ODPOWIEDZ
27 y/o, 169 cm
workin' nine to five what a way to make a livin'
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkishe/her
postać
autor

Cassian Lennox

Nie lubiła stawać się zastępcą. Adwokaci mieli własny pomysł na sprawę, czasem niezgodny z jej przekonaniami. Dlatego tak bardzo nie lubiła walczyć z innymi. Wolała ich unikać za wszelką cenę, cokolwiek miałby się zadziać. Tym razem nie była w stanie. Nogami i rękoma zapierała się, że nie weźmie tej sprawy. Mark był dobrym adwokatem, ale za bardzo grał jej zdaniem na uczuciach w najgorszy możliwy sposób.
Dostała tę sprawę.
Chciała ją oddać, gdy tylko zobaczyła strategię obrony.
Tylko w jaki sposób miała sie wytłumaczyć? Błagam, to moja ostatnia randka, jestem w nim zauroczona i nie będę wyciągała przeciwko niemu ex? No nie była w stanie. Co gorsza była zła. Pracował ze swoją ex. Co prawda nie naszedł jeszcze odpowiedni moment, by mógł jej wyznać prawdę, dowiedzieć się czegoś więcej, a ją to delikatnie bolało. Ukuło ją. Wolałaby wiedzieć, niż dowiadywać się ze sprawy. Im dłużej czytała jej akta, tym bardziej chciała mu przywalić. Cokolwiek powiedziałaby o Galenie, to może Lennox był gorszym dupkiem od jej przyjaciela? Jasne, odbił mu dziewczynę... ale za to on rzucił swoją narzeczoną w trakcie leczenia nowotworowego. Pewnych rzeczy nie powinno się przebaczać. Nie wiedziała, co z tym zrobi. Za to doskonale wiedziała, co usłyszą z jej ust biegli.
Ta sprawa nie była przejrzysta bez konflikt interesów.
Dodatkowo miała go wskazać ona sama, która była w nim zakochana.
Stała na tym standardowym pecie przed sądem, zastanawiając się, w jaki sposób powinna to rozegrać. Lennoxowi nie zdążyła nic powiedzieć, ba nawet nie mogła go ostrzec. Poprosić, by rzucił L4 i by znalazł zastępstwo. Przecież zdawała sobie spokój, że go zmiażdży. Nic po nim nie zostanie. Może mogłaby go uratować, w jakiś sposób, ale... nie wiedziała jak. Musiała rzucić tą amunicją, inaczej mogłaby mieć spore problemy. Łatwa sprawa, co nie? W końcu zauważyła go. Pierwszy raz się nie uśmiechnęła, wydawała się jakaś markotna, narzekająca. OBRAŻONA.
Nie chcę dziś rozmawiać —dziwne słowa z jej strony, bo ona zawsze chciała rozmawiać. Nieważne, co się działo, buzia się jej nie zamykała — zastępuję Jonesa i mam wygrać tę sprawę jego sposobem — cokolwiek to miało znaczyć, nie była z tego powodu zadowolona. Miała zmiażdżyć jego, jego byłą. Nie ma to jak dobry początek znajomości, co?
34 y/o, 180 cm
prokurator w superior court of justice
Awatar użytkownika
I wish I never ever told you all about it, but I just had to let you know I never meant to hurt you though
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

To miała być rozprawa taka jak zawsze. Cassian przeżył ich już z milion.
Nie było do czego się przygotowywać, zrobił dobrą robotę wcześniej, zresztą dokładnie wiedział na kogo mu przyjdzie stanąć. Wiele osób go nie lubiło, on też miał grono, za którym po prostu nie przepadał, a Mark… był mu niezwykle obojętny.
I nie, nie sprawdził, czy pojawi się jakiekolwiek zastępstwo, nie spodziewałby się takiego zagrania. Zresztą obojętnym mu było czy to on zasiądzie po drugiej stronie, czy może ktoś kogo wysłał za siebie. Jego strona miała niepodważalne dowody, mieli nawet lekarza biegłego, który miał zeznawać zgodnie z prawdą.
Nie mogli wybronić swojego klienta. Trudno byłoby nawet zmniejszyć wyrok dla kogoś, kto tak bestialsko zabił drugą osobę. Niekoniecznie ruszała go ta sprawa, była jak każda inna, piętnasta, którą prowadził w tym roku. Nie był nieczułym dupkiem, ale gdy pracuje się w prokuraturze i przewija w tych tematach niemalże non stop, to przestaje się na to zwracać uwagę. Ludzkie tragedie odgrywają się codziennie, nie miałby czasu, gdyby nad każdą musiał przeprowadzać refleksję.
Albo… faktycznie był ponurakiem.
Nie spodziewał się niczego złego, humor tego dnia miał naprawdę dobry. Nawet z uśmiechem podszedł na palarnię widząc, że jego ukochana już tam jest. Wyciągnął papierosa przechodząc przez próg i odpalił od razu po zamknięciu drzwi.
Pracujesz dzisiaj, Charlotte? — zaczął spokojnie, niczego nieświadomy, że za chwilę miłość jego życia wyleje na niego wiadro pomyj. Nie spodziewał się jej tutaj, w głowie pojawiła się myśl, że może chciała go zaskoczyć spotkaniem tutaj. Albo cokolwiek.
Uniósł brew słysząc jej ton i przysunął się bliżej. I wytrzeszczył oczy słysząc dalszy ciąg jej wypowiedzi. Na chwilę nawet przestał oddychać, musiał się skarcić w głowie, by ponownie przywrócić sobie tę funkcję. Kompletnie nie rozumiał tego, co się wydarzyło i dlaczego nie poinformowała go wcześniej o tej zmianie.
To zmieniało całkowicie postać rzeczy.
Rozładował ci się telefon? Języka w gębie ci brak? — rzucił od razu. Zrobił kilka kroków w przód a następnie odwrócił się do niej przodem. Zaciągnął się papierosem i zmierzył ją spojrzeniem. Nie wiedział czy jest zły, czy zawiedziony. Dużo emocji na raz pojawiło się z nim. Niecodzienne.
Czemu mi o tym nie powiedziałaś? Nie wiesz tego od pięciu minut Charlotte. Co to w ogóle ma znaczyć?

