- 
				 you got a fast car, you got a fast car,
 i want a ticket to anywhere nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor
Gdy usiadła na niej okrakiem, Kira na moment zapomniała, jak się oddycha. Wszystko zwęziło się do ciepła ciężaru na jej biodrach i tej bezczelnej pewności, jaką Hollis miała w oczach. To spojrzenie mogło podpalić benzynę samą obecnością. I Finch była cholernie pewna, że jeśli zaraz wybuchnie, to tylko przez nią. Bo przecież Lyric powinna okładać ją pięściami i być nieprzytomna od wkurwienia, a zamiast tego siedziała na niej, jakby właśnie wygrała jakiś wyścig życia.
Dłonie Kiry od razu wylądowały na jej biodrach, a potem przesunęły się wyżej, wkradając pod materiał kurtki i bluzy, aż w końcu pokonały ostatnią wasrwtę i znalazły się na nagich plecach pod koszulką. Serce tłukło jej się w klatce piersiowej, próbując się wyrwać. Albo podskoczyć do gardła. Tylko ten idiotyczny narząd nie wiedział, w którą stronę pójść. A kiedy Hollis znowu nachyliła się, pogłębiając pocałunek, Finch mogła przysiąc, że świat przestał istnieć. I znowu ta cholerna pewność, że jak się podda, to przepadnie. Że w tej dziewczynie było coś, co potrafiło rozmontować ją szybciej, niż mechanik wyciągał alternator z jej żółtego Ferrari.
— Jesteś taka… — zaczęła, ale słowa ugrzęzły jej na języku, bo bliskość Lyric była głośniejsza niż wszystkie myśli razem.
Nie zdążyła dokończyć. Wraz z odgłosem syreny policyjnej, napięła się do granic możliwości. Spojrzała w lusterko wsteczne, w którym zamigotały niebiesko-czerwone światła.
— Kurwa — syknęła przez zaciśnięte zęby i odsunęła dziewczynę trochę w tył, żeby móc złapać kierownicę, ale wciąż czuła jej ciężar na udach, co rozsadzała myśli na milion kawałków. — Kurwa, kurwa, kurwa — zacisnęła mocniej palce, poprawiając się nieco w fotelu.
Wcisnęła sprzęgło, wrzuciła bieg i ruszyła z piskiem opon. Szarpnięcie było tak gwałtowne, że Hollis przywarła do niej całym ciałem, a Finch czuła jej oddech na szyi i to, jak zacisnęła mocniej uda wokół jej bioder. Kira stłumiła jęk frustracji, próbując skupić się na drodze, chociaż każda sekunda była testem na jej nerwy, bo światła policyjne były coraz bliżej, a w środku auta ciało Lyric rozpalało ją czerwoności. I nie wiedziała już, czy to przez ten pościg, czy to przez to, że miała ją tak blisko. Teraz musiała zachować kontrolę nie tylko nad Ferrari, ale też nad sobą.
— Trzymaj się — mruknęła, znów zerkając w lusterko. Radiowóz był zbyt blisko. Musiała ich jakoś zgubić.
Najpierw w prawo. Koła zapiszczały, samochód przechylił się, a jego tył zatańczył na wybrukowanej drodze. Potem hamulec ręczny i w tył zwrot. Słyszała, jak Lyric jęknęła cicho, kurcząc się i napierając na nią jeszcze mocniej, co dawało idealne obciążenie. Potem skręt w lewo. Zawracają przez czyjeś podwórka, między koszami na śmieci. I jeszcze ostry manewr między zaparkowanymi furami. Kira przełączyła bieg, zrzuciła obroty, a opona złapała i odbiła w bok. W lusterku światła zbliżają się, ale na chwilę giną za murkiem. Małe zwycięstwo, ale bez gwarancji.
Ferrari wyskoczyło z wąskiej drogi, a potem Kira przemknęła nad torami kolejowymi, jeszcze przed zamknięciem rogatek i przed zbliżającym się pociągiem. Radiowóz za nimi musiał zwalniać, żeby poczekać, aż skład przejedzie, albo poszukać innej trasy.
