Elena "Caterina" Santorini


data i miejsce urodzenia
14/02/1998 I Mediolan, Włochyzaimki
ona/jejzawód
primabalerina miejsce pracy
The National Ballet of Canadaorientacja
heteroseksualnadzielnica mieszkalna
Parkdalepobyt w toronto
Jedenaście miesięcyumiejętności
Wyuczona tancerka z ogromną etyką pracy i samodyscypliną. Umiejętnie dostosowuje się do swojego otoczenia i wtapia w tłum, nie zwracając na siebie uwagi. "Karaluszek" - wysoce adaptuje się do nowych warunków i nie przychodzi jej to z trudem. Potrafi płynnie posługiwać się językiem włoskim choć nie robi tego na co dzień. Zna podstawy pierwszej pomocy, potrafi zatamować krwawienie i zszyć ranę. Wychowana w zamożności, etykieta nie jest jej obca.słabości
Ma uraz do widoku krwi, od którego robi jej się słabo. Pomimo swojego wychowania i kryminalnego otoczenia, nie potrafi posługiwać się bronią i zna jedynie podstawy samoobrony. Boi się dźwięku grzmotów i innych, głośnych dźwięków przypominających wystrzał. Unika nawiązywania głębszych relacji z ludźmi, każdą znajomość postrzega jako tymczasową. Od ucieczki z Włoch zaczęła palić. Promise that you keep
Moim ulubionym miejscem na świecie był ogród.Pamiętam dotyk ziemi pod swoimi palcami, płomienie pokrzyw chwytanych bezmyślnie przez dziecięce rączki. Słońce każdego dnia leniwie przesuwało się po niebie gdy przemykałam alejkami, wpychając się między ogrodników i wynajętą służbę. Lubiłam kwiatki - te duże, czerwone i te małe, niebieskie. Ale chyba najbardziej te z białymi płatkami. Vivienne, w przerwach od ganiania mnie pośród zieleni, pomagała mi je zbierać. Raz użyczyła mi swojej wstążki - oplotłyśmy kwiatki w bukiet, który zaniosłam z dumą do twojego gabinetu. Z perspektywy czasu rozumiem, dlaczego umorusane ziemią dziecko nie powinno mieć wstępu na twoje spotkanie ze wspólnikiem. Ale gdy Vivienne zniknęła za bycie nieudolną opiekunką, moje małe serce rozpadło się na pół.
To matka chciała, żebym zaczęła tańczyć.
Moje palce nieumiejętnie ślizgały się po klawiszach pianina. Skrzypce w moich rękach brzmiały jak piekielna agonia rozdzierająca nasz salon. Nie miałam talentu do tworzenia - byłam gliną, którą ktoś inny musiał uformować. To określenie sprawiłoby wielką przykrość każdemu dziecku, lecz mi nadało kierunek. Cel. Na parkietach baletowych szkół pozostawiałam krew, pot i łzy ale odnajdywałam w nich ucieczkę - drzwi do nich zamykały się szczelnie, nie wpuszczając rodzinnych demonów do środka. W tańcu zamykałam swą gorycz, pielęgnowałam fasadę uśmiechu gdy moje nogi potykały się o siebie, oddałam mu całą siebie.
--
for something real
Nie było rzeczy, której nie zignorowałabym dla krótkiej chwili twojej uwagi.Gdy miałam jedenaście lat, zerknąłeś na moje postępy gdy ćwiczyłam wariację w naszej posiadłości pod okiem jednego z prywatnych nauczycieli. Skinąłeś z uznaniem głową, dostrzegając mój wysiłek, grację okupioną ogromnym wysiłkiem. Udawałam, że nie dostrzegam błysku broni wyzierającej spod twojej marynarki. Butów, które zawsze ubierałeś gdy planowałeś je splamić.
Moje czternaste urodziny spędziłam na deskach teatru. Od rozpierającej mnie dumy i szczęścia unosiłam się nad parkietem - wiedząc, że jesteś tam, w drugim rzędzie, schowany w mroku malowanym przez oślepiające światła sceniczne. Udawałam, że nie widziałam wcześniej siedzącego obok mężczyzny, z którym cały mój występ prowadziłeś rozmowę biznesową. Odziana w drogi kostium, czułam się jak brylant - cenna własność wystawiona na pokaz. Kochałam to.
