— 
Poważnie — odpowiada Helena, mimowolnie wzruszając ramionami. Co prawda jej lata koczowniczego życia w tym momencie zdawały się absolutnie odległą przeszłością - tyle wydarzyło się, odkąd wróciła, że ciężko jej uwierzyć, że to tylko od ponad pół roku prowadzi osiadły tryb życia. — 
Chciałam, ale... różne okoliczności wpłynęły na to, że nie czułam, bym miała taką możliwość. Ale to długa historia. Opowiem ci może, jeśli pozwolisz mi przejechać się kawasaki. —  Uśmiecha się chytrze, szczerząc do Darling zęby. Nie chce dzisiaj wspominać swojej tragicznie beznadziejnej młodości. Najchętniej jak najdłużej omijałaby ten temat, chociaż wie, że na dłuższą metę pewnie nie będzie to możliwe. Ale kto wie, jak długo potrwa ich znajomość? Helena wolała nie nastawiać się na zbyt wiele, tak na wszelki wypadek. — 
A wróciłam, żeby być blisko brata. Zanim wyjechałam, byliśmy bardzo zżyci. Praktycznie go wychowałam — mówi. Stara się, by jej ton był neutralny, ale i tak słychać pod tą przykrywką mieszkankę intensywnych emocji, które sugerują, jak istotna jest to dla niej relacja.
Darling bardzo skutecznie odwraca jej uwagę od poważniejszych tematów. Jej gwałtowny wdech wywołuje subtelny uśmiech triumfu na ustach Heleny, która uważnie przygląda się reakcji Teddy. Przeciąga delikatnie paznokciami po jej ramieniu, a potem sama wzdycha, czując jej język na swojej szyi.
Już teraz jest ledwo w stanie myśleć, ale natychmiast stwierdza, że pierwsza odpowiedź na pewno jest zmyłką - w tym momencie postrzega Darling jako kogoś, kto niczego się nie boi. Brak pamięci do dat zdąża wydać się całkiem rozsądną opcją - a ta trzecia w ogóle nie dociera do świadomości Peregrine, która prostuje się na kolanach strażaczki, mimowolnie poruszając lekko biodrami. — 
Um — udaje, że się zastanawia, chociaż ten namysł brzmi bardziej jak jęk przyjemności, a umysł Heleny przykrywa się jej mgłą. — 
Na pewno nie masz — przełyka z trudem ślinę — 
pamięci do dat. Wygrałam? — Czuje się, jakby wygrała - bo może przesunąć dłonią po mostku Darling i powoli, zaczepnie sięgnąć do jej piersi, drażniąc opuszkami palców sutek. — 
Teraz ja — mówi stanowczo, posyłając strażaczce intensywne spojrzenie, pijąc jednocześnie do ich gry, jak i swojej wcześniejszej obietnicy, że teraz to ona zajmie się Darling. Zagryza na chwilę wargę, pochylając się do jej szyi. — 
Mam słaby słuch — mówi, przesuwając dłoń na jej brzuch i lekko kąsając skórę na zagięciu między szyją i ramieniem. — 
Zawsze byłam słaba z matmy i... — jej usta zjeżdżają niżej, podążając tam, skąd przed chwilą zniknęła jej dłoń. — 
I bardzo chcę zobaczyć tę twoją antresolę. — Jej język zostawia wilgotny ślad, zaczepiając o piercing stażaczki, a palce docierają do podbrzusza. Helena podnosi wzrok, szukając zgody w jej twarzy.
teddy darling