34 y/o
Welkom in Canada
180 cm
prokurator w superior court of justice
Awatar użytkownika
I wish I never ever told you all about it, but I just had to let you know I never meant to hurt you though
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
typ narracjitrzecioosobowa
czas narracjiprzeszły
postać
autor

Gdyby nie stan upojenia to nigdy by się tutaj nie zjawił, więc nie było szans na jakąkolwiek trzeźwą rozmowę. Cassian nie lubił w ogóle tematu samego siebie, więc nie doszłoby do niego, a teraz… mogli rozmawiać o wszystkim, bo świat był mu obojętny. Trudno spekulować co by się wydarzyło, gdyby nie alkohol, bo śmiało można przyznać, że nie istniała żadna inna, alternatywna rzeczywistość.
Totalnie tak zrobiłem, celowo z nią pracowałem, bo chciałem do niej wrócić — burknął wkurzony i upił łyk alkoholu. — Na milion procent chciałem wrócić do kobiety, od której uciekłem przed weselem. To się nawet kupy nie trzyma. — Nie wyobrażał sobie życia z Cynthią; dla niego wiązanie się z kimkolwiek było koszmarem, zrozumiał to dopiero wtedy, gdy realnie zaczęli rozmawiać o ślubie i innych głupotach. On tego nie potrzebował, szczególnie, że z Ward relacja potoczyła się za szybko.
Zdecydowanie za szybko by podejmować decyzję o wspólnym życiu, budowaniu domu i dzieciach.
Spoglądał na nią z uniesioną brwią, gdy powtórzyła: zaufałeś w kwestii pracy. Dokładnie to powiedział, nie rozumiał co kobieta próbuje analizować - trudno mu było zaufać, Lennox nie należał do osób, które miały mnóstwo przyjaciół. Wręcz przeciwnie, większość osób go po prostu nienawidziła ze względu na jego sposób bycia. Cynthii ufał, bo w końcu kiedyś ich coś łączyło, miał do niej sentyment i naprawdę uważał, że jest najlepszym lekarzem. Nie chciał ściągać kogoś niedoświadczonego do spraw, które musiał wygrać.
Ona zawsze była dla niego najlepszym wyborem.
Aż do tej pory.
Zachłysnął się whisky, kiedy usłyszał pytanie o seksie, ale starał się z zewnątrz nie dać w ogóle po sobie poznać, że jakkolwiek go to zaskoczyło, odkaszlnął sugerując, że wpadło mu po prostu “w nie tę dziurkę”.
Przeniósł wzrok z powrotem na nią i pokręcił głową.
Czemu miałbym w ogóle z nią sypiać, Charlotte? — zaczął i po chwili z zażenowaniem dodał: — Przed czy po sekcji zwłok? To niepoważne. — Nie chciał wiedzieć co Kovalski ma w głowie i dlaczego w ogóle zadaje to pytanie.
Czy cokolwiek się między nimi wydarzyło? Nawet i jeśli to nie chciał o tym mówić na głos, ani się do tego przyznawać. To nie było w ogóle istotne, przynajmniej dla niego i przynajmniej w rozmowie, którą właśnie prowadzili.
Co w tym złego? — mruknął pytająco i znów upił procentów. Oparł się wygodniej o kanapę a swoją głowę obrócił w jej kierunku. Dziękował, że jest pijany, bo na trzeźwo żadne z następujących słów nie opuściłoby jego ust: — To, że się w tobie zakochałem. Że czuję takie emocje jakich nie czułem wcześniej, że nie mogę sypiać bez myślenia o tobie, że zajmujesz moją głowę praktycznie cały czas. A ja się tego po prostu, najzwyczajniej na świecie boję, bo raz już to przechodziłem, ale wtedy było to wszystko za szybko i spanikowałem. Uciekłem, bo bałem się, że stracę swoją niezależność. — Znów napił się, tym razem dłużej opróżniając pół butelki. Skrzywił się przy przełykaniu. — Nie chcę znów uciec, nie chcę ciebie ranić.
Kiwnął głową. Doskonale wiedział, że chciała chociaż minimum zaangażowania. I pewnie dostałaby je, gdyby nie fakt, że tak kurczowo trzymał się swojej wersji i strachu, który sobie wmawiał. W końcu jej nie wyznał miłości na pierwszym spotkaniu, nie zaręczyli się po kilku miesiącach znajomości. Ten proceder trwał znacznie dłużej, ale Lennox jedyne co w życiu znał to obawę, którą dopasowywał do aktualnych wydarzeń.
Zostanę.


