-
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćniewątki 18+takzaimkion/jegotyp narracjiczas narracjipostaćautor
Czuł się jednak coraz lepiej, coraz więcej mógł dzięki lekom, jedzeniu i treningom z Alvaro. Nie zapisał się na żadną rehabilitację, ale to, co dawał mu przyjaciel, to było bardzo dużo i Santiago był mu wdzięczny. Tak, to prawda - przestał brać leki i przestał jeść, przestał w ogóle funkcjonować i chciał umrzeć, ale to było jeszcze zanim Alvaro do niego przyszedł. Teraz chciał żyć, chciał móc spędzać z nim jeszcze czas, chciał jeszcze chwilę, jeszcze tyle, ile się da. Tym bardziej, że zdaje się, że właśnie zostali parą, czego obaj pragnęli od dawna, a przed czym Tiago się bronił, bo przecież jest chory i nie chce zwalać Palermo problemów na głowę. A on sam zwalił sobie to na głowę i upierał się, że chce być przy nim. Tiago nadal miał przed tym opory - wiedział, że te siły, które teraz miał, kiedyś odejdą i żadne leki już nie pomogą. One spowalniają postęp choroby, ale go nie hamują całkowicie. Ręce więc często mu się trzęsły mimo brania leków; miewał duszności, bywały momenty, kiedy nie bardzo panował nad swoim ciałem. Ale fakt, że dzięki treningom, które Alvaro mu fundował, było takich momentów coraz mniej.
- ¿Me puedes preparar un café? - zapytał z rozbrajającym uśmiechem. Tak, był już późny wieczór, powinni zaraz iść spać - Palermo pewnie wróci do domu, zajmie się małym, a Tiago wykąpie się przy pomocy pielęgniarki i zwinie w kłębek w swoim łóżku. Ale kawa od Alvaro była przepyszna (mimo, że przecież robił ją tak samo, jak Tiago - ale z rąk Palermo po prostu była lepsza).
Alvaro Salvatierra
-
I wrapped it up and sent it,
With a note saying "I love you" - I meant it.
Now I know, what a fool I've been,
But if you kissed me now I know you'd fool me again.
nieobecnośćniewątki 18+takzaimkimieszanetyp narracji3 osobaczas narracjiPrzeszłypostaćautor
— ¿Crees que tomar café a esta hora es una buena idea? - popatrzył na przyjaciela z uśmiechem, dłonie opierając o biodra, z tą typową dla siebie miną człowieka zbyt upartego i zbyt dumnego, żeby zgodzić się na coś od razu, bez żadnej walki.
Podszedł bliżej, ciągnięty do Kocura niczym przez jakiś magnez i nawet nie wiedząc kiedy oparł się kolonami po obu stronach jego ud. Trochę wyglądało, jakby siadał mu na kolanach, ale w rzeczywistości bardziej nad nim wisiał, nie chcąc przypadkiem uszkodzić Santiago ciężarem swojego ciała. Jedną dłoń położył na oparciu fotela, tuż przy ramieniu mężczyzny, a drugą delikatnie oparł o bok jego szyi, muskając ją łagodnie palcami, a następnie przesuwając dłoń niżej i ujmując w palce jego krawat.
— ¿Necesitas subirte la presión? Sé cómo hacerlo sin café, el Gato Negro. - w jego oczach rozbłysły kurwiki, a po chwili krótkiego zawahania pochylił się do niego i dotknął jego ust swoimi, co bardziej przypominało muśnięcie, niż pocałunek. - Pronto nos iremos a dormir, y el café lo tendrás por la mañana. ¿Te parece?
Santiago de la Serna
-
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćniewątki 18+takzaimkion/jegotyp narracjiczas narracjipostaćautor
Przymknął oczy, oddając mu ten pocałunek niepewnie, besztając się w myślach za to, że tak reagował. Niby dlaczego? Bo się nie spodziewał? Tak, absolutnie się tego nie spodziewał, i co z tego? To przecież nie było tak, że nie pragnął Alvaro. Nie miał pojęcia, dlaczego się wystraszył, ale za wszelką cenę starał się to w sobie zwalczyć i się rozluźnić.
