ODPOWIEDZ
34 y/o, 182 cm
Prezes z przypadku, skandalista z wyboru | Northex Industries
Awatar użytkownika
Oficjalnie - prezes Northexu, nieoficjalnie - człowiek, który potrafi zamówić kawę w czterech językach, ale nie pamięta hasła do służbowej poczty.
Mówią, że wszystko mu się udaje. Ale nikt nie widzi, ile razy prawie nie spadł z własnego piedestału.
Żył szybko, kochał mocno, wydawało mu się, że jest niezniszczalny, że jest królem świata, do momentu, kiedy serce tego nie wytrzymało...
Teraz stara się je poskładać.
Żyć trochę inaczej, w zgodzie ze sobą, tak, żeby ten pieprzony film który wyświetla się przed oczami tuż przed śmiercią był trochę lepszy niż tanie porno, wymieszane z słabą komedią.
nieobecnośćtak
wątki 18+tak
zaimki
postać
autor

- trzydzieści dwa -




Wyatt właśnie przeglądał dokumenty z jednej sterty i przekładał je na drugą. Czytał raporty, ale myślami wciąż był gdzieś daleko za ścianami swojego gabinetu, a mimo to, zaznaczał jakieś cyferki, które odbiegały mu od normy swoim złotym piórem, które raz, co raz, lądowało gdzieś między papierami i którego za każdym razem szukał. Brakowało mu Meeny, dobrej sekretarki, która ogarnęłaby ten jego chaos, bo Cindy nie dość, że nie ogarniała nic, życia, siebie, ani nawet tego czym jest zeszłoroczny bilans, to jeszcze wszędzie zostawiała swoje blond włosy.
Galen właśnie zdjął jeden ze swojej nieskazitelnej czarnej marynarki. A ona przecież nawet dzisiaj nie stała obok niego.
Zerknął na zegarek, miał dwadzieścia minut do następnego spotkania online z Europą. Mógł to dwadzieścia minut poświęcić na przypomnienie sobie jakiś wykresów, które miał im przedstawić, ale na spotkaniach online po prostu miał je obok komputera, więc to chyba był dobry moment na kawę. Podniósł słuchawkę telefonu i poprosił sekretarkę o kawę. Nie spodziewał się po Cindy cudów, chociaż przecież dwa razy pokazał jej sam, osobiście, jak obsługuje się ekspres, a ona wciąż robiła mu kawę z mlekiem zamiast czarnej. Wciąż go przepraszała i wciąż obiecała, że zrobi drugą... Dwa razy o niej zapomniała i Galen Wyatt musiał kawę zrobić sobie sam.
Odwrócił się na krześle tyłem do wejścia i zawiesił wzrok na jakimś regale z książkami, który zawsze miał za plecami. Właściwie nawet nie wiedział jakie pozycje tam leżą, więc uniósł jedną brew gdy zobaczył Dziennik Bridget Jones. Ciekawe kto tutaj to przyniósł i w jakim celu...
Kiedy usłyszał ruch za plecami, to nawet się nie odwrócił.
- Czarna, czy z mlekiem? Mam Cię wysłać na kurs z obsługi ekspresu Cindy? Ale nawet nie wiem czy takie robią... - rzucił i wtedy odwrócił się w kierunku drzwi. Ale przed nim wcale nie stała blond, roztrzepana Cindy, tylko jakaś zupełnie inne dziewczyna. Uniósł jedną brew wbijając w nią spojrzenie niebieskich tęczówek.
- Nie jesteś Cindy - stwierdził odkrywczo i nawet wychylił się żeby wyjrzeć, czy może za nią nie czai się Cindy, ale jej nie było. Czy to oznacza, że wreszcie prezes Wyatt mógł liczyć na jakąś porządną kawę?
- Kim jesteś? - zapytał w końcu mrużąc powieki. Gdzieś na stercie tych dokumentów było jej CV, była nawet jakaś notatka, że zaczyna dzisiaj pracę, jako jego sekretarka, ale... umknęło mu to.

Lume Fiorevanti
zgrozo
lania wody i gry o niczym; kończenia posta w tym samym momencie co ja; stania w miejscu; nudnego, miłego życia
26 y/o, 165 cm
Sekretarka za pół choinki w Northex Industries
Awatar użytkownika
The boundaries which divide the real from the unreal are not easily marked.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

