- 
				 bozia dała piękną gębę - nie moja wina bozia dała piękną gębę - nie moja wina
 lubią mnie też te zajęte - twoja dziewczyna nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor
Westchnęła cicho i wtuliła się w Swanson, napawając się jej zapachem i bliskością. To był jeden z nielicznych momentów, kiedy Zaylee mogła poczuć się sobą. Może niezupełnie, bo nigdy nie była zbyt wylewna i nie określała w ten sposób swoich uczuć, ale jakoś nie zważała na to, czy teraz brzmiała jak naiwna małolata zaczytująca się w tanich romansach.
— Wiem — wyszeptała, odwzajemniając pocałunek. Niczego nie była tak pewna, jak tego, że Evina nie widziała poza nią świata. Zauważała to w jej spojrzeniu i dotyku, który pozwalał utrzymać jej kontakt z rzeczywistością. Bez niej rozleciałaby się do reszty.
— Poczekaj — powiedziała, kiedy narzeczona musnęła jej policzek, po czym złapała ją za rękę i znów do siebie przyciągnęła. — Zróbmy inaczej — wymruczała jej prosto w usta. — Zadzwońmy do Lily Rose, ale zaprośmy Sama na weekend. Na cały weekend. Wtedy na pewno zdążymy dokończyć całą serię Gwiezdnych Wojen i zorganizujemy coś więcej. Może wieczór planszówek? A dzisiaj zróbmy coś razem — posłała jej lekki uśmiech, chcąc poświęcić narzeczonej jak najwięcej czasu. Ale tak realnie i namacalnie.
W ciągu trzech ostatnich dni była kompletnie nieobecna, unikała bliskości i rozmów. Nie miała w głowie żadnych konkretnych planów, ale nie chciała też snuć się po domu jak cień człowieka. Nadal mogły zamówić coś do jedzenia i Zaylee zmusiłaby się do zjedzenia więcej, niż tylko połowę porcji. Mogłaby nawet postarać się przemóc i wyjść na jakiś krótki spacer po okolicy. Czuła, że była to winna Evinie.
Evina J. Swanson
- 
				 Find the will to live again Find the will to live again
 Find a way to break the chains
 You're a monster forever
 No more games to play
 Wash your pain away nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejpostaćautor
Miały już nie jedną i nie dwie okazje do tego, aby udowodnić sobie jak wiele dla siebie znaczą. Niestety, w większości była tu mowa o sytuacjach tragicznych, które potrafiły udowodnić jak wiele były w stanie dla siebie zrobić oraz uświadomić sobie siłę swoich uczuć. Szkoda tylko, że nie mogło dojść do tego w nieco przyjemniejszych okolicznościach. Evina pocieszała się jedynie tym, że skoro przeszły już przez tak ekstremalne scenariusze to mało co będzie w stanie zagrozić ich związkowi.
Posłusznie zatrzymała się i spojrzała na narzeczoną z drobnym zaskoczeniem, wyczekując tego, aż w końcu wyrazi to jaki właściwie pomysł chodził jej po głowie. Zdecydowanie nie spodziewała się podobnej propozycji i przez chwilę przyglądała się jeszcze Zaylee jakby nie do końca wiedziała czy usłyszała wszystko dobrze, a propozycja była faktycznie poważna.
- Cały weekend? Na pewno? - dopytała, ale widząc zdecydowane spojrzenie Miller, musiała przyznać, że nie brzmiało to jak szczególnie szalony pomysł.
Nie spodziewałaby się tego, że koronerka zaproponuje im spędzenie całego weekendu z pewnym dziewięciolatkiem, ale jej także nie wydawało się to szczególnie złą opcją. Mogły to zrobić. Zwłaszcza jeśli Zaylee czuła się na siłach i miałoby jej to mimo wszystko pomóc wykonać krok ku normalności.
- Niech będzie. Możemy wspólnie poszukać jakiś planszówek i innych atrakcji na weekend. Potem zjemy obiad i ogarniemy nieco dom. Pasuje? - zaproponowała.
Nie miała pojęcia, czego właściwie powinna oczekiwać po tym weekendzie, ale była pełna optymizmu. Musiały w końcu nieco bardziej się otworzyć na świat, a i Samuel zasłużył na coś miłego po tym wszystkim. Oczywiście opiekunka chłopca nie była zachwycona, ale dała się namówić na to, aby dziewięciolatek u nich został. Wystarczyło jedynie przygotować się na jego przybycie.
zaylee miller

 
				