Charlotte Kovalski
27 y/o, 169 cm
workin' nine to five what a way to make a livin'
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkishe/her
postać
autor

Cassian Lennox

A jaki ona miała mieć humor? Rywalizowanie na sali rozpraw to jedno. Zwłaszcza gdy oboje od początku znali swoje szansę, a teraz? Pożegna się z głośną sprawą, tylko dlatego że oskarży go o konflikt interesów. Ona! Gdzie sama chciała wpatrywać się w niego maślanymi oczami, zachłysnąć się zapachem jego perfum, poznać zapach szamponu oraz czuć na sobie jego ręce. Czuła, jakby kariera miała przekreślić wszystko, co jak dotąd zbudowała. Nie było tego nawet wiele, a liczyła na więcej.
Ta — mruknęła wielce niezadowolona, nawet nie unosząc na niego wzroku — niestety — dodała jeszcze, próbując zbudować odpowiednio gruba skorupę. Musiała go zniszczyć. Wiedziała o tym, przeczuwała to całą sobą. Kancelaria musiała wydać grube pieniądze, by móc dostać się do takich informacji.
Dziwiło ją, że Cassian mógł sobie na to pozwolić.
Może coś czuł jeszcze do kobiety? Cynthia wydawała się być całkiem ładną kobietą, a z dokumentów doczytała, że zachowywała się jak on. Jakby skopiowali charakter Cassiana i dali go jego damskiej wersji. W takich momentach czuła się... wybrakowana? Nie mógł się jej z tego spowiadać, przecież nie było z czego.
Co boisz się? — spytała, przechylając głowę. Czuła podobną adrenalinę przed ich pierwszą sprawą, ale teraz miała ochotę wyjść sama z siebie. Wpatrywała się w jego brązowe oczy. Naprawdę musiała je krzywdzić? Nie chciała... a może jednak? — też bym się bała — dodała, zanim zdążył odpowiedzieć. Była zła, zawiedziona, a jej damska duma mówiła, że... uczucia się jeszcze nie zakończyły.
A to nie ty chciałeś rywalizować na sali rozpraw? — spytała prowokacyjnym tonem. Wiedziała to od wczoraj, że znowu się zmierzą, ale zamiast słuchać jego narzekań, musiała przygotować się do rozprawy i całkowitego zniszczenia Lennoxa. W kancelarii nikt by jej tego nie popuścił — nagle mam Ci się spowiadać. Ty byś to zrobił? — no idiotko już raz to zrobił, dając Ci ugodę praktycznie na tacy. Pokręciła głową, gdy tylko zdała sobie z tego sprawę. Dla niej to też było ciężkie — kurwa, nieważne — machnęła, wyrzucając peta do kierownicy — Tobie powinnam pogratulować argumentów dla Jonesa — mógł wziąć każdego, a wybrał JĄ. Może dlatego jeszcze ze sobą nie spali? Bo obracał sobie patolog sądową w kostnicy.
Aż dreszcze jej przeszły po ciele.
34 y/o, 180 cm
prokurator w superior court of justice
Awatar użytkownika
I wish I never ever told you all about it, but I just had to let you know I never meant to hurt you though
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

W tym momencie miał ochotę zapaść się pod ziemię i nie wchodzić na salę rozpraw. Jedna sprawa, że nie był mentalnie przygotowany na stanie na przeciwko Charlotte, a druga, że w tym samym miejscu miała znaleźć się jego była narzeczona. Przez chwilę przeszło mu przez myśl, że może jest w jakimś słabym programie rozrywkowym i wyskoczy kamerzysta, i będzie chociaż zabawnie. Ale nie zapowiadało się na to.
Zaciągnął się znów papierosem. Nie potrafił ukryć tego, że zrobiło mu się słabo. Kropla potu spłynęła po jego czole.
A to dopiero początek, bo za chwilę dowie się co strona przeciwna miała do zaserwowania.
Sobie kurwa żartujesz — odpowiedział od razu unosząc głos. Irracjonalna sytuacja, o której myślał, że nigdy się nie wydarzy. — Czemu nie dałaś mi informacji na ten temat?
Gdyby dowiedział się prędzej to załatwiłby to tak, aby nie było żadnego problemu. Adwokat strony przeciwnej na pewno mógł przyjść w innym terminie, sprawa nie była aż tak nagląca. Zrobił kilka kroków, by rozchodzić dziwne uczucie, które zaczęło pojawiać się w jego żołądku.
Stres?
Nie zdążył odpowiedzieć na jej słowa, zrobiła to za niego. Uniósł brew do góry. Takie słowa nie zwiastowały niczego dobrego. W jego mniemaniu sprawa była wygrana, strona przeciwna nie miała praktycznie żadnych dobrych argumentów, nie mieli czym się wybronić.
No właśnie.
Więc mogli sięgnąć dalej. Nie zawsze muszą grać fair.
Oczywiście, że chciałem rywalizować, kurwa, Charlotte — odparł niemalże od razu i zgasił papierosa. Sięgnął po kolejnego, bo w głowie zaczęły pojawiać się dodatkowe myśli. Co jeśli wynaleźli jakąś nieprawidłowość? Co jeśli to jego będą chcieli udupić? Pokręcił głową, znów zaciągając się papierosem. — Ale to nie powinno wyglądać w taki sposób. Wy nie macie żadnych szans, sprawa jest już praktycznie zakończona — dodał i wypuścił powietrze. Kompletnie nie wiedział czego ma się spodziewać. Gdyby zobaczył Marka to byłby spokojny, nieważne co by powiedział, Kovalski nakręcała go do tego stopnia, że czuł derealizację. Próbował rozgryźć to teraz, by nie być w szoku jak już znajdzie się pomieszczeniu.
Serio? O co ci teraz chodzi? Myślałem, że chociaż w pracy nie będziemy się bawić w insynuacje — odpowiedział niemalże natychmiastowo słysząc jej ostatnie słowa. Jej zgryźliwość była nie na miejscu, Charlotte nigdy taka nie była. Coś musiało ją ugryźć, że mówiła takim tonem. — Argumentów dla Jonesa? — powtórzył, marszcząc brwi. Zaciągnął się papierosem i wypuścił dym, mierząc ją spojrzeniem. — Jones robi, co chce. Nie mam z tym nic wspólnego. Nie pieprz głupot.


