ODPOWIEDZ
34 y/o
CHRISTMASSY
184 cm
właściciel klubu i informator policji | Emptiness
Awatar użytkownika
świąt nie będzie!
miał być cichy, niewidoczny, w końcu balansuje na granic między kokainą na złotych tacach i bronią ukrytą pod drogimi marynarkami, a kajdankami i odznaką przy pasku... a jednak tak bardzo rzuca się w oczy, że trudno go nie zauważyć, z tymi jego tatuażami, z tymi kolorowymi koszulami, złotymi łańcuchami na opalonym karku i... niewyparzoną gębą
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkinie
typ narracjitrzecioosobowa
czas narracjiprzeszły
postać
autor

15
dirty santa

Madox miał tylko przynieść choinkę, bo jak w barze może jeszcze nie być choinki, skoro wszędzie już są?
Miał to być szybki wypad na ten jarmark, zahaczenie może o stoisko z grzańcem, żeby się wprawić w świąteczny nastrój, a potem pierwsze lepsze drzewko i z powrotem do klubu.
Szybka akcja, bez zbędnego kręcenia się po jarmarku.
Chociaż kiedy Noriega tylko tam dotarł i zobaczył, że całe ustawienie jest jakieś inne niż w zeszłym roku...
A może on tak naprawdę był tutaj jakieś pięć lat temu? To też było możliwe, bo on przecież nie przepadał za takimi miejscami. Dzieciakami biegającymi dookoła i wrzeszczącymi, bo wypiły za dużo gorącej czekolady. Ale akurat do tego stoiska z grzańcem musiał się przedrzeć przez kolejkę do Świętego Mikołaja, którego swoją drogą nie było wcale na miejscu. Aż jakiś zasmarkany małolat w świątecznym sweterku chwycił Noriegę za nogawkę od spodni i zarzucił mu, że nie powinien się wpychać w kolejkę.
- Ale ja chcę tylko... - zaczął, ale za dzieciakiem już stanęła jego matka i też zaczęła się rzucać, że Madox nie powinien się wpychać w kolejkę, no i kiedy on chciał wyjaśnić, że tylko chciał przejść, to zanim stanęła jakaś mała latynoska dziewczynka. A matka od razu, że chciał wepchnąć się do kolejki ze swoją córką.
- Ale to nawet nie jest moje dziecko... - rzucił, ale jakby nikt go nie słuchał, bo tamta matka zaczęła się wykłócać i pojawiła się kolejna matka, tej dziewczynki chyba. I ta Latynoska zaczęła się w pewnym momencie tak rzucać, że Madox chciał, czy nie, to musiał ją złapać w pasie i odciągnąć, bo ona już rzuciła się z łapami na matkę chłopaczka w świątecznym sweterku.
- Ja pierdole... - wyrwało się Noriedze, na co te wszystkie dzieci w kolejce zaczęły wskazywać na niego paluchami. Ale to nie było najgorsze, bo najgorsze było to, że ta matka świątecznego sweterka zaraz złapała Latynoskę za włosy i szarpnęła.
I wtedy to już w ogóle zaczęła się wojna, bo Madox to aż nie mógł utrzymać tej niby matki swojego dziecka, które tak naprawdę nim nie było. A tamta druga ciągnęła ją za włosy.
Jednak na szczęście wtedy wkroczył gość w tym swoim czerwonym wdzianku, czyli sam Święty Mikołaj.
Tylko, że facet wkroczył tak pechowo, że dostał kopniaka od tej kobiety, z którą szarpał się Noriega, a potem jeszcze z liścia dostał od niej właśnie Madox. Tylko, że to już akurat umknęło Świętemu, bo jak ten się pozbierał po tym kopie, to nawet się nie zastanowił, tylko rzucił się na Madoxa i oni razem polecieli na jakiś stolik, przy którym właśnie gorącą czekoladę sobie piła jakaś śliczna brunetka. Ups.

Duffy Summers
zgrozo
stania w miejscu
27 y/o
For good luck!
168 cm
Aktorka w branży dla dorosłych
Awatar użytkownika
Hot summer, a hot hot summer
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkizaimki
typ narracjiTrzecioosobowa
czas narracji- przeszły
postać
autor

