Jednak tak jak się spodziewał, w grupie było więcej kobiet, które na dodatek posyłały mu ukradkowe spojrzenia. Leonardo postanowił się tym jednak nie przejmować, choć tylko czekał, aż któraś z nich każe mu stąd wyjść, mimo że nie robił przecież nic zdrożnego. Albo po prostu tylko wydawało mu się, że patrzą na niego w ten sposób? Specjalnie ulokował się na tyłach, bo nie dość, że o jodze nie wiedział absolutnie nic, to na dodatek był pewien, że będzie wyglądał komicznie, wykonując te wszystkie pozy. Był jednak przygotowany i zdeterminowany do walki — uznał, że żaden lotos czy wojownik go nie pokonają (dopiero potem zorientuje się, jak bardzo się mylił).
Wszyscy cierpliwie czekali na instruktorkę, a niektórzy prowadzili ze sobą ciche rozmowy. Leonardo wiercił się i rozglądał, mając nadzieję, że już niedługo kobieta przyjdzie na salę, bo pojawił się w nim jakiś stres i napięcie, których nie był w stanie się pozbyć. W końcu drzwi otworzyły się, Ardo spojrzał w tamtą stronę i… zamarł. Dosłownie nie miał pojęcia, co ze sobą zrobić, a jego stres jeszcze się wzmógł i to już wcale nie z powodu zajęć, które miały się zaraz zacząć. Gorączkowo zastanawiał się, co Selene tu robiła i jakim cudem spotkali się w takich okolicznościach. Bał się, że kobieta uzna, że przyszedł tu specjalnie z jej powodu, choć wcale tak nie było. Co miał zrobić? Patrzeć na nią, nie patrzeć? Starał się zachowywać swobodnie, ale bycie tajemniczym i nieprzeniknionym nigdy nie wychodziło mu niestety zbyt dobrze. Tym bardziej cieszył się, że wybrał miejsce z boku; może Selene po prostu go nie zauważy? Wiedział, że naiwnie byłoby w to wierzyć, ale tylko to mu pozostało.
selene allerton


