34 y/o, 182 cm
Prezes z przypadku, skandalista z wyboru | Northex Industries
Awatar użytkownika
Oficjalnie prezes Northexu, nieoficjalnie: człowiek, który potrafi zamówić kawę w czterech językach, ale nie pamięta hasła do służbowej poczty.
Lubi dobre garnitury, gorsze decyzje i ludzi, którzy nie pytają o zbyt wiele.
Ma dyplom z Ivy League i doktorat z komplikowania sobie życia.
Prawdopodobnie jedyny człowiek w Toronto, który raz przespał się z profesorką, raz z modelką, i raz – z poczuciem winy (to ostatnie nie trwało długo).
Nie ogarnia Exceli, ale ma świetne wyczucie do ludzi.
Mówią, że wszystko mu się udaje. Ale nikt nie widzi, ile razy prawie nie spadł z własnego piedestału.
nieobecnośćtak
wątki 18+tak
zaimki
postać
autor

- Ale przecież obchodzą, przecież dla biznesu robisz to... - westchnął ciężko, a jego oczy zatoczyły koło, ta cała sukienka, ta cała szopka. Wszystko dla biznesu. Może potrafiłaby zacisnąć zęby i przyjąć od niego życzenia na ślubie, tylko po to, żeby dobrze to wyglądało. A on może nawet potrafiłby jej je złożyć, gdyby tylko odpowiednio się znieczulił.
Nie, chyba by nie potrafił. Chyba wcale by nie przyszedł, tylko znowu się wykręcił jakimś wyjazdem. A może naprawdę by wyjechał, gdzieś daleko stąd, szukając świętego spokoju.
- To Ty zaczynasz Cherry, a może chcesz żebym był? - zapytał patrząc jej prosto w oczy - dupka łatwiej byłoby zapomnieć, co? - o tak, Galen tez miał takie myśli, że jakby Charity Marshall wychodziła za mąż z miłości, to byłoby mu łatwiej. Nie walczyć, nie konkurować, zapomnieć. Ale to wszystko była szopka, to denerwowało go najbardziej. Bo przecież mógł to przerwać, mógłby, gdyby mu pozwoliła, gdyby może powiedziała, no tak, to jest Twoja sprawa, zrób coś z tym. Może by zrobił?
Albo nie zrobił.
Znowu pierdolone dylematy.
Byli tak blisko siebie, że Galen czuł jej przyspieszony oddech gdzieś w okolicy szyi, ale też się nie odsunął, nie ruszył nawet na krok. Lubił ten jej upór, kręcił go, to jej spojrzenie z jakąś taką nutką buntu, miało w sobie coś, co go urzekło. W ogóle ona cała miała w sobie coś takiego, że Galen Wyatt nie potrafił się odsunąć.
- No i co zrobisz Cherry? To nie jest Lanzarote, a Ty... masz na sobie suknię, którą wybrałaś na swój ślub - zapytał, kiedy powiedziała, żeby się odsunął, bo ulegnie. Chciał tego, żeby znowu mu uległa, tym razem on ją prowokował. Chociaż... też dobitnie przypomniał, że szykuje się do ślubu, tak jakby miała teraz wybrać, ślub, albo on.
Nie, nie chciał kazać jej wybierać, bo ona już podjęła decyzję, ale mimo to, nie zrobił też tego o co go prosiła, oparł drugą rękę, po jej drugiej stronie, a głowę pochylił nad jej ramieniem, bardzo, bardzo blisko. Jego oddech był szybki, drażnił nagą skórę na jej ramieniu.
- Jak ja mam się od Ciebie odsunąć, kiedy tak mnie do Ciebie ciągnie? - wymruczał, a potem podniósł głowę, ale tylko po to, żeby zbliżyć swoje wargi do jej pełnych ust. Tak blisko, że dzieliły ich milimetry, że może nawet je poczuła, kiedy odezwał się do niej znowu.
- Nie wierzę, że o tym nie marzysz Cherry, tak samo mocno jak ja... - pocałował ją bardzo delikatnie i bardzo krótko, zamykając na moment oczy, tak tylko, jakby sprawdzał, czy go odepchnie, czy naprawdę też o tym marzyła. Bo on tak. Cały pierdolony tydzień.