Charlotte Kovalski
27 y/o, 169 cm
workin' nine to five what a way to make a livin'
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkishe/her
postać
autor

Cassian Lennox

Jakich informacji? — spytała, zakładając rękę na rękę. Nie powinna mu o niczym mówić, inaczej jak wytłumaczyłaby zmianę terminu rozprawy? Jej koledzy z kancelarii nie byliby tym zadowoleni, ona sama też nie. Walczyła dla klienta, który może był brutalnym zabójcą, ale nikt nie powinien pozwalać na taki konflikt interesów. Przecież ta doktorka mogła pozwolić sobie na wiele w trakcie sekcji zwłok, co nie powinno mieć miejsca. Ona to wiedziała, on też powinien. Widocznie był za głupi, skoro myślał, że uczucia mijają wraz z odłożeniem pierścionka zaręczynowego — wszystko byś utrudnił, a nasz klient musi wyjść z więzienia — prychnęła Charlotta, a cała obronna postawa Cassiana tylko bardziej ją denerwowała. Czuła, jak pojawia się żyłka na czole, jak zaczyna jej pulsować. Nie powinna do tego doprowadzać, ale stoczenie bitwy z kochankiem chyba na tym polegało. W jej ciele pojawiła się ogromna ilość adrenaliny, gotowa do ataku. Niczym tygrysica obserwująca ofiarę chwilę przed skokiem.
To w czym widzisz problem, Lennox? — spytała, przechylając głowę, a w niego wbiła ostre, przeszywające spojrzenie. Jakby właśnie miała go zaatakować laserem. Trochę tak było, działał na nią jak płachta na byka, w najgorszy możliwy sposób — jaki sposób? Boisz się, że z Tobą przegram? — ona nie miała już żadnych wątpliwości. Wyzbyła się ich, gdy na niego spoglądała. Chciała mu wydrapać oczy. Nie powiedział jej o tak ważnym szczególe jego pracy. Jak inaczej można by nazwać współpracę z ex-narzeczoną? No cyrk na kołkach.
Żadne kurwa insynuacje — mruknęła finalnie Charlotte. Niczego mu nie zarzucała, wszystko miała na papierze. Czarne napisy na białej kartce — ta, sam zobaczysz — rozłożyła ręce na boki, nie wiedząc co właściwie powinna powiedzieć w tym momencie. Przymknęła na moment oczy, ale nie miała jakiejkolwiek dobrej odpowiedzi. Łatwiej było uciec, zbudować wokół samej siebie mur — a teraz wybacz, ale idę wygrać sprawę — mruknęła cała rozzłoszczona jak prawdziwa kotka i zarzuciła swoimi brązowymi włosami tak, że na pewno nimi dostał prosto w twarz. Należało mu się, kurwa. Bez żadnych zbędnych słów, mogła w ogóle z nim nie rozmawiać.

