-
easy, tiger, don't you cry
people gonna love you, then thy're gonna leave you
that's just the way of life
nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejtyp narracjitrzecioosobowaczas narracjiprzeszłypostaćautor
— Ach, czyli już rozumiem, co mnie w tobie kręci — stwierdziła, niby w żartach, ale w sumie było w tym trochę prawdy. Naturalnie Helena podobała jej się pod wieloma względami, a lista była naprawdę obszerna.
Kiedy Peregrine wsunęła dłoń pod jej kurtkę, Darling wstrzymała oddech. Nie dlatego, że gest był śmiały. Ale dlatego, że był intymny. Taki, którego niby się po niej spodziewała, ale nie w ten sposób i nie z taką miękkością, która uderzała mocniej niż każdy poprzedni dotyk. A gdy Helena wtuliła twarz w zagłębienie między jej szyją a ramieniem, automatycznie odpowiedziała odruchem, takim z samego środka — jedną ręką objęła ją wyżej, między łopatkami, chcąc instynktownie ochronić ją przed wszystkim, czego nie można wypowiedzieć na głos. Bo dłoń Heleny była ciepła i ufna. Zbyt ufna jak na to, co zwykle pokazywała światu.
Dlatego Teddy nie próbowała mówić nic więcej. Nie było takiej potrzeby. Jak kiedyś będzie chciała, pokaże jej więcej. Ale tylko, jeśli będzie na to gotowa. Nie wcześniej, nie później. Zamiast tego przesunęła ręką po jej plecach, jakby chciała ją ugruntować.
Ton, w jaki sposób opowiadała o młodszym bracie, sprawił, że Darling miała ochotę objąć ją jeszcze mocniej. A gdy skończyła, szukając nerwowo żartu, Teddy zdecydowała się na skierowanie go prosto do sedna.
— No cóż — mruknęła, lekko unosząc brwi. — Uparty, mówisz? — zawiesiła głos na sekundę i cmoknęła, jakby właśnie ją olśniło. — Brzmi znajomo. Zupełnie jak pewna kobieta, którą właśnie trzymam w ramionach. Wygląda więc na to, że to stuprocentowo rodzinne — dla bezpieczeństwa przycisnęła usta do tych Heleny, nie dając jej ani chwilę na reakcję w postaci uśmiechu, przewrócenie oczami, czy choćby cichego "ej!" Dopiero po przebiegle skradzionym pocałunku znów spojrzała jej w oczy. — Skoro Tony woli zostać tutaj, to mogę pomóc w remoncie — stwierdziła natychmiast. — Znam się na tym — zastrzegła, żeby nie było wątpliwości, że Helena miała do czynienia z jakąś amatorką i samozwańczą złotą rączką. — Co myślisz, Peregrine? Zgodzisz się, czy muszę cię jeszcze trochę namówić? — zaczepnie przygryzła jej dolną wargę, jednocześnie nie spuszczając wzroku z brązowo-zielonych tęczówek.
helena peregrine
-
I know who I am when I'm alone
I'm something else when I see you
You don't understand, you should never know
Jesus Christ, don't be kind to me
nieobecnośćtakwątki 18+takzaimkijakiekolwiektyp narracji3os.czas narracjiteraźniejszypostaćautor
Ale nie w tym przypadku. Adrenalina chyba opuściła już jej krwioobieg, bo wzdryga się lekko w uścisku Darling – nieznacznie, ale to powoduje, że ściska ją jeszcze mocniej, bo nagle nachodzi ją myśl, że to dzieję się tak szybko. Zupełnie skoczyła dzisiaj na główkę i nie miała innego wyjścia, jak tylko złapać się Teddy. Nie myśleć o tym, że kiedyś może znów spanikować, nie próbować rozwiązywać wszystkich problemów jednocześnie – zwłaszcza tych, które jeszcze nie istnieją – tylko po prostu złapać się Darling, i pozwolić się jej trzymać.
Helena zabiera jedną dłoń z talii kobiety, by delikatnym gestem odsunąć włosy z jej twarzy. Mimo powagi wypowiedzianych przed chwilą słów, z każdym kolejnym wypowiedzianym przez strażaczkę, kąciki jej ust unoszą się w górę – a potem jej serce zamiera, gdy Teddy ochoczo rzuca propozycją remontu.
Przez chwilę patrzy na nią jak oniemiała, niezdolna zaczerpnąć kolejnego tchu, zapominając wszystkich słów, zapominając gdzie, co i jak. Sama nie wie, dlaczego akurat to zupełnie rozkłada ją na łopatki i sprawia, że wszystko poza jej obecnością przestaje się liczyć.
