ODPOWIEDZ
30 y/o
CHRISTMASSY
164 cm
Pani Prezes Northland Power
Awatar użytkownika
Ho, ho, ho
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkizaimki
typ narracjityp narracji
czas narracjiPrzeszły
postać
autor

rufus barma

Tęskniła za beztroskimi czasami, w trakcie których dzwoniła do Rufusa i miała wszystko, czego potrzebowała. Alkohol, imprezę, a nawet seks. Jeden telefon był w stanie wystarczyć, by dostarczyć jej wszystko. Tylko wraz ze zostaniem prezeską miała dużo mniej czasu, skoro... Galen poszedł zobaczyć się z Charlotte i zostawił ją samą, to zadzwoniła po Barma. Kogoś kto na trzeźwo, a przede wszystkim chłodno będzie w stanie zrozumieć każdy problem, który targał ją głową.
Wyłączyła tę durną elektroniczną nianię, aby nic nie zostało nagrane, żeby nikt nie miał żadnego dowodu. Rufus już nie raz pojawiał się w jej progach, ale odkąd policja mogła ją śledzić, stała się jeszcze bardziej czujna. Nigdy nie sądziła, że związanie się z mężczyzną może dostarczyć jej takich... ekscesów. Handel ludźmi, utrata ciąży, a teraz dodatkowo doszły pogróżki. Nie tego się spodziewała, kiedy związała się z Galenem. No, może oprócz jednej rzeczy, która zdążyła się wydarzyć. Mimo wszystko stała u jego boku i nie uciekała, a teraz potrzebowała usłyszeć, że nie oszalała. Może ten związek nie był czymś zdrowym. Był jak trucizna, która powoli niszczy ciało, ale... przecież czuła się szczęśliwa? Była, jest i będzie, bo nie wyobrażała sobie bez niego życia.
Ktoś musiał wyrzucić jej zbędne myśli z głowy, lub je przynajmniej częściowo potwierdzić. Elliottowi mówiła pewne rzeczy pobieżnie, bojąc się osądu. Za bardzo się o nią troszczył, za to Rufus zawsze był zabójczo szczery. Podchodził do ludzi negatywnie, tylko po to by móc się pozytywnie zaskoczyć, a nie zawieźć. Ich relacja była skomplikowana, a ona mimo to szeroko się uśmiechała, otwierając mu drzwi, by wszedł do jej domu.
Wiesz, że się nawet stęskniłam za Tobą? — spytała całkiem szczerze, przytulając się do przyjaciela — opowiadaj, co u Ciebie, bo jak zacznę, to nie skończę — powiedziała całkiem szczerze. Tyle do opowiedzenia to nie miała nigdy.
32 y/o
For good luck!
181 cm
Śledczy/pies/krawężnik TPS
Awatar użytkownika
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiobojętnie
typ narracjiTrzecioosobowy
czas narracjiPrzeszły
postać
autor