II. Welcome to Northex
Lumière Fiorevanti odczuwała dziennie mnóstwo emocji, przechodząc ze stanu całkowitej depresji, przez stan euforii, wystrzałem energii przypominający nawąchanego narkomana o czternastej pod ośrodkiem dla uzależnionych. Rano zerwała się z łóżka, pełna optymizmu, choć przerażona, że zaśpi do pracy. Pierwszy dzień w nowej firmie. Nie mogła pozwolić sobie na to, żeby zaspać, albo się spóźnić. Pierwszą rzeczą, którą zrobiła chwilę po przebudzeniu, było sięgnięcie po telefon, by sprawdzić godzinę. Szósta trzydzieści. Miała zacząć o ósmej. Odetchnęła z ulgą, odrzucając telefon na poduszkę i opadła na łóżku, zbierając siły do wstania. Myślami była już w nowej pracy. Myślała o szefostwie, pod którego pieczą miała być od dzisiaj, o budynku i o tym, żeby się w nim nie zgubić. W ten sposób naraziłaby się na spóźnienie, a przecież tego nie chciała. Nie przymknęła nawet powiek po wstaniu i nie ucięła sobie kilkuminutowej drzemki, obawiając się o to, że wstałaby o ósmej. Postanowiła wygrzebać się wcześniej z łóżka, uczesać się, ubrać elegancko i ładnie. Tak jak przystało na sekretarkę w poważnej firmie. Jak ubierały się sekretarki w poważnych firmach? Postawiła na elegancki garnitur. Po uczesaniu i umalowaniu doszła do wniosku, że wyglądała dość profesjonalnie i była gotowa na wyjście z domu.
W drodze do pracy pojawiły się pierwsze oznaki stresu. Zrobiło jej się niedobrze, gdy doszła do wniosku, że jeśli nawali, dość szybko zostanie wywalona. Nie mogła do tego dopuścić, bo przecież nie miała planu awaryjnego, a nie mogła przesiedzieć kolejnego miesiąca w domu. Dochody się kończyły, a matka nie mogła jej wiecznie pożyczać pieniędzy, bo jej córka zbyt pogrążona w swojej chaotyczności, nie miała planu na przyszłość. Z pracą miała problem, bo nic jej nie odpowiadało. Za mała płaca, zbyt mała liczba godzin, mobbing, chamstwo. Dlaczego nie mogła mieć talentu jak matka? Przecież mogłaby wystawiać obrazy, ale n i e. Musiała męczyć się z ludźmi. Niepewność i stres. Dwie z dziesięciu emocji, które miały upiększyć jej dzień. Później doszło do tego zawstydzenie, bo oczywiście musiała zgubić się w budynku i przyznać się przed ochroniarzem, że nawet nie wie, do którego pokoju została przypisana. No właśnie. Mężczyzna pomógł jej to ogarnąć, podpytując koleżanki, która podjęła decyzję o zatrudnieniu Lume na to stanowisko. Podziękowała jej, gdy odprowadzała ją do biura. Lume w trakcie drogi nie odezwała się nawet słowem, a później... Później zajęła się segregacją dokumentów.
Cindy, dziewczyna, która była przed nią, wydawała się okropnie nierozgarnięta. Dokumenty były pomieszane, w szafkach bajzel. Na myśl o tym bałaganie i o tym, że to o n a będzie musiała to poskładać, poczuła się zirytowana. Cholerna Cindy. Nic dziwnego, że już tutaj nie pracowała. Właściwie to, czemu nie? Zamierzała się tego dowiedzieć, ale najpierw... Musiała zapoznać się z instruktażem wręczonym jej wraz z wejściem do biura. Miała być sekretarką niejakiego Galena. Prezesa firmy. Kurwa. Miała cichą nadzieję, że nie strzeli żadnej gafy i nie wyleci już pierwszego dnia. Szef lubił czarną kawę, a obsługa firmowego ekspresu okazała się banalna. Dobrze, że pracowała kiedyś w kawiarni, to miała pojęcie o ekspresach do kawy — punkt dla niej. Pierwsza próba.
Pierwsza kawa.
Zaparzyła ją zgodnie z instrukcjami. Bez dodatku mleka, bez cukru — choć co do tego nie miała pewności, więc wzięła też saszetkę z cukrem. Na wszelki wypadek, gdyby Galen uznał, że posłodzi, albo i nie. Przechodząc z kawą w dłoni w wysokich szpilkach przez błyszczący, śliski korytarz, zerkała pod nogi, starając się nie poślizgnąć i nie wywalić. O numer gabinetu również musiała podpytać, bo oczywiście zapomniała. Zupełnie przez przypadek. Uchylając drzwi od gabinetu, odetchnęła z ulgą, mając nadzieję, że już nic nie spieprzy. Dłonie jej lekko drżały, ale nie na tyle, by rozlać kawę. Wchodząc do środka, zareagowała na męski głos uniesieniem ku górze brwi. Jaka Cindy, do cholery?
Zagotowała się.
— Na szczęście radzę sobie lepiej z ekspresem od Cindy. Podnoszenie kompetencji w parzeniu kawy? Dziękuję, to inni mogą się uczyć ode mnie, ale cieszę się, że dba Pan o wykształcenie pracowników — Odmruknęła mimowolnie, niewiele myśląc nad tym, że mogła zabrzmieć pretensjonalnie i wypowiedzieć te słowa głośniej, niż powinna. Ugryzła się w język, nim dodała coś więcej. Mniej więcej w tym momencie Galen odwrócił się w jej stronę. No nie jestem, Einsteinie — chciało się odpowiedzieć, ale to także przemilczała.
— Lumière Fiorevanti. Nowa sekretarka Galena Wyatta. Rozumiem, że dobrze trafiłam? — Zapytała posyłając mężczyźnie ciepły uśmich.