Na sali rozpraw zapanował gwar, kiedy tylko się pojawiła. Wiele oczu padło mimowolnie na nią, jako nowy element. Za to Charlotte wyglądała jak rozjuszona kotka, cała pewna wygranej. Jak mogłaby to inaczej nazwać? Cassian sam się jej podkładał. Była pewna własnej wygranej jak niczego innego wcześniej. Nabrała powietrza do płuc, zanim wszystko się zacznie. Krótko przywitała się z klientem.
Jej wzrok cały czas przeszywał Cassiana. Zwłaszcza gdy przesłuchiwał lekarkę. Spoglądała na nią ze zdziwieniem. Co on w niej widział? Była ładna, a gdy jej słuchała tak samo ponura jak Cassian. Czuła, że w jej sercu coś zaczyna ją boleć. Zaraz zniszczy ten piękny obrazek, który Lennox tak pieczołowicie pielęgnował. Ta sprawa byłaby do wygrania, jeśli tylko... ona by się zawahała. Im dłużej jej słuchała, tym bardziej w to wątpiła.
Na całe szczęście przedstawienie pora była zacząć. Charlotte wstała ze swoim pewnym uśmiechem. Zniszczy tę szma-tę. Zaczęła od podstawowych pytań. Imię, nazwisko, procedury medyczne, wszystko by każdy uwierzył, że nie posiadała żadnej amunicji w tej sprawie.
W jakiej relacji była pani z prokuratorem? — zadała pewnie to pytanie, słysząc szmer na sali sądowej. Do tego własnie chciała doprowadzić. Potem krok po kroku rozpracowywała ich związek. W trakcie którego on zostawił ją w trakcie leczenia nowotworowego. Jeśli przysięgli mieli jakieś wątpliwości w sprawie tej sprawy, to właśnie były one większe. Za to ją coraz bardziej to bolało. Cynthia wydawała się być trudnym orzechem do zgryzienia.
Następnie zaczęła jej wytykać każdą nawet najmniejszą wątpliwość, konsultację w sprawie raportu. To nie były jej argumenty, ale czuła teraz władzę. Nawet nie spojrzała na Cassiana.
Czy czuje się pani komfortowo, odpowiadając na pytania dotyczące swojej bezstronności? — i chwilę później kolejne pytanie — Czy byłoby dla pani trudne, gdyby wynik tej sprawy okazał się porażką pana prokuratora? — założyła rękę na rękę. Każda kobieta, która darzyła swojego mężczyznę emocjami nie chciałaby tego dla niego. Porażka. Przegrana. Trudne do przełknięcia słowa. Zwłaszcza gdy jesteś nepo baby i masz z tego powodu kompeleksy.
Sędzia zarządził przerwę.
Ona za to szybko wyszła z sali, nie zaszczycając Cassiana nawet jednym spojrzeniem.
Musiała zapalić papierosa.
34 y/o, 180 cm
prokurator w superior court of justice
Awatar użytkownika
I wish I never ever told you all about it, but I just had to let you know I never meant to hurt you though
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Albo robiła z niego głupca, albo wierzyła, że głupi jest. Nie wiedział sam co ma odpowiedzieć na jej słowa. On gdy dowiedział się, że będą mieli wspólnie rozprawę przyszedł do niej i wyjaśnił całą sytuację, by pójść jej na rękę. Zaproponował ugodę, której nawet nie musiał inicjować, chciał ułatwić im tę trudność, że będą się widzieć znów w postaci przeciwników.
Ona, gdy została zmienniczką nawet nie próbowała go poinformować, że zobaczą się na sali rozpraw. Ten piękny, idealistyczny obraz Charlotte w jego głowie powoli zaczynał pękać. Działo się dosłownie to, czego chciał uniknąć i czego tak bardzo się obawiał. Tylko z tego powodu nie dawał jej dojść do siebie, nie otwierał się na jej prośbę. A w końcu, gdy uwierzył, że jest normalną kobietą i chce z nim być, a nie wykorzystać go to wbiła mu nóż w serce. Jeżeli była w stanie zrobić coś takiego, to jej intencje nie mogły być czyste.
Wystarczyło ze mną porozmawiać, powiedzieć czego oczekujecie. Mark nigdy ze mną nie rozmawia, dla ciebie zrobiłbym wyjątek — przyznał szczerze i wzruszył ramionami. Cała sytuacja była na tyle abstrakcyjna, że nawet spróbował poszczypać się po ramieniu, by zobaczyć czy to na pewno nie jest sen.
W tym, że wolałbym o takich rzeczach wiedzieć, kurwa mać, wcześniej — odparł i zaciągnął się znów papierosem. Jak najważniejsza dla niego kobieta mogła zrobić taki ruch? Zaufał jej, chociaż doskonale wiedział jak będzie wyglądała ich praca. Zaczynał żałować, że dał się jej tak omamić i okręcić wokół palca. — Wolałbym, żebyś ze mną nie przegrywała. Poszedłbym z tobą, kurwa, na pierdoloną ugodę, bo doskonale wiem, że takie emocje mogą zniszczyć naszą relację!
W związku co prawda nie byli, ale zbliżali się do tej bazy. A po dzisiejszym dniu raczej odsuną się jeszcze dalej, bo Lennox nie wyobrażał sobie spotykania się z nią po tym, co teraz usłyszał. Nie chciał informować świata, że się spotykają, by nie byli odsuwani od spraw, ale najwidoczniej to był największy błąd w jego życiu. Gdyby zrobił to od razu, pojawiając się w jakimś miejscu publicznym, nie musiałby teraz lądować na największej przegranej w swoim życiu.
Dosłownie machnął ręką na jej następne słowa. Nie rozumiał o co jej chodzi, zaczął prędko analizować całą sprawę w głowie, próbując wynaleźć błędy, które mógł przeoczyć. Jeżeli mówiła tak to na milion procent nie chcieli grać fair, musieli znaleźć coś, co miało go dosłownie pogrążyć. Nie odpowiedział na jej słowa tylko pozwolił, by go zostawiła samego.
Wypalił papierosa, a wychodząc kopnął stojący śmietnik.
Dawno nie czuł się tak rozemocjonowany.

Wszedł na salę kompletnie nie spoglądając na nikogo. Usiadł na swoim siedzeniu i przejrzał dokumenty, które leżały na blacie. Nie było nic, co mogłoby sprawić, że strona przeciwna wygra. Nie było takiej możliwości na świecie.
Rozpoczął przesłuchiwanie, nie odrywając wzroku od ściany za widownią. Nie mógł ani patrzeć na Charlotte, ani na Cynthię, ani na pierdoloną ławę. Ręce mu drżały, plik dokumentów rozsypał się, gdy chciał obrócić kartkę, przez co musiał wyjść zza biurka i je pozbierać, przerywając czynności sprawdzające. Raz się pomylił zadając pytanie, kilka razy się zawahał. Dopiero pod sam koniec, przy ostatnim pytaniu, spojrzał na swoją byłą narzeczoną, która ewidentnie musiała odczuć, że coś jest nie tak.
Z nim nie było dobrze, nigdy nie był tak roztargniony jak w wtedy.
Gdy podziękował i usiadł na swoje miejsce, serce biło mu jak szalone. Szczególnie gdy usłyszał dźwięk obcasów, które miała Charlotte. Przy każdym jej następnym słowie czuł jak dostaje gęsiej skórki. A przestał oddychać, kiedy do jego uszu doszło W jakiej relacji była pani z prokuratorem?
Zrobiło mu się zimno, natychmiast oblał go pot. Uniósł głowę i wbił swój wzrok w Kovalski, nie wiedząc czy powinien zareagować. Ale czy był jakikolwiek sens? Wysoki Sądzie, to nie jest związane ze sprawą? - mógłby spróbować, ale w takiej sytuacji zdecydowanie ławnicy chcieliby kontynuowania. Był całkowicie na przegranej pozycji, ale nic nie broniło mu próby zaprzestania tematu, który nie był związany ze sprawą, przez którą się tutaj spotkali.
Rozchylił lekko wargi, spojrzał na byłą narzeczoną i przeniósł wzrok na ławę.
Uniósł się ze swojego siedzenia i wyciągnął rękę w stronę przeciwników, ale zanim zdążył cokolwiek wypowiedzieć szybkim gestem sędziego został sprowadzony ponownie do pozycji siedzącej.
Nie słuchał tego, co mówiła Cynthia. Czuł się tak, jakby znalazł się pod wodą, żadne z jej słów nie były dla niego wyraźne. Ręce zaczęły mu drżeć tak, że gdy sięgał po szklankę z wodą to spadła i zalała plik dokumentów, który trzymał przed sobą. Pod sam koniec, oparł czoło o swoją rękę, próbując dojść do najważniejszego.
Dlaczego ona mu to zrobiła.
Dlaczego.
Ona.