Rufus nigdy nie miał szczęścia do kobiet. Lokował swoje kiełkujące uczucia w nieodpowiednich damach, a później się dowiadywał, że te lubiły dawać każdemu na prawo i na lewo. Co prawda istniały chwalebne wyjątki od tej reguły, jednak one zamiast stanowić fundament do długotrwałej relacji, otrzymywały etykietkę „przyjaciółka”. Wbrew pozorom posiadanie kogoś bliskiego nie tylko w łóżku, potrafiło nieść ze sobą o wiele lepsze profity. Z Cherry łączyła go nieco burzliwa relacja; W końcu ktoś tak średni jak Barma złapał kontakt z zamożną dziedziczką firmy. Trafiło mu się to jak ślepej kurze ziarno, ale nie miał zamiaru wybrzydzać. Dogadywali się na każdej, możliwej płaszczyźnie, ale znał swoje granice. Związek z nim nie przyniósłby jej niczego dobrego.
Słabość do Marshall odzywała się w nim w najmniej spodziewanych momentach życia. Nie potrafił tego jasno wytłumaczyć, ale nie potrafił jej niczego odmówić. (W granicach rozsądku, nie miał zamiaru łamać dla niej prawa, którego tak skrzętnie pilnował.) Wystarczyło jedno, małe słówko, a Rufus w ciągu godziny znajdował się tam, gdzie mu napisała. Nie uważał tego za nic zdrowego, jednocześnie nie chciał jej wystawiać, gdy ta ewidentnie potrzebowała rozmowy. Nie odmówił, po prostu dał jej znać, że zjawi się najszybciej, jak tylko będzie mógł.
Miał takie cudowne plany na wieczór. Długi spacer z Lolą i później kilka partyjek w CSa, gdzie planował nieco spuścić ciśnienia po ciężkim tygodniu pracy. Niestety tylko pierwsza część tego została spełniona, wyprowadził psa po czym zdecydował, że zabierze ją ze sobą. Czy interesowało go to czy Marshall będzie miała coś przeciwko? Niekoniecznie, nie chciał zostawiać swojego pupila na tak długo samego. Wystarczyło, że nie miał dla niej tyle czasu w tygodniu niżby chciał.
Zastukał do drzwi, a po ich otwarciu puścił przodem Lolę, mając ją ciągle na smyczy. Obawiał się odpięcia jej zawczasu. Czasami ten mały szczur dostawał małpiego rozumu i leciał w długą, nie oglądając się za siebie. Ciekawe go kim miała tak okropny charakter…
Mam w dupie to czy twój nowy fagas ma uczulenie na sierść czy nie. Zostawianie Loli w domu było dla mnie ogromną zbrodnią — oznajmił kobiecie za nim ta zdążyła go przytulić. — Ta, też za tobą tęskniłem, Cheri — odpowiedział, odwzajemniając uścisk. — Mogę Lolę bezpiecznie puścić luzem? — upewnił się najpierw nim ściągnął jej kurteczkę i szelki. — Chujnia z grzybnią i patatajnią. Gdzie się nie obrócę tam mam dupę z tyłu, ale chyba powinienem się do tego przyzwyczaić, co nie? — spytał, uśmiechając się nieco krzywo. Niektórzy mu mówili, że z tym uśmiechem wyglądał niepokojąco. Nic nie mógł na to poradzić, że krytyczni co do niego ludzie, określali jego urodę jako nieco cygańską. — Tak? Zaprosiłaś mnie na wieczór ploteczek? Mogłaś uprzedzić, bym chociaż ubrał się nieco bardziej reprezentatywnie.

Cherry Marshall
Malinka
brak, przeżyję wszystko
30 y/o
CHRISTMASSY
164 cm
Pani Prezes Northland Power
Awatar użytkownika
Ho, ho, ho
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkizaimki
typ narracjityp narracji
czas narracjiPrzeszły
postać
autor