- ¿Qué vas a hacer? - zapytał cicho, muskając jego wargi swoimi i nie otwierając oczu. Miał nadzieję, że Alvaro nie wyczuł jego napięcia, a jeśli nawet - to że zinterpretuje je w inny sposób. Nie jako strach i zaskoczenie, tylko jako rosnące napięcie (które też czuł).
Alvaro Salvatierra
-
I wrapped it up and sent it,
With a note saying "I love you" - I meant it.
Now I know, what a fool I've been,
But if you kissed me now I know you'd fool me again.
nieobecnośćniewątki 18+takzaimkimieszanetyp narracji3 osobaczas narracjiPrzeszłypostaćautor
Oczywiście, wyczuł, że Kocur się spiął, zauważył jak wtula bardziej plecy w oparcie fotela i widział niepewność i strach w drgnieniach jego mięśni szczęki; znał go tak długo i tak dobrze, że jego emocje potrafił czytać niemal jak z otwartej księgi. Nie zamierzał jednak się odsuwać, póki Tiago mu tego nie nakaże wprost, bo poza zdenerwowaniem wyczuwał też w jego ciele to charakterystyczne, drżące napięcie, które towarzyszy zbliżeniom. Słyszał też jego oddech, ciężki od pragnienia. Serce zaczęło uderzać mu niepokojąco szybko, a w głowie mu się nieco zakręciło od bliskości mężczyzny, na którego punkcie miał przecież bzika już od dawna.
- No planeo nada. Solo quiero... estar cerca de ti. - odpowiedział cicho, nieco drżącym głosem, ale najszczerzej jak potrafił w tym momencie. Nie miał w głowie żadnych wizji i planów, nie myślał o tym gdzie go teraz dotknąć i w jaki sposób, po prostu łaknął jego bliskości i cieszył się z tego, że wreszcie mógł go dotykać i całować, nawet jeśli dotyk ograniczał się do delikatnych muśnięć szyi palcami, a pocałunki były ledwie muśnięciami warg o warg, niewinnymi i ciepłymi, ale mającymi więcej wspólnego z czułością, niż z jakąkolwiek erotyką.
— Perdón, es solo que… me alegra tenerte.
Chwilę później objął go za szyję i przytulił się do niego, ot tak po prostu, przylegając klatką piersiową do jego piersi. Pozwolił sobie też usiąść na jego kolanach okrakiem, bardziej jednak opierając ciężar ciała na swoich kolanach, niż na nim. Pamiętał, że Santiago jest jeszcze słabszy niż kiedyś i nie chciał go uszkodzić.
Santiago de la Serna
-
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćniewątki 18+takzaimkion/jegotyp narracjiczas narracjipostaćautor
Kiedy Alvaro usiadł na jego kolanach, Santiago po chwili wahania objął go rękami na wysokości łopatek i wtulił się w niego, chowając twarz w jego szyi i wciągnął głęboko w płuca jego zapach.
- Lo siento, no sé por qué... Pero no te estoy alejando - wymamrotał, muskając wargami bok jego szyi - tak ciepły, kuszący, że po chwili, nawet nie zastanawiając się nad tym, złożył na nim delikatny pocałunek.
Zastanawiał się przez chwilę nad tym, czy wyrazić na głos to, czego teraz chciał: miał ochotę ułożyć się w wannie (całkiem sporej, swoją drogą), w ciepłej wodzie, nasypać do niej jakichś pachnących soli i tak zostać, wtulony w swojego przyjaciela. Trochę się obawiał tego, ale zdawał sobie sprawę, że to głupie, że to lęk, a lęki nie są racjonalne: byli przecież razem, miał prawo tego chcieć i nie było w tym nic złego.
- Creo que me gustaría tomar un baño - zdecydował się w końcu wyrazić przynajmniej część tego, czego pragnął - ¿Me ayudarás?
Kiedy wypowiedział te słowa, poczuł, jak narasta w nim napięcie, które jednocześnie było obawą, a jednocześnie oczekiwaniem na coś dobrego, wspaniałego, pięknego, radosnego.
Alvaro Salvatierra
-
I wrapped it up and sent it,
With a note saying "I love you" - I meant it.
