33 y/o, 171 cm
właścicielka The Fifth Social Club
Awatar użytkownika
Say it once again with feeling
How the death rattle breathing
Silenced as the soul was leaving
The deflation of our dreaming
Leaving me bereft and reeling
My beloved ghost and me
Sitting in a tree
D-Y-I-N-G
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Ukrywanie treści: włączone
Hidebb Message Hidden Description



Karrion Mercer
40 y/o, 191 cm
Właściciel klubu i trener boksu Kingsway Boxing Club
Awatar użytkownika
Nic tak nie rozwiązuje problemu jak prawy na wątrobę
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiSierra/Leone
postać
autor

Ukrywanie treści: włączone
Hidebb Message Hidden Description


Darcy Bowman
Ash Ketchup z Alabamy
Nie lubię niekonsekwencji
33 y/o, 171 cm
właścicielka The Fifth Social Club
Awatar użytkownika
Say it once again with feeling
How the death rattle breathing
Silenced as the soul was leaving
The deflation of our dreaming
Leaving me bereft and reeling
My beloved ghost and me
Sitting in a tree
D-Y-I-N-G
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Ukrywanie treści: włączone
Hidebb Message Hidden Description

I dopiero wtedy mogła złapać oddech. Opadł obok niej, obróciła głowę w jego stronę i zaśmiała się pod nosem, kręcąc lekko głową. Bo naprawdę… lepszego podsumowania zrobić nie mogła. Obróciła się tak, żeby na kanapie leżeć na brzuchu, a głowę podparła na dłoni i wpatrywała się w dochodzącego do siebie Mercera.
- Zabierz mnie na randkę. Prawdziwą randkę. Nie byłam na takiej od… dawna. – w pierwszej chwili chciała policzyć kiedy ostatni raz była na faktycznej randce, a nie na tej małżeńskiej, o ile można było tak nazwać jej wyjścia z Danielem – Treningi, seks… to wszystko nie ulega zmianie. – dźgnęła go paluchem w klatkę piersiową i wyszczerzyła kły w szerokim uśmiechu – Ale oprócz tego zabierz mnie na randkę. Mogą być te steki, o których mówiłeś. No… i zapamiętaj, że na pierwszej randce nie chodzę z facetem do łóżka. – zakończyła już raczej żartobliwie, bo w tym momencie… no cóż, w tym momencie to już chyba było za późno, żeby zacząć się szanować! Jej zaczerwienione policzki i pośladki oraz ciągle trochę drżące mięśnie były tego doskonałym dowodem.


Karrion Mercer
40 y/o, 191 cm
Właściciel klubu i trener boksu Kingsway Boxing Club
Awatar użytkownika
Nic tak nie rozwiązuje problemu jak prawy na wątrobę
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiSierra/Leone
postać
autor