Charlotte Kovalski
27 y/o
Welkom in Canada
169 cm
workin' nine to five what a way to make a livin'
Awatar użytkownika
Ho, ho, ho.
Gdzie choinka?
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkishe/her
typ narracjityp narracji
czas narracji-
postać
autor

Cassian Lennox

Miała prawo być na niego zła. Wparował do jej domu w stanie nietrzeźwości. Myślał, że ich relacja zamknie się w tej dramie. Przejdzie obok niej obojętnie. Jednak za duża igła utknęła w jej sercu, aby mogła ją wyjąć. Ona to czuła. Ten wewnętrzny dreszcz obejmujący całe jej ciało. Dla niej wydawało się to być wystarczające, by wejść w tryb ataku. Choć z każdą sekundą wydawał się on blaknąć, a zamiast niego pojawiał się przedziwny spokój, którego nie była w stanie jasno wyjaśnić.
Przestań używać sarkazmu — burknęła, słysząc jego kolejne słowa. Strzeliła z irytacji oczyma. Cokolwiek on sobie myślał, machał właśnie czerwoną płachtą na byka. Zraniona kobieta to najgorszy możliwy rodzaj, od którego nie da się uciec tak po prostu — co byś sobie pomyślał na moim miejscu? Jeśli wybierałabym byłego do pracy? — spytała finalnie, wbijając w niego dość ostre, wręcz oschłe spojrzenie. Musiał zdawać sobie sprawę, jak to naprawdę wyglądało. Obok pewnych kwestii nie dało się przejść obojętnie. Jedną z nich była dla niej kwestia pracy. Charlotte mocno krwawiło serce. To ona musiała wszystko wywlec na światło dzienne. Chociaż gdyby dowiedziała się o tym w kancelarii, wcale nie byłoby lepiej.
Poczuła się wystawiona do wiatru.

Widząc jego reakcję, nie wiedziała co ma myśleć. Zakrztusił się. Uniosła z poważną miną jedną brwi, czekając na kolejne słowa. Jeśli myślał, że uwierzy w nieodpowiednią dziurkę, to się gorzko mylił. Chociaż kto go tam wie. W zasadzie Kovalski go nie znała. Nie wiedziała nic o narzeczonej, ani o jej chorobie. Jedyne co wiedziała o Cassianie to, to na co jej pozwolił.
Bo kto normalny chce pracować z byłym? — spytała finalnie Charlotte, zakładając rękę na rękę i wzdychając ciężko — ja nawet nie mam z nimi jakiegokolwiek kontaktu — zablokowała ich, postanawiając nie wpuszczać ich do swojego życia. Każdy możliwy kanał odbierała im po kolei. Nie dlatego, że ją skrzywdzili, ale czasem dlatego że sama to zrobiła. Nie chciała tkwić w negatywnych emocjach, choć momentami zdarzało się jej sprawdzanie co u nich. Na tym koniec. Tylko Charlotte nigdy nie widziała pierścionka na palcu, dla niej te relacje nie miały większego znaczenia. Od razu wchodziła w nową, a przy Cassianie... było po prostu inaczej.
Ale nie angażując się — zaczęła Charlotte, przełykając nerwowo ślinę. Bała się kolejnych wypowiedzianych przez nią słów, ale wiedziała, że musiały paść. Lotte nie lubiła półśrodków. Albo coś było, albo to nie istniało. W ich relacji było zbyt wiele zgrzytów, by móc przejść obok nich w obojętny sposób — stracisz mnie, Cassian — powiedziała w końcu wprost, wbijając spojrzenie w Lennoxa. Pierwszy raz odważyła się na taki gest. W jej oczach nie było złości, czy pretensji, a coś bardziej przypominającego spokój. Ten spędzony z nim czas był dla niej czymś cennym — to po co w ogóle wchodzić w jakieś relacje, jak się ich boisz? — mógł jej dać kosza, nie zapraszać do jego domu. Wystarczyłoby przejść obojętnie. Nie wchodzić w niepotrzebne intrygi i iść do przodu. Zamiast tego zaprosił ją do siebie, a jej zaczęło zależeć. Łapała się w myślach, że zbyt często jej myśli kierowały się w jego kierunku.
To napijmy się w ciszy... — powiedziała finalnie, chwytając za swój kieliszek i siadając blisko niego. Ich kolana delikatnie się zetknęły. Teraz nie chciała spojrzeć mu w twarz, patrzyła pod siebie. Upijając powoli kolejne łyki wina.
34 y/o
Welkom in Canada
180 cm
prokurator w superior court of justice
Awatar użytkownika
I wish I never ever told you all about it, but I just had to let you know I never meant to hurt you though
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
typ narracjitrzecioosobowa
czas narracjiprzeszły
postać
autor

