ODPOWIEDZ
34 y/o, 182 cm
Prezes z przypadku, skandalista z wyboru Northex Industries
Awatar użytkownika
Oficjalnie prezes Northexu, nieoficjalnie: człowiek, który potrafi zamówić kawę w czterech językach, ale nie pamięta hasła do służbowej poczty.
Lubi dobre garnitury, gorsze decyzje i ludzi, którzy nie pytają o zbyt wiele.
Ma dyplom z Ivy League i doktorat z komplikowania sobie życia.
Prawdopodobnie jedyny człowiek w Toronto, który raz przespał się z profesorką, raz z modelką, i raz – z poczuciem winy (to ostatnie nie trwało długo).
Nie ogarnia Exceli, ale ma świetne wyczucie do ludzi.
Mówią, że wszystko mu się udaje. Ale nikt nie widzi, ile razy prawie nie spadł z własnego piedestału.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimki
postać
autor

dwa


Niebo nad Toronto wyglądało tego wieczoru jak płótno niedomyte z dnia.
Szaro-błękitne, z delikatnym poblaskiem złota, jakby ktoś próbował dodać mu odrobinę uroku przed nocą. Idealna sceneria na kieliszek czegoś mocnego i rozmowę z kimś, kto nie zastanawia się ile kosztuje Twój zegarek, albo jak skończysz dzisiejszy wieczór, kolejnym skandalem? Galen nie byłby sobą, gdyby nie zamierzał tej scenerii podziwiać z restauracji na dachu, a przecież wiedział, że Eun ma lęk wysokości.

Winda sunęła w górę, a Galen Wyatt stał w niej jakby nic w życiu nie robił częściej. Pewny siebie i niewzruszony. Oparty nonszalancko o ścianę, w białej koszuli z rozpiętym guzikiem pod szyją i marynarką przewieszoną przez ramię, wyglądał bardziej jak aktor po premierze niż prezes zarządu wielkiej firmy. Ale to przecież była jego specjalność – wyglądać tak, jakby właśnie uciekł z sesji zdjęciowej, nawet jeśli miał za sobą dwunastogodzinną batalię z ex-dyrektorem finansowym i jeszcze bardziej dramatyczną batalię z własną skrzynką mailową.

Rzut oka na nią.
Wiedział. Widział to w jej oczach jeszcze zanim cokolwiek powiedziała. Te palce zaciśnięte na torebce trochę zbyt mocno. Ta nienaturalna sztywność w ramionach. I to spojrzenie: „jeszcze jedna sekunda, a cofnę się na parter i zamówię Ubera do domu”.

Zabijesz mnie, Rosendale. — powiedział z tym swoim półuśmiechem, który balansował gdzieś pomiędzy rozbawieniem a lekkim politowaniem. — Mogłaś powiedzieć, że masz ochotę na sushi w barze karaoke. Nie musieliśmy od razu pakować się na trzydzieste ósme piętro, żeby mnie otruć zupą miso, ale Ty powiedziałaś, Ty wybierz... Dokładnie tak napisałaś mi w wiadomości, a niebo nad Toronto wygląda dzisiaj jak zjawisko. Ty też wyglądasz zjawiskowo — dodał chcąc załagodzić sytuację, ale w tej chwili nie pomógł nawet urok Galena Wyatta. Winda pachniała drogimi perfumami i stresem. Tyle że nie jego.

Spojrzał na wyświetlacz. Jeszcze dwa piętra.
Jakby to miało znaczenie. Wiedział, że dla niej każde piętro to osobna wojna. Na samym dachu. Ale przecież nikt nie każe jej tam tańczyć kankana na krawędzi, usiądą spokojnie przy stoliku, wypiją drinka, zjedzą coś dobrego i już. Będzie można wrócić na ziemię.

Ale wiesz co? Nie odpuszczę ci. — dodał po chwili, zaskakująco łagodnie. — Nie po tych wszystkich twoich pogadankach o „wychodzeniu ze strefy komfortu” i „życiu pełnią”. Dzisiaj żyjesz pełnią – pełnią wysokości i wiatru we włosach. Plus, ja płacę. Więc win-win. — kolejny anielski uśmiech, na pokrzepienie. Prawda jednak jest taka, że w Galenie z tego anioła było bardzo mało, może w sytuacjach kryzysowych, a na pewno nie w dzisiejszej, w której sprawdzał wytrzymałość Eun. Nie mógł się powstrzymać, myślał o tym od dnia, kiedy raz mimochodem wspomniała mu, że ma lek wysokości.

