outfit
New Jork, 12.07.2023 rok
Irving Plaza
Godzina 21.00. Stoję przed sceną. Mam tremę, ale to dobrze. Lubię ją. Lubię kiedy dopada moje ciało, ona mnie motywuje do działania. Zdaję sobie sprawę, że dla wielu może być ona druzgocąca, ale ze mną było inaczej. Adrenalina w żyłach, którą czułam, była dla mnie jak powietrze. Serce bombardowało moją pierś. Miałam wrażenie, że jeszcze trochę i mi ono wyskoczy. Słyszałam, co dzieje się przed estradą. Widziałam, ile zebrało się fanów. Wyjrzałam niedawno zza kulis, by spojrzeć na nich. Na moje klejnociki. Byli właśnie nimi. Klejnocikami, o których chciałam dbać. Kochałam ich. Kochałam tych ludzi, którzy wiwatowali, krzyczeli, klaskali, śpiewali razem ze mną moje piosenki. Kochałam ich energię i czerpałam z niej, ile się dało. Brałam od nich wszystko, co chcieli mi dać.
Teraz siedziałam w mojej garderobie, czekając na mój występ. Moja menadżerka instruowała mnie, jaki jest plan. Słuchałam uważnie, choć byłam pewna, że i tak nic z tego nie wyjdzie. Dlatego, że nigdy się go nie trzymałam, za co później dostawałam ochrzan. Wytwórnia machała na to ręką. Musieli. Przecież zarabiali na mojej osobie. I to sporo. Płyty dobrze się sprzedawały, bilety też. Wygrywałam prestiżowe nagrody. Co prawda Grammy jeszcze nie dostałam, ale kto wie?
Wokół mnie krążyła moja wizażystka, a ja cierpliwie czekałam, aż zrobi ze mnie bóstwo. Strój już miałam na sobie. Napiłam się łyka wody. Byłam gotowa. Chciałam już tam iść, ale jeszcze występowała przede mną inna artystka.
Była to młoda dziewczyna, z tego co słyszałam, rozpoczynała od niedawna solową karierę. Wcześniej należała do jakieś grupy, ale nie sprawdzałam dokładniej. Dobrze sobie radziła. Miała dobry głos, ale nie mogła się oczywiście równać ze mną. Dlatego występowała jako support.
Wreszcie nadeszła moja kolej. Idąc korytarzem, natknęłam się na nią.
- Nieźle mała - pochwaliłam. - Musisz się jednak jeszcze wiele nauczyć - może się wywyższałam, ale takie też były moje zamiary.
Prezenter wymienił moje nazwisko. Ja stanęłam na platformie, która ruszyła ku górze. Wreszcie tam stałam. W ogniu reflektorów, Wśród wiwatującego tłumu i czekającego na mnie. Showtime.
lola bae
-
Żaden dzień się nie powtórzy,
nie ma dwóch podobnych nocy,
dwóch tych samych pocałunków,
dwóch jednakich spojrzeń w oczy.
Wisława Szymborska, Nic dwa razy. Wybór wierszy. Nothing Twice. Selected Poemsnieobecnośćniewątki 18+niezaimkiOna/Jejpostaćautor
Luna
Do uzgodnienia. Nie lubię, kiedy ktoś pogania mnie w pisaniu postów.
-
wylecz proszę, moje rany, urojenia i omamy.
wiesz, że jestem pojebanynieobecnośćniewątki 18+takzaimkizaimkipostaćautor
Jeśli mielibyśmy cofnąć się do czasów, kiedy ostatni raz Hyejin była szczęśliwa to faktycznie będzie to lipiec dwa lata temu. Wtedy ostatni raz stała na scenie, już nie z zespołem, z którym pięła się na wyżyny rozpoznawalności, ale sama po wydaniu pierwszego i zarazem ostatniego albumu w swojej karierze. Jeszcze o tym sama nie wiedziała, ale występ na Irving Plazie był jej ostatecznym i kilka dni po nim dostanie informację, że niestety, ale musimy się pożegnać i zakończyć współpracę. Jeszcze nie wiedziała, że zmieni to jej życie całkowicie, wręcz wywróci nogami do góry; już nigdy nie zapozuje do zdjęcia ani nie pojedzie do studia nagraniowego, by powygłupiać się z menadżerem.