Nikt nigdy nie powiedział, że Charlotte nie miała prawa być na niego zła. To było raczej oczywiste i logiczne, sytuacja, w której zostali postawieni nie miała żadnego innego rozwinięcia. Tylko, że Cassianowi zależało na tyle, że w końcu stawił się w jej drzwiach i chciał chociaż porozmawiać, bo nie mógł pozwolić, by ich relacja zakończyła się w taki sposób.
W sensie, jakby tak się wydarzyło to byłaby najprostsza z możliwych dróg - po prostu nigdy więcej by ze sobą nie rozmawiali, emocje by wygasły i obydwoje żyliby dalej, ale Lennox nauczony przeszłością… chyba faktycznie nie chciał znów zostawiać kobiety na lodzie. Wystarczył ten błąd, który popełnił kilka lat temu. Zdecydowanie chciał, by teraz było inaczej, ale wszystko zależało od tej rozmowy, którą teraz musieli przeprowadzić.
Wybacz, jestem pijany — mruknął na swoją obronę, a po chwili pokręcił rękoma, dając do zrozumienia, że nieważne. W końcu nadszedł moment, w którym Cassian Lennox nie szuka wymówek i wytłumaczeń, tylko wszystko bierze na klatę.
Czas autorefleksji, pamiętasz, Lennox?
Nie miałbym nic przeciwko, jeżeli twoja relacja z byłym partnerem faktycznie ograniczałaby się jedynie do pracy. Bez żadnych dodatkowych spotkań… No i tak było z Cynthią, naprawdę — odpowiedział na jej słowa i znów sięgnął po butelkę alkoholu. Trudno było mu automatycznie nie szukać słów na swoją obronę, kiedy cały czas w rozmowie był atakowany - ale nie miał tego za złe, rozumiał punkt widzenia Kovalski, potrafił postawić się w jej skórze.
Nigdy nie opowiedział jej sam o swojej byłej, o tym, że planowali ślub i zakup domku z ogromnym ogrodem, gdzie mieliby miejsce dla dużej ilości psiaków (przez co tak naprawdę nie znosi zwierząt, a tłumaczy chorym pedantyzmem), albo że jego rodzice pokochali ją jak własną córkę. Nie wspomniał o tym, że była chora na raka i on jedynie czekał na lepszy moment, by powiedzieć, że nie wyobraża z nią sobie życia.
Czy faktycznie tak było? On sam nie wiedział. Może naprawdę bał się utraty niezależności, może cała sytuacja go przerosła, bo było mu wtedy trudno. Nie rozmawiał o tym z nikim, nie był u psychologa, do którego zdecydowanie powinien pójść. Rodzina po prostu zaakceptowała sytuację, a on sam się zamknął w sobie i zignorował uczucia, które w sobie trzymał.
I byłoby tak do momentu, w którym nie pojawiła się Charlotte, kurwa mać, Kovalski i nie zniszczyła pielęgnowanego muru, który stworzył na swoim sercu.
Głupie to było, wiem, w końcu to rozumiem — mruknął jedynie w odpowiedzi na jej słowa, bo nie wiedział co innego mógłby powiedzieć. Nie było nic innego do dodania; powinien zrobić tak samo, po rozstaniu wyrzucić wszystkie rzeczy zamiast trzymać w kartonie w piwnicy, zablokować ją i unikać przy wyborze biegłego lekarza z zakresu medycyny sądowej. Proste kroki, w których musiał polec.
Ale boję się, że angażując się… spanikuję. — W skrócie to właśnie czuł. Nie wiedział na milion procent czy to się powtórzy, czy może to była jednorazowa sytuacja, bo ilość wydarzeń, które przyciągnęła ze sobą Cynthia go przytłoczyła. Nie wiedział czy z Charlotte będzie inaczej. — Bo mi się spodobałaś. Jesteś idealną kobietą - cudowna, inteligentna, piękna, czarująca. Jesteś pierwszą, która zainspirowała mnie do zagrania na tym, kurwa jebanym, pianinie, którego unikałem od tylu lat. Coś mnie do ciebie ciągnie, ja nie potrafię wytłumaczyć co. I jednocześnie staram się siebie od ciebie odpychać, bo nie chcę żebyś była kolejną skrzywdzoną kobietą przeze mnie — wyrzucił z siebie niemalże na bezdechu i podniósł się z kanapy. Sięgnął po butelkę alkoholu i zaczął chodzić, bez większego sensu, trochę w kółko, trochę w głąb mieszkania, zwracając na siebie uwagę psiaków.
Chcę się zaangażować, ale nie chcę ciebie skrzywdzić. Jebać moje uczucia, ale samo to, że ta sytuacja w sądzie była już pierwszym ciosem w twoje serce, a co dopiero, gdybyśmy byli razem — powiedział na sam koniec głośniej niż wcześniej i przysunął butelkę do swoich ust, by napić się tego obrzydliwego, taniego whisky z gwinta.

