-
Nic tak nie rozwiązuje problemu jak prawy na wątrobę
nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiSierra/Leonetyp narracjiDemokracja bezpośredniaczas narracjiWłaściwypostaćautor
Później pojawiła się Melanie. Jego ex, z którą miał najdłuższy i najszczęśliwszy związek w swoim życiu i który zakończył się jedynie przez jego priorytety. Od razu zaczęła mieszać mu w głowie, no bo jakże mogło być inaczej, skoro z Darcy dobrze mu się układało? Wystarczyło raptem kilka spotkań, by ogień między nimi znów się pojawił i by skończyło się to w jeden, konkretny sposób.
Na deser gdzieś tam w tle była też Penelope, z którą od jakiegoś czasu Karrion kręcił i choć początkowo postawiła między nimi ścianę, tak jakimś dziwnym splotem wydarzeń została ona zburzona, a oni sami wylądowali ze sobą w łóżku, choć tak naprawdę nawet ze sobą nie randkowali.
Brakowało zatem jeszcze w tym kociołku Maribel - ukochanej sprzed lat, która temperamentem nie pasowała do Karriona, jednak ich młodzieńczy entuzjazm rekompensował wszystkie niesnaski i ostatecznie na jakiś pokręcony sposób się nawet kochali. Do tego stopnia, że poskutkowało to ciążą, którą zdecydowali się usunąć... i co dziś, po latach, nie wydawało się być czymś, z czym były bokser się pogodził.
Dzisiejszy wieczór był dla niego odskocznią: żadnych spotkań, prób zdobycia zaufania kogokolwiek i naprawy relacji sprzed lat. Przyjechał więc do baru sam, chcąc napić się w ciszy, nie oczekując nawet zagajenia przez barmana, który często umilał czas samotnikom rozmową. Usiadł więc przy barze i zamówił szkocką z lodem - stały drink, odkąd tylko mógł pić alkohol i nie musiał pieczołowicie dbać o formę przed walką.
Spoglądał w szkło, olewając wszystko to, co działo się wkoło. Jego myśli zaprzątane były wieloma tematami, jednak wszystkie orbitowały wokół jego relacji quasi-romantycznych, które się pokomplikowały i co gorsze... nasiliły w ostatnim czasie. Karrion nie był zbyt dobry w te klocki, stąd też nawet tak spokojny i stonowany człowiek jak on, musiał znaleźć sposób na odreagowanie.
I wtedy ją zobaczył... siedziała w oddali, zajęta swoimi sprawami i choć minęło ponad 15 lat, nic się nie zmieniła. Maribel West, jego dawna sympatia i niedoszła matka jego dziecka. No bo jak przeszłość ma uderzyć, to najlepiej niech pierdolnie w najmniej oczekiwanym momencie, nie?
Mimo tego, że chciał do niej podejść, ostatecznie zrezygnował z tego pomysłu, nie chcąc ściągać na siebie jej uwagi. Ostatnio bowiem każde takie spotkanie kończyło się prędzej czy później w jeden sposób...
Maribel Strike-West