Wybierałaś zawsze na Jarmark Świąteczny tylko po jakieś prezenty dla rodziny, przyjaciół czy okazjonalnie dla kogo z branży. Na takich jarmarkach zawsze trafią się jakieś świąteczne prezenty, bez konieczności zastanawiania się, co komu kupić. Wiązało się to z wyższymi kosztami niż nabycie jakichś zestawów prezentowych w supermarkecie czy drogerii Ale prawdę powiedziawszy wolała już poświęcić trochę więcej hajsu i mieć problemy z głowy, niż latać całe dnie po sklepach, galeriach czy innych przybytkach oferujących prezenty na święta.
Właściwie przyszła dopiero i rozglądała się, gdy przy stoisku stoisko z ciepłymi napojami zaczęła się rozkręcać jakaś Draka. W sumie to całkiem miłe urozmaicenie już na starcie, tak przed świąteczne dni ludzie potrafią być wyjątkowo wybuchowy, nerwowi i mało przyjaźnie nastawni do bliźnich. Czyli tak sam jak w każdy inny dzień w roku. Najgorsza kategoria całego społeczeństwa, to były matki przewrażliwiona na punkcie swoich dzieci. Nawet emeryci na promocjach czy w walce o miejsce autobusie nie potrafiły być takie wredne.
Jak w takich sytuacjach nie wiadomo kto co zaczął, ważne że coś się dzieje. Ludzie dookoła zamiast reagować i próbować rozładować gromadzące się w kolejce napięcie, tylko się Przeglądaj. A ona w tym wszystkim również była tylko obserwatorką. Faceci jednak dzisiaj to chociaż porządnie po mordzie, a oglądanie jak leją się baby szybko się Summers znudziło. Najciekawsze w tym wszystkim jednak okazało się to, że rykoszetem z dobrymi intencjami dostał święty Mikołaj. Wychodzi na to, że dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane. Istniało spore prawdopodobieństwo, że zejście z dzisiejszego dnia szybko trafi do sieci zdanie się wiralem.
Duffy oglądała to wszystko racząc się grzańcem, mając w zasadzie widok z pierwszego rzędu. I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie fakt, że bijatyka wyrwała się spod kontroli i nie trafiła właśnie ją.
Siła uderzenia Mikołaja, tego drugiego ciacha wleciała prosto w nią, w tym gorąca czekolada. Spektakularny upadek został na pewno uwieczniony, a z ust Duffy poleciała piękna wiązankami której nie powstydziłby się żaden porządny żul nie powstydził.

Madox A. Noriega
Hot summer
34 y/o
CHRISTMASSY
184 cm
właściciel klubu i informator policji | Emptiness
Awatar użytkownika
świąt nie będzie!
miał być cichy, niewidoczny, w końcu balansuje na granic między kokainą na złotych tacach i bronią ukrytą pod drogimi marynarkami, a kajdankami i odznaką przy pasku... a jednak tak bardzo rzuca się w oczy, że trudno go nie zauważyć, z tymi jego tatuażami, z tymi kolorowymi koszulami, złotymi łańcuchami na opalonym karku i... niewyparzoną gębą
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkinie
typ narracjitrzecioosobowa
czas narracjiprzeszły
postać
autor

Najpierw na ziemię huknął stolik, na którym wylądowali Madox i Mikołaj, a potem w górę wystrzelił kubek z gorącą, na całe szczęście tak naprawdę już zimną, czekoladą, i wtedy ta czekolada rzeczywiście ochlapała Duffy. Tylko, że to nie był wcale koniec bijatyki, bo kiedy gruby Świety wylądował na Noriedze, to on odruchowo się zamachnął i dał mu w zęby, no bo to był impuls, odruch ciała, a że Madox trochę się umiał bić to zareagował. I wtedy ta czapa Mikołaja aż mu spadła, a broda wykręciła się na drugą stronę. Dzieci z kolejki do świętego Mikołaja zaczęły piszczeć. A to rozproszyło Noriegę, albo może bardziej to ta brunetka, która tak zaczęła nad nimi wyklinać? I to użyła takich słów, których Madox nawet nie znał, bo on ten angielski to wciąż odrobinę kaleczył, a przede wszystkim to mieszał słowa.
No i tą jego nieuwagę wykorzystał Mikołaj, który się zamachnął i uderzył go z bańki. Aż Madoxa na moment zamroczyło, bo on znowu uderzył potylicą w ziemię. A ostatnio to miał do tego takie szczęście, że jak nie będzie miał jakiegoś wstrząsu mózgu, to będzie dobrze. Ale zaraz chciał z siebie zrzucić tego Mikołaja i jeszcze go kopnąć, tylko na całe szczęście wkroczyło dwóch ochroniarzy, którzy ściągnęli szybciej tego Świętego. A kiedy Madox szybko pozbierał się z ziemi, to też na całe szczęście chwyciło go dwóch kolejnych, bo on już się wyrwał do przodu do tego Mikołaja, i nie obchodziło go, że dzieci krzyczały i płakały, że mamo, ten pan bije świętego Mikołaja, bo Madox po prostu chciał mu oddać.
Coś tam krzyknął po hiszpańsku, a kiedy szarpnął się jeszcze raz, to ochroniarz powiedział, że go stąd wyprowadzą. Pewnie by to zrobili, bo już go ciągnęli do wyjścia, tylko Madox zaczął coś, że nie mogą, bo to nie on zaczął tylko Mikołaj. Ale to nic nie dało, więc Madox znowu zaczął, że on nie był tam sam, a jego narzeczona się wścieknie. Zacznijmy od tego, że Madox nie miał narzeczonej, a już na pewno by z nią nie przyszedł na jarmark bożonarodzeniowy.
Chociaż...
Potrafił bywać przekonujący, a w pewnym momencie, jak ci ochroniarze zatrzymali go obok tej dziewczyny, która oberwała czekoladą, to wskazał na nią palcem.
- To ona, zobacz jaka wściekła - rzucił do jednego z tych ochroniarzy - zlituj się stary - dodał jakoś tak żałośnie, ale jednak zadziałało, bo w końcu go puścili. W pierwszej chwili poprawił sobie kurtkę i jeszcze spojrzał za tymi ochroniarzami, którzy go obserwowali, więc Madox ruszył w kierunku Duffy. Zatrzymał się przed nią, a potem bez jakiegokolwiek skrępowania sięgnął do jej twarzy, żeby musnąć palcem jej policzek.
- Masz tu jeszcze trochę czekolady - mruknął, ale rzeczywiście otarł z jej twarzy kroplę czekolady, a później oblizał palec. I to chyba wystarczyło ochroniarzom, bo przestali go obserwować. Ale za to Duffy mogła mu za to dać w twarz. Tylko Madox to się tym chyba wcale nie przejmował.