Charlotte Kovalski
27 y/o
Welkom in Canada
169 cm
workin' nine to five what a way to make a livin'
Awatar użytkownika
Ho, ho, ho.
Gdzie choinka?
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkishe/her
typ narracjityp narracji
czas narracji-
postać
autor

Cassian Lennox

Wywróciła teatralnie oczyma. Nie była w stanie się powstrzymać. Był pijany. Dla niej to było żadne usprawiedliwienie, skoro przychodził wprost do jej drzwi. Co mogła mu więcej powiedzieć? Ułożyła usta we wąską linię. Powoli zaczęła się zastanawiać, czy ona sama jest gotowa na taką konfrontację. Alkohol nawet nie zaczął działać w jej żyłach, a już czuła niebezpieczny skurcz. Nie wiedziała, czy chce mu dać szansę. Coś takiego powinno przekreślić ich jakąkolwiek relację.
Cassian, wybacz, ale z żadnym moim byłym nigdy się nie zaręczyłam — dla niej nie było to żadnym argumentem. Mógł zareagować. Spotykali się. Chodzili na pierdolone randki. W takiej sytuacji nikt nie powinien mieć kontaktu ze swoim byłym. To było przede wszystkim nieludzkie. Sprawy dawno mogły zostać zagrzebane, ale nigdy nie wiadomo, kiedy stare uczucie obudzi się na nowo, prawda? Patrząc na sposób, w jakim przebiegło spotkanie... jego ex-narzeczona dalej nie miała poskładanego serca. Coś się za tym musiało ukrywać i tego się bała. Miał tyle wieczorów, w których mógł się u niej pojawić. Dlaczego dopiero teraz?
Wbiła w niego intensywny wzrok. Jeden z jej kącików ust niebezpiecznie drgnął. Przyznał jej rację. Aż oczy szerzej otworzyła. Nie spodziewała się po Lennoxie takich słów. Brakowało jej tego chłodnego prokuratora, z którym rywalizowała. Teraz przypominał bardziej złamanego szczeniaczka, zostawionego przez matkę. Przełknęła nerwowo ślinę, słysząc dalszy ciąg. Od tak dawna potrzebowała usłyszeć takie słowa. Klarowne, jasne, co dokładnie siedziało za ich relacją. Jej serce wypełniło ciepłe uczucie, a kąciki ust mimowolnie poszły ku górze. Czuła, jak krew płynie zdecydowanie szybciej niż powinna. Zawiesiła na nim spojrzenie i chwyciła go mocno za rękę.
Krzywdzisz mnie, nie angażując się — powiedziała finalnie. Nie spuszczała wzrok, patrzyła mu prosto w oczy, próbując odnaleźć w nich jakąś odpowiedź. Finalnie odsunęła rękę i samą siebie, by zrobić odrobinę więcej miejsca na kanapie — chciałam móc pojechać z Tobą na weekend, mieć jakieś, miłe wspomnienia, a teraz — głos się jej delikatnie urwał, aż nie wiedziała, co powinna powiedzieć — ciągle myślę o niej, nie o nas — odwróciła od niego głowę. Na te słowa wydawało się być zbyt późno. Gdyby usłyszała je jakiś czas temu, dałaby mu więcej czasu. Za to teraz widziała przed sobą jego byłą i jej minę, gdy ją przesłuchiwała w sądzie.
34 y/o
Welkom in Canada
180 cm
prokurator w superior court of justice
Awatar użytkownika
I wish I never ever told you all about it, but I just had to let you know I never meant to hurt you though
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
typ narracjitrzecioosobowa
czas narracjiprzeszły
postać
autor

