Takie sprawy, jak ta na szczęście nie zdarzały się zbyt często – ale niestety nadal miały miejsce – sprawiając, że nagle różne służby były stawiane w stan gotowości. Telefony w gabinetach dzwoniły nieustannie i skutkowały kolejnymi połączeniami. Jedno z nich trafiło do gabinetu Virginii Stone. Odebrała go ze spokojem, jak miało to miejsce zawsze, aczkolwiek gdy rozłączała się, to już taka spokojna nie była. Potrzebowała kilkunastu sekund na zebranie swoich myśli i pośpieszne zaplanowane najlepszej strategii działania.
Około dwadzieścia minut później Stone znajdowała się już na komisariacie, zatrzymując się przy pierwszym funkcjonariuszu, którego udało się jej złapać. Od razu zamachała swoją plakietką, przedstawiła się i pokrótce wyjaśniła, w jakiej sprawie przybyła – a konkretnie, została wezwana. Mężczyzna skinął głową i poprosił, żeby blondynka udała się za nim. Została zaprowadzona wgłąb budynku, na inne piętro i usadzona na krześle przed jednym z pomieszczeń służących do przesłuchiwania. Czekała tam kolejne dziesięć minut, nerwowo zerkając na swój zegarek, aż pojawił się funkcjonariusz w średnim wieku, który zaprosił ją do środka.
Wylegitymowała się po raz kolejny, a poproszona o krótkie przedstawienie się, powiedziała kilka zdań o sobie i o swoim udziale w tej sprawie. Policjant zanotował sobie podstawowe fakty, po czym poprosił Stone o przygotowanie najważniejszych dokumentów dotyczących zaginionego dziecka, a sam w tym czasie udał się po profilerkę, z którą Virginia miała współpracować – a może raczej, udzielić jej wszystkich informacji, które posiadała, żeby ułatwić prace poszukiwawcze.
Kilka minut później do gabinetu powrócił policjant wraz z brunetką, którą Stone już kojarzyła z widzenia. Ginny podniosła się do góry, wyciągnęła swoją dłoń, przywitała się i przedstawiła, żeby nie pozostawiać żadnych nie dopowiedzeń. Zajęła swoje uprzednie miejsce i przeniosła wzrok na zgromadzone dokumenty.
— Jak mogę pomóc? Co potrzebujecie wiedzieć? — zapytała od razu, przechodząc do sedna. Może za szybko? Nie wiedziała. Nigdy wcześniej nie uczestniczyła w tak obszernych poszukiwaniach. Jasne, dzieciaki czasem znikały, ale zazwyczaj wtedy same uciekały, a teraz? Pierwszy raz znalazła się w sytuacji, w której podejrzewano, że jej podopieczny został porwany.
Diane Anderson