Cherry Marshall
zgrozo
lania wody i gry o niczym; kończenia posta w tym samym momencie co ja; stania w miejscu; nudnego, miłego życia
30 y/o, 164 cm
workin' nine to five what a way to make a livin'
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkizaimki
postać
autor

Galen L. Wyatt

Z Tobą nie mam tylko relacji biznesowych — mruknęła ledwo słyszalnie pod nosem. Bała się wypowiadać takich słów głośno. Czuła, jak coś w brzuchu zaczyna jej coś bulgotać. Nabrała powietrza w usta. Nie przyjęłaby życzeń, nie odpowiedziałaby słynnego tak. Może z czasem się to zmieni, nauczy się funkcjonować obok niego, zapomnieć o tamtej nocy pełnej obietnic. Może dlatego miała mu to wszystko za złe? Miał nie puszczać, a nie puścił. Miała być jego, a nie będzie. Nie potrafiłaby udawać zakochanej, jeśli tylko w ten sposób patrzyła na Galena. Podjął decyzję, wrócił do pracy, nawet z nią nie rozmawiał.
Tylko wakacyjna przygoda...
Nie odpowiedziała. Zdecydowanie o dupku łatwiej byłoby zamienić. Nabrała powietrza w usta, próbując uporządkować sobie całą sytuację. Był zbyt blisko. Chciała o nim zapomnieć, ale nie była w stanie. Móc funkcjonować bez niego. Wstawała rano, to zastanawiała się, czemu go nie ma w jej pościeli, albo czemu ona nie jest w jego. Biegnąc, myślała o tym, co robił. Wieczorami jej myśli kłaniały się do tego, z kim spędza wieczory. Wtedy pojawiła się nuta zazdrości. Teraz też chciała ją wywołać, a zamiast tego on mówił rzeczy powodujące u niej zawrót głowy. Mogłaby jeszcze raz mu się oddać.
Chciała zapomnieć.
Może dlatego z taką irytacją patrzyła mu w oczy. W głowie za to jak mantrę komentowała. Nie mam zamiaru Ciebie pocałować. Nie pocałuję Cię, a ty trzymaj się ode mnie z daleka. Naprawdę. Włączyła wewnętrzną obronę własnego ciała.
Nie wiem Galen — odpowiedziała drżącym głosem. Mogłaby mu naprawdę teraz ulec. Bez żadnego zastanowienia. Prowokował ją, a ona mogłaby się na nowo stać się jego. Przymknęła oczy, skupiając się na jego oddechy. Z tego stresu to zaraz dostanie zawału. Słyszała tylko jego oddech i mocne bicie własnego serca. To nie byłoby właściwe. Mieli o sobie nawzajem zapomnieć. Żadne z nich nie byłoby gotowe na ślub z miłości.
Podnieś nogę, przesuń ją do tyłu i to samo zrób z drugą — mruknęła, nie odsuwając się od niego. Jego oczy i bliskość jego ust była magnetyzująca. Wszelkie wątpliwości wydawały się ustępować tym uczuciom, które wróciły z Lanzarote.
Może to właśnie było problemem, ona też o nim marzyła.
Nie zastanawiała się nawet, gdy ją pocałował. Szybko odwzajemniła jego pocałunek. Nawet sama jeszcze mocniej go pogłębiła. Dopiero po kilku sekundach przyszło jej zastanowienie, apropo tego w jaki sposób miałaby się zachować.
Galen... — powiedziała z rozmarzonymi oczami, odsuwając go od siebie ręką — my nie powinniśmy... — w jej głosie na nowo dało wyczuć się zwątpienie. Nawet w tej chwili mogłaby mu się oddać w całości, ale powinni o sobie zapomnieć.
34 y/o, 182 cm
Prezes z przypadku, skandalista z wyboru | Northex Industries
Awatar użytkownika
Oficjalnie prezes Northexu, nieoficjalnie: człowiek, który potrafi zamówić kawę w czterech językach, ale nie pamięta hasła do służbowej poczty.
Lubi dobre garnitury, gorsze decyzje i ludzi, którzy nie pytają o zbyt wiele.
Ma dyplom z Ivy League i doktorat z komplikowania sobie życia.
Prawdopodobnie jedyny człowiek w Toronto, który raz przespał się z profesorką, raz z modelką, i raz – z poczuciem winy (to ostatnie nie trwało długo).
Nie ogarnia Exceli, ale ma świetne wyczucie do ludzi.
Mówią, że wszystko mu się udaje. Ale nikt nie widzi, ile razy prawie nie spadł z własnego piedestału.
nieobecnośćtak
wątki 18+tak
zaimki
postać
autor

