ODPOWIEDZ
31 y/o
For good luck!
170 cm
aktorka teatralna, filmowa i serialowa
Awatar użytkownika
if you say i'm too much, baby, go find less, if you can't keep up, stay below, i guess
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkiżeńskie
typ narracji
czas narracji
postać
autor

005.
Tego typu wydarzenia nigdy nie były jej mocną stroną, ale to nie tak, że mogła powiedzieć, że się na nich nie będzie pojawiać. Czasami znajdowała sobie jakąś wymówkę, ale przez większość czasu nie mogła pozwolić sobie na korzystanie z nich i tym razem był to jeden z takich dni. Od rana wisiało nad nią to, że będzie musiała pojawić się na imprezie, dlatego nie zrobiła tego dnia nic poza leżeniem w łóżku i powolnym przygotowywaniem się do wyjścia. Kilka godzin przed wyjściem przyszła do niej fryzjerka, makijażystka i jej menadżerka — wspólnymi siłami zamierzały sprawić, aby wyglądała jak najlepiej podczas przyjęcia. Lucille nie przepadała za takim byciem w centrum uwagi, ale z drugiej strony cieszyła się, że to one się tym wszystkim zajmą i dzięki temu ona nie musiała się tym w ogóle przejmować. Na pewno nie dałaby sobie z tym wszystkim rady.
W końcu po wielu przymiarkach, zmianach i na szczęście powstrzymanej kłótni między fryzjerką a makijażystką, była gotowa. Co prawda zdecydowanie bardziej wolałaby zostać w domu i zakopać się pod kołdrą, ale niestety nie miała tego przywileju, przynajmniej nie dzisiaj. W trakcie jazdy samochodem na miejsce zastanawiała się, jak źle będzie (a może tym razem będzie całkiem w porządku?). Nie wszystkie tego typu imprezy, na których przebywała, okazywały się ostatecznie takie okropne, na niektórych z nich bawiła się całkiem dobrze. Wątpiła jednak, aby tak się stało tym razem, skoro od samego początku jej humor i nastawienie nie były szczególnie pozytywne. Miała tylko nadzieję, że nie będzie to zbyt widoczne w trakcie przyjęcia.
Niestety nie było jej dane nawet godnie rozpocząć tego wieczoru, ponieważ zanim jeszcze zdążyła wejść do pomieszczenia, w którym miało odbyć się przyjęcie, ktoś na nią wpadł. Na szczęście nic poważnego się nie stało, ale i tak Lucille rzuciła w stronę tej osoby pełne nienawiści spojrzenie, a osobą tą okazała się być Guinevere, bo któż by inny. Wtedy złość na jej twarzy jeszcze bardziej się pogłębiła, ale nic nie powiedziała, bo nie byłoby to w dobrym guście. Poza tym Neve na pewno wyczytała wszystko, czego potrzebowała z jej spojrzenia.
Cześć — powiedziała tak uprzejmie, jak tylko była w stanie w tym momencie. — Buty dają w kość od samego początku? — zapytała niby niewinnie, ale obie wiedziały, że wcale tak nie było, przynajmniej nie do końca. Z jednej strony cieszyła się, że rozumieją się bez słów w niektórych chwilach, bo dzięki temu mogła jej powiedzieć, co naprawdę myśli, ale z drugiej trochę ją to martwiła, bo taki rodzaj więzi był chyba zarezerwowany dla przyjaciół, a nie dla wrogów, prawda?

guinevere alcott
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
julia
36 y/o
For good luck!
156 cm
próbuje dojść do statusu egot
Awatar użytkownika
why don't you rain on my parade? shred my evening gown, read my sentence out loud, 'cause i love this curse on our house
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkiżeńskie
typ narracji
czas narracji
postać
autor