Jednej rzeczy Cassian w ogóle nie rozumiał, czy pijany, czy trzeźwy, nie był w stanie pojąć. Dlaczego cały czas jest poruszany temat jego przeszłości? Fakt, zawalił, mógł powiedzieć, z drugiej strony… kiedy był odpowiedni moment? Wtedy kiedy poszli na pierwszą randkę, czy może wtedy, gdy wylądowali u niego w mieszkaniu i zagrał dla niej dla fortepianie? A może wtedy, kiedy zabrał ją nad ulubione jezioro, czy pili kawę w kawiarni, w której się schronili po okropnie lało? Mógł wertować wspomnienia, szukać dnia, w którym rozmawiali, żeby znaleźć ten idealny, jedyny moment, by przyznać się do bycia jebanym debilem. I jeszcze po tym, wierzyć, że potencjalna partnerka nie ucieknie szybciej niż przyszła. Bo kto chciałby się wiązać z facetem, który… zostawił narzeczoną w tak trudnej sytuacji.
Na milion procent Charlotte nie zastanawiałaby się jakie były jego pobudki do tego drastycznego kroku, pierwszą myśl miałaby - facet nieodpowiedni.
Ale jeżeli byłabyś zaręczona to spoko, naprawdę, mi by to nie przeszkadzało, bo… praca to praca, Charlotte, błagam no — mruknął i westchnął głęboko. Uniósł znów butelkę z alkoholem i wlał zawartość wprost do ust. — To kiedy chciałabyś usłyszeć o tym? Na którym spotkaniu? — Spojrzał wprost w jej oczy, czując jak jego zachodzą łzami. Cassian, pierdolony nietykalny mur, Lennox miał taką gulę w gardle, że żadne inne słowo nie przechodziło mu przez nie.
Pierwszy raz w życiu czuł się taki rozjebany. Nie zniszczony, nie bezsilny, a r o z j e b a n y.
A czemu… nie chcesz usłyszeć jak to wszystko z Cynthią wyglądało z mojej perspektywy? Czemu nie zrobisz mi tej swojej słynnej analizy psychologicznej, którą tak uwielbiałaś na samym początku?
Co prawda to nie zmieni niczego, co się wydarzyło, ale może mężczyzna szczerze wierzył, że może, jeżeli teraz wygada się ze wszystkiego to Kovalski spojrzy na niego trochę luźniej. Nie wszystko, co wypowiedziała na rozprawie sądowej było prawdą i niektóre rzeczy zostały spłycone do tego, byleby mu jak najbardziej dojebać. No i Lennox potrzebował po tych wszystkich latach wygadać się, a dzięki temu Charlotte mogła podjąć decyzję, czy chce jeszcze w ogóle z nim rozmawiać.
Plan idealny.
W teorii.
Okej — mruknął na jej słowa, nie wiedząc co innego ma powiedzieć. Doskonale wiedział, że krzywdzi ją nie angażując się, ale nie mógł pozbyć się przeświadczenia, że doprowadzi do końca świata, gdy będzie odwrotnie. — Wiem, przepraszam. — Już nawet przepraszam ciężko przechodziło mu przez gardło, bo mimo że szczere, to wypowiedziane tyle razy traciło jakiekolwiek znaczenie. Ludzkość mogłaby wymyślić alternatywę na przeprosiny, by nie powtarzać się w kółko.
Zrobił kilka kroków, dalej kręcąc się w kółko, a następnie pewnie do niej podszedł. Odstawił butelkę gdzieś na stolik, byleby nie trzymać jej w ręce (i przez przypadek nie wylać drogocennego napoju bogów, który smakował jak gówno) i chwycił ją za rękę. Nie usiadł obok na kanapę, natomiast tylko uklęknął na jedno kolano przed nią.
Chcę zrobić wszystko, byś myślała tylko o nas, jako o przyszłości. Zrobię wszystko, bierz moje słowa na poważnie, jestem pijany, ale nie kłamię.
Kocham Cię, Charlotte, już mu przez gardło nie przeszło.
I przez długi czas raczej nie przejdzie.


Charlotte Kovalski
27 y/o
Welkom in Canada
169 cm
workin' nine to five what a way to make a livin'
Awatar użytkownika
Ho, ho, ho.
Gdzie choinka?
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkishe/her
typ narracjityp narracji
czas narracji-
postać
autor

