-
Jingle bells, Jingle Bells
Jingle all the way
nieobecnośćniewątki 18+takzaimkiżeńskietyp narracjitrzecioosobowyczas narracjiprzeszłypostaćautor
- Gdyby nie byli razem, to wiele zmienia-powiedziała w pierwszej chwili, ale zaraz się zreflektowała.- Znaczy nie powinno, bo byłby jej eks, a więc wciąż znajdowałby się w puli zakazanych facetów, ale jednak byłby singlem, więc gdyby im nie wyszło…- nagle ucięła nie kończąc myśli, bo sama nie była pewna czego by wtedy chciała. Do czego byłaby zdolna.- Ale to jest tylko czysto hipotetyczne gadanie, ponieważ oni się kochają. Znam ich oboje i jak Connie jest momentami w gorącej wodzie kąpana i mogła podjąć decyzję o ślubie pod wpływem impulsu, to on taki nie jest. Za czasów, gdy go znałam uganiał się za każdą krótką spódniczką, która oczywiście musiała też być w odpowiednim wieku. Więc skoro się oświadczył, musi szaleć za Connie i w sumie mu się nie dziwię, bo jest cudowna, więc lepiej zakończmy ten temat- powiedziała jak na nią bardzo stanowczo i poważnie. Nie chciała się nakręcać. Arthur był zajęty i koniec kropka. Nie chciała sobie robić żadnych złudnych nadziei.
Za to pan Letexier był singlem do wzięcia, za którym nie jedna kobieta by się obejrzała, a może nawet i inny mężczyzna! Ten temat dla Lakefield był znacznie przyjemniejszy. Mogły się teraz rolę odwrócić, a ona mogła wejść trochę w swoją terapeutyczną rolę. Chciała też żeby przyjaciółka zapomniała o tamtych idiotach, którzy złamali jej serce.
- Ze mną się przyjaźnisz, a nigdy nie spałyśmy na łyżeczkę- SZACH MAT. Lakefield posłała jej porozumiewawcze spojrzenie świadczące, że Cynthia nie ma szans z tym polemizować.- Nie chodzi mi, żebyś od razu wybierała suknię ślubną, ale w końcu przespała się z kimś i ruszyła emocjonalnie do przodu. Scott po prostu może sprawić, że będziesz krzyczeć jego imię - powiedziała to tak spokojnym głosem i z poważną miną, jakby Ward właśnie była na terapii u niej. Tym bardziej, gdy usłyszała kolejne słowa o znikaniu. Dostrzegła też ten mrukliwy ton i spuszczoną głowę. Miała ochotę podejść do przyjaciółki i ją przytulić, ale wiedziała, że tamta może różnie zareagować na takie formy zbliżenia. Dlatego wybrała nieco inną formę pocieszenia. Znacznie bardziej adekwatną do dzisiejszego wieczoru. - Uuu modliszka z Ciebie - poruszyła brwiami z zadziornym uśmiech na ustach.- Dzięki za ostrzeżenie, nie będę się nigdy do Ciebie dobierać w takim razie. Całe szczęście, że ze mną nie śpisz na łyżeczkę- i aż głośno westchnęła wchodząc w swoją rolę. - Skarbie, dlatego nie tyle co się prześpisz ze Scottem, a pozwolisz się zerżnąć tak, że na drugi dzień będziesz ledwie chodzić- i znowu uśmiech zniknął z jej twarzy, żeby Cynthia nie pomyślała jeszcze, że Mara żartuje w tym temacie. Mówiła całkowicie poważnie! - A ile Ty laska żyjesz na tym świecie, że jeszcze się nie nauczyłaś, że faceci to najwięksi idioci, którzy popełniają największe błędy?- bo to, że to akurat Cassian rzucił Cynthie świadczyło o tym, że jest największym idiotą na tym świecie. Nie doceniać takiej kobiety? Debilizm.
- Na wszelki wypadek. To tak zwane ZABEZPIECZENIE. Eh, a podobno to Ty byłaś lepsza z biologii…- przewróciła z zażenowaniem oczami. - To jak z ubezpieczeniem na życie. Nie zakładasz, że samochód Cię pierdolnie na przejściu, prawda? Ale masz wykupione ubezpieczenie tak na wszelki wypadek. Tak samo jest z gumkami. Jak jesteś już taka uparta, że nie będzie seksu, to luz, ale bądź przygotowana na najlepsze- wytłumaczyła to niczym nauczycielka na lekcji biologii. Aż sama był dumna z wykładu, który właśnie wygłosiła. - No chyba, że chcesz zaliczyć wpadkę z panem policjantem. Ale może najpierw się trochę zabawcie tylko ze sobą zanim zaczniecie się bawić w pieluchy- na to jeszcze mieli sporo czasu! - I dzieci dziećmi, ale Cynthia - gumki zabezpieczają też przed innymi niechcianymi rzeczami jak choroby. Powinnaś w ogóle mi zapłacić za tą przyspieszoną lekcję biologii. Waluta w której przyjmuję zapłaty, to alkohol- odpowiedni alkohol oczywiście. Czystej wódki nie przyjmie, proszę mieć to na uwadze.- Oczywiście, że Cię spakuję. Dla Twojego, jego i mojego dobra. Niech chociaż jedna z nas ma porządne bzykanie w weekend- bo z ich dwójki, to TYLKO Ward miała na to szansę. Dlatego Lakefield zamierzała dopilnować, żeby te szanse nie zmalały, więc wzięła się też za przegląd jej bielizny. Buszowała w szufladzie aż znalazła majtki niczym z Bridget Jones, które pewnie były wygodne, ale ani trochę seksowne. - Błagam Cię, tych nie zakładaj nigdy, gdy będziesz miała się z nim spotkać- zaśmiała się głośno i wrzuciła je wgłąb szuflady przykrywając resztą bielizny, aż odkryła te bardziej skąpe majtki i staniki. - Cynthia! Nie wiedziałam, że lubisz taką bieliznę- zagwizdała z wrażenia wyciągając kilka skrawków materiału, które pewnie miały robić za majtki. To na pewno ląduje w walizce! A może w ogóle powinna darować sobie bieliznę?