Wzdycha cicho, gdy Darling przygryza jej wargę, a potem sama nachyla się do jej ust. Pierwszy pocałunek jest miękki i słodki, drugi – zachłanny i proszący. W trzecim powoli brakuje już opamiętania, a Helena robi krok naprzód, popychając Teddy na ścianę. Światło w pokoju gaśnie na chwilę, a potem znowu się zapala, bo wpadają na przełącznik.
Dopiero po chwili Helena odzyskuje trochę rezonu. — Myślę, że na pewno masz jeszcze kilka przekonujących argumentów. Chętnie ich posłucham — mówi prosto w jej rozchylone usta, w czasie kiedy jej dłonie przesuwają się po plecach Darling.
teddy darling
-
easy, tiger, don't you cry
people gonna love you, then thy're gonna leave you
that's just the way of life
nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejtyp narracjitrzecioosobowaczas narracjiprzeszłypostaćautor
— Próbuję powiedzieć… — zaczęła powoli, a jej głos ma w sobie tę niską nutę, która pojawiała się tylko przy Peregrine. — Że chyba zawsze miałam małą słabość do kobiet, które potrafią z łobuzerki zrobić swój atut.
I kiedy więc powiedziała to zdanie, o słabości do łobuziar, natychmiast pozwoliła sobie przesunąć spojrzeniem niżej, po łuku po liczka, a potem po linii szyi. Helena stała za blisko. Za blisko, żeby się z tego łatwo wywinąć. Za blisko, by udawać, że jej obecność nie działa jak nacisk palca na puls. W takich momentach jej myśli szarpały się ze sobą.
Nie patrz tak na mnie. Bo zacznę mówić więcej, niż powinnam.
I tak już mówisz za dużo.
Zatrzymaj to, zanim wypłynie.
Nie potrafisz, bo to Helena.
Dłonie aż swędzą, żeby dotknąć tej sprzeczności. Zanim zdążyła wyłożyć na stół resztę trafnych uzasadnień, dlaczego Peregrine powinna skorzystać z jej propozycji i umiejętności, ta wpiła się w jej usta. Teddy uderzyła o ścianę, ale to nawet do niej nie dociera. Nie przy tym, jak gwałtownie powietrze wypełnia jej płuca. Zupełnie, jakby właśnie wynurzyła się spod wody, a każdy pocałunek Heleny był kolejnym uderzeniem tlenu, którego wcześniej nie potrzebowała.
Kiedy światło zamigało, Teddy odniosła wrażenie, że wcale nie żarówka, tylko ona sama straciła na chwilę resztkę rozumu. A potem Helena odezwała się tym głosem ochrypłym od pocałunków i Darling poczuła, jak jej wnętrze dosłownie skręca się z pożądania. Jej oczy błądziły po twarzy Peregrine, po jej rozszerzonych źrenicach, po drobnym napięciu mięśni przy kącikach ust. Każdy detal wbijał się głęboko pod skórę. Dłonie Darling, kierowane impulsem, którego nie potrafiła stłumić, zahaczyły o krawędzi kurtki, którą rozsunęła na boki i zsunęła ciężki materiał z ramion Heleny, który opadł na podłogę wcale nie z takim cichym szelestem.
— No i co ja mam z tobą zrobić? — zapytała wprost w rozchylone, spragnione usta. — Jak mam cię przekonywać do czegokolwiek, skoro już ustaliłyśmy, że jesteś cholernie uparta? — na twarzy Teddy wymalował się zawadiacki uśmiech. Może ona też skrywała w sobie łobuziarę i po prostu dobrze się kamuflowała? Albo potrafiła być niegrzeczna wtedy, kiedy akurat chciała. Zwłaszcza przy Helenie. — Nie sądziłam, że propozycja zwykłego remontu obudzi w tobie demona — dodała jeszcze z lekkim rozbawieniem, bo Darling zupełnie nie spodziewała się takiej reakcji. Nie miała nic przeciwko, ale Peregrine wzięła ją z zaskoczenia.
helena peregrine
-
I know who I am when I'm alone
I'm something else when I see you
You don't understand, you should never know
Jesus Christ, don't be kind to me
nieobecnośćtakwątki 18+takzaimkijakiekolwiektyp narracji3os.czas narracjiteraźniejszypostaćautor
Teraz, gdy jej głos wibruje nisko w przestrzeni, Helena ma wrażenie, że istnieje tylko ten trzepot.
