zadeptał niedopałek i wypuścił ostatnią chmurę dymu, kierując to w przeciwną stronę, żeby nie dmuchać jej w twarz i nie narażać na nieprzyjemność gryzącego tytoniowego zapachu. Wiedział bardzo dobrze, że tego nie lubiła.
Lekki, wewnętrzny dreszcz niepewności przebiegł wzdłuż kręgosłupa.
- Nie, Mavi, nie denerwuje się przez ciebie. - Posłał jej łagodny, dużo spokojniejszy uśmiech, zabarwiony mimo wszystko napięciem wywołanym... tym wszystkim, co między nimi wisiało niewyjaśnione. Nie była to do końca prawda, bo część nerwów miała związek z jej obecnością, ale nie był głównym powodem stresów, które dusił nadmiarem dymu papierosowego. Wziął podany batonik, przypadkiem przesuwając palcami po jej palcach. Nie zabrał ręki szybko, nie przeprosił, ale ciężar wieloletniego dystansu trochę mocniej osiadł na barkach. Oddał psią smycz i otwierając przekąskę, powoli ruszył w kierunku samochodu.
- Tak swoją drogą, gdzie mam cię zawieźć? Do Cema? W ogóle wie, że przyleciałaś? - Dopiero teraz uzmysłowił sobie, że przecież przyjaciel mógł nie mieć o tym pojęcia. I nie był pewien, czy w takim wypadku zabieranie Mavi do jego domu było dobrym pomysłem...

Mavi Ayers
gall anonim
Nie będę nikogo ograniczać, ale nie lubię przerostu formy nad treścią
30 y/o, 172 cm
psycholog kliniczny w Mount Sinai Hospital
Awatar użytkownika
empatyczna i wrażliwa, nie mająca szczęścia w związkach
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiżeńskie
postać
autor

Uśmiech, który wcześniej miała na ustach, trochę przygasł, jakby sama nie wiedziała, jak zareagować na jego słowa. Część niej chciała odpowiedzieć żartem, rozładować napięcie, a druga - po prostu milczeć i pozwolić, by ten wieczór toczył się spokojnie, bez żadnych rozmów o tym, co między nimi kiedyś było. Zatrzymała się tuż obok, kciukiem przesuwając po smyczy, którą właśnie od niego odebrała. Zeytin natychmiast usiadł przy jej nodze, merdając ogonem tak energicznie, że na moment naprawdę nie mogła się nie uśmiechnąć. Pochyliła się, żeby pogłaskać psa, a przy okazji zyskać kilka sekund - wystarczająco, by ukryć lekkie drgnięcie dłoni, które pojawiło się, gdy ich palce się wcześniej zetknęły.
– Cieszę się – powiedziała w końcu, prosto, ale spokojnie. Jej głos zabrzmiał łagodniej, niż planowała – Bo ja też nie chciałam, żebyś się złościł. Nie po… – urwała, czując, że za chwilę powie coś zbyt osobistego. Westchnęła cicho, prostując się i odgarniając włosy za ucho – Nie po tak długim czasie.

Ruszyła za nim w stronę samochodu. Trzymała batonika w jednej ręce, ale nie jadła - obracała go tylko między palcami, jakby szukała w tym zajęciu jakiegoś rytmu na uspokojenie własnych nerwów.
– Miał mnie odebrać kuzyn – odezwała się po chwili, spoglądając w swoj telefon – Wysłałam mu wiadomość z lotniska, tylko chyba jeszcze jej nie przeczytał. Cem także... Chyba mam jakiś problem z operatorem, bo widzę, że nawet nie wysłało wiadomości... To cud, że udało się nam skontaktować. Inaczej siedziałabym do rana na lotnisku modląc się o lot to Stambułu.
Zatrzymała się przy aucie, czekając, aż Emir otworzy drzwi. Spojrzała na niego z boku, na jego profil oświetlony przez lampy stacji, na drobny cień zmęczenia pod oczami.

– Jest już późno... – zawahała się, a jej głos na moment przycichł – Może jakiś hotel?
Nawet przez głowę jej nie przeszło, aby poprosić go o przenocowanie. Już i tak nastręczyła mu kłopotu przez samo to, że musiał jechać po nią, aż do Ankary. Najwyraźniej przylot do Turcji nie mógł się obyć bez problemów, ale nie żałowała, że tu jest. Zerknęła jeszcze raz w telefon. Gdyby wcześniej dokładniej się przyjrzała wiadomościom to szybciej odkryłaby problem. Wpuściła Zeytin na tylne siedzenie i wsiadła na miejsce pasażera.

- Internet też mi coś szwankuje. Pokazuje brak zasięgu. Też tak masz?


