ODPOWIEDZ
45 y/o, 179 cm
dyrektor w the ritz-carlton toronto
Awatar użytkownika
i think the apple's rotten right to the core, from all the things passed down, from all the apples coming before
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkizaimki
postać
autor

001.
Idź na jogę, pomoże ci, zobaczysz — usłyszał od jednego ze swoich bliskich współpracowników, kiedy po raz kolejny w ciągu ostatnich kilku tygodni narzekał na bezsenność i stres. W hotelu mieli naprawdę gorący okres, co odbijało się na jego samopoczuciu. Jego sprawdzone metody jak na razie w ogóle nie chciały działać i chociaż pójście na jogę wydawało mu się absurdalne, to z drugiej strony był już w takim miejscu, że potrzebował każdego koła ratunkowego. Dlatego ostatecznie postanowił pochylić głowę i po pracy, zamiast pojechać prosto do domu, udał się do studia jogi, które poleciła mu ta sama osoba z pracy. Nie miał pojęcia, czego się spodziewać i trochę obawiał się faktu, że na zajęciach będzie jedynym mężczyzną, ale w sumie i tak nie byłby to pierwszy raz, kiedy łamałby kulturowe stereotypy.
Jednak tak jak się spodziewał, w grupie było więcej kobiet, które na dodatek posyłały mu ukradkowe spojrzenia. Leonardo postanowił się tym jednak nie przejmować, choć tylko czekał, aż któraś z nich każe mu stąd wyjść, mimo że nie robił przecież nic zdrożnego. Albo po prostu tylko wydawało mu się, że patrzą na niego w ten sposób? Specjalnie ulokował się na tyłach, bo nie dość, że o jodze nie wiedział absolutnie nic, to na dodatek był pewien, że będzie wyglądał komicznie, wykonując te wszystkie pozy. Był jednak przygotowany i zdeterminowany do walki — uznał, że żaden lotos czy wojownik go nie pokonają (dopiero potem zorientuje się, jak bardzo się mylił).
Wszyscy cierpliwie czekali na instruktorkę, a niektórzy prowadzili ze sobą ciche rozmowy. Leonardo wiercił się i rozglądał, mając nadzieję, że już niedługo kobieta przyjdzie na salę, bo pojawił się w nim jakiś stres i napięcie, których nie był w stanie się pozbyć. W końcu drzwi otworzyły się, Ardo spojrzał w tamtą stronę i… zamarł. Dosłownie nie miał pojęcia, co ze sobą zrobić, a jego stres jeszcze się wzmógł i to już wcale nie z powodu zajęć, które miały się zaraz zacząć. Gorączkowo zastanawiał się, co Selene tu robiła i jakim cudem spotkali się w takich okolicznościach. Bał się, że kobieta uzna, że przyszedł tu specjalnie z jej powodu, choć wcale tak nie było. Co miał zrobić? Patrzeć na nią, nie patrzeć? Starał się zachowywać swobodnie, ale bycie tajemniczym i nieprzeniknionym nigdy nie wychodziło mu niestety zbyt dobrze. Tym bardziej cieszył się, że wybrał miejsce z boku; może Selene po prostu go nie zauważy? Wiedział, że naiwnie byłoby w to wierzyć, ale tylko to mu pozostało.

selene allerton
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
For good luck!
jula
35 y/o, 167 cm
właścicielka the healing room i instruktorka jogi
Awatar użytkownika
there's no one to text when the plane lands or to call when it's taking off; right, left, baby steps, i'll be my own pair of safe hands
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkiżeńskie
postać
autor

1
Studio nie było nawet w pełni wykończone, kiedy zaczęła zapraszać pierwszych gości na zajęcia. Od przeprowadzki do Toronto brakowało jej rutyny, a joga stanowiła wystarczająco dobry punkt wyjścia, by w takowej się odnaleźć. The Healing Room zaczął więc oferować zajęcia w konkurencyjnych cenach, za to w towarzystwie stojących w niedokończonym jeszcze lobby kubłów z farbami; nie przeszkadzało to jednak ani Selene, ani jej grupom, ani nawet tym kilku osobom, które wykazały już chęć podjęcia się w studiu pracy. Wszystko szło zaskakująco dobrze i być może powinna spodziewać się, że dobra passa musi w końcu minąć – i gdy przez lata spędzone w błogim spokoju w towarzystwie upalonych hipisów oduczyła się w końcu wyczekiwania najczarniejszych scenariuszy, ten najgorszy z najgorszych postanowił zmaterializować się bezpośrednio przed nią niczym mroczne przypomnienie w tym samym momencie, w którym przekroczyła próg sali zajęciowej.
Wszakże jak inaczej mogła w racjonalny sposób wytłumaczyć to, co Ardo tutaj robił? Nie była w Toronto nawet miesiąc; nie była w Toronto – mieście, które liczyło prawie trzy miliony mieszkańców (!) – nawet m i e s i ą c, a jakimś cudem jej eks stał teraz z tyłu jej sali i choć mogłaby oczywiście nazwać to przeznaczeniem, w tamtym momencie uważała to przede wszystkim za totalny pech.
Nie miała pojęcia, czy ją w ogóle pamiętał; odkąd z dnia na dzień zniknęła z jego życia minęło prawie dziesięć lat i nie mogła oczekiwać, że jego ciało t e ż całe się teraz spięło, powodując dyskomfort sięgający aż po czubki palców. Nie wiedziała nawet, co wydawało się dla niej gorsze – czy wolała, żeby Ardo pamiętał? Zaczął dopytywać i przyłazić tutaj w nadziei, że cokolwiek mu wyjaśni? I czy naprawdę wolałaby, aby zapomniał o tym wszystkim, choć j e j się to nigdy nie udało, a wstyd penetrował wciąż każdą komórkę jej ciała?
Stanęła przy swojej macie i włożyła ogrom wysiłku w to, by nie wypaść na absolutną wariatkę. Na Boga, miała prowadzić zajęcia rozluźniające, a czuła, że każdy pojedynczy mięsień w jej ciele napiął się właśnie do granic swoich możliwości. — Dzień dobry wszystkim. Cieszę się, że przyszliście dziś na zajęcia — zaczęła, mając nadzieję, że przynajmniej jej głos brzmi w miarę neutralnie. — Zaczniemy od kilku chwil ugruntowania — poinstruowała, siadając po turecku. Miała dość szczęścia, że Ardo ulokował się gdzieś z tyłu. Póki pozostawała w pozycji siedzącej, nie widziała więcej niż skrawek jego głowy. Okej, pomyślała. Jakoś przez to przebrnie, a potem upewni się, że już w życiu więcej nie poprowadzi zajęć, na których się zjawi – o ile jeszcze się na jakichś zjawi.
Okej. Wzięła wdech, potem drugi, a potem – dbając o spokojny ton – rozpoczęła zajęcia, z ulgą przyjmując moment, w którym przymknęła oczy i mogła chociaż poudawać, że wszystko to dzieje się wyłącznie w jej głowie.

