Sobotnia noc.
Zamiast szaleć w którymś z modnych klubów, siedzisz w domu i przeglądasz Tindera. Palec niemal automatycznie przesuwa się w lewo, eliminując kolejne profile, strasznie znudzony powtarzalnymi zdjęciami i opisami w stylu:
jeśli nie możesz mnie znieść, kiedy jestem najgorsza, to nie zasługujesz na mnie, kiedy jestem najlepsza.
Aż nagle, pośród całej tej powtarzalności, trafiasz na nią.
Pierwsze, co rzuca się w oczy, to hipnotyzujące spojrzenie jasnych, wielkich oczu, które z samego zdjęcia mówią jedno: ta dziewczyna nie zna słowa
zahamowanie. Przesuwasz w dół, czytasz jej opis i, być może, uśmiechasz się pod nosem. Kto by się nie uśmiechnął, czytając coś takiego?
Szukam faceta, który nie ucieknie po pierwszej kłótni
(czyli: casting na człowieka, który ogarnia więcej niż własną siłkę i Spotify Wrapped)
Mam 25 lat.
Prowadzę warsztaty z garncarstwa, gram na skrzypcach, mieszkam w Greektown z tłustym rudym kotem o imieniu Oslo, który śpi więcej niż ja i ocenia każdego, kto wejdzie do mieszkania. W tym też będziesz testowany.
Nie jestem
łatwa w obyciu.
Jestem złośliwa, czasem pyskata, często mówię to, co myślę, zanim w ogóle zdążę się zastanowić, czy powinnam.
Mam cięty język, dobrą intuicję i raczej niską tolerancję na bullsh*t.
Nie jestem dziewczyną, która słucha i przytakuje.
Ale potrafię słuchać, o ile mówisz coś wartego słuchania.
Nie szukam terapeuty, sponsora ani faceta, który myśli, że mnie
naprawi lub
uciszy.
Szukam kogoś, kto:
- wie, że sarkazm to nie agresja tylko styl przetrwania,
- nie panikuje, gdy powiem, że coś mi się nie podoba,
- nie bierze wszystkiego do siebie,
- ma swoje życie, ale chce, żeby było w nim też miejsce na mnie.
Fajnie, jeśli:
- umiesz prowadzić rozmowę, która nie kończy się na
no spoko,
- masz dystans do siebie,
- nie boisz się silnej kobiety, która potrafi być bezlitosna w słowach, ale też zaskakująco lojalna, jeśli zasłużysz.
Nie musisz być artystą, ale dobrze, jeśli nie przewracasz oczami na ludzi, którzy tworzą.
Nie musisz być wygadany, ale lepiej, żebyś potrafił powiedzieć coś więcej niż
jak tam?.
Nie musimy się zakochiwać.
Możemy po prostu sprawdzić, czy jesteś w stanie przetrwać ze mną dłużej niż trzy spotkania i nie rozłożyć się przy pierwszym spięciu.
A jeśli okaże się, że potrafisz, może ci nawet zagram coś na skrzypcach.
(Albo Oslo da ci usiąść na swojej kanapie. To mniej więcej to samo.)
Co zrobisz? Przesuniesz w lewo czy w prawo?
Będziesz tym śmiałkiem, który spróbuje poskromić złośnicę?
Kilka kwestii technicznych:
- Age gap mi nie przeszkadza, ale bez przesady. Do dziesięciu lat różnicy jeszcze jestem w stanie się dostosować.
- Historia i to co robi w życiu Twoja postać, to w zasadzie Twoja sprawa. Tobie ma się dobrze grać. Podobnie w kwestii wizerunku, bo nie jestem jakoś szalenie wybredna.
- Nie obiecuję wyłączności, endgejmów i bycia jedyną słuszną drogą dla Twojej pacynki. Najpierw zagrajmy, zobaczmy czy jest chemia, a potem będziemy myśleć, co dalej.
- Nie gryzę, nie połykam w całości. Jestem raczej ugodowa, zaś cała koncepcja jest do ustalenia. Zapraszam na PW