rufus barma

Wiesz, że mam kogoś nowego? — spytała zaskoczona, wpuszczając Rufusa do środka. Mogła się tego spodziewać. Sława Galena wykraczała poza sam biznesowy świat i została przeniesiona na ten policyjny. Wszystko przez te kontenery, więc... Barma powinien zdawać sobie sprawę, z czym będzie się mierzył — niezły z Ciebie śledczy — skwitowała krótko. Miała go za dobrego policjanta. Takiego trzymającego się reguł. Chociaż czy tak do końca było, skoro ją odwiedzał?
Puszczaj, pobawią się z Koko — sama jeszcze przywitała się z Lolą, a później odprowadziła psy wzrokiem, kiedy zaczęły się ze sobą gonić. Całkiem przyjemny widok. Tęskniła za nim. Widokiem, nie Rufusem — ważne, że nikt do twojego tyłeczka nie wkłada Ci chuja — parsknęła, słysząc jego kolejne słowa. Pokręciła swoją głową, zakładając niesforne kosmyki włosów za ucho — wtedy dopiero byłoby chujowe życie — kiepskie żarty wydawały się ich trzymać za każdym razem. Nieważne, co działo się dookoła tego byli pewni. Pojawienia się kiepskiego, ale całkiem dobrego humoru. Jeszcze Charity czekała na porównanie dotyczące kołchozu. Wtedy wszystkie aspekty spotkania zostaną wypełnione.
Wyglądasz reprezentatywnie — stwierdziła, mierząc go wzrokiem i prowadząc w stronę kuchni. Miejsca, gdzie wszystko się zaczynało. Tam gdzie słowa łączyły się z alkoholem, a wszystko stawało się nagle dużo prostsze — nalałam już nam po kieliszku wina, a sama wypiłam jedno do przodu — nabrała powietrza do płuc. Teraz czeka ją prawdziwa, przepiękna tyrada, która będzie odpowiednio rozpoczęta — gotowy? — zagadnęła, unosząc oba kąciki ust do góry. Wzięła kieliszek wina i wypiła go na raz. Kiedyś będzie go żałowała. Tego niesamowicie drogiego merlotu, ale potrzebowała tego, ktoś musiał usłyszeć o tym, co działo się przez ostatnie miesiące w jej życiu — otóż, w trakcie spisywania jednej umowy miałam zacząć współpracować z Galenem Wyattem i w sumie się udało. Sfinalizować kontrakt, nie współpracować — na ten moment tyle współdziałali razem, że nie znaleźli się nawet na budowie. Niby wszystko powinno iść do przodu, a jednak ostatnio traciła kontrolę nad wszystkim, co działo się w firmie — nienawidziliśmy się na samym początku, ale było Lanzarote — aż uśmiechnęła się szerzej. Wiele słów mogłaby o nim powiedzieć, bo czuła się, jakby znalazła się w niebie — wiesz, jeżdżę tam raz na jakiś czas. Uprawialiśmy seks, zwierzyliśmy się z najgorszych sekretów, wszystko było cudownie, po czym zaczęło mu odwalać, bo miałam narzeczonego — Elliotta, przyjaciela geja. Naprawdę miał z kim konkurować — zdążyliśmy wrócić do Toronto, to przyszedł mnie oglądać w salonie sukien ślubnych — gdzie też między nimi wręcz wrzało — a potem go zamknęli., a go odwiedziłam, bo jednak mi na nim zależało. Zagrzałam go do walki o niego i o nas — i wyszedł. Od tamtego wieczoru spędzali ze sobą czas jak z nikim innym. Zaraz miną trzy miesiące, odkąd spotkali się na Lanzarote — nadążasz?
32 y/o
For good luck!
181 cm
Śledczy/pies/krawężnik TPS
Awatar użytkownika
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiobojętnie
typ narracjiTrzecioosobowy
czas narracjiPrzeszły
postać
autor