Dawno nie przeżywał tak intensywnych, seksualnych uniesień, dlatego w jego zachowaniu nie było nic dziwnego. Oddawał się chwili, korzystał z każdego momentu na to, by przyspieszyć i sprawić sobie jeszcze więcej przyjemności, nie zapominając rzecz jasna o tym, by i jej zaserwować fale pozytywnych wrażeń. Darcy przypomniała mu, jak przyjemny i potrzebny w życiu faceta był seks.
Kiedy doszedł, tempo stanęło, a on sam dopiero wtedy odczuł, jak wielki wysiłek podjęli przez te kilka minut. Oboje starali się odzyskać utracone siły, choć było to trudne, gdyż ich ciała ewidentnie odczuwały jeszcze pokłosie orgazmów. Jego trochę mniej, bo ten męski nie był aż tak intensywny i przeciągnięty jak kobiecy, ale pewne rozluźnienie i tak się wdarło, przez co ciało nie do końca reagowało tak jak na co dzień.
Kiedy przekręciła się, by obserwować go z innej pozycji, machinalnie dłoń przesunął na jej twarz i pogładził ją po policzku, cały czas mając odchyloną głowę i przymknięte oczy. Robił to delikatnie, by przypadkiem nie włożyć jej palca do oka czy coś.
I siedział tak do momentu, w którym nie zasugerowała mu randki, na co Karrion od razu zareagował. Przechylił głowę i otworzył oczy, przekręcając się nieznacznie na bok.
- Randka ci się marzy? - uniósł lekko brew, starając się odrobinę zadrwić z niej w ramach żartu, ale widząc jej spojrzenie, niemal od razu zaniechał dalszych prób. - Dobrze - przytaknął. - Ale nie na steki. Tam możemy pójść w każdej chwili - dodał. - Z tobą chciałbym pójść w jakieś... wyjątkowe miejsce - zrobił krótką pauzę, ponieważ potrzebował zastanowić się, jakie określenie byłoby najwłaściwsze.
- Coś wymyślę - poruszył wymownie brwiami i uśmiechnął się lekko, mierzwiąc palcami jej włosy, a następnie kręcąc chwilę jednym z kosmyków wokół palca.
Nie miał w głowie żadnej konkretnej knajpy, do której chciałby ją zabrać, ale uznał, że jego ulubiona stekownia nie jest odpowiednim miejscem na randkę. Tam mogli pójść w każdej chwili i z pewnością nie raz nie dwa się udadzą, ale skoro miała być to randka z Darcy, to chciał czegoś innego. Czegoś, co będzie mógł uznać za ich.
Uśmiechnął się kącikiem ust.
- Już ci mówiłem, Darcy - zaczął. - Lubię cię i interesuję się tobą. Seks to tylko miły dodatek - zapewnił ją, bo choć jego zachowania czasami mogły temu przeczyć, tak ostatecznie Bowman pobudzała go nie tylko seksualnie. Cieszył się z każdej chwili, którą spędzali razem i liczył na coraz więcej, więc taka randka była czymś oczekiwanym przez Karriona.
Podniósł się z kanapy i bez słowa poszedł do kuchni, by następnie wyjąć stamtąd schłodzoną butelkę wody.
- Chcesz wody? - spytał nieco głośniejszym tonem, by mieć pewność, że go usłyszy.

Darcy Bowman
Ash Ketchup z Alabamy
Nie lubię niekonsekwencji
33 y/o, 171 cm
właścicielka The Fifth Social Club
Awatar użytkownika
Say it once again with feeling
How the death rattle breathing
Silenced as the soul was leaving
The deflation of our dreaming
Leaving me bereft and reeling
My beloved ghost and me
Sitting in a tree
D-Y-I-N-G
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

To było… zaskakująco przyjemne. Opuszki jego palców sunące po jej policzku… uśmiechnęła się i przymknęła powieki, a rozleniwienie powoli brało górę nad jej organizmem. Rozluźniała się i wcale, ale to wcale nie czuła silnej potrzeby powrotu do własnego domu, do ucieczki i bezpiecznego dystansu. Chyba stąd się właśnie wziął ten durny pomysł randki.
Ale gdy w pierwszej chwili go wyśmiał – przewróciła teatralnie ślipiami i może nawet przez ułamek sekundy pożałowała. Nie powinna była się odzywać, nie powinna była przekraczać tej granicy. Chociaż? Może? Wyraz jego twarzy się zmienił ton głosu również a to, co powiedział sprawiło, że i Darcy się na powrót rozluźniła.
- Sprecyzuj wyjątkowe miejsce… – dopytała, bo właściwie… dlaczego? Dlaczego chciał spotkać się w nią w wyjątkowym miejscu? Naprawdę na to zasłużyła? Oczywiście, że tysiące myśli i wątpliwości przemknęły przez głowę brunetki. Do tego stopnia, że jego wyznanie i nazwanie ich seksu dodatkiem dotarło do niej z lekkim opóźnieniem. Zdążył wstać i przejść do kuchni.
Drgnęła śmiesznie słysząc jego głos, rozejrzała się i niewiele myśląc podniosła tyłek z kanapy. Założyła na szybko jego koszulkę, która i tak zakrywała jej pośladki i poszła za nim.
- Nie, dziękuję. – nie chciała wody, ale za to… chciała wyjaśnienia. Sprecyzowania! – Seks to miły dodatek do czego? – wyminęła go, oparła się tyłkiem o kuchenny blat, wbijając uważne spojrzenie w Mercera – Wiem, że pierwszy raz to mogła być jednorazowa przygoda, drugi raz to wypadek przy pracy, ale kolejny to już pewna rutyna. – kącik ust drgnął jej w lekkim rozbawieniu, bo skłamałaby jakby powiedziała, że nie mogłaby przywyknąć do rutynowego seksu z Mercerem. Usiadła na kuchennym blacie, zaciskając dłonie na jego krawędzi i nawet na moment nie spuszczała z niego wzroku, cokolwiek teraz robił – Powiedziałeś, że nasza relacja należy do tych… najbardziej intensywnych, ale w domyśle nie jedynych. Czego ode mnie oczekujesz, Karrion? Ode mnie, od tej znajomości… od tej randki, na którą właśnie się wprosiłam. – zażartowała, ale no hej… wprosiła się! A on nie protestował, ani się przed nią szczególnie mocno nie bronił. Może i wyciągała daleko idące wnioski, ale jednak zakładała, że w jakimś stopniu sam jej chciał.