Cassian Lennox

Od jego przeszłości się zaczęło. Każdy ma za sobą jakiś trudny związek, powodujący ranę w sercu. Nieważne, czy jest się bogaczem fortuny, czy zwykłym człowiekiem. Takie były fakty. Gdyby nie jego wybory, paskudna samolubna przeszłość o niczym, by nie rozmawiali. Charlotte nie mogła w żaden sposób tego zmienić. Dalej w głowie widziała obrazy z ostatniego przesłuchania. Minę tej lekarki, kiedy zaczynała zadawać jej celne pytania. Zdenerwowanie Cassiana w trakcie przerwy, a nawet własną frustrację, w trakcie zapoznawania się z aktami. To wszystko tworzyło jasny obraz. Gdyby przechodziłby on przez mikroskop, to skoncentrowałby się na... przeszłości Cassiana.
Dobrze, skończ już o tym — oczywiście, że by mu to nie przeszkadzało. Sam popełnił ten błąd. Tylko idiota przyznałby się do tego, że mu też to przeszkadza. Jej to w ogóle nie dziwiło. Dla niej jakakolwiek praca z byłym była niewyobrażalna. Nie, gdy pracujecie w jednym sklepie. Za to kiedy wychodzi się z pozycji władzy i wybiera własny zespół ekspertów, to jak grzebanie w kupie gówna patykiem, lub posypanie go brokatem — to bolało, bo ja to zrobiłam — przyznała przed Cassianem, odwracając głowę. Kiedyś by jej o tym powiedział, może. Tylko na przekazywanie złych wieści nie ma odpowiedniej okazji. Każdy moment wyznania spotkałby się z przedziwnym uczuciem niesprawiedliwości — ale nie miałeś, kiedy mi o tym powiedzieć — kolejny punkt dla Cassiana. Dopiero zaczęli się spotykać, poznawać nawzajem. Ona też by mu się nie zwierzyła z poprzednich związków. Nie było z czego to raz, a dwa kto o nich rozmawia w dopiero co kiełkującej znajomości? To się sensu nie trzymało.
Wywróciła oczyma. Na analizę psychologiczną trzeba było sobie zasłużyć. Przyjść na trzeźwo, aż westchnęła ciężko. Bardziej pobudził w niej irytację niż chęć zrozumienia go.
To proszę kurwa bardzo — wycedziła, zaciągając powietrze głęboko do płuc. Musiała w jakiś sposób to sobie rozjaśnić w głowie, poukładać wszystko na bieżąco — wytłumacz się — poniekąd brzmiało bardziej jak rozkaz, ale coś w niej samej siedziało. Trudno było to wyjaśnić. Chciała móc usłyszeć jego wersję, za to teraz czuła się prawie że zmuszona do jej wysłuchania — dlaczego zostawiłeś narzeczoną w trakcie leczenia, a później brałeś ją do pracy — spytała, zakładając rękę na rękę. Odsunęła się od niego, mierząc go chłodnym wzrokiem — to dalej jest nieludzkie — stwierdziła wprost Charlotte, a jej wzrok utkwił w Cassianie. Nie rozumiała go. Faceci byli przerażająco głupi, gdy w grę wchodziły uczucia. Nie znała tej kobiety, widziała ją raz, a wzbudziła w niej przedziwną dozę sympatii.
Wpierw nie odezwała się. Przepraszam. Teraz mógł je wsadzić głęboko w kakałowe oczko. Nabrała jeszcze raz powietrza do płuc. Z każdym kolejnym słowem czuła, jak rozpuszcza się pod wpływem jego słów. To klęknięcie, te słowa, które chciała usłyszeć. To poniekąd potrzebowała.
Ja też Cię przepraszam... — powiedziała finalnie Kovalski — ale nie mogłam zrobić nic innego — nie mogła go ostrzec, powiedzieć mu o strategii. To po prostu musiało stać się w ten sposób. Chociaż w inny sposób mogła się zachować później — nie mogłam Ci o tym powiedzieć i szczerze... nie wiedziałam, jak miałam się zachować — stąd pojawiła się ta cała nieuzasadniona złość. Została wrzucona do sytuacji, której nie dało się w łatwy sposób wytłumaczyć. Ba, nawet jakakolwiek rozmowa nie wchodziła w grę. Zbyt dużo emocji w zbyt krótkim czasie.
To... — zaczęła, spoglądając finalnie na Cassiana — przyjdzie z czasem — aż kiwnęła głową, by dodać swoim słowom mocy. Zagryzła dolną wargę — na pewno nie od razu — dodała finalnie i westchnęła cicho pod nosem. Kiedyś jeszcze może będą szczęśliwi, albo odetną się od tej sytuacji — ale nie masz jeszcze jednej ex-narzeczonej, co? — zagadnęła w końcu Charlotte, by mieć pewność. Lekko żartobliwie, ale chowało się w jej więcej lęku, niż sama mogłaby się po sobie tego spodziewać.
34 y/o
Welkom in Canada
180 cm
prokurator w superior court of justice
Awatar użytkownika
I wish I never ever told you all about it, but I just had to let you know I never meant to hurt you though
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
typ narracjitrzecioosobowa
czas narracjiprzeszły
postać
autor