Na jej słowa nic nie powiedział, bo on kompletnie nie wiedział, co to za relacje, zaczęło się od nienawiści, później był jakiś pokaz specjalnie dla Richarda, a później znowu wiele gorzkich słów na Lanzarote. Tylko, że jeszcze później padło wiele prawdy, wyszły na jaw sekrety, które może nigdy nie powinny ujrzeć światła dziennego, a te sekrety były jak jakiś jebany klucz do najlepszego seksu w życiu. Galen nie wiedział, co działała na niego najbardziej, to, że jeszcze kilka dni temu się nienawidzili, czy to, że się przed nią otworzył ze wszystkiego, czy to, że dała mu tamtej nocy coś, czego nie doświadczył z żadną inną kobietą?
Gdyby nie powiedziała mu wtedy, że to nie jest jego sprawa, to na pewno by tak tego nie zostawił. Wciąż w ogóle walczył ze sobą i z myślami, bo chciał się wtrącić, ale czuł, ze Cherry postawiła sprawę dość jasno. Jak to było... i tak nie weźmiesz ze mną ślubu Galen? Nie chciał z nią brać ślubu, nie chciał w ogóle brać ślubu, Galen Wyatt z obrączką na palcu, to było jakieś abstrakcyjne. Ale co zrobi, w momencie, w którym to Cherry przyprze go do muru, w którym będzie musiał się na coś zdecydować, bo inaczej ją straci. Kurewsko nie chciał jej stracić. Facet w ogóle nie przeklina, a teraz miał w głowie tyle niecenzuralnych słów, że nie każde jedno umiałby powtórzyć po francusku.
Kiedy powiedziała, że nie wie, to aż przełknął ślinę, bo on też kompletnie nie wiedział. Wiedział tylko, że wariuje przez to ciepło bijące od niej, przez drżenie jej ciała, gdy tak stał blisko. Ich serca chyba biły w jednym rytmie, szybkim, niespokojnym, takim, które wołało o więcej, a przynajmniej Galen czuł, że jego tak woła i pcha go do niej, do jej ust.
Kiedy go nie odepchnęła, tylko odwzajemniła pocałunek, to chciał go pogłębić, chciał znowu zaciskać dłonie na jej kształtnej pupie, która idealnie pasowała do jego rąk, ale go odsunęła. Z jego piersi wyrwało się zrezygnowane westchnienie, ciężkie, pełne zawodu. Spojrzał na nią z wyrzutem, jakby zabierała mu coś najsłodszego na świecie. Zrobił ten jebany krok w tył.
- Dobrze... - rzucił, ale nie spuszczał z niej tych niebieskich tęczówek, jego klatka piersiowa unosiła się wraz z niespokojnym oddechem - podpisz te dokumenty, czekam na zewnątrz - rzucił, odwrócił się na pięcie i wyszedł z przebieralni. Czuł jakby serce miało mu wyskoczyć z piersi, ale też czuł, że ona mu je znowu łamie. On się przed nią otwiera, mówi jej, że marzy o jej ustach, że ją do niego tak ciągnie, że nie umie sobie z tym poradzić, a ona mówi, że nie powinni.
Naprawdę nie umiał sobie z tym poradzić, kręcił się po tym salonie sukni ślubnych jak tygrys, który szuka ofiary, w jedną i w drugą stronę, jak wygłodniałe zwierzę, któremu właśnie uciekło to, co mogło ten głód zaspokoić. A mogła tylko ona.