- Dobra, czy coś jeszcze potrzebujemy dopakować?-rzuciła w stronę przyjaciółki, ale mówiła też do samej siebie marszcząc przy tym czoło i zastanawiając się, co jeszcze się przyda na romantyczny weekend z zastępcą komendanta.
Cynthia A. Ward
-
Depresja przy barszczyku
nieobecnośćniewątki 18+takzaimkishe/hertyp narracjityp narracjiczas narracji-postaćautor
— Tak — kiwnęła głową z przepięknym uśmiechem na swoich ustach. Co mogła więcej powiedzieć? Wszystkie odpowiedzi odnaleźć można było w seksie. Wszystkie wątpliwości i historie życia poprzedniego można było w nim odnaleźć. W końcu jak nie będzie tak dobry, to przyjdzie rozczarowanie i nigdy więcej do niego nie wróci. Zbyt proste to się wydawało. Chociaż już bardziej mówiła to dla jakiegoś kontentu, niż jako prawdziwą radę.
Uśmiechnęła się na wzmiankę o siostrze. Może naprawdę nimi były? Potrafiły się zrozumieć nawzajem, dać sobie to, co było najważniejsze w życiu. Obecność, wsparcie i pewien rodzaj bezwarunkowej miłości, który zarezerwowany jest dla przyjaciółek. One nie pytają, po prostu przy Tobie są, nieważne co dzieje się dookoła.
— Naprawdę Mara? — czy to naprawdę wiele zmieniało? Czuła, że warto rozpocząć drążenie tego tematu. Szkoda, że to kończący post, bo teraz zaczęłaby się najbardziej żywa dyskusja ze wszystkich, które istnieją — a przespałabyś się z Cassianem? Też jest go-rą-cy — spytała, wbijając w nią intensywne spojrzenie. Czekała na jakiś osąd, którego mogła się spodziewać. Cokolwiek, by się nie zadziało, wierzyła, że odpowiedź była jedna. Nie. Coś musiało być w Arthurze, że Mara reagowała na niego jak lep na muchę. Przyczepiała się odnóżami do kleju i nie chciała uciec — albo przechodzi kryzys wieku średniego — stwierdziła oschłym tonem, wbijając spojrzenie w Marę. Cokolwiek by nie powiedziały, musiały poczekać na rozegranie się następnych wydarzeń. Bez nich niczego się nie dowiedzą.
— Możemy dziś — nie, nie będą spały. Cynthia nie lubiła nadmiernego dotyku, odstraszał ją, momentami wręcz obrzydzał — Mara — powiedziała chłodnym tonem, próbując zatrzymać przyjaciółkę w połowie gadania. Wbiła w nią chłodny wzrok, a ona cały czas kontynuowała, powodując żołądkowe perturbacje w brzuchu — MARA — aż krzyknęła, otwierając szerzej oczy. Jak nauczyciel, który jest bezsilny wobec uczniów. Im dłużej jej przyjaciółka mówiła, tym bardziej odsuwała od siebie tę myśl. By przespać się ze scottem, by w ogóle się do niego zbliżać. — widocznie za mało — wymruczała pod nosem. Faceci byli idiotami. Tak, zgodziłaby się z tym w stu procentach. Tak, po prostu miało być i będzie. Świat tak został stworzony. Może czas zmienić orientację?
— Niepotrzebne zabezpieczenie, jak nie ma czego zabezpieczać — bo seksu nie będzie — nie chcę dzieci — może czas rozpocząć etap pod tytułem... podwiązanie jajników? Trwały sposób na antykoncepcję. Tylko wenera może się pojawić przy przygodnym seksie, ale w większości jest całkowicie wyleczalna — nawet nie wiesz, gdzie jedziemy — skwitowała to całe pakowanie. Nie jechali na Malediwy, ale w inny równie, mroźny rejon Kanady. Ciepłe ubrania... będzie musiała dopakować sama. Bez wzroku przyjaciółki.
— Jesteś niepoważna — odpowiedziała, siadając na łóżku. Dała Marze, przeglądając jej bieliznę. Co jakiś czas tylko wywracała oczami. Tak spędziły cały wieczór... kłócąc się, co właściwie Cynthia powinna spakować.
z/t x 2