Now I know, what a fool I've been,
But if you kissed me now I know you'd fool me again.
nieobecnośćniewątki 18+takzaimkimieszanetyp narracji3 osobaczas narracjiPrzeszłypostaćautor
- ¿Baño? - powtórzył za nim, początkowo jakby trochę zdziwiony, ale chyba głównie dlatego, że myślami był przez moment gdzie indziej. Jego myśli znów sugerowały mu, że jest kretynem, idiotą i że zachowuje się jak napalony nastolatek, mimo że przecież ma czterdziestkę na karku. Starał się jednak nie poświęcać im zbyt dużo czasu; może później, jak zostanie sam. - Sí, te ayudaré, te prepararé un baño. - odpowiedział po chwili, odsuwając się od niego (bo do tej pory wciąż przytulał się do niego, obejmując jego szyję rękoma) i przygładził w czułym i przepraszającym geście jego koszulę, po czym podniósł się na nogi i podał mu rękę, żeby pomóc mu wstać. - Ven conmigo.
Pozwolił mu się na sobie wesprzeć tak, jak Santiago tego potrzebował i zaprowadził go do łazienki, starając się go asekurować, jeśli była taka potrzeba albo jeśli po prostu widział, że Santiago może nie czuć się zbyt stabilnie na nogach. Gdy dotarli do łazienki oparł mężczyznę o ścianę (zakładam, że w łazience znajdowały się też jakieś uchwyty albo cokolwiek, co mogłoby sprawić, że Tiago nie musiałby stać do końca o własnych siłach), a sam pochylił się nad wanną, napuścił do niej wody i rozejrzał się w poszukiwaniu jakichś dodatków. Przez jakiś czas stał tak pochylony, z włosami opadającymi mu na czoło, aż w końcu wyprostował się z dwoma pojemniczkami z solami w rękach.
- ¿Prefieres el jazmín o el lila?
Santiago de la Serna
-
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćniewątki 18+takzaimkion/jegotyp narracjiczas narracjipostaćautor
- ¿Y tú? - zapytał w odpowiedzi na jego pytanie i popatrzył mu w oczy z lekkim uśmiechem. W jego oczach było widać lekki niepokój, ale też - przeważające w tym spojrzeniu - kurwiki - ¿En qué aroma te gustaría bañarte hoy?
Poczuł, że policzki zaczęły go palić, co mogło oznaczać, że pokazały się na nich wypieki, ale miał nadzieję, że może nie - że może to tylko uczucie i nie jest ono połączone z czerwienią na twarzy, która mogłaby świadczyć o tym, że się zawstydził. Przecież nie miał już pięciu lat, żeby zawstydzać się takimi rzeczami, doprawdy! Był dorosłym facetem, którego nie zawstydzało nic, był w pewnym momencie przywódcą bandy napadającej na banki!
A jednak się zawstydził. I chyba, cholera, było to widać. Ale nie opuścił wzroku, nie chciał dać po sobie poznać, że wie o wypiekach albo sprawić wrażenia, jakby pożałował swoich słów - bo nie żałował.
Alvaro Salvatierra
-
I wrapped it up and sent it,
With a note saying "I love you" - I meant it.
Now I know, what a fool I've been,
But if you kissed me now I know you'd fool me again.
nieobecnośćniewątki 18+takzaimkimieszanetyp narracji3 osobaczas narracjiPrzeszłypostaćautor
- ¿En qué prefiero bañarme? - zapytał cicho, trochę jakby nie był pewien, czy faktycznie dobrze usłyszał pytanie. Miał też wrażenie, że minimalnie zakręciło mu się w głowie, gdy uświadomił sobie, że to pytanie faktycznie musiało paść, bo gdyby tylko je sobie wyśnił, to Kocur raczej nie miałby teraz różowych policzków. Zamrugał, przestępując z nogi na nogę, nagle zawstydzony. Zupełnie nie jak ten sam facet, który chwilę wcześniej pochylał się nad przyjacielem, siedząc okrakiem na jego kolanach i łapał go za krawat.
- Hmm... creo que preferiría el lila - odchrząknął krótko, uśmiechając się niepewnie i jeśli nie usłyszał jakichś protestów (a raczej ich nie było, skoro Santiago sam pytał go o zdanie) nasypał sporą ilość soli do wody. Nie zakręcał jeszcze kranu, bo wanna na szczęście była spora, więc potrafiła pomieścić całkiem dużą ilość wody. - Así que... vamos, te ayudaré a entrar. - wyciągnął dłoń w jego stronę, wciąż z uśmiechem. Widział, że Tiago stoi na tyle stabilnie, że raczej nie potrzebował pomocy w samym dojściu do wanny, ale raczej wejście do niej mogłoby już stanowić problem.