Cherry Marshall
zgrozo
lania wody i gry o niczym; kończenia posta w tym samym momencie co ja; stania w miejscu; nudnego, miłego życia
30 y/o, 164 cm
workin' nine to five what a way to make a livin'
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkizaimki
postać
autor

Galen L. Wyatt

Jej serce krwawiło.
Ten pocałunek był największym koszmarem, który ją spotkał. Nie dlatego, że serce wydawało się jej bić mocniej, chciała móc go pogłębić, by zerwał z niej tą pierdoloną sukienkę. Jednak mieli o sobie zapomnieć. Ona miała problem, by móc funkcjonować bez niego. Każdą sekundę liczyła, by mogli spotkać się jeszcze raz. Spojrzenie w te niebieskie oczy wydawało się być jej marzeniem. Może dlatego tak bardzo bolało, kiedy wychodził.
Szybko zdjęła z siebie sukienkę, bo czuła, że emocje biorą nad nią górę. Ojciec miał rację. Kobiety nie potrafiły funkcjonować, kiedy miały złamane serce, a ona miała. Jeśli chciałby o nią walczyć, pewnie już by to zrobił. Pojawił się na białym koniu, zdjąłby jej ten pierścionek i powiedział, że jest tylko jego. Zamiast tego dawał jej niejasne sygnały. Mogła być jedyna, mógł o niej myśleć, całować, ale finalnie odchodził. Jej zaprzeczenia były, jak powrót do świadomości. Finalnie bała się zrobić cokolwiek. Przecież mógł ją zranić. Może dlatego siedziała w tej przebieralni dobre dziesięć minut, zanim finalnie z niej wyszła. Makijaż miała rozmazany, a tej sukienki, która miała, nie wybrała. Nie mogłaby. Podeszła do Galena ubrana na czarno w krótkiej, czarnej sukience. Standardowo na obcasach, stukot ich mógł znów usłyszeć szybciej. Chociaż na jej twarzy nie było widać zadowolenia, ani woli walki. Nienawidziła samej siebie za to, że się w nim zakochała. Nie mogła się torturować. Powinna go odrzucić.
Proszę, oto one — rzuciła, podając mu teczkę. Nawet samo podpisanie dokumentacji przychodziło jej z trudem. Widziała to nazwisko Wyatt. Mogłaby zostać jego ukochaną. Może nawet zmienić nazwisko. Kolejna tortura, potrzebowała od niego odpoczynku. Tak długo myślała, ale kiedy miała się już obrócić, musiała spytać o jedno.
Galen, co robisz na koniec września? — spytała finalnie, wbijając w niego wzrok. Czuła, że pożałuje tego pytania — jak mówiłam o tej wyciecze, to Ci ją proponowałam — jedyne niebo, którego nie widzieli to, to z zorzą polarną. Chciała móc zobaczyć je razem z Galenem. Nawet jeśli zakocha się jeszcze mocniej.
34 y/o, 182 cm
Prezes z przypadku, skandalista z wyboru | Northex Industries
Awatar użytkownika
Oficjalnie prezes Northexu, nieoficjalnie: człowiek, który potrafi zamówić kawę w czterech językach, ale nie pamięta hasła do służbowej poczty.
Lubi dobre garnitury, gorsze decyzje i ludzi, którzy nie pytają o zbyt wiele.
Ma dyplom z Ivy League i doktorat z komplikowania sobie życia.
Prawdopodobnie jedyny człowiek w Toronto, który raz przespał się z profesorką, raz z modelką, i raz – z poczuciem winy (to ostatnie nie trwało długo).
Nie ogarnia Exceli, ale ma świetne wyczucie do ludzi.
Mówią, że wszystko mu się udaje. Ale nikt nie widzi, ile razy prawie nie spadł z własnego piedestału.
nieobecnośćtak
wątki 18+tak
zaimki
postać
autor