03
Obiecała sobie zrezygnować z tego typu imprez już dawno, dawno temu, ale musiała pogodzić się z faktem, że na tym niestety czasem polegała jej praca. Nie mogła okazać się kimś, na kim nie można było polegać, a skoro powiedziała, że już okej, wybierze się – nie mogła powiedzieć nagle, że dopadło ją przeziębienie, podłamanie, czy że zmarł kot jej sąsiadki, i musi w trybie natychmiastowym zjawić się na dużo ważniejszym przecież pogrzebie. Nie mogła, ale nie znaczyło to, że wcale o tym nie myślała. Przecież gdyby odpowiednio to rozegrała, w teorii mogłaby coś ugrać, ale… szybko postanowiła, że musi wybić to sobie z głowy. Było na świecie na pewno dużo, dużo miejsc, w których czułaby się gorzej niż impreza, podczas której miły kelner regularnie będzie dolewał jej szampana, a z której i tak zmyje się pewnie tak szybko, jak będzie to możliwe.
Dostała jakąś niebotycznie drogą suknię i niebotycznie wysokie szpilki, które dawały jej wyjątkową sposobność bycia z większością ludzi na równi. Zdawało się to o tyle problematyczne, że obydwie te rzeczy utrudniały jednocześnie jej swobodę ruchu w sali, w której i tak próbowano ugościć zbyt wielu ludzi, więc klnąc w głowie (bo pod nosem nie wypadało) przeciskała się tak sprawnie, jak tylko było to możliwe. Przynajmniej z początku, gdy sądziła jeszcze, że da sobie radę.
Nie oczekiwała tego, że ktoś da jej znać; nie sądziła nawet, że będzie to jakoś bardzo konieczne, zważywszy na fakt, że jej bardzo-publiczny-bardzo-chciałabym-mieć-to-już-za-sobą rozwód miał miejsce kilka długich lat temu. A jednak skrzyżowała wzrok ze swoim eks mężem, który dotychczas uśmiechał się obrzydliwie słodko do jednej z kelnerek, a teraz nagle i do niej – i już absolutnie i kompletnie nie chciała tam być, niezależnie od tego, jakim tchórzem się teraz wydawała.
A później, gdy czuła się niczym Kopciuszek, uciekając z balu, w drzwiach zderzyła się z nikim innym, jak Lucille Hargrove – i choć powinna być przyzwyczajona do tego, że gdy jej dzień jest już okropny, to na dziewięćdziesiąt pięć procent może pojawić się jeszcze o n a, pogarszając sprawę, z jakiegoś powodu zawsze zdawała się być tym w jakimś stopniu zaskoczona.
Tak, ciebie też miło widzieć — mruknęła, bardzo starając się przy tym brzmieć jakkolwiek uprzejmie. W przeciwieństwie do Lucille, która wydawała się być w dobrym humorze, ona naprawdę nie chciała tutaj być i wymieniać wszystkich tych sztucznych przyjemności z ludźmi, na których zupełnie jej nie zależało. Doskonale wiedziała zresztą, że z wzajemnością. Skoro jednak prawie się zachwiała, trochę mimowolnie zaczepiła się dłonią o przedramię Hargrove, która swoim spokojem i opanowaniem stanowiła w tamtym momencie kompletne jej przeciwieństwo: a potem zawiesiła wzrok właśnie w tamtym miejscu, gdzie stykały się ich ciała, i choć już-już planowała jakąś uszczypliwą odpowiedź… zamarła, chyba po raz pierwszy od dawna nie wiedząc co powiedzieć.

lucille hargrove
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
jajo faberge
31 y/o
For good luck!
170 cm
aktorka teatralna, filmowa i serialowa
Awatar użytkownika
if you say i'm too much, baby, go find less, if you can't keep up, stay below, i guess
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkiżeńskie
typ narracji
czas narracji
postać
autor

Twarz kobiety ją zaskoczyła, bo nie to spodziewała się na niej zobaczyć. Spodziewała się jakiejś złośliwości albo dumy, a nie… tego — tylu emocji, które zniknęły tak szybko, jak się pojawiły. Lucille myślała wręcz przez chwilę, że jej się tylko przewidziało, ale uczucia te były zbyt żywe, aby uznać je jedynie za przewidzenie. W związku z tym nie miała pojęcia, co zrobić i jak się zachować; całkowicie została zbita z tropu. Pomyślała, że coś musiało się wydarzyć, bo inaczej Neve na pewno nie wyglądałaby w ten sposób. Lucille nie miała jednak pojęcia, co by to mogło być; nie znały się aż tak dobrze. Poza tym Hargrove dopiero co tutaj przyszła, więc nawet nie wiedziała, czy nie wydarzyło się po prostu coś, co jutro znajdzie się na pierwszych stronach gazet. Może jakiś skandal? Wątpiła jednak, aby Neve znalazła się w samym środku czegoś takiego — znała ją i wiedziała, że kobieta taka po prostu nie była.
W ogóle nie powinna się przejąć stanem Neve, ale zanim zdążyła o tym pomyśleć, już złapała Alcott za nadgarstek, zatrzymując ją przy sobie. Na pewno nie było to najmądrzejsze, szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że już stykały się ciałami w jednym miejscu. Jednakże Lucille, która zawsze stawiała rozum ponad emocjami, tym razem zadziałała, zanim zdążyła tak właściwie pomyśleć. A skoro już powiedziało się A, to trzeba było powiedzieć B, więc nie dała po sobie poznać, że ją samą zaskoczyło to, co zrobiła.
Wszystko w porządku? — zapytała miękko i na tyle cicho, aby nikt inny nie mógł ich usłyszeć. Nie chciała, żeby jakieś nieproszone uszy zainteresowały się ich dwójką. Na szczęście obie były aktorkami, więc uzyskanie efektu, jakby prowadziły zwyczajną rozmowę, nie było w ogóle trudne. Na razie wciąż stały na zewnątrz, jako że Lucille bała się zrobić choćby krok w stronę budynku, z którego Neve właśnie wybiegła. Teraz połączyła kropki i pomyślała, że to, co wywołało w kobiecie takie emocje, musiało się znajdować właśnie tam, więc pogorszyłaby tylko sytuację. Wobec tego, zamiast wchodzić do środka, pociągnęła Alcott w stronę ogrodu, który z tego co pamiętała, znajdował się na terenie obiektu. Cóż, wszystko, byleby nie stać tam, gdzie było teraz całkiem sporo ludzi.
Jednocześnie siebie samą próbowała doprowadzić do porządku. Musiała przyznać, że przestraszyła się nie na żarty, ale nie mogła trwać w tym stanie, tylko myśleć trzeźwo, bo nie była pewna, czy Guinevere jest do tego zdolna w tym momencie.

guinevere alcott
I walk alone, not because I have to, but because I choose to
julia
ODPOWIEDZ

Wróć do „Guild Inn Estate”