— Ach tak? — pyta nonszalancko, z niesfornym błyskiem w oku. A potem na chwilę zapada w rozmyślania, chociaż ani na sekundę nie odwraca wzroku od Teddy. Zastanawia się, co takiego jest genezą jej słabości do Darling. Wciąż nie może tego pojąć.
Wiedziała od początku, że Teddy to kłopoty; że to nie będzie znajomość jak każda inna. Na ich pierwszej randce nie przyszło jej do głowy, że ta siła przyciągania się jeszcze pogłębi. A tym samym już sam nie do końca równy oddech Darling sprawia, że dreszcz przyjemności przesuwa się w dół kręgosłupa. A są jeszcze jej dłonie sięgające do kurtki. Miękkie, lekko wilgotne usta, które rozchylają się posłusznie dla spragnionego języka Peregrine. I jeszcze te błękitne oczy, w które mogłaby wpatrywać się bez końca.
Wnętrze Heleny pulsuje, gdy skóra opada ciężko na podłogę. Jej oddech drży przez chwilę, gdy intensywnie przygląda się Darling spod półprzymkniętych powiek. Na jej usta wstępuje dokładnie taki sam uśmiech.
— No co ty — mówi i powoli unosi dłonie, by położyć je na klatce piersiowej Teddy. Chryste, nawet rytm pulsu pod palcami zaciska jej podbrzusze. — Jesteś chyba znawczynią łobuziar? Na pewno masz wypracowaną technikę — Jedna z jej brwi drga lekko, a dłonie zaciskają się mocno na połach jej kurtki. Usta zakręcają do policzka i zostawiają wilgotny ślad u nasady szyi, tuż pod uchem. W tym samym momencie Helena ściąga kurtkę z jej ramion i rzuca ją gdzieś w bok. – No dalej, Teddy. — Dłonie odszukują biodra, kolano rozchyla uda. — Powiedz, co zamierzasz ze mną zrobić.
teddy darling
-
easy, tiger, don't you cry
people gonna love you, then thy're gonna leave you
that's just the way of life
nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejtyp narracjitrzecioosobowaczas narracjiprzeszłypostaćautor
— A może… — zamruczała nisko, z tą chropawą nutą, która pojawiała jej się w głosie tylko wtedy, gdy naprawdę coś czuła. A teraz czuła milion rzeczy. — Może moja technika polega na robieniu ci wody z mózgu? — zapytała cicho, ale kolano, którym Peregrine rozchyliła jej uda, sprawiło, że Darling wydała z siebie niekontrolowane stęknięcie.
Jej palce przesunęły się powoli po talii, badając każdy milimetr i próbując zapamiętać go na zawsze. W międzyczasie oczy Teddy zabłysły intensywne, skupione tylko na zielono-brązowych tęczówkach. Jej myśli zwolniły. Liczył się tylko ten moment. Oddech Heleny i jej ciężko unosząca się klatka piersiowa. I Darling znów łapię się na tym śmiesznym uczuciu, że czuje bicie serca w we wszystkich mięśniach. Zacisnęła palce na krawędziach materiału koszulki Peregrine i podciągnęła ją do góry, jednocześnie zmuszając ją do uniesienia rąk. Nie minęła sekunda, a Teddy już muskała ustami zagłębienie między szyją a ramieniem.
— Zrobię z tobą wszystko, czego tylko pragniesz — jej palce zakręciły się wokół kosmyka włosów, a paznokcie sunęły po karku, żeby wywołać ten przyjemny dreszcz przebiegający wzdłuż kręgosłupa. — Tylko powiedz mi, czego chcesz. I jak chcesz — wyszeptała kokieteryjnie tuż przy jej uchu, po czym przygryzła lekko jego płatek. Przesunęła głowę nieco niżej, wysunęła język i zachłannie polizała szyję Teddy, aby po chwili znów na nią spojrzeć. Oczy Peregrine buchały milionem ogników, a ona nie mogła przestać ich podziwiać. Było w tym trochę romantyzmu, ale więcej czystej satysfakcji z doprowadzenia jej do takiego stanu.
Zbliżyła wargi do pełnych ust, ale nie zainicjowała pocałunku. Trochę sprawdzała, jak długo wytrzymają, zanim z hukiem wylądują na tym materacu bez ramy. A zważywszy na to, że jedna dłoń Darling już uciskała jędrną pierś pod materiałem biustonosza, można obstawiać, że niezbyt długo.