leonardo montello
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
For good luck!
jajo faberge
45 y/o, 179 cm
dyrektor w the ritz-carlton toronto
Awatar użytkownika
i think the apple's rotten right to the core, from all the things passed down, from all the apples coming before
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkizaimki
postać
autor

Nie był w stanie stwierdzić, czy Selene go zauważyła. Starał się zerkać na nią, ale tak, jak uczestnik zajęć patrzyłby na swoją prowadzącą, czyli nie za przesadnie, co znacznie go ograniczało. Nie nazwałby siebie szczególnie złym albo dobrym aktorem — znajdował się gdzieś pomiędzy — ale nawet jeśli miał jakieś zdolności w tym kierunku, to ciężko było z nich korzystać, gdy w grę wchodziły emocje, a tych skłębiło się w nim całkiem sporo i to o najróżniejszej barwie. Nie potrafił ich wszystkich ogarnąć rozumem, a w dodatku na pewno nie mógł teraz wyglądać, jakby właśnie zobaczył ducha, dlatego robił wszystko, aby żadna z nich nie pokazała się na jego twarzy. W tym celu musiał przywdziać maskę, a wręcz nową tożsamość — wcielić się w osobę, która Selene Allerton widziała po raz pierwszy raz w życiu. Wydawało się być to zadaniem wręcz niemożliwym do wykonania, ale Leonardo przynajmniej musiał spróbować.
A więc… joga, tak. Świetne zajęcie, potrafiące rozluźnić mięśnie i oczyścić umysł. Przyszedł tutaj, bo chciał lepiej spać; podobno to miało pomóc. W związku z tym powinien skupić się właśnie na realizowaniu swojego celu. Tylko że aby wiedzieć, co się dzieje, musiał patrzeć na Selene. Co prawda inni będą robić dokładnie to samo, ale przecież wyglądałoby to dziwnie, gdyby patrzył na nich, a nie na osobę, która najlepiej wiedziała, co będą robić. Wziął głęboki wdech i przesunął swoim spojrzeniem gdzieś obok Selene, tak aby mniej więcej widzieć, co kobieta robi, ale nie patrzeć jej prosto w oczy. Czy było to najlepsze, co mógł zrobić? Nie miał pojęcia, ale j a k o ś musiał przebrnąć przez tę sytuację, oboje musieli, jeżeli Allerton go zauważyła (miał jednak cichą nadzieję, że nie).
Nie miał pojęcia, co to znaczy się ugruntować, ale posłusznie wykonywał kolejne polecenia kobiety, ciesząc się, że może usiąść. Dzięki temu niewiele mógł zobaczyć i to, że spoglądał na to, jak ćwiczenie wykonują inni, wcale nie wyglądało tak dziwnie. Ale chociaż próbował się uspokoić i wyciszyć, to niestety jego głowa i serce wcale nie chciały go słuchać. Był wręcz boleśnie świadomy obecności Selene w jego pobliżu i gorączkowo zastanawiał się nad każdym kolejnym swoim ruchem. A po zajęciach? Czy powinien do niej podejść, czy w ogóle nie adresować faktu, że spotkali się na tej stosunkowo niewielkiej powierzchni?
Kiedy przeszli do pozycji stojących, zaczęło się trochę trudniej. Aktywność fizyczna nie była mu obca, ale joga była jednak zupełnie czymś innym, dlatego zachowanie równowagi wcale nie było dla niego proste i w pewnym momencie się zachwiał. Leonardo miał nadzieję, że pozostało to niezauważone, ale jedna z obecnych kobiet dostrzegła to i uśmiechnęła się do niego uprzejmie. — Nasz nowy kolega potrzebuje chyba pomocy, proszę pani — odezwała się, myśląc pewnie, że wyświadcza mu przysługę, nie mając w ogóle pojęcia o tym, że skazała go na siódmy krąg piekielny.

selene allerton
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
For good luck!
jula
ODPOWIEDZ

Wróć do „Porzucone”