— W porządku? — odchyliła nieznacznie głowę, aby spojrzeć na Hollis, choć podejrzewała, że właśnie przyprawiła ją o co najmniej trzy zawały i jeden udar.
lyric hollis
- 
				 a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona jejpostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona jejpostaćautor
I faktycznie w tej jednej chwili, kiedy jej serce biło w zastraszającym tempie, a klatka piersiowa łapała resztki oddechu, Lyric faktycznie to czuła. To życie warte grzechu. Tylko co z takiego grzechu, który nawet nie dostaje spełnienia, bo wszechświat miał na nie już inne plany? Gdzie jakaś nagroda za podjęcia ryzyka, kiedy w następnej sekundzie już ściga ich policja?
Kurwa.
Jak oni w ogóle się tu znaleźli? Przecież Finch z taką pewnością mówiła, że ich zgubiła. No chyba kurwa jednak nie za bardzo, skoro teraz siedzieli im na ogonie.
Hollis była przekonana, że Kira ją zepchnie, jakimś sposobem zrzuci ze swoich nóg, by móc prowadzić to przeklęte Ferrari. Jej, kurwa, niedoczekanie. Bo nie dość, że Kira wcale tego nie zrobiła, to jeszcze w następnej sekundzie kazała się jej trzymać trzymać i odpaliła samochód, ruszając z piskiem opon.
TRZYMAĆ KURWA CZEGO?!
Serce podeszło jej do gardła, gdy w tylnej szybie zobaczyła jak radiowóz zaczyna się oddalać, a parcie wywołane rozpędzeniem samochodu dosłownie WBIŁO Lyric w ciało Kiry. Przyspawało ją do niej w taki sposób, że nawet gdyby Hollis chciała się odsunąć, nie byłaby w stanie. I jeśli głupia myślała, że to przy pocałunkach brakowało jej powietrza w płucach, to teraz naprawdę go straciła.
Auto nie zwalniało ani na moment, wchodząc w kolejne zakręty, a Lyric jak ten ostatni debil, trzymała się fotela razem z Kirą w środku tego uścisku. Dosłownie wbijała paznokcie w skórzaną tapicerkę, nie dbając o to, ile Finch będzie musiała zapłacić za naprawę. O ile w ogóle przyjdzie jej cokolwiek naprawiać, bo przecież wciąż istniała szansa, że lada moment się rozpierdolą.
Błagam nie zabij nas, zaklinała ją w myślach, bo jej usta nie potrafiły ułożyć się w złamane słowo. Jedynie płytki oddech osadzał się na nagiej szyi Kiry, podczas gdy biodra Lyric co jakiś czas mimowolnie podskakiwały przy najmniejszej nierówności na drodze i lądowały z impetem na tych Finch. I Hollis już sama nie wiedziała, czy te prądy wstrząsające jej ciałem i dreszcze biegające po kręgosłupie to był efekt szybkiej jazdy, czy może jednak tej niespodziewanej bliskości dwóch ciał. Tej adrenaliny, która nagle rozlałą się po całym jej ciele. Chyba odbierając jej rozum.
I chwała kurwa Bogu, że nie widziała tego przejazdu kolejowego, bo jeszcze wydarłaby się głośno, a takto tylko w tylnej szybie widziała, jak radiowóz jest zmuszony zatrzymać się przed opadającym szlabanem.
Na pytanie czy wszystko było w porządku, Lyric nawet na milimetr nie odchyliła się w tył. Trwała wciąż przyspawana do ciała Kiry, z twarzą schowaną w jej szyi, otulona tym przyjemnym zapachem kobiecych perfum.
— Nie, kurwa. Nie jest — w końcu się odezwała, z tymi ustami przyspawanymi do ciała Kiry, przez co każde wypowiedziane słowo równało się z muśnięciem jej nagiej skóry. Tylko, że Lyric nawet nie pomyślała, że może to działać jakkolwiek rozpraszająco na kierowcę. Czy może jednak wiedziała i po prostu była pierdolnięta? Poczuła jak Kira przekręca głowę, jakby chciała na nią spojrzeć.
— Patrz kurwa przed siebie — skarciła ją w sekundę, znowu zatapiając usta w jej szyi. — Bo jeszcze nas rozjebiesz, a mi nawet życie nie będzie miało kiedy mignąć przed oczami, bo nie będę widziała, kiedy to dokładnie nastąpi — dodała z jakimś takim wyrzutem, bo jedyny widok jaki miała to włosy Finch (co w sumie nie było aż takie złe) i widok przez tylną szybę, który mógł przyprawiać o odruch wymiotny.
kira finch

 
				