Siedział jeszcze chwilę na sali, nawet gdy została zarządzona przerwa. Nie miał siły się ruszyć i dopiero wtedy, gdy zrobiło się w pomieszczeniu całkowicie cicho, dochodziły do niego słowa, które zostały wypowiedziane. Wyraźnie słyszał każde pytanie i każdą odpowiedź, której udzieliła Cynthia.
Podniósł się z krzesła i pokierował się w miejsce, w którym wiedział, że spotka ją. Wyszedł z sali, trzasnął tymi ciężkimi drzwiami, nie przejmując się ludźmi, którzy siedzieli przed na ławkach, czekając na wznowienie rozprawy. Nie zainteresował go nawet oskarżony, który uśmiechał się w jego stronę.
Gdyby nie pilnujący go ludzie, to chętnie by mu przypierdolił. Ale to nie ten człowiek był problemem, tylko to co strona przeciwna uznała za najlepszą jego obronę.
Wyszedł na palarnię trzaskając drzwiami. Uniósł głowę dopiero wtedy, gdy znalazł się obok Charlotte i wyciągnął w jej kierunku drżącą rękę.
Daj papierosa — powiedział od razu, łamiącym się głosem. Pierwszy raz widziała go w takiej wersji, miał nadzieję, że również ostatni. Do tej pory nikt go tak nie potraktował, nikt nigdy nie sprawił, że podczas rozprawy miał dosłownie łzy w oczach.
Świetnie to sobie wykalkulowała - zniszczyła całą jego zewnętrzną skorupę, sprawiła, że jej zaufał, by ostatecznie zniszczyć go w najgorszy z istniejących sposobów. Zniszczyła to, co jedyne mu w życiu zostało - kariera i praca.
Nienawidzę cię — wyszeptał z nadzieją, że może jednak go nie usłyszy, ale na palarni byli sami. Nikogo innego, kto mógłby zagłuszyć jego słowa. Wbił w nią swój pusty wzrok. — Jesteś zadowolona? Tego chciałaś od początku, prawda? — Gdyby mógł to zniszczyłby cały świat. Każdego po kolei, a na koniec powiesiłby się na tej pierdolonej lampie, która była nad nimi. — Oszukałaś mnie, by teraz zniszczyć. Karierę będziesz miała dobrą, wszyscy się zainteresują prawniczką, która zniszczyła niepokonanego prokuratora.


Charlotte Kovalski
27 y/o, 169 cm
workin' nine to five what a way to make a livin'
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkishe/her
postać
autor

Cassian Lennox

Upokorzona.
Takie słowo powinno znaleźć się na jej ciele. Słyszała szepty na sali rozpraw. Na pewno przełożeni Cassiana wiedzieli o więzach, które ich łączyły, była wręcz tego pewna. Ta sprawa mogłaby zakończyć się inaczej, gdyby tylko przyznali się wszem i wobec, że spędzają ze sobą czas, że ich do siebie ciągnie. Ona była w stanie to zrobić i nie była w stanie zrozumieć, dlaczego Cassian nie był. Aż do pewnego momentu na rozprawie. Gdy prowadziła rozprawę niemalże czuła, jakby serce miało się jej zaraz wyrwać z klatki piersiowej. Była zazdrosna, o tę lekarkę co przesłuchiwała. Dla niej wcale nie było to ani łatwe, ani proste. Mieli ze sobą walczyć, a ona musiała się z nim zmierzyć na sali rozpraw. Nie wytłumaczyłaby kolegom, dlaczego nie mogła wziąć tej sprawy. Nie bez głośnego wypowiedzenia uczuć, którymi darzyła Cassiana. Była w nim zakochana, łaknęła jego dotyku, spojrzenia jego niebieskich oczu na niej. Uwielbiała powodować na jego twarzy uśmiech, a on musiał wszystko popsuć.
Bo dlaczego mieliby się ukrywać?
Jedyną sensowną odpowiedzią była ona.
Ta kobieta co siedziała jako biegła w sprawie. Powodując u coś w rodzaju mocnego bólu brzucha. Nie była w stanie tego jasno sklasyfikować. Czuła ból z tyłu głowy. Dlatego wyszła, zanim jeszcze wszyscy się rozeszli. Nie chciała rozmawiać z oskarżonym, który wszystko od początku wiedział. Nie był to jej plan, a jednak miała ochotę zwymiotować. Dlatego uciekła w jedyne miejsce, w którym mogła uniknąć nieproszonych spojrzeń.
Ale nawet tutaj musiał za nią pójść. Przesłuchała jego byłą, wysłuchując każdego szczegółu ich relacji i... zaczęła się zastanawiać, czy nad jezioro też ją zabierał. Zaciągnęła się mocno papierosem, zanim postanowił się do niej odezwać. Liczyła na kajanie się, a on tylko poprosił ją o papierosa.
A magiczne słowo? — prychnęła Kovalski, ale podała mu papierosa, zapalniczkę też. Dalej miała w sobie odrobinę kultury i czegoś, co można by nazwać lojalnością. Lubiła go, naprawdę. Chciała, by trzymał ją za rękę, by mogli patrzeć sobie w oczy między kolejnymi rozprawami, a on musiał wszystko spierdolić.
Usłyszała. Wstrzymała na moment oddech, by nie uderzyć go prosto w policzek. Nienawidził ją, ale czy to wszystko było jej winą? To on wolał unikać głośnych deklaracji, nie był w stanie dać jej żadnego znaku. Chciał tego wszystkiego. Nie jej winą był sposób, w jaki jej kancelaria chciała, by poprowadziła sprawę. Nie miała nad tym jakiejkolwiek kontroli. Choć chciałaby spojrzeć mu głęboko w oczy, przeprosić, to on ją upokorzył przed wszystkimi ludźmi. Dał przesłuchiwać jej swoją byłą narzeczoną. Mogli nic sobie nie obiecywać, nawet związkiem by tego nie nazwała, a jednak w duchu liczyła na coś więcej.
To TY chciałeś walczyć na sali rozpraw — powiedziała w końcu, przerywając ciszę. Ona nie chciała tej walki, przepychanki przed innymi. Nie czuła się z tym komfortowo, a przez strach Lennoxa została do tego zmuszona. Czuła się rozdarta emocjonalnie. Wiedziała, że go upokorzyła na sali rozpraw, że mógł zostać odsunięty od sprawy... ale ona czuła to samo — ja nie chciałam, zostałam do tego zmuszona — mruknęła, bo choć mogła mu powiedzieć, to nic go by nie przygotowało na taką linię obrony. Dodatkowo była ona objęta tajemnicą służbową, nic nie mogła zrobić, a on doskonale zdawał sobie z tego sprawę — co miałam Tobie powiedzieć? Ej Lennox, bo mój współpracownik chce zniszczyć Ci karierę? Zostałam wyznaczona i muszę to zrobić? — spytała, rozkładając ręce. Nic nie mogła zrobić, doskonale o tym wiedział. Jedyną obroną przed tą sprawą byłby... no własnie konflikt interesów — to ty kurwa idioto, bierzesz do spraw swoją ex-narzeczoną — przecież sam ją wybrał, mógł przydzielić każdego innego patologa medycznego — ja się za Tobą uganiam, a ty... — głos jej pierwszy raz od dawien dawna zadrżał. Robił z siebie ofiarę. On. Śmieszne, miała ochotę się roześmiać, ale powstrzymała się. Zamiast tego zaciągnęła się mocno papierosem, a kiedy dym opuścił jej usta powiedziała mu w końcu — dalej czujesz coś do niej, prawda? — spytała, przeszywając go chłodnym spojrzeniem. Takim wręcz wyjętym z jakiejś chłodnicy. Była zażenowana jego postawą, nie była w stanie go już bronić, bo przed czym by miała? Przed samym sobą?
Dlatego nie chcesz mnie dotykać, dlatego cały czas mnie odpychasz — wiele pytań cisnęło się jej na usta, które nie powinny tutaj paść. Jednak ona nie miała nigdy muru, który byłby w stanie ją obronić. Próbowała walczyć na każdy możliwy sposób — myślisz, że kurwa, jak się poczułam, obnażając prawdę faceta, w którym jestem zakochana? — była. Albo może dalej jest. Sama nie wiedziała. Za dużo wątpliwości pojawiło się w jej głowie w trakcie krótkiego czasu.
— Zresztą nieważne, nie chcę mi się z Tobą gadać — mruknęła, wyrzucając peta do popielniczki. Już zaczynała odwracać się na pięcie, byle zniknąć jak najdalej od Cassiana. Nie mogła na niego patrzeć, myślał tylko o sobie. Nienawidził jej.
34 y/o, 180 cm
prokurator w superior court of justice
Awatar użytkownika
I wish I never ever told you all about it, but I just had to let you know I never meant to hurt you though
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

