34 y/o, 182 cm
Prezes z przypadku, skandalista z wyboru | Northex Industries
Awatar użytkownika
Oficjalnie - prezes Northexu, nieoficjalnie - człowiek, który potrafi zamówić kawę w czterech językach, ale nie pamięta hasła do służbowej poczty.
Mówią, że wszystko mu się udaje. Ale nikt nie widzi, ile razy prawie nie spadł z własnego piedestału.
Żył szybko, kochał mocno, wydawało mu się, że jest niezniszczalny, że jest królem świata, do momentu, kiedy serce tego nie wytrzymało...
Teraz stara się je poskładać.
Żyć trochę inaczej, w zgodzie ze sobą, tak, żeby ten pieprzony film który wyświetla się przed oczami tuż przed śmiercią był trochę lepszy niż tanie porno, wymieszane z słabą komedią.
nieobecnośćtak
wątki 18+tak
zaimki
postać
autor

- No bo jest 10/10? - dla Galena to może nawet 11, bo on z 10 się czasem spotykał, ale jednak żadna mimo wszystko nie zrobiła na nim takiego wrażenia jak Charity Marshall. Nie zamierzał już bić Ryana, bo po pierwsze by ich wyprosili, a po drugie no jak on by wyglądał taki posiniaczony, jakby właśnie wygrzebał się z jakiejś lotniczej katastrofy.
- No to nie wiem mam ci wygłosić poemat o jej cyckach stary? Albo opisać jej tyłek w dziesięciu epitetach? - uniósł jedną brew, bo nie wiedział czego Ryan się spodziewał, może tego poematu? Galen podrapał się po zarośniętym policzku, w tym miejscu, w które dostał Lee, jakby się zastanawiał jak to boli.
- To, że powiedziałem, że chcę się z nią ożenić nie jest wystarczające? Jeszcze do tego tak poważnie, że chcę zorganizować wieczór kawalerski? - no bo dla Wyatta, to brzmiało poważnie, z tym ślubem i wieczorem kawalerskim, to mogły być dwa najważniejsze dni w jego życiu, a trzeci jak mu się będzie rodził syn, ale o tym już postanowił Ryanowi nie mówić, bo jeszcze będzie go musiał znowu walnąć, jak mu powie, że Cherry go chciała złapać na dziecko, czy coś.
- No weź, to jest zajebista miejscówka, nie chcę, żeby nas tutaj skreślili, czy coś - bo Galenowi rzeczywiście się podobało, a dodatkowe plusy ten lokal zyskał za to, że prawie się tutaj pobili a i tak ich nie wywalili. Cu-dow-ne miejsce.
- Nie takie - odpowiedział od razu na słowa Ryana, no bo jednak przed żadną inną laską Wyatt się tak nie otworzył, z żadną inną nie spędził tak gorących wakacji, mógłby wymieniać dalej, ale czuł, że Ryan i tak tego nie zakuma. On sam miesiąc temu też wcale by tego nie rozumiał i pewnie byłby takim Ryanem, gdyby któryś z kumpli zaczął mu opowiadać o ślubie. Ale teraz Cherry zawróciła mu w głowie. Do tego stopnia, że chciał się z nią ożenić i nie miał żadnych wątpliwości.
Posiedzieli jeszcze trochę, pogadali, ale już bardziej o rzeczach przyziemnych pokroju, czy lepszy byłby kawalerski w Vegas, czy w Bangkoku. Już się nie bili, chociaż w pewnym momencie, po kilku piwach, zdecydowali się jeszcze przymierzyć zbroje i zrobić sobie w nich kilka fotek.

koniec


Ryan Lee
zgrozo
lania wody i gry o niczym; kończenia posta w tym samym momencie co ja; stania w miejscu; nudnego, miłego życia
ODPOWIEDZ

Wróć do „Medieval Times Dinner & Tournament”