Santiago de la Serna
-
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćniewątki 18+takzaimkion/jegotyp narracjiczas narracjipostaćautor
Oderwał plecy od ściany i podszedł do przyjaciela powoli, poruszając się jak kocur i wciąż patrząc w jego oczy. Stanął przy nim, wciąż z jedną dłonią w kieszeni, a drugą położył na jego piersi, zahaczając palcami o kołnierzyk jego koszuli.
- Pero no nos vamos a bañar con la ropa puesta ¿verdad? - zapytał cicho, niskim, wibrującym głosem i pogładził jego pierś kciukiem - No sé si podré desvestirme - aquí está resbaladizo e inestable, y ya que te tengo conmigo...
Wypieki na jego policzkach pociemniały, ale starał się o nich nie myśleć. Zaczął powoli rozpinać guziki jego koszuli czując, że serce znów chce rozbić jego klatkę piersiową i gdzieś uciec.
- No sé exactamente qué quiero ahora - powiedział po chwili, gdy rozpiął ostatni guzik - excepto que quiero relajarme en esta bañera contigo. Quiero acurrucarme.
Tak naprawdę przez jego myśli przebiegały inne obrazy, do których nie umiałby się teraz przyznać: o tym, co mogą robić poza przytulaniem się. Wyobrażał sobie, jak siedzi przed Alvaro, wtulony plecami w jego tors, czując za sobą jego ciało (różne jego punkty), widział, jak dłoń przyjaciela sięga w dół... Kiedy sobie uświadomił, o czym myśli, przełknął nerwowo ślinę, jednocześnie czując pewne poruszenie w rejonach, w których sobie tę dłoń wyobrażał. Nie był jednak pewien, czy nie stchórzy, jeśli coś takiego faktycznie by się wydarzyło - miał nadzieję, że nie. Podejrzewał, że nie, bo im mocniej starał się o tym nie myśleć, tym bardziej chciał takiego właśnie obrotu spraw.
Alvaro Salvatierra
-
I wrapped it up and sent it,
With a note saying "I love you" - I meant it.
Now I know, what a fool I've been,
But if you kissed me now I know you'd fool me again.
nieobecnośćniewątki 18+takzaimkimieszanetyp narracji3 osobaczas narracjiPrzeszłypostaćautor
- Nunca me he bañado con nadie… así que no te enfades si estoy todo el tiempo rojo de vergüenza. - wymamrotał w końcu, unosząc głowę tak, że nieco zadzierał podbródek; starał się wyglądać na w miarę pewnego siebie, mimo że wszystko w środku mu drżało. Patrzył jednak na niego praktycznie przez cały czas, iskrzącymi mieszanką ciepła i strachu oczami, a jego serce niemal wybijało mu się przez żebra, gdy Kocur rozpinał guziki jego koszuli. Oddech też mu przyspieszył, a Palermo wydawał się teraz zawstydzonym, kruchym i nieśmiałym chłopakiem, zupełnie jak za dawnych czasów (bo prawdę powiedziawszy w życiu prywatnym, poza ulicą, był naprawdę bardzo nieśmiały).
- Yo también quiero abrazarte. - uśmiechnął się niepewnie i - jako że wcześniejsze słowa mężczyzny uznał za zachętę - sięgnął palcami do przyjaciela. Najpierw ostrożnie rozwiązał mu krawat, po chwili zdejmując go płynnym ruchem dłoni, a później również zabrał się za guziki jego koszuli, odsłaniając stopniowo jego klatkę piersiową. Jego wzrok zsunął się z twarzy partnera na pierś, a oczy błądziły mu po nagiej skórze, pełne zachwytu i nieśmiałości jednocześnie.
Alvaro starał się nie myśleć o tym, co będą robić w wannie a czego nie będą tam robić, bo i tak sam fakt, że właśnie miał tam wejść razem ze swoim przyjacielem wydawał mu się w tym momencie wystarczająco zawstydzający.
Santiago de la Serna