Technicznie rzecz biorąc Barma nie wiedział co działo się ostatnio u Cheri, ponieważ nie znosił plotek czy pierdolamento w szmatławcach. Lubił tylko zweryfikowane i potwierdzone informacje.
Coś mi się obiło o uszy, jednak nie przykładałem do tego większej uwagi póki sama tego mi nie potwierdzisz — odpowiedział zręcznie. Póki nie brał osobiście udziału w jakiejś sprawie to omijał je szerokim łukiem. Oczywiście, zdarzały się różne burze mózgów, w których uczestniczył, ale nic poza tym. Sprawa z nowym kochasiem Cheri stanowiła dla niego tajemnicę. — Czy ja wiem, trzymam mój średni poziom, bo jeszcze dowalą mi więcej roboty, jak za bardzo się wychylę — dodał, ściągając przy okazji bluzę. Zbędne odzienie nie było mu ani trochę potrzebnym.
Trochę ryzykował odwiedzając dziewczynę, jednak miał przygotowaną na to wymówkę. Miał tylko nadzieję, że zostanie ona przyjęta przez szefostwo w razie wypadku.
Masz rację, niech się dziewczyny trochę wylatają. — Nie zastanawiając się dwa razy z czystym sercem puścił Lolę luzem. Ba, nawet w przelocie udało mu się pogłaskać Koko, ale nie trwało to za długo. W końcu miała swoją psią przyjaciółkę na chacie. — Słońce, jak już to ja mogę wkładać chuja w dupę, a nie mnie — odparł, kręcąc przy tym głową. Przed nią nie bał się przyznać, że od czasu do czasu lubił towarzystwo męskie. W końcu raz w dupę to nie pedał, a przy trzecim się zeruje. — Ból dupska gwarantowany. — Humor co prawda niewysokich lotów, ale w życiu potrzebna była taka osoba, z którą można pożartować w tak słaby sposób. Od razu człowiekowi żyło się lepiej, gdy można komuś wysłać słabego mema. — Obóz pracy ma się świetnie.
Przeczesał palcami włosy. Może to uratuje jego odstającą w każdą stronę fryzurę, ale nie miał co się łudzić, ta szopa żyła własnym, lepszym od tego jego, życiem.
Dzięki, ty też dobrze wyglądasz. Dla mnie się tak wystroiłaś? — rzucił, puszczając jej przy tym oczko. Nikt mu przecież nie zabroni przekomarzania się, prawda? W żadnym stopniu to nie było niczym nielegalnym. — Oho, wino. Czyli jutro będę miał migrenę i będę jeszcze przyjemniejszym w obyciu niż zwykle. — Chętnie przyjął kieliszek i wziął solidnego łyka. Dobre, pewnie jakieś drogie. — Okej, jestem gotowy, lecisz z tym tematem. — Co prawda planował spokojnie upijać po drobnym łyczku trunku, jednak z każdym słowem kobiety nie mógł się powtrzymać i wyzerował cały.
Okoliczności w jakich poznała Galena okazały się wprost idealne do nawiązania wakacyjnego romansu i to w tym wszystkim było najgorsze. Nie miał zamiaru podważać decyzji życiowych Cheri, ale nikt mu nie zabroni wygłoszenia tyrady w tym temacie, prawda?
Czyli chciałaś nawiązać wakacyjny romans, ale wyszedł nieco poważniej? — spytał, chcąc nadążyć nad tokiem rozumowania Marshall. W takich ekscesach nie było niczego złego. W końcu każdy zasługiwał na dobry seks i nieco rozrywki w tym nudnym, dorosłym życiu. — Ta, bo Elliott to taki kozak, że jest o co być zazdrosnym — stwierdził, przywołując w swojej głowie obraz tego mężczyzny. Skubany miał szczęście być naprawdę przystojnym mężczyzną. — Salon sukien ślubnych to dość kontrowersyjne miejsce na spotkanie z kochankiem. — Sięgnął po butelkę wina i nalał im do kieliszków. — Nie zwróciliście na siebie niepotrzebnej uwagi? — dopytał, po czym ponownie skosztował wina. Chyba podjął decyzję w odpowiednim czasie, bo historia zaczynała się robić coraz poważniejsza. — Nadążam, ale możesz mi streścić najważniejsze szczegóły tej sprawy.

Cherry Marshall
Malinka
brak, przeżyję wszystko
30 y/o
CHRISTMASSY
164 cm
Pani Prezes Northland Power
Awatar użytkownika
Ho, ho, ho
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkizaimki
typ narracjityp narracji
czas narracjiPrzeszły
postać
autor

rufus barma

Pokiwała głową. Za to właśnie ceniła Rufusa. Brak plotek, a jedynie szczerość i potwierdzone informacje. W ten sposób był w stanie jasno stwierdzić, co dokładnie działo się w jej życiu. W jakiś racjonalny sposób odpowiedzieć jej, czy jej wątpliwości miały jakiekolwiek prawo bytu. Parsknęła krótko na wzmiankę o śledczym. Dla niej był jedynym w swoim rodzaju. Mogłaby go podpytać o metody policyjne, ale i na to przyjdzie odpowiedni czas.
Jak będzie odpowiednio uprocentowany tym szalenie drogim winem za milion alpak.
Kiwnęła krótko głową na wylatanie się dziewczyn. Sama przywitała się z Lolą, a później dało się usłyszeć charakterystyczny odgłos psich łap, które zaczynały największą zabawę w swoim życiu. Taki widok zawsze rozczulał Charity. Tak jak ostatnio dzieci. Kolejne parsknięcie usłyszał na wzmiankę o wkładaniu. Cóż, przynajmniej poczucie humoru mieli na tak samo wysokim poziomie.