Galen L. Wyatt
Lume/Helheim
Postów pisanych przez AI. Decydowania za moją postać bez wcześniejszej konsultacji. Poza tym nie mam triggerów, mogę pisać wszystko, zwłaszcza patole.
34 y/o, 182 cm
Prezes z przypadku, skandalista z wyboru | Northex Industries
Awatar użytkownika
Oficjalnie - prezes Northexu, nieoficjalnie - człowiek, który potrafi zamówić kawę w czterech językach, ale nie pamięta hasła do służbowej poczty.
Mówią, że wszystko mu się udaje. Ale nikt nie widzi, ile razy prawie nie spadł z własnego piedestału.
Żył szybko, kochał mocno, wydawało mu się, że jest niezniszczalny, że jest królem świata, do momentu, kiedy serce tego nie wytrzymało...
Teraz stara się je poskładać.
Żyć trochę inaczej, w zgodzie ze sobą, tak, żeby ten pieprzony film który wyświetla się przed oczami tuż przed śmiercią był trochę lepszy niż tanie porno, wymieszane z słabą komedią.
nieobecnośćtak
wątki 18+tak
zaimki
postać
autor

Biuro Galena Wyatta znajdowało się na samym rogu budynku, to największe, z najpiękniejszym widokiem na Tornto, które rozciągało się u stóp pana prezesa. Drzwi do gabinetu były oszklone, a na szybie wygrawerowany duży napis Galen Wyatt CEO, nie dało się tego przegapić, chociaż dla kogoś kto był tutaj po raz pierwszy może było to nie do końca oczywiste.
Dla Galena nie do końca oczywiste było to, że dzisiaj już nie będzie miał okazji strofować Cindy, nie to żeby sprawiało mu to jakaś chorą przyjemność, po prostu z tą dziewczyną, nie dało się inaczej, bo ona nic nie umiała zrobić dobrze. A trzeba wspomnieć, że została tutaj przeniesiona z działu księgowości. Całe szczęście, że główna księgowa to była żyleta, wizualnie też, ale bardziej jeśli chodzi o pracę.
Niebieskie oczy Galena Wyatta utkwione były... w nowej sekretarce? Uniósł jedną brew słuchając jej słów.
- To gdzie moja kawa? - zapytał, widział, że miała ją ze sobą, ale dlaczego jeszcze nie stała przed nim na biurku? Dlaczego jeszcze nie czuł jej aromatycznego zapachu? Postukał palcem w blat biurka, który zawalony był papierami, a potem odsunął krzesło i wstał. Zmierzył dziewczynę spojrzeniem, ale zrobił to po prostu odruchowo, wyglądała... dobrze. Ale Cindy też tak wyglądała, nie licząc jej roztrzepanych blond włosów, które wciąż...
Ściągnął kolejny z czarnej marynarki i podniósł wzrok na dziewczynę.
- Lumière Fiorevanti - powtórzył po niej i zrobił krok w jej kierunku - francuskie imię, włoskie nazwisko, mówisz w tych językach? - zapytał i zerknął na biurku. Ciekawe czy miał tam jej dokumenty? Pewnie miał, tylko dlaczego mu umknęły? Oparł palce na spodku filiżanki, którą trzymała w dłoni, żeby ją od niej wziąć.
- To ja napiję się kawy, a Ty Lumière mogłabyś tutaj posprzątać, bo tego też Cindy nie potrafiła zrobić... - wywrócił tymi niebieskimi jak ocean ślepiami. O Losie niech tylko ta nowa sekretarka okaże się odrobinę bardziej rozgarnięta. Podniósł rękę, żeby spojrzeć na bajecznie drogi zegarek.
- Za dwadzieścia minut mam spotkanie, więc chociaż trochę, żeby nie leżały tutaj te papiery - wskazał głową w kierunku biurka, a później spojrzenie przeniósł na nią - od tego w ogóle zaczynasz dzień, m o j e b i u r k o - dwa ostatnie słowa wypowiedział powoli nie odrywając wzroku od jej oczu. Miał nadzieję, że to ogarnie, bo Cindy tłumaczył to osiem razy, a ona osiem razy zaczynała od szafek przed gabinetem, które... no właśnie Lume już widziała co tam zrobiła.
Z filiżanką kawy poszedł usiąść sobie na fotelu, ale zanim to zrobił to się nad nim schylił... i znowu zdjął z niego blond kłaki.
- Czy ktoś może tutaj odkurzyć? - pokręcił głową i wyjrzał przed gabinet - potrzebuję sprzątaczki - krzyknął, ale do kogo właściwie? Pewnie już ze trzech Chrisów, czy jak im tam, rzuciło się po to, żeby mu ją przyprowadzić. Bez Meeny rzeczywiście wszystko tutaj było jakieś nierozgarnięte. Dobrze by było, jakby ta dziewczyna się do tego nadawała, oparł się o oparcie fotela, bo postanowił jednak na nim nie siadać i upił kawy patrząc na brunetkę ponad filiżanką.

Lume Fiorevanti
zgrozo
lania wody i gry o niczym; kończenia posta w tym samym momencie co ja; stania w miejscu; nudnego, miłego życia
ODPOWIEDZ

Wróć do „Northex Industries”