ODPOWIEDZ
28 y/o, 170 cm
pracownik socjalny | MCCSS
Awatar użytkownika
survival taught me when to show my scars and when to hide them
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiżeńskie
postać
autor

#5


Takie sprawy, jak ta na szczęście nie zdarzały się zbyt często – ale niestety nadal miały miejsce – sprawiając, że nagle różne służby były stawiane w stan gotowości. Telefony w gabinetach dzwoniły nieustannie i skutkowały kolejnymi połączeniami. Jedno z nich trafiło do gabinetu Virginii Stone. Odebrała go ze spokojem, jak miało to miejsce zawsze, aczkolwiek gdy rozłączała się, to już taka spokojna nie była. Potrzebowała kilkunastu sekund na zebranie swoich myśli i pośpieszne zaplanowane najlepszej strategii działania.

Około dwadzieścia minut później Stone znajdowała się już na komisariacie, zatrzymując się przy pierwszym funkcjonariuszu, którego udało się jej złapać. Od razu zamachała swoją plakietką, przedstawiła się i pokrótce wyjaśniła, w jakiej sprawie przybyła – a konkretnie, została wezwana. Mężczyzna skinął głową i poprosił, żeby blondynka udała się za nim. Została zaprowadzona wgłąb budynku, na inne piętro i usadzona na krześle przed jednym z pomieszczeń służących do przesłuchiwania. Czekała tam kolejne dziesięć minut, nerwowo zerkając na swój zegarek, aż pojawił się funkcjonariusz w średnim wieku, który zaprosił ją do środka.

Wylegitymowała się po raz kolejny, a poproszona o krótkie przedstawienie się, powiedziała kilka zdań o sobie i o swoim udziale w tej sprawie. Policjant zanotował sobie podstawowe fakty, po czym poprosił Stone o przygotowanie najważniejszych dokumentów dotyczących zaginionego dziecka, a sam w tym czasie udał się po profilerkę, z którą Virginia miała współpracować – a może raczej, udzielić jej wszystkich informacji, które posiadała, żeby ułatwić prace poszukiwawcze.

Kilka minut później do gabinetu powrócił policjant wraz z brunetką, którą Stone już kojarzyła z widzenia. Ginny podniosła się do góry, wyciągnęła swoją dłoń, przywitała się i przedstawiła, żeby nie pozostawiać żadnych nie dopowiedzeń. Zajęła swoje uprzednie miejsce i przeniosła wzrok na zgromadzone dokumenty.

— Jak mogę pomóc? Co potrzebujecie wiedzieć? — zapytała od razu, przechodząc do sedna. Może za szybko? Nie wiedziała. Nigdy wcześniej nie uczestniczyła w tak obszernych poszukiwaniach. Jasne, dzieciaki czasem znikały, ale zazwyczaj wtedy same uciekały, a teraz? Pierwszy raz znalazła się w sytuacji, w której podejrzewano, że jej podopieczny został porwany.

Diane Anderson
ginny
⟡ zbyt wiele tematów w jednym poście ⟡ zbyt szybkie tempo - przeskakiwanie przez ważne momenty ⟡ ignorowanie wcześniej ustalonych faktów ⟡ brak rozwojowości w grze oraz spójności w charakterze postaci ⟡ deus ex machina, meta-gaming, powerplaying, mary sue ⟡ błędy językowe utrudniające zrozumienie ⟡ brak akapitów i ściany tekstu
36 y/o, 174 cm
profilerka w Toronto Police Service
Awatar użytkownika
I want you to hold me
perpendicularly only
A sundial for the gods
we were born - born to fail
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkizaimki srimki
postać
autor

Sprawy zaginięcia dziewczynki jeszczei nie powiązała z pojawieniem się pod jej drzwiami członka gangu, ale ani śledczą nie była, ani jej w szczegóły nikt nie wtajemniczył, a powinien.
Jej własny, prywatny mąż powinien. Mogłaby jeszcze uznać, że zrobił sobie przerwę nad sprawą skupiając się na innych rzeczach, ale nie. Wychodzi na to, że – jak zwykle – będzie musiała sprawy we własne ręce wziąć i zacząć grzebać, trochę omijając procedury, w końcu była profilerką, powinna pracować nad tymi aktami, które jej ktoś w ręce przekaże z konkretnym zleceniem.
Tak, jak dzisiaj.
Otrzymała bardzo okrojony zakres informacji, bardziej znając sprawę spod pieczy Maze i ze swoim nieodłącznym zeszytem, odkładając kanapkę, za którą się akurat zabierała ruszyła w kierunku pokoju przesłuchań, kiedy jeden z detektywów posłał po nią aby uczestniczyła w zeznaniach.
Twarz blondynki siedzącej już w pomieszczeniu była znajoma, na tyle, że nie musiały odrabiać lekcji i się sobie przedstawiać, chociaż na znajomości danych personalnych pracownicy socjalnej kończyła się wiedza Diane na temat Virginii.
Uścisnęła jej krótko dłoń i usiadła obok detektywa, poprawiając się na krześle i czekając, aż mężczyzna się odezwie. Jej rola rozpocznie się później.
Mężczyzna podsunął Virginii zdjęcie nastolatki, pewnie nie musiał, ale dla pewności lepiej nie było przeoczyć żadnej z nawet najmniejszych procedur i popełnić szkolnego błędu.
Pamięta ją pani? Kilka lat temu trafiła do ośrodka opiekuńczego, z którego niedawno zniknęła. Potrzebujemy informacji na temat tego jak wyglądało jej życie zanim tam trafiła. – Podobno nie kontaktowała się z rodziną, ale to tylko słowo z jednej strony, a żeby zweryfikować każdą informację potrzebowali uzyskać odpowiedzi z kilku źródeł.