Występ nie różnił się niczym od tych, w których brała udział wcześniej. Może było mniej tańca, bo z dziewczynami dotychczas miały naprawdę skomplikowane choreografie a teraz miała od tego za sobą tancerki i tylko do nich dołączała w odpowiednich momentach. Może śpiewała więcej smutnych piosenek, bo to nie był czas na hity lata, które były filarem glass halo. Może była bardziej rozebrana niż powinna, ale przecież wytwórnia tego chciała.
Wystąpiła jedynie z czterema piosenkami, bo na więcej nie było czasu - nie była wielką gwiazdą, chociaż obiecywali jej gruszki na wierzbie to ciągle zapewniali, że pierwsze występy solistek tak wyglądają. Miała ładnie wyglądać i się zaprezentować, kariera miała ruszyć jak z kopyta, właśnie po tym wieczorze. Światło w nią świeciło przez cały czas tak, że nie widziała czy publika w ogóle ruszała się do jej piosenek (zresztą jak mieli tańczyć i się bawić, gdy śpiewała coś o rozstaniu). To nawet nie było napisane przez nią, ktoś podrzucił to do studia nagraniowego i kazali jej to zaśpiewać.
Dopiero, gdy zeszła ze sceny zrozumiała jaką klapą był jej występ, szczególnie, że przy wyjściu ze sceny minęła się z główną artystką. Najpierw uniosła brew do góry, nie do końca wyraźnie słysząc jej słowa, ale gdy do niej dotarły to zmierzyła ją jedynie wzrokiem, nie ukrywając swojej wściekłości.
Nikt w życiu nie powinien jej mówić, że wiele nauki przed nią, gdy była wystarczająco dobra. W końcu to z nią po rozpadzie zespołu przedłużyli umowę, tylko z nią, a mieli do wyboru czwórkę innych dziewczyn.
Nie poszła z powrotem korytarzem do przydzielonego pokoju się przebrać, tylko stanęła za kotarą, by móc z bliska obserwować prawdziwą gwiazdę. Miała zamiar wygarnąć jej każdy błąd, który tylko zauważyła.
Luna Kim
Występ nie różnił się niczym od tych, w których brała udział wcześniej. Może było mniej tańca, bo z dziewczynami dotychczas miały naprawdę skomplikowane choreografie a teraz miała od tego za sobą tancerki i tylko do nich dołączała w odpowiednich momentach. Może śpiewała więcej smutnych piosenek, bo to nie był czas na hity lata, które były filarem glass halo. Może była bardziej rozebrana niż powinna, ale przecież wytwórnia tego chciała.
Wystąpiła jedynie z czterema piosenkami, bo na więcej nie było czasu - nie była wielką gwiazdą, chociaż obiecywali jej gruszki na wierzbie to ciągle zapewniali, że pierwsze występy solistek tak wyglądają. Miała ładnie wyglądać i się zaprezentować, kariera miała ruszyć jak z kopyta, właśnie po tym wieczorze. Światło w nią świeciło przez cały czas tak, że nie widziała czy publika w ogóle ruszała się do jej piosenek (zresztą jak mieli tańczyć i się bawić, gdy śpiewała coś o rozstaniu). To nawet nie było napisane przez nią, ktoś podrzucił to do studia nagraniowego i kazali jej to zaśpiewać.
Dopiero, gdy zeszła ze sceny zrozumiała jaką klapą był jej występ, szczególnie, że przy wyjściu ze sceny minęła się z główną artystką. Najpierw uniosła brew do góry, nie do końca wyraźnie słysząc jej słowa, ale gdy do niej dotarły to zmierzyła ją jedynie wzrokiem, nie ukrywając swojej wściekłości.
Nikt w życiu nie powinien jej mówić, że wiele nauki przed nią, gdy była wystarczająco dobra. W końcu to z nią po rozpadzie zespołu przedłużyli umowę, tylko z nią, a mieli do wyboru czwórkę innych dziewczyn.
Nie poszła z powrotem korytarzem do przydzielonego pokoju się przebrać, tylko stanęła za kotarą, by móc z bliska obserwować prawdziwą gwiazdę. Miała zamiar wygarnąć jej każdy błąd, który tylko zauważyła.
Luna Kim