Dla Ciebie zawsze, skarbie — odparła bez żadnego zawahania, a na jej twarzy wymalował się charakterystyczny prowokacyjny uśmiech. Gdyby dalej była z Elliottem, ta rozmowa wyglądałaby diametralnie inaczej. Tylko tego wieczoru nie potrzebowała mężczyzny, a przyjaciela. Kogoś, kto byłby w stanie jasno powiedzieć, czy zaczęło jej odpierdalać, czy... miała serce po właściwej stronie.
Już nie narzekaj. Chcesz to mogę Ci polać wódki — zaproponowała Charity, wywracając przy tym teatralnie oczyma. Z winem była jedna zasada. Nie można było przesadzić, ale ta linia między przesadzeniem, a dobrym poczuciem procentów bywała bardzo płynna. Wręcz niebezpiecznie płynna. Ona też była gotowa. Dlatego posłała przyjacielowi jedynie krótki uśmiech, który był zwiastunem prawdziwych kłopotów.
Tak, w sumie to tak — potwierdziła, przegryzając dolną wargę. Tyle że ona tez wtedy chciała go całego, ale bała się od niego tego wymagać po jednej nocy. Wtedy w jej głowie wręcz huczało od wątpliwości, których nie była w stanie w żaden sensowny sposób zrozumieć. Chciała go, jednak bała się go oto poprosić. Kto byłby w stanie? Tylko jakaś desperatka, a Charity Marshall do nich nie należała.
O Elliotta nawet heteroseksualny mężczyzna jest zazdrosny — odparła, uśmiechając się szeroko. Prawnik był w stanie o nią zadbać, otoczyć ją odpowiednią opieką. Mógł mieć mężczyzn na boku, ale traktował ją niczym młodszą siostrę, która wpadła we wielkie kłopoty. — nie, bo przyszedł tam tylko podpisać dokumenty — stwierdziła Charity — zamknęli go w areszcie za handel ludźmi. On po kolejnym udanym seksie wyznał mi miłość i... ja spanikowałam — kto normalny po dwóch nocach daje takie rewelacje — następnego dnia przyszedł do mnie z pierścionkiem, a gdy mu o wszystkim powiedziałam zostawił mnie — pierwszy raz głos jej zadrżał. Bała się o tym opowiadać. Nie lubiła wielkich emocje, bo one powodowały wielkie łzy. Pociągnęła kilka razy nosem, wspominając całą ich historię — i wtedy okres zaczął mi się spóźniać, bo... wpadliśmy. Tylko straciliśmy ciążę. Cały czas nie mogę wyjść z przekonania, że jest ze mną tylko ze względu na ciążę — powiedziała to z trudem, finalnie przełykając ślinę i zawieszając wzrok na Rufusie. Trudno się jej o tym opowiadało, a to jeszcze nie koniec szczegółów całej pokręconej historii... zaledwie jej początek. Chyba nigdy nie miała okazji, by głośno opowiedzieć o swojej historii wydarzeń.
32 y/o
For good luck!
181 cm
Śledczy/pies/krawężnik TPS
Awatar użytkownika
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiobojętnie
typ narracjiTrzecioosobowy
czas narracjiPrzeszły
postać
autor