Karrion Mercer
40 y/o, 191 cm
Właściciel klubu i trener boksu Kingsway Boxing Club
Awatar użytkownika
Nic tak nie rozwiązuje problemu jak prawy na wątrobę
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiSierra/Leone
postać
autor

W towarzystwie Darcy czuł się bardzo dobrze, stąd też wstąpiło w jego poczynania czy słowa dużo więcej luzu. Nie czuł tego dziwnego napięcia, które towarzyszyło mu w większości kontaktów z kobietami, kiedy to niby rozmawiało się z nimi, a tak naprawdę czuć cały czas było w powietrzu chęć pieprzenia się z nim. Lubił, gdy kobiety rozbudzały jego zmysły i otwarcie wyrażały zainteresowanie nim, ale od poważniejszych relacji oczekiwał czegoś więcej. A znajomość z Bowman była poważniejszą relacją, wszak częstotliwość ich spotkań oraz samopoczucie Mercera, gdy spędzał z nią czas, było czymś tak dobrym i pożądanym, że nawet on zaczął to dostrzegać. A był relacyjną amebą przypominam.
- Wyjątkowe - powtórzył, nie mając tak naprawdę pomysłu, jak to sprecyzować i zyskując kilka dodatkowych sekund na przemyślenie. - Takie, które będziemy mogli nazwać naszym, bo obojgu nam jedzenie podejdzie - skwitował to krótko, choć w rzeczywistości odpowiedział trochę wymijająco. Miał na myśli co innego, ale nie miał na tyle odwagi, by podzielić się z nią akurat tą myślą. Jeszcze było na to za wcześnie.
Kiedy znalazła się w kuchni obok niego, trochę go to zaskoczyło. Niemniej był to bardzo uroczy widok, gdy on stał nagi z butelką wody, a ona siedziała sobie na blacie w jego koszulce, która równie dobrze mogła służyć dla niej za sukienkę.
Odłożył butelkę na blat i skrzyżował ręce na klatce piersiowej.
- Do naszej znajomości, Darcy - odpowiedział pewnie. - Ja cię po prostu lubię - dodał po chwili. - Lubię z tobą rozmawiać, trenować, pić, pieprzyć się... po prostu lubię twoje towarzystwo - wyjaśnił. - Nie oczekuję od ciebie niczego poza tym, żebyśmy dalej się widywali i rozmawiali. Nie mam zbyt wielu udanych relacji, więc... nie chcę spaprać tej z tobą - wzruszył lekko ramionami, starając się znaleźć możliwie jak najbardziej neutralny, a jednocześnie sensowny ton.
Stanął przed nią i przechylił lekko głowę, pozwalając sobie na intensywne przyjrzenie się Darcy.
- Nie jestem dobry w te klocki - powtórzył się. - Ale wiem, że chcę spędzać z tobą czas. Coraz więcej czasu - uśmiechnął się lekko i... odsunął, powracając wzrokiem do butelki wody, po którą od razu sięgnął i się z niej napił, choć tak naprawdę nie potrzebował. Chciał jedynie zająć czymś ręce i usta, by nie powiedzieć o jedno słowo za dużo.
A gdy już pierwszy dyskomfort minął, włożył butelkę z powrotem do lodówki i przeszedł kilka kroków w kierunku swojej sypialni.
- Czas na rutynę - nawiązał do jej słów, sugerując jej, że chce się z nią kochać w nieco pozbawiony klasy sposób, ale też w pewnym stopniu charakterystyczny dla bezpośredniości Mercera.
Mężczyzna wyciągnął rękę w kierunku Bowman i przechylił lekko głowę. - Kochajmy się - rzucił wprost. I celowo użył akurat tego określenia.

