Jej codzienność testowała ją do granic możliwości. Sprawdzała, jak wiele była w stanie wytrzymać, zanim w końcu pęknie i dojdzie do wniosku, że więcej nie wytrzyma. Sama była sobie winna, ponieważ to właśnie ona zgotowała sobie taką codzienność. To ona zrezygnowała ze związku, w którym czuła się szczęśliwa, aby zaangażować się w ten, dzięki któremu nie musiała już martwić się o pieniądze.
Nie potrzebowała ich przecież na zachcianki. Chodziło o to, żeby ją uratować.
To właśnie myśl o tym sprawiała, że nie wywiesiła białej flagi. Nie próbowała szukać drogi ucieczki, bo w ten sposób skazałaby własną matkę na śmierć w cierpieniach. Musiałaby zrezygnować z leczenia,
Marzyła jednak o tym, by w końcu się z tego wyrwać. By zapomnieć o wszystkim, przed czym ugięła się, aby jej pomóc.
A jednak była tutaj. Zaangażowana w kolejną przyklubową awanturę, kolejne wyszarpnięte z jego uścisku ramię, kolejne s p i e r d a l a j rzucone spod pełnego nienawiści spojrzenia. Powoli pękała i żałowała błędów popełnionych w imię większego dobra, które i tak zdawało się nie działać. Nie mogąc wyrwać się z jego sideł na stałe, zrobiła to chociaż chwilowo. Wsiadła do pierwszej lepszej taksówki, w ogóle nie bacząc na to, że po drugiej stronie auta ktoś przed chwilą zrobił dokładnie to samo.
Choć ujrzała go już po otwarciu drzwi, nie zdołało to sprawić, by miała się wycofać.
— Jedź gdziekolwiek — rzuciła w stronę taksówkarza, nie próbując nawet pytać swojego towarzysza o to, czy nie miał nic przeciwko pasażerowi na gapę. Przed sekundą poprzysięgła sobie bowiem, że nigdy przenigdy nie pozwoli już na to, by jeszcze kiedykolwiek decydował za nią jakiś facet. — Za twoją trasę też zapłacę — nie spojrzała na niego jednak. Nie chciała, podświadomie czując chyba, jak wielką desperatką musiała być w oczach przechodniów i każdej innej osoby, która miała okazję przyglądać się temu, co przed chwilą rozegrało się pod klubem. O wiele bezpieczniej było utkwić spojrzenie w naderwanym rękawie jej ulubionej bluzki.
Przeklęty dupek nawet to musiał jej zepsuć.
gabe houghton