Duffy Summers
zgrozo
stania w miejscu
27 y/o
For good luck!
168 cm
Aktorka w branży dla dorosłych
Awatar użytkownika
Hot summer, a hot hot summer
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkizaimki
typ narracjiTrzecioosobowa
czas narracji- przeszły
postać
autor

Wolała być obserwatorką takich zdarzeń, niż jej uczestniczką. Niemniej jednak właśnie tak było, i to bardzo, ale to bardzo jej się nie spodobało. Pewnie było to losowe zdarzenie, które nie dało się przewidzieć.
Kątem okna rejestrowała co tam się dzieje próbując ogarnąć tę dziadowską czekoladę ze swoich ubrań. Raczej tylko nadawały się do wyrzucenia, ale przecież jakoś musi dotrzeć z klasą do domu!
Oczy Duffy ciskały gromy na wszystkich i wszystkie strony. Była mega wściekła i każdy, kto ją widział mógł się tego bezproblemowo domyślić.
Bardzo chętnie pokibicowałaby bójce, jak przystało na prawdziwą społeczną osobę. Fajnie popatrzeć, nagrać i może nawet robić zakłady, kto mocniej dostanie w mordę, czy któraś z osób będzie mieć złamany nos. ALe nawet takie rozrywki zostały przerwane, akurat jak Duffy w miarę sensownie się ogarnęła i chciała popatrzeć. Ale nawet tego nie mogła, bo oczywiście ochroniarze i cała reszta musieli się wtrącić.
- Ja wcale nie jestem wściekła, ja zaraz wybuchnę - oświadczyła, żeby poinformować tych, co jeszcze tego nie wiedzieli. Gdyby była bazyliszkiem, to ludzie dookoła popadali by martwi. - Takie rzeczy zachowaj na lepiej na wieczór - skomentowała, gdy mężczyzna wytarł jej z policzka czekoladę.
Szkoda by było pozbyć się takiego przystojniaka z jarmarku, chociaż nie sądziła, żeby coś była jeszcze w stanie kupić.
Mogła za to wyrwać jakiegoś nowego znajomego, bo tych nigdy dość nawet jeśli byłoby to tylko chwilowa. Po za tym miała potrzebę odegrania się na ochroniarzach za to, że śmieli przerwać bójkę jak zdarzyła się ogarnąć! Toż to skandal w ten ciemny o tej porze dzień!
- Zostajemy jeszcze czy po tym wszystkim wracamy do domu?
Wzięła go pod ramie i powoli zaczęła ruszać przed siebie z przystojnym nieznajomym-narzeczonym.