Darcy Bowman
Ash Ketchup z Alabamy
Nie lubię niekonsekwencji
33 y/o, 171 cm
właścicielka The Fifth Social Club
Awatar użytkownika
Say it once again with feeling
How the death rattle breathing
Silenced as the soul was leaving
The deflation of our dreaming
Leaving me bereft and reeling
My beloved ghost and me
Sitting in a tree
D-Y-I-N-G
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Będą mogli nazwać naszym. Znowu lekko się zawiesiła nad tymi słowami mężczyzny, bo z jakiegoś powodu podejrzewała, że wcale nie chodziło o jedzenie. To był impuls, pojedyncza myśl, ale nic nie powiedziała. Swoje dalsze pytania, które od razu nasunęły jej się na myśl – zachowała dla siebie. Może na inną okazję? Może jak wyjdzie, co rzeczywiście Karrion miał na myśli mówiąc o ich miejscu. Mało tego… poczuła się zainteresowana, zaciekawiona i trochę nie mogła się doczekać. A dawno nie miała tak, że nie mogła się czegoś doczekać.
Uśmiechnęła się też, gdy stwierdził, że ją lubił. Po prostu ją lubił. Z jednej strony przypomniało jej to szczenięce zaloty, a z drugiej… była to jedna z najmilszych rzeczy jakie od dawna usłyszała. No i była to też jedna z tych rzeczy, które ich łączyły.
- Też nie chcę tego spieprzyć. – i też tak po prostu zwyczajnie po ludzku go lubiła, jego towarzystwo sprawiało jej przyjemność i czuła się z nim dobrze. I wcale nie dlatego, że dawał jej orgazmy albo serwował komplementy… zwyczajnie było jej z nim dobrze. Nie wiedziała tylko do czego ich mogło to prowadzić – I dlatego pytam, żeby właśnie tego nie spieprzyć. – żeby nie powiedzieć albo nie zrobić czegoś, co mogłoby zniszczyć wszystko, co wypracowali wciągu tych kilku ostatnich tygodni wspólnych treningów i rodzącej się między nimi przyjaźni.
Kochajmy się.
Kącik ust drgnął jej w lekkim rozbawieniu, spojrzała na wyciągniętą dłoń Mercera i wahała się zaledwie ułamek sekundy. Zsunęła się z kuchennego blatu i w kilku podskokach znalazła się na tyle blisko, żeby złapać męską dłoń i dać się poprowadzić na dalsze zwiedzanie jego domu. Chociaż głównie łóżka, w którym została aż do rana. Dziwnie było znowu się obok kogoś obudzić i to bez tej upartej myśli "nie powinniśmy", bo przecież zrobiła to świadomie i z pełną premedytacją. Nie musiała mieć więc wyrzutów sumienia.


/koniec


Karrion Mercer
ODPOWIEDZ

Wróć do „#10”