Drzwi windy otworzyły się powoli z cichym westchnieniem.
Na zewnątrz czekał taras, światła, nastrojowa muzyka i kelner, który wyglądał jakby urodził się w smokingowej muszce.

Galen uniósł brew i spojrzał na nią.
No dalej, modelko. Chodź. Na wypadek gdybyś zemdlała, mam dobre ubezpieczenie. Ale jeśli mnie pociągniesz ze sobą – wiedz, że będę nawiedzać cię z zaświatów przez resztę życia.

Wyszedł pierwszy, ale zwolnił przy drzwiach, by wejść razem z nią. Uśmiechnął się jeszcze, tym razem nieco cieplej, bardziej po ludzku, po przyjacielsku. Bo mimo żartów, naprawdę cieszył się, że się spotkali. Że po tych wszystkich wywiadach, plotkach, błyskach fleszy i... jego trzymiesięcznym milczeniu — ona nadal tu była.

Eun Rosendale. Najnormalniejsza osoba w jego nienormalnym świecie.
A jednocześnie jedyna, która zawsze potrafiła powiedzieć mu prawdę w twarz — i to z gracją, której nie powstydziłaby się nawet Victoria Beckham.

Eun Rosendale
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
For good luck!
zgrozo
lania wody i gry o niczym; kończenia posta w tym samym momencie co ja; stania w miejscu; nudnego, miłego życia
35 y/o, 169 cm
Modelka Między backstage’em, a światłem reflekt
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimki
postać
autor

Nie lubiłam swojego lęku wysokości, zawsze psuł zabawę czy szaleństwo, które uwielbiałam w swoim życiu. Westchnęłam cicho. Milczałam przez kilka minut, czułam wzrok mężczyzny na sobie, jakby wiedział, że mam tę durną przypadłość, pokazując w ten sposób swoją słabość przez ściskanie torebki zbyt mocno.
- Pewnie tak będzie - powiedziałam pół żartem i pół serio, zaśmiałam się na końcu z tej sytuacji. - No właściwie miałam ochotę, ale zmieniłam zdanie, pamiętaj kobiety są nieobliczalne - zaśmiałam się przy mężczyźnie.
- Ciekawe, czy zupa miso ma Cię otruć, a sushi nie zrobiłoby tego samego, ale marudzisz - odpowiedziałam, śmiejąc się z Galena. - To prawda, niebo jest przepiękne i magiczne. Ach dziękuję to miłe - odparłam nadal uśmiechając się, bawiła ją ta sytuacja. Zapadła cisza między nami, wtedy zastanawiałam się, co kombinuje. - Hmm? No jestem ciekaw co wymyśliłeś - odparłam z ciekawością.
- Dobrze, no to zaszalejemy, to nasz dzień - wypowiedziałam, dając mu do zrozumienia, że wygrał tę batalię. Wyszła z windy spokojnym krokiem za nim, czując świeże powietrze na tarasie.
- Postaram się nie zemdleć, no, chyba że mnie złapiesz to będzie dobrze. Po co umierać? Mamy żyć pełnią życia - wypowiedziałam, próbując nie okazywać słabości, którą nosiłam w sobie, lęku wysokości.

Wyjście z ponurej strefy życia jak i pracy, zasłużyłam na taki wypad z Galenem. Niestety brakowało mi w życiu takich wyjść z mężem, który niestety jest zajęty swoją pracą, ale miałam podejrzenia, co może robić, bo nie rozumiałam, czemu nie dzwoni, nawet aby spytać o naszego małego synka. Miałam wrażenie, że popełniłam błąd wiążąc się z nim, ale urodzenie syna nie było błędem, bo jeśli odejdę od męża, to dziecko zostanie ze mną. Po zastanowieniu się, musiałam w końcu znaleźć czas dla siebie, aby żyć pełnią życia i nie cofać się przed niczym.

Galen L. Wyatt
Róża
do ustalenia
ODPOWIEDZ

Wróć do „The Roof at SOCO”