Virginia C. Stone
firtula
nie decyduj za moją postać bo mnie pojebie
28 y/o, 170 cm
pracownik socjalny | MCCSS
Awatar użytkownika
survival taught me when to show my scars and when to hide them
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiżeńskie
postać
autor

Virginia spojrzała na podsunięte jej zdjęcie i przez krótką chwilę wpatrywała się w postać Abigail. Twarz dziewczynki była znajoma – choć nie spędziły ze sobą wiele czasu, to jednak zbyt charakterystyczna, by ją pomylić. Delikatne rysy, zaciśnięte usta i spojrzenie, które nigdy nie szukało kontaktu, a raczej ucieczki.

Odstawiła na bok notatki, wsuwając dłonie pod blat stołu. Wiedziała, że musi ułożyć fakty w całość, zanim zacznie mówić – każde zdanie miało znaczenie. Przez moment rozglądała się po pomieszczeniu, jakby chciała zyskać kilka sekund więcej, a dopiero potem odezwała się, spokojnym, choć wyraźnie przygaszonym tonem.

— Abigail Brown. Trafiła do nas kilka lat temu, po tym jak rodzina zrzekła się opieki. Nie utrzymywała kontaktu z bliskimi, przynajmniej oficjalnie, i z tego co pamiętam, nie wykazywała chęci, by go odnowić — zaczęła mówić płynnie, swobodnie i rzeczowo. Zacisnęła lekko dłonie, unosząc spojrzenie ponad dokumentami. Dziewczynka nigdy nie była typem, który zyskiwał sympatię większości – była typem outsidera, tak bardzo podatnego na złe wpływy w tak nieprzyjaznym środowisku. — W ośrodku nie odnajdywała się wśród innych. Nie dogadywała się ani z dziećmi w szkole, ani z tymi w placówce. Raczej wycofana, czasami zbyt porywcza, jeśli czuła się atakowana. Znalazła kilka koleżanek, które ją tolerowały. Nie nazwałabym tego przyjaźnią.

W gabinecie zrobiło się cicho. Jedynie dźwięk przesuwanych kartek i długopisu szurającego po papierze, przypominał, że to nadal przesłuchanie, a nie prywatne wspomnienie. Virginia odchrząknęła, bo wiedziała, że najtrudniejsze dopiero przed nią.

— Zgłaszała molestowanie. Kierowała swoje skargi do wychowawczyni, która miała z nią najczęstszy kontakt. Ona nie zareagowała odpowiednio, a gdy ta informacja dotarła do mnie i chciałam porozmawiać z Abigail, to udawała, że ten temat nie istniał — mówiła dalej, jej głos był ostrzejszy, jednak nadal w pełni kontrolowany. Ginny dokładnie wiedziała, że gdy dziecko przychodzi po pomoc, to jest jedyny moment, żeby mu jej udzielić. Dziewczynka nie została potraktowana właściwie, dlatego bojąc się podobnej reakcji nie chciała rozmawiać ze Stone, gdy ta pojawiła się w jej sprawie – a bez konkretnych informacji, ona sama nie mogła nic zrobić.

Virginia sięgnęła po zdjęcie, przesunęła palcem po krawędzi kartki, ale zaraz odłożyła je na bok. Patrzenie na nie dłużej wydawało się ciężarem.

— Abigail uciekła kilka dni temu, bez słowa. W ośrodku nikt nie wie, dokąd mogła się udać. Mam wrażenie, że wydarzyło się tam więcej, niż ktokolwiek oficjalnie przyzna. Zbyt wiele osób nagle milczy — zasugerowała, jednakże zrobiła to bardzo delikatnie. Nie miała żadnych dowodów, nie chciała nikogo oczerniać, aczkolwiek zwracała uwagę na własne spostrzeżenia odnośnie tego miejsca, które jej zdaniem nie funkcjonowało tak, jak należało. Stone odchyliła się lekko na krześle, splatając ręce na kolanach, jakby szukała w tym oparcia. — Jeśli naprawdę czuła się osaczona, tak jak to opowiadała… mogła próbować znaleźć pomoc sama. Pytanie tylko, kto jej ją zaproponował? — zadała to retoryczne pytanie na sam koniec, a jej spojrzenie odnalazło oczy profilerki, jakby szukała w nich potwierdzenia, że te słowa nie padły na próżno.

Diane Anderson
ginny
⟡ zbyt wiele tematów w jednym poście ⟡ zbyt szybkie tempo - przeskakiwanie przez ważne momenty ⟡ ignorowanie wcześniej ustalonych faktów ⟡ brak rozwojowości w grze oraz spójności w charakterze postaci ⟡ deus ex machina, meta-gaming, powerplaying, mary sue ⟡ błędy językowe utrudniające zrozumienie ⟡ brak akapitów i ściany tekstu
ODPOWIEDZ

Wróć do „Toronto Police Service Headquarters”