Madox A. Noriega
Hot summer
34 y/o
CHRISTMASSY
184 cm
właściciel klubu i informator policji | Emptiness
Awatar użytkownika
świąt nie będzie!
miał być cichy, niewidoczny, w końcu balansuje na granic między kokainą na złotych tacach i bronią ukrytą pod drogimi marynarkami, a kajdankami i odznaką przy pasku... a jednak tak bardzo rzuca się w oczy, że trudno go nie zauważyć, z tymi jego tatuażami, z tymi kolorowymi koszulami, złotymi łańcuchami na opalonym karku i... niewyparzoną gębą
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkinie
typ narracjitrzecioosobowa
czas narracjiprzeszły
postać
autor

Kiedy Duffy powiedziała to, że nie jest wściekła, tylko zaraz wybuchnie, to Madox aż wypuścił powietrze z płuc ze świstem, a do tego zrobił taką minę, jakby rzeczywiście się na tym znał, na tych jej wybuchach, pokręcił przy tym głową, bo przecież Noriega to był dobrym aktorem, po szkole aktorskiej nawet. Może nie tak rozchwytywanym jak Duffy, a jednak gdyby nie wyjechał z Kolumbii to może byłby teraz jakąś gwiazdą latynoskich telenowel?
Nie byłby, bo go to zupełnie nie kręciło, a jednak kiedy chciał, to umiał poudawać. I teraz też tak dobrze udawał, że ci ochroniarze go puścili, a brunetka to kupiła?
Weszła po prostu w swoją rolę. Czyli może jednak ochroniarze wciąż tam na niego czatowali, gdzieś za plecami? Madox nie chciał się odwracać, dla niepoznaki, za to zaraz uśmiechnął się do dziewczyny ładnie, a nawet zrobił krok w jej kierunku.
- Na wieczór mam jeszcze kilka innych pomysłów - rzucił i nawet puścił jej oczko, a później jeszcze chciał ją objąć ramieniem, żeby się stąd w spokoju oddalić. Zniknąć z pola widzenia, kupić choinkę i najlepiej spadać do domu, chociaż kiedy jego ciemne tęczówki spoczęły na zielonych oczach brunetki, to się przez moment zastanowił, czy on naprawdę musi tak szybko się stąd zwijać do domu?
A wtedy ona złapała go pod ramię i Madox zacisnął palce na jej drobnej dłoni, w jakimś takim, z boku, może nawet czułym geście.
- Chyba powinniśmy to gdzieś zgłosić, że pobił mnie Mikołaj, a Tobie skarbie zachlapał te nowiutkie buty od Prady - rzucił głośniej i dopiero teraz się obejrzał w kierunku tej ochrony. Tak, stali niedaleko i ich obserwowali, a może nawet słyszeli, co powiedział Madox, bo w pewnym momencie popatrzyli po sobie zmieszani.
Chociaż Madox wcale nie wiedział, czy jej buty rzeczywiście były Prady, ale ochroniarze też tego nie wiedzieli, i nie wiedzieli, że ta jego kolorowa koszula, którą teraz tak namiętnie poprawiał, bo cała była poszarpana, też wcale nie miała jakiejś markowej metki, ale mogła by mieć, była dość droga, a przede wszystkim to rzucała się w oczy, jak sam Noriega zresztą też.
A co za tym idzie jak oni ruszyli przed siebie, to dopiero za tym stoiskiem z choinkami, gdzie drzewek było więcej i mogli się rzeczywiście między nimi schować, to Madox ją puścił, ale zrobił krok w jej kierunku, tak, że kiedy się cofnęła, to już wpadła na jakąś choinkę.
- Dzięki - rzucił, w podziękowaniu, za to, że jednak go nie zdradziła - musze kupić choinkę - wyjaśnił jej od razu, a jego ciemne tęczówki z tych jej pięknych, zielonych oczu zaraz przeniosły się na drzewko za jej plecami - o, ta jest zajebista, biorę ją i spadam, bo jeszcze musze ją ubrać... - stwierdził, ale jednak po chwili wyjął swój telefon - ale jakbyś mi wpisała numer, to może moglibyśmy kiedyś... umówić się na gorącą czekoladę? Tak w ramach podziękowania za bycie moją narzeczoną, przez trzy minuty - znowu spojrzał jej w te zielone oczy, a później zaproponował, żeby wbiła ten telefon, ale mogła mu przecież odmówić - tak w ogóle Madox jestem - przedstawił się, żeby nie było.
A kiedy już wbiła mu ten numer, albo nie, to Madox kupił tę właśnie choinkę, którą sobie upatrzył i zniknął z tego jarmarku, już nawet bez tego grzanego wina, ale może z numerem pewnej ślicznotki.

Duffy Summers
Spoiler
Przepraszam, że tak to kończę, ale teraz będę miała taki słaby czas na posty przez ten okres świąteczno-noworoczny, chcę sobie zostawić po jednym wątku, żeby to ogarnąć, mam nadzieję jednak, że po nowym roku sobie jeszcze zagramy!
A nie chcę tak zostawiać rozgrzebanego na dwa tygodnie wątku, bo potem ciężko się do takich gier wraca.
Przepraszam i lovki! :christmaslof:
Możesz zakończyć, to się dowiemy czy dała mu numer!
zgrozo
stania w miejscu
ODPOWIEDZ

Wróć do „⋆ Jarmark Bożonarodzeniowy”