Mógł uchodzić za hipokrytę. Nie lubił brać udziału w plotkach, które go bezpośrednio nie dotyczyły lub nie miały minimalnego wpływu na życia. Ku największej radości znudzonego życiem funkcjonariusza lubił słuchać tej twórczej paplaniny do porannej kawusi. Dzięki temu dowiedział się ostatnio, że sekretarka, notabene mężatka i matka dwójki dzieci, puściła się z nowym policjantem, warto dodać, że był on arabskiego pochodzenia; Barma słuchając tych rewelacji z każdą sekundą tracił wiarę w ludzkość. Kto normalny nawiązywał romanse w miejscu pracy? Przecież nie dało się tego ukryć i koniec końców prawda zawsze wychodziła na jaw. Później człowiek musiał znosić setki przytyków z każdej strony. To nie było na jego nerwy.
Dzieci zniknęły i dorośli mogli zająć się „dorosłymi” sprawami – alkoholem!
Co prawda wino traktował niczym zło konieczne i diabelskie trunki, jednak nie potrafił odmówić kobiecie. Co z tego, że czuł się po nim paskudnie, skoro tego wymagała sytuacja? Nie miał zamiaru grymasić czy stawiać wygórowane żądania. Lepiej brać co miało się w zasięgu dłoni.
Daj spokój, nie chcę ci sprawiać większych kłopotów — odpowiedział, zbywając propozycję dziewczyny machnięciem ręki. Nie miał wielu okazji do spożywania tak wykwintnych alkoholi, więc przy okazji mógł poczuć większy prestiż swej skromnej osoby — Jedynie jutro będę cię błagał, żebyś przyjechała do mnie z lekami przeciwbólowymi. Taki uczciwy układ, co ty na to? — spytał, posyłając dziewczynie zaczepny uśmiech. Przy okazji wrobiłby ją w wyprowadzanie psa. Plan idealny, ciekawe czy kiedykolwiek dojdzie do skutku.
Bogole potrafili mieć nieco inny kaliber problemów niż tacy przeciętniacy jak on; Mogli zawierać romanse na wakacjach na drugim końcu świata w ramach odskoczni od szarego życia, a on co jedynie szukał szczęścia w jakimś podrzędnym klubie. Czy zazdrościł przyjaciółce jej sytuacji materialnej? To zależy; Duża ilość pieniędzy zapewniała pewne bezpieczeństwo, ale odpowiedzialne stanowisko pracy ssało pod wieloma względami. Brak dużej odpowiedzialności za innych ludzi zapewniało całkiem duże pokłady komfortu psychicznego, którego tak potrzebował.
Jakim cudem miałaś się tylko bzyknąć, a wyszedł ci związek? — dopytał zaciekawiony, bo z reguły takie zabawy powinny się kończyć razem ze wschodem słońca. Przynajmniej on wychodził z takiego założenia, bo kto normalny nawiązywał dłuższe relacje z ludźmi, których chciało się tylko zaliczyć? Z tego zdrowej relacji nigdy nie będzie.
(Tutaj powinien być cały akapit o cudowności Elliotta, ale niezręcznie mi go pisać, bo to będzie dziwne. Ale Ellie jest cudowny i w ogóle.)
Gdyby Elliott chociaż raz zwróciłby na mnie uwagę to moje życie stałoby się prostsze — westchnął, spoglądając na już pusty kieliszek. Nie miał szczęścia ani w miłości ani w kartach. Pozostał mu tylko i wyłącznie alkoholizm.
W momencie, gdy Cheri zaczynała mu opowiadać o swoim nowym ukochanym czuł, że jego nie istniejące jeszcze zakola zaczynają się powiększać. Dlaczego kobiety musiały decydować się na związki z tak niebezpiecznymi mężczyznami? Co niby kręciło je w patusach? Aż głowa go rozbolała od tych wszystkich rewelacji. Normalni ludzie na tego typu rewelacje uciekliby, gdzie pieprz rośnie. Oczywiście Marshall musiała się okazać głupią w tej sprawie.
Czekaj, kurwa — zaczął, po czym szybko przerwał, bo nie miał pewności, co powinien jej powiedzieć i w jaki sposób. — Poleciałaś na szemranego typa, uległaś jego słodkim słówkom i weszłaś z nim w związek? — Musiał się upewnić, przecież nie mogła być aż tak głupia, prawda? Za tą śliczną mordką musiał kryć się całkiem prężnie działający rozumek. A przynajmniej miał taką nadzieję. — Ty serio przyjęłaś zaręczyny od obcego typa? Gdzie ty masz mózg, kobieto? — Wypił jednym haustem świeżo nalany kieliszek wina. Nie pomogło. Musiał ratować się kolejnym. Ten również nie przyniósł oczekiwanych skutków.
Cisza.
Nie potrafił znaleźć odpowiednich słów, żeby odnieść się do rewelacji zaserwowanych przez Cheri. Chwycił dziewczynę delikatnie za rękę, chcąc okazać jej minimalne wsparcie. Władowała się w niezłe gówno, a na koniec skończyła ze straconą ciążą i oślizgłym typem pod jednym dachem. Dlaczego kobiety pod wpływem emocji traciły zdrowy rozsądek? Był wściekły. Na Cheri, na siebie, na tego dziwnego typa, który już dawno powinien gnić w więzieniu albo składać obszerne wyjaśnienia w sprawie brudnych interesów.
Charity — zaczął powoli, patrząc dziewczynie prosto w twarz. — Jak mogłaś być taka durna? Czy nie masz za grosz zdrowego rozsądku, a twój mózg magicznie zmienił się miejscami z waginą? — Słowo, po słowie. Starał się nie podnosić głosu, bo nie chciał pozwolić sobie na nerwy. — Kryminaliści to najgorszy sort w poszukiwaniu partnera na całe życie. Chciałaś iść razem z nim na samo dno? Co ty sobie myślałaś?
Zwariuje. Wyjdzie z siebie i stanie obok.