— Powiedz, czego chcesz — powtórzyła cicho, oddychając wprost w rozchylone usta Heleny. — Dziś spełniam życzenia — dodała, przybierając na twarz zawadiacki uśmiech, choć przeszło jej przez myśl, że życzenia Peregrine mogłaby spełniać codziennie.
helena peregrine
-
I know who I am when I'm alone
I'm something else when I see you
You don't understand, you should never know
Jesus Christ, don't be kind to me
nieobecnośćtakwątki 18+takzaimkijakiekolwiektyp narracji3os.czas narracjiteraźniejszypostaćautor
Chociaż narastające napięcie uciążliwie domaga się szybkich i zdecydowanych ruchów, Helena zatrzymuje się intencjonalnie. Nie chce przepadać w tej chwili i w tym uczuciu. Chce być obecna z Teddy, najbardziej jak się da. Wpatruje się w jej ciemniejące z pożądania oczy, dopóki nie unosi rąk do góry; materiał jej koszulki przysłania ten widok, a gdy Peregrine ponownie spogląda w jej twarz, znowu ma wrażenie, że wygląda w tym pomieszczeniu jak sen. Jak coś, co wcale nie należy do tej rzeczywistości — a jednocześnie jest pewniejsze niż cokolwiek innego. Jakby Teddy jako jedyna w tym miejscu była namacalna.
Na pewno jako jedyna jest ciepła.
Helena drży, kiedy chłodne powietrze nieogrzanego pokoju prześlizguje się po jej skórze; do wtóru z ustami Darling oblewa ją dreszczem. Chłód w pomieszczeniu nie ma jednak żadnego znaczenia, bo zalewa ją gorąca fala. Z jej ust wydobywa się drżące westchnienie, a dłonie przesuwają się najpierw na lędźwia, a potem w dół, by zaraz zacisnąć się na jędrnych pośladkach Teddy.Jej głos sprawia, że Helena na chwilę traci rezon. Znowu zapomina słów, przytłoczona trzepotem w piersi i w głowie.
Czuje teraz znacznie więcej, niż pozwalała sobie czuć przez całe lata. Zapomniała, jak to jest. Jak głęboko może sięgać czyjś dotyk, jeśli się na to pozwoli.
Nawet jej własny głos brzmi dla niej wyjątkowo obco, gdy dłoń Teddy znajduje drogę pod materiał biustonosza, wyrywając z ust Heleny drżący jęk.
— Chcę... — zaczyna powoli. Wciąż niski i chropowaty, a jednak coś w tonie sprawia, że brzmi jakoś inaczej. Helena nie wie zresztą nawet, skąd wzbierają te słowa, bo technika Teddy jest nadzwyczaj skuteczna. — żebyś wzięła mnie całą. — Dłonie suną w poszukiwaniu krawędzi ubrania i marszczą materiał koszulki, powoli unosząc ją do góry. Peregrine zaraz odrzuca ją w ślad kurtki i lgnie do ciepłego ciała Darling. — Nie obchodzi mnie, czy zrobisz to na ścianie, na stole, na materacu... weź mnie — mówi gardłowo. Spojrzenie spod półprzymkniętych powiek, które posyła Darling, ciemnieje od pragnienia. A potem chwyta ją za nadgarstek wolnej dłoni, żeby niespiesznie poprowadzić ją na swoją szyję. — Weź mnie — powtarza, nachylając się do jej ust, żeby kokieteryjnie przygryźć jej dolną wargę, w tym samym czasie, gdy jej dłonie niepostrzeżenie odnajdują guzik spodni.
teddy darling
-
easy, tiger, don't you cry
people gonna love you, then thy're gonna leave you
that's just the way of life
nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejtyp narracjitrzecioosobowaczas narracjiprzeszłypostaćautor
-
I know who I am when I'm alone
I'm something else when I see you
You don't understand, you should never know
Jesus Christ, don't be kind to me
nieobecnośćtakwątki 18+takzaimkijakiekolwiektyp narracji3os.czas narracjiteraźniejszypostaćautor
-
easy, tiger, don't you cry
people gonna love you, then thy're gonna leave you
that's just the way of life
nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiona/jejtyp narracjitrzecioosobowaczas narracjiprzeszłypostaćautor
-
I know who I am when I'm alone
I'm something else when I see you
You don't understand, you should never know
Jesus Christ, don't be kind to me
nieobecnośćtakwątki 18+takzaimkijakiekolwiektyp narracji3os.czas narracjiteraźniejszypostaćautor