Emir Saylan
Obrazek
pepsi cola
ścian tekstu, bo męczą oczy || błędów logicznych || ignorowania czynności postaci || narzucania reakcji/zachowania
36 y/o, 180 cm
PR & talent manager, Samozatrudniony
Awatar użytkownika
🧿
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiK
postać
autor

Złościł? O n miałby się na nią za coś złościć? I to po takim długim czasie? Zmarszczył lekko brwi i nawet otworzył lekko usta, jakby chciał zapytać, czy nawet od razu zaprzeczyć takiemu scenariuszowi. Nie potrafił sobie nawet wyobrazić sytuacji, gdzie gniewa się na Mavi za to, że odległość z nimi wygrała, złamali się pod presją samotności, braku bliskości, różnicy czasu, ograniczonego kontaktu.
Czy żałował? Och, i to jak. Wciąż go to bolało i zdawał sobie sprawę z tego, jak bardzo jest to głęboka rana, dopiero mając Mavi znowu na wyciągnięcie ręki. Nie ważne ile lat minęło, pozostawili za sobą bardzo niedokończoną, zaniedbaną, pominiętą sprawę, która tkwiła w sercu na siłę ignorowana, umniejszana i nieleczona. I teraz najwyraźniej to wszystko zamierzało zbierać żniwo.
Jakby Emir mało miał na głowie trosk.
Cholerne prawo Murphy'ego.
Zamiast konfrontacji tego wszystkiego, wybrał milczenie. Znowu wybrał milczenie, bagatelizując swoje emocje zaczynające kręcić się jak szalony chomik w kołowrotku. Nie był gotowy na tę rozmowę. Ha, nie był gotowy na ż a d n ą trudną rozmowę, ani z Mavi, ani z Edą. I w tym wszystkim miał świadomość, że nie może żadnej z nich uniknąć, musi wziąć odpowiedzialność za to wszystko, stawić czoła całemu temu bajzlowi. Był to winien i jednej i drugiej, powinien zadbać żeby zarówno Mavi zamknęła ten rozdział (choć wyglądała, jakby bardzo sprawnie zrobiła to już lata temu), jak i Eda nie czuła się odtrącana i traktowana niepoważnie.
Przytłaczało go to. Znowu wpadał w wir klasycznego overthinkingu, skupiając się na odczuciach innych, a nie swoich własnych. Znowu chciał zapalić, mimo że przed kilkoma minutami wypalił dwa papierosy pod rząd, praktycznie odpalając jednego od drugiego. Wsiadł za kierownicę, zanim ręce same sięgnęły do kieszeni po paczkę fajek i po słowach Mavi sprawdził swój telefon. Miał pełny zasięg i przesył danych aktywny.
- U mnie wszystko działa jak należy... Może to jakiś problem z aktywacją roamingu? - W pośpiechu mogła zapomnieć to zrobić, ale z drugiej strony czy kiedy lata temu latała, to nie miał go aktywowanego automatycznie? Spojrzał przy okazji na godzinę. Było już po północy. - Teraz już nie ma co dzwonić ani pisać do Cema, czy waszego kuzyna, przed nami jeszcze ponad dwie godziny drogi. - Odpalił silnik, ale jeszcze nie ruszył, ważąc w głowie słowa Mavi.
Nie mógł zabrać jej o takiej porze do wujostwa, pewnie już dawno spali. Nie mógł zabrać jej do Cema... z kilku powodów. Nagabywanie kuzyna o takiej porze też nie było najlepszym pomysłem. Hotel... teoretycznie to było rozsądne rozwiązanie, tylko że zanim dojadą na miejsce, zanim Mavi się zarejestruje i położy spać, to będzie musiała zrywać się budzikiem, żeby opuścić pokój przed godziną wyrejestrowania. Nic by nie odpoczęła.
Spojrzał w jej kierunku z zatroskaniem pomieszanym z zamyśleniem, ale i nagłą determinacją.
- W hotelu się nie wyśpisz. Możesz zatrzymać się u mnie na tę noc, to żaden problem. - Nie planował oferowania jej noclegu, kiedy jechał ze Stambułu do Ankary. To było bardzo spontaniczne, ale i logiczne rozwiązanie tego małego problemu. Czuł, jak serce ściska się boleśnie, a powietrze umyka z płuc nieubłaganie, bo napięte nerwy utrudniały zaczerpnięcie oddechu. Denerwował się tym, że to mogła być nieodpowiednia propozycja, zbyt zuchwała, więc od razu zaczął się tłumaczyć. - Będzie ci wygodniej i możesz pospać dłużej, z hotelem byłoby teraz zamieszanie, a u mnie będziesz miała spokój. Zajmę kanapę, Zeytin nie będzie ci przeszkadzał, wyśpisz się bez stresu, że musisz opuszczać pokój w pośpiechu. - Ściśnięte serce zaczęło bić mocno, aż słyszał je w uszach.

Mavi Ayers
gall anonim
Nie będę nikogo ograniczać, ale nie lubię przerostu formy nad treścią
ODPOWIEDZ

Wróć do „⋆ Po Świecie”