Jakie serce?
Jak Cherry mu je wyrwała i teraz Galen się czuł, jakby wcale go nie miał, a jeszcze przed chwilą tak mocno biło. Wystarczyło tylko, że go od siebie odepchnęła. Wystarczyło, żeby to powiedziała, że nie powinni. Ta jej decyzja najwidoczniej była niepodważalna i chyba musiał ją uszanować...
Nie chciał, ale co miał zrobić?
Usiadł na tej kanapie, na której rzeczywiście czeka pan młody na swoją pannę młodą, ale on czekał tylko na Cherry. Na pannę młodą jakiegoś tam gościa. A właściwie to na dokumenty. Zawiezie te dokumenty i podejmie może kolejną próbę z tymi swoimi panienkami. Skoro Charity Marshall go nie chce, to może będzie chciała jakaś Mindy? Mindy na pewno by go nie odepchnęła, a tym bardziej nie wymagałaby od niego podjęcia jakiś ważnych decyzji o ślubie, czy coś.
Patrzył na te drzwi tak intensywnie jakby chciał je prześwietlić wzrokiem, kiedy minęło dziesięć minut zerknął na swój bajecznie drogi zegarek i wstał. Już miał sobie pójść, ale ona łaskawie stanęła w drzwiach.
Zmierzył ją spojrzeniem odruchowo, prześlizgnął się wzrokiem po jej sylwetce, po każdym zaokrągleniu jej ciała, wolniej niż powinien. Wyciągnął rękę po te dokumenty.
- Świetnie, jutro wyślę Ci kolejne faksem - rzucił chłodno, no bo skoro nie powinni, skoro go odepchnęła, nie chciał już dłużej przez nią wariować. To było jak zabawa z ogniem, prędzej czy później płomień sparzy i zaboli. Już bolało, ale to jeszcze nie było apogeum. Galen czuł, że może być gorzej. Wziął tę teczkę i zrobił krok w kierunku drzwi, ale wtedy Cherry się odezwała, a go po prostu zamurowało. Stanął w miejscu i zastanawiał się o co jej do cholery chodzi. Odpycha go, zaprasza go na wycieczkę, a kiedy on kompletnie straci dla niej głowę, to wtedy co? Zrobi sobie dziecko z tamtym gościem, żeby coś przypieczętować i żeby jej ojciec był zadowolony? Marshallowie chyba byli bardziej popierdoleni od Wyattów, takie miał wrażenie.
- Będę zajęty... Charity, baw się dobrze - z jakimś innym debilem, którego okręcisz sobie wokół palca. Na pewno nie jeden się na to złapie - chciał to dodać, ale ugryzł się w język. Spojrzał na nią z ukosa. Jeszcze kilka godzin temu oddałby życie, żeby znowu z nią uciec, na te wakacje, na wycieczkę, daleko stąd, ale w tej chwili chyba zaczynał wątpić. Chyba nie wystarczało mu to, żeby być jaj kolejnym wakacyjnym zapomnieniem.
- Cześć - rzucił, chociaż wahał się, czy nie powiedzieć jej żegnaj, ale jednak nie mogło mu to przejść przez gardło. Ruszył do wyjścia i szarpnął drzwiami mocniej niż powinien, aż ten dzwonek nad wejściem zadzwonił złowrogo, a potem sobie poszedł, bo musiał przecież jeszcze zawieść dokumenty do Richarda.

Cherry Marshall

/koniec
zgrozo
lania wody i gry o niczym; kończenia posta w tym samym momencie co ja; stania w miejscu; nudnego, miłego życia
ODPOWIEDZ

Wróć do „Beckers Bridal”