ODPOWIEDZ
27 y/o, 172 cm
dyrektor ds. planowania finansowego w northland power
Awatar użytkownika
so you can drag me through hell, if it meant i could hold your hand, i will follow you cause i'm under your spell
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Nie był creepem.
Tak sobie to tłumaczył. To, że pojawiał się w tych samych miejscach, o tej samej porze z danego powodu nie było czymś, co powinno kogokolwiek zaalarmować. Przynajmniej codziennie udawało mu się zrobić cardio na bieżni. Trzeciej od lewej strony, od razu przy oknie, z którego miał idealny widok na dużą salę gimnastyczną.
Specjalnie kupił tutaj karnet, mimo że to miejsce było dalekie od jego mieszkania.
Bo uwielbiał na nią patrzeć.
Pierwszy raz ją widział na krajowych mistrzostwach i wtedy zaczęła się jego mała obsesja, która trwa dotychczas.
Do tej pory brakowało mu odwagi, by porozmawiać, jedynie cicho obserwował jej wieczorne ćwiczenia. Patrzył na nią na każdym treningu, który wykonywała. Klaskał, gdy udało jej się zrobić coś, nad czym tak długo pracowała. Kręcił głową, gdy wywracała się, bo potknęła się jej noga. Nic, co mogłoby być dla niej peszące. Nic osobistego.
Dziś zadecydował, że będzie zupełnie inaczej. Nie będzie czekał do momentu, aż skończy i wyjdzie z budynku, by mógł na spokojnie pójść przebrać się od szatni. Zszedł z maszyny kilka minut wcześniej, ale wystarczająco, by doprowadzić się do stanu używalności. Idealnie zdążył zjechać windą na piętro niżej, w lewej ręce trzymając torbę z brudnymi ubraniami, a w prawej różę, którą kupił przed.
Wszystko było skrupulatnie zaplanowane, ale on taki był. Wszystko co powstawało w jego głowie miało piętnaście scenariuszy, w jaką stronę mogłoby się rozwinąć - gdyby nie to, że nie potrafiłby normalnie żyć. Analityczny umysł nie pozwalał mu na podejmowanie decyzji w sekundę, brak było mu spontaniczności. Nie miał w sobie takiej lekkości, z jaką inni potrafili działać bez zastanowienia.
Wszedł cicho na salę gimnastyczną, którą dotychczas obserwował jedynie z góry, starając nie zwrócić na siebie żadnej uwagi. Oparł się o ścianę, wbijając w nią swój wzrok. Była niezwykle urocza, a każdy jej ruch był pełen gracji, taki lekki…
Okej, był pierdolonym creepem.
Czekał, aż skończy i odwróci się w jego kierunku.
Poszło ci świetnie — powiedział i lekko ukłonił się w jej kierunku. Mimo że słowa z jego ust wyszły cicho, akustyka tej sali była do bani, nie musiał stać obok niej by je usłyszała. — Jak zawsze.


Leia Royce
18 y/o, 170 cm
gimnastyczka, uczennica w Riverdale Collegiate Institute
Awatar użytkownika
This is not r̴̨̯̣̻̱͓̖͑̽̈ë̵̛̟́̂̔a̴̫͍͈̿͆̋̓͛̀̽͆l̶̗̦̼̞̭͚̗̥̥͌̍i̷͖̬͇͕̬̔̂̃̆͛͝ṯ̷̤̬̇̒͝y̸̺̰̔
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

8.
Dzisiejszy dzień miał być dla Lei stałą rutyną, niezmienną właściwie od kilku lat. Oczywiście z drobnymi przerwami, bo różne rzeczy działy się przecież w życiu, ale zazwyczaj to właśnie tak wyglądała jej codzienność. Wstawanie o tej samej porze, jedzenie posiłków o tej samej porze, treningi i szkoła o tej samej porze. Nawet pójście spać miała zaplanowane tak, by przespać dokładną ilość godzin. Dla niej to nie było nic nowego, przynajmniej w tym generalnym zakresie.
Gdy tylko weszła na salę po uprzednim zmienieniu ubrań i zostawieniu swoich rzeczy w szatni, przywitała się ze znajomymi osobami. Wymieniła też z nimi parę słów – mogła być małomówna i niezbyt śmiała, ale w dobrze znanym towarzystwie zyskiwała nieco więcej pewności siebie. Rozmowy nie trwały jednak długo, bo najważniejszy dla Royce był trening, nie zacieśnianie więzi. Po kilku minutach była już zatem w trakcie rozgrzewki, a następnie stałego zestawu ćwiczeń, których podejmowała się pod czujnym okiem trenera. Innymi słowy – to, co zawsze.
Dzisiaj miała jednak dobry dzień, a liczba błędów czy potknięć nie przekroczyła jej normy. Udało jej się nawet dopracować jedne z ćwiczeń – może nie do perfekcji, ale na pewno do lepszej oceny. Trener, zauważywszy jej poprawę, nie omieszkał jej skomentować. Dzięki temu na jej twarzy, oprócz nieodłącznego zaangażowania w pracę nad samą sobą, pojawił się również delikatny uśmiech. Być może jeśli utrzyma taki poziom pracy to faktycznie mogłaby pomyśleć o medalu w najbliższej przyszłości. Być może warto było zatem trwać w gimnastyce, nawet mimo pojawiających się bezustannie wątpliwości.
Za to pojawienie się nowej twarzy na sali gimnastycznej na początku nie zwróciło u niej dużej uwagi. Możliwe, że to inny sportowiec, którego wcześniej nie widziała – może dopiero co dołączył, a może zwyczajnie zmienił godziny treningowe. Możliwości było wiele, a jej nie interesowała jakoś ta konkretna. Skupiła się na słowach trenera, który w ramach zakończenia treningu zasugerował jej parę zmian i ulepszeń. Zależało jej na rozwoju, więc całkowicie skupiła się na jego monologu. Dopiero gdy skończył, a ona pożegnała go z udziałem machania ręki, mogła przystąpić do rozluźnienia mięśni i innych, końcowych ćwiczeń ciała.
Gdy skończyła i obróciła się od razu dostrzegła, że mężczyzna stał tam, gdzie wcześniej. Nie wyglądał na przebranego, w dodatku zdawał się patrzeć w jej kierunku. Hm, dziwne.
Och… Dziękuję. — nie spodziewała się, że akurat postanowił ją obserwować i skomentować jej trening. Musiał zatem przybyć tutaj wcześniej niż myślała. Kompletnie nie skojarzyła faktu, że mógł obserwować ją z siłowni. Wtedy chyba miałaby nieco więcej obaw niż miała teraz.
Albo przed momentem.
Jak zawsze? — jej brwi delikatnie się zbiegły, a ona wpatrywała się w nieznajomego w zastanowieniu. Co miał na myśli? Widziała go tu przecież pierwszy raz. Ewentualnie była ślepa, ale raczej wątpliwe, by była w stanie zapomnieć o przystojnym, młodym sportowcu. Chyba sportowcu.

corvin marshall
Lin (shad0wlin_)
sterowanie moją postacią bez mojej zgody
ODPOWIEDZ

Wróć do „North York YMCA”