Cherry Marshall
Malinka
brak, przeżyję wszystko
30 y/o
CHRISTMASSY
164 cm
Pani Prezes Northland Power
Awatar użytkownika
Ho, ho, ho
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkizaimki
typ narracjityp narracji
czas narracjiPrzeszły
postać
autor

rufus barma

Może być — prychnęła, wzruszając przy tym delikatnie ramionami. Była gotowa na każde cierpienie, byle mogła zwierzyć się komuś z tego, co działo się obecnie w jej sercu oraz głowie. Momentami bywała tym przytłoczona. Faktycznie, życie przypominało jej kiepski film. Tylko nie przez złą akcję, głównych bohaterów, czy reżyserię, a wszystko co działo się dookoła. Chciała móc odpocząć w kanapie, klikając kolejne rubryczki w excelu.
Na wszystko przyjdzie odpowiedni czas na alkoholizowanie się również. Jej znajomość z Rufusem była prosta. Nie wymagała od niej zbyt wielu emocji. Kiedyś się zbliżyli, ale zwyczajnie do siebie nie pasowali. Prowadzili zupełnie inny tryb życia. Za to Charity była mu wdzięczna za prostą obecność. Niewiele jest potrzebnych gestów, by czuć się przy kimś bezpiecznie.
Nie wiem — powiedziała całkiem szczerze. Przed wyjazdem jeszcze go nienawidziła. Doszukiwała się w nim wszelakich elementów odrazy. Bogaty dupek ruchający na prawo i lewo. Sama nie miała zielonego pojęcia, czym ją kupił. Odkąd dał jej poczucie bezpieczeństwa, po prostu w to weszła, nie zastanawiając się nad jakimikolwiek konsekwencjami. One dla niej mogłyby praktycznie nie istnieć, kiedy był przy jej boku, ale wraz z jego zniknięciem kotłowały się zbyt mocno — odsłoniłam się przed nim i... — urwała na moment głos, spuszczając wzrok. Wiedziała, w jaki sposób zareaguje jej przyjaciel. On jedynie o nią dbał. Żeby mogła czuć się bezpieczna, komfortowo, ale momentami zbyt dramatyzował — pokochałam — dodała, unosząc łagodnie oba kąciki ust ku górze. Wiele zmieniło się od ich zerwania. Zrozumiała rany, jakie jej zadawał, nawet jeśli... chciała móc spojrzeć mu raz jeszcze w te niebieskie oczy.
Mogę dać Ci jego numer — odparła, unosząc do góry oba kąciki swoich ust. To zdecydowanie będzie dobry duet. Widziałaby ich razem, chociaż momentami byli do siebie... zbyt podobni. Zwłaszcza kiedy w grę wchodziło jej bezpieczeństwo oraz komfort.
Nie jest szemrany — odparła praktycznie od razu, jej głos przypominał wręcz warknięcie. Nawet jeśli się rozstali, coś w niej zostało. Przedziwna chęć obrony jego imienia — on by tego nie zrobił, Rufus — złamałby jej serce, ale nigdy nie handlowałby ludźmi. Na to był za dobry — przestaniesz? Ja naprawdę go kochałam — mruknęła już pod nosem, chwytając za kieliszek. Musiała zanurzyć własne usta w alkoholu. Na trzeźwo nie zniesie opowiadania o nim. Ktoś musiał usłyszeć jej głos.
Daj mi spokój, naprawdę mnie to boli — burknęła, spuszczając wzrok. Zaczęła obracać szkłem w ręku, próbując się uspokoić. Mogła polecieć na wakacje, ale te emocje cały czas w niej żyły — ja mu ufałam, naprawdę — westchnęła ciężko. Mógłby być najgorszym sortem mężczyzny, ale był... jej mężczyzną — sprawiał, że... — pociągnęła nerwowo nosem, a do jej oczu zaczęły napływać łzy — chciałam się uśmiechać — w tym całym bałaganie zależało jej na nim. Cokolwiek się działo. Teraz musiała radzić sobie sama.
ODPOWIEDZ

Wróć do „#13”