A czy on nie czuł się upokorzony?
Nikt nigdy, przynajmniej wcześniej, nie wyciągnął tych informacji na światło dzienne. Charlotte była pierwszą osobą i najwidoczniej ostatnią, bo z każdą następną rozprawą przełożeni będą zwracać uwagę na to, kogo Cassian bierze jako świadka. Szczególnie w przypadku biegłych.
Ale najbardziej to czuł się upokorzony bo to właśnie ona, miłość jego życia, wyciągnęła tę haniebną informację na światło dzienne. Co miał teraz zrobić? Ta sprawa, która była jedną z ważniejszych w jego karierze, sprawi, że będzie jego największą porażką. Wiedział, że jutro może się spodziewać telefonu od ojca, mediów, gdy tylko będą chcieli wyjść z sądu. Charlotte, której oddał całe swoje serce, zniszczyła jego karierę.
I złamała jego serce.
Nie chciał nawet myśleć jak oszukana mogła się czuć Kovalski, nawet nie próbował, bo w jego głowie istniało coś innego. Skupiał się na tym, że to, co tak pieczołowicie próbował pielęgnować zostało zniszczone w sekundę przez pierwszą, lepszą adwokatkę.
Nie chciej bym prosił po tym, co mi zrobiłaś — odpowiedział dopiero wtedy, gdy wręczyła mu paczkę papierosów i zapalniczkę. Specjalnie czekał do momentu, w którym dostał je do ręki, bo wiedział, że po tych słowach to naplułaby mu w twarz.
Odpalił papierosa i zaciągnął się. Paczkę jej oddał, a zapalniczkę schował do swojej kieszeni.
Nienawidził jej, bo zrobiła to, co zrobiła. Mogła rozegrać to inaczej, mogła nie wypytywać o szczegóły ich związku. Nie opowiedział ich dotychczas, bo czekał na odpowiedni moment. Charlotte też niewiele opowiadała o byłych partnerach, nie wymagał od niej tego. Historia z Cynthią była dla niego wstydliwa, bo pokazywała, że nie potrafi wejść w zobowiązania. A dla Kovalski chciał, bo miał wrażenie, że to był odpowiedni moment, by się z kimś związać.
A później ten kimś wbija sztylet prosto w serce.
Chciałem walki, która będzie fair, kurwa mać, zrozum mnie, Charlotte — odpowiedział po chwili. Drżącą dłonią przysunął do swoich ust papierosa. Nie ukrywał tego jak został zniszczony dosłownie przed chwilą. On zawsze przychodził przygotowany, nigdy nie wyciągał asów z rękawa. Dla niego rozprawa była walką faktów, elokwentną. To, co dzisiaj się wydarzyło nie mogło wylądować w tej kategorii.
Zmuszona, na pewno. Masz wolną wolę, Charlotte, nie jesteś głupia. Potrafisz przewartościować wszystko — rzucił i odsunął się od niej, bo ponownie zdecydował się na kopnięcie śmietnika. Ewidentnie był największą ofiarą tego wieczora. — Możesz podjąć decyzję, nie jesteś głupio uzależniona od Marka. Mogłaś po prostu dać mi znać i ja bym znalazł kogoś za mnie. Sytuacja wyglądałaby zupełnie inaczej.
Jeszcze bardziej żałował, że chciał utajemnić ich związek. Nie musieliby teraz przeżywać największej dramy roku, bo od wstępu byłaby rozprawa przeniesiona przez ich koneksje. Zostawiliby biedną Cynthię, która pewnie też przeżyła te przesłuchanie, bo musiała opowiadać o przeszłości, z której do końca nie wyzdrowieli.
Bo jest, kurwa mać, najlepszym patologiem — rzucił i ponownie kopnął śmietnik. Zaciągnął się papierosem. Dzisiaj zdecydowanie się napije alkoholu, chociaż nie robił tego często.
I napisze do byłej.
A tego nie robił w ogóle.
Następne słowa były dla niego jak cios. Bo nie potrafił na nie odpowiedzieć.
Rozstali się czas temu, każde poszło w swoją stronę. On został prokuratorem, ona zajęła się medycyną. Nie mógł powiedzieć, że jest dla niego w stu procentach obojętna, bo mimo że chciał, to czasami o niej myślał. Nie romantycznie, ale zastanawiał się czy jest cała i zdrowa. Czy ona tak miała? Nie potrafił odpowiedzieć. Może, może jednak nie, bo potraktował ją niezwykle chujowo.
To zupełnie tak nie wygląda — zaczął i natychmiast pokręcił rękoma, próbując uwiarygodnić swoją wersję. — My nie jesteśmy razem, nic nas nie łączy Charlotte. Ja po prostu boję się zakochać, boję się, że znowu odpierdole taki szajs — dodał już ciszej i rzucił papierosa na ziemię, by po chwili zdeptać go butem.
Nie interesowała go w tym momencie ochrona przyrody i to, że powinien go podnieść i wynieść do kosza. Czuł się rozgoryczony, że nie mógł sam uchylić rąbka tajemnicy o swojej przeszłości tylko Kovalski to z niego chamsko wyszarpała.
Wziął głęboki wdech, by nie wybuchnąć emocjami. Nigdy w życiu nie czuł się tak źle jak teraz, ale pomimo bycia totalnie omamionym tym, co czuł wewnątrz, gdy tylko Kovalski zrobiła kilka kroków w przód, chwycił ją za rękę.
Czemu?
Cholera go wie.
Nienawidził tego, co zrobiła dzisiaj. Sam nawet przyznał, że jej nie znosi po tej całej sytuacji. Ale była pierwszą osobą, która przez te wszystkie lata dała radę zburzyć jego mur i sprawić, że iskra emocji w nim się pojawiła.
Zrobiła to aż tak dobrze, że najwidoczniej pojawiło się za dużo.
Uniósł głowę, gdy się zatrzymała i spojrzał w jej oczy. To było wystarczające.
Chcę żebyśmy porozmawiali. Pierdoli mnie ta sprawa. Nigdy nie wybaczę wam,Markowi i całej pierdolonej kompaniiale jesteś dla mnie ważna. Wybacz, że słyszysz to pierwszy raz z moich ust. Ta cała historia powinna z nich wyjść, nie powinnaś dowiadywać się tego w taki sposób i wykorzystywać przeciwko mnie.