Przeszłość powinna zostać przeszłością, sam za dużo się nie zastanawiał o tym, przez co przeszła Charlotte. Nie wypytywał ją o byłych, o to jak się rozstali ani ile byli razem, bo szczerze? Nie interesowało go to. Nawet gdyby okazało się, że są najlepszymi przyjaciółmi to wciąż musiało się zadziać coś, co sprawiło, że ich drogi się rozeszły. Zupełnie tak jak jego i Cynthii.
Mówię prawdę, ale okej — mruknął jedynie w odpowiedzi i wzruszył ramionami. Nie chciała go słuchać to nie będzie więcej o tym mówił, ale Cassian… nie był w ogóle człowiekiem, który znał uczucie zazdrości. Nie miał okazji by kiedykolwiek je poznać, więc trudno było mu nawet wyobrazić sobie taką sytuację. Potrafił zrozumieć złość Kovalski, ale na tym się kończyło. — Akurat tak niefortunnie się złożyło, że ty musiałaś to wyciągnąć na światło dzienne. Cóż.
Gdyby powiedział na sali rozpraw to ktokolwiek inny też inaczej by to odebrał. Też nie wstydziłby się aż tak bardzo patrzeć jej w oczy, ale wyszło jak wyszło. Ciekawe, czy Mark doskonale o wszystkim wiedział i specjalnie to ukartował.
Kiwnął głową na jej słowa. Dokładnie tak - nie miał żadnego odpowiedniego momentu, by jej o tym powiedzieć. Dziwnym by było, gdyby sam zaczął ten temat. Żaden facet nigdy, przenigdy nie zacząłby mówić o takiej przeszłości kobiecie, z którą chciał mieć wspólną przyszłość. Może gdyby sama zapytała, albo… cokolwiek innego.
To jest kurewsko nieludzkie, ja wiem. Ale zaczęliśmy się spotykać i prędko przeszliśmy przez wszystkie bazy, wiesz, to docieranie się. Po kilku miesiącach znajomości weszliśmy w związek, ja, trochę będąc pod naciskiem rodziny, że to dobra partia, oświadczyłem jej się — przerwał swoje słowa badawczo spoglądając na kobietę. — Nie żałuję samego faktu, kochałem ją, chciałem dla niej jak najlepiej. Niedługo po tym dostała diagnozę, to był cholernie trudny czas, uwierz mi. Nikt nigdy nie zapytał mnie jak się czułem, kiedy miałem codziennie rano myśl, że ktoś z kim chcę spędzić całe swoje życie może umrzeć, bo leczenie prawdopodobnie będzie niewystarczające. — Odetchnął głęboko i przymknął powieki. Chyba pierwszy raz, na głos, miał szansę wyrzucić z siebie coś, co tkwiło w nim przez te wszystkie lata. — Byłem nieważny. I nie, nie mówię, że to źle, że ludzie bardziej interesowali się moją narzeczoną, która była śmiertelnie chora. Ale sam fakt, że to wszystko było takie szybkie sprawił, że nie czułem się w ogóle komfortowo. I tak, spierdoliłem, że czekałem tak długo, ale nie chciałem się z nią rozstać w momencie, gdy przechodziła swój najgorszy czas w życiu. Ale moje uczucia… po prostu przestawały istnieć.
To nie było w ogóle tłumaczące - sam fakt pozostawienia narzeczonej był najgorszym co w życiu zrobił, ale gdy rozstali się oficjalnie pierwszy raz od dawna poczuł się… normalnie. Nie wyobrażał sobie okłamywać ją jeszcze dłużej tylko dlatego, że dopadł ją rak. Trudno jest się budzić koło kogoś i mówić mu codziennie “kocham cię”, kiedy tak naprawdę się tego nie czuło. A własny komfort w związku był bardzo ważny. Nie chciał się męczyć, krzywdzić jej dłużej, a później, możliwe, że ich wspólne dzieci.
Lepiej, że zakończyli to wtedy niż później brać rozwód i psuć kolejnym pokoleniom psychikę.
Uniósł kącik ust do góry, słysząc jej słowa. Było mu trochę lepiej, gdy powiedziała, że też przeprasza. Ścisnął mocniej jej ręce i oparł na nich podbródek.
Ja wiem, nie jestem na ciebie zły. Wydarzyło się, trudno, ale chciałbym zrobić wszystko byśmy przetrwali ten kryzys, jesteś dla mnie naprawdę ważna Charlotte — mruknął cicho i przymknął powieki, czując, że w jego oczach gromadzą się łzy. Widziała go pierwszy raz w takim stanie, a nawet i dla niego to był szok. — A chciałabyś ze mną pojechać? Spędzić weekend razem? Wiesz… moja praca już nie jest problemem — dodał, próbując rozładować atmosferę. — Nie, nie mam żadnej innej. Nawet żadnej innej w ogóle kobiety w całym życiu, nie masz się o co martwić, Charlotte.