I nawet wtedy, gdy wracając z zaproszeniem do Teatro Alla Scala z szerokim uśmiechem na twarzy znalazłam cię pochylonego nad obcym człowiekiem z dłonią skąpaną we krwi, nie byłam w stanie tego dostrzec. Patrzyłam, ale nie widziałam. Mój wzrok był zbyt zafiksowany na wyciągniętej w moją stronę ręce - ręce sięgającej po list. I gdy twoje usta przyozdobił uśmiech - co działo się przecież tak rzadko - moje serce zignorowało czerwone ślady, które na tym świętym skrawku papieru pozostawiły twoje palce.
Prawie wszystko w moim życiu zawdzięczam tobie - wszak miałeś tendencję do załatwiania rzeczy na swój sposób. Ale Teatro Alla Scala było wyłącznie moje.
--
My fate is sealed
Rodzinny biznes nigdy nie miał wpaść w moje ręce.To mój brat spędzał każdy dzień u twojego boku. Był twoim oczkiem w głowie, choć zawsze traktowałeś go surowo. Starszy ode mnie, znał cię dłużej. Znał prawdziwego ciebie - z tymi cieniami, na które rzucałam blask swojego optymizmu. Zawsze mu tego zazdrościłam. Nie biznesu. Nigdy nie byłam częścią tego świata, spędzając większość swojego czasu na próbach, treningach bądź towarzysząc matce na jej spotkaniach. Ale zazdrościłam mu twojej uwagi.
Każdego dnia wypełniałam powierzoną mi rolę. Stałam się oszlifowanym diamentem, wykorzystując to, co zostało mi dane. Dbałeś o to, by moje życie usłane było różami. Bym dostała się do najlepszych szkół, by w naszej posiadłości zjawiali się najlepsi nauczyciele, by nikt nigdy nie posłał mi nawet krzywego uśmiechu. Teatro Alla Scala było moją dorosłością - pierwszym osiągnięciem, do którego nie przyłożyło palca twoje nazwisko lub twoje pieniądze. Cieszyłam się wolnością, którą oferowała mi ta świadomość. Pewnością, że zasłużyłam na to, by być w miejscu, w którym jestem.
Myślałam, że do końca życia moje oczy będą mogły być zamknięte.
Wszystko przecież załatwiałeś, ojcze. Nie było problemu, któremu nie potrafiłbyś sprostać. Nigdy nie pozwalałeś, by brudna strona twoich interesów przemykała do naszych ogrodów. Ale ten człowiek, którego znalazłam u twoich stóp w korytarzu pewnej nocy, był jedynie początkiem.
Koniec był twoim martwym spojrzeniem wpatrzonym we mnie przez pustkę. Ręką wyciągniętą do przodu, zastygłą pośród rozlanego na posadzce szkarłatu. I w swojej naiwności, w swojej ślepocie, w swojej pieprzonej głupocie, pomimo bólu rozdzierającego moją klatkę piersiową rozczuliło mnie to, że w swojej ostatniej chwili sięgnąłeś ręką w mą stronę.
Dopiero gdy wydostałam się spod ramienia swojego sztywnego brata, który własnym ciałem zasłonił mnie przed tym, co miało nadejść, dostrzegłam gorzką prawdę u swoich stóp. Twoją broń, leżącą w kałuży czerwieni, do której z tęsknotą sięgały twoje palce.
Wszystko się zmieniło - ale wciąż tańczę. Tańczę, bo gdy muzyka pociąga moim ciałem za sznurki, przez chwilę to nie ja muszę w nim tkwić.
--
Ciekawostki
zgoda na powielanie imienia
niezgoda na powielanie pseudonimu
nieZgody MG
poziom ingerencji
wysokizgoda na śmierć postaci
niezgoda na trwałe okaleczenie
niezgoda na nieuleczalną chorobę postaci
niezgoda na uleczalne urazy postaci
takzgoda na utratę majątku postaci
takzgoda na utratę posady postaci
tak