Charlotte Kovalski
27 y/o, 169 cm
workin' nine to five what a way to make a livin'
Awatar użytkownika
a Canadian is somebody who knows how to make love in a canoe
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkishe/her
postać
autor

Cassian Lennox

Domyślała się, że jego mózg może zadziałać w sposób obronny. Widział tylko i wyłącznie własne widzimisię. Takie, które nie były za bardzo znaczące dla niej. Wielki, upokorzony mężczyzna. Tak nazwałaby tę sprawę. W tym momencie nie miała mu nic do powiedzenia. Sama nie czuła się w porządku, ale nie mieli innego wyboru. Ona nie miała. Jej przełożeni nie byli głupi, za to ona dalej była młodą adwokatką.
Sam to sobie zrobiłeś — warknęła Kovalski, spoglądając na niego przeszywającym spojrzeniem. Wyciągnęła dłoń, czekała na własność. Nie tylko papierosy, ale też zapalniczkę. Tę ulubioną, która przynosiła jej szczęście — zapalniczka — przypomniała mu jeszcze chłodnym tonem, kręcąc głową. Nie chciała się z nim teraz widzieć. Wykonała brudną robotę własnego kolegi. On miał mu to wypomnieć. Za to Lotta nie mogła tego podejrzewać. Podpytywał ją kilka razy apropo tego, w jaki sposób Cassian prowadzi sprawy, jak to dokładnie wygląda, a ona sama nie wiedziała, co dokładnie powinna mu powiedzieć.
A o jakich byłych partnerach miała mu opowiadać? O przelotnych nocach z jednym partnerem? Czy może bardziej o tych krótkich związkach, w których faceci doprowadzali ją do szału i za nic nie potrafili jej zrozumieć. Nie współpracowała z nimi. Gdy tylko mogła, odcinała pępowinę. Po co mieliby siebie nawzajem denerwować spojrzeniami? Charlotte nie była tak szalona, by pracować z byłym. Zresztą o czym my mówimy.
Ona nigdy nie była zaręczona.
On pracował z byłą narzeczoną.
To się po prostu nie kleiło.
Sam jesteś sobie winny — wycedziła przez zęby, wbijając w niego twarde spojrzenie. Walka na równych zasadach. Nigdy taka nie była. Mogli mieć argumenty lepsze, lub gorsze. Wszystko zależało od sprawy, z którą przyszłoby się im mierzyć. Ta była wyjątkowo paskudna. Charlotte chciałaby móc jej nie brać, ale nie miała żadnych argumentów, które by jej to umożliwiły. Bo co? No wiecie, kochani partnerzy, ja to tylko spotykam się z nim na randki, nic oficjalnego. Mężczyźni w pracy przecież by ją rozszarpali. Dla niej praca była istotna. Ona była w stanie pozwolić sobie na ten krok, w którym powstrzymałaby wojnę na sali rozpraw z nimi.
Kurwa Cassian, mówisz, jakby dla mnie był to łatwy spacerek — warknęła już cała zirytowana. Co on sobie myślał? No właśnie prawdopodobnie, n i c. Nie mogła nic zrobić, bez podejrzeń. Co by dała zmiana prokuratora, jak nawet oto zostałoby zadane pytanie? Tylko sam Cassian nie musiałby się z tym mierzyć. Wolała zamilknąć. Wiedziała, że wyglądałaby jeszcze gorzej. Pojawiłyby się pytanie, skąd ta zmiana? Z czego dokładnie się ona bierze? Przecież nie była durną lampucerą.
Patrzyła, jak znęca się nad tym koszem.
Ani trochę nie chciała mu uwierzyć. Najlepszym patologiem dla jego serca. To chciała mu głośno teraz wypomnieć, a on jej na to pozwalał za każdym razem. Im dłużej trwała ich potyczka słowna, tym bardziej chciała się z niej wycofać. Nie potrzebowała dokopywać sobie jeszcze bardziej. Doskonale wiedziała, że go zraniła.
Tyle że ona nie była w stanie uwierzyć mu w tym momencie. Targały nią emocje. Nie chciałby odpierdolić takiego szajsu? On jej nie pozwalał na nic. Wręcz musiała go błagać, by łaskawie ją pocałował. Protestowała, przymusiła go.
Teraz już wiedziała, z czego to wynikało.
Dlatego odwróciła się na pięcie. Miała dosyć tej rozmowy. Do niczego ona tak na dobrą sprawę nie zmierzała. Miała zamiar stąd uciec. Zamiast tego poczuła na sobie jego dłoń. Odwróciła się z prawdziwą agresją w oczach. Przekraczał granicę. Tylko jego słowa odrobinę ją stonowały. Wyszarpnęła rękę z jego uścisku.
Nie będę rozmawiała z Tobą tutaj — warknęła Charlotte. Nie chciała robić szopki przed sądem. Nie było im to potrzebne, by ktokolwiek ich nagrywał, lub nagłośnił, że adwokatka która nagłośniła konflikt interesów, sama go miała z prokuratorem. Tylko słysząc słowo ważna, jej twarz mimowolnie złagodniała.
Wiesz, gdzie mieszkam Lennox.
34 y/o, 180 cm
prokurator w superior court of justice
Awatar użytkownika
I wish I never ever told you all about it, but I just had to let you know I never meant to hurt you though
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Oczywiście, że był skupiony na obronie samego siebie, bo chwilę temu całe jego życie poszło się pierdolić. Kobieta, której zaufał najbardziej na świecie wbiła mu nóż w serce, a jego kariera prawdopodobnie wisiała na włosku. Nic prócz jego dobra nie było w tym momencie ważniejsze, jego głowa działała w określonym kierunku.
Będziesz mogła sobie po tym wszystkim spojrzeć w twarz? — zapytał i uniósł brew. Sięgnął do kieszeni, by oddać jej zapalniczkę, którą wcześniej schował. Czuł jednocześnie smutek, złość, zawiedzenie - emocje, które przez tyle lat nie pojawiały się. Gdyby nie zniszczyła jego muru to przyjąłby to wszystko o wiele lepiej, teraz musiał na nowo zaadaptować się do odczuwania czegoś więcej niż obojętność.
Po prostu nigdy nie nadszedł dobry moment, by powiedzieć hej, zostawiłem narzeczoną w najgorszym okresie jej życia, wiesz? Zdecydowanie te słowa byłyby jego antyreklamą, o ile sama aparycja nie robiła tego dostatecznie dobrze. Jak miał powiedzieć coś takiego jak zaczynali ze sobą randkować? Żeby uciekła jeszcze prędzej?
A może jednak powinien.
No jasne, sam jestem sobie, kurwa, winny — odpowiedział na jej słowa i zaśmiał się krótko. Nie potrafił kontrolować własnych odruchów, nie wiedział co dokładnie robił. Czuł się trochę tak jakby oszalał, był cholernie przebodźcowany.
Pokręcił głową i zaciągnął się papierosem. To było dla niego za dużo. Nieważne co powiedziałby w tej sytuacji to Charlotte miała go gdzieś, ciągle powtarzała to samo. Czuł się tak jak kilka lat temu, gdy powiedział Cynthii, że muszą się rozstać. Rozmawiał dosłownie ze ścianą, do której nic nie dochodziło.
Czemu ty mnie do cholery nie słuchasz? — Uniósł głos, chociaż szczerze nie chciał tego robić. Nie chciał krzyczeć na Kovalski, bo była niewinna w tej sytuacji. W głębi serca rozumiał, że tak ta sytuacja wyglądać musiała, bolał go jedynie fakt, że to ona go tak potraktowała. Zrobiła to jak zimna i wyrachowana suka.
Mimo że wiedział, że ten moment nie był odpowiednim na taką rozmowę to nie mógł przestać jej atakować. Czuł za dużo w sobie, nie wiedział czy bronienie się czy tłumaczenie jest w ogóle dobrym rozwiązaniem. Ale z drugiej strony nie mógł dawać się tak traktować, nie mógł dawać się jej dalej poniżać i ośmieszać.
Cofnął się o krok, gdy wyszarpała rękę z jego uścisku. Zrobił to instynktownie, jakby bał się, że odwróci się i go uderzy. Była równie zmieszana w środku co on, a z racji na jej temperament w ogóle nie zdziwiłby się, gdyby spróbowała.
Kiwnął głową, chociaż dla niego jej odpowiedź nie była w ogóle w porządku. Fakt, powinni porozmawiać następnego dnia, albo jeszcze później, gdy pierwsze emocje opadną.
Muszą porozmawiać wtedy, kiedy Cassian przełknie gorycz porażki swojego życia.
Nie powiedział nic, jedynie obserwował jak wychodzi z palarni. Sam dokończył papierosa, odetchnął kilkakrotnie głęboko i wrócił na salę, gdy tylko przerwa się skończyła.
Wrócił, by usłyszeć, że został odsunięty od sprawy.
Wiarygodność całego postępowania została podważona, sąd uznał, że doszło do nadużycia władzy. Cała sprawa wisiała na włosku, bo w niedalekiej przyszłości może dojść do unieważnienia postępowania.
A dla niego?
Groziło mu postępowanie dyscyplinarne, możliwość utracenia licencji, utrata stanowiska bądź, co jeszcze gorsze, wpis do rejestru dyscyplinarnego.
Praktycznie koniec kariery prokuratora.
Przez pierdoloną Charlotte.


Charlotte Kovalski
z/t x2
ODPOWIEDZ

Wróć do „Superior Court of Justice”