Charlotte Kovalski
27 y/o
Welkom in Canada
169 cm
workin' nine to five what a way to make a livin'
Awatar użytkownika
Ho, ho, ho.
Gdzie choinka?
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkishe/her
typ narracjityp narracji
czas narracji-
postać
autor

Cassian Lennox

Uniosła delikatnie kąciki ust. W pewnym momencie musieli dojść do ściany. Mieli kilka wyborów. Jednym z nich była kłótnia totalna, a drugim dotarcie się do siebie. Na tym polegały dojrzałe związki. Na docieraniu się i sprawdzaniu własnych granic. Charlotte tego potrzebowała. Pewnej stabilności, w której mogłaby się odnaleźć. Przymknąć oczy, by móc pójść dalej, nie zastanawiając się, co będzie później. Mogła nienawidzić tej historii oraz faktu, że to ona ją demaskowała, ale pogodziła się z tym. Ruszy do przodu, nie zastanawiając się nad tym, co stanie się później.
Bywają lepsze sposoby, by dowiedzieć się prawdy o byłych — stwierdziła dość oschłym tonem Charlotte, przymykając na moment oczy. Zdecydowanie dalej piekło ją to w żołądku. Nigdy się nad tym nie zastanawiała, po prostu szła do przodu, nie zważając na jakiekolwiek konsekwencje. W ten sposób było łatwiej, — nie byłbyś zazdrosny, jakbym spotykała się z innym facetem, z którym kiedyś coś mnie łączyło? — spytała finalnie Kovalski. Dla niej to uczucie było ważne. Jakby pokazywało, co dokładnie człowiek ma w sercu. Czy na pewno to czuje? Zazdrość była czymś normalnym w związku. Każdy kiedyś ją czuł, kiedy mocno chwyta za serce i nie da się od niej uciec. Relacja sprawia, że ona iskrzy w kontrolowany sposób. Chociaż przy odpowiednich czynnikach, takich jak te, potrafi zamienić się w prawdziwy pożar nie do opanowania.
Rozumiem — mruknęła pod nosem Charlotte. Z trudem wysłuchała całą opowieść Cassiana. Patrzyła mu prosto w oczy, próbując wszystko rozumieć. Już wcześniej rodzina bardzo mocno go raniła, wpływając mocno na jego życie. Wcale nie dziwiły ją jego wybory. Były wręcz czymś naturalnym, stabilnym. Czymś na co żaden człowiek nie jest przygotowany — uczucia bywają skomplikowane — mruknęła pod nosem, jakby przyznając największą prawdę życiową. Siedzieli tu, choć zdradzili się najbardziej, jak się tylko dało. Serce Kovalski jeszcze krwawiło. Mogła próbować go zrozumieć, ale była to mrzonka. Nigdy nie znajdziemy się w ciele drugiego człowieka, nie poczujemy tego co on — dlatego wpuściłam Cię do siebie, choć nie powinnam — mruknęła ciszej. Znając zaledwie część historii, powinna się zabunkrować. Cassian był chodzącym red flagiem. Mężczyzną, który nie chce w żaden sposób się angażować z paskudną historią miłosną, a jednak ona na niego czekała. Chciała móc uciec w jego ramionach przed całym złem świata.
Uniosła kąciki ust do góry. Wsłuchiwała się w jego słowa, próbując na spokojnie zebrać je do kupy. Pragnęła móc poznać go bliżej, dowiedzieć się, co dokładnie kryło się pod jego głową. Przy nim naprawdę czuła spokój ducha. Chociaż pewne słowa... wzbudziły w niej delikatną ekscytację.
Żebyśmy przetrwali? — powtórzyła jego słowa, otwierając szerzej oczy. Słowo my zapadło jej mocno w głowie — to znaczy, że... jesteśmy razem? — spytała, lekko prostując się. Dziwiła się samej sobie, że zapytała oto głośno. Serce zabiło jej mocniej, a ona zadrżała. Nigdy się nie określała, a teraz chciała, nawet jeśli... Cassian panicznie się tego bał — chciałabym — kiwnęła głową. Przed wszystkim mieli wyjechać, cieszyć się życiem i może... do tego dojdzie. Patrzyła mu prosto w oczy, doszukując się w nich czegoś więcej — tę noc też chciałabym z Tobą spędzić, Cassian — przegryzła nerwowo dolną wargę. Minął czas kłótni, a zaczęły się wyznania, które chwytały za serce. On też nie był dla niej obcą osobą, a kimś kogo chciała poznać bliżej — też jesteś dla mnie ważny. Miałam wrażenie, że oszaleję po tym wszystkim — finalnie ułożyła dłoń na jego policzku. Delikatnie zaczęła go głaskać kciukiem po policzku